Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Nie dokończyłam myśli o grzechach kobiet, a już dopadł mnie kolejny smutek. Postawiłam zmusić swoją głowę by pomyśleć o kobiecie inaczej niż mi to podsuwają pod nosek. I co? Przyszła zgroza na mego ducha. Nie mi oceniać, sama popełniłam wiele błędów- to tylko subiektywne spostrzeżenia, wolne wnioski.

Dodam tylko, że nie powoduje mną gniew czy chęć osądzania innych.  Staram się nie fałszować rzeczywistości dzieląc świat na winnych i ofiary.

 

 

I tak mi się dziś rzuciło na głowę..

 

Serce dzisiejszej kobiety jest opustoszałe, nieprzygotowane by dawać. Dramat ten nie odgrywa się tylko na płaszczyźnie relacji damsko- męskich, sprawy zaszły dalej. Macierzyństwo, a raczej jego sens i odczuwanie. Bycie matką staje się jednym z wielu codziennych obowiązków. Obserwuje te zapracowane kobiety, biegnące za karierą, rozwojem, robieniem czegoś tylko i wyłącznie dla siebie. Ślepo i egoistycznie zapatrzone w teksty z kolorowych pism: "szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko". Interpretacja tych słów bywa różna. Dość często bardzo niedojrzała. I tu się zaczyna; fitness dwa razy w tygodniu, sauna, zumba, warsztaty lepienia garnków i ikebany, język angielski, w weekend studia podyplomowe-  doba ma jedynie 24h, tydzień 7 dni, a dzieci rosną niesłychanie szybko. Nawet się nie obejrzymy, a słodki Jaś przyprowadzi do domu Małgosie , w celu oznajmienia, że się wyprowadza do rzeczonej panny. Będzie dość normalnie jeśli będzie to Małgosia, a nie na przykład Piotr. Gdyby tak się stało, nie widzę powodów do zdziwienia. Brak matki, która odgrywa zwykłe role społeczne: matki, żony, partnerki, powiernika może doprowadzić do niepełnego "światopoglądu" u młodego człowieka. I w sumie mogłabym mieć to wszystko gdzieś, martwić się o własną głowę i potomstwo. Z tym, że staram się myśleć trochę bardziej długofalowo i z moich kombinacji "myślowych" wynika, że przyszłe pokolenie będzie zubożałe szczególnie na poziomie emocjonalnym. Moje dzieci będą miały trudność zawiązania relacji z innym człowiekiem, ze stworzeniem rodziny, znalezieniem przyjaciela.

 

Nie mam ciemnogrodu w głowie, chcę aby kobiety były wykształcone, wypoczęte i zrealizowane. To gwarantuje spokój wszystkich zainteresowanych. Zalecam jednak dozowanie "samorealizacji" z umiarem.

Mam też podejrzenia, że tak pędząca kobieta zaczyna 'inaczej" kochać swoje dzieci. Myli prawdziwy zachwyt nad dzieckiem z wrzuceniem kolejnej fotki swojego "szczęścia" na fb, podarowaniem setnej kolorowanki w zamian za wspólne stworzenie kartki dla taty, babci, kogokolwiek. Taka kobieta ma bardzo mało czasu, wymyślone aktywności zabierają jej dzień i cześć nocy. Jest frustratką, chcę nadążyć i zrealizować plan dnia- i oczywiście dziecko ma się idealnie w ten plan wpasować. Gdy tak się nie dzieje jest coraz bardziej zirytowana, ucieka, zaczyna działać jak automat, a macierzyństwo traktować jako jeden z obowiązków.

Są oczywiście przebłyski normalności, czasem nawet kobieta się ocknie i zaczyna być normalnie.

 

Lebowska.

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lebowska co za paradoks, dla mnie jesteś bardzo pokrewną duszą, jak Ciebie czytam to jakbym czytała w swoich myślach i Twoje spostrzeżenia trafne, celne i jakże błyskotliwe do tego w stylu przekazu jakże oryginalnym, i to tu poznaje tak wspaniałą kobietę na męskim  forum, twardym, szowinistycznym, agresywnym nie raz (żeby nie było Panowie, że ja to tu przy Was  truchleje i blady strach mnie ogarnia przed napisaniem posta) . Apokalipsy dla nas jeszcze nie będzie, światełko w tunelu jest. Hurra.  

