Skocz do zawartości

4 dzień bez fajek.


Montegro

Rekomendowane odpowiedzi

Paliłem ok. 12-13 lat. Niby nie dużo, bo ok. 10 papierosów dziennie. Od kilku miesięcy przygotowywałem się psychicznie do odstawienia. Wraz z małżonką nie palimy już czwarty dzień i póki co jest luzik. Wzajemnie się motywujemy i jakoś leci. Grunt to teraz nie wrócić do nałogu. Małżonka już dzisiaj coś wspominała, że ją ciśnie...mnie też chwilami trzęsie, ale to JA rządzę swoim ciałem i to JA decyduję, co jest dla mnie dobre, a co nie. Koniec z tym syfem. Z góry dzięki Bracia za słowa wsparcia. Pozdrawiam.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, piratos napisał:

Od teraz, jak będziesz traktował siebie jako osobę niepalącą, będzie Ci dużo łatwiej, niż jakbyś miał wciąż myśleć, że rzucasz. Bo przecież już rzuciłeś, czyż nie? 

No chyba rzuciłem, oby...myślałem, że przez pierwsze 3 dni będzie rzeźnia, a dopiero teraz mnie nachodzi okropna ochota...ale tak, przecież rzuciłem i jestem osobą niepalącą.

 

7 minut temu, michau napisał:

@Montegro

Zuch, walcz dzielnie. Ja nie palę od lipca.

Serdecznie z całego serca Ci gratuluję...ciągnie czasem dalej?

 

4 minuty temu, zuckerfrei napisał:

YEAH! Pamiętaj z każda kupiona paczką prezes tabbaco ma z Ciebie bekę!

Wiem...zdaje sobie z tego sprawę...dzięki za dodatkową motywację!

 

3 minuty temu, Lucid napisał:

Brawo, wiem, że wytrwacie.

Dzięki za wiarę, chociaż jest ciężko to DAM RADĘ!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, AR2DI2 napisał:

Niestety ale wrocisz do palenia. Mam tą pewność dlatego, że rzucasz je z babą. 

 

Wiem, slit motywacyjne " dasz rade" sa fajne, ale realia są twarde. 

 

Poczytaj jak baby rzucają fajki.

Hehe ok będę miał to na uwadze. Może coś w tym być, bo póki co ja lepiej to znoszę niż ona :) Ale zadziwię Cię - nie wrócę do palenia. O dalszych postępach będę szczerze pisał w tym temacie. Jeśli zapalę - przyznam Ci rację i posypię głowę popiołem. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jak rzucałem idealnie sprawdzała się maksyma 3 dni, 3 tygodnie, 3 miesiące. Pierwsze trzy dni rzeźnia, klasyczny detoks, normalnie ciało się odtruwa, po 3 tygodniach papieros zaczynał mi śmierdzieć, po 3 m-cach właściwie w ogóle mnie nie ciągnęło. Ale uwaga uwaga - co jakiś czas nachodzi chcica na fajkę. Nie wolno wtedy się poddać, to minie. Ja kiedyś się złamałem i od razu wróciłem do nałogowego palenia. Ku przestrodze. Wytrwają i bądź przygotowany że takie chętki mają prawo się pojawić. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie palilem rok. Rzuciłem dzięki plastrom niquitin, czy jak tam się nazywały. Miałem kuracje na dwa tygodnie. Po 4 dniach noszenia plasterkow, odstawilem je do szuflady i jechałem na motywacji samego siebie. 

Piękna historia co? :)

A huja tam prawda, zapalilem papierosa dzień przed ślubem :angry: A dalej to juz wiadomo. 

Tfu, Bóg już mi dał sygnał, że małżeństwo szkodzi! 

 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motyla noga, a ja Ci właśnie dałem warna na 10 dni za brzydkie zachowanie względem mnie - co tu teraz zrobić z Tobą? Wypadałoby Cię jakoś wesprzeć, co tu zrobić?

 

Odpuszczę to wyjdę na frajera którego można kopać, nie odpuszczę to możesz się wkurwić i wrócić do palenia.

 

Cóż czynić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja dodam coś od siebie, niby nie chodzi o papierosy ale też o wyrób z tytoniu. Przez 6 lat w tym przez 2 lata w innej pracy z powodu ogromnej ilości codziennego stresu i małej ilości snu, wciagałem bardzo duże ilości tabaki.

 

I to takie ilości że czasem bywało że przez kilkanaście godzin chodziłem z nadmiaru nikotyny jak pijany i ręce trzesły mi się jak pijakowi w delirium.

Ale już myślałem żeby zakończyć ten nałóg tylko że brakowało mi jakiegoś impulsu żeby to zrobić. Do czasu aż trafiłem na audycje naszego mentora, i dopiero to pomogło mi rzucić ten nałóg w cholerę.

Edytowane przez Patton
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Montegro napisał:

Hehe ok będę miał to na uwadze. Może coś w tym być, bo póki co ja lepiej to znoszę niż ona :) Ale zadziwię Cię - nie wrócę do palenia. O dalszych postępach będę szczerze pisał w tym temacie. Jeśli zapalę - przyznam Ci rację i posypię głowę popiołem. Pozdrawiam.

 

Też bym z tym wzajemnym wspieraniem uważał. Takie sprawy załatwia się ze Sobą i dla Siebie. Najlepiej od początku przyjąć, że jest się z tym samemu. Inni, nawet najbliżsi często sabotują Twoje wysiłki / decyzje i próbują dowieść, że nic nie możesz zmienić. lub nie możesz zmienić bez ich wsparcia. Robią to często nieświadomie. 

