Skocz do zawartości

Nie "szczelaj" petardami bo mój piesek się boi! Chamie!


Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, AR2DI2 napisał:

Wszędzie kopalnie naokoło, a w związku z tym...KARBID!

Z karbidem ćwiczyliśmy w podstawówce tak oto:

 

1. Naruchać karbid od spawaczy (kiedyś do acetylenu powszechnie używane były wytwornice) - za piwo

2. Naruchać puste beczki 200 litrów - najlepiej po lepiku bo górnego przykrycia nie było a o to własnie chodziło

3. W dnie takiej beczki zrobić dziurę przecinakiem - powiedzmy 50 x 50 mm

4. Wykopać dół o głębokości beczki po czym wstawić beczkę dnem do góry (otwartym na dół) do wykopanego dołu, obsypać i dobrze zagęścić grunt zasypowy, najlepiej warstwami po 20-30 cm.

5. Nasypać karbidu (kilogram styknąć powinien) - przez dziurę do beczki i zalać wodą z najlepiej konewki

6. Odczekać z 5 minut

7. Wziąć żerdzia (najlepiej od rusztowania) o długości około pięciu metrów

8. Na żerdzia nawinąć szmatę, polać ropą i podpalić

9. Taką zdalną (remote) pochodnią - odpalić mieszankę acetylenu z powietrzem we wkopanej beczce

 

Efekt - beczka leci w górę na 200 metrów jak nie lepiej po czym spada.

Nie przeprowadzać eksperymentów przy wietrze bo na miasto poniesie i będą podziurawione dachy lub zniszczone samochody.

Nie wysyłac beczek w nocy - bo nie wiadomo skąd z nieba spadnie - a co za tym idzie mozna znienacka dostać w dekiel.

 

I na wszelki - dać przed zabawą ogłoszenie do lokalnej prasy o treści - "Kupię hełm. Tanio"

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyny "pożytek" z  trzymania psów w mieście to tony psiego łajna na trawnikach, do którego właściciele się nie przyznają o posprzątaniu nie wspomnę,

Jakoś nie widziałem wczoraj żadnego posiadacza psa z woreczkiem na odchody, ale oczywiście oburzeni na strzelających.... ,nie dorośli nawet do posiadania chomika, ale pouczać innych to jak najbardziej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, kryss napisał:

Jedyny "pożytek" z  trzymania psów w mieście to tony psiego łajna na trawnikach, do którego właściciele się nie przyznają o posprzątaniu nie wspomnę,

Zawsze zastanawiał mnie ciekawy fenomen.
Gdy bywam w blokach (osobiście mieszkam na wiosce w domu z kawałkiem placu), np u dam - to kiedy idę schodami lub korytarzem - zawsze zza nie mniej niż co drugich drzwi - słychać ujadanie psów.

Oznacza to, że psów w blokach jest od cholery. Albo i jeszcze więcej - bo to, że zza rozpatrywanych drzwi nie słychać szczeku - jeszcze nie wyklucza bytności psa za nimi.

 

Fenomen polega na jednym - należy sądzić, że ci "psiarze" - to miłośnicy stworzeń.

Czyż jeden z drugim sobie sprawy nie zdaje, że dla psa być w 50 metrowym mieszkaniu (a podobno sa jeszcze mniejsze) - to katorga ?

 

Poprawcie mnie Warszawiacy jesli się mylę - ale na moje zycie Warszawiaka wygląda tak, że ten wychodzi z mieszkania o szóstej, siódmej czy ósmej rano i wraca po 10 a czasem nawet 12 godzinach (8 godzin w pracy + czas na dojazdy + jakieś zakupy)

Pies sam siedzi i tylko się cieszyć, jesli chaty nie zasra lub/i nie zaszczy.

 

Bo innej opcji dla psa w bloku nie ma.

 

Co innego - dom na wiosce i jakiś plac. Mozna psa wypuścić na podwórko wychodząc do roboty. Ustawić mu nawet budę gdzieś w kącie - i gdyby dupsko zmarzło albo deszcz przemoczył - to się pies do budy schowa na czas nieobecności właścicieli. Żarcia nasypać do michy - i śmiało Bobik może tak nawet kilka dni funkcjonować - nic mu nie będzie. Pies to stworzenie przystosowane do życia na wolnym powietrzu - ma futro grube więc nawet w mróz nie zmarznie.

I będzie normalny.

