Skocz do zawartości

Mam 21 lat i nie potrafię się odzywać...


kame.hame

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 21 lat i nie potrafię mówić, gdy jestem zestresowany lub zdenerwowany. Przed chwilą mieliśmy zebranie w pracy i parę osób miało do mnie pretensje o coś, ale ja oczywiście nie potrafiłem się wybronić, bo wolałem się nic nie odzywać niż skompromitować się mówiąc drżącym głosem. Często też pojawia mi się pustka w głowie w takich momentach. Na chłodno jak sobie o tym rozmyślam to jestem mistrzem riposty, ale tylko w głowie :(

Mielibyście jakieś porady jak się z tym uporać? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Terapia psychologiczna? Krótkoterminowa wyposaży Cię w narzędzia radzenia sobie ze swoim stresem i przygotowania do sytuacji stresowych. Długoterminowa być może usunie przyczyny Twoich problemów. 

 

Druga rzecz - stres pojawił się gdyż...? Byłeś w grupie? Byłeś atakowany? Był w grupie ktoś, na czyjej opinii Ci zależy (np. szef)? 

 

Piszesz, że bałeś się skompromitować mówiąc drżącym głosem. Wstydzisz się swoich trudności?

 

Nie oczekuję odpowiedzi, raczej podaję pytania do zadania sobie samemu przez Ciebie. To powinno Cię też ukierunkować na rozwiązania.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy, że tak się stało - odpowiedziałeś. Wstyd, czyli emocja powiązana z somatyką - jesteś zaczerwieniony, być może zgarbiony, schowany.

 

Napisałeś wcześniej, że byś się skompromitował. Wynika to z tego, co napisałem powyżej, czy może jest coś innego?  A może przykładowo źle wykonałeś polecenie przełożonego i towarzyszy Ci poczucie winy?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paradoks nieśmiałości, osoba nieśmiała boi się odezwać w obawie przed oceną otoczenia dzięki czemu zostaje źle oceniona bo się nie odezwała/ wyraziła opinii/ nie postawiła.

 

Jeśli komuś zależy na opinii szefa tym bardziej powinien się stawiać pracownikom w szczególności osobom poniżej szefa.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, TasteThePain napisał:

Załóżmy, że tak się stało - odpowiedziałeś. Wstyd, czyli emocja powiązana z somatyką - jesteś zaczerwieniony, być może zgarbiony, schowany.

 

Napisałeś wcześniej, że byś się skompromitował. Wynika to z tego, co napisałem powyżej, czy może jest coś innego?  A może przykładowo źle wykonałeś polecenie przełożonego i towarzyszy Ci poczucie winy?

 

 

Wywiązuję się ze swoich zadań, nie gorzej od pozostałych, jednak jak przechodzimy do momentu kiedy każdy musi coś od siebie dodać to jest kaplica. Robię się czerwieńszy, zaczynam się delikatnie trząść no i nic nie wyduszę z siebie, oprócz: ''tak'', ''zrozumiałem" itp. Czuję się wtedy jak skończona ofiara. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Połowa tego forum jest o tym.

Wszystko sprowadza się do świadomości samego siebie, samooceny, znaniu swojej wartości.

To, że boisz się odezwać, masz drżący głos, pustkę w głowie to nic innego, jak reakcja obronna Twojego organizmu, przed narażeniem się na opinię i ocenę innych.

Czemu w ogóle masz taki mechanizm, którego nie kontrolujesz? Zapewne dzięki rodzicom, którzy go w Tobie wykształcili, społeczeństwu, które tylko pogłębiało jego zakorzenienie, a teraz dzięki Tobie, bo dalej w nim trwasz.

Problem z pozoru łatwy, tylko nieśmiałość, skromność, wstyd. Niektórzy te dwie pierwsze cechy uznają wręcz za cnotę, często błędnie, bo po prostu nie potrafią sobie z nimi poradzić.

Ale co ja będę Ci mówił, skoro na tym forum masz pełno informacji o tym, pełno książek i artykułów o człowieku, emocjach, myślach, podświadomości itd.

Wystarczy sięgnąć po to i samemu coś z tym zrobić, bo to ciężka praca, choć problem wydaje się banalny.

