Skocz do zawartości

Bracia czy przeszedłem na ciemną stronę mocy?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci bardzo serdecznie tego poranka :) 

*Z góry przepraszam jeśli wstawiłem wątek w złym dziale!

*Prosiłbym administrację o przeniesienie, jeśli jest taka potrzeba!


Część użytkowników zna mnie z dość dosadnego języka i brutalnego wypominania oraz wykrywania tak zwanej "sp*erdoliny kobiecej", która rozprzestrzenia się w nieustępliwym tempie.

W moich najstarszych postach może i nawet można odczuwać lekką pogardę i nie ukrywam, że był to dopiero początek, pierwsza czerwona pigułka połknięta.

Pierwsza połknięta może za bardzo zlasowała mózg i miałem przerwę od kontaktów z kobietami.

Z czasem jednak... 

Nastąpił przełom w sprawie:

Po pierwsze zmieniło się moje nastawienie do kobiet w materii podrywu.
Presja, nieumiarkowana potrzeba zaimponowania, strach przed porażką, strach przed flirtem ---> to w dużym stopniu znikło, choć nie do końca!

Z miesiąc temu atrakcyjna kobieta 30 lat sama do mnie zagadała i po prostu czułem to znowu - presja, szybsze bicie serca, ból w klatce piersiowej, strach.

Z kolei w okres wakacji gdy sam do kobiet podchodziłem(co prawda nie dużo, ale podchodziłem) i widziałem pozytywną reakcję, to natychmiast cały stres znikał.

Nie wiem czym to może być spowodowane, być może bardzo baaardzo atrakcyjne kobiety(żywe chodzące ideały) działają na mnie jeszcze zbyt mocno.

Secundo, mimo wszystko, moje blokady zostały w dużej mierze przełamane i potrafię się strasznie rozgadać(co jest dziwne jak na introwertyka, ale podejrzewam, że gadulstwo to moja cecha ukryta, którą nie reprezentuję na co dzień w kontaktach z ludźmi, szczególnie mało znanymi) i interesujące jest to, że w towarzystwie samych kobiet :) 


Co się stało z mężczyznami?
Przejdźmy jednak do sedna sprawy:
Czemu mężczyźni, a przynajmniej jakaś część, jest tak przyjebana mułem i nieufna, wgl nie nawiązująca relacji?
A nawet bym powiedział, że spora część bez ambicji, cebulacka, czekająca na twój upadek, ponieważ skoro oni mają ch*jowo, to Ty też musisz mieć.

Zasadniczo zauważyłem to już spory czas temu.

Można nawet pośmiać się z czegoś, wyłapać pewien connect, ale jeśli przejdziemy do konkretów, to ani to nie napisze ani nie zadzwoni.

A najgorszy przypadek to chyba taki, że np. na lekcji czy na przerwie wgl. się taki mężczyzna nie odezwie, nie zaczepi tylko "cześć-cześć" i siedzi przyjebany sam w kącie albo w telefonie(gorzej niż baba).

Mój kumpel, który mieszka w UK mówi, że takie rzeczy są nie do pomyślenia i ludzie wgl. mają inne podejście do relacji niż u nas w Cebulandii.


"Większość moich kolegów to koleżanki"

Po kobietach jeździłem, jak po burych sukach
na forum(na żywo jak mnie jakaś wkurwi to też jadę, chociażby ta 15-stka), ale co do czego to utrzymuję kontakt z prawie samymi kobietami.

Nawet gdy poszedłem na warsztaty, eventy hobbystyczne, to również z całej grupy mam kontakt tylko z koleżanką bądź koleżankami.

Mam tylko jednego kolegę z klasy, ale właściwie to poza szkołą za bardzo kontaktu nie było.

Natomiast 50% moich nowo poznanych koleżanek pisze do mnie i wzajemnie zresztą.

Czy to jakiś paradoks?

Dodam może taki szczegół, że 70% procent tych koleżanek czuje do mnie mniejszą bądź większą miętę, chociaż jednej wyjaśniłem, że jesteśmy tylko kolegami(starsza kobitka, to bez fochów przyjęła i normalnie gadamy). 

Czy matrix jest tak silny, że niszczy męskie więzi?
Wyduszę z serca teraz pewne rzeczy uderzające nawet o herezję na tym forum!