 

Kto wie czy te blokowe psy od takiego siedzenia w zamknięciu codziennie przez długie godziny - nie dostają pierdolca i potem właśnie tak a nie inaczej (czyli dygotalnie) - reagują na byle piardnięcie petardką w sylwka.

 

No i ciekawostka - na wioskach w zasadzie nie widuje się psiego gówna rozesranego po miejscach uczęszczanych przez ludzi. Jak chodniki, parkingi, place.

Tymczasem w mieście - im większe blokowisko - tym szansa wdepnięcia w psi odchód rośnie do kwadratu z gęstością zaludnienia (a co za tym idzie - zapsienia).

Do pełni szczęscia brakuje tylko, po wdepnięciu w psi ekstrement - wniesienia go na podeszwie buta do samochodu i następnie wąchania tegoż - wzmocnionego ciepłym defem (DEF od z niemiecka "Defrostung") puszczonym na nóżki wprost z klimatronika.

 

Jak to powtarzała jedna z moich kochanek - "zabić to mało".

I nie mam tu psa na myśli bynajmniej.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Bonzo napisał:

Poprawcie mnie Warszawiacy jesli się mylę - ale na moje zycie Warszawiaka wygląda tak, że ten wychodzi z mieszkania o szóstej, siódmej czy ósmej rano i wraca po 10 a czasem nawet 12 godzinach (8 godzin w pracy + czas na dojazdy + jakieś zakupy)

Pies sam siedzi i tylko się cieszyć, jesli chaty nie zasra lub/i nie zaszczy.

Masz absolutną rację tak to mniej więcej wygląda. Tylko że większość ludzi to nie odpowiedzialni kretyni. Oczywistym jest że w bloku nie ma warunków do trzymania psów ale ci ludzie mają to w głębokim poważaniu jedyne co ich interesuje to: "omg piesek, jaki śliczny fafik!!!".
 

Taki człowiek, po sobie nie posprząta a co dopiero po psie. Co prawda istnieją wyjątki.
Z moich obserwacji najbliższej okolicy mogę stwierdzić że, istnieje wąska grupa ludzi która sprząta po swoich pupilach. Najczęściej są to ludzie z młodszego pokolenia i ta postawa wśród młodych mnie cieszy.
Natomiast nigdy nie widziałem żeby ktoś ze starszego pokolenia sprzątał po swoim psie. Dotyczy to wcześniej wspomnianych ludzi starszych jak i takich po 40stym roku życia. 

 

Osobiście to chciałbym mieć psa ale wiem że trzymanie go codziennie po 10-12 godzin zamkniętego w czterech ścianach byłoby dla niego katorgą. Mając świadomość tego że, nie mam warunków do trzymania psa, zwyczajnie nie mam psa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje doświadczenie.

Nowy rok przywitałem wraz z moim pieskiem będąc na spacerze. Wyszedłem na osiedla koło 23.45 i cały fajerwerkowy szoł obejrzeliśmy razem :) - jakieś 30 min.
Piesek ma 2 lata, kundel. Nic mu nie było, nawet próbował biegać za małymi petardami :) 


Innych właścicieli z pieskami nie spotkałem. Reakcje przechodniów różne, na ogół zaskoczenie, że piesek się nie boi. 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo Masz rację. U mnie w okolicy zauważyłem jednak ciekawe zjawisko: wszyscy właściciele psów wychodząc na spacer wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, mają w rękach jakąś siatkę i łopatkę do posprzątania po swoim psie. Możliwe, że wynika to z tego, że u mnie na blokowisku są same wspólnoty mieszkaniowe i wszelkie możliwe trawniki, gdzie psy mogą się załatwić są własnością którejś wspólnoty i za utrzymanie tego w jako takiej czystości odpowiadają poszczegolne wspólnoty, a mieszkańcy w związku z tym przecież płacą co miesiąc czynsze. Zapewne działa tu mechanizm: moj pies narobi na moj trawnik to muszę po nim posprzątać i jak narobi na czyjś trawnik, to też wypadałoby posprzątać.

 

Ja osobiście mam w domu kota, to stworzenie pod tym względem bezproblemowe, wychodzi sie załatwić kiedy potrzebuje do kuwety w toalecie, w drzwiach jest specjalny stoper, aby zawsze były uchylone. Kot przyzwyczajony jest już do miejsca i wychodzi czasem bardzo rzadko na balkon lub na klatkę, ale po chwili wraca i tylko i wyłacznie wtedy kiedy ja jestem, aby mu otworzyć dzrwi wejściowe lub balkonowe.