 

Co do współczesnego macierzyństwa, to jest takie oderwane od swej istoty i funkcji jaką ma spełniać, przeznaczenia i celu jaki ma osiągnąć. Dziecko zaczęło być przedmiotem w realizacji bycia mamą.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zakładając, ze sie troche pozyje, mało mnie interesują juz przyszłe pokolenia. Jak ja mam marnować najlepsze lata swoje go zycia na zamartwianie sie przyszłymi pokoleniami to myślę, o tych któtzy kilkaset lat temu robili to samo: kto o nich dziś pamięta? Mam bowiem jedno życie i w sumie to ode mnie (choć nie tylko niestety) zależy jak sie zabezpieczę na starość. na żadne pomoce pokoleniowe nie liczę i tyle. Uważam, ze tego typu sprawy to zamartwianie sie na wyrost i strata czasu, zwłaszcza ze człowiek ma w swiecie informacyjnym znikomy wpływ na dziecko .

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taki juz jest los człowieka. Co poradzić...dla tych dzieci to stary będzie ciężarem, kto będzie z nich pamiętał ze 60 lat do tyłu itd. itd. ale oczywiscie kazdy ma prawo mysleć o czym chce,ja o tym nie myślę, za duzo zmiennych, niewiadomych, 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie dokończyłam myśli o grzechach kobiet, a już dopadł mnie kolejny smutek. Postawiłam zmusić swoją głowę by pomyśleć o kobiecie inaczej niż mi to podsuwają pod nosek. I co? Przyszła zgroza na mego ducha. Nie mi oceniać, sama popełniłam wiele błędów- to tylko subiektywne spostrzeżenia, wolne wnioski.
Dodam tylko, że nie powoduje mną gniew czy chęć osądzania innych.  Staram się nie fałszować rzeczywistości dzieląc świat na winnych i ofiary.
 
 
I tak mi się dziś rzuciło na głowę..
 
Serce dzisiejszej kobiety jest opustoszałe, nieprzygotowane by dawać. Dramat ten nie odgrywa się tylko na płaszczyźnie relacji damsko- męskich, sprawy zaszły dalej. Macierzyństwo, a raczej jego sens i odczuwanie. Bycie matką staje się jednym z wielu codziennych obowiązków. Obserwuje te zapracowane kobiety, biegnące za karierą, rozwojem, robieniem czegoś tylko i wyłącznie dla siebie. Ślepo i egoistycznie zapatrzone w teksty z kolorowych pism: "szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko". Interpretacja tych słów bywa różna. Dość często bardzo niedojrzała. I tu się zaczyna; fitness dwa razy w tygodniu, sauna, zumba, warsztaty lepienia garnków i ikebany, język angielski, w weekend studia podyplomowe-  doba ma jedynie 24h, tydzień 7 dni, a dzieci rosną niesłychanie szybko. Nawet się nie obejrzymy, a słodki Jaś przyprowadzi do domu Małgosie , w celu oznajmienia, że się wyprowadza do rzeczonej panny. Będzie dość normalnie jeśli będzie to Małgosia, a nie na przykład Piotr. Gdyby tak się stało, nie widzę powodów do zdziwienia. Brak matki, która odgrywa zwykłe role społeczne: matki, żony, partnerki, powiernika może doprowadzić do niepełnego "światopoglądu" u młodego człowieka. I w sumie mogłabym mieć to wszystko gdzieś, martwić się o własną głowę i potomstwo. Z tym, że staram się myśleć trochę bardziej długofalowo i z moich kombinacji "myślowych" wynika, że przyszłe pokolenie będzie zubożałe szczególnie na poziomie emocjonalnym. Moje dzieci będą miały trudność zawiązania relacji z innym człowiekiem, ze stworzeniem rodziny, znalezieniem przyjaciela.
 
