Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Jak przypomnę sobie swoją dietę z czasów studiów, to aż mnie skręca... Pięć razy w tygodniu makaron z fixem Knorra, mrożone pizze, "pomidorowa" pt. kostka + koncentrat pomidorowy + ryż. W najlepszym wypadku mrożone warzywa na patelnię. Od czasu do czasu gotowałam coś zdrowego, ale traktowałam to jako wyczyn. Także niewątpliwie byłam grupą docelową producentów gotowców ;) Świadomość się zmieniła z czasem (wraz z zasobnością portfela) i dzisiaj praktycznie nie jem gotowców. Słoiczek pesto z Lidla stoi w szafce "na czarną godzinę", ale wykorzystuję może raz na 2-3 miesiące. Czasami Hummus czy pastę kanapkową również kupuję gotowe, nie zawsze jest czas zrobić, poza tym jak się już zrobi to wychodzi tego dużo a staram się nie jadać pieczywa i potem trzeba jeść "bo jest". No i gotowa passata pomidorowa jest u mnie często w użyciu poza sezonem na pomidory :) 

 

Osobna sprawa to rynek gotowców dla dzieci. Przyznam, że przy pierwszym dziecku z nich korzystałam. Jakoś tak jest, że dopiero przy drugim nabrałam pewności siebie i wiedziałam co i jak. Także nie mam się czym chwalić, bo starsza jadała słoiczki (rzecz jasna nie tylko, ale kilka razy w tygodniu było), gotowe kaszki (takie z trochę lepszym składem, ale jednak), a po skończeniu pół róku również mleko modyfikowane. Przy drugiej córce (a to tylko dwa lata różnicy) już wiedziałam o co kaman i mamy slow food na maxa, a mleka modyfikowanego nie zna i nie pozna :) 

Inna sprawa, że dla wielu ludzi jest oczywiste, że niemowlęta jedzą gotowce. Jak rozszerzałam dietę to ludzie pytali "dajesz jej już słoiczki?". Jakby to był must-have. Nawet szpitalu, gdy zapytano mnie co je 10-miesięczna wówczas córka i powiedziałam, że po prostu dieta małego dziecka, gotuję jej zupki, kasze z owocami itp. to "yyy"... i dali pakiet słoiczków ;) 

Mam wrażenie, że na rynku żywności dziecięcej producenci odnieśli już taki sukces, że wiele z matek nawet nie pomyśli, żeby ugotować dziecku jaglankę...  

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, catwoman napisał:

Jak przypomnę sobie swoją dietę z czasów studiów, to aż mnie skręca... Pięć razy w tygodniu makaron z fixem Knorra, mrożone pizze, "pomidorowa" pt. kostka + koncentrat pomidorowy + ryż. W najlepszym wypadku mrożone warzywa na patelnię.

Przypomniały mi się moje studenckie kuchenne rewolucje. Mama kolegi pracowała bodajże w mięsnym i podsyłała mu paczki z chabaniną. Akurat dostał salami. Ja miałem makaron i mieszankę chińską, taka mrożoną. Miks wyszedł mocno dziwny, ledwo zjadliwy.

Innego razu dostał słoniny. Najebaliśmy chyba cztery słoiki smalcu, którego żarliśmy przez miesiąc, z kiszoną kapuchą. Przepić nas nie szło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jest gotowców mnóstwo, owszem czasami korzystam. 

Tęsknię za czasami, co praktycznie miałam wszystko swoje :(.

Dziś jak mam coś iść kupić, to po prostu nie wiem co, nie dlatego, że niezdecydowana, ale tego wszystkiego tyle, że wchodząc już mnie odrzuca, bo nie ma co kupić i coraz gorzej, bo nawet patrząc na etykiety czuje się, że coś nie tak. I nie tylko jedzenie.

 

Mam mętlik, głowa mnie boli, po co to wszystko, dlaczego? I raczej tej machiny się nie zatrzyma, tylko co to z tego wyniknie? :(

 

 

Znalazła takie coś w sieci:

 

 


NONYLOFENOL (NONYLPHENOL)
 

w całości ciekawy film <PIERWSZY LINK PONIŻEJ> ale urywek dotyczący zgubnego wpływu niektórych związków chemicznych, A ZWŁASZCZA STOSOWANEGO WSZĘDZIE NONYLOFENOLU!!!! jego wpływu na zdolności reprodukcyjne osobników męskich PROWADZĄCY DO ICH CZĘŚCIOWEJ BĄDŹ CAŁKOWITEJ BEZPŁODNOŚCI... jego wływu na zmianę orientacji seksualnej!!!! bardzo ciekawy...

poza tym jego udziału w wywoływaniu hermafrodytyzmu!!!... a także jego toksyczności dla DNA...


https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4303243/
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/14628609
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://www.paper.edu.cn/scholar/showpdf/MUj2MNwINTT0cxeQh
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

DEPOPULACJA W TOKU...

