Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio obserwuję jak w pobliskim markecie powiększa się przestrzeń na półce z tzw. daniami gotowymi. Czyli "jest branie". No i ludziska (a przeważnie widuję panie) to kupują. Zwykle przy zakupach, na taśmie dostrzegę jakiś blister a to z jakimś zestawem niby-sałatek z humusem, a to jakaś kasza z czymś tam jeszcze czy zupa niby-pomidorowa albo gołąbki w słoiku. Wrzuta do mikrofali i obiad gotowy. Generalnie coś w stylu marketowej "diety pudełkowej". Poczytałem sobie etykiety, przejrzałem składy innych tego typu produktów w ofertach netowych i przy większości oczy wychodzą z orbit. A to skrobia modyfikowana, maltodekstryna, syrop G-F, olej palmowy, utrwalacze, spulchniacze, aromaty, normalnie Mendelejew kiśnie. Oczywiście da się trafić na produkty które są w miarę sensownie skomponowane, tyle, że to raczej wyjątki.

Ale OK, temat tylko pobocznie o tym, choć też wart poruszenia. 

 

Jestem ciekaw czy tak żywicie się na codzień bądź okazjonalnie. Korzystacie? Kupujecie? Sami święci nie jesteśmy, bo zdarza się nam kupić raz na jakiś czas a to raviolini grzybowe (kto by te miniaturki lepił?) jako wsad do naszego bulionu a to filety rybne w panierce czy gotowy sok z buraków do "podrasowania" barszczu. Większość takich zakupów to "akcje ratunkowe", bo np. totalnie nie chce nam się nic ugotować a w zamrażarce nie ma nic na co aktualnie mielibyśmy ochotę. Z pobliskich restauracji mamy tylko dwie sensowne dla podniebienia ale z wąską pulą wyspecjalizowanych dań, które są naprawdę pyszne (no bo nie każde podejdzie), a i tak można nie mieć na to akurat apetytu. 

 

No i co w ogóle myślicie również o sposobie promocji tego typu produktów w kontekście propagandy "żyjemy coraz szybciej, mamy coraz mniej czasu" i tym podobnych kodach. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat @Rnext

Też obserwuje ile tego typu gotowców trafia do sklepowych wózków. Pracuje w sklepie, więc często widze jak z półek znikają pudełkowe gotowe dania.

Sama gotuje w domu, czasem jak nie mam czasu to szybko jakiś makaron i warzywa, bądź sos ( sama robie ) 

Ale również zdarza mi się kupić coś półgotowego, bo szczerze mówiąc mam czasem ochote na coś niezdrowego??? ale też wtedy staram się, aby było to coś jak najmniej przetworzone. Etykiety czytam zawsze.

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Eleanor napisał:

Sama gotuje w domu, czasem jak nie mam czasu to szybko jakiś makaron i warzywa, bądź sos ( sama robie ) 

Również sam gotuję. Od zera.

Nauczyłem się po rozwodzie mimo, że od zawsze wydawało mi się to niemożliwe.

Ale się dało.

I co wiecej - ani sam się nie zatrułem przyrządzonym łapami piszacymi tego posta daniem - ani żadna z uraczonych przeze mnie dam tymże - również.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wszystko sama robię, tak się nauczyłam jak mieszkałam jakiś czas na wsi. Ale rzadko gotuje, bo ja wolę nie jeść niż iść na zakupy czy coś tam. :D

Współlokatorka za to lubuje się w gotowcach. 

Na pewno nie wynosi się tego z domu, wątpię. 

Lenistwo, brak wiedzy, wygoda. 

Mi by takie gołąbki gotowe nie przeszły przez gardło. :o

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wiele ludzi przesadza i kantuje siebie oraz innych by ukazać sie w ich oczach jako ktoś lepszy "ja sam/sama gotuję no co ty kupić gotować albo iść do Maca Panie no kurrrła gdzie tam"

 

A jakimś cudem właśnie te Maci są oblegane, gotowców brakuje na pułkach to kto to kupuje? Hans Klosse?

Oczywiście nie oceniam was bo nie o to chodzi, tylko są ludzie, którzy jedno robią a trzecie piszą. 

 

Wiadomo są pasjonaci gotowania jak np ten z "kocham gotować" co wymiotują przy gotowcach na zawołanie no ale ilu ich jest....

Z drugiej strony jesli ktoś nie głodował nigdy w życiu to nie doceni, chociażby glupiego gotowca. A wtedy wszystkie idee typu "Ja nie jem gotowców" by minęły jak ręką odjął.

