Skocz do zawartości

Jak nie zaangażować się zbyt mocno?


Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie chciałbym zaznaczyć że nie mam pojęcia czy dobrze umiejscowiłem wątek, w razie czego proszę o przeniesienie :)

 

Panowie, mam pytanie.

Jak nie zaangażować się nazbyt w relację z dziewczyną?

Pytam, ponieważ z jedną się spotykam, a nie chcę dojść do takiego poziomu zaangażowania, że przy ewentualnym rozstaniu nie będę w stanie funkcjonować.

Chcę z nią być, ale jednocześnie chcę mieć wyjebane/kontrolę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dziewczyna da Ci dupy, to się zakochasz :D... Niestety to jest prawda... Facet zakochuje się tak naprawdę od momentu, kiedy dziewczyna popuści szparę. Wtedy wie, gdzie włożył i zaczyna tęsknić. Kupować drogie rzeczy takiej delikwentce itd. Tak więc jedyny sposób to nie iść do łóżka, wtedy trzymasz się na dystans. Jechać od czasu do czasu na jakąś wycieczkę jednodniową, pójść na zakupy itd. :D... I oczywiście mieć kilka opcji na boku, bo bez tego ani rusz.

Edytowane przez Cagliostro
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ci wyżej kolega napisał - musisz miec w życiu inne opcje, i a ponadto życie w którym się coś dzieje. Najgorsze bóle miłosne po rozstaniu są wtedy, kiedy rozstałeś się z "ta jedna na cały świat" i "tylko ja, ona, a świata poza nami nie ma". 

Czyli dostajesz kopa i wpadasz w czarną rozpacz, bo okazuje się, że kiedy ona znika, nie masz tak naprawdę z kim się spotkać, czy robić coś co Cię zajmie, bo ona była dla Ciebie wszystkim. 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu się do niej nie przyzwyczajaj. Poza tym najlepiej wytłumaczyć jej że interesuje Cię tylko luźna znajomość z seksem. Jeśli się nie zgodzi to się rozstańcie, bo jeśli już jesteś w związku to prędzej czy później się zaangażujesz. Z tego co piszesz masz już taką psychikę i tyle. Mózgu sobie nie wymienisz. To trochę jak pytanie się na forum jak nauczyć psa bycia wegetarianinem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jeżeli chodzi ci po głowie tego typu pytanie, to wpadniesz jak śliwka w kompot?.Pomagają w tym pasje,jakiś ciekawy sport i najważniejsze musisz mieć za sobą obcowanie z kobietami.A i na pierwszym miejscu wysoka samoocena.

Edytowane przez colossus
Błąd ortograficzny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kleofas Moim zdaniem mało który mężczyzna tak potrafi. Są oczywiście psychopaci, ale ich jest garstka.

Na pytanie można odpowiedzieć: normalny mężczyzna prawie zawsze będzie więcej zaangażowany od kobiety.

 

Kobiety naturalnie są przystosowane do mniejszego zaangażowania względem mężczyzny

, zdrady bez wyrzutów sumienia,

zerwania bez większych emocji.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednego dnia cię kocha, drugiego mówi, że masz małego fiuta. Z tym nie wygrasz niestety :D Swoje trzeba przecierpieć. Ale z każdym kolejnym mini związkiem jest już beka z tematu i coraz lżej. Nie nadawaj kobietom wartości, której nie mają. Z tego wynika większość emocjonalnych wtop. Kobieta to zwykły człowiek, nic ponadto, a czasami chce się wierzyć, że jednak coś więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja ci odpowiem, trochę od strony naukowej na twój problem/pytanie. 

 

Jeżeli człowiek zaczyna się spotykać czesto z osobą płci przeciwnej, w jego organizmie zaczynają pojawiać sie procesy chemiczne. 

 

Etap number one:

 

Pożądanie- wtedy aktywnie zaczynają działać zmysly wzroku i węchu. Każdy człowiek ma swój specyficzny zapach i wytwarza swoje naturalne feromony. 

 

Etap number two:

 

Pociąg i namiętność. Czyli nic innego jak motyle w brzuchu. Panna nam się podoba fizycznie. Jeżeli coś nie idze nam po naszej myśli, mamy zmienne nastroje. 

 

Etap numer three:

 

W organizmie zaczynają wytwarzać się hormony testosteronu, estrogenu oraz dopamina. 