Jeśli chodzi o petardy to kiedyś jak był mniejszy to się bał i chował się w łazience albo pod łóżkiem, ale od jakiegoś czasu przyzwyczaił się do tego, a nawet wskakuje na parapet o północy żeby popatrzeć.

 

Też uważam, że trzymanie psa w bloku to dla niego katorga. Co innego dom z ogrodem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Krugerrand napisał:

Zapewne działa tu mechanizm: moj pies narobi na moj trawnik to muszę po nim posprzątać i jak narobi na czyjś trawnik, to też wypadałoby posprzątać.

Z pewnością. Bo to prywatne.

Jak coś jest prywatne i za coś się płaci - zawsze będzie w znacznie lepszym stanie niż "dostane za darmola"

Idealnym przykładem jest stan klatek schodowych w blokach "za swoje" vs w blokach "komunalnych" lub TBS.

Te "za swoje" - stan idealny nawet gdy długo nie remontowane.

Tymczasem te wszystkie socjalne - obraz nie tylko rozpaczy ale i nędzy. Syf, kutasówa i naszprajowane hasła na ścianach bez głębszego przesłania.

Gdyby chociaż jeden z drugim specjalista od nocnego graffiti zadał egzystencjonalne pytanie typu "jeżeli oko za oko, ząb za ząb - to dlaczego dupa za pieniądze" - to wartość artystyczna takiego wpisu byłaby jakaś.

A jak napisane jest "huj" (w dodatku z błędem ortograficznym) albo namazany jakiś przypadkowy bohomaz (najczęsciej)  - to ja nie mam pytań.

2 godziny temu, Krugerrand napisał:

Ja osobiście mam w domu kota, to stworzenie pod tym względem bezproblemowe, wychodzi sie załatwić kiedy potrzebuje do kuwety w toalecie, w drzwiach jest specjalny stoper, aby zawsze były uchylone.

Również zaposiadam kota a nawet dwa. Latem są cały czas na podwórku, dostają jeść na zewnątrz. Surowe mięsko (taniej niż te gotowe karmy za kilogram), tłustą śmietanę, łby od ryb itp.

Gdy chłodniej - wpuszczam do domu.

Ale nawet zimą, w mrozy idą na dwór na nierzadko wiele godzin (same chcą) a do domu tylko na noc, nażreć się i odespać.

To są stare kociska, mają odpowiednio 16 i 15 lat. Zdrowe, nic im nie jest a zyją w opisanym systemie od zawsze.

Co ciekawe - mają silne poczucie własności - gdyż skutecznie gonią obce koty a niekiedy i mniejsze psy z mojego terenu. Potrafią wejśc na drzewo i na przykład na cudzego psa (pod warunkiem że mały) - naskoczyć z góry :):):)

Ba - siedzą czasami na parapecie okna przy wejściu. Czasem jak jaki obcy człowiek przyjdzie (kurier na przykład) - to prychają groźnie na niego :) Tylko pchchchchchhch, albo warczą "uuuuuuuu".

Niechby tylko pogłaskać spróbował - zaraz pazurem dostanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam w ramach cytat z lokalnego portalu:

 

 

"Trzy jałówki padły w Nowy Rok na terenie gospodarstwa rolnego (...) Pracownicy gospodarstwa znaleźli resztki fajerwerków przy płocie gospodarstwa. Uciekające w popłochu zwierzęta zahaczyły głowami o przęsła płotu, a następnie zostały stratowane przez stado. – Straty są bardzo odczuwalne – mówią pracownicy."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We Włoszech bywały Sylwestry, w trakcie których ginęło ok. 50 tysięcy zwierząt.

 

Jest to niewątpliwe dla nich trauma i to jest fakt, z którym nie ma co dyskutować. I nie chodzi tylko o miasto, bo na wsi też cierpią z powodu wystrzałów, ale o zwierzęta należy dbać i w tym dniu zapewnić im możliwie jak najmniej stresu. Ja ze swoimi zostaję, włączam muzykę, zagaduję je, bawię się z nimi, a że mieszkam na wsi to po kilkunastu minutach zabawa się kończy i mam spokój. Współczuję miastowym, ale gawiedź musi się wyszaleć, bo przecież kolejny dzień minął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Status_6 napisał:

W drodze na Święta zginęła czteroosobowa rodzina. Jakby zakazać Bożego Narodzenia, to by żyli. Ludzie przecież ważniejsi od krów, prawda? 

