Skocz do zawartości

Ojciec wpada w alkoholizm


SławomirP

Rekomendowane odpowiedzi

Ojciec pije, pił od kiedy pamiętam, ale wcześniej miało, to chociaż umiarkowany charakter. Teraz od jakiegoś czasu zaczyna się robić coraz gorzej. Mówiąc od jakiegoś czasu mam na myśli kilka ostatnich lat, bo to proces trwający od lat kilkunastu, albo nawet ponad dwudziestu. Od wczesnych lat dzieciństwa pamiętam jakieś kłótnie o to, że ojciec znowu nawalony wrócił z rodzinnej imprezy, a kłótnie o to, że piwo otwiera z rana, to dla mnie od dawna codzienność. 

 

Ucieka do piwnicy wypić piwo, potem wraca, matka krzyczy i wyzywa, albo płacze i tak w kółko. Taki schemat trwa chyba od zawsze.

 

Teraz okres świąteczny, wiadomo wódeczka się leje po spotkaniach rodzinnych. Dzisiaj rodzicie byli drugi dzień pod rząd u dziadków i wrócili po 10 godzinach, a raczej mama wróciła, bo tatę, to jego brat przyniósł. Zablokował się na klatce schodowej i nie chciał dać się przenieść na górne piętro do łóżka. Walka trwała jakieś 10 minut, żeby wyciągnąć go po tych kilku schodach.

 

Dziwie się tylko jego bratu, bo on od czasu rozwodu nieźle z alkoholem popłynął, a dzisiaj po imprezie był, albo trzeźwy, albo wypił tak mało, że nie było nic po nim widać. Może już ogarnął sprawę u siebie z piciem i się nie tyka, nie wiem. Jego historia jest zresztą straszna, taka jakich wiele, rozwód plus dzieci, z tragicznym finałem dla faceta. Po drodze dodatkowo owalony z kasy w amber gold.

 

Mama płakała, że dużej tego picia nie wytrzyma. W dzień wolny ojciec od razu otwiera browara. Ona już nawet nie chce, żeby miał wolne, bo pije. Od dawna jak gdzieś jedziemy, to ona prowadzi, bo ojciec albo wypił piwo, albo wczoraj coś pił i nie wiadomo, czy wytrzeźwiał.

 

Po transporcie jego brat mówił, że pogada z ojcem i trzeba tą sprawę załatwić, bo on sam nie był świadomy, że ta sprawa z alkoholem już tak daleko zaszła. 

 

Nie wiem czy za jakiś czas nie dojdzie do etapu, że już do pracy nie da rady chodzić, a mama się wyprowadzi, albo jego z domu wyrzuci, żeby się ogarnął. Nie wspominając o skutkach zdrowotnych, bo to już 50 lat.

 

Teraz życie ojca opiera się głównie na tym, żeby odwalić swoje i móc się napić.

 

Z drugiej strony się nie dziwie, nie wiem co on myśli o swoim całym życiu, ale to taki etap w życiu prostego, niewykwalifikowanego spawacza, że nie ma co ze sobą zrobić. 

 

Praca, dom, telewizor, żona, spanie. Ile tak można żyć?

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, SławomirP napisał:

Ucieka do piwnicy wypić piwo, potem wraca, matka krzyczy i wyzywa, albo płacze i tak w kółko. Taki schemat trwa chyba od zawsze.

 

Jakbym widział swój dom. Pewnie tata jeszcze chodzi wkurwiony jak nie może wypić? Skąd ja to znam. 

 

Mój ojciec na ten przykład jest magistrem, 30 lat pracy w oświacie. Teraz na emeryturze, 62 l.  

 

Najgorsze jest w tym wszystkim to, że chciałbyś pomóc, ale nie wiesz jak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyśl, że masz nawyk wyrabiany latami, który wzmacnia dodatkowo poczucie winy ładowane przez najbliższe otoczenia praktycznie codziennie. 

 

Jak chce i lubi to nic nie powstrzyma. 

