Skocz do zawartości

Jak nie być przegrywem


Bullitt

Rekomendowane odpowiedzi

Najlepsze jest w tym to, że wielu facetów chciało by być tym przegrywem! Ostatnio rozmawiałem z kumplem ze studiów, od liceum jedna laska, 24 lata już ring na palcu.
Mówi do mnie:
- Wiesz co, Shy? Jak ja bym kurwa chciał być czasami sam i łamać serca tym wszystkim, które się do mnie ślinią...

- Ty, to po chuj się żeniłeś tak młodo?

- Bo bałem się, że jak teraz tego nie zrobię, to już żadna mnie nie będzie więcej chciała.

 

Generalnie, chłop im starszy tym ma większe branie - co chwila mi się żali. 

 

Także, co do tematu - sądzę, że takie wydarzenie właśnie tworzy ktoś, kto siedzi z panną na kolanach i jest to ich "wspólna" decyzja :) skoro on może mieć zjebane wieczory, to i Ty! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sie jest singlem bez dzieci i pańci na utrzymaniu to za 4-5k można żyć (prawie) jak król. No ale niestety popularnym sposobem maskowania problemu bycia przegrywem (mój przypadek) jest posiadanie ładnego mieszkania/domu w dobrej lokalizacji i spoko furki. No więc tak, wtedy to raczej 10k+. Wbrew pozorom jest to najprostszy sposób wyjścia z/zamaskowania przegrywu. Dużo trudniej nauczyć się w skille społeczne niż zrobić w parę lat karierę,  a raczej "karierę", bo też nie oszukujmy się, z 10k nie jest się Wilkiem z Wall Street :D

Edytowane przez leto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego jak wygryw w sensie obiektywnym. Zawsze ktoś ma od Ciebie więcej hajsu, większe muskuły, lepszą reputację, więcej loszek, lepsze loszki, więcej władzy itd itp. Nawet Donald Trump nie jest wygrywem, z jego zachowania można odnieść wrażenie że ma kompleks małego penisa.

 

Ponawiam swoją radę - mieć wyjebane, nie myśleć kategoriami wygryw/przegryw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, vand napisał:

@tomek25 nie wiem, ale w ogólnym rozumieniu dycha nie jest jakimś nie wiadomo jakim kosmosem, jasne, że w PL większości się może tak wydawać. Ale jak ktoś ma rodzinę i żyje na jakimś standardzie to dycha trochę mało.

Dla ludzi urodzonych w bogatych rodzinach tak, i tylko dla tych :) Ewentualnie dla nowobogackich, którzy się dorobili i teraz "co to nie oni", ale ci są dla mnie chuja warci. Dla ogromnej większości 10k miesięcznie to standard bardzo luksusowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostka - bodajże najprzystojniejszy gość, którego znam osobiście, jest gejem. Myślę że nie jedna, nie dwie panny przepłakały z tego powodu parę nocy (bo to jest gej z tej części męskich, zadbanych, wysportowanych, młody biznesmen z sukcesami). Także na te odzywki też polecam mieć wyjebane.

@self-aware nowobogaccy, którzy się dorobili od zera są dla Ciebie chuja warci, bo...? Czyżby jakieś kompleksy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto - Prawdopodobnie źle się wyraziłem. Dla mnie nowobogacki łączy się z określeniem "buc". Czyli np. masz kolegę. On dorabia się kasy i potem uważa Ciebie za gorszego od siebie tylko ze względów finansowych. Jeśli masz na myśli po prostu człowieka, który się dorabia od zera i po odniesieniu sukcesu nie gardzi innymi no to nic do nich nie mam, sam nim jestem ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia życiowego wynika że prawie zawsze największymi zawistnikami są osoby biedne albo na dorobku. Nie spotkałem prawie nikogo, kto by się dorobił i patrzył źle na biedniejszych, a w drugą stronę zdarza się to duuużo częściej ("ten taki bogaty, ciekawe na czym się dorobił, na pewno złodziej")

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, self-aware napisał:

Dla ogromnej większości 10k miesięcznie to standard bardzo luksusowy.

Istotnie, ale to tylko pokazuje jakim biednym krajem jesteśmy, niestety. Smutna konstatacja, bo bogactwo to na pewno nie jest. Zawistników i skurwysynów jest IMO tyle samo po obu stronach barykady.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnej dziewusze, która zarzuciła mi gejostwo zrobiło się głupio, kiedy podszedłem do kolegi i się spytałem zalotnie "to co, kiedy się widzimy na kwadracie?". Po czym dodałem do niej "widzisz, nie możesz stanąć nam na przeszkodzie". Ona na to: "daj spokój, przecież żartowałam" (no, no).