Nie mam ciemnogrodu w głowie, chcę aby kobiety były wykształcone, wypoczęte i zrealizowane. To gwarantuje spokój wszystkich zainteresowanych. Zalecam jednak dozowanie "samorealizacji" z umiarem.
Mam też podejrzenia, że tak pędząca kobieta zaczyna 'inaczej" kochać swoje dzieci. Myli prawdziwy zachwyt nad dzieckiem z wrzuceniem kolejnej fotki swojego "szczęścia" na fb, podarowaniem setnej kolorowanki w zamian za wspólne stworzenie kartki dla taty, babci, kogokolwiek. Taka kobieta ma bardzo mało czasu, wymyślone aktywności zabierają jej dzień i cześć nocy. Jest frustratką, chcę nadążyć i zrealizować plan dnia- i oczywiście dziecko ma się idealnie w ten plan wpasować. Gdy tak się nie dzieje jest coraz bardziej zirytowana, ucieka, zaczyna działać jak automat, a macierzyństwo traktować jako jeden z obowiązków.
Są oczywiście przebłyski normalności, czasem nawet kobieta się ocknie i zaczyna być normalnie.
 
Lebowska.

 

Czasem lubie pochodzic po galeri i popatrzeć na znudzone zyciem mamuśki i ich równie przygłupawe córeczki%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie...dlamnie to świetna zabawa.bo wszystkie jak klony wygladają w zachowaniu.Opis mamusiek.nos do góry mina zniesmaczona.ida przodem a za nimi córcie starajace sie nasladować mamusie%-)Samice kotów uczą swoje młode polowania.młody kociak nasladuje matke.skrada sie.skacze itd.Samica człowieka w swoim naturalnym srodowisku galerniczym przekazuje wzorce samicy z miotu.byc zniesmaczona wszystkim.patrzenia z góry na wszystko i budowania swojej sztucznej wartości%-)

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samice kotów uczą swoje młode polowania.młody kociak nasladuje matke.skrada sie.skacze itd.Samica człowieka w swoim naturalnym srodowisku galerniczym przekazuje wzorce samicy z miotu.byc zniesmaczona wszystkim.patrzenia z góry na wszystko i budowania swojej sztucznej wartości%-)

 

Czytała: Krystyna Czubówna :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swietna pasja.kicz popycha tandete.ceny 4 razy wieksze niz na zachodzie a czasami 8 krotne.wszystko walone na to samo kopyto u tego samego chinola tylko metka inna.


Nie ma to jak silna potrzeba kupienia tam czagos%-)ludzie nie kupuja w wiekszości tego co im potrzebne tylko tego czego pragną.po za tym jest to podbicie swojego statusu.bo ona była.ona kupiła.a reszta to dospiewana racjonalizacja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Są oczywiście przebłyski normalności, czasem nawet kobieta się ocknie i zaczyna być normalnie.
 
Lebowska.

 

 

Tym czym zakończyła Leb, ja zacznę. A co to znaczy "być normalnie" ? Cholernie jestem tego ciekaw.

 

Mam znajomych w różnych grupach wiekowych. Normalne domy, normalne rodziny, faceci partycypują w obowiązkach w miarę możliwości. Ale skupię się na 3 grupach: przyszłych matkach, "świeżych matkach" i już trochę doświadczonych matkach. Moje wnioski są esencją obserwacji i rozmów z obserwowanymi. I tego co widać werbalnie i niewerbalnie.

 

- Przyszłe matki to pokłosie ciągnącego się jeszcze haju emocjonalnego związanego z wyzwaniem i walką, z łańcucha: znaleźć faceta-> mieć dobry seks -> sprawić żeby pokochał-> zamieszkać -> wyregulować status prawny (bardzo mile widziane, bo rodzina, znajomi, suknie ślubna !!!!! etc choć czasem można to przełknąć i ominąć) -> nakręcić się na dziecko (bo to spełnienie marzeń) -> zrobić za zgodą obopólna lub bez takowej (no bo się stało)  :D

W całym tym czasie, życie kobiety kwitnie od gotujących się emocji. Nic do niej nie dociera. Pełna halucynacja. Szczęście wylewa się z każdego otworu :D

 

- "Świeża matka" - po okresie ciąży i porodzie, na amoku bohaterstwa żyje na granicy snu i jawy. Okres heroiczny w fazie szczytowej. Napranie hormonalne o wysokim stężeniu nie pozwala dostrzec prawdy obiektywnej, że kupa dziecka naprawdę jebie na kilka metrów, szczególnie po mleku modyfikowanym :) Bo przecież bobasy są takie słodkie !!!!!!! Cudowne !!!! Zjeść, lizać mniam mniam :) (a że facet pół nocy uspokaja dziecko z kolką na rękach a potem idzie do roboty i robi 200km autem, kogo to obchodzi, ma pomagać i hooy!!!! )