Polecam blog @Szkaradny na tym forum, zawsze dodaje mi otuchy. Poczytaj, o czym on pisze i jakie książki poleca.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poradzę Ci z własnego doświadczenia. Zastanów się co czujesz jak słuchasz jak ktoś przemawia. Prawdopodobnie masz to w dupie. Tak samo pomyśl sobie, że podczas gdy Ty coś mówisz to ludzie też mają w dupie i nie zwracają uwagi na te malutkie rzeczy, które tylko Ty zauważasz i które Cię stresują.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, kame.hame napisał:

Wywiązuję się ze swoich zadań, nie gorzej od pozostałych, jednak jak przechodzimy do momentu kiedy każdy musi coś od siebie dodać to jest kaplica. Robię się czerwieńszy, zaczynam się delikatnie trząść no i nic nie wyduszę z siebie, oprócz: ''tak'', ''zrozumiałem" itp. Czuję się wtedy jak skończona ofiara. 

Koledzy z pracy mają do Ciebie nieuzasadnione pretensje w takim razie, skoro wykonujesz prace tak samo dokładnie jak oni. W takim wypadku wzmacniasz manipulanta w jego działaniu, ponieważ nie reagujesz, tylko grzecznie przytakujesz.
 

Wtedy właśnie wychodzisz na ofiarę. Być może jest tak, ze w głębi duszy masz przekonanie o sobie, że jesteś ofiarą i może wynika to między innymi z niskiej samooceny. Nic nie dzieję się bez przyczyny, i być może te sytuacje dokładnie odzwierciedlają to co siedzi w Tobie. Nieświadomie stawiasz się w sytuacji w której otoczenie będzie odbijać to co masz w środku, czyli dążysz do tego, żeby wyjść właśnie na ofiarę.

 

Napisałeś na początku, że w głowie tańczą Ci jakieś cięte riposty. Gdy uciekasz w świat wyobraźni, co byś odpowiedział pracownikom? Jak byś się wtedy zachował?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, TasteThePain napisał:

Koledzy z pracy mają do Ciebie nieuzasadnione pretensje w takim razie, skoro wykonujesz prace tak samo dokładnie jak oni. W takim wypadku wzmacniasz manipulanta w jego działaniu, ponieważ nie reagujesz, tylko grzecznie przytakujesz.

Dokładnie tak. Takie same mam odczucia, mimo tego brak mi wtedy merytoryki przez "pustkę" w głowie.

11 minut temu, TasteThePain napisał:

Wtedy właśnie wychodzisz na ofiarę. Być może jest tak, ze w głębi duszy masz przekonanie o sobie, że jesteś ofiarą i może wynika to między innymi z niskiej samooceny. Nic nie dzieję się bez przyczyny, i być może te sytuacje dokładnie odzwierciedlają to co siedzi w Tobie. Nieświadomie stawiasz się w sytuacji w której otoczenie będzie odbijać to co masz w środku, czyli dążysz do tego, żeby wyjść właśnie na ofiarę.

Tutaj pewnie też masz racje. Zauważyłem, że w otoczeniu w którym czuje się pewnie lubię dominować...

16 minut temu, TasteThePain napisał:

Napisałeś na początku, że w głowie tańczą Ci jakieś cięte riposty. Gdy uciekasz w świat wyobraźni, co byś odpowiedział pracownikom? Jak byś się wtedy zachował?

W głowie wizualizuje sobie jak pewny siebie i spokojnie tłumaczę im dlaczego nie mają racji. 

 

Dziękuję wam za aktywność w tym temacie. Czuję ulgę, że mogłem się z kimś tym podzielić :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wczesnej młodości miałem podobny problem. Wtedy jedna osoba doradziła mi dwie rzeczy. Po pierwsze, zagadywać ludzi na ulicy, to znaczy, pytać o godzinę, czy o drogę, w sklepie albo wziąć kolegę, koleżankę i zacząć rozmawiać przy ludziach na przykład w autobusie tak, żeby wyobrazić sobie, że jesteście sami, że nikt nie słyszy. Z początku było to dla mnie dużym wyzwaniem ale z czasem zaczęło mi to pomagać i się wyrobiłem. Później poznałem taką koleżankę, która swego czasu mi powiedziała, że też była nieśmiała ale zaczęła mówić co jej ślina na język przyniesie i się wyrobiła. Z czasem przestała się przejmować tym, co ludzie o niej myślą. Takie sprawiała wrażenie, a jak ją poznałem była bardzo wygadana.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kame.hame Ja miałem ten sam problem co Ty, tylko, że w szkole ponadgimnazjalnej. Wszyscy mogli po mnie jechać i jeździli a ja siedziałem i tego wszystkiego słuchałem. Raz nie wytrzymałem i odezwałem się wybuchając agresją przy czym byłem cały czerwony na twarzy a reakcja stalkerów - śmiech. Gdy minął okres piekła, którego przeżyłem, postanowiłem wyjechać za granicę. Skupiłem się na zarabianiu pieniędzy i odłożeniu jak największej kwoty, nie pojechałem tam szukać znajomych, po prostu cel był jeden - uniezależnić się finansowo. Wraz z rosnącą kwotą na koncie stawałem się coraz pewniejszy siebie. Rosła samoocena, to, że jestem w stanie zapewnić sobie jakieś poczucie bezpieczeństwa. Później odkryłem audycje Marka, których słucham do dzisiaj od ponad 2 lat. To pozwoliło mi zbudować większą pewność siebie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P. Marek we wczorajszej audycji powiedział, że większość tych naszych problemów się powtarza i wynika właściwie z tego samego. 

