Skocz do zawartości

Uczucie beznadzieji


sombrero23

Rekomendowane odpowiedzi

Hej

 

Piszę tu bo muszę zrzucić z siebie rzeczy które mnie bolą.

 

Bowiem jestem w punkcie w którym czuję że nie mam powodu by żyć. Jestem na studiach - studiuję lotnictwo, chciałbym w przyszłości zostać pilotem. Problem w tym, że aktualnie idzie mi na nich beznadziejnie, dodatkowo ten kierunek póki co jest kompletnie niezwiązany z lotnictwem, przez co jest dla mnie kompletnie nudny, i nie potrafię się do niego przyłożyć. Matematyka, fizyka, grafika inżynierska i inne duperele, wszystko to powoduje że rzygać mi się chce. Wątpliwości co do tych studiów miałem jeszcze przed ich rozpoczęciem, rozmyślałem podjęcie innej drogi ku temu zawodowi (do bycia pilotem wystarcza wykształcenie średnie) lub zrobienia sobie roku przerwy, tylko że u mnie w rodzinie z kasą krucho, a teoretycznie dzięki studiom można pilotem zostać za darmo (co też nie do końca jest prawdą). Dołuje mnie to że muszę robić coś co mnie kompletnie nie jara (z zamiłowania jestem humanistą, aczkolwiek kocham latanie, tylko że u mnie z przedmiotami ścisłymi jest trochę krucho).

 

Innym problemem jest to że czuję się kompletnie samotny. Z liceum została mi przyjaciółka i kumpel z którymi kontaktuje się od czasu do czasu. Niby na studiach jest mnóstwo imprez, ale nie wychodzę z nich z jakimiś ciekawymi znajomościami. Prawda jest taka, że nawet nie mam z kim spędzić sylwestra ? Gdy czytam tu różne historie o związkach i innych towarzyskich aferach, zastanawiam się skąd je bierzecie - ze mną rzadko kto chce nawet popisać na fejsie :( Przez wakacje pracowałem w hipermarkecie - i był to najsamotniejszy okres w moim życiu. Boli mnie to że większość ludzi ze studiów ma jakieś swoje grono znajomych ze swojego miasta, natomiast gdy ja wracam do siebie, jedyne co robię to siedzę w domu. Swoich urodzin nie organizowałem od 2 lat, bo nie miałem kogo zaprosić.

 

Byłem już u psychiatry i psychologa, mam przepisane tabletki antydepresyjne oraz mam umówione wizyty u psychologa, tylko tu pojawia się taki zgrzyt że z umówionych 4 wizyt miałem tylko 2, bo psycholog chorowała. Niby mam umówioną kolejną, ale dopiero na początku stycznia. Dodatkowo psycholog to kobieta, przez co mam wrażenie że nie do końca mnie rozumie. Zastanawiam się tylko czy to co czuję to faktycznie depresja, czy po prostu logiczny tok myślenia. Nie jestem w niczym dobry, oprócz w języku angielskim, ludzie nie są zbyt zainteresowani wychodzeniem ze mną gdziekolwiek. Czuję że tylko marnuję powietrze, które ktoś mógłby wykorzystać lepiej. Jedyne w czym znajduję ukojenie to gry komputerowe, filmy i sen. Wtedy nie muszę znosić bycia sobą. Inaczej każdy dzień spędzam próbując znaleźć jakikolwiek powód żeby żyć. Ogarniałem już miejscówki w których mógłbym się zabić.

 

Myślę czy nie rzucić by studiów po drugim semestrze (muszę mieć na wakacje status studenta do pewnego programu) i nie pójść do pracy... Chciałbym wyjechać z Polski, żeby poznać życie z innej perspektywy. Chciałbym zatrudnić się jako kurier. albo na statek towarowy, żeby pozwiedzać jak najwięcej świata. Lecz na każdy taki pomysł moja matka znajduje argument dla którego nie będzie to dobry wybór. Gadanie typu "bez wykształcenia będziesz musiał tyrać fizycznie", "chcesz wracać do pracy w supermarkecie?", "będziesz tego żałował". Boję się też że jak pójdę do pracy to znowu będę tak samotny jak podczas pracy w sklepie. Jednocześnie przeraża mnie myśl spędzenia dużej części mojej młodości w jednym mieście na studiach...