Primo: Otóż, część braci pamięta Janusza self-called specialist of relationship management, któremu poświęciłem nawet osobny wątek na forum.

Docinki tego małego człowieczka spowodowały poważne zaburzenia w mojej samoocenie i tożsamości męskiej.

Ten człowiek wysysał ze mnie całą energię i dowartościowywał się tym, że ma swoją myszkę(co prawda utuczoną, ale jest), a ja nie mam, w związku z czym jestem gorszy
(zaczęło się, gdy miałem 16 lat)

Oprócz tego, że mi na różny sposób dopierdalał i mierzył sobie swojego małego fiutka,
to Jasno mi deklarował, że : Ragnar nie jesteś godzien by posiadać atrakcyjną kobietę, więc musisz obniżyć wymagania i podrywać mniej atrakcyjne, nawet od ciebie.


Secundo: W wątkach na forum wspominałem pobocznie o pewnej bandzie osiedlowych marnych osobowości.

Są to ludzie, którzy podobnie jak Janusz self-called specialist, nie mogą znieść, że ktoś ma większe ambicje od nich i się rozwija.

W związku z czym trzeba dop*erdalać sobie nawzajem, mierzyć fiuty(a już szczególnie przy paniach ;>) i spędzać bezproduktywnie czas.

Że jak bezproduktywnie? Ano na ćpańsku zielska i popadanie w długi oczywiście. Bez pracy, bez szkoły, a jak szkoła, to czasem wagary hehe.

Nie wszyscy tam są głupi, ale znaczna część to ludzie albo przyjebani albo niedowartościowani, którzy wysysają z ludzi energię by sobie podbić ego.

To jest żałosne towarzystwo składające się tylko i wyłącznie z mężczyzn + od czasu do czasu przyjadą jakieś głupie, puste, atencyjne czy zaburzone małolaty(15-16), które mają nudne życie i szukają rozrywki.


*Aktualnie posiadam tylko dwóch, może trzech męskich dobrych kumpli, niestety słabo dyspozycyjnych czasowo.
No i pozostają bracia samcy, z którymi prowadzę prywatną korespondencję :) 
Odkąd kompletnie się odciąłem od toksycznego środowiska, to nawiązuję relacje prawie z samymi kobietami.
Co mnie trochę wkurwia bo chciałbym iść na jakiś męski wypad, na jakąś męską imprezę powyrywać panny.

Konkluzja

O co mi chodzi teraz, jaka herezja?

Ano mimo przykrych doświadczeń z kobietami, które dotyczyły spraw sercowych.

To najwięcej od mężczyzn otrzymałem negatywnej energii i cierpień, czy nienawiści.

To przez toksycznych mężczyzn mam złe wzorce, które muszę przepracować.

Kobiety, miłość i inne bzdety nie są ważne, to matrix nam wmawia inaczej byśmy nie dbali o swoją męskość, o swój rozwój, tylko ganiali za spódniczkami, robili dzieci i pracowali dla Janusza biznesu z wąsem.

Mądre, szczęśliwe społeczeństwo to wróg demokracji.

Bierzmy przykład z kobiet!

Oczywiście część z braci pomyśli o tanich kobiecych manipulacjach, pragmatyzmie, bezwzględności po trupach do celu.

Jasne, to trzeba jak najbardziej adaptować by nie wypaść z gry, ale mi chodzi o coś innego.

Podczas gdy kobiety się łączą(no chyba, że przyjdzie samiec alfa), to my mężczyźni walczymy między sobą.

Tworzymy podziały, próbujemy się wywyższać, zdominować rozmówcę i pokazać co to nie my.

Ja się pytam po ch*j?

Białorycerzować z mieczem w imię cipki?

Czy dowartościować się w tych trudnych brutalnych czasach?

Taka mnie nachodzi myśl gdy widzę, że sp*erdolina dotyka również mężczyzn, a szczególnie patologicznych białych rycerzy.

