Skocz do zawartości

Czy Bóg istnieje???


tupak1992

Rekomendowane odpowiedzi

@Globtroter87 o ile mi wiadomo to nie zaobserwowano przejścia jednego gatunku w drugi. Nie widzieliśmy faktycznego procesu. Widzimy jedynie gatunki do siebie podobne i na tej podstawie wysuwamy wniosek, że jedno ewoluowało z drugiego. Dlatego ewolucja jest pewną teorią i hipotezą tego dlaczego gatunki są do siebie podobne. Nie zaobserwowano, innymi słowy, makromutacji. Na podobnej zasadzie możemy wejść do Muzeum i zobaczyć podobne obrazy i stwierdzić, że jeden mechanicznym i deterministycznym procesem ewoluował w drugi. Dodajmy do tego, że różnice genetyczne między np. małpami i ludźmi potrafią być takie, że np. różnica między człowiekiem danej rasy potrafi być większa niż między daną rasą ludzką, a właśnie małpami. O ile mi wiadomo prawa makromutacji gdzieś tutaj zaprzeczają temu, np. w toku mutacji geny nie powinny zanikać, gdy tymczasem małpy potrafią mieć więcej genów od ludzi.

 

Na mikro poziomie sprawa robi się jeszcze bardziej niewiadoma, bo proces pozyskiwania protein jest ponoć tak skomplikowany, że ciężko go uzasadnić ślepym procesem ewolucyjnym (liczniki prawdopodobieństwa i statystyki wywala w kosmos). Oczywiście nie jest powiedziane, że przyszłość tego nie wyjaśni, ale pokazuje jedno: ateiści nie czekają na odpowiedź tylko wychodzą z założenia, że przyszłość musi wskazać właśnie na deterministyczny proces. Innymi słowy ateiści wierzą.

 

Mówiąc to wszystko nadal ewolucja nie zaprzecza istnieniu inteligentnego projektu, który może działać przez proces. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na pojęcie czasu i przestrzeni przez pryzmat mechaniki kwantowej czy teorii grawitacji. Pojawiają się pewne filozoficzne intuicje, że czas i przestrzeń stanowią pewien rodzaj iluzji, którą dostrzegamy na makro poziomie.

 

I znów ateiści czy agnostycy często stawiają pytanie o Boga w zły sposób. Utrzymują, zresztą jak błędnie wielu wierzących, że Bóg stanowi po prostu byt, który jest najwyższym bytem pośród innych. Tymczasem św. Tomasz inaczej ujmuje pojęcie Boga i bierze je z filozofii Arystotelesa i imienia Boga "Jestem, Który Jestem", co oznacza mniej więcej "Jestem Istnieniem". 

 

Pytanie o Boga jest zawsze pytaniem o to, co jest nadrzędną siłą, mocą i prawem rządzącym rzeczywistością. Ateiści zadają sobie to pytanie również i często ich odpowiedzią jest rodzaj panteizmu, czyli utożsamiania Boga z wszechświatem czy prawami, które nim rządzą. Dla mnie dalszym pytanie byłoby dlaczego z bezmyślnego, zdawałoby się, wszechświata i mechanistycznych praw wyewoluowała istota, która jest samoświadoma swojego istnienia. Do tego zadaje sobie ona głupie pytania odnośnie tego, co jest po śmierci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Globtroter87 said:

@Druid Brak naukowego wytłumaczenia to jedno, a brak dowodów potwierdzających prawdziwość takich twierdzeń to drugie. Osobiście byłem na takich mszach uzdrowieniowych, czy charyzmatycznych. Widziałem te "zaśnięcia w Duchu Świętym". Krótko mówiąc, bardziej mnie zniechęciło do dalszych uczestnictw w takich zgromadzeniach, niż wzmocniło wiarę.

 

Cytowany filmik niczego nie wyjaśnia. Nikt nie twierdzi przecież, jakoby coś miało powstać z niczego, bo materia i energia nieustannie ulegają przemianom, dążąc do entropii. Materia przechodzi z prostszych form do bardziej złożonych kosztem energii.