''Niektóre związki dotychczas uważane za bezpieczne dziś naukowcy wyłapują jako trucizny. Popularny i uważany za bezpieczny nonylofenol, zawarty w środkach czystości, nagle okazał się szkodliwy. Biolodzy przypadkowo odkryli, że działa jak estrogen i może doprowadzić do hormonalnego bałaganu w organizmie człowieka. W angielskich rzekach zanieczyszczonych tą substancją samce ryb stały się hermafrodytami.'' 
http://www.zb.eco.pl/bzb/25/czlowiek.htm

jeżeli homoseksualizm można sztucznie chemicznie wywołać jedynym nasuwającym się wnioskiem jest to, że możliwe jest też działanie w drugą stronę... przy użyciu odpowiednich leków hormonalnych...

https://youtu.be/GEd-xZ4M0oY?t=1185

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://www.eioba.pl/…/holokaust-woda-jedzenie-kosmetyki-i-z…
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://www.os.not.pl/docs/czasopismo/2004/Bilyk_3-2004.pdf
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

http://wydawnictwa.pzh.gov.pl/…/uszkodzenia-dna-w-komorkach…

http://www.fronda.pl/a/uwaga-na-trujace-ubrania,80740.html

https://www.researchgate.net/…/291027861_The_toxic_effect_o…

http://www.cbra.org.br/…/down…/v13/v13n4/p795-805(AR810).pdf

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5532304/

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
https://kobieta.wp.pl/szkodliwe-chemikalia-w-ubraniach-najp…
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

http://www.wbc.poznan.pl/…/Doktorat%20Emilia%20Klimaszewska… - TABELE STRONA 21, 27, 29

https://youtu.be/g2F4dNQRUrQ

https://www.google.com/search…

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, catwoman napisał:

Osobna sprawa to rynek gotowców dla dzieci.

Osobna, ale bardzo ciekawa. Z jasnych względów nie pomyślałem nawet o tym a półki z tą ofertą są dla mnie zupełnie przezroczyste.

Jednak o ile dobrze kojarzę, była niedawno afera dot. specjalnie na Polskę, extra-super słoiczków dla bobasów, zawierająca MOM zamiast mięsa. 

Swoją drogą, te słoiczki poza faszerowaniem skrobią, nie wyglądają jakoś szczególnie tragicznie. Spodziewałem się że sporo cukru wrzucają, ale nie aż tak. Co najwyżej w jakimś zobaczyłem sok z winogron. No niby nic, ale jednak fruktoza. Tyle że chyba lepiej wrzucić parę produktów do blendera i mieć coś świeżego z wiadomo czym?

 

Ale dotarło właśnie do mnie, że jak bym gdzieś znalazł jakieś takie dziecko, to nie miał bym pojęcia czym je nakarmić, bo małży raczej nie wcina :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety szczególnie kiedy później wrócę z zajęć, jestem zmęczona, a jeszcze planuje gdzieś wyjść to ostatnią rzeczą na którą mam ochotę jest gotowane. :) 

Jeśli ktoś nie przyrządzi obiadu lub ja wcześniej w wolniejszym czasie albo nie zjem na mieście to po drodze zachodzę do marketu i kupuje na szybko pizze ewentualnie zapiekankę, lasagne,

mrożoną mieszankę chińską na patelnie lub makaron gnocchi z sosem. :D

Jednak staram się nie jeść takich "obiadów" częściej niż 2-3 razy w tygodniu. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, catwoman napisał:

Inna sprawa, że dla wielu ludzi jest oczywiste, że niemowlęta jedzą gotowce. Jak rozszerzałam dietę to ludzie pytali "dajesz jej już słoiczki?". Jakby to był must-have. Nawet szpitalu, gdy zapytano mnie co je 10-miesięczna wówczas córka i powiedziałam, że po prostu dieta małego dziecka, gotuję jej zupki, kasze z owocami itp. to "yyy"... i dali pakiet słoiczków ;) 

Dieta "słoiczkowa" ma swoje plusy, raz, że żywność dla niemowląt musi spełniać rygorystyczne przepisy bezpieczeństwa żywności, dwa ciężko gotując samemu zapewnić tak dużą różnorodność produktów i posiłków. Natomiast tego ile jest pozostałości środków ochrony roślin w warzywach i owocach, czy poziomu mikroorganizmów w warzywach "bio" nie sprawdzisz. Nie mówię, że dieta słoiczkowa jest lepsza, ale nie powiedziałabym też, że jest gorsza, choć faktycznie mimo wszystko warto czytać składy.

