Skocz do zawartości

Moja klęska z mieczem Damoklesa w tle


Mocny Wilk

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci

 

Oto ja, wchodzę na forum po ponad 1,5 miesięcznej nieobecności. Wracam do Was na tarczy - pobity i złamany.

Być może niektórzy użytkownicy kojarzą mój poprzedni wątek w konfesjonale, dotyczący jak wtedy myślałem brawurowego zwycięstwa w firmie. Otóż rozgromiłem wroga w wojnie błyskawicznej, zdobyłem władzę i zasoby. Przez ponad pół roku byłem firmową gwiazdą, cudownym dzieckiem branży. Miałem perspektywy, by zajść jeszcze wyżej. Można powiedzieć, że firma była moim życiem, aż nastał mroczny czas... spotkał mnie potężny upadek. 

 

Zwiastunem przyszłej klęski była potężna, kilkudniowa awantura z moim Prezesem. Otóż część produkcji została wykonana błędnie z jego winy, on jednak próbował zwalić wszystko na mnie - największa awantura w czasie mojej ponad dwuletniej obecności w firmie. Temat szybko rozszedł się po kościach, towar będzie wykorzystany w niedalekiej przyszłości, nikt już o tym nie pamięta. Poważniej niż kiedykolwiek wcześniej zacząłem myśleć o odejściu, jednak kolejny raz zostałem - z wygodnictwa.

 

Jednak zdarzenia sprzed kilku tygodni całkowicie mnie rozjebały. Podczas realizacji nowego wydawać by się mogło prostego projektu zamarłem, ogarnęły mnie dreszcze, serce biło jak pojebane - otóż odkryłem, że popełniłem błąd. 

Dostarczona mi dokumentacja projektowa była pojebana - cóż kurwa z tego. Mianowicie przygotowałem do oferty niedoszacowane dane, co jak się niedawno okazało skutkować będzie KILKUDZIESIĘCIOMA TYSIĄCAMI PLN STRATY.  Od razu zostało mi dojebane ogromne poczucie winy, Prezes w ogóle nie zweryfikował tych danych - zaufał mi.

 

Niby nikt się do mnie konkretnie nie przyjebał, nie groził mi, nie kazał wypierdalać. Jednak jakakolwiek poważniejsza współpraca zdechła. Nie czuję się już członkiem zespołu, unikam spojrzeń, prawie się nie odzywam - głównie odpowiadam na pytania (często sztuczne, takie żeby puścić w eter trochę dźwięku). Ogólnie atmosfera jest tragiczna, czuć w powietrzu od chuja żalu z lekką nutką zawodu i pogardy. Przyległo do mnie brzemię klęski, przekreśla to moje poprzednie osiągnięcia. 

 

Teraz gdy naprawdę nastał czas na odejście, wydaję mi się że nie mogę. Jestem tak mocno wrośnięty w struktury firmy, że moje rzucenie papierami spowoduje niewyobrażalne problemy, w okolicy nie ma ludzi którzy mogli by mnie zastąpić, serio nie mam konkurencji - monopol. Samo to powoduje już, że nie zostanę zbyt łatwo wypuszczony. Coraz większa liczba zamówień i pracy też nie pomaga. To, że przyczyniłem się do powstania strat jeszcze bardziej komplikuję sytuację. Obawiam się, że w sytuacji mojego odejścia zostanę ścignięty przez papugi o poniesienie kosztów. Niby maksymalne pokrycie kosztów to 3 wypłaty, ale co jeśli mnie w świetle prawa zajebią i będą musiał oddać wszystko? Będę goły - 17 kurwa again.