 

Pozdrawiam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w supermarketach tak naprawdę nie kupuje nic, oprócz orzechów, jakiś ryżow, kasz, wód, masła orzechowego, jakiegoś smalcu do smażenia (chociaż lepiej kupować je w bardziej zaufanych sklepach), serków wiejskich mrożonych warzyw i tuńczyka w puszce od czasu do czasu. Taka żywność, jak świeże owoce, warzywa i mięso kupuję tylko w dobrze wyselekcjonowanych sklepach, albo kupuję od teściów brata.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Wiadomo są pasjonaci gotowania jak np ten z "kocham gotować" co wymiotują przy gotowcach na zawołanie no ale ilu ich jest....

Nie trzeba być pasjonatem gotowania żeby sobie obiad zrobić. Wystarczy być głodnym.

 

Sam dużo i często gotuję gdyż lubię dźwięk podsmażanej słoniny, między innymi.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz kupiłem takie ustrojstwo, gotowe gołąbki w sosie. Paru znajomych się tym zajadało i zachwalało pod niebiosa. Byłem sceptyczny, ale kupiłem. Przyrządziłem, gołąbki na stół. Wyszedłem z pokoju na chwilę. Wracam i widzę mojego kota, który niucha talerz na stole, po czym od razu schodzi. Mówię do niego "kiepsko pachnie, co?". Jak zwykle, zwierzak wie, co dobre. I pachniało i smakowało podle. Po jednym kęsie potrawa poleciała do kosza. Nigdy więcej takich specjałów : )

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Obliteraror napisał:

Po jednym kęsie potrawa poleciała do kosza. Nigdy więcej takich specjałów : )

Z uwagi na fakt, że nie tylko kobiety porównuję do samochodów - pozwolę sobie na porównanie żarcia.

Otóż - z żarciem jak z naprawą auta.

Dajesz do mechanika i sam nie wiesz co on tam natworzył. Albo bedzie dobrze, albo będzie źle. Skutek negatywny może wyjśc od razu (pół biedy) a może wyjśc po latach.

 

Dlatego też i w kuchni i w samochodzie obowiazuje zasada - chcesz mieć zrobione dobrze - zrób sam.

 

Zresztą - przykład z warsztatu sprzed kilku dni. Na załączonym obrazku widać (słabo bo tylko 20 kB można) efekt remontu głowicy przez jakiegoś ciołka.

Głowica ładnie splanowana ale niestety - prawdopodobnie ktoś z młotka rozbierał zawory - wskutek czego wydechowy puścił na zgrzewie i się urwał :)

Widać jak malowniczo wbiło grzybek zaworu na sztorc w gniazdo :)

 

Silnik - M113 z Mercedesa 55AMG (5.4-V8-347 KM).

M113 cylinder head exhaust valve broken.jpg

Edytowane przez Bonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że bardzo często korzystam z gotowych kanapek/bułek, tanie, duże i zapychają. Co do gotowych obiadów to ostatnio jedynie wcinam paszteciki z kapustą i pieczarkami z Żabki.

Jako pracująca studentka jestem fanką szybkich dań, np. mrożone warzywa odgrzewam z cebulką na patelni, dodaję przyprawy, ugotuje ryż i cyk obiad na tydzień gotowy.

Moja Babcia się łapie za głowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Bonzo napisał:

Dlatego też i w kuchni i w samochodzie obowiazuje zasada - chcesz mieć zrobione dobrze - zrób sam.

Coś w tym jest. Jak również w tym, że znajomy, dobry mechanik to skarb. Jak jeździłem francuzem, to długo się naszukałem takiego, który by reanimował prawidłowo i dbał o kondycję mojego "dojrzałego" Citroena.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Obliteraror napisał:

Jak jeździłem francuzem, to długo się naszukałem takiego, który by reanimował prawidłowo i dbał o kondycję mojego "dojrzałego" Citroena

Każdy wóz jak i każda kuchnia wymaga odpowiedniego podejścia.

Francuz, a zwłaszcza Citroen "dojrzały" (tu nie mam na myśli tylko wieku ale model - czyli XM, CX, Xantia, DS czy nawet SM) - wymaga innego rozumowania mechanika niz stosowane przy VAG'u.