 

Mam tylko jedną odpowiedź, która jest przykra. Toksycznym rodzicom niczego dzieci nie są winne, a od alkoholika trzeba spierdalać, a nie pomagać. Pomóc to możesz sobie, co i tak jest nie lada problemem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SławomirP napisał:

Praca, dom, telewizor, żona, spanie. Ile tak można żyć?

Aż pikawa nie stanie. Może Twój ojciec nie widzi już perspektyw i się zachlewa z beznadziei.

 

Nie mam doświadczenia z alkoholikami (z DDA już tak!), ale może jakoś warto żebyś zrobił wszystko co się da: pogadał z bratem ojca, może poszedł do osrodka kryzysowego, zapisał ojca na terapię 12 kroków czy coś takiego...

 

...ale jak już to wszystko zrobisz to odpuścić temat, kochać ojca i matkę jak się da ale zostawić ich, dorosłych ludzi z ich problemami. Masz swoje.

 

Jest takie zjawisko bodajże "parentyzacji" czyli dziecko zaczyna czuć się odpowiedzialne za rodzica i zaczyna go traktować jak dziecko. Nie wpadnij w coś takiego. Sam może skonsultuj się z psychologiem, bo temat może zaważyć i na Twoim osobistym życiu i zdrowiu psychicznym ma parędziesiąt lat.

 

Ciężki temat, trzymaj się @SławomirP i działaj rozważnie, z miłością do ojca i matki, ale patrząc na swoje dobro w pierwszej kolejności.

1 minutę temu, mac napisał:

Mam tylko jedną odpowiedź, która jest przykra. Toksycznym rodzicom niczego dzieci nie są winne, a od alkoholika trzeba spierdalać, a nie pomagać. Pomóc to możesz sobie, co i tak jest nie lada problemem

Święte, kurła, słowa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mac napisał:

Toksycznym rodzicom niczego dzieci nie są winne, a od alkoholika trzeba spierdalać, a nie pomagać. Pomóc to możesz sobie, co i tak jest nie lada problemem. 

Trudne to do ogarnięcia ale prawdziwe.

Ostatnio się zastanawiam czy uzależnienia od alkoholu nie porównać do uzależnienia od brzoskwiniowego gaju 'mojej' myszki...

Choćbyś nie wiem jak się starał pomóc to nie przekonasz.

Najlepsze co możesz robić to robić swoje.

 

4 godziny temu, SławomirP napisał:

Praca, dom, telewizor, żona, spanie. Ile tak można żyć?

 

Praca, dom i spanie to wspólne cechy wszystkich ludzi... (no dobra, większości)... co z nimi nie tak? Żona i telewizor w odpowiednich warunkach też mogą być ok.

 

Dla ojca nie ma lepszego spełnienia jak poczucie, że syn sobie radzi i się spełnia w tym co robi. Może czuje, że zrobił już wszystko... wykonał zadanie... zabrakło motywacji? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

 

Boli Cię bo to TWÓJ OJCIEC, prawdopodobnie masz wyidealizowaną wizję jego osoby, a to zwykły człowiek, który jak wszyscy popełnia błędy. Nie obwiniaj go tylko dlatego, że to Twój ojciec.

 

Z własnego doświadczenia:

 

- Nie pomagać.

- Traktować jak kolegę ale takiego z innego osiedla, którego jeśli się chce to się spotka a jeśli się nie chce to się ominie.

- Stosować zasadę ograniczonego zaufania (jak kierowca na drodze - jak nie wiadomo czy pieszy wejdzie na drogę to lepiej zawczasu przyhamować).

- Jak najmniej kontaktów.

- Kontakty jak najkrótsze, ogólne i bez wdawania się w dyskusje.

- Akceptacja. Siebie i jego (najtrudniejsza część całej gry).

 

Rób swoje... Żyj własnym życiem... Zaakceptuj to co jest i jeśli Ci się to uda to poczujesz różnicę.