 

 

Co robić? Widzę 3 rozwiązania:


1) Kolejny raz zostać i spróbować jakoś unormować stosunki, ALE za miesiąc jedziemy na tygodniowe targi, nie wyobrażam sobie jak by to miało wyglądać. Ja znienawidzony przez resztę z uśmiechem pajacujący przed odwiedzającymi nas gośćmi. Biorąc pod uwagę to, że jestem aspołeczny to będzie kurwa dramat. Rok temu przed samymi targami ostro pożarłem się z rodziną - skutkiem był brak pożytku zemnie na imprezie. Żeby otworzyć się na ludzi potrzebne mi wsparcie, a nie napierdalanie we mnie. Pozostanie raczej zaskutkuje kilku letnią wegetacją, myślę że schody na wyższe poziomy zostały już spalone. W kilku aspektach dałem już dupy, między innymi na ostatnich targach (z ciekawszych rzeczy to prawie pobiłem geja organizującego nasz event, który się do mnie przyjebał za brak uśmiechu na stoisku:huh:).

 

2) Pogadać otwarcie o tej sprawie, wyjaśnić sobie jak widzą moją dalszą obecność w firmie. Zasugerować chęć pożegnania się w przyszłości? Coś jak miękki BREXIT. Pierdolnąć jakiś oklepany slogan, że nie nadaję się na stanowisko i potrzebny im ktoś lepszy? :huh:

Boję się, że jednak w przypadku pozostania będzie to odebrane jako pizdowatość i stracę już resztki szacunku w ich oczach. Czyli stagnacja na 100% bo kto da wyżej emo leszcza? W między czasie okresu wyjściowego szukanie nowej pracy, później zamieszkanie samemu w nowym miejscu i odcięcie się od obecnego życia. Należy dodać, że dodatkowymi kopniakami, które jako leżący zbieram są wyrzuty rodziny że jestem samotnikiem i ogólnie, że nie spełniam oczekiwań. Najchętniej kazał bym im wszystkim wypierdalać z mojego otoczenia. 

 

3) Opcja atomowa, czyli złożenie wypowiedzenia w piątek. Przed samymi kurwa świętami i 2 tygodniowym czasem wolnym. Boję się jednak zemsty, która może mnie zajebać a w najlepszym wypadku zszargać mi opinię. Myślę, że jeśli nic nie zrobię to dostanę przez ten czas pierdolca i wcale nie odpocznę. Jeszcze świąteczne pierdolenie rodziny da mi czadu.

Rzucenie w pizdu roboty będzie oznaczało ostateczny konflikt w domu, czytaj jesteś pojebany i wiedzieliśmy że prędzej czy później cię zwolnią. Trzeba będzie rozpocząć całkowicie nowe życie, nieznane mi do tej pory. Na pewno chciałbym się wyprowadzić za jakąś ciekawą pracą, przeglądając oferty widziałem trochę interesujących propozycji na moje możliwości. W najgorszym wypadku zostanę robolem jak za czasów studenckich. Oczywiście szanuję ludzi pracujących fizycznie, robią dużo więcej dobrego niż biurwy czy inne kurwiszony.

 

Wizja rozpoczęcia całkowicie nowego życia jest kusząca. Wóz albo przewóz. W sumie straciłem swój obecny cel w życiu jakim było zrobienie kariery. Można powiedzieć, że jedyne co mam obecnie do stracenia to życie, nic mnie nigdzie nie trzyma.

Co myślicie po przeczytaniu mojego atencyjnego wątku? Podpowiedzcie coś, albo dajcie mi kopa w dupę żebym się kurwa otrząsnął z poczucia winy i letargu.

 

Serdecznie pozdrawiam.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co przychodzi mi na myśl w pierwszej chwili to spokojne przemyślenie sytuacji i wzięcie na tapetę zalet i wad wszystkich 3 opcji, możesz też zapytać dobrych kumpli o zdanie. Druga sprawa to taka, że musisz pamiętać, że choćby sprawy potoczyły się bardzo źle to I TAK DASZ SOBIE RADĘ. Pamiętasz co mówił Marek w nawykach miliarderów? Nie powinno się podejmować od razu tak ważnych decyzji więc przemyśl ? 

PS. Propsy za LP ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko coś doradzić, bo nie potrafię sobie wszystkiego wyobrazić.