Dziękuje, że dotrwaliście ;) 
 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem na co dzień bardzo promęski, staram się pomagać, coś zagadać zawsze, ulżyć we wspólnym cierpieniu. To mi się zawsze zwraca. Do kurierów schodzę i gadam. Ekipa remontowa flaszka na stole. Płacę więcej niż muszę. Dostaję później bezpłatne rady, chcą mi pomóc. Gdzieś sprawę załatwić to proszę o rozmowę z mężczyzną i profesjonalizm się wylewa. Na siłowni gnicie z typami non stop, wskazówki treningowe, wymiana doświadczeń dietetycznych i innych. Jestem totalnie otwarty na mężczyzn i staram się traktować praktycznie każdego, jak brata nieuświadomionego czasami. Przekazuję 100% pozytywnej energii. Kurwa, ostatnio nawet bum mi otworzył drzwi do sklepu i się uśmiechnął. To się wszystko zwraca, bez kitu.

 

Przy bliższych kontaktach mężczyzna - mężczyzna najlepiej, jeżeli dwie osoby stoją na własnych nogach i posiadają w miarę ok poziom pewności siebie. Wtedy można się przyjaźnić bez kwasu. Wiem, że i tak wrócę do siebie, mam własne sprawy. Nikomu w dupala nie wchodzę.

 

Mam, np. ziomka, który jest właścicielem tartaku, starszy chłop, ale mamy do siebie duży wzajemny szacunek. Zawsze miłe słowo, komplement, wymiana wiedzy, doświadczeń. Ogólnie dostrzegam, jak bardzo mężczyźni są ciekawi wewnętrznie, czym się interesują, jak się angażują w pewnie sprawy, ile wiedzą. Kobietom natomiast za grosz nie ufam, w żadne słowo, ale to przyszło z wiekiem.

 

Zobacz u siebie, czy przypadkiem przy kobietach nie czujesz się po prostu bezpiecznie, "akceptowany", ale jako kolega, taki przyjaciel, orbiterek miły do rozmowy, a boisz się podjąć wyzwania męskiej przyjaźni. Czasami lepszemu warto dać się zdominować, aby czerpać z tego profity, uczyć się, modelować pozytywne zachowania. Miałem takiego kumpla kiedyś i dałem mu się włożyć pod but. Ale on mnie nauczył pewnych spraw i do tej pory jestem mu za to wdzięczny. Kobieta cię wsadzi pod pantofel i wydyma. A mężczyzna dominujący cię weźmie i wyostrzy. Taka jest subtelna różnica. Pomijam totalną patologię.

 

Męski świat jest naprawdę piękny. Moim zdaniem znacznie piękniejszy od damskiego, gdzie dominuje walka o facetów, taka codzienna rutyna.

 

 

  • Like 11
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

To przez toksycznych mężczyzn mam złe wzorce, które muszę przepracować.

Ja patrzę na to tak:


Ty się zadajesz wciąż z toksycznymi ludźmi.

Co gorsze - z toksycznymi ludźmi z grupy, którą możesz po prostu WYCIĄĆ ze swojego życia.

I co jeszcze gorsze - aspirujesz (mniej lub bardziej świadomie) do bycia nimi. Próbujesz im imponować, a jak nie masz czym, to Cię to dołuje (vide "ty nie masz Halynki, a ja prosz, jako piękno!").

 

Jasne, człowiek nie jest samotną wyspą na oceanie i są pewne relacje/interakcje społeczne, które MUSIMY podejmować, czy nam się to podoba, czy nie.

Spierdolona rodzina, czasem spierdolona partnerka, do której jesteśmy przyspawani zobowiązaniami, ludzie z pracy itd.

Ale nawet tu można po prostu włączyć chłodziarkę takiej relacji. W robocie przychodzę, robię swoje, kapota na grzbiet i "ciao". W rodzinie - odbębniam obowiązkową szopkę świąteczną czy jaką tam, kapota na grzbiet i "ciao".

 

WYBIERAJ świadomie ludzi, z którymi wchodzisz w BLISKIE interakcje.

I nie przejmuj się, że z początku niekoniecznie rzucą Ci się do stóp. Dobre relacje wymagają połączenia zbudowania i spontanu. Łatwiej relacje odcinać, niż budować.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego, jak przyjaźń mężczyzny z kobietą, nawet jeśli jest lesbijką.