Jak wiemy dopamina jest to tz hormon szczęścia, przyjemności. Najwięcej uwalnia się jej przy seksie. 

 

Etap numer four:

 

Organizm nabiera tempa, niczym Tour de France. W peletonie jadą:

 

Fenyloetyloamina- Naturalny narkotyk, który wydziela się w organizmie. Działa podobnie jak kokaina czy amfetamina. 

 

Serotonina- odpowieda za impulsy i poczucie kontroli nad sytuacją. 

 

Noradrenalina- w mózgu powstaje stan euforii. Dostracza nam dodatkowe dawki endorfina. Stąd szybkie bicie serca czy ciśnienia krwi na widok naszej damy. 

 

Oksytocyna- działa przy przytulaniu, obejmowaniu drugiej osoby. 

 

Na sam koniec wkracza przywiązanie. Jego hormony dają nam stabilizację. 

 

Tak więc widzisz kolego, jedna stała pani prowadzi do tego, że się przywiązujemy. Nie ma bata. Nie zapanujemy nad hormonami. 

 

Dla mnie są dwa wyjścia aby temu zapobiegać. 

Pierwszy sposób - tak jak pisali bracia. Spotykać się z wieloma damami. 

Zabraknie wtedy, silnego poczucia przywiązania do jednej osoby. Nie będzie pożądania do jeden osoby a kilku. 

 

Drugi sposób, zdrowy rozsądek do sytuacji i kobiety. Choć i kobieta jest tutaj bardzo ważna. Bo jeżeli spotykamy się raz czy dwa razy w tygodniu, hormony będą ale na takim poziomie, że możemy kontrolować sytuację.

Gorzej jak pani zawładnie naszym czasem i naszą osobą. Dupa blada lecimy ku końcowi samego siebie. Potem przy roztaniu, lament. 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Still
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna zajebiście ważna rada. Nigdy nie dopuść do sytuacji w związku kiedy Tobie bardziej zależy niż lasce przez dłuższy czas. To będzie oznaczać koniec. Lepiej się wycofać troche, nawet na siłe bo to jedyna szansa na ratunek. Wbrew logice ale tak to działa.

 Nie zawsze się uda, bo jak laska przestanie się angażować to już jest lipnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, BydlakŚmierdziel napisał:

a nie chcę dojść do takiego poziomu zaangażowania, że przy ewentualnym rozstaniu nie będę w stanie funkcjonować

Nie masz wplywu na koktajl hormonów, jebnie Cię ostro.

Natomiast obserwuj siebie ze świadomością że to cierpienie co będziesz czuł, że "miłość musi boleć" to efekt kaca po koktajlu i może przejść w zależności od tego na co pozwolisz.

 

Chcesz cierpiec dzień? Pocierp dzień i tyle.

 

Chcesz cierpieć rok po utracie myszki, ktora Tobą manipulowała i rucha się z inmym bolcem? Proszę uprzejmie.

 

A może do końca życia? "to właśnie ją będę kochał do śmierci. Skrzywdziłem ją dlatego nie możemy być razem. Będą inne, lecz to ona ma szczególne miejsce w moim sercu. Na zawsze."

 

Nigapliz.

 

Przeczytaj książki @Marek Kotoński jak "Kobietopedia", Rollo Tomassi "The Rational Male" albo chociaż blogi obu panów i ciesz się wolnością emocjonalną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem się nie da. Posiadanie kilku "koleżanek" jest faktycznie skuteczne ale męczące na dłuższą metę. Poza tym koleżanki w końcu się skończą albo będą chciały związku stałego.

 

Inna sprawa, że jest to utrzymywanie orbiterek. Czym to się różni od krytykowanych tu u pań orbiterow ?

 

Jeszcze inna sprawa  - nie angażując się sam tracisz wiele ze związku. 

 

Moim zdaniem lepiej uczuwie podchodzić do związku ale:

 

- nie wiazac się z panną prawnie (małżeństwo), a jeśli ciśnie to intercyza.

 

- nie gromadzić wspólnego majątku. 

 

- mieć świadomość, że nie ma ludzi niezastąpionych i że nie ma tej jedynej ! Choć jak by ci się wydawało że tylko ona jest tak wspaniała na świecie i że drugiej takiej nie spotkasz. Spotkasz, bo będziesz już wiedział czego szukać. 

 

Ja w każdym razie nie potrafię się nie angażować.