 

Nie wiem co robić, mam wrażenie że jedyną ucieczką z tej sytuacji jest odebranie sobie życia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem po sobie - lubię mówić do mikrofonu, odżywam wtedy, ale proces robienia audycji, wrzucania jej, opisywania na wielu portalach sprawia, że chce mi się jebnąć klawiaturą w monitor. Nienawidzę tego i nie chcę tego robić.

 

Wniosek końcowy jest taki, że suma sumarum źle się czuję z mówieniem co nie jest prawdą - jedna część tego procesu psuje image drugiej. U Ciebie pewnie jest tak samo - kochasz latanie, nienawidzisz nauki. Ale to nauka umożliwi Ci bycie lepszym pilotem, więc spokojnie, ten stan minie gdy zaczniesz latać i ta wiedza się przyda.

 

Na medycynie też od razu nie leczą.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chcę, że jak polecę w linii w której będziesz pracował to chce być pilotowany przez człowieka z pasją, który kocha robić to co robi :)

Weź z całej petardy uderz w te gówniane przedmioty i żyj końcową wizją.

Możesz też zarobić w przyszłości i np. latać jako pasjonat małymi samolotami. Myśl nad swoim szczęściem, zrób ten rok przerwy jeśli trzeba. Zbierz myśli i wtedy uderz. Cokolwiek byś był szczęśliwy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie napinaj się się tak. Idź do przodu a wszystko przyjdzie w swoim czasie. Jeśli jesteś aktualnie "w dupie" to pamiętaj, że może być już tylko lepiej. O dobrych znajomych w dzisiejszych czasach ciężko. Lepiej już znaleźć sobie dziewczynę. Niektórym pozwala to odżyć w sytuacjach osamotnienia.

 

To jest mit, że na studiach każdy ma grono znajomych. Widzę po sobie, że to g... prawda. Ludzie generalnie nie chcą się integrować. Zwłaszcza na II stopniu. Kiedy byłem na pierwszym to miałem jeszcze gorzej. Zawsze każdy się rozchodzi w swoją stronę i nie utrzymuje kontaktu. Nastały czasy, że ludzie mają wywalone na poznawanie nowych osób czy utrzymywanie relacji. Jak mają jakąś paczkę znajomych czy partnera/kę to nie wychylają się nigdzie poza to środowisko. Ostatnio nawet byłem w jednym akademiku to klimat w budynku był taki, że aż wiało depresją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odebranie sobie życia to żadna droga.

 

Po pierwsze.

 Lotnictwo z tego co kiedyś czytałem można zrobić na kursach i w jakiejś szkółce, oczywiście zależnie od tego czy chcesz być pilotem samolotów pasażerskich, czy jakichś transportowych.

Jeśli tak jest to myślę że lepszą opcją będzie zrobić kurs, nauczą cię tam bardziej od praktycznej strony. Możesz zarobić za granicą, wrócić i zrobić kursy, oraz szkółkę.

Jeśli jednak zrobienie tych studiów da ci jakieś dodatkowe plusy, lub będzie jedyną możliwością aby spełnić marzenie, to zostań. Dużo ludzi idzie na studia i uczy się niepotrzebnego syfu, koleżanka na psychologii uczy się także znienawidzonej fizyki i matmy... Także gdy mózg pyta "CZY TO MI SIĘ PRZYDAAAA??" ty odpowiadasz "PRZYDA SIĘ NA KOLOKWIUM, WRACAJ KURWO DO PRACY".

 

Po drugie.

To nie jest w cale filozofia żeby mieć kupę znajomków, sztuką jest mieć kilku przyjaciół, ziomków którzy wstaną o 3 w nocy i pojadą z karnistrem paliwa nad morze, bo nie dojechałeś na stację (ah przesadziłem troszku). Oczywiście dobrze jest być znanym i mieć dużo znajomków, bo taki znajomek nie pozwoli (prawdopodobnie) żebyś np. był napierdalany w ciemnym zaułku.

 

Polecam serię nawyki miliardera, przewijało się dużo informacji o relacjach międzyludzkich. 