Inne tez jest na przykład Subaru (ktore bardzo lubię bo sa proste ale inne)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie staram się jeść zdrowo i unikać żywności przetworzonej, natomiast wiadomo jak jest - nie zawsze się da, nie zawsze jest czas i nie zawsze się chce. Wtedy sięgam po gotowce ale bacznie studiuję etykiety i szukam produktów, w których nie ma całego tego syfu, który wymieniłeś. W pierwszej kolejności kieruję się jakością, potem kosztem, na końcu ilością/wielkością danego dania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź jest taka, że ZALEŻY. Gotuję w domu głównie, jem też na mieście czasem w lepszych barach mlecznych i dodatkowo kupię właśnie gotowy produkt, ale nie całe danie, tylko np. ostatnio golonka z Biedry wolno gotowana. (wszystkie produkty z tej serii są w takich bordowych opakowaniach) i powiem wam, że zajebista była. Nogi z kaczki tak samo. Teraz sprawdzę żeberka. I to wszystko oceniam na mocne 4/5, na pewno z pozytywnym zaskoczeniem. Z kolei lazania zjadliwa, ale więcej nie kupię bo średnia. Pierogi, sajgonki albo krokiety z Lidla były najgorsze do tej pory.

 

Jeżeli coś ma relatywnie wysoką cenę to warto spróbować, ale tych gotowych zup czy dań za 6-8 złotych bym unikał. Minus tych dań co podałem jest to ,że trzeba sobie jednak przygotować ziemniaki/ryż/warzywa, ale jak wiemy to tylko 15 minut roboty.

 

Znajomi niektórzy zamawiają catering i powiem wam, że średnia jakość i największy minus, że trzeba to podgrzewać ,a to nigdy nie zastąpi świeżo podanego jedzenia.

Edytowane przez doler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Eleanor napisał:

Też obserwuje ile tego typu gotowców trafia do sklepowych wózków.

No to mamy obserwację i potwierdzenie z pierwszej ręki ;)

Ale - akurat właśnie wróciliśmy z zakupów uzupełniających i ten zestaw regałów o którym wspominam na wstępie, był prawie cały w zielonych plakietkach "NOWOŚĆ". Czyli jest rynek i potencjał. 

 

@Still nie wiedziałem, ale jestem ciekaw oferty, tak z próżnej ciekawości po prostu. Daleki jestem od potępiania w czambuł pewnych rozwiązań, więc "pożywiom, uwidim". Na mój nos zacznie się nieźle, a skończy jak zwykle. 

19 godzin temu, Obliteraror napisał:

Wracam i widzę mojego kota, który niucha talerz na stole

Haha, moja kumpela tak na swoich dwóch kotach niektóre produkty testuje (najczęściej ryby). W sumie się nie dziwię że te "Twoje" gołąbki wybrały wolność, bo choć niewiele razy, ale jak takie coś powąchałem to po prostu mi cuchnie. Więc można też testować i na mnie ;) Podstawiasz pod nos, ja wącham i jak coś jest ledwie nie tak, to mi się od razu odbija i bekam. Nie tknę. 

 

19 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Moim zdaniem wiele ludzi przesadza i kantuje siebie oraz innych by ukazać sie w ich oczach jako ktoś lepszy "ja sam/sama gotuję no co ty kupić gotować albo iść do Maca Panie no kurrrła gdzie tam"

Nie mam przekonania czy złapałeś intencje tego tematu.

16 godzin temu, wojkr napisał:

Gotwoce wygodne, sam nie raz używam i korzystam - głównie w pracy, ale też w czasie swoich wypadów w teren.

Właśnie szwagrostwo jest w Senegalu, byli tak w pewnym momencie głodni, że taki blister gotowca by wylizali na wylot i jeszcze krew za to oddali. Zwłaszcza że dopiero najedli się  gdzieś w drodze, naciągnąwszy tubylców na sprzedanie jakiegoś ichniego żarcia, czyli kozinę z chrząstkami i kostkami zawijaną w jakieś cuchnące placki. Z trudem przechodziło im przez gardło, ale przynajmniej bębny pełne :D

 

A mówiłem, żeby sobie wzięli chociaż rezerwowo suszoną wołowinę (ale nie wiem czy wolno tam wwozić?). Nam w paru sytuacjach dupy uratowała a jak smakuje popita jogurtem!

16 godzin temu, doler napisał:

golonka z Biedry wolno gotowana. (wszystkie produkty z tej serii są w takich bordowych opakowaniach) i powiem wam, że zajebista była. Nogi z kaczki tak samo

No tak, ale to zasadniczo jeszcze surowiec. Ale potwierdzam, kaczka jest spoko. Co do kurczaków, to mi niestety większość cuchnie parzonymi piórami, więc marketowych unikam, czasem jakieś "rzeźnickie" kupimy :( Taki @rejdi to ma dobre konszachty ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię czasami zaopatrzyć się w gotowca np. wolę kupić granolę, czy musli o niezłym składzie niż tracić czas na przygotowywanie, zdarza mi się jeść gotowe zupy krem czy te z firmy sys, kupić kaszę z warzywami suszonymi, warzywną pastę do chleba, gotowy sos do spaghetti w słoiczku z garden delights, czasem pierogi w osiedlowym sklepie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.