Skocz do zawartości

Jak radzicie sobie z wkurwieniem pracowników przeróżnych instytucji?


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Witam drogich Panów,

 

zastanawiam się, jak radzicie sobie w sytuacjach, kiedy idziecie załatwić sprawę, czy nawet kupić bułkę, a tam za ladą/okienkiem pojawia się człowiek w chujowym humorze, co widać na pierwszy rzut oka. Wiecie, chce dojebać za cokolwiek niewinnego petenta. Jaką waszym zdaniem strategię warto przyjąć, czy może z załatwienia sprawy zupełnie się wycofać i wrócić innego dnia, aby nie kusić losu. 

 

Taki luźny temat do dyskusji, bo akurat miałem niedawno taką sytuację. Pomyślałem, że się skonsultuję z mądrymi głowami. 

 

 

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dość prosty patent. Jeśli to się dzieje w urzędzie, mówię że tak samo jak on/ona jestem urzędnikiem. Gość albo gościówa najczęściej się uspokaja i zawiązuje się coś jakby nić porozumienia. W sklepie rzadziej się to zdarza, jak już to w Warszawie kiedyś miałem takie nieprzyjemne akcje. Na tzw. prowincji personel w sklepach, knajpach jest raczej przyjemniejszy w kontakcie. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracam wieczorem styrany po całym dniu do domu. Po drodze odwiedziłem sklep.

 

Wchodzę i grzecznie proszę o mountain dew. Sprzedawca pyta zatem czy chcę w butelce czy w puszce, odpowiadam, że w butelce.

 

Daje mi w puszcze.

 

Grzecznie zwracam uwagę, że prosiłem w butelce. A ten do mnie z ryjem i zaczyna mnie opierdalać, że nie prosiłem o butelkę tylko o puszkę, że nawet dzień dobry głośno nie powiedziałem. Że ani me ani be ani ''spierdalaj'' nie powiedziałem.

 

No kurde idzie sobie człowiek padnięty po całym dniu do sklepu i nawet tam się musi z ludźmi użerać.

 

Nic nie odpowiedziałem, wziąłem towar, zapłaciłem i wyszedłem bo miałem dosyć.

Edytowane przez dobryziomek
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pewną tolerancję, każdy może mieć gorszy dzień.

 

Reaguję różnie, najczęściej nie zwracam uwagi i nie ma to na mnie żadnego wpływu. Jeżeli mogę, staram się pocieszyć w jakiś nieszablonowy sposób. 

Sporadycznie spokojnie ale zdecydowanie opierdolę, jeśli ktoś próbuje odreagować na mnie swoje złe emocje.

Jednak nie lubię takich sytuacji, bo chociaż na ogół nie podnoszę głosu ani nie używam epitetów podczas tego typu rozmów, to zdarzało się, że osoby z którymi dyskutowałem, po zwróceniu im uwagi dostawali drgawek, zaczynali się dusić, tudzież pamiętam raz typ przestał się ruszać  i oddychać na dobre 10 sekund itp. Ogólnie bardzo trudno wyprowadzić mnie z równowagi, a ludzie przeważnie są mili, więc takie akcydenty mają miejsce maksymalnie kilka razy w roku.

 

Edytowane przez Dworzanin_Herzoga
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Omijam takie miejsca szerokim łukiem. Kupuję zwykle u siebie na bazarze w sprawdzonych miejscach, gdzie za ladą stoją właściciele, zawsze jestem witany w odpowiedni sposób, ja również witam się jak trzeba. W ten sposób tworzy się bazę stałych i zaufanych klientów, a klienci tworzą sobie bazę sprawdzonych i zaufanych sklepów. Bardzo często jak jestem w budce sam, pogadamy sobie ze sprzedającymi pożartujemy i pośmiejemy. Taka to trochę rodzinna atmosfera.

W urzędach itp. miejscach jak ktoś dla mnie jest niemiły, co zdarza się często, nie patyczkuję od ładnych kilku lat. Albo odpłacam pięknym za nadobne, albo coś dowalę, albo od razu proszę o rozmowę z bezpośrednim przełożonym, ewentualnie stanowczym i głośnym tonem proszę o zmianę nastawienia. Nie ma sensu wracać kiedy indziej, tam zwykle są kolejki i trzeba swoje podwójnie odstać.

Kilka lat temu miałem do załatwienia sprawę urzędową i zostałem skierowany do pewnego pokoju, gdzie siedziała pani X. Z początku nie skojarzyłem nazwiska, ale po chwili jak wydarła na mnie ryja, to sobie skojarzyłem i pytam spokojnie: czy pani może ma syna Y?

Ona na mnie zdziwiona patrzy i mówi, że tak i że co mnie to. 