 

Kaszki zwłaszcza te owocowe to już inna kategoria produktów, zwykle to "cukier w cukrze", więc faktycznie przygotowywanie ich samemu jest fajnym rozwiązaniem. Jednak na czym przygotowywałaś córce kaszki skoro nie na mleku modyfikowanym na własnym mleku? na wodzie? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jednak jestem przeciw słoiczkom. :) Nie wiem, czy to ma związek, ale mamy już takie dziecko w rodzinie,

które żywiło sie długo głównie słoikami (zupki, deserki owocowe itd) i kaszkami owocowymi - z nadwagą, alergiami. :)

Jak się nie ma pomysłu to wystarczy poczytać składy np różnych zupek w słoiczkach i samej zblendować te składniki oczywiscie bez jakiś "dodatków" jeśli są, a niezbyt sie orientuje 

bo po co. ;) Może nie powinnam sie wypowiadać, bo dziecka nie mam i nie wiem czy mieć będę, ale jeśli tak to na pewno sama będę przygotowywać mu jedzenie, nie po to matka zostaje

z dzieckiem w domu żeby podawać mu gotowce. :)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jada się ale sporadycznie... i to już jak wybitnie nie mam czasu by ugotować coś treściwego sobie do pracy. Jeść i przygotowywać coś takiego w domu... to dla mnie kosmos. Nie wyobrażam sobie, że przygotowuję to swojemu facetowi... Muszę się jedynie oduczyć jedzenia mrożonych zapiekanek w pracy i będzie gites. ;) 

Jeszcze jak byłam w Polsce, ja i moi rodzice często jedliśmy barszcz biały knorra albo spaghetti " zrób se błyskawicznie sam" w proszku. Teraz sobie tego kompletnie nie wyobrażam i te papierkowe potrawy unikam szerokim łukiem. Odkąd się wyprowadziłam, zaczęłam robić swój własny sos do spaghetti  doszłam do tego, że o dziwo zajmuje tyle samo czasu co przygotowanie tego papierkowego dziadostwa... no może koło 5 minut dłużej bo trzeba posiekać czosnek i cebulę... no ja nie wiem - wieczność!

Jak widzę, matki które karmią tym dziadostwem dzieci... to już aż scyzoryk się otwiera sam... 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Częściej jadam na mieście niż jakieś gotowce w 5min, generalnie gotowanie czy pieczenie sprawia mi mega frajdę którą zaraziła mnie moja pierwsza dziewczyna. Przyjemność z gotowania czy pieczenia odczuwam już kiedy idę na  zakupy i muszę znaleźć produkty bez E E E / glutaminian sodu / guma ksantanowa i milion innych rzeczy, Rozumiem że ktoś może nie mieć czasu jednak nie oszukujmy się, można zrobić w niedzielę spokojnie na 3dni obiad, nikt nie mówi że trzeba rosół robić cały dzień bo można szybciej jakąś jarzynową zrobić.

Jedzenie dla niemowlaków typu Gerber to taki sam szajs jak dania w 5min dla dorosłych, małe dziecko ma być karmione mlekiem matki do momentu np 2lat kiedy rozszerzamy dietę dziecka o normalne potrawy które je dorosły, te gerberki to powinny zostać zakazane no ale ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż zdarza się. Chociażby mrożone frytki czy inne ziemniaczki do piekarnika, już są praktycznie gotowcem, a nikt przecież dzisiaj frytek w domu sam od podstaw robić nie będzie.
Co bardziej zdolne jednostki pewnie robią tzw. prepry(przygotowania) i odpowiednio wszystko przechowują(tego bym się chciał nauczyć). Potem wystarczy coś poddać obróbce termicznej, ale już bez brudzenia połowy kuchni i garów.

Natomiast też uważam, że powoli wchodzimy w okres jedzenia na abonament. 
Co mam na myśli? Szczególnie na zachodzie można zaobserwować znaczący wzrost usług abonamentowych i subskrypcyjnych. 
Na amazonie możesz już subskrybować papier toaletowy, wszelkie środki czystości i właściwie to wszystko czego używasz w domu a regularnie się kończy.