 

Przykładem takiej "mikroewolucji" w przyspieszonym tempie, może być jak dla mnie czas życia płodowego, poczynając od etapu jednokomórkowej zygoty, poprzez stopniowe wykształcanie się wysoce wyspecjalizowanych tkanek i narządów.

 

@lukasz11 Nigdy nic podobnego nie twierdziłem, żeby Chrystus, czy św. Tomasz z Akwinu kłamali. Mówiłem tylko, że prowadzenie rzekomo naukowego dowodu na istnienie Boga, metodą Akwinaty nie pozwala wysnuć żadnych konstruktywnych wniosków, a na pewno nie potwierdzić z góry założoną tezę.

 

Nauka, a w tym Darwin, nie pozwalają również zaprzeczyć aktowi Stworzenia, no chyba że pojmujemy go dosłownie, łącznie z ulepieniem z gliny Ewy na kanwie usuniętego żebra Adamowego.

 

Nauka i wiara są komplementarne, a nie wykluczające się. Zrozumienie tego było dla mnie przełomem, ale niestety, samo w sobie, nie ułatwia, a wręcz utrudnia dalszą "beztroską" drogę wiary. Życie w prawdzie jest jednak, wg mnie, ważniejsze niż chwilowy komfort, który można odnaleźć w niektórych postawach zarówno ze strony przedstawicieli religii, jak i wojujących ateistów.

 

Napisze jeszcze parę słów za nim stracę już doszczętnie cierpliwość. 

 

Po pierwsze Boga nie można poznać naukowo a tylko rozumowo przez wnioskowanie ze skutków o przyczynie. Wszystko we wszechświecie jest w ciągłym ruchu. Rodzi się i umiera. Ciągle to następuje. Przyroda, istoty żyjące, wszystko. Więc wszystko co ma skutek ma też swoją przyczynę. Jak domino. Popychasz jednego i on przewraca kolejny itd. Więc trzeba sobie zadać pytanie jaka jest praprzyczyna wszystkiego. Innymi słowy skąd się wzięło coś jak nie było jeszcze nic. Czyli skąd powstał pierwszy skutek? Co było jego przyczyną jak nic materialnego jeszcze nie istniało więc nie mogło być tą przyczyną. Pisząc prościej zupełnie jak dla dzieci napisze skąd się wziął pierwszy pionek domina.

 

Po drugie jeśli wszystko rodzi się i umiera, ma swój początek i koniec, jeśli człowiek rodzi się z niczego i potem jego cielesny byt staje się z powrotem niczym bo następuje rozkład ciała i następuje powrót do natury to jeśli życie człowieka ma mieć jakikolwiek sens i być czymś dużo większym niż tylko żarcie, sranie, kopulowanie i spanie to trzeba przyjąć, że istnieje byt nienaturalny nie pochodzący z natury czyli nieśmiertelna dusza, która po śmierci nie umiera ale trwa nadal w innym świecie, świecie niematerialnym.

 

Po trzecie powtórzę jeszcze raz bo mnie krew zalewa. Bóg jest bytem duchowym więc w żaden sposób go naukowo dowieść nie można. I o to właśnie chodzi. Gdyby każdy miał namacalny dowód na istnienie Boga to nie miałby zasługi wiary, która jest niezbędna do zbawienia duszy. Innymi słowy trzeba czymś się wykazać by zasłużyć na nagrodę. A wykazać się trzeba życiem zgodnym z porządkiem bożym. A każdy człowiek ma zapisane w kodzie genetycznym jaki ten porządek boży mniej więcej jest i czego Bóg od niego oczekuje. To się inaczej nazywa żyć zgodnie z nakazami sumienia. Ale głos sumienia człowiek sam może w sobie zagłuszyć w różnym stopniu w zależności od stopnia ulegania grzechom. Żyjąc w grzechach Boga poznać nie można bo to by było nie logiczne gdyby można było. 

