Skocz do zawartości

O jedno słowo za daleko.


Rekomendowane odpowiedzi

Pół roku temu (tak strzelam), miało miejsce pewne zdarzenie / epizod.

Miejsce zdarzenia. Praca – pomieszczenie gdzie akurat byłem ja, i gościu który mi pomagał. Nazwijmy go M.

 

Wczesne godziny poranne. 9 – 9.30. Nela (ta sama co z opowieści pt samowystarczalna), wpada z impetem na hale, rozgląda się i jakby z pretensją w głosie mówi: „dlaczego moja wysyłka nie jest przygotowana?”. I nie czekając na moją odpowiedź dodaje: „zakładam że mogę na Ciebie liczyć”. Ja na to odpowiadam: „Tym razem możesz się przeliczyć”. I czekam na pytanie „dlaczego?” .. i się nie doczekałem. Dziewczę wypadło zafrasowane z hali na zewnętrzny. Ona nie wie o tym co ja wiem. Ze nie ma materiałów do jej wysyłki bez których takowa się nie może odbyć. Logistyka zawiodła. Takowe dowiozą dopiero  około 11.30 tego samego dnia. Wysyłka ma być dopiero następnego dnia. Więc wyjść wyjdzie, a Jej „panika” jest bezzasadna. Ale skoro nie pyta, to ja nie odpowiadam ;). „Weź nie pytaj” jeszcze wtedy nie było na fali ;) Ten wstęp jest potrzebny do dalszej części .. gdyż „panika” która Nelą nosi mogła sprawić że użyła słowa (te niżej) którego użyć nie powinna (Nela nie pochodzi z PL, co Jej nie usprawiedliwia gdyż po polsku mówi dość dobrze).

 

Jest godzina 11.00. Czas śniadania.

Nela wpada na halę. Ja na to „Ty znowu tutaj?. Mamy śniadanko, więc nie ma teraz rozmowy”

I zbieram się do wyjścia. Zbliżam się do Neli (akurat jest tam wąskie przejście), a Ona uderza w te słowa. „Nie wiem czy zasłużyłeś na żarcie”. No cóż, można i tak. A skoro tak, to można i tak. Ja: „Nie żarcie, a jak już to jedzonko, to raz” „dwa, nie Ty będziesz decydować czy na nie zasłużyłem czy też nie” , a „trzy? M . .wychodzimy!!!”. M patrzy / słucha  . . i nie wie co się dzieje. Ale widać że załapał o co biega, i rusza za mną. Jestem na mijance z Nelą. Nela mówi w tym momencie takim łamiącym się głosem ”I co ja teraz zrobię?”. Ja na spokojnie daję Jej odpowiedź: „Wyjdziesz tymi drzwiami którymi tu weszłaś, i wrócisz za jakiś czas”.

Cała twarz (szczególnie policzki) Neli się zatrzęsły. M patrzy na to z przerażeniem, ale nawet słowa nie pisnął. Niechby spróbował. Mijam Nelę, M za mną i spokojnym krokiem udajemy się na stołówkę. Pod koniec śniadania pojawia się info że dotarły materiały potrzebne do wysyłki exportu dla Neli. Wysyłka odbyła się dzień później jak wszystko zaplanowano.

 

To już koniec tego krótkiego epizodu.

Nie jest moim zamiarem chełpić się tym co zrobiłem.

Może wg wielu z Was, zasługuję na reprymendę za niegodne faceta zachowanie.

Ale Ja nie wyobrażam sobie abym mógł postąpić inaczej.

Bez względu do kogo bym tamte słowa kierował.

 

Ps.

Tak się czasami składa że drogi ludzi (m + k), się w pogmatwany sposób splatają.

Neli przytrafił się niefart, że ze mną musi współpracować. Swego czasu, JogiBabu powiedział do Neli, że „niech powie tylko słowo, a współpraca ustanie.” Nie padło.

Za to padły inne słowa. I to całkiem niedawno.

Ale to materiał na inną historię.

 

Edytowane przez Jogibabu
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu chyba nawet nie o "jaja" chodzi. Ot, zwykły brak strachu przed reakcją zwrotną.

A jak już przy "nich" jesteśmy. Mam przygotowaną tą "inną historię"

Spory materiał z tego wyszedł. Jest tam fragment, jak tych "jaj" wielu facetom brakuje.

Dlatego warto od czasu do czasu sprawdzić, czy są na swoim miejscu.

 

Edytowane przez Jogibabu
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.