Skocz do zawartości

Wasze doświadczenia na temat MIŁOŚCI


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci właściwie to będzie pytanie do wszystkich choć mam nadzieję, że to będzie dobry temat na audycję.

Czy miłość jest wynalazkiem Boga czy Szatana?

Skoro miłość nie kończy się szczęśliwie bo wszyscy wiemy dlaczego, to nie może pochodzić od Boga. Skoro człowiek nie może być monogamistą i wychodzi z tego, że musi ranić lub zostać zraniony to wychodzi na to, że jest to narzędzie Szatana. 

Nie wierzę, że człowiek jest skazany na monogamię bo hormony miłości prawie nigdy nie odnawiają się a ludzie osądy nie ulegają łatwo zmianą. Zresztą ludzi łączy chęć ponownego przeżycia tego uczucia i według mnie jest to inna odmiana narkomani tylko tym razem pragnie się hormonu miłości bardzo mocno. 

Sam nie mam wyrobionego zdania w tej kwestii ale na argument że skoro w miłości doświadczamy stanu bliskiego stanu więzi z Bogiem odpowiem, że po białych proszkach też odczuwamy miłość, ale nie wierzę, że pochodzi ona od Boga dawcy życia.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, darbyd said:

Czy miłość jest wynalazkiem Boga czy Szatana?

Miłość jest wynalazkiem rozpowszechnionego w kulturach zachodnich romantyzmu, który jest z kolei wymysłem marketingowym, który pozwala wciskać ludziom niezliczone ilości chłamu, który normalnie im jest niepotrzebny. 
To zwykła socjalizacja. 

W innych kulturach nic takiego nie występuje. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to zauroczenie (hormony) wywołane przez naturę celem przedłużenia gatunku. Gdy mija (zwykle po kilkunastu miesiącach) pozostają wspominania i odrobina przywiązania.

Miłość to taka bajka wymyślona przez ludzi. Dorobiona ideologia na potrzeby kobiet, marketingowców i rządzących masami.

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, darbyd napisał:

(...)

Skoro miłość nie kończy się szczęśliwie bo wszyscy wiemy dlaczego

(...)

 

 
 

Generalizujesz z tym "wszyscy". Ja całkowicie nie zgadzam się z tezą.

 

Miłości przede wszystkim są różne. Najprawdziwsza to wg miłość mnie do własnych dzieci.

Zupełnie inna jest ta partnerska. To hormonalny popęd, przyjemne uzasadnienie aktu prokreacji i niestety się wypala, ale to nie oznacza nieszczęśliwego zakończenia. Wielu ludzi potrafią ze sobą żyć, być i czerpać radość ze związku. Dlatego zacytowany fragment jest nieprawdziwy. Strzelam, że jesteś po nieszczęśliwym zaloffcianiu, bo to typowe do takich egzystencjalnych dylematów - minie ?

4 minuty temu, Krugerrand napisał:

Przepraszam, że co takiego??????

 

Znalezione obrazy dla zapytania Åmiech mem

Pudło, bo jednak "Cyc" akurat miłości swojego "ekscentrycznego" ojca może mimochodem i nieświadomie, ale doświadczył.

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie miłości zewnetrzne są ledwie parodią i grą hormonów. Kto był choć na moment w "teraz" to sam staje się miłością a czym jesteś to możesz dać.

Póki co mamy planetę żebraków szukajacych miłości gdzieś tam a nie w sobie.

Póki nie wytwórzysz jej w sobie to dajesz okruchy, które ciężko nazwać miłością. Innymi słowy można by rzec, że dajesz miłość warunkową natomiast gdy masz miłość w sobie po prostu nią sie dzielisz.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Papa Smerf zawsze powtarza, że miłość to nie pożądanie (cielesne) i należy traktować je jako dwa osobne zjawiska niemuszące występować symultatywnie, ale mogące. Tj. możesz kogoś kochać, nie pożądając go, jak i możesz kogoś pożądać, nie kochając go - połączenie tych dwóch jest wg mnie nieprawdopodobne, ale rozmawiamy o imponderabiliach, więc powiedzmy, że trzecia wersja też może zaistnieć: możesz kogoś kochać i pożądać (cielesnie) w tym samym czasie. 