 

- Już doświadczona matka - No i tu się zaczyna teatrzyk. Bobasek już nie jest bobaskiem. Już chodzi, trzeba się schylać, podnosić, klękać, dźwigać dziecko i wózek..... Całodzienna absorpcja uwagi. Każdy nawet drobny wyjazd to wyprawa z wyprawką. Dla większości kobiet totalna porażka organizacji logistycznej. Angażowanie całego świata do zastępczej opieki.

I jak wziąć taką delikwentkę na chwilę rozmowy towarzyskiej w spokoju i dokładnie patrzyć co mówi, jak mówi i o czym mówi, widać jak na dłoni. Życie staje się szare i do dupy. Mąż fajny, nic do zarzucenia ale taki przewidywalny i mało spontaniczny... Dziecko miało być słodkim bobasem, a szybko rosło i latanie między jedzeniem a wydalaniem "nie pozwoliło się nacieszyć pachnącym bobasem". Rozczarowanie koleżankami, bo mówiły że będzie tak zajebiście, a już sama widzi że to miraż. Co ciekawe innym kobietom, które nie rodziły bez mrugnięcia mydli oczy na sposób jaki jej mydlono. Wyczuwalne rozżalenie że po porodzie ciało się rozjeżdża, i ogarnąć to to Sparta. Tematu fryzjerek i kosmetyczek nie poruszam :)

 

Faceci wiedzą, że mają obowiązki żeby to materialnie ogarniać, pomagać.... Ale nie wiedzą i nie widzą co dzieje się z Jego kobietą u jego boku, bo Ona się z tym kryje. Nie przyznają się do tego. Choćby je kroić. Ale to widać , słychać i czuć :) Jeżeli wie sie jak patrzyć, co słyszeć i kiedy powąchać. Niestety.

 

Co zatem znaczy "być normalnie". Obawiam się że jak zwykle, kobiety same tego nie wiedzą :) Więc chrzanić to i żyć dalej ;)

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kurwa...a mnie nikt nawet nie stara sie okłamać ze przejme kontrole nad światem :(

 

Pikaczu, przejmiesz kontrolę nad światem! :D

 

Co jak co, ale obiecać to ja mogę Tobie wszystko :D 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jak wziąć taką delikwentkę na chwilę rozmowy towarzyskiej w spokoju i dokładnie patrzyć co mówi, jak mówi i o czym mówi, widać jak na dłoni. Życie staje się szare i do dupy. Mąż fajny, nic do zarzucenia ale taki przewidywalny i mało spontaniczny... Dziecko miało być słodkim bobasem, a szybko rosło i latanie między jedzeniem a wydalaniem "nie pozwoliło się nacieszyć pachnącym bobasem". Rozczarowanie koleżankami, bo mówiły że będzie tak zajebiście, a już sama widzi że to miraż. Co ciekawe innym kobietom, które nie rodziły bez mrugnięcia mydli oczy na sposób jaki jej mydlono. Wyczuwalne rozżalenie że po porodzie ciało się rozjeżdża, i ogarnąć to to Sparta. Tematu fryzjerek i kosmetyczek nie poruszam :)

 

Faceci wiedzą, że mają obowiązki żeby to materialnie ogarniać, pomagać.... Ale nie wiedzą i nie widzą co dzieje się z Jego kobietą u jego boku, bo Ona się z tym kryje. Nie przyznają się do tego. Choćby je kroić. Ale to widać , słychać i czuć :) Jeżeli wie sie jak patrzyć, co słyszeć i kiedy powąchać. Niestety.

 

Co zatem znaczy "być normalnie". Obawiam się że jak zwykle, kobiety same tego nie wiedzą :) Więc chrzanić to i żyć dalej ;)

 

Delikwentki wzięte na bok zazwyczaj mówią mi to, co napisałeś.

Faceci niby wiedzą. Napisałam niby, bo jak im kobiety o tym mówią, to albo o rozmowie szybko zapominają (opis stanu emocji, a za mało konkretów w przekazie?), albo sami zaczynają się zachowywać trochę inaczej niż dotychczas. Jakby nie wiedzieli co z tym zrobić, jak się do tego odnieść.

