Skocz do zawartości

Dziecięca radość z prostych rzeczy, piękna świata, lepienia bałwanów


krzy_siek

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia,

 

Idą święta, spadł śnieg. 

Może to z początku dziwnie zabrzmi, ale zainspirowało mnie to do rozmyśleń na temat braku dziecięcej radości u dorosłych.

 

Pamiętam, że gdy byłem mały, do powiedzmy 13-14 roku życia, potrafiłem cieszyć się ze wszystkiego.

Przykładem jest właśnie nadchodząca zima, śnieg, lepienie bałwanów, zimowe zabawy. Najprostsza, tania zabawka potrafiła u mnie wywołać uśmiech i niezwykłą radość. Tak samo spotkanie ze znajomymi. 

Teraz tak nie potrafię. Często zajmuję się czymś co można określić jako rozrywkę, ale myślami jestem gdzieś daleko - praca, nauka, obowiązki. Zakup nawet droższych rzeczy nie sprawia mi ogromnej frajdy. To, czy jest ładna pogoda, słońce, śnieg, deszcz, nie ma dla mnie znaczenia - ma tylko w takim zakresie, że słońce powoduje lepszy nastrój (witamina D itd.).

 

Zauważyłem, że ludzie wykonujący prostsze zawody (do których oczywiście mam ogromny szacunek) cieszą się z każdej "głupoty".

Przykładem jest sprzątaczka w moim miejscu pracy, z którą codziennie rozmawiam. 

 

Zastanawiam się, z czego to wynika. Czy może jest to po prostu dorosłość (nie chcę takiej dorosłości), czy tak po prostu wypada, czy ludzie na tyle już poznali świat i otoczenie, że nie chcą ciągle eksplorować?

 

Na myśl przychodzi mi poniższy obrazek który widziałem kiedyś w internecie.

13853093_Mindfulness-1024x659.jpg

 

 

Też macie tak, jak ja? Może warto czasem wrócić do tej niepohamowanej, "niedojrzałej" radości z prostych rzeczy? Jakieś pomysły, jak to zrobić?

Edytowane przez krzy_siek
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jest kilka powodów. Po pierwsze obowiązki. Niby jak dorosły człowiek ma ulepić bałwana jak musi pamiętać żeby kupić chleb na jutro, przygotować prezentacje do pracy i zapłacić rachunki. Według mnie ludzie którzy całkowicie poświęcają się (prze)życiu nie mają czasu na takie proste emocje. Korposzczury walczą między sobą bo myślą że mają szansę na sukces. Pani sprzątaczka chce tylko trochę zarobić żeby wystarczyło do pierwszego. Resztę czasu może poświęcić rodzinie, czy przyjaciółkom.

Druga sprawa to fakt że od zawsze jesteśmy programowani przez starszych dorosłych, środowisko, kulturę i wiele innych czynników. Ostatecznie mamy się zachowywać spokojnie i racjonalnie, bo takich ludzi łatwo kontrolować. Pamiętam że jako dziecko byłem bardzo otwarty, głośny, ogólnie "żywy", ale po kilku różnych nieprzyjemnych sytuacjach uspokoiłem się i tak jest do dzisiaj. Jednak lubię myśleć że zachowałem swój instynkt, tylko że nie pokazuję go innym ludziom, bo zaraz chcieliby mnie zmienić. Udaję szarego obywatela, ale wciąż mam własny pogląd na rzeczywistość.

Nie można też zapomnieć o współczesnej technologii. Fakt faktem że ludzie potrzebują emocji i je dostają, ale pod postacią audycji life z koncertu, albo serialu paradokumentalnego. To tak jakby jechać na prochach, prawdziwych hormonów szczęścia to nie zastąpi, ale wystarczy.

Mam też wrażenie że dzieciom wystarcza cokolwiek, bo one nie analizują. Jak jest zabawka to fajnie i tyle.

Poza tym życie przeciętnego obywatela jest nudne, jedyny sposób na (prawdziwe) szczęście jaki teraz znam to samorozwój i zdobywanie nowych doświadczeń. Jest jeszcze hobby, tylko że trzeba zupełnie olać opinię otoczenia na temat tego co robisz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzy_siek ja akurat dzisiaj miałem podobną myśl. 