Poczytaj @kame.hame moje ostatnie tematy, gdzie chłopaki zamieścili fajne posty "Jak zostać mężczyzną".

 

Edytowane przez Carl93m
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, kame.hame napisał:

Masz racje... Przez to nie mogę wyrażać siebie. Chciałbym się w końcu odblokować ? 

Wiem, rozumiem Cię. Jak byłem w podobnej sytuacji to postawiłem na:

* Zdrowe odżywianie( wpływa pozytywnie na mental)

* Sport (wpływa pozytywnie na mental)

* Rozwój (musisz czuć, że się rozwijasz - wpływa pozytywnie na mental)

* Pasja (poprzez pasje możesz poznać innych ludzi, wchodzisz wtedy w pewne środowisko i czujesz się akceptowany - wpływa pozytywnie na mental)

* Podejście do życia( dystans do pewnych rzeczy, które dają CI dystans do życia(większa wyjebka na opinie otoczenia - wpływa pozytywnie na mental)

* Szacunek do siebie i innych ( daje poczucie harmonii i wpływa pozytywnie na mental)

 

I wiele innych rzeczy, których pewnie sam nie jestem świadomy. Każdy jest inny. Musisz znaleźć swoją drogę. Życzę CI powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wynika z bardzo niskiej pewności siebie i kompleksów. Terapia płatna lub medytacja i to przez wiele, wiele miesięcy. 

 

Albo metoda stara, jak świat. Wchodzisz na wielkiej kurwie do maksymalnie stresującej sytuacji i zaczynasz walczyć ze swoją słabością. 

 

Jestem zdania, że jak się bardzo skompromitujesz to już później może być tylko lepiej. Jak ktoś skompromitowany może się jeszcze bardziej skompromitować? 

 

Tak się bardzo często w życiu pocieszałem i próbowałem dalej z paniami, z pracą, ze wszystkim. Zacznij tak podchodzić do sprawy. 

 

Szczerze mówiąc to lepiej pokazać pozytywną zmianę oddolnie, czyli z pozycji mniej niż zero, a nie spadać ze szczytu. To lepiej, znacznie lepiej wygląda moim zdaniem. 

 

No i druga sprawa jesteś bardzo młodym mężczyzną, który potrzebuje doświadczenia życiowego, przełamania. Czeka cię lekcja. Albo sam zorganizujesz przestrzeń do lekcji, albo życie ci wytoczy ciężkie działa. Wybierz, co jest lepsze. Decydować samodzielnie, czy czekać na ślepy los. 

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, kame.hame napisał:

Wywiązuję się ze swoich zadań, nie gorzej od pozostałych, jednak jak przechodzimy do momentu kiedy każdy musi coś od siebie dodać to jest kaplica. Robię się czerwieńszy, zaczynam się delikatnie trząść no i nic nie wyduszę z siebie, oprócz: ''tak'', ''zrozumiałem" itp. Czuję się wtedy jak skończona ofiara. 

Znam ten ból, ale to minie. Różne, psychologiczne ćwiczenia mogą pomóc, ale generalnie czas i doświadczenie w końcu zrobią swoje. Pewnie po kilku lub kilkunastu takich spotkaniach, nawet nie będziesz o tym myślał. Pomaga też jak jesteś maksymalnie skupiony i pochłonięty tym, o czym masz mówić i na pierdoły typu drżący głos nawet nie zważasz. 

 

Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.