 

Jeszcze jedno - własne, stabilne życie - praca, hobby, znajomi, pasje - pomaga leczyć ból rozstania. Tylko, że nie każdy to ma. 

 

  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając ten temat można utwierdzić się w fakcie że jesteśmy tacy sami jak kobiety na które hejtujemy. Przykro się czyta posty braci, w dodatku nikt nie napisał jednej słusznej racji. Sprawa jest prosta jak barszcz, do momentu kiedy będziesz potrzebował poczucia przyjemności od rzeczy czy osób które mogą zniknąć z Twojego życia do tego momentu będziesz cierpiał. Jedyne rzeczy jakie mają Ci dawać satysfakcję to rzeczy których Ci nikt nie zabierze - ?, wiatr, szum fal, zapach kwiatów, spokój wewnętrzny, próba osiągnięcia kontaktu z czymś " wyższym ". 

Ja byłem niestety na tym etapie że chciałem kopnąć w kalendarz po odejściu borderki, jedyne co mi pomogło to spacery w osamotnieniu + zmiana otoczenia, nikomu nie życzę takiego bólu jednak udało się go znieść tylko dlatego bo cieszy mnie życie, to że mogę wyjść na dwór i oddychać świeżym powietrzem.

 

Ps Bracia radzą by mieć wiele koleżanek, uważam że to rozwiązanie jest dobre tylko dla słabego osobnika.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minutes ago, Byłybiałyrycerz said:

Bracia radzą by mieć wiele koleżanek, uważam że to rozwiązanie jest dobre tylko dla słabego osobnika.

@Byłybiałyrycerz dlaczego tak uważasz, rozwiniesz? Wg mnie posiadanie jednocześnie kilku partnerek zmniejsza ryzyko zbytniego zaangażowania w jedną, niestety jednak - z doświadczenia - nie eliminuje tego ryzyka w 100%. No i to prawda co piszesz o posiadaniu innych źródeł satysfakcji. Na świecie jest mnóstwo ciekawych rzeczy, które mogą człowieka dogłębnie poruszyć; oprócz tego, co napisałeś, jest ich dużo w literaturze, muzyce, ba, nawet w niektórych filmach.

50 minutes ago, RealLife said:

Moim zdaniem się nie da. Posiadanie kilku "koleżanek" jest faktycznie skuteczne ale męczące na dłuższą metę. Poza tym koleżanki w końcu się skończą albo będą chciały związku stałego.

E tam męczące, przecież nie musisz każdej obracać 3x dziennie. A jak jakaś odpada albo się zakoffuje, znajdujesz zastępstwo, i tak się ten biznes kręci.

Edytowane przez leto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, Byłybiałyrycerz said:

Sprawa jest prosta jak barszcz, do momentu kiedy będziesz potrzebował poczucia przyjemności od rzeczy czy osób które mogą zniknąć z Twojego życia do tego momentu będziesz cierpiał

 

Ładnie napisane. Faktycznie musiało cię sponiewierać ostro. 

 

Bardzo stara myśl stoicka. Pomyśleć, że ludzie do takich wniosków doszli już ponad 2,3 tysiaca lat temu... Świadczy to o tych samych problemach  z którymi  się borykamy, zdaje się,  od zarania  dziejów.

 

Stoicyzm jest sposobem na przejście przez życie. Daje spokojne życie.  

 

Czasem mam wrażenie, ze mężczyzna tak naprawdę zawsze jest sam. Tak już nas ewolucja stworzyła. Bez tego nie bylibyśmy wstanie polować, dominować, zdobywać. Nie wiem, taka refleksja - facet powinien znajdować radość z bycia samemu. 

Nie macie takiego wrażenia, że jako mężczyźni w gruncie rzeczy jesteśmy sami ?

 

Z drugiej strony bez kobiety na dluzsza metę nie dał bym rady.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@leto Jest to nic innego jak podtrzymywanie narkomana przy wegetacji, posiadanie kilku targetow to taki odwyk dla słabeuszy, tak jak z alkoholikiem któremu podajesz drobne ilości alkoholu by został przy życiu, silna jednostka nie potrzebuje tych ochłapów.

 

@RealLife Uwielbiam swoje towarzystwo, regularnie chodzę na spacery sam do lasu czy gdzieś w pole. Nie potrzebuje towarzystwa, czasem wezmę koleżankę jakąś na kawę by nie myśleli że jakiś oszołom - ciągle sam przychodzi.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.