 

Po czwarte wiara w Boga to nie latanie do kościoła co niedziela i klepanie bez sensu ojcze nasz podczas gdy większość w ogóle nie rozumie sensu tych słów, które wypowiada. Do kościoła, który jest już katolicki tylko z nazwy, jest cieniem kościoła średniowiecznego. Ten współczesny kościół nie jest katolicki w swej istocie a jest zwykłym kościołem protestanckim. Nie ma w nim ducha. Jest jakby wydmuszką udającą Święty kościół Chrystusa. Te ruchy charyzmatyczne i inne bzdury o uzdrowienie to są w zasadzie czarne msze. To nie ma nic wspólnego z wiarą. Głęboką wiarę można odkryć tylko w samym sobie z pomocą łaski Chrystusa, którą on wlewa do serca. Wiara to zawierzenie całego siebie Bogu. To powierzenie się całkowicie opatrzności bożej. W dobrym i w nieszczęściu. To ślepe zaufanie Bogu, że on wie najlepiej jaką drogą poprowadzić dusze każdą do zbawienia. A ta droga dla każdej duszy jest inna. To zaufanie jemu bez rozpamiętywania co mnie spotkało i dlaczego. Wiara to pokorne i cierpliwe znoszenie cierpień doczesnych tak jak Chrystus je znosił. Wiara to pobożne życie zgodne z przykazaniami, to unikanie pokus do grzechu, to życie wstrzemięźliwe w wielu dziedzinach, wyrzekanie się uciech tego świata. 

 

Oto jest po krótce poważne podejście do Boga a nie jakieś dziecinne teorie brodacza Darwina, Freuda, Nietschego czy innego dyniogłowego oszusta.

 

On 12/25/2018 at 12:53 PM, tupak1992 said:

Witam bracia jesteśmy w okresie świątecznym i postanowiłem rzucić temat wiary. Moim zdaniem cala wiara w boga i kościół to istna mistyfikacja, która została stworzona by osiągać zyski finansowe z ciemnoty i braku wiedzy wiernych. Co myślićie na ten temat?

 

Napisze jeszcze parę słów za nim stracę już doszczętnie cierpliwość. 

 

Po pierwsze Boga nie można poznać naukowo a tylko rozumowo przez wnioskowanie ze skutków o przyczynie. Wszystko we wszechświecie jest w ciągłym ruchu. Rodzi się i umiera. Ciągle to następuje. Przyroda, istoty żyjące, wszystko. Więc wszystko co ma skutek ma też swoją przyczynę. Jak domino. Popychasz jednego i on przewraca kolejny itd. Więc trzeba sobie zadać pytanie jaka jest praprzyczyna wszystkiego. Innymi słowy skąd się wzięło coś jak nie było jeszcze nic. Czyli skąd powstał pierwszy skutek? Co było jego przyczyną jak nic materialnego jeszcze nie istniało więc nie mogło być tą przyczyną. Pisząc prościej zupełnie jak dla dzieci napisze skąd się wziął pierwszy pionek domina.

 

Po drugie jeśli wszystko rodzi się i umiera, ma swój początek i koniec, jeśli człowiek rodzi się z niczego i potem jego cielesny byt staje się z powrotem niczym bo następuje rozkład ciała i następuje powrót do natury to jeśli życie człowieka ma mieć jakikolwiek sens i być czymś dużo większym niż tylko żarcie, sranie, kopulowanie i spanie to trzeba przyjąć, że istnieje byt nienaturalny nie pochodzący z natury czyli nieśmiertelna dusza, która po śmierci nie umiera ale trwa nadal w innym świecie, świecie niematerialnym.

 

Po trzecie powtórzę jeszcze raz bo mnie krew zalewa. Bóg jest bytem duchowym więc w żaden sposób go naukowo dowieść nie można. I o to właśnie chodzi. Gdyby każdy miał namacalny dowód na istnienie Boga to nie miałby zasługi wiary, która jest niezbędna do zbawienia duszy. Innymi słowy trzeba czymś się wykazać by zasłużyć na nagrodę. A wykazać się trzeba życiem zgodnym z porządkiem bożym. A każdy człowiek ma zapisane w kodzie genetycznym jaki ten porządek boży mniej więcej jest i czego Bóg od niego oczekuje. To się inaczej nazywa żyć zgodnie z nakazami sumienia. Ale głos sumienia człowiek sam może w sobie zagłuszyć w różnym stopniu w zależności od stopnia ulegania grzechom. Żyjąc w grzechach Boga poznać nie można bo to by było nie logiczne gdyby można było. 