Znajomości nawiązujesz głównie chodząc  na imprezy i integrując się z towarzystwem, a także w codziennych sytuacjach (jakiś żart sytuacyjny, jakaś wspólna sytuacja, wydarzenia).

Najlepiej zakoleguj się jakimś ziomkiem który ma dużo znajomych, jest komunikatywny i chodzi na imprezy. Od razu będzie próbował cię na jakąś wkręcić i pozna cię na niej z innymi.

Swoją drogą, bądź kimś innym, kimś kto ma swój świat i swoje fazy wśród tych "Szaro-burych ludzi", a na pewno nie braknie ci znajomości.

 

Po trzecie.

Spełniaj marzenia, rób to co przybliży cię do swojego celu i spróbuj odnaleźć przyjemność w procesie, a nie tylko w wyniku. Jeśli twoim marzeniem jest jeżdżenie po świecie, to rób to. Jeśli bycie kurierem, rób to. Jeśli bycie pilotem, to zepnij dupe i zapierdalaj zarabiać kasę, lub zostań w szkole i skończ studia. Jeśli twoim marzeniem jest przeprowadzanie starszych pań przez ulicę, to kurwa rób, byle żebyś nie skończył 50 lat i nie stwierdził że zmarnowałeś życie.

A matka jak każda chce jak najlepiej, więc chce żebyś miał stabilną pracę, studia, pieniążki, itd. Tylko że ona nie wie czego ty chcesz i za ciebie życia nie przeżyje, więc miej własne zdanie, aczkolwiek przemyśl jej słowa. 

 

 

Łap jeszcze dobry kawałek na pokrzepienie, dobry przekaz. ;) 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwól, że się wypowiem, jako że miałem 2 lata temu podobny okres w życiu.
 

26 minutes ago, sombrero23 said:

Bowiem jestem w punkcie w którym czuję że nie mam powodu by żyć. Jestem na studiach - studiuję lotnictwo, chciałbym w przyszłości zostać pilotem. Problem w tym, że aktualnie idzie mi na nich beznadziejnie, dodatkowo ten kierunek póki co jest kompletnie niezwiązany z lotnictwem, przez co jest dla mnie kompletnie nudny, i nie potrafię się do niego przyłożyć. Matematyka, fizyka, grafika inżynierska i inne duperele, wszystko to powoduje że rzygać mi się chce. Wątpliwości co do tych studiów miałem jeszcze przed ich rozpoczęciem, rozmyślałem podjęcie innej drogi ku temu zawodowi (do bycia pilotem wystarcza wykształcenie średnie) lub zrobienia sobie roku przerwy, tylko że u mnie w rodzinie z kasą krucho, a teoretycznie dzięki studiom można pilotem zostać za darmo (co też nie do końca jest prawdą). Dołuje mnie to że muszę robić coś co mnie kompletnie nie jara (z zamiłowania jestem humanistą, aczkolwiek kocham latanie, tylko że u mnie z przedmiotami ścisłymi jest trochę krucho).

Pamiętaj, że wszystkie prace w końcu nudzą (przez co stają się beznadziejne), a liczy się tylko ile kasy jesteś w stanie z jej wycisnąć. Co jest obecnie KONKRETNIE na nich? Całki? Geometria? Mechanika? Termodynamika? Gdy masz problem, to pisz. Utwórz dział, a będę starał ci się pomóc. Z matematyki na studiach bardzo dobrze tłumaczy etrapez - jego materiały są dostępne. Daj znać, gdy masz problemy. Nie czyń głupoty wycofując się z dobrych studiów przechodząc na jakiś gównokierunek, aby potem żałować, że straciłeś okazję. Niestety do robienia czegoś co lubisz i czegoś co przynosi zysk ZAWSZE musisz uczyć się czegoś, co jest cholernie nudny i WYDAJE SIĘ bezcelowe, ale nie jest.
W końcu wyuczenie tych dziedzin da ci pole do analiz i mocno abstrakcyjne myślenie. 

Z zamiłowania zawsze jest się humanistą - niestety rzadko kiedy płacą komuś za pi*rdolenie, bo z zasady jest to całkiem przyjemne. Tak jak przyjemny jest sport - tak więc zyski z tego potrafią uzyskiwać tylko najlepsi, a ty najlepszy nie jesteś, powiedzmy szczerze. 