 

Mam tylko dwóch przyjaciół (bo jak już wspominałem, jestem przegrywem) - jeden sprawdzony ziomek od wielu lat i ojciec. Nie wyobrażam sobie prawdziwej przyjaźni z kobietą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Ragnar1777 napisał:

Dodam może taki szczegół, że 70% procent tych koleżanek czuje do mnie mniejszą bądź większą miętę, chociaż jednej wyjaśniłem, że jesteśmy tylko kolegami(starsza kobitka, to bez fochów przyjęła i normalnie gadamy). 

 

Przeczytałem Twoją wiadomość pobieżnie zaraz po założeniu tematu i zastanawiałem się skąd te rozbieżności. Stawiałem na to, że panie mają interes w tym, by być miłymi w stosunku do Twojej osoby. Przed chwilą przeczytałem ponownie, tym razem uważnie i sam dałeś mi/nam odpowiedź.

 

Ty jesteś dla nich atrakcyjny, więc otrzymujesz profity, samemu dochodząc do wniosku, że nie są one takie złe. Inni nie mają tego szczęścia, wręcz przeciwnie, dostają baty za to, że nie są tak atrakcyjni jak Ragnar czy inny David Beckham. Swoją ocenę kobiet opierasz na subiektywnym odczuciu, mocno naciąganym swoim nienaturalnym dla przeciętnego mężczyzny powodzeniem. Mocno przerysowana sytuacja, mocno przerysowane wnioski.

Pooglądaj, w jakim położeniu są Twoi mniej popularni koledzy. Oni żeby się wybić muszą walczyć, zepchnąć z tronu Ragnara, pokazać się, okazać się lepszym od konkurencji. Ty oczywiście chciałbyś żeby byli mili, przyjacielscy, uczynni, ale wtedy nie przeskoczą konkurencji (Ragnara), do której ciągną Jagódki i Karyny.

 

Inną kwestią jest towarzyskość. Mężczyźni nie są tak otwarci jak kobiet, natomiast mężczyzna towarzyski przeskakuje konkurencję i zyskuje w oczach kobiet. Taki atawizm, towarzyski=pewny siebie=przywódca. Kłóci mi się to trochę z Twoim introwertyzmem, ale sam wspominasz, że lubisz prowadzić konwersacje, a to zbliża do kobiet, gdyż one są w tymi mistrzyniami. Postaw się w sytuacji nieśmiałego/nienauczonego/nieobytego/o innej osobowości mężczyzny. Zagada do Karyny i co dalej? Zniszczą jego nadwątloną pewność siebie. Zapewne powiesz, że trzeba próbować, walczyć, starać się, bo przecież Ty też dostałeś po dupie, ale w końcu masz powodzenie. Każdy z nas pisze swoją historię, każdy jest inny, ma odmienne doświadczenie i w związku z tym jest inaczej zbudowany psychicznie. Masz to szczęście, że jesteś atrakcyjny/przystojny/bogaty/wygadany/otwarty. Inni mają problem i starają się go rozwiązać, ale czasami nie da się przeskoczyć pewnego punktu. Po prostu dostajesz wpierdol, aż w końcu mówisz "no mas".

 

Twój zafałszowany obraz nie jest reprezentatywny, bo niby który gość podoba się 70% swoich koleżanek. Mówimy o kilku procentach facetów.

 

Poza tym zgadzam się, że ludzie uważają drugiego za konkurenta, walczą, starają się umniejszyć jego wartość. To jest słabe, ale dotyczy większości z nas, bez podziału na płcie. Według mnie jest to pragnienie bycia zauważonym i docenionym. Nie wiem czy zawsze tak było, ale obecnie mamy pęd ku "Zachodowi". Wszyscy pracują, bogacą się, podróżują, bywają, bawią się, poznają kultury, ludzi, miejsca. Korporacyjny styl powoduje, że pewne zachowania przenoszą się do codziennej rzeczywistości. Karol mam 5 letni samochód, Roman 3 letni, więc ja będę miał 2 letni o mocniejszym silniku, mniejszym przebiegu i wyższej klasy. Karol odpoczywał w Andaluzji, Roman wyjechał do Tajlandii na wakacje to ja przejadę busem całe Stany Zjednoczone. Karol zarabia 3 tysięące, Roman 4 tysiące, a ja więcej, więc koniecznie muszę się tym pochwalić, w towarzystwie, obniżając przy okazji kolegów.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Dnia 15.12.2018 o 11:45, Ragnar1777 napisał:

Konkluzja
O co mi chodzi teraz, jaka herezja?