  

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkurza mnie jak ludzie pieprzą że alkoholik może przestać pić jak tylko będzie chciał. Wygląda to tak jak by to była jego wina. Spróbuj jeden z drugim nie lać przez cały dzień,a poczujecie jaki ma ból alkoholik,a ból jest gorszy bo to ból duszy. Każdy uzależniony chcę z tego wyjść. Gadanie że piję,czy pali,bo lubi,jest okłamywaniem samego siebie,to pomaga,inaczej by zwariował. Zdrowi ludzie gardzą alkoholikami,a to są normalni ludzie, tyle że chorzy. Litujecie się nad chorymi na raka,cukrzykami,a to jest to samo,choroba nie zawiniona,kurwa,nie zawiniona. Nie macie pojęcia o problemie tak naprawdę. Autorze topika teraz do Ciebie. Chcesz pomóc ojcu to go kochaj jeśli potrafisz, nie zapominając o jedynym,siebie pokochaj bardziej.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, karhu napisał:

Wkurza mnie jak ludzie pieprzą że alkoholik może przestać pić jak tylko będzie chciał. Wygląda to tak jak by to była jego wina. Spróbuj jeden z drugim nie lać przez cały dzień,a poczujecie jaki ma ból alkoholik,a ból jest gorszy bo to ból duszy. Każdy uzależniony chcę z tego wyjść. Gadanie że piję,czy pali,bo lubi,jest okłamywaniem samego siebie,to pomaga,inaczej by zwariował. Zdrowi ludzie gardzą alkoholikami,a to są normalni ludzie, tyle że chorzy. Litujecie się nad chorymi na raka,cukrzykami,a to jest to samo,choroba nie zawiniona,kurwa,nie zawiniona. Nie macie pojęcia o problemie tak naprawdę. Autorze topika teraz do Ciebie. Chcesz pomóc ojcu to go kochaj jeśli potrafisz, nie zapominając o jedynym,siebie pokochaj bardziej.

 

Bo może przestać. Na własne oczy widziałem, kiedy skrajny alkoholik zachorował na raka i nagle ozdrowiał (wizyta u lekarza mu wystarczyła), nie pił i zamienił się we wzorowego, cnotliwego człowieka. Takich historii to jest bardzo dużo. Palić też ludzie przestają z dnia na dzień, jak coś tylko zaboli. 

 

Nie może być litości dla alkoholików. To po prostu zdrowy odruch. Gość zatruwa siebie i wszystko dookoła. 

 

Fakt, współczuć mogę, ale z daleka. A problem cóż bardzo bliski, bo stary pił, dziadek chlał, pradziadek, wujek jeden z drugim, praktycznie wszyscy mężczyźni w rodzinie. 

 

I doskonale wiem, że lubili chlać, wręcz kochali. Napisałem, że lubią i chleją, bo taka jest prawda. I wcale się nie okłamuję, tylko to wiem. I jak choroba niezawiniona? Ktoś kazał brać do gęby wódkę i czynność powtarzać latami? No bez przesady. 

 

I co mnie obchodzi ból alkoholika, kiedy on więcej bólu zadaje samą obecnością. Współczucie dla alkoholika odwraca się zawsze na zniszczenie człowieka, który właśnie współczucie okazuje. 

 

Szanuję zdanie, rozumiem emocje, ale nie pisz, że okłamuję samego siebie, bo tak nie jest. Chory nie ma za bardzo wyjścia i chce za wszelką cenę powstrzymać cierpienie. Z jakiego powodu zatem alkoholik wraca do swojej "choroby" z taką pasją w oczach? Ustawianie chorych z uzależnionymi po prostu to ujma dla tych pierwszych, którzy robią wszystko, aby chociaż delikatnie swój stan poprawić. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, karhu napisał:

Wkurza mnie jak ludzie pieprzą że alkoholik może przestać pić jak tylko będzie chciał. Wygląda to tak jak by to była jego wina. Spróbuj jeden z drugim nie lać przez cały dzień,a poczujecie jaki ma ból alkoholik,a ból jest gorszy bo to ból duszy. Każdy uzależniony chcę z tego wyjść. Gadanie że piję,czy pali,bo lubi,jest okłamywaniem samego siebie,to pomaga,inaczej by zwariował. Zdrowi ludzie gardzą alkoholikami,a to są normalni ludzie, tyle że chorzy. Litujecie się nad chorymi na raka,cukrzykami,a to jest to samo,choroba nie zawiniona,kurwa,nie zawiniona. Nie macie pojęcia o problemie tak naprawdę. Autorze topika teraz do Ciebie. Chcesz pomóc ojcu to go kochaj jeśli potrafisz, nie zapominając o jedynym,siebie pokochaj bardziej.