Dla szarego człowieka najlepszą i pewną drogą do wzbogacenia się jest nauka (tak, nauka trudnych i nudnych rzeczy), aby w końcu wykonywać rzeczy trudne i dostawać pieniądze, z których będzie można odłożyć i zarobić na coś konkretnego. Innej drogi nie ma, jeśli jesteś przeciętny. Tak, jest to smutne, ale jeśli wzbogacanie się i robienie się tego co lubi się było proste i przyjemne, to każdy z nas byłby szczęśliwy, bez depresji i w objęciach najpiękniejszych pań (jeśliby na Ziemi ich wystarczyło...). 
Pokonując i przełamując samego siebie ucząc się dążysz do celu. 

 

Niestety, ale lotnictwo jest tą dziedziną, gdzie wiedza teoretyczna jest niezbędna (tak uważam). 

37 minutes ago, sombrero23 said:

Innym problemem jest to że czuję się kompletnie samotny. Z liceum została mi przyjaciółka i kumpel z którymi kontaktuje się od czasu do czasu. Niby na studiach jest mnóstwo imprez, ale nie wychodzę z nich z jakimiś ciekawymi znajomościami. Prawda jest taka, że nawet nie mam z kim spędzić sylwestra ? Gdy czytam tu różne historie o związkach i innych towarzyskich aferach, zastanawiam się skąd je bierzecie - ze mną rzadko kto chce nawet popisać na fejsie :( Przez wakacje pracowałem w hipermarkecie - i był to najsamotniejszy okres w moim życiu. Boli mnie to że większość ludzi ze studiów ma jakieś swoje grono znajomych ze swojego miasta, natomiast gdy ja wracam do siebie, jedyne co robię to siedzę w domu. Swoich urodzin nie organizowałem od 2 lat, bo nie miałem kogo zaprosić.

Co znaczy dla Ciebie ciekawa znajomość? Liczysz na znajomość kobiecą, czy też zrozumienie przyjaciela i wspólną pasję? 

 

39 minutes ago, sombrero23 said:

Nie jestem w niczym dobry, oprócz w języku angielskim, ludzie nie są zbyt zainteresowani wychodzeniem ze mną gdziekolwiek. Czuję że tylko marnuję powietrze, które ktoś mógłby wykorzystać lepiej. Jedyne w czym znajduję ukojenie to gry komputerowe, filmy i sen. Wtedy nie muszę znosić bycia sobą. Inaczej każdy dzień spędzam próbując znaleźć jakikolwiek powód żeby żyć. Ogarniałem już miejscówki w których mógłbym się zabić.

Angielski to już wiele. Daje ci to możliwość znalezienia przez internet znajomości i ludzi ze wspólną pasją. Na zachodzie na pewno jest więcej ludzi, którzy lubią z głębi serca lotnictwo, albo coś, co w ogóle lubisz. 
Nie pi*rdol nawet takich głupot, że marnujesz powietrze, bo idąc tym tokiem rozumowania, to każdy marnuje powietrze! Czy oceniasz ludzi podłóg tego ile mają znajomości, czy też jak produktywni są i jakie w nich drzemią możliwości? Odstaw bezsensowne filmy, bezproduktywne gry komputerowe i pracuj/ucz się z głębokim uczuciem, że robisz to z sensem. 
Oczywiście tego nie zrobisz, bo nauka jest nudna, a nudna jest, bo masz ugruntowane w głowie, że nie ma to związku z Twoim celem. Ma, i to głęboki sens. Nie chcę ci tu robisz za dennego coacha, ale uzmysłów sobie, że wszystko, co wzmaga twoje zdolności intelektualne, twoją wyobraźnię, co przybliża Cię do celu, co sprawia, że jesteś bardziej produktywny, jest najlepszym użyciem twojego czasu i nie ma miejsca tu na to czy to jest nudne, czy nie. Sam mam na swoich studiach różne dziwadła typu całki, rachunek prawdopodobieństwa w wersji hard, geometrię analityczną (co w sumie dla mnie jest przyjemne), konstrukcje map i inne bzdety, ale wykonuję to gdyż wiem, że uwzględniając wszelkie rachunki robienie tego na pewno ma większy sens i bezsensowna wegetacja. Rozum wartościowuje co ma sens i tak - przy wyliczeniach osobistych to ma większy sens, ale emocje nakazują co innego.