Wybacz to akurat nie jest mądry argument  w tej dyskusji, rodzina zginęła w wypadku - z przyczyn losowych.

Fajerwerki to celowe działanie, a używający zdają sobie sprawę z konsekwencji ich używania.

Tylko jak widać szukają wymówek.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 1/2/2019 at 1:12 AM, Bonzo said:

Poprawcie mnie Warszawiacy jesli się mylę - ale na moje zycie Warszawiaka wygląda tak, że ten wychodzi z mieszkania o szóstej, siódmej czy ósmej rano i wraca po 10 a czasem nawet 12 godzinach (8 godzin w pracy + czas na dojazdy + jakieś zakupy)

Pies sam siedzi i tylko się cieszyć, jesli chaty nie zasra lub/i nie zaszczy.


Jako Warszawiak, co prawda na obczyźnie, ale jednak, opiszę to tak: CAŁA WARSZAWA JEST ZASRANA PSIMI GÓWNAMI. CAŁA. Gdzie nei pójdziesz tam psie gówna. Na osiedlach strzeżonych, takich jak moje, psów nie wypuszczają na trawniki wewnętrzne, bo jest monitoring itd. Ale jak wyjdziesz tylko metr za bramę, co ja gadam metr, od razu przy bramie nierzadko leży psie gówno. Pójść na jakąś łączkę czy do zagajnika blisko osiedla, to jest wyprawa dla sapera. 
Gówno na gównie. 

Psów w blokach jest co niemiara, a mieszkania 50 metrów to jest wypas dla psa. W kawalerkach 20, 30 kilkumetrowych potrafią mieć po dwa psy. 

To bloki, ale całkiem to ja już nie kumam tych, którzy mają psa w śródmieściu. Tam to już od razu z klatki schodowej wychodzi się na ulicę, a naokoło sa tylko chodniki i ulice. Wychodzą więc wieczorem, a pies sra na takich wąskich pasach trawy między chodnikiem a ulicą. 
Kiedyś na Hożej widziałem scenkę jak wycieczka Japońców szła tam do jakiegoś instytutu czy szkoły. Wiosna to była, kwiecień, więc śnieg szybko topniał. A na tych pasach trawy między chodnikiem a ulicą leżało SETKI psich gówien na długości około 50 metrów. Japońce powyciągali chusteczki, zakryli nosy i zaczeli łupać foty. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Ale jak wyjdziesz tylko metr za bramę, co ja gadam metr, od razu przy bramie nierzadko leży psie gówno.

Prawdopodobnie dlatego, że siedzi taki pies w chacie 12 godzin, wstrzymuje się jak może i jak tylko wyjdzie na zewnątrz - to natychmiast wali kloca.

23 minuty temu, AR2DI2 napisał:

W kawalerkach 20, 30 kilkumetrowych potrafią mieć po dwa psy. 

Hmm. 30 metrów to ma moja sypialnia. I nie wyobrażam sobie jak to możliwe jest w takim pomieszczeniu współegzystować z dwoma psami !

To by tłumaczyło dlaczego takie psy - zamknięte w małych pomieszczeniach przez większośc życia - fiksują na huk petard.

 

IMHO pies tak samo jak kot to stworzenie przewidziane do życia na wolności. On musi mieć jak największy dostęp do placu, świeżego powietrza, ziemi, wody i tak dalej.

Taki pies czy kot świetnie czuje się w lesie albo na łące. Może sobie pobiegać, pokopać w ziemi, walnąć gdzieś w odpowiednim miejscu i odpoczywać.

 

Ciekawe, że tzw "obrońcy praw zwierząt" nie widzą tu problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AR2DI2 @Bonzo w tej kwestii zgadzam się z Wami, większość życia mieszkałem w centrum miasteczka 70 tyś mieszkańców, problem psich kup to koszmar. 

 

Pytanie jest proste, dlaczego ludzie mimo, że wiedzą, że szkodzą zwierzakom, dalej używają petard.

 

Inna sprawa, że właściciele zwierzaków nie myślą.