Ale mężczyźni też tak czasem mówią - miało być dobrze, normalnie, a tu tylko wegetacja, proza życia, żona przewidywalna, brak spontaniczności, w domu tylko kupy, przewijanie, potem wszystko kręci wokół przedszkola, szkoły, kasy, żeby starczyło na rosnące potrzeby dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pikaczu, przejmiesz kontrolę nad światem! :D

 

 

Wiem%-)

I widzicie znowu wracamy do niesmaku i jednej z przyczyn degrengolady związkowej. Skoro wszyscy w szędzie mówią niuni że macierzyństwo to zajebista sprawa.wszędzie sie jej to wpaja.a wychodzi nato ze jest to trud wysiłek i nieprzespane noce.to taka statystyczna niunia łapie zgrzyt w bani "dlaczego ja"

Wicie ten sam schemat co z białym welonem bajka ksiezniczka karoca pałacyk.a potem pranie i gotowanie.z dziećmi jest to samo%-)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale mężczyźni też tak czasem mówią - miało być dobrze, normalnie, a tu tylko wegetacja, proza życia, żona przewidywalna, brak spontaniczności, w domu tylko kupy, przewijanie, potem wszystko kręci wokół przedszkola, szkoły, kasy, żeby starczyło na rosnące potrzeby dzieci.

 

nassi, to teraz siądź, i spokojnie pomyśl. Kto swoim zaangażowaniem , walką i całą swoją postawą "przekonał" faceta że tak właśnie będzie. A jak się to "stanie", to patrząc na taką osobę NIC się nie potwierdza?  To co taki facet , przy takim dysonansie poznawczym może powiedzieć?

 

Przecież gdyby szczęście z niej nadal tryskało, było by ok!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nassi, to teraz siądź, i spokojnie pomyśl. Kto swoim zaangażowaniem , walką i całą swoją postawą "przekonał" faceta że tak właśnie będzie. A jak się to "stanie", to patrząc na taką osobę NIC się nie potwierdza?  To co taki facet , przy takim dysonansie poznawczym może powiedzieć?

 

Przecież gdyby szczęście z niej nadal tryskało, było by ok!

 

No nic za bardzo nie może powiedzieć, a nawet jak powie, to i tak słowami nie zmieni sytuacji.

 

Są jeszcze takie przypadki, że to facet nalega na potomka, tłumaczy kobiecie, że czas najwyższy, że będzie lepiej i szczęśliwiej, a potem sam wymięka, bo to nie tak miało być -  właśnie chodzi o te kupy, problemy logistyczne, płacze po nocy. za mało spokoju i intymności.

 

No dobra, ale wątek nie jest o ojcach, tylko o matkach. I faktycznie - to kobiety zazwyczaj nakręcają siebie i faceta na wizję nieustającego szczęścia i spełnienia, bo jak to będzie pięknie na naszym ślubie, a potem na świat przyjdą owoce naszej miłości, no i w ogóle.

 

Z jednej strony mamy te matki, które lukrują, nie powiedzą, jak jest naprawdę, czasem nawet same przed sobą nie chcą się przyznać. No a z drugiej, jak któraś mówi prawdę, to też źle i się robi na nią nagonkę. No bo dziecko się na świat nie prosiło, jak chciałaś, albo się nie zabezpieczałaś, to teraz nie narzekaj. I zanim chociaż raz jękniesz, to pomyśl o tych kobietach, które bardzo chciałby, ale nie mogą.

A jak któraś powie, że dla niej macierzyństwo nie jest wzniosłe, że to głównie wyrzeczenia i poświęcenia, że się zastanawia, czy chce mieć dziecko, i to wcale nie z powodu kariery czy ładnego ciała, to dopiero się zaczyna jazda.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nassi, nie da się całkowicie oderwać przemyśleń dotyczących macierzyństwa, bez zahaczenia o ojcostwo. To spójna całość.

 

Dwie sprawy najbardziej się rzucają w oczy.