Emocje nakazują uczucia, znajomych, ale rozum dopomaga, że nie jest to konieczne jak tlen, a wręcz i często jest to strata czasu. 

 

 

47 minutes ago, sombrero23 said:

Myślę czy nie rzucić by studiów po drugim semestrze (muszę mieć na wakacje status studenta do pewnego programu) i nie pójść do pracy... Chciałbym wyjechać z Polski, żeby poznać życie z innej perspektywy. Chciałbym zatrudnić się jako kurier. albo na statek towarowy, żeby pozwiedzać jak najwięcej świata. Lecz na każdy taki pomysł moja matka znajduje argument dla którego nie będzie to dobry wybór. Gadanie typu "bez wykształcenia będziesz musiał tyrać fizycznie", "chcesz wracać do pracy w supermarkecie?", "będziesz tego żałował". Boję się też że jak pójdę do pracy to znowu będę tak samotny jak podczas pracy w sklepie. Jednocześnie przeraża mnie myśl spędzenia dużej części mojej młodości w jednym mieście na studiach...

Nie polecam ci tego, aby rzucać studia (jeśli naprawdę doprowadzą cię do pracy pilota). Bądź co bądź, tu ma rację. Ja do swojej mam trochę żal, że w czasach licealnych moja matka nie gnała mnie do nauki gdy ja jeszcze do końca nie rozumiałem po co mi to wszystko będzie potrzebne (rozszerzona matma i fizyka). Teraz żałuję, że jestem bardziej do tyłu niż moi kumple programujący roboty i aplikujący do dużych firm. 

Co prawda masz wolny wybór i twoje życie jest nieskończonym polem możliwości i doświadczeń, w których ty grasz główną rolę i posiadasz samego siebie (jak to pani Rand pisała - polecam ci do poczytania "Cnota egoizmu"). 

 

51 minutes ago, sombrero23 said:

Nie wiem co robić, mam wrażenie że jedyną ucieczką z tej sytuacji jest odebranie sobie życia.

Teraz jest zakończenie twojego życia, czyli teraz masz wszystkie zebrane przez ciebie doświadczenia. Dalsze życie w praktyce nie istnieje (no - wykluczając wizję fizyki kwantowej) i tworzysz je ty sam. Weź notes i pisz. Analizuj wszystko. Pójdź do biblioteki lub księgarni i postaraj się znaleźć dla Ciebie literaturę, która da ci mocne podparcie. Może tutaj w dziale męskie lektury coś znajdziesz. Zaobserwuj, że ten świat jest duży, piękny i w nim jest naprawdę duże pole do doświadczań. 
W praktyce właśnie ten świat opiera się na matematyce i fizyce (na tych naukach jest zbudowany - wszystko da się określić liczbowo, wszystko jest obiektem i pulsującą energią). 

 

Jesteś młody, o samobójstwie pomyśl po 40-tce. Twoje życie jest naprawdę dużo warte, bo jest warte tyle ile możesz od siebie dać (jak również ile się nauczyć i przekazać dla świata), a więc wartość nieobliczeniowo duża. 

Jak jesteś humanistą, to jakie idee posiadasz? Co jest twoją myślą przewodnią w życiu? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, misUszatek napisał:

A co to masz za tabletki? Pomagają coś?

Z poprzednimi tabletkami miałem słabe doświadczenia, ale przez listopad i początek grudnia zażywałem Nexpram i po nim mi się naprawdę poprawiło. Teraz mam jakiś Escitalopram Bluefish, który ma taki sam skład jak Nexpram. Ale nadal mam gorsze okresy, takie jak dzisiaj.

 

29 minut temu, Marek Kotoński napisał:

Powiem po sobie - lubię mówić do mikrofonu, odżywam wtedy, ale proces robienia audycji, wrzucania jej, opisywania na wielu portalach sprawia, że chce mi się jebnąć klawiaturą w monitor. Nienawidzę tego i nie chcę tego robić.