Ano mimo przykrych doświadczeń z kobietami, które dotyczyły spraw sercowych.

To najwięcej od mężczyzn otrzymałem negatywnej energii i cierpień, czy nienawiści.

To przez toksycznych mężczyzn mam złe wzorce, które muszę przepracować.

 

Ja doświadczyłem w zasadzie tego samego - nawet pomimo jednej hard core sprawy sercowej, w życiu nieporównywalnie bardziej zaszkodzili mi mężczyźni, nie kobiety.

 

BTW To jednak nie zmienia faktu, że chore akcje w stylu wyrzucania mężczyzn z ich mieszkań przez żony naprawdę mają miejsce.

 

Dnia 15.12.2018 o 11:45, Ragnar1777 napisał:

Taka mnie nachodzi myśl gdy widzę, że sp*erdolina dotyka również mężczyzn, a szczególnie patologicznych białych rycerzy.

Ależ oczywiście, że syf dotyka również mężczyzn. Czy kiedykolwiek myślałeś inaczej?

 

To też nie jest tylko sprawa białorycerstwa...

 

Niejeden facet, "kolega" to potencjalny zazdrośnik, który zaczyna nienawidzić kolegi, któremu coś zaczyna iść lepiej niż jemu. Marek chyba opisywał coś takiego odnośnie Kefira. Ja doświadczyłem tego w kontekście kobiet, gdy okazało się, że 8/10 u mojego boku to problem dla niektórych "kolegów". Kiedyś rozmawiałem z gościem, który zarabiał tysiąc dolarów dziennie (siedząc w Polsce) - kosztowało go to część "kolegów".

 

Dnia 15.12.2018 o 11:45, Ragnar1777 napisał:

Są to ludzie, którzy podobnie jak Janusz self-called specialist, nie mogą znieść, że ktoś ma większe ambicje od nich i się rozwija.

 

Dokładnie.

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.12.2018 o 11:45, Ragnar1777 napisał:

Podczas gdy kobiety się łączą

Akurat tutaj się kompletnie nie zgodzę. Kobiety się łączą tylko w jednym przypadku, gdy trzeba docisnąć jakiegoś faceta albo ogólnie mężczyzn. W każdym innym przypadku kobiety nie potrafią nic razem zbudować, stworzyć ani realizować projektów w swoim babskim gronie, never. Nie mówię tego złośliwie, po prostu tak niestety jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Maarcin_05 napisał:

Akurat tutaj się kompletnie nie zgodzę. Kobiety się łączą tylko w jednym przypadku, gdy trzeba docisnąć jakiegoś faceta albo ogólnie mężczyzn. W każdym innym przypadku kobiety nie potrafią nic razem zbudować, stworzyć ani realizować projektów w swoim babskim gronie, never. Nie mówię tego złośliwie, po prostu tak niestety jest.

Nie wiem jak to wygląda w pracy, ponieważ póki co pracowałem tylko z kasjerkami.
Za to pisałem już kiedyś na forum o mojej wycieczce w 2 klasie liceum.

Droczyłem się z taką jedną koleżanką i w pewnym momencie nieco przesadziłem.
Foch z przytupem. No okey.

Później wsiadamy do busa, bo już był czas aby wracać do domu.
A tam jej przyjaciółeczka siedzi na moim miejscu i bezczelnie każe mi spadać szukać miejsca.
Ja w szoku bo nic tej kobiecie nie zrobiłem, a ona opryskliwa w stosunku do mnie.
Ba! Jeszcze niedawno normalnie rozmawialiśmy i sobie żartowaliśmy ;) 

Ja jeszcze ten biało-rycerz, ale już wkurwiony rycerz, zacząłem z nią niepotrzebnie dyskutować.
A przecież z babami się nie dyskutuje(!) 
W końcu uległa, ale solidaryzowała się z przyjaciółką strzelając także na mnie focha :) 

Gdy przeprosiłem koleżankę, to naaaagle wszystko wróciło do normy.
Foch zniknął i jakby go nigdy nie było :) 
Chyba nigdy nie widziałem takiego czegoś w męskim świecie.
Jak była jakaś spina, a mieliśmy wspólnych znajomych, to czy to był mój bliski kolega czy nie, nie ograniczał kontaktów z drugim typem ze względu na mnie :) 