Następne 10 lat będzie bardzo ale to bardzo ciekawe. Amazona w Polsce jeszcze nie ma(jako usługi), ale tutaj gdzie mieszkam wchodzą z do domu solidnym kopniakiem w drzwi.
Cały dom jest "smart", większość urządzeń można obsługiwać głosem. Zamówienie na Amazon Fresh(produkty spożywcze) składasz głosowo, do tego bardzo solidny i szybki rozwój technologi wirtualnych asystentów.
Cała "Alexa" to rewolucja na miarę pierwszego smartfona, wszystko się zmieni, a amazon tutaj będzie dzielić i rządzić.
Tylko czekać na pierwsze smart-lodówki, które same będą składać zamówienie za ciebie, będą pomagać ci w układaniu jadłospisu i odpowiednio skomponowanej diety. 

A tak schodząc na ziemię to jest i rozwiązanie na teraz. 
Nazywa się katering dietetyczny, ale to opcja tylko dla zarobasów :) 
Mnie kalkulacja rocznej sportowej diety (7 dni w tygodniu po 5 posiłków) wyniosła £10k, więc na razie podziękuję :D 

Ale dla mnie to przyszłość :) Kiedyś na pewno skorzystam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, UncleSam napisał:

a nikt przecież dzisiaj frytek w domu sam od podstaw robić nie będzie

Pisz za siebie dobrze? Ziemniaki krojone w plastry albo paski, patelnia i domowe frytki. Bez tego chemicznego syfu z mączki ziemniaczanej z dodatkami. 

4 minuty temu, UncleSam napisał:

Natomiast też uważam, że powoli wchodzimy w okres jedzenia na abonament.

Przecież to jakiś syf z puszek i pudełek będzie. Moim zdaniem tylko mało świadomi i mający gdzieś własne zdrowie oraz swoich dzieci na to pójdą. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, realista napisał:

Przecież to jakiś syf z puszek i pudełek będzie. Moim zdaniem tylko mało świadomi i mający gdzieś własne zdrowie oraz swoich dzieci na to pójdą. 

Patrząc na obraz Uk jestem skłonny się z tobą założyć że w perspektywie 20 lat usługa jedzenia na abonament będzie dominować światowy rynek.
 

3 minuty temu, realista napisał:

Pisz za siebie dobrze?

Mniej agresywnie bo ci żyłka pęknie ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UncleSam Niech sobie dominuje, dla mnie to nie problem. Ludzie zwracający uwagę na to co jedzą i przygotowujący posiłki samodzielnie zamiast jeść śmieci też będą.

To nie agresja tylko prośba, bez wykrzyknika i jakiejś negatywnej emoty. :)

 

Edytowane przez realista
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, realista napisał:

@UncleSam Niech sobie dominuje, dla mnie to nie problem. Ludzie zwracający uwagę na to co jedzą i przygotowujący posiłki samodzielnie zamiast jeść śmieci też będą.

To nie agresja tylko prośba. ;)

Oczywiście że będą. Swoje stwierdzenie opieram na fakcie że tutejsze społeczeństwo to czysty konsumpcjonizm. Zresztą ciężko o nieotyłą, ładną Brytyjkę ;) 
Wpierdalanie śmieci to dla nich normalka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, UncleSam napisał:

Chociażby mrożone frytki czy inne ziemniaczki do piekarnika, już są praktycznie gotowcem, a nikt przecież dzisiaj frytek w domu sam od podstaw robić nie będzie.

No mi cuchną. Głównie jakimś przepracowanym olejem i taką jakąś "stęchlizną". A zupełnie prostą alternatywą jest tzw szatkownica "mandolina" (machniesz parę razy) i kombiwar. W dodatku łatwo zrobić chipsy ziemniaczane na imprezę, nawet w mikrofali (co więcej - w zeszłym tygodniu zrobiłem, biją na głowę fabryczne) I masz bez grama tłuszczu chipsy, frytki, co tam chcesz i przyprawione jak chcesz. Wersja dla leniwych - ziemniaki krojone w łódeczki (i do tego sos czosnkowy do ich maczania, na bazie jogurtu na przykład).

14 godzin temu, Masza napisał:

żywność dla niemowląt musi spełniać rygorystyczne przepisy bezpieczeństwa żywności,

Normy bywają z gumy. Lobby producentów przepchnie wyższą zawartość czegośtam i już jest w (restrykcyjnej) normie. Jeśli ślimak może być ustawowo uznany za "rybę lądową" to czego nie można?

Poza tym dla chcącego - są domowe testery do żywności. Na razie wprawdzie dość prymitywne, choć udają zaawansowane, ale już coś. 