 

Wniosek końcowy jest taki, że suma sumarum źle się czuję z mówieniem co nie jest prawdą - jedna część tego procesu psuje image drugiej. U Ciebie pewnie jest tak samo - kochasz latanie, nienawidzisz nauki. Ale to nauka umożliwi Ci bycie lepszym pilotem, więc spokojnie, ten stan minie gdy zaczniesz latać i ta wiedza się przyda.

 

Na medycynie też od razu nie leczą.

 

To że na medycynie od razu nie leczą to wiem, moja siostra jest na medycynie. W przypadku mojego kierunku, to co mnie martwi to jest to że na specjalność pilotaż, po której ukończeniu można pracować w liniach lotniczych, jest ograniczona liczba ok. 30 miejsc - gdy na kierunku jest aktualnie 135 osób. Większość chce iść na pilotaż. A ja jestem kompletną nogą ze ścisłych przedmiotów.

 

12 minut temu, Ksanti napisał:

Nie napinaj się się tak. Idź do przodu a wszystko przyjdzie w swoim czasie. Jeśli jesteś aktualnie "w dupie" to pamiętaj, że może być już tylko lepiej. O dobrych znajomych w dzisiejszych czasach ciężko. Lepiej już znaleźć sobie dziewczynę. Niektórym pozwala to odżyć w sytuacjach osamotnienia.

 

To jest mit, że na studiach każdy ma grono znajomych. Widzę po sobie, że to g... prawda. Ludzie generalnie nie chcą się integrować. Zwłaszcza na II stopniu. Kiedy byłem na pierwszym to miałem jeszcze gorzej. Zawsze każdy się rozchodzi w swoją stronę i nie utrzymuje kontaktu. Nastały czasy, że ludzie mają wywalone na poznawanie nowych osób czy utrzymywanie relacji. Jak mają jakąś paczkę znajomych czy partnera/kę to nie wychylają się nigdzie poza to środowisko. Ostatnio nawet byłem w jednym akademiku to klimat w budynku był taki, że aż wiało depresją.

Tylko jaka dziewczyna mnie teraz zechce? Mam depresję, kasy mam ledwo co, nie mam żadnego grona znajomych żebym nie pomyślała że jestem odludkiem. Ciężko poza tym w obecnym stanie zaangażować się w jakąkolwiek relację z dziewczyną

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, sombrero23 napisał:

Tylko jaka dziewczyna mnie teraz zechce? Mam depresję, kasy mam ledwo co, nie mam żadnego grona znajomych żebym nie pomyślała że jestem odludkiem. Ciężko poza tym w obecnym stanie zaangażować się w jakąkolwiek relację z dziewczyną

Dziewczyny też czasem mają depresje, brak znajomych itd. Na początek szukaj mniej atrakcyjnych. Poza tym wiem po sobie, że kiedyś w najgorszych momentach miałem największy popęd...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Koszwil napisał:

A powiedz mi przedewszystkim, dobrze się czujesz w sobie?

Nie. Chyba nie ma co więcej dodać

12 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Co znaczy dla Ciebie ciekawa znajomość? Liczysz na znajomość kobiecą, czy też zrozumienie przyjaciela i wspólną pasję? 

Chciałbym mieć przyjaciela z którym mógłbym o wszystkim porozmawiać. Nie zależy mi na ciągłym chlańsku i gadaniu o pierdołach

16 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Odstaw bezsensowne filmy, bezproduktywne gry komputerowe i pracuj/ucz się z głębokim uczuciem, że robisz to z sensem.

Tylko jak??? Jak znaleźć to uczucie sensu? Ja nie potrafię spędzić 20 minut ucząc się bez myśli że to nie ma sensu.

9 minut temu, Ksanti napisał:

Poza tym wiem po sobie, że kiedyś w najgorszych momentach miałem największy popęd...

Popęd? To znaczy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sombrero23

Siema gościu... :)

 

Na latanie nie idzie się z czarnymi wizjami... więc już mi tu coś nie teges...

 

Ale ok... teoria to teoria...

Od niej zawsze się wszystko zaczyna... I na niej się wiele kończy...

 

Więc tak... Lotnictwo... to składowa matematyki, fizyki i nawet chemii... kto przyjmie do pracy pilota co nie wie nawet co to jest siła nośna i jak to opisać graficznie... chyba jakiś wariat tylko...