 

Pytanie jest takie - czy przyznałes się do błędu i wytłumaczyłes jego powody? Ja mam dobrą opinię w firmie, oczywiście popełniam błędy, choć konsekwencje są mniejsze. Ludzie jednak wiedzą, że z reguły w projektach robię rzeczy najtrudniejsze. Jeśli tłumaczę, że to był mój błąd, bo nie docenilem złożoności problemu, bo to i owo, to z reguły problem znika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjebałeś... Wielka mi rzecz... Zdarza się każdemu...

 

Ja bym wybrał opcję numer jeden. Jak odchodzić to w chwale. Nawarzyłeś piwa to je teraz wypij... Weź to na klatę, zewrzyj poślady, ponaprawiaj błędy, niech ludzie widzą, że potrafisz się wziąć w garść... Inaczej będziesz żałował i ciągle wracał myślami do tego.

 

Masz idealną okazję do podjęcia decyzji, która wiele zmienić może w Twoim życiu. Bierz to życie za fraki i do ringu. Walcz bo inaczej już zawsze będziesz żałował, że nie spróbowałeś.

 

Każdy popełnia błędy i nie ma od tego ucieczki. Bohaterem będziesz jak z pokorą zaczniesz wszystko naprawiać.

 

Uciec można w każdej chwili ale jak już teraz masz ogromne poczucie winy to z czasem będzie się ono pogłębiać. Nie uciekniesz od własnej głowy.

 

Ja to widzę tak:

1 - Jeśli mieszkasz z rodziną to wyprowadzka i czasowe odcięcie się (skoro Cie tak fajnie motywują).

2 - Piszesz o dwutygodniowej przerwie... Analizujesz całą sytuację na chłodno, krok po kroku, gdzie popełniłeś błąd - jak go naprawić.

3 - Idziesz do szefa na szczerą rozmowę (o ile to możliwe) i mówisz mu, że bierzesz wszystko na klatę i chcesz teraz to wszystko naprawić, pokazujesz scenariusze itp.

4 - To, że zastaniesz to nie będzie żadna wegetacja tylko Twoja walka od odzyskanie godności i szacunku przede wszystkim do siebie samego ale i innych ludzi a nawet rodziny.

 

Zrobiłbym wszystko żeby zostać i spróbować naprawić szkody i odzyskać dobre imię i szacunek do siebie samego.

 

Głowa do góry, garda wysoko i jedziesz z koksem. :) Tylko bez chlipania w poduszkę... :)

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Kapitan Horyzont napisał:

 

Pytanie jest takie - czy przyznałes się do błędu i wytłumaczyłes jego powody? Ja mam dobrą opinię w firmie, oczywiście popełniam błędy, choć konsekwencje są mniejsze. Ludzie jednak wiedzą, że z reguły w projektach robię rzeczy najtrudniejsze. 

Tak, od razu powiadomiłem wszystkich zainteresowanych z naszej strony. Miałem nadzieję na renegocjację kontraktu, ale to już mrzonka. Kasa poszła się jebać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie że masz poczucie winy bo zjebałeś. Jak teraz odpuścisz to odejdziesz jako przegrany, więc nie odchodź i ogarnij ten burdel. Prezesowi już nie ufaj skoro nawet nie sprawdza twoich papierów. Zbuduj swoją reputację od początku to poczujesz się lepiej i wtedy zdecyduj czy to nie jest dobry moment na odejście. Generalnie @Cortazar dobrze Ci doradził (moim zdaniem), więc już nie będę się powtarzał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek dowiedziałbym się jak to wygląda realnie od strony prawnej,  bo to jakieś spore sumy są, nie? Co z tego że będziesz miał satysfakcję czy tam coś jak ci konto wyzerują.

 

No i jeszcze dodam coś, czego kiedyś nauczyła mnie jedna - swoją drogą niezbyt mądra - osoba: jak chcesz podjąć jakąś ważną decyzję dziś, to poczekaj tydzień :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Mocny Wilk napisał:

Jestem tak mocno wrośnięty w struktury firmy, że moje rzucenie papierami spowoduje niewyobrażalne problemy, w okolicy nie ma ludzi którzy mogli by mnie zastąpić, serio nie mam konkurencji - monopol.