 

Mówię z doświadczenia - jak zaczynałem ograniczać i potem rzucać picie to oprosiłem żonę o wsparcie w postaci zwracania mi uwagi gdy będę pił w domu w dni powszednie. Zgodziła się, powiedziała OK, będę zwracać Ci uwagę.  Nigdy potem nie pisnęła ani słówkiem, gdy takie sytuacje miały miejsce, zero komentarza, nic!   W końcu po wielu miesiącach jej to kiedyś wypomniałem, że nie wspierała mnie nawet gdy dokładnie wie o co mi chodzi i obiecała to robić.  Po ciśnięciu wygenerowała usprawiedliwienie "to była twoja rola"!. 

 

Shit test z mojej strony - przyznaję. Lekcja odrobiona, wiem , że nie mogę na nią liczyć i nie zależy jej na moim dobru. Ona woli jak jestem słaby i podatny na poczucie winy. Jeszcze mi winę za to chciała wpakować na łeb gdy zgłosiłem pretensje.  

 

Uczciwy człowiek od razu powie "Radz sobie ze swoimi problemami sam" i wszystko gra. Tak powinno być. 

 

@Montegro  przygotuje sie na awaryjny plan, gdy trzeba będzie działać samemu.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Montegro Nie rzuciłeś jeszcze kolego. Najgorszy czas to od drugiego/trzeciego tygodnia do trzeciego miesiąca od rzucenia. Potem w okolicach drugiego roku. Rzucałem trzy razy i wiem. Jak wtedy wytrwasz to już będzie z górki. W styczniu będzie 3 lata jak nie palę już i jest zajebiście. Dasz radę, spokojnie. Teraz już mogę przebywać w towarzystwie palących i mnie w ogóle nie ssie - nawet odrobinę. Ludzie na stołkach mają palaczy za idiotów - tak było, jest i będzie.

Zapamiętaj jedną rzecz - wyryj to sobie w głowie, powtarzaj codziennie do lustra i zaufaj mi na słowo - NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK "TO BĘDZIE TYLKO JEDEN PAPIEROS". Zapalisz - wrócisz do nałogu.
 

 

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, AR2DI2 napisał:

Niestety ale wrocisz do palenia. Mam tą pewność dlatego, że rzucasz je z babą. 

Z paleniem mam duże doświadczenie.

Obecnie zwykłych od 5 lat nie pale - zastapiłem elektronikiem z przerwami na niepalenie.

 

Rzucałem wiele razy. Zawsze działa to u mnie tak - bez fajek musze wytrzymać dwa, trzy tygodnie.

Po tym czasie mija u mnie całkowicie chęć na jakiekolwiek palenie. I może to trwać dowolnie długo.

 

Powrót do palenia miał miejsce zawsze i wyłacznie dlatego, że sam świadomie tego chciałem. Bo zajarałem jednego.

 

A elektronik zaś ma i zaletę (znacznie mniej szkodliwy mimo, że matrix twierdzi inaczej - za 15 miliardów złotych rocznie też bym mógł twierdzić cokolwiek) i ma też wadę.

Zaleta - nie śmierdzi.

Wada - przestając palić elektronika nie widzisz pozytywnych zmian, ktore widzisz po rzuceniu analogów. Bo pozbywając się palenia analogów - przestajesz śmierdzieć fajkami i lepiej oddychasz.

Przy rezygnacji z elektronika tego nie ma.

 

W kazdym razie - nałóg od wygaszenia ostatniego trzyma mnie jakieś 3 tygodnie. Potem jest luz pełen.

Co jeszcze ciekawe - jako były palacz mam całkowicie obojętny stosunek do fajek. Większość ekspalaczy wkurwia zapach dymu. Mnie nie - nawet lubię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki audycjom Marka, prawie rok temu rzuciłem. Lecz trzeba sie pilnować. Poszło łatwo, ale po paru miesiącach tu spróbował, tam spróbował i znowu wróciło, już nie nałogowo, ale np. paczka raz w tygodniu, jak to każdy głównie w weekend. Tak to trwa do dziś, jak już masz chwile słabości to kupisz, szkoda wyrzucić i tak dalej. Trzymajcie kciuki, że ta paczka jest ostatnią :) Co do rzucania razem, to znam 2 przypadki gdzie małżeństwa paliły, rzucali, facetom sie udało, a kobiety znowu, jak widać silna płeć ;) Tak więc najlepiej robić to samemu, bo tak to odpowiedzialność dzieli się na dwoje i można ulec. 

Poczułem to pewnego dnia i postanowiłem spróbować, wyszło łatwo, ale trzeba uważać i być czujnym i żadnych wyjątków. Pomaga mi na to najbardziej wprowadzanie się w stan wolny od dawek dopaminy czy i nnych hormonów szczęścia. Unikanie cukru, alkoholu, nikotyny, wszystko to jest to samo, po prostu fajka to narzędzie, jedno z wielu. Jak się uda wejść w stan ograniczania rzeczy dających radość, to żyje się łatwiej, ma się spokój i poczucie satysfakcji. Tak jak Marek często powtarza teorię wahadła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dobrze by było ograniczyć kontakt z palącymi ludźmi, albo chociaż kategorycznie zabronić im palenia przy Tobie. 

A jeżeli chodzi o szlugi, to coraz gorsza jakość, smak, totalny syf, aż chętnie rozdaje bo nie mogę patrzeć na to gówno a jeszcze w tym siedzę... ale chętnie bym się przyłączył do waszego podjęcia się walki z nałogiem... Heh... Tylko mam ich parę więcej.

Pozdrawiam i trzymam kciuki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.