Ale jeśli takie sprawy powodują u Ciebie efekt kilera samobójcy... no to sorry... polecieć możesz jedynie do najbliższego sklepu po browary...

 

Depresja + latanie = tragedia + problemy (i wszelkie anomalie)

 

Witamina B kompleks i wszystko co z nią związane. = Zalecane

 

Matematyka leży u podstaw wszystkich nauk ścisłych, wyjaśnia podstawowe elementy tego co w późniejszym okresie nazywa się np lotnictwem.

 

Czy latanie lub lotnictwo Cię w ogóle kręci?

Takie z dupy pytanie, prawie nie ma związku... aaaa nie, sorry... ma fundamentalne znaczenie!!!!!!

 

Nie będę już cytował Cię... sam chyba wiesz i pamiętasz co napisałeś...

Ale... Co jest Twoim głównym problemem?

Wiesz?

 

???

 

Bo jak na razie to widzę, że tylko narzekasz... marudzisz... jojczysz... smęcisz... Znasz takiego pilota??? Bo ja bym nie chciał znać takiego pilota!!!

 

I nie ma takich pilotów!!!!

 

Chcesz być pilotem? To napierdzielaj teorię, zobacz jak wygląda kurs paralotniarstwa, szybownictwa, reszta wyjdzie w praktyce...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomego pilota i wiem jak wyglądała jego droga by zostać pilotem normalnego samolotu pasażerskiego, to co tutaj opisujecie to jakaś kpina a autor nie ma chyba zielonego pojęcia o temacie tylko trolluje.

Studia lotnicze w Polsce są płatne, w Irlandii bodajże można było zrobić za darmo, u nas to koszty w setkach tysięcy. Wiem bo znajomy brał kredyt by móc studiować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wasz forumowy korektor czuje się w obowiązku podpowiedzieć, że w tytule należałoby poprawić drugie słowo na "beznadziei".

Nie chcę wyjść na kogoś kto się czepia. gdyż przed laty sam prezydent naszego pięknego kraju popełnił był taką omyłkę wpisując się do oficjalnej księgi kondolencyjnej.

 

https://polskatimes.pl/prezydent-laczy-sie-w-bulu-i-nadzieji-kancelaria-tuszuje-wpadke-komorowskiego/ar/381517#!

 

https://jaksiepisze.pl/beznadziei-czy-beznadzieji/ :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, potfor napisał:

Ludzie z nudów to na siłe se wyszukuja "problemy" które skłaniaja cie do samobója, bo to śmiech na sali.

Widzę że ktoś zna moje problemy lepiej niż ja sam. Może więc wrzucę pewną statystykę.

forum.thumb.png.9bef8344bacfa6b7b021152d52f771a7.png

To są dane z GUS'u. Chcesz mi powiedzieć że te 9861 osób "wyszukało" sobie problemy na siłę? Czy może oni mieli poważniejsze problemy ode mnie? Cóż, życzę ci aby ani Ciebie ani kogokolwiek z twoich bliskich to nie dotknęło.

5 godzin temu, Byłybiałyrycerz napisał:

autor nie ma chyba zielonego pojęcia o temacie tylko trolluje.

Studia lotnicze w Polsce są płatne, w Irlandii bodajże można było zrobić za darmo, u nas to koszty w setkach tysięcy. Wiem bo znajomy brał kredyt by móc studiować.

Tak, bo cały ten post wymyśliłem dla odrobiny uwagi. W dodatku oczywiście nie jestem na studiach, tylko was wkręcam. 

Ciekaw jestem na co ten twój znajomy wydał te setki tysięcy. Bo owszem, na studiach trzeba mieć, gdy zaczyna się pilotaż, licencję pilota turystycznego, która kosztuje ok. 30 tys. złotych. Ale setki tysięcy? Za 250 tys. złotych można iść do szkoły lotniczej żeby zrobić sobie uprawnienia, na cholerę wtedy studia?

10 godzin temu, Cortazar napisał:

Więc tak... Lotnictwo... to składowa matematyki, fizyki i nawet chemii... kto przyjmie do pracy pilota co nie wie nawet co to jest siła nośna i jak to opisać graficznie... chyba jakiś wariat tylko...

Ale jeśli takie sprawy powodują u Ciebie efekt kilera samobójcy... no to sorry... polecieć możesz jedynie do najbliższego sklepu po browary...