 

Taki Werter bynajmniej się nie zabił z miłości do Lotty, tylko z bólu, jaki doświadczył, gdy Lotta zgasiła jego absztyfikanckie zapędy (czytaj: nie dała mu się wyruchać), czyli był zwykłą pizdą, bo gdyby czytał bracisamców, to by wiedział, że nie wolno stawiać cipy na piedestale, bo w kolejnej wiosce jest 10 takich Lott do wyjebania. ?

 

Miłość wg mnie to transcendencja żyć dwóch istot. 

 

Przykładem niech będzie tutaj postać psa Hachiko, który codziennie przez 9 lat czekał na swojego pana (który zginął podczas pracy) na stacji w mieście Shibuya, ale zaraz ktoś się może kłócić, że pies był po prostu posłuszny, jego życie było zależne od jego pana, więc czekał, bla, bla, bla - znowu powtórzę: rozmawiamy o imponderabiliach, czymś, czego się nie da zmierzyć ani palpacyjnie doświadczyć, więc jeśli dozgonna lojalność jednego stworzenia wobec drugiego nie jest miłością (dlatego kobiety nigdy nikogo nie kochają, bo lojalność jest dla nich pojęciem abstrakcyjnym), to ja już, kurwa, nie wiem, co nią może być. ?

 

  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Ważniak napisał:

bo gdyby czytał bracisamców, to by wiedział, że nie wolno stawiać cipy na piedestale, bo w kolejnej wiosce jest 10 takich Lott do wyjebania. ?

...a jak Lotte dowie się o tym fakcie, to prawdopodobnie sama przyleci nadziać się na werterowski bolec.
Strasznie niestrategicznie to chłopak rozegrał!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta cała miłość to po prostu działanie hormonów i EGO.  Zakochaniec jest robiony przez swoje Ego w chuja.

 

De Mello dla wielu mistrz duchowy a dla mnie po prostu dobry psycholog z literackim talentem napisał takie słowa:

 

Czy możesz twierdzić, że kogoś kochasz, jeśli nie pozwalasz mu być sobą, jeśli potrzebujesz go psychicznie i emocjonalnie, żeby być szczęśliwym? To, co nasza kultura miłością nazywa, z jej pieśniami i poematami – tak naprawdę miłością nie jest; co więcej: stanowi jej przeciwieństwo. Jest żądzą, kontrolą, posiadaniem.

 

Większość ludzi właśnie ''kocha" w ten sposób.

 

Czyli nie kocha tylko się uzależnia.

 

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama miłość jest "wynalazkiem" Boga tylko obecnie jest mylona z pożądliwością. Miłość oznacza dążenie do dobra najwyższego dla innych osób. Jednym z "kodeksów" oznaczających jak ma w praktyce wyglądać miłość jest Prawo Boże. Zarówno miłość wobec Boga oraz wobec innego człowieka zostały jasno określone w Prawie.

Tak jak napisał @Ważniak miłość nie jest powiązana z ciągotami cielesnymi.

 

Idąc dalej Bóg nie zakazuje seksu jak uczy tego kościół ale zakazuje cudzołóstwa. Salomon miał mnóstwo kobiet ale nie grzeszył tym, ponieważ wszystkie były przez niego utrzymywane.

Sama pożądliwość ma różne cechy i podobne odczucia są w przypadku pożądania cielesnego ale do różnych źródeł zaspokojenia owego pożądania.

 

W jednym z przypadków może to być "zaliczanie" kobiet, w drugim masturbacja albo obżarstwo a w jeszcze innym pociąg do tej samej płci.

Same pożądliwości zawsze były wynikiem łamania Prawa Bożego. Niestety jest to obecnie zapomniana albo wyszydzana nauka a naprawdę sporo wyjaśnia ( dlaczego jest tyle zła, dlaczego umierają dzieci, skąd się biorą nieuleczalne choroby itp ), zaś samo określenie miłości znaczy bardziej szacunek, miłosierdzie, litość.

 

Ogólnie rzecz ujmując @darbyd dzisiejsza "miłość" kończy się źle, ponieważ jest mylona z pożądliwością a to właśnie pożądliwość wywołuje haj hormonalny.

Taki haj może wywołać paczka ulubionych chipsów na początku nałogu lub papieros. Potem to przestaje wywoływać u nas dobre samopoczucie ale przestać jest trudno. Kto zrywał z nałogami ten wie o co chodzi.