14 godzin temu, Masza napisał:

ciężko gotując samemu zapewnić tak dużą różnorodność produktów i posiłków

No co Ty? Nie znam się na żywieniu pisklaków, ale jaki to problem wrzucić do blendera kawałek ugotowanych na parze: ziemniaka, marchewki, selera, pietruszki, pora, selera naciowego, ugotowanego mięsa z królika czy indyka/kury/wołowiny, dolewasz bulionu z ich wywaru którego zrobisz do zamrożenia 3 litry i nie ma różnorodności? Do tego masz niemal gotowe fasole, kukurydzę czy cieciorkę w puszkach. A u nas taki bulion to jest wrzuta surowców do szybkowaru i samo się robi. Nastawienie dwóch garnków do gotowania na parze to ile? trzy minuty? Pięć? Więcej czasu zajmuje kupienie surowca i stanie w kolejce do kasy. Nota bene, często widzę co kupują matki swoim dzieciom - zapychacze w postaci batoników, soczków czy chrupków kukurydzianych, pożeranych łapczywie w wózku jeszcze przed kasą. Byle zapchać kałdun.

 

Właśnie o tych mitach i wciskaniu marketingowym głupot pisałem - "nie ma czasu", "żyjemy coraz szybciej" itp bzdety. A czas lansu na Insta czy pejsbuniu leci. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext nie mówię, że to nie jest niemożliwe, jeśli Mama chce gotować, jest w stanie zorganizować sobie wystarczająco czasu przy opiece nad dzieckiem (czasem dwójką), ma wiedzę jak to robić to super i trzeba ją w tym wspierać.

1 godzinę temu, Rnext napisał:

Normy bywają z gumy.

Jednak producenci słoiczków są kontrolowani i można sobie łatwo sprawdzić jak wyglądają takie normy i na co dodatkowo warto zwrócić uwagę, a jak pójdziesz do Lidla kupić składniki to nie jesteś w stanie powiedzieć czy i ile w marchewce jest pozostałości środków ochrony roślin, w kurczaku antybiotyków, w produktach bio pleśni itd, ale czy uważam to za argument za karmieniem słoiczkami? Nie, po prostu uważam, że trzeba uszanować decyzję Mamy i Taty dziecka, bo tak jak gotowanie samemu nie jest złą decyzją, tak i dawanie słoiczków również nie jest złą decyzją.

1 godzinę temu, Rnext napisał:

Nie znam się na żywieniu pisklaków, ale...

Własnie z braku wiedzy bierze się negatywne nastawienie do gotowych słoiczków. 

1 godzinę temu, Rnext napisał:

Nota bene, często widzę co kupują matki swoim dzieciom - zapychacze w postaci batoników, soczków czy chrupków kukurydzianych, pożeranych łapczywie w wózku jeszcze przed kasą. Byle zapchać kałdun.

Niestety też to widzę i to jest okropne :(

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Masza zakwestionowałem tylko Twoją tezę, że nie jest się w stanie zapewnić takiej różnorodności pożywienia, wskazując, że się jest. I to w prosty sposób. Nawet większą. Nie wolność wyboru rodziców. 

3 godziny temu, Masza napisał:

Jednak producenci słoiczków są kontrolowani i można sobie łatwo sprawdzić jak wyglądają takie normy

Ale jakoś to kontrolowanie, mimo zaleceń że mięso w słoiczkach powinno być najwyższej jakości, nie sprawiło, że w słoiczki Gerbera na Polskę nie były nafaszerowane MOMem. Jeszcze spójrz na fragment wymownego oświadczenia Nestle:

Cytat

Mięso oddzielane mechaniczne było używane jedynie w tych 2 produktach (słoiczki z mięsem z indyka i kurczaka) w celu poprawienia ich tekstury i zawsze było przygotowywane zgodnie z polskimi i europejskimi surowymi standardami żywności dla niemowląt i małych dzieci. 

MOM i "surowe" euro-standardy? Przecież to się kupy nie trzyma. Oczywiście zręcznie tu ujęty wykręt "przygotowywane zgodnie...". Surowiec jednak wątpliwy ale przynajmniej przerabiany "zgodnie". Bo co, nie maczali w oborniku i myli ręce pracownikom?

 

Do tego masz krótką listę wtop z udziałem "słoiczków". Streszczę Ci:

- Szkło w deserze dla niemowląt Gerber – październik 2007
- Chińskie mleko Nestle zatrute melaminą – rok 2008

- Toksyny w słoiczkach dla dzieci – kwiecień 2011 rok
- Wspominany już MOM w daniach dla dzieci Gerber – rok 2011
- Pleśń w obiadkach BoboVita – lipiec 2013

https://www.sosrodzice.pl/najwieksze-skandale-z-zywnoscia-sloiczkowa-mlekiem-modyfikowanym-w-roli-glownej/

 

To tyle jeśli chodzi o kontrolowanie producentów i zaufanie do produktów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.