Oczywiście, pilot powinien znać podstawowe siły dzięki którym ma swój zawód. Ale powiedz mi, czy do tej pracy przyda mu się rachunek całkowy? Liczby urojone? Równanie ruchu po okręgu? Geometria wykreślna? Mikroekonomia? Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. To tak jakbyś od taksówkarza wymagał wyznaczanie azymutów... Studia lotnicze trwają razem 5,5 roku, kurs w szkole lotniczej od zera do ATPL'a to 1,5 roku. I tu mam ten zgrzyt. Gdyż na szkołę lotniczą nie mam kasy.

10 godzin temu, Cortazar napisał:

Czy latanie lub lotnictwo Cię w ogóle kręci?

Tak kręci. Bawiłem się w vatsim'y, ściągałem sobie flight charts, jestem w stanie rozpoznać 90% samolotów pasażerskich, wiem do czego służy przepustnica, trym, klapy i inne duperele. Czy naprawdę muszę Ci to udowadniać?

10 godzin temu, Cortazar napisał:

Ale... Co jest Twoim głównym problemem?

Wiesz?

Nie wiem co jest moim głównym problemem, ale na pewno do mojego samopoczucia przyczyniają się tacy ignoranci jak ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sombrero23 nie ma się co irytować, może niektórzy tutaj troche za mocno pojechali, no cóż nie każdy jest ideałem. Szczerze, to całki i liczby urojone nie przydadzą Ci się w lataniu, jednak proces ten to jest jeden z filtrów jakie musisz przejść aby zostać pilotem. Ja sobie nie wyobrażam lecieć w samolocie, którego pilot irytuje się tym, że na początku studiów musiał policzyć całke. Piloci mają dużo bardziej stresujące problemy niż różniczki i równanie ruchu po okręgu i muszą sobie z tym radzić.

 

Szczerze, to nie chce odzierać Cie z mażeń ale... czy kojarzysz katastrofe lotu Germanwings 9525? Pilot 28 letni niemiec z depresją celowo rozbił samolot z ludzmi na pokładzie. Nie chce stygmatyzować, to nie Twoja wina, że masz tą chorobe, jednak pogadaj z psychiatrą lub psychologiem czy to jest właściwa dla Ciebie droga.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, misUszatek napisał:

czy kojarzysz katastrofe lotu Germanwings 9525? Pilot 28 letni niemiec z depresją celowo rozbił samolot z ludzmi na pokładzie.

Tak znam ten wypadek. Chciałbym jednak powiedzieć że to co innego. Andreas Lubitz który do tego doprowadził uroił sobie że jego wzrok się pogarsza, co nie miało odzwierciedlenia w jego badaniach lekarskich. Problem w tym że to jest póki co jedyny pewny przypadek, w którym depresja pilota doprowadziła do katastrofy. Aktualnie na świecie są tysiące pilotów, myślisz że każdy z nich jest kompletnie zdrowy psychicznie? Depresja to najłatwiejsza choroba do zatuszowania. Dlatego mam umówione wizyty u psychologa, leczę się psychiatrycznie, żeby w razie mojego powodzenia w osiągnięciu tej kariery nie narażałbym zaufania publicznego. Czy może nie powinienem o tym mówić, dobrnąć do celu nie zważając na moje zdrowie psychiczne? Wiesz, mam wrażenie że współcześnie depresja to choroba która stygmatyzuje ludzi, szczególnie tych na ważnych społecznie stanowiskach. Tymczasem z tego można się wyleczyć, tak samo jak z innych chorób. Chyba nie zabronisz lekarzowi, który wyleczył się z raka, wykonywanie swojego zawodu? Napisałem ten post licząc na wsparcie, może wskazówki. I część odpowiedzi naprawdę już mnie podbudowała, za co jestem wdzięczny, ale parę ostatnich też mnie zabolało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, sombrero23 said:

Tymczasem z tego można się wyleczyć, tak samo jak z innych chorób.

Da się z tego wyleczyć w ten sposób, że przestaniesz brać tabletki i będzie już dobrze? Wydaje mi się, że jak ktoś już zaczyna brać psychotropy to już przy nich zostaje prawie na zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.