Skocz do zawartości

Rynek nieruchomości - Wasze opinie i prognozy.


misUszatek

Rekomendowane odpowiedzi

Spadające liczba narodzin nie przyczyni sie do spadku cen mieszkań, gdyż wzrasta niezależność jednostek, w tym samic, a z rodzicami mieszkać to takie... niemodne.

 

Styl życia wpływa na ofertę rynku deweloperskiego - dużo mieszkań małych, dla singli, studentów czy par.

 

Wzrost zamożności zmienia też kierunki popytu. Ci co są "majętni" mieszkać w szuflandii nie chcą, wśród setek balujących singli,  stać ich na dzieci to też stać ich na domy. A jak domy to na przedmieściach, bo i na dwa samochody ich stać. W tych decyzjach pomaga rosnącą infrastruktura, w tym podmiejskie drogi.

 

Miasta się nie wyludniają tylko zmieniają strukturę mieszkańców... We Francji obecnie tak jakby to widać na 'żółto'.

 

Taniej nie będzie, ("bo nie" ;)) bo za mniej pracować na budowie nikt nie będzie chciał, a to jest ca 40% kosztów mości Panowie.

 

Nieruchomości w Polsce nadal są tanie.Porownajcie technologie wznoszenia u nas a na zachodzie... Skandynawski styl - skromny, ciasny, minimalistyczny i z 'patyków' składanych w polskich fabrykach. Anglia - ściany grubości mego swetra... Niemcy - daanwood opierdala im 2000 domów rocznie wykonanych z osb... Hiszpania, Grecja - domu w postaci murów z dachem i czarną beczką na nim, pomalowane na wszelkie kolory tęczy lub bielone... Polska - mury, stropy, dachówki, ocieplenia, balkony, elewacje, okna 3szybowe, rekuperacje, pompy, gazy... Tak bogatych domów nawet w USA nie widziałem... bo tam murarz, który umie winkle wyprowadzić jest majętnym człowiekiem.

 

I jeszcze coś - nigdy nie było tak, że każdy miał swój kąt. Chłop panszczyzniany mieszkał na ziemi Pana i orał jego glebę.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, robespierre said:

No nie do końca - zarobek z nieruchomości jest, ale jej wartość wraz z kolejnymi latami maleje. Po 30 latach wartość takiej nieruchomości drastycznie spada. Np. dziś mieszkania z lat 70-tych są tanie jak barszczy - można spokojnie kupić poniżej 200 tys. zł nawet przy Warszawie.

 

W połowie lat 90 mieszkanie 4 pokojowe w bloku na Tarchominie kosztowało około 120 tys zł. Obecnie to samo mieszkanie nie wiem czy lkupisz za 400 tys zł. Taki to spadek cen.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Taki to spadek cen.

Tylko jeśli mowa o np różnicy cen między 2008 a stanem obecnym, to już nie jest tak różowo.

Stabilny wzrost cen nieruchomości to jedno.
Nagłe skoki (10+% r/r) to NIE jest naturalna sytuacja.

 

Za skok cen w połowie lat 2000 odpowiada/ły spadki stóp % i zwiększenie dostępności kredytów mieszkaniowych.

Na koniec lat 90-tych kredyt mieszkaniowy oznaczał oprocentowanie 2-cyfrowe. A to było nie do zaakceptowania dla przeciętnego kredytobiorcy.

Mieszkanie mógł kupić ten, kto miał hajs w ręku. A takich szczęśliwców było niewielu. Siłą rzeczy - ceny mieszkań MUSIAŁY stać nisko.

 

Dziś mamy do czynienia z dojrzałym i dostępnym rynkiem kredytowym. Z drugiej strony mamy też problem ze sporą napłynnością na rynku depozytów - ludzie nie chcą oszczędzać w bankach, bo oprocentowanie jest mizerne (2% w skali roku to już "przyzwoite oprocentowanie". Odejmij jeszcze od tego podatek Belki...)

 

Dziś ok 70% mieszkań jest kupowanych za gotówkę i kupują je ludzie, którzy wykładają sałatę na stół. Żadnych kredytów, żadnych takich.

Zarabiają podwójnie - wynajem + wzrost cen.

Mówię tu o prostym kupowaniu mieszkań od dewelopera, nie żadnych swapach, szybkich dilach itp.

 

To, co jest dla mnie BARDZO niepokojące to to...

Jest taka zasada na rynkach finansowych: Jeśli Twój taksówkarz kupuje dane aktywo, to oznacza, że trzeba spierdalać.