 

1. Faceci potrafią dla swoich kobiet zrobić i poświęcić naprawdę bardzo dużo, żeby były "szczęśliwe" i jeżeli rzeczywiście są, to nawet jak ma czasem wątpliwości..... Popatrzy na zadowoloną kobietę, normalnie ogarniętego dzieciaka czy dzieciaki i po wątpliwościach. Myśl "warto było" zamyka temat. A jeżeli tego nie ma? Opisałem wcześniej.

 

2. Jakąś psychozą i patologią jest zmuszanie psychiczne wszystkich kobiet do bycia matkami i facetów do bycia ojcami. I tego, rozwijać mi się naprawdę nie chce, bo wielką krzywdę ludzie robią ludziom.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nic za bardzo nie może powiedzieć, a nawet jak powie, to i tak słowami nie zmieni sytuacji.

 

1? Są jeszcze takie przypadki, że to facet nalega na potomka, tłumaczy kobiecie, że czas najwyższy, że będzie lepiej i szczęśliwiej, a potem sam wymięka, bo to nie tak miało być -  właśnie chodzi o te kupy, problemy logistyczne, płacze po nocy. za mało spokoju i intymności.

 

2. No dobra, ale wątek nie jest o ojcach, tylko o matkach. I faktycznie - to kobiety zazwyczaj nakręcają siebie i faceta na wizję nieustającego szczęścia i spełnienia, bo jak to będzie pięknie na naszym ślubie, a potem na świat przyjdą owoce naszej miłości, no i w ogóle.

 

Z jednej strony mamy te matki, które lukrują, nie powiedzą, jak jest naprawdę, czasem nawet same przed sobą nie chcą się przyznać. No a z drugiej, jak któraś mówi prawdę, to też źle i się robi na nią nagonkę. 3. No bo dziecko się na świat nie prosiło, jak chciałaś, albo się nie zabezpieczałaś, to teraz nie narzekaj. I zanim chociaż raz jękniesz, to pomyśl o tych kobietach, które bardzo chciałby, ale nie mogą.

A jak któraś powie, że dla niej macierzyństwo nie jest wzniosłe, że to głównie wyrzeczenia i poświęcenia, że się zastanawia, czy chce mieć dziecko, i to wcale nie z powodu kariery czy ładnego ciała, to dopiero się zaczyna jazda.

1. Bo facetowi zależy na potomku. To, że reszta go przerasta to normalne, natura nie stworzyła go do kup i płaczów po nocy. Do tego dochodzą problemy z intymnością.

2. Kobiety sobie nakręcają dostatnie życie + realizację planu rozrodczego + presja tzw. społeczeństwa. Owoce miłości..., flaki mi się skręcają.

3. A chodząc na piechotę głodzisz dzieci taksówkarza. Pieprzenie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pewnie ten sam typ kobiety, która szuka "mena" do pochwalenia się nim przed otoczeniem, a nie w kontekście uczuć. Bo jak nie spełnia standardów otoczenia to już "nie kocha".

Tak samo chwali się później dzieciakiem. Jej celem nie było wychowanie dziecka najlepiej jak się da, oczywiście współpracując z "menem", ale tak byleby innym pokazać że się ma coś lepszego niż inni, coś więcej. Brak odpowiedzialności = niedojrzałość. Czasy sprzyjają temu, bo jest dużo więcej możliwości, szczególnie i do zabawy i do chwalenia się (focie na fb).

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nassi, nie da się całkowicie oderwać przemyśleń dotyczących macierzyństwa, bez zahaczenia o ojcostwo. To spójna całość.

 

Dwie sprawy najbardziej się rzucają w oczy.

 

1. Faceci potrafią dla swoich kobiet zrobić i poświęcić naprawdę bardzo dużo, żeby były "szczęśliwe" i jeżeli rzeczywiście są, to nawet jak ma czasem wątpliwości..... Popatrzy na zadowoloną kobietę, normalnie ogarniętego dzieciaka czy dzieciaki i po wątpliwościach. Myśl "warto było" zamyka temat. A jeżeli tego nie ma? Opisałem wcześniej.

 

2. Jakąś psychozą i patologią jest zmuszanie psychiczne wszystkich kobiet do bycia matkami i facetów do bycia ojcami. I tego, rozwijać mi się naprawdę nie chce, bo wielką krzywdę ludzie robią ludziom.