A o męskiej pseudo solidarności, a raczej męskiej żałosności w postaci mierzenia sobie fiutów, licząc na uznanie cipy, to ja tu jeszcze smarnę oddzielny temacik, gdy znajdę więcej czasu ;) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dużo zależy od ogólnie grupy społecznej w jakiej jesteś. W Twoim wieku też tak naprawdę więcej krzywd miałem od mężczyzn - była rywalizacja i zdarzyło się kilka razy z kimś pobić. Niektórym przeszkadzało, że pilnie się uczę i przygotowuję do matury nawet na niektórych lekcjach. Wyczuwali zagrożenie, widzieli kogoś kto chce wynieść się wyżej zamiast skończyć w dokach jak oni. Po prostu w tej niskiej warstwie społecznej nie brakuje takich januszy biznesu, psów ogrodnika. Kobiety tam też takie są, różnica jest tylko taka, że mniej to pokazują, bo mają mniej testosteronu, naturalnej chęci do rywalizacji, chcą się bardziej wtopić w społeczeństwie. Nie łudź się jednak, że są inne. Bez żadnych skrupułów by Cię wyjebały na kasę, jakbyś się w takiej cwanej karynce ślepo zakochał. ŻADNYCH skrupułów by nie miały.

 

Gdy jednak wskoczysz na pewien wyższy poziom... tam relacje z mężczyznami są zupełnie inne. Już na studiach głównie to baby były problematyczne, z facetami mieliśmy luźny kontakt. Wśród lasek nie brakowało prześmiewających się, etc.

 

Jednak sory, ale to nie faceci sprzedają swoje ciało za kasę (nawet wśród superprzystojniaków odsetek męskich dziwek jest dużo mniejszy niż prostytutek wśród kobiet), to nie faceci okradają kobiety na zawyżonych alimentach, na zabieraniu majątków przy rozwodzie. To faceci dłużej zastanawiają się nad rozstaniem (potwierdzone statystykami), kobietą przychodzi do z łatwością. To nie faceci mają nierealne chore wymagania. Faceci zwykle mają normalne i realne - wystarczy im ładna w miarę normalna dziewczyna. Baby mają wymagania wystrzelone zupełnie w kosmos, nierealne, nieadekwatne do statystyki i wszelkiej normalności.

To nie faceci są tak nieustępliwi w tych wymaganiach i wrodzonej wredocie.

 

Poza dokami społecznymi w których nie brakuje zakompleksionych januszy, w każdej innej grupie społecznej nigdy nie miałem żadnych problemów z dogadaniem się z facetami. Prawie zawsze szło się dogadać, coś ogarnąć logicznie. Z kobietami zawsze był problem.

Niedawna niby dobra koleżanka nie odpowiadała mi na wiadomość chyba z 10 godzin mimo, że odczytała i mimo, że widziałem, że kilka razy później jeszcze była na telefoniku, na aplikacji. Zablokowałem ją, potem zaczęła spazmować czemu. Sory, ale nigdy mi się jeszcze takie gówno i shit test nie zdarzył u faceta. Nie przypominam sobie. Do faceta zagadasz w jakiejś sprawie, czy to jako kolega - zawsze jest odpowiedź.

 

Nie przekonasz mnie, bo dla mnie baby to bardzo bardzo ciężkie do codziennego współżycia istoty.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.12.2018 o 11:45, Ragnar1777 napisał:

(no chyba, że przyjdzie samiec alfa), to my mężczyźni walczymy między sobą.

No widzisz Bratusie i tu FO P aaaa.

 

Stary ale ciągle jary mechanizm behawioralny, mianowicie dwóch chłopów(alfa Centauriiiii)  w skrajnych przypadkach podzieli się jedną babą, natomiast dwie baby chłopem nigdy/przenigdy neVer!

Nawet u lasek 50+ jej stary chłop którego olała ciepłym moczem dawno, jest nie dostępny dla `szmat` z jej otoczenia.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Tornado napisał:

No widzisz Bratusie i tu FO P aaaa.

 

Stary ale ciągle jary mechanizm behawioralny, mianowicie dwóch chłopów(alfa Centauriiiii)  w skrajnych przypadkach podzieli się jedną babą, natomiast dwie baby chłopem nigdy/przenigdy neVer!