 

Naszło na mnie teraz małe przemyślenie. Dlaczego ludzi samotnych nazywa się przegrywami, skoro ludzie poturbowani przez ślepą miłość do harpii mają nie raz gorzej niż ci bez związków? Czemu singiel z kasą jest gorzej traktowany niż biały rycerz, wierzący w pojednanie z kobietą, która potem ogołociła z kasy i wyrzuciła go z własnego mieszkania?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vand - W samym powietrzu czuć, że biedniejszy jest gorszy. Seriale, instagram, ogólnie cały matrix :) Wiadomo, świadomi ludzie sobie z tym radzą, ale cała reszta ma przejebane.

 

@Obliteraror - Może masz rację z tą biedą :) Ja pochodzę z biednej rodziny i nie umiem się wczuć w Was. Nawet jak się stanę bogaty to nie będę umiał. Choć fakt faktem żeby czuć się jak w mega luksusie to musiałbym mieć z 15k. I tak, zgodzę się, że po obu stronach barykady mamy tego typu ludzi, najlepiej mieć w dupie jednych i drugich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh...zrobiliście z tego tematu festiwal mierzenia i porównywania sobie pałek. Czekam na kolejnego, który w niby zawoalowany sposób da wszystkim do zrozumienia, że zarabia przynajmniej 10k na miesiąc. Szkoda, że nawet tu na forum pseudo-alfa muszą gnoić tych, którzy są „gorsi” i nie żyją „na jakimśtam poziomie” bo zarabiają mniej. Pozdrawiam - ide liczyć swój hajs w swoim mieszkaniu 100m2 na 16 pietrze ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Psotnik każdy zarabia tyle ile zarabia i często może zarabiać więcej jeśli poświęci na to czas. Gdziekolwiek wspomniane było, że ktoś jest gorszy bo czegoś nie ma? Sam sobie to dopowiadasz.

 

@koksownik podejście w stylu, jesteśmy w bagnie, on nie jest, ściągnijmy go do naszego bagna ;) i tyle. 

Edytowane przez vand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, self-aware napisał:

Ja pochodzę z biednej rodziny i nie umiem się wczuć w Was.

Ja też i to była moja największa motywacja. Nie, nie uznaję się za bogatego, bo dalej pracuję w dużej części dla pieniędzy, a nie pieniądze na mnie. Od tego progu definiuję tzw. bogactwo. Kwestia semantyki :) Najważniejsze IMO, to nigdy nie zapominać skąd Ci nogi wyrastają. Ja nie zapomniałem. Co do kwestii przegrywu, nigdy nikt nie powinien o sobie tak mówić i wgrywać sobie w głowę taki negatywny, bzdurny metaprogram. Nigdy tak o sobie nie mówcie, Panowie.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie być przegrywem ?

 

Należy myśleć samodzielnie, a nie ufać utartym schematom w stylu: matura-studia-magisterka-praca-ślub-dzieci. Być asertywnym i mieć wyjebane, czy się to komu podoba, czy też nie. 

 

Określenie kogoś przegranym tylko z tego powodu, że nie jest w związku świadczy o niskim poziomie intelektu ludzi, którzy tak twierdzą.

 

 

Edytowane przez AdwokatDiabła89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror - A spoko, w takim razie mamy takie samo podejście ;) Chodziło mi o to, że ja jako osoba pochodząca z biednej rodziny zawsze będę miał w głowie to gdzie byłem, jak to określiłeś, skąd mi nogi wyrosły. Natomiast nawet mając więcej pieniędzy nie jestem w stanie czuć tego tak samo jak ludzie, którzy mają je od zawsze (co akurat uważam za zaletę). Oni też nie są w stanie zrozumieć mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, self-aware napisał:

A spoko, w takim razie mamy takie samo podejście ;) Chodziło mi o to, że ja jako osoba pochodząca z biednej rodziny zawsze będę miał w głowie to gdzie byłem, jak to określiłeś, skąd mi nogi wyrosły. Natomiast nawet mając więcej pieniędzy nie jestem w stanie czuć tego tak samo jak ludzie, którzy mają je od zawsze (co akurat uważam za zaletę). Oni też nie są w stanie zrozumieć mnie.

To inaczej empatia :) albo wychowanie z domu rodzinnego. To dobra cecha. Ale nie generalizowałbym, naprawdę. Nie każdy zamożny to stereotypowy "zawód - syn". Po młodziakach to widzę, którzy dorobili się dużych pieniędzy przed, albo tuż po 30-tce. Młodzi przedsiębiorcy, startuperzy, jest ich trochę. Im naprawdę (przynajmniej tym, co poznałem osobiście), kij z dupy nie wystaje, to fajni w większości ludzie, skorzy do dzielenia się wiedzą. Większe buractwo zaobserwowałem raczej w przedstawicielach pokolenia 50, 60+, tych pierwszych milionerach po sławetnym przełomie '89 : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.