Natomiast jeśli związek wywołuje haj oparty na pożądliwości to wiadomo, że to zaniknie po pewnym czasie i albo się to będzie ciągnąć w nieskończoność albo zakończy się z hukiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

1 hour ago, darbyd said:

Skoro miłość nie kończy się szczęśliwie bo wszyscy wiemy dlaczego

Dlaczego ?

 

Zresztą twoj post razi brakiem konsekwencji w logice tworzenia hipotezy i ogólnie wypowiedzi. 

 

Najpierw wprowadzasz hipoteze, że miłość nie pochodzi od Boga a od Szatana, uzasadniasz to skromnie zakładając tylko negatywny scenariusz związku, a na końcu sam negujesz swoją hipotezę i odwolujesz się jednak do Boskiej więzi. Sorry, że się czepiam ale bije to po oczach.

 

Jako ateista muszę znow odwołać się do mojej skromnej wiedzy religijnej - List do Koryntian to hymn o miłości. Dla mnie to przyklad miłości romantycznej. Słyszałem jeszcze o miłości psychoanalitycznej i miłości starożytnej. 

 

Milosc istnieje aczkolwiek ta romantyczna jest krótka i złódna choć bardzo mocno na nas oddzialywuje. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłość...teraz to brzmi dla mnie jak jednorożec albo syrena. Ciężko to spotkać :) Chociaż trzeba rozróżnić miłość mężczyzny i kobiety. Przywiązanie, pożądanie, zauroczenie, przyzwyczajenie i inne są często wrzucane do jednego wora - miłość. Zobaczcie ile hajsu zarabia się na miłości. Komedie romantyczne, piosenki, książki, ozdoby i biżuteria w kształcie serca, ubrania, walentynki. Kurła,ile taki zakochany biały rycerz potrafi zmarnować kasy na swoją panią w zamian za całusa albo okazjonalny sex.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Wszystkie miłości zewnetrzne są ledwie parodią i grą hormonów

To święta prawda. Nikt i nic z zewnątrz nie da ci miłości. Stukasz się z extra laską? To tylko zadowolenie chwilowe, nie miłość. To uczucie masz w sobie. Niezależne od nikogo. Wiem, że to ciężko pojąć.

 

Ktoś umarł? To tylko jego ciało umarło, po co te lamenty? Dusza żyje wiecznie. Wiele braci się teraz zagotuje, bo się przyspawali do myśli, że żyjesz tylko raz. Nie, żyjesz wiele razy.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie "miłość" ma różne definicje... Już wiemy, że haj zakochania to nie jest, ale można moim zdaniem, po prostu lubić się z tą druga osobą, lubić spędzać razem czas,  droczyć się, bzykać itd. Ciężko też kogoś takiego znaleźć z kim będzie nam po drodze, ja miałem tak z jedną przez 8 lat i było bardzo fajnie, później niestety standard chciała się hajtać, więc się ulotniłem ? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg? Szatan? A może by się tak wyrwać z semickiej wizji świata i pomyśleć nieszablonowo? Miłość (w sensie zakochania) to narzędzie natury, która ma nas skłonić do prokreacji. Podobnie seks i orgazm. A prokreacja jest potrzebna, żeby nie wygasło życie na Ziemi, więc jesteśmy nakłaniani do robienia czegoś niekoniecznie korzystnego dla nas, ale korzystnego dla np. przedłużenia gatunku. Nie ma tu ani dobra ani zła. Tak jak nie ma dobra ani zła w tym, że gdy się potkniesz i spadniesz w przepaść to zginiesz. Ot zwykła fizyka. 

Edytowane przez Dodarek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłość to tylko słowo które wraz z doświadczeniem życiowym straciło na znaczeniu jakie się jemu przypisuje a stało się argumentem manipulacji w ustach począwszy od dzieci a skończywszy na kobietach. Jeżeli w ustach dzieci ma to jeszcze jakiś sens tak w ustach kobiety to nic poza słowem które nigdy nie jest wypowiadane bezinteresownie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam już kto ale chyba UG Krishnamurti powiedział, że jak nie wypalą inne próby osiągnięcia od innych czego chcemy to wyciągamy miłość jak asa z rękawa.  ;)

 

Moje doświadczenie jest takie, że jak każde słowo tak i to musimy odkryć na nowo dla siebie bo wierząc w przekaz, który jest oparty na prawdzie większości nie widzimy siebie w tym.

Na dzisiaj twierdzę, że dać można tylko z nadmiaru w innym wypadku jest to tylko narzędzie do manipulacji innymi.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.