Zastanawiałem się, dlaczego święta, które nadchodzą mnie w ogóle już nie jarają jak kiedyś.

Dawniej przed 15 rokiem życia czekałem, ekscytowałem się, chodziłem na roraty, fajnie bo było wolne po świętach, był Kevin, bałwan, a w sylwa fajerwerki... Full ekscytacja, miałem bardzo fajne, ciepłe wrażenia.

 

Teraz?

Dobrze, że będę miał 2 dni wolnego to nadgonię zlecony mi projekt. Żal mi dupe ściska, że będę musiał te mordy znowu oglądać.

W sylwka mam zamiar pracować, bo i tak nikt mnie nie zaprosił. 

 

Hej :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie wokół nas, ciągną nas w dół. Wylewają na nas swoje problemy jakbyśmy swoich nie mieli. Narzekają na wszystko. Przejmujemy to od nich. A jak się z czegoś cieszysz, jarasz czymś to patrzą jak na idiotę bo sami nie potrafią. Olać to i robić swoje! Trzeba znajdować szczęście w najmniejszych rzeczach. 

Edytowane przez Bungo2
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jestem szczęśliwy choć by przy tak błahych czynnościach jak zwykły spacer, a np. jazda na rowerze to już całkiem odlot aż se podśpiewuje ze szczęścia.

Myśle że duży wpływ na moje poczucie szczęścia może być to że jestem osoba wierzaca, tak w Jezusa :)  jest nawet takie powiedzenie "jak Bóg z nami to któż przeciwko ?"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko potyka się o hormony. Poziom dopaminy już nie jest taki sam jak za dzieciaka. Radość z życia zacząłem tracić od 18-tki i ujmuje się z każdym dniem. Nie przeżywam czegoś niecodziennego z taką ekscytacją jak w latach nastoletnich. Nadal cieszę się z czegoś, ale odnoszę wrażenie, że dusza milczy. Zaobserwowałem to, gdy oglądałem komedię. Mój śmiech przy zabawnych momentach był tylko zautomatyzowanym odruchem. 

Edytowane przez koksownik
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Silny88 trzymam kciuki w dążeniu do zmiany pracy, ja byłem pół roku (tyle miałem umowę) w jednej firmie, też było średnio, ale do końca wytrzymałem. Pewnie dlatego, że staram się doprowadzać sprawy do końca, ale nie zawsze to dobra droga.

 

@tips6 ja też byłem dużo bardziej głośny w dzieciństwie, teraz często hamuję się, ale i tak ludzie uważają, że mówię co myślę. I fakt, praca, natłok obowiązków przeszkadza w radości z prostych rzeczy, jednak dobrze jest umieć się skupić na jednej rzeczy na raz, nie myśląc o pozostałych. A internet również może mieć negatywny wpływ, ludzie czerpią emocje z niego, zamiast z interakcji z ludźmi i światem, otoczeniem. Planuję jakoś na początku roku wyjechać samemu w góry, przez parę dni nie myśleć o niczym, nie odbierać maili, telefonów.

 

@Carl93m, spoko, ja też spędzam sylwestra samemu;d a co będę robić, zobaczę, może się gdzieś przejdę. Tak czy inaczej mam w planach parę zawodowych rzeczy w okresie sylwestrowo-świątecznym realizować.

 

@Bungo2 też zauważyłem, że normalne dla otoczenia jest zamartwianie się, a nienormalne i niewłaściwe cieszenie pierdołami (pytania, "z czego się cieszysz" kiedy z kimś się witam z uśmiechem)

 

@Ksanti no trochę ten mój temat brzmi jak takie starcze pierrdolenie;d ale - przynajmniej analizuję i szukam przyczyn pewnych zjawisk. Co tam ze snem masz nie tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/16/2018 at 1:44 PM, krzy_siek said:

Pamiętam, że gdy byłem mały, do powiedzmy 13-14 roku życia, potrafiłem cieszyć się ze wszystkiego.

Mam tak samo. Mało mnie już cieszy. Jedyne co zostało to książki. Cała reszta jest już tylko mniej lub bardziej irytująca. Czasami mam chwile, że podnieca mnie piłka nożna albo jakiś wyjazd, ale to już bardzo rzadko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.