Tak było z BTC/innymi crypto. I miała to być - nomen omen - kopalnia złota. Jak jest - każdy widzi (a "taksówkarze" opowiadają, jak to "zaraz się odbije i będą miljony monet")

No więc - aktualnie w nieruchomości inwestują obecnie właśnie rozmaici "taksówkarze".

A to już zły znak.

 

Bańkę 2008-2010 nadmuchało budownictwo MIESZKANIOWE. Nie spekulacja, tylko gorąca koniunktura i zakup pod konsumpcję (czyli pod zamieszkanie). Załamanie wynikało z odcięcia źródła finansowania. Można rzec - naturalny spadek nastąpił.

Teraz mamy przykład ewidentnej bańki. A jak jest bańka, to musi być korekta. Praw ekonomii pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb ?

Edytowane przez Stary_Niedzwiedz
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Stary_Niedzwiedz said:

Siłą rzeczy - ceny mieszkań MUSIAŁY stać nisko.

Tyle, że tło tego było takie, że i dochody były równiez wiele niższe, więc to nei było tak, że wtedy zamożnośc była taka sama, a mieszkania stały "nisko". Były tak "nisko" na jakim poziomie była wtedy zamożnośc społeczeństwa.
I był to czynnik główny. Odchyłki spekulacyjne, stopy procentowe itd powodowały "tylko" wachnięcia w dół czy górę. 
Nie siedzę w rynku nieruchomości, więc nie będe się bawił w głębsze analizy.

Czytałem kiedyś książkę jakiegoś bankiera z USA, który mówił, że nieruchomości się kupuje jak jest "krew" na ulicach, a sprzedaje jak wszyscy piją drinki i grillują. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Czytałem kiedyś książkę jakiegoś bankiera z USA, który mówił, że nieruchomości się kupuje jak jest "krew" na ulicach, a sprzedaje jak wszyscy piją drinki i grillują. 

No wiesz, nic odkrywczego ?
Kupuj tanio, sprzedaj drogo ?

Tylko że problemem jest określenie, kiedy jest "tanio", a kiedy "drogo".

Również problemem jest to, że sytuacji "tanio" towarzyszy "jest chujowo z finansami".

Jedno wynika z drugiego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Stary_Niedzwiedz said:

Tylko że problemem jest określenie, kiedy jest "tanio", a kiedy "drogo".

Wykazał w tej książce, że podczas róznych przewrotów, nie mówiac juz o wojnach, nieruchomości są dużo tańsze, i łatwiej dostępne. Zaś kiedy wszyscy syci, czyli okres stabilizacji, wtedy swój kąt jest w cenie. Teraz jest raczej stabilnie.
Ale np na takiej Ukrainie...
Mam znajomego ukra który ma firmę w UK. Nie sa to kokosy, ale ma zdecydowanie więcej niż na posadzie menagera w budowlance, jak kiedyś pracował. No i ten ukr obliczył, że kiedy był największy pierdolnik na Ukrainie, a nałożył się on na czas jego dobrego prosperity w UK, to mógł on kupować każdego miesiąca mieszkanie na Ukrainie. To są biznesy...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w kontakcie z Inwestorem, facetem który żyje z inwestowania pieniędzy, zawodowo się tym zajmuje, ludzie przychodzą do niego z pieniędzmi i On lokuje w dany biznes, wiele lat pracował dla Amerykańskiego banku a teraz na swoim jest. Zapytałem go o nieruchomości i twierdzi że w takim Wrocławiu to nawet warto kupić z udziałem kredytu pod wynajem, sam kupił dwa apartamenty tyle że za gotówkę, jeździł po najbardziej znanych miastach Polski i wybrał Wrocław który według niego ma najlepsze predyspozycje pod inwestycje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualny boom na rynku mieszkaniowym napędzany jest przez zakupy mieszkań przeznaczonych na wynajem (jako inwestycja).

Sprzyjają temu niskie stopy procentowe (z wynajmu da się wyciągnąć większy % od zainwestowanego kapitału niż z innych bezpiecznych form lokowania kasy) i duży popyt (napędzany importem pracowników ze wschodu).

Patrząc w perspektywie krótko/średniookresowej wiadomo, że gospodarka rozwija się cyklicznie i po "siedmiu latach tłustych" nastąpi "siedem chudych" i ta koniunktura na mieszkania kiedyś siądzie. Ale czy to będzie oznaczało spadek cen czy tylko zahamowanie inwestycji? I kiedy nastąpi? Wszystko to jest wróżeniem z fusów.

Masz kasę - kupuj. Jeśli zmiany nastąpią, to będą powolne - raczej nie ma co liczyć na gwałtowne tąpnięcie na rynku, a Ty będziesz czekał następne lata (a i tak może się okazać że nic nie zyskasz).