Dobrze, że masz poczucie własnej wartości. Dla firmy jednak jesteś tylko trybikiem i już wielu było takich co myślało w ten sposób. Na szczęście inni tak nie myśleli, przyszli i ich zastąpili.

 

Takie sentymenty powinieneś odłożyć na bok bo jak cię będą chcieli wyjebać to nie będą się kierowali sentymentami. Poza tym jak jesteś taki dobry to czemu zjebałeś?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauka to proces polegający na popełnianiu błędów i daniu sobie do nich prawa.

Jedyna osoba, która Cię w tej sytuacji ocenia to Ty sam.

Popełniłeś błąd - ok. pytanie co dzięki temu zobaczyłeś? czego się nauczyłeś? jaka informacja o Tobie samym dzięki temu pojawiła się w Twoim polu świadomości?

 

Komu i dlaczego dałeś prawo do wartościowania Ciebie?

Edytowane przez icman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Gr4nt napisał:

Dobrze, że masz poczucie własnej wartości. Dla firmy jednak jesteś tylko trybikiem i już wielu było takich co myślało w ten sposób.

 

Takie sentymenty powinieneś odłożyć na bok. Poza tym jak jesteś taki dobry to czemu zjebałeś?

No właśnie sprawa wygląda tak, że od kwietnia firma szuka osoby do pomocy w moim dziale i nikogo z predyspozycjami nie znaleziono. Sam ogarnąłem na tyle, że działam za 2 osoby. Wcześniej też ludzie przychodzili i byli od razu wywalani. Wiesz, nie chodziło mi o sentymenty, tylko o to że moje odejście samo z siebie rodzi firmie problemy. Wisząca nade mną kara finansowa dodatkowo mnie szachuje, bo będą skorzy jej użyć. No właśnie to, że zjebałem jest niezrozumiałym wydarzeniem. Chciałem odjebać tę robotę i zająć się ważniejszymi zadaniami. Nie zagłębiem się wystarczająco w niuanse.

11 minut temu, icman napisał:

 

Popełniłeś błąd - ok. pytanie co dzięki temu zobaczyłeś? czego się nauczyłeś? jaka informacja o Tobie samym dzięki temu pojawiła się w Twoim polu świadomości?

Przekonałem się, że potrafię dobrze funkcjonować tylko gdy passa mi sprzyja. Po niepowodzeniu najchętniej zaczynał bym od nowa, żeby ustrzec się błędów. Wytworzyłem strefę komfortu, gdzie nie są tolerowane poważniejsze potknięcia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem o co chodzi z karą finansową ale chyba masz umowę a w niej zakres obowiązków i ewentualne sankcje za niedopełnienie? Premia tak ale wypłata? Naciągane. 

 

Olałbym to. Prędzej czy później trafi się okazja na pokazanie własnej wartości i odpracowanie. Oczywiście zakładając, że znasz się na swojej robocie a to był tylko jednostkowy wypadek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TTo co odjebałeś to jest norma. Za mocno chyba rozdrapujesz. Lub prezes zjebany, osobiście kiedy coś zjebalem (a jak pierwszy raz zjebalem to też przed sobą miałem wielkie zdziwko... ja??? Tak kurwa, JA) szedłem do Big bossa, i razem coś próbowaliśmy ratować. Zostań w firmie pracuj, dalej. Dostałeś lekcje. Drugi raz już na tym się nie wyłożysz, rutyna Cię wpierdolila to wszytko. Taki trochę Ikar z Ciebie. Uszy do góry, na targi, i dobrze się baw.  Trochę taka dumna dziewczynka. 

 

@Mosze Red może coś skrobnie?

Edytowane przez zuckerfrei
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Mocny Wilk napisał:

Przekonałem się, że potrafię dobrze funkcjonować tylko gdy passa mi sprzyja. Po niepowodzeniu najchętniej zaczynał bym od nowa, żeby ustrzec się błędów. Wytworzyłem strefę komfortu, gdzie nie są tolerowane poważniejsze potknięcia. 