 

Alkoholizm to poważna choroba i nikt tego nie neguje. Natomiast alkoholizm jest w 100% winą alkoholika. On decydował i wybierał czy chce pić, czy nie. On decyduje każdego dnia czy sięgnąć po następne piwo, czy nie. 
Na zachodzie co druga/trzecia osoba ma problem z alkoholem, tak zwani social drinkers, bywalcy barów. Inny model picia.

Ale nie mów mi przyjacielu, że alkoholizm nie jest winą alkoholika ;) 
Zmuszali go żeby pił? Raczej nie, wybrał sam i jeśli sam nie zdecyduje że chce wyjść z tego gówna to nic go do tego nie przekona.

Alkohol czyści z ambicji, rujnuje cele i niszczy życia. Nie bez powodu mówi się że alkohol jest dla mądrych ludzi.
A tym mniej odpowiedzialnym trzeba podać pomocną dłoń, ot co. Nie oceniać, to nie ma znaczenia.

Jeszcze raz napiszę, ale już tylko jedno słowo. ODPOWIEDZIALNOŚĆ. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykre, ale nic nie możesz. Bo do czasu aż człowiek z pełną świadomością nie spojrzy sobie sam w oczy i nie powie ..."jestem alkoholikiem, potrzebuje pomocy, sam sobie z tym nie poradzę"...nic nie zrobisz. Jakiekolwiek rozmowy, uświadamianie...nic nie dają, wręcz przeciwnie potęgują wyparcie, wywołują bunt - "i ty przeciw mnie" oraz nakręcają nowe konflikty, może się to skończyć zaognieniem sytuacji w domu - przemoc, agresja, częstsze kłótnie...częstsze picie, bo będzie pretekst, przecież - wszyscy przeciw niemu, wkurwiają go - aż się musiał napić i uf...ale ulga.

 

Alkoholik żeby podjął skuteczna terapię musi być świadom swojej choroby oraz chcieć pomocy, pokierowania go i wspierania, często bardzo pomaga wspólna terapia rodzinna.

Ale może być też tak...że świadomy alkoholik będzie odrzucał pomoc i będzie dążyć do samozagłady, takie powolne samobójstwo, po przez regularne zapijanie się, swoich smutków, żali, problemów. Często jest to reakcja na nieszczliwe i przegrane życie. Wtedy takiemu nic nie pomoże, żaden ośrodek, żadna terapia, esperal ...nic, zamknięcie na siłę i ubezwłasnowolnienie też nic nie da, bo chociaż pić nie będzie...to problem będzie dalej, a przy pierwszej nadążającej się okazji zapije się na śmierć.

 

Edytowane przez wojkr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, mac napisał:

Szanuję zdanie, rozumiem emocje, ale nie pisz, że okłamuję samego siebie, bo tak nie jest. Chory nie ma za bardzo wyjścia i chce za wszelką cenę powstrzymać cierpienie. Z jakiego powodu zatem alkoholik wraca do swojej "choroby" z taką pasją w oczach? Ustawianie chorych z uzależnionymi po prostu to ujma dla tych pierwszych, którzy robią wszystko, aby chociaż delikatnie swój stan poprawić. 

Widzisz,jestem alkoholikiem i walczylem z tym przez dwadziescia ponad lat, by nie zdechnac pod plotem. Tak ze raczej wiem wiecej od Ciebie i innych piszacych tu brednie.

 

5 godzin temu, UncleSam napisał:

. Nie bez powodu mówi się że alkohol jest dla mądrych ludzi.

Jesli pijesz to jestes kandydatem na alkoholika, a moze juz jestes, z takim mysleniem. Wiele nie trzeba.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.