 

Po czwarte wiara w Boga to nie latanie do kościoła co niedziela i klepanie bez sensu ojcze nasz podczas gdy większość w ogóle nie rozumie sensu tych słów, które wypowiada. Do kościoła, który jest już katolicki tylko z nazwy, jest cieniem kościoła średniowiecznego. Ten współczesny kościół nie jest katolicki w swej istocie a jest zwykłym kościołem protestanckim. Nie ma w nim ducha. Jest jakby wydmuszką udającą Święty kościół Chrystusa. Te ruchy charyzmatyczne i inne bzdury o uzdrowienie to są w zasadzie czarne msze. To nie ma nic wspólnego z wiarą. Głęboką wiarę można odkryć tylko w samym sobie z pomocą łaski Chrystusa, którą on wlewa do serca. Wiara to zawierzenie całego siebie Bogu. To powierzenie się całkowicie opatrzności bożej. W dobrym i w nieszczęściu. To ślepe zaufanie Bogu, że on wie najlepiej jaką drogą poprowadzić dusze każdą do zbawienia. A ta droga dla każdej duszy jest inna. To zaufanie jemu bez rozpamiętywania co mnie spotkało i dlaczego. Wiara to pokorne i cierpliwe znoszenie cierpień doczesnych tak jak Chrystus je znosił. Wiara to pobożne życie zgodne z przykazaniami, to unikanie pokus do grzechu, to życie wstrzemięźliwe w wielu dziedzinach, wyrzekanie się uciech tego świata. 

 

Oto jest po krótce poważne podejście do Boga a nie jakieś dziecinne teorie brodacza Darwina, Freuda, Nietschego czy innego dyniogłowego oszusta.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.04.2024 o 15:28, Globtroter87 napisał(a):

A tak na marginesie, byłeś ateistą i już nie jesteś? Wróciłeś do wiary? Rzymskokatolickiej? Co takiego Cię przekonało do zmiany poglądów?

Tak, byłem, w sumie od nastoletnich czasów ;) Tak, wróciłem po 30-tce. Jestem chrześcijaninem nurtu ewangelikalnego. Co przekonało? Długa historia. Na osobny temat ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem to jakieś 15 lat temu więc skopiuje treść i ewentualnie odniosę się do tego w późniejsze okresie.

 

Polecam te filmy jako uzupełnienie moich myśli. Jeszcze był jeden o nicości przed wybuchem. Dość ciekawa teoria.

 

 

 

 

https://youtube.com/shorts/QmxyeQs4gtc?feature=shared

 

 

„Od gwiazd pochodzimy i ku gwiazdom zmierzamy. Życie jest jedynie podróżą w nieznane.”. Walter Moers

 

Nie potrzeba mi żadnych badań,

Nie potrzeba mi żadnej religii,

Nie potrzeba mi niczego, aby widzieć i wiedzieć, jak wygląda ten świat. No, ale żeby ułatwić moją wizję posłużę się składem chemicznym ludzkiego ciała:

 

Wodór: 63% Tlen: 26% Węgiel: 9% Azot: 1,25% Wapń: 0,25% Żelazo: 0.00 004% Sód: 0.04% Fosfor: 0.19%.

 

Do tego jeszcze dochodzi magnez, potas, miedź, cynk, kobalt, molibden, selen, mangan, chrom, jod, chlor……… itd.

 

Niemniej jednak nadal brakuje jakiejś cząsteczki procentowej. Różnice składu ludzkiego ciała mogą się delikatnie różnic w zależności od Rasy, Płci, Wieku, Wagi.

Jakby nie było czegoś brakuje. Podejrzewam, że jest to ten wyjątkowy pierwiastek.

(Co jak co kwadraty w tablicy Mendelejewa są nadal puste.)

 

Są nawet rzekome badania, które wykazały, że coś z ciała tuż po śmierci „ulatuje”, i to ciało po prostu waży ociupinkę mniej, Można na to patrzeć z przymrużeniem oka, ale może to dać do myślenia. Moim zdaniem Bóg jest w nas, Każdy w sobie ma pierwiastek Boży, i to od nas zależy jak będzie wyglądał nasz kolejny dzień.