Edytowane przez aceiro
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, aceiro napisał:

Aktualny boom na rynku mieszkaniowym napędzany jest przez zakupy mieszkań przeznaczonych na wynajem (jako inwestycja).

W Nowy Rok wydreptałem sobie na spacer wieczorową porą. Mijałem po drodze takie dwa nowe bloczki, w tzw. "bardzo atrakcyjnej lokalizacji". Na 18 samochodów na parkingu 13 miało tablice spoza województwa, z czego 10 z dystansu powyżej 500 km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, RealLife napisał:

 

Dalej młodzi uciekają bo ciężko tam o pracę jeśli chce się zarabiać powyżej średniej krajowej. Natomiast do 3000-3500 zł brutto to znajdziesz pracę raczej szybko. Dużo zakładów jest w strefie, kolejne się budują. 

Mimo mojego podziwu dla Rzeszowa i uznania dla tamtejszych władz jak miastem kierują to Rzeszów nadal jest dziurą, przyjemną ale dziurą. Trzymam jednak kciuki by to miasto rozwinęło się na miarę Wrocławia czy Poznania, w pełni na to zasługuje.  

Czyli specjalistom też nie chcą płacić? Co do młodych to różnie bywa bez doświaadczenia i umiejętności przychodzi na start i chce na start 5k netto, nawet po testach gdy już widzą że słabo im poszło nie chcą zejść z "wpojonego" im pułapu magicznych 5k.

Edytowane przez Mordimer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, AR2DI2 napisał:

W połowie lat 90 mieszkanie 4 pokojowe w bloku na Tarchominie kosztowało około 120 tys zł. Obecnie to samo mieszkanie nie wiem czy lkupisz za 400 tys zł. Taki to spadek cen.

No to odnieśmy to do "prawdziwego pieniądza" za który i państwa i banki centralne uznają złoto. 

W 1995-1996 uncja GLD kosztowała 900-1000PLN, czyli to mieszkanie kosztowało 120-130 uncji. 

Obecnie uncja to 4800 PLN, czyli mieszkanie za 400k kosztuje circa 84 uncje (czyli ponad 40 uncji taniej). Taki to wzrost cen. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan tylko pamiętajmy że $ to (prawie) taka sama łże-waluta jak każdy inny papier i podlega tym samym prawom co np. atrament - można nim na papierze napisać dowolną ilość zer a sam atrament rozcieńczyć niemal dowolnie wodą i też będzie widać cyferki przy pisaniu. 

 

Ale OK. W '95r $ średnio kosztował 2.4PLN. Obecnie 3.75PLN. Czyli mamy ówczesne 50k$ do 106k$, czyli nieco ponad dwukrotny wzrost wyceny nominalnej. Przez ćwierć wieku!

Jednak jeśli weźmiemy 120k PLN na ćwierć wieku pod oprocentowanie z roczną kapitalizacją rzędu 5% to po tym czasie wyjdzie z tego 406k PLN. No to sorry, ale realną inflację szacuje się wyżej niż 5% rocznie w PL. Więc w najlepszym wypadku wartość tego mieszkania nie wzrosła, tylko została skorygowana w wyrażanej walucie o poziom inflacji. 

 

Kolejna ciekawostka - cena ON w '96 wynosiła 1.22PLN, czyli do dziś również wzrosła czterokrotnie.

Czary-mary,

gdzie dolary?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Johny_B napisał:

Ceny nie spadną, mieszkania będą stać puste, a ceny się nie zmienią. 

W USA też tak myśleli w 2007r. Przecież "na nieruchomościach nie da się stracić". Oj będzie zdziwienie i płacz.

 

Ukraińcy i ciapaci z Afryki na zasiłkach (po dojściu PO do władzy) podbiją jeszcze i tak jak napompowane ceny mieszkań. ;) Będą płacić koralikami. :D

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, realista napisał:

 

Faktem jest że większość miast się wyludnia i niedługo już tylko w Warszawie będzie przybywać mieszkańców. 

 

 

W moim mieście jest 15% mniej ludzi, niż w 1995, a mieszkań jest więcej i wciąż budują się nowe. Ludzie mieszkają dziś na większych metrażach. W 1995 mieszkałem z rodzicami i bratem na 65m. Dzisiaj mam swoje 47m tylko dla siebie. Wyludnianie to uproszczenie. Dopóki jest praca, dopóty ludzie będą mieszkać.

 

 

 

Zaletą mieszkania jest stabilność cenowa i możliwość wynajmu.