 

Jak najbardziej jestem za karami, dla właściclieli zwierząt którzy nie sprzątają, jestetem przychylny postulatowi, aby wszyscy mieszkańcy bloku musieli wyrazić zgodę na zwierzaka.

 

Jednak cieszyłoby mnie prawo ograniczające obrót i użycie środków pirotechnicznych - nie tylko ze względu zwierzaki, ale i na bezpieczeństwo.

 

Zorganizowabe pokazy, jaknajbardziej tak.

 

Jak już wspominałem, nasze społeczeństwo głuche jest na argumenty i działają tylko nakazy i zakazy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Bonzo said:

Prawdopodobnie dlatego, że siedzi taki pies w chacie 12 godzin, wstrzymuje się jak może i jak tylko wyjdzie na zewnątrz - to natychmiast wali kloca.

Najpewniej.
 

8 minutes ago, Bonzo said:

Hmm. 30 metrów to ma moja sypialnia. I nie wyobrażam sobie jak to możliwe jest w takim pomieszczeniu współegzystować z dwoma psami !

Chłopie...są kawalerki 17 metrowe ( moja znajoma kupiła na Mokotowie taką za 200 koła) a nawet mniejsze(!), i w takich mają psy. 

 

 

9 minutes ago, Bonzo said:

IMHO pies tak samo jak kot to stworzenie przewidziane do życia na wolności. On musi mieć jak największy dostęp do placu, świeżego powietrza, ziemi, wody i tak dalej.

Taki pies czy kot świetnie czuje się w lesie albo na łące. Może sobie pobiegać, pokopać w ziemi, walnąć gdzieś w odpowiednim miejscu i odpoczywać.

To mają w dupie. Oni mają życzenie mieć maskotkę. 

To szaleństwo idzie cały czas krok po kroku dalej. Zauważyłeś, że psy się już nie wabią, a mają imiona? Że już nie zdychają, a umierają? 

Swoją drogą, zawsze mnie ciekawiło jak czuje sie człowiek czekający az jego pies sie wysra, a on jeszcze ciepłe gówno łapie przez woreczek, zawija i niesie do kosza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, karhu said:

W Finlandii jak zostanie pieszy potracony na pasach spacerujacy z psem , to najpierw sie ratuje psa.

Teraz pewnie ta spierdolina poszła dalej niż kiedy ja tam mieszkałem. Kilka lat temu to było tak, że zauważyłem, że na autach ludzie mają z tyłu foto psa i cos tam napisane pod spodem. Nie kumałem o co w tym chodzi, więc zapytałem kolegę Fina, On mi wyjaśnił, że robią foto swojemu ukochanemu psu, przyklejają na tylną szybę, i podpisują ze tu jedzie jakiś " Pukke" i że to mój ukochany piesek. Takie chwalenie się "dzidziusiem", a może ostrzeżenie w stylu " uwaga z tyłu siedzi dziecko".

Zauważyłeś to tam?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, AR2DI2 napisał:

Zauważyłeś to tam?

To , to mala Miki. 45letni facet pokazuje dla mnie co jakis czas zdjecie kota , jak rosnie i ile co kosztuje. Z grzecznosc pare razy udalem ze mnie to interesuje, ale powiedzialem co o tym mysle i odpuscil. W nowym mieszkaniu matka z corka trzyma dwa wilczury, trzy kundle i chyba naliczylem cztery koty. Psy maja kolorowe ubranka, koty prowadzone na smyczy. Dwu metrowy facet spaceruje z psem przypominajacym szczura. Kurwa. Jestem ze wsi , nie pojmuje jak mozna trzymac psa w domu, mieszkaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, karhu said:

Psy maja kolorowe ubranka, koty prowadzone na smyczy.

W UK też to przybiera formy groteskowe. Ostatnio mojego kolegi teściowa ( Angielka), kiedy ją on z żoną poprosili żeby została z wnukiem na kilka godzin, odmówiła bo miała coś do załatwienia - musiała jechać ze swoim psem na specjalny tor dla psów, bo musi pobiegać. 

Ja zaś się dowiedziałem od kolegi, że jego psu nie mogę rzucać patyka do góry, bo mu może wpaść do gardła. Trzeba rzucać płasko. A jak spadł śnieg któregoś roku na południu Anglii ( w jednej miejscowości nasypało) to właściciele haskich jezdzili 500 kilometrów z północy żeby "synuś" sobie w śnieżku pobiegał. 

To już się powoli kwalifikuje do leczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.