 

Nieprawda. Są przypadki, gdy kobiety dzielą się facetem.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.12.2018 o 11:45, Ragnar1777 napisał:

Podczas gdy kobiety się łączą(no chyba, że przyjdzie samiec alfa), to my mężczyźni walczymy między sobą

Pytasz dlaczego tak jest? Taka jest natura człowieka od tysięcy lat.

 

Mężczyzna musi wywalczyć sobie pozycje w stadzie. Kiedyś zaczynało się od inicjacji jako potwierdzenia przyjęcia samca do grupy. Potem trzeba było się wykazać w walce, na polowaniu lub rzemiośle by zdobyć szacunek. To mamy w naszym gadzim mózgu. Do 30tki walczymy o pozycję w stadzie z innymi samcami. Potem, pozostaje zaakceptować, to co dałeś radę zbudować i cieszyć się Swoim życiem a nie marzeniami o potędze. 

 

A u kobiet wystarczy, że może mieć dzieci i już jest chroniona przez grupę. Co więcej to kobiety zapewniały sobie wzajemne wsparcie w wychowaniu dzieci od zawsze. Dlatego one budują rozległe relacje społeczne. Samiec to dawca nasienia i zasobów.

 

A teraz przełóż to na warunki spoleczne miasta w którym żyjesz:

1. Tylko nieliczni faceci maja szansę osiągnąć wysoką pozycję. 

2. Każda jednostka może wnieść wartość do społeczności.

3. Samorealizacja i spełnienie pochodzi z Twojego wnętrza i nie jest związane z zajmowaną pozycją, ale z poczucia dobrze wykonanej pracy. 

 

Rozwiązaniem nie jest przyjęcie kobiecego modelu relacji społecznych ?

Rozwiązaniem jest specjalizacja choćby w tej jednej dziedzinie w której jesteś dobry i dzięki której poczujesz, że inni Cię szanują... 

Edytowane przez Tim2049
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.12.2018 o 11:45, Ragnar1777 napisał:

 Ragnar nie jesteś godzien by posiadać atrakcyjną kobietę, więc musisz obniżyć wymagania i podrywać mniej atrakcyjne, nawet od ciebie.

 

Nigdy w życiu nie słuchaj takich zjebanych ludzi. Nigdy. Nawet jak kiedyś (tfu) będziesz miał kryzys i będziesz chujowo wyglądał, miał długi(tfu) to nigdy nie daj sobie wmówić, że nie jesteś wart jakiejś kobiety.

 

Najwyżej dostaniesz kosza i tyle.

 

Niech sami sobie obniżają swoje standardy.

 

Niech się sami taplają w swoim gównie, ale bez nas.

 

Pozdro trzym się chłopaku bo młody jesteś i zdolny.

Edytowane przez dobryziomek
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777

 

Uważam że nawiązywanie relacji z mężczyznami to swego rodzaju sztuka. Nie możesz się zbytnio narzucać bo odczują cię jako słabego samca szukającego "kolegów". Wtedy może i nawiążą z tobą kontakt ale bedą próbowali cie wrzucić pod buta - gdy im się to nie uda zazwyczaj urwą kontakt.

 

Z drugiej strony brak jakiegokolwiek kontaktu z twojej strony przynajmniej w moim przypadku powoduje budowanie pewnego rodzaju sztucznego respektu i ich wyimaginowanej opinii na temat twojej osoby. Tutaj z drugiej strony po nawiązaniu bliższej relacji jeśli okaże się że jesteś słabszy niż sobie wyobrażali znów będą chcieli wziąść cie pod but. I tak jak wyżej.

 

Jako że za moich młodych lat nie obracałem się w towarzystwie kobiet tylko zawsze mężczyzn to uważam że wyrobiłem sobie sztukę nawiązywania relacji z mężczyznami. 

 

Teraz uczę się jak nawiązywać relacje z kobietami. Ty potrafisz to, czego ja nie umiem. Ja potrafię to, co tobie jeszcze nie wychodzi.

 

Spróbuj sam pierwszy nawiązać kontakt. W dzisiejszych czasach idziesz na domówkę i dziewczyny siedzą w swojej grupie, a chłopaki w swojej. Faceci mają problem w nawiązywaniu relacji z każdą płcią.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.