1. Są mężczyźni, którzy są gotowi wypruwać dla rodziny żyły i czują satysfakcję z tego, że spełniają jakiś tam obowiązek, że dzieci zdrowo rosną, że stworzyli dobre warunki, itd.

Nie jest jednak tak, że wszyscy tak myślą i czują się spełnieni pomimo wszystko. Zdarza się też, że wymiękają i odchodzą, bo nie tak to sobie wyobrażali. To drugie jest nowym zjawiskiem, podobno związanym ze zmianą przekonań i ogólnych oczekiwań jednostek - nastawienie na swoje cele i przyjemności. Kiedyś nie było na to przyzwolenia społecznego.

Są też tacy (słyszałam już takie wyznania męskie), których wątpliwości nie opuszczają przez lata, ale porzucenie swojego "odcinka pracy" uważają za skurwysyństwo i tchórzostwo, za coś mało męskiego i nieodpowiedzialnego, więc się jakoś trzymają.

 

I jest jeszcze jedna różnica pomiędzy kobietami i mężczyznami -  ci drudzy rzadko jęczą dla samego jęczenia. Skoro nie da się nic konstruktywnego wymyślić, to po co gadać. I właśnie dlatego, trudniej niż delikwentkę, jest wziąć na bok delikwenta i usłyszeć, jak jest naprawdę.

2. Nie będę rozwijać tematu wciskania ludziom, że muszą być rodzicami. Zostawmy więc te kobiety, które nie chcą być matkami. Te, które są niedojrzałe, fantazjowały, że ślub i bobas to raj na ziemi i sposób na ustawienie się również pomińmy.

Zostały nam te, które chcą być matką i mają wyobrażenia o realiach, a nie tylko o przekazie medialnym.

Tu też są różnice w podejściu do macierzyństwa. Niektóre kobiety mają taką potrzebę opieki, tak im się wylewają emocje, że oprócz własnych pociech chętnie by jeszcze adoptowały, założyły rodzinny dom dziecka i uczyniły z opieki i wychowania sposób na życie.

Jednak większość ma te potrzeby wypośrodkowane - fajnie mieć dziecko, ale to jest coś za coś, nie tylko sama radość, ale też wyrzeczenia, obowiązki. No i kolejna grupa chcących świadomie to te z drugiego bieguna. Czyli dziecko tak, ale jeśli nie będę miała hobby, czasu dla siebie, pracy, to na dłuższą metę zwariuję.

I teraz przejdę do tematu niechęci niektórych kobiet do Matki Polki. Otóż te środkowe i z drugiego końca, mają dosyć presji na bycie matką doskonałą, poświęcającą się, stworzoną do dawania, wychowywania, opiekowania się. Są wpędzane w poczucie winy przez te, które karmią do 2. roku życia piersią, jeżdżą po okolicznych miejscowościach po ekologiczne warzywa i owoce, które po nocach przecierają, pasteryzują, piorą ekologiczne pieluchy z ryżu i ciągle pouczają inne matki.

Nie wiem od czego to najbardziej zależy, jest to pewnie mieszanka wychowania, układu nerwowego, hormonów, ale kobiety różnie doświadczają bycie mamą. Jedna .może uwielbiać rolę Matki Polki, a inna się w tej roli udusi, i to nie z powodu indokrynacji, mediów i feminizmu.

 

 

 

1. Bo facetowi zależy na potomku. To, że reszta go przerasta to normalne, natura nie stworzyła go do kup i płaczów po nocy. Do tego dochodzą problemy z intymnością.

I jest jeszcze jedna kwestia dotycząca Matek Polek, oraz innych matek. One uważają, że ojciec powinien myśleć i czuć to co matka, oraz że tylko one wiedzą, co jest najlepsze dla dziecka i jak najlepiej je wychowywać.

Jeśli ojciec wróci z zabawy z kilkuletnim synem, a dziecko jest brudne i ma obtarte kolano, to zaraz uwaga, że nie uważał i nie pilnował małego. Jakby oczekiwały, że mężczyzna będzie chuchał, dmuchał, zachwycał się, że maluch jest słodki, że ma malutki nosek i jest grzeczny, bo przywitał się babcią i powiedział wierszyk. Taka postawa, jak również kilka przykładów ww. powodują, że ja też jestem kobietą mającą niechęć do Matki Polki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.