Zobacz jaki piękny schemacik zobaczyłeś, bez błędu on by nadal Tobą rządził, teraz masz wybór.

 

Wg mnie nie ma błędów w życiu, jest tylko wzrost świadomości.

Edytowane przez icman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minutes ago, Mocny Wilk said:

Przekonałem się, że potrafię dobrze funkcjonować tylko gdy passa mi sprzyja. Po niepowodzeniu najchętniej zaczynał bym od nowa, żeby ustrzec się błędów. Wytworzyłem strefę komfortu, gdzie nie są tolerowane poważniejsze potknięcia.

Taki cwaniaczek, nie poszło to wciskam: 

New Game. 

Witamy w prawdziwym życiu. Przepracuj to. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mocny Wilk, jeżeli nie zjebałeś z premedytacją i zaplanowaną chęcią zaszkodzenia firmie, to nie przejmuj się. Ten nigdy nic nie zjebie, kto nic nie robi. Następnym razem nie zjebiesz. Jak jesteś dobry i raz za razem dowoziłeś wynik, to tylko idiota wywaliłby takiego pracownika. Wbrew pozorom, dobrego pracownika nie jest łatwo znaleźć. A że zjebał? Patrz wyżej. To ludzie, nie roboty.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie rację, nakręcilem się w poczuciu winy. 

46 minut temu, Grizzly napisał:

@Mocny Wilk jezeli to nie tajemnica czym się zajmujesz i za co odpowiadasz w firmie?

Głównie to projektuję produkty i ich procesy technologiczne, programuję maszyny. Robię też zestawienia danych do ofert przetargowych. Coś tam by się jeszcze znalazło, ale to co wyżej to chleb powszedni. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu, krążyła historia/legenda, że pewien inżynier z HP popełnił błąd, i przez niego firma straciła trzy miliony dolarów. Inżynier uniósł się honorem, i poszedł do prezesa "rzucić papierami", na co prezes odpowiedział "Zwariował pan? Właśnie wydałem trzy miliony na pana edukację, a pan chce iść z tym doświadczeniem gdzie indziej, by inni skorzystali z niego za darmo?".

14 godzin temu, Mocny Wilk napisał:

Podpowiedzcie coś, albo dajcie mi kopa w dupę żebym się kurwa otrząsnął z poczucia winy i letargu.

Idź do szefa i powiedz że potrzebujesz dzień wolny na reset i przemyślenie - tak zwane kacowe. Idź kup sobie coś zupełnie niepraktycznego tylko dla Ciebie, albo idź na divy, albo kup jakąś seksowną bieliznę dla żony (jeśli masz). Cokolwiek, byle nie alkohol i nie siedzieć w domu. Spędź dzień zajmując się sobą. Fryzjer, siłownia, strzelnica, masaż, książka, koncert - cokolwiek lubisz. Jak kiedyś spędziłem dwie godziny pijąc kawę i jedząc ciastka w galerii handlowej, obserwując ludzi i starając się zgadnąć kim są i o czym myślą. Następnie nastaw budzik na piątą rano, i idź spać. Jak już wstaniesz, zrób sobie dobre śniadanie, znajdź wygodny fotel, i poczekaj na wschód słońca - to uświadomi Ci, że to jest nowy dzień. Inny czas, następny dzień życia. Co było minęło, teraz pora wiosłować dalej, uszy do góry i cała naprzód.

 

Cóż, mi się zdarzyło tak robić, i mi pomogło. Koszty mojej edukacji "na błędach" liczą się w milionach, i zaoranym do gleby kliencie, który mi zaufał - mi osobiście. Zła rekomendacja? Dzisiaj, jestem jednym z najlepszych w firmie, i jednym z kilkuset najlepszych na świecie, a zyski dla firmy generuję większe w rok. Z prawdopodobieństwem ponad 85% masz w domu coś, w stworzeniu czego brałem udział.