Mamy wolną wolę, Jesteśmy konstruktorami, Rozumiecie to?

 

Potrafimy tworzyć rzeźby, Technologię (może i stworzymy nowe życie zwane sztuczną inteligencją)

Tworzyć muzykę,

Niekiedy w imię naszego stwórcy. Potrafimy być okrutni, jak również bardzo dobroduszni (te dwa głowy w nas)

 

Powinniśmy być wdzięczni każdego dnia za to, że żyjemy. Że budzimy się zdrowi, Że mamy ręce i nogi, Że możemy doznawać i cieszyć się życiem. Wstawać rano z uśmiechem na buzi, Nie z drętwą miną” o ja pierdolę” sądzę, że to zmieniało by perspektywę całego dnia, Bo to jak postępujemy co czynimy, Może być również podziękowaniem i wyrazem szacunku dla Boga. Każdy dzień jest darem, i to, jak żyjesz może być modlitwą. Bo patrząc na to, co jest wyżej to TO, co jest tu niżej będzie czymś znośniejszym dla nas w trudach każdego dnia. Dlatego przede wszystkim należy dbać o siebie i się rozwijać i pomagać tylko tym, którzy NAPRAWDĘ tej pomocy potrzebują. Być życzliwym dla innych oraz bronić swoich bliskich i nie nadstawiać drugiego policzka, bo w tym momencie pozwala się złu rozszerzać, a bierność i przyzwolenie jest również czymś złym. Dlatego wychodzę z założenia, że najlepiej każdego traktować w taki sposób, w jaki oni traktują Ciebie. Ale nie o tym………… Popatrzcie na naszą planetę, Naszą matkę, To w jaki sposób ją traktujemy, Jak lekceważymy nasze środowisko, gdzie powinniśmy z tym wszystkim żyć w symbiozie, Bo to, nawet gdy umieramy to nasze ciało się rozkłada, Jest zjadane przez te robaczki, Te robaczki przez inne ptaszki, Te ptaszki przez inne…… Zwierzaczki i ten proces zatacza koło. I to życie dalej jest wśród nas, Nasi przodkowie są wśród nas, a nawet i w nas!

 

Zasugeruję się cytatem Waltera Moersa z książki pod tytułem” Miasto śniących książek (swoją drogą fajna książka). Z gwiazd pochodzimy – to jak najbardziej prawda, bo mamy te same pierwiastki co komety i gwiazdy,

 

Więc coś nas łączy. I jest to tęsknota. I tę tęsknotę wykorzystują różne instytucje, Religie, Sekty czy inni ludzie. Ku gwiazdom zmierzamy – Czyli to, co każdy wie życie prędzej czy później prowadzi do śmierci, a życie jest jedynie naszą podróżą i jak tą podróż zakończymy będzie od nas zależało, czy napełnimy i zostawimy to ŻYCIE pełnym doznań, Czy wyciągniemy jakieś wnioski i czegoś się nauczymy na kolejny nasz etap po śmierci, Czy pomożemy komuś i pozostawimy swoje dziedzictwo, Swoją spuściznę dla innych pokoleń… A może to być wiedza, Doświadczenie, Jakaś twórczość, Dobrze wychowane dzieci. Wiele jest sposobów na to, aby w” namacalniejszy” sposób się przyczynić do tego lepszego skrawka na krańcach, rubieżach bezkresu wszechświata i po prostu pozostawić coś po sobie. Ziemia dla nas może być piekłem bądź niebem, i to od nas zależy jak ona będzie wyglądała.

 

Czy jak zamarznięte pustkowie, Czy spopielone zgliszcza…………

 

Czy bujny ogród, Istny raj dla każdego? Pamiętajcie o tym,

 

Wybierając stronę, po której staniecie, bo to nic innego jest jak walka dobra ze złem. A skoro to czytasz, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że chcesz być tym dobrym, Dla siebie i innych. Być po prostu każdego dnia tą lepszą wersją siebie od dnia poprzedniego 😉.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.