Ja na to spokojnym głosem: tak się składa, że Y to mój dobry kolega z roku, razem studiowaliśmy. Po wizycie zadzwonię do niego i poinformuję jaką ma kulturalną i fachową matkę. Wyjąłem telefon, znalazłem numer i pytam się czy aktualny?

Laska zbaraniała, nie wiedziała co powiedzieć. sprawę załatwiłem z miejsca. Przepraszała mnie itp.

Ja z uśmiechem wyszedłem i jako słowo się rzekło, zadzwoniłem do Y i opowiedziałem mu o sytuacji. Y miał niezły ubaw. Na szczęście gość ma sporo dystansu do siebie i świata. Banan nie znika z twarzy. 

 

Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie czy ktoś jest w dobrym czy złym humorze. On czy ona ma mnie obsłużyć w sposób należyty i profesjonalny niezależnie od wszystkiego, za to dostaje pieniądze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Omijam szerokim łukiem, a jak nie mogę to z miłym uśmiechem krótko i rzeczowo, proszę o pomoc, rozwiązanie problemu,  na fochy nie reaguje, nie wdaje się w próby wplatania w przepychanki słowne.

Jak i to nie pomaga, proszę o sprowadzenie osoby kompetentnej, albo kierownika, lub przełożonego jeżeli pracownik/ urzędnik nie potrafi pomóc lub rozwiązać problemu - to zawsze pomaga.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W urzędach to ich przeważnie "nie umiem" uspokoić bo od razu mi się włącza tryb - pracuje pan/i dla mnie a nie odwrotnie, a to ich tylko bardziej wkurza.

Wymieniałem prawko bo ktoś sobie wymyślił przepis, że się przedawnia i przy odbiorze pani mi mówi, że mi dopisała dodatkowe kategorie. Patrzę a tam rzeczywiście jest przy A i B jakieś cyferki itd. Patrzę na to i mówię, że wcale nic nowego nie dostałem, to A/B mnie uprawnia do prowadzenia pojazdu A/B a te wszystkie podkategorie się w tym zawierają i nic więcej ponad to co miałem nie dostałem więc gdzie ten przywilej? A pani na mnie najpierw, no jak to? Przecież jest więcej a po wytłumaczeniu foch. Centralnie zaliczyłem focha przy okienku. Najgorsze, że nie pamiętam jak to zakończyłem bo wydawało mi się to nieprawdopodobnie zabawne.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to się dziwie że z moją aparycją blokowego drecha i facjatą neandertala nie dzwonią od razu po ochronę. :).

Tak bardziej serio to jeśli chodzi o sytuację w sklepach czy urzędach to uśmiech na twarzy dzień dobry "męski" głos i jakoś leci. Nie wdaję się w zbędne dyskusję w razie problemu proszę o przyjście przełożonego lub innej osoby kompetentnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak załatwiam jakieś sprawy to mam tendencję do tego, aby zadawać dużo pytań, chociaż z perspektywy osoby siedzącej i udzielającej mi pomocy mogą być to banalne pytania. To wprowadza osobą stojącą lub siedzącą na przeciwko mnie w frustrację. Niestety tak samo mam na uczelni i z tego powodu niektórzy patrzą na mnie z politowaniem, lecz jeśli chodzi o rozwiązywanie jakiś bardziej skomplikowanych problemów to idzie mi to całkiem nieźle. Jednak w niektórych dziedzinach widać braki w podstawach. Jeśli widzę, że jakiś pracownik danej instytucji denerwuje się na mnie, to staram się go sprowadzić do apogeum tego zdenerwowania. Z racji tego, że pracuje tu i ówdzie to nie może tego zrobić bo musi mieć szacunek do klienta. Sprowadzam pracownika do tego apogeum zdenerwowania, zadawając proste pytania, na które mógłbym sam znaleść bez problemu odpowiedź, ale szkoda mi na to czasu, skoro mam przed sobą osobę kompetentną do tego i mogącą udzielić mi odpowiedzi na to pytanie. Czyli ze względu na swój spokój i opanowanie mam dwie pieczenie na jednym ogniu, bo osoba zza lady i tak w pysk mi nie da ?.

Edytowane przez rejdi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak to jak? Wyciągam rewolwer i bang! bang! bang! Trzy kulki zwykle wystarczają ;) 

 

A tak serio, to zależy jakie moje nastawienie do dnia się akurat trafi. No i od człowieka, bo mam tak, że intuicyjnie, "od pierwszego wejrzenia" ktoś mnie odpycha. A jeszcze mnie intuicja nigdy nie zrobiła w wała. 

W każdym razie, czasem to jest "jakoby mnie pies obszczekał" a czasem sam się uszczypliwie takiemu odgryzę. Może to i nieco wredne, ale wówczas mam nastawienie czy do obcesowego: urzędnika, policjanta, kasjera, ministra itd - jesteś tu człowieku za moje pieniądze. Ale to są sytuacje wybitnie rzadkie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.