Dopóki żyjesz, to sam nie wiesz, na co Cię jeszcze stać.

  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mocny Wilk

Mniemam, i jesteś na początku kariery zawodowej i mocno identyfikujesz się z firmą. To dobrze i źle jednocześnie. Wbiłeś sobie sam poczucie winy i ogromnych strat. Zatrzymaj ten proces auto-destrukcji i przekuj to w zwycięstwo.

W swoim życiu zawodowym pełniłem różne funkcje - ciecia, szeregowego pracownika na budowie, elektryka, mechanika samochodowego potem skończyłem studia i w branży IT zaliczyłem "from zero to hero" - developer, analityk, PM, manager (różne szczeble). Teraz mam własną firmę. Piszę to nie po to, żeby się pochwalić lecz po to, żeby pokazać, iż mam perspektywę z wielu punktów widzenia. 

Zapamiętaj zatem:

- Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów

- Ważne jest, żeby wiedzieć, iż coś źle zrobiłeś

- Jeszcze ważniejsze, żeby rozumieć dlaczego coś zrobiłeś żle, przeanalizować przyczyny, błędne decyzje i działania, wyciągnąć wnioski i zaaplikować akcje przeciwdziałające kolejnej porażce

 

Nie ma ludzi niezastąpionych (nawet jeśli tak obecnie myślisz), ale w firmach ceni się dobrych pracowników nawet gdy popełniają błędy. Jednocześnie nie ma firm niezastąpionych i zawsze możesz sobie znaleźć inne miejsce pracy.

 

Moim zdaniem nie ma potrzeby dramatyzowania. Co zrobiłbym na Twoim miejscu, gdybym chciał utrzymać obecne stanowisko pracy? Usiadłbym i spisał sobie na kartce:

1. Jaką wartość wnosisz jako pracownik (umiejętności, certyfikaty, unikalna ekspertyza itd.)

2. Co dotąd dobrze dostarczyłeś dla firmy (pomyślnie zrealizowane projekty)

3. Odniesione porażki

4. Dlaczego odniosłeś te porażki

  a. co było z Twojej winy

  b. co było wynikiem ograniczeń. które masz w firmie

5. Jakie działania podjąłeś aby przeciwdziałać w przyszłości pkt 3 i 4

6. Twoje zawodowe plany na przyszłość, jaką mają wartość dla firmy i jakie potencjalne korzyści jej przyniosą

7. Jak zamierzasz się rozwijać, by osiągnąć pkt.6

 

Następnie na spokojnie wbijasz sobie to kilkukrotnie do głowy. Potem prosisz szefa o rozmowę i walisz jak leci (podaję w telegraficznym skrócie - do odpowiedniej "obróbki" rzecz jasna?

Panie Szefie, pracuję w firmie już X lat/miesięcy i bardzo sobie cenię swoją pracę, odpowiedzialność, którą mi powierzono w miejscu pracy jak również projekty, które mogłem dotąd zrealizować. Swoje umiejętości ... (wyliczanka pkt.1.) dotychczas z powodzeniem udało mi się wykorzystywać do realizacji projektów ...(wyliczanka pkt.2), z których jestem niezwykle zadowolony i przyniosły mi one ogromną satysfakcję.

Jestem jednocześnie świadomy, iż w projekcie (pkt.3) nie udało mi się w pełni dowieść swojej wartości i mogłem wykonać swoją pracę lepiej. Moje potknięcia spowodowane były (wyliczanka pkt.3.).

Chciałem zapewnić, iż taka sytuacja nie będzie miała miejsca w przyszłości ponieważ dołożyłem wszelkich starań aby zrozumieć i naprawić swoje błędy oraz dokładnie przeanalizowałem tę sytuację i zamierzam wdrożyć szereg działań, które zapobiegną powstaniu podobnych i innych błędów: wyliczanka pkt.5.

Ponieważ swój rozwój i plany zawodowe wiążę z NASZĄ firmą (wyliczanka nr. 6), postanowiłem jednocześnie poszerzać swoje kwalifikacje i chciałbym (wyliczanka pkt.7).

 

Poprosiłem Pana/Panią o niniejszą rozmowę, gdyż chciałem zapewnić, iż sytuacja z pkt 3 więcej się nie powtórzy i chciałbym poprosić Pana/Panią o pomoc w zrehabilitowaniu się. Chciałbym również poprosić o jak najszybsze zatrudnienie drugiej osoby do mojego działy, gdyż pozwoli mi to w sposób bardziej efektywny i dokładny skupić się na wykonywanej pracy, ponieważ obecnie liczba zadań mi powierzanych bywa przytłaczająca i obawiam się, iż może to mieć wpływ na moją dokładność i koncentrację w dłuższym okresie czasu a tego zdecydowanie chciałbym uniknąć i chciałem poprosić Pana/Panią o pomoc w tym zakresie.

Bardzo dziękuję.

 

W takiej rozmowie masz być spokojny i nie biczować się. Nie używasz (jeśli możliwe) słów typu: porażka, strata, katastrofa itp. - wystarczy: błąd, niedociągnięcie, pomyłka. Masz pokazać, iż profesjonalnie podchodzisz nie tylko do sukcesów ale również do porażek i odpowiedzialnie je przyjmujesz na klatę, analizujesz i znajdujesz rozwiązania. 

 

Na koniec - dla Ciebie kilkadziesiąt tysięcy PLN to kupa kasy, w skali firmy to kwota relatywnie niewielka. Każda dobrze prowadzona firma ma ryzyko wkalkulowane w swoją działalność i środki zabezpieczone na poczet takiego ryzyka. Firma sobie poradzi. Tym bardzie, że, jak napisałeś, ma kolejne zamówienia i projekty. Po prostu zrehabilituj się pokazując swoją wartość, wiedzę i sumienność w pracy. 

 

PS. To, że widzisz gorszą atmosferę w pracy i ludzi, którzy się do Ciebie inaczej/niechętnie odnoszą jest raczej efektem Twojego subiektywnego postrzegania rzeczywistości, spowodowanego dzieleniem włosa na czworo a nie faktyczną sytuacją w pracy.

Edytowane przez azagoth
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz tam pracować to spinaj tyłek i przywieź najlepszy kontrakt w historii firmy z targów. 

 

Kilkadziesiąt tyś. strat to kilka razy większy obrót, więc nie możesz porównywać przyniesienia kontraktu za kilkadziesiąt tysięcy do wygenerowania takiej straty. Wiesz dlaczego to się stało? To, że nie ma chociażby weryfikacji to mnie bardzo dziwi. U nas jak puszczam ofertę na kilka tyś. zł to sprawdzam. Naprawdę pojedyncze są przypadki, że jednoosobowo ktoś robi fakturę (mała kwota lub przetestowany algorytm). Strata boli bardziej i nie tylko emocjonalnie. Finansowo to jak 1/10. I nie jest to frazes.

 

Jest powiedzenie o sprzedawcach, które nieźle też oddaje to jak traktuje się pracownika w firmie. Jesteś wart tyle ile twoja ostatnia faktura ;).

 

Dwa pamiętaj by nie traktować firmy jak żywego człowieka. Czasami ktoś myśli: poświęcę się dla firmy, a ona się odwdzięczy. Szczególnie widać to u starszych ludzi zwalnianych wydawałoby się bez powodu. Słynne: przepracowałam 30 lat i nikt tego nie docenia. Pewnie że nikt. Nikt tak długo tu nie pracuje, prezes zmienił się 3 razy w tym czasie, a właściciel 2. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Maszracius_Iustus napisał:

Czy zajmujesz się produkcją prezerwatyw?

Chciałem udostępnić odlew wzorca na formy, ale powiedzieli że za dużo gumy będą zużywać, no i będą spadać u klientów ? 

Zajmuję się projektowaniem od strony technicznej; dokładniejsze info "czego" momentalnie zdemaskowałoby mnie, a na takie odsłonięcie nie jestem jeszcze gotowy.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.