 

Wadą - w naszej geopolityce wojny wykluczyć nie można, jak również zwiększenia podatku od wynajmu. Dzisiaj jest komfortowe 8.5% od przychodu lub 19% od dochodu, ale co się wydarzy za 3 lata? Za 10? A diamenty pakujesz w mały woreczek i spieprzasz : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Byłybiałyrycerz napisał:

Zapytałem go o nieruchomości i twierdzi że w takim Wrocławiu to nawet warto kupić z udziałem kredytu pod wynajem

A co miał powiedzieć jak żyje z prowizji frajerów, którzy inwestują u niego pieniądze.

Podatek katastralny ładnie wyczyści rynek w tego gigantycznego bąbla spekulacyjnego. Będzie panika i płacz.

Coraz szybsze wyludnienie miast na korzyść terenów podmiejskich też zrobi swoje.

 

Ludzie widzą że każdy balon spekulacyjny pęka ale i tak nie wyciągają wniosków.

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj jeden kolega powiedział mądrą rzecz: mieszkania będą stały puste, a nie będą taniały. Dlaczego tak się dzieje? Bo posiadanie mieszkania, generalnie nieruchomości jest stosunkowo tanie, nie jest obarczone nadmiernym opodatkowaniem i moim zdaniem powinno tak zostać. Ale z drugiej strony gdy zacznie brakować pieniędzy, nie mam wątpliwości, że wprowadzą jakąś formę podatku katastralnego. Wówczas ruch w interesie zrobi się większy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka faktów z dużego, modnego miasta na północy kraju:

 

- deweloper zapewnia przy sprzedaży Zarządcę nieruchomości. Dziwnym zbiegiem okoliczności, Zarządca nie ściąga zaległego czynszu za mieszkania niesprzedane przez 4 lata, a wciąż należące do dewelopera. Stoją puste, cena nie spada, kosztów dewelopera nie ma.

- znajomy pracujący u innego dewelopera, przyznał że oni akurat po sprzedaży 1/3 mieszkań przeciętnie są już na zero, reszta to czysty zysk - kupili taaanio ziemię kilkanaście lat temu, odrolnili...

- znajomy widział jak do dewelopera przyszedł Norweg z tłumaczem, i chciał kupić siedem mieszkań bo na tyle miał gotówkę. Kupił cztery ostatnie, reszta była już zarezerwowana - pierwszego dnia sprzedaży.

- ceny rzędu 8tys. zł już na nikim nie robią wrażenia, za 6500zł to obrzeża miasta lub wyjątkowa okazja, centrum powyżej 10 tysięcy. Na dobre lokalizacje pod wynajem brak podaży, jest popyt. W miejscu "turystycznym" cena to 14tys. za metr, blok wykupiony w trzy dni w 85%.

- przy budowie domu, niektórzy klienci widzą budowlę raz przy odbiorze, albo nawet wcale. Potrzebują tylko zdjęcia i papiery, w zamian wysyłają kasę - zarówno Polacy na obczyźnie jak obcokrajowcy.

- ustawa uwłaszczeniowa de facto stanowi przygotowanie do wprowadzenia podatku katastralnego. Za użytkowanie wieczyste się nie płaciło, ale skoro stałeś się właścicielem...

- tylko wola polityczna powstrzymuje podatek katastralny. Infrastruktura i mapy "domiaru" są praktycznie gotowe od lat.

- kupno mieszkania "dzieciom" a teraz na wynajem, stało się modne wśród ludzi (metoda ściągnięcia kapitału z rynku). Gdy nadciągają lemingi, lis ucieka im z drogi...

- nowa ustawa ułatwiająca wykup przez obcokrajowców prawnych, może w każdej chwili podbić ceny i zapobiec nagłym spadkom - niestety przy naszej "stabilności" prawnej łatwo sobie wyobrazić, że deweloperzy by "wylobbowali" kolejny przekręt "lub czasopisma" gdy tylko ich zyski będą maleć.

- wszelkie zmiany prawne lub cenowe dookoła nieruchomości to temat "drażliwy społecznie" i mogą minąć długie lata, zanim któraś władza zdecyduje się na niepopularne kroki - a w tym czasie trzeba gdzieś mieszkać. Co mi po spadku cen 25% za dziesięć czy dwanaście lat, jak koszt wynajmu (plus korekta inflacyjna, plus wzrost kosztów pracy) zje te oszczędności?

 

Dopóki deweloperzy trzęsą rynkiem i samorządowcami, a lemingi kupują "na wynajem" (nie mówię o graczach gotówkowych, a o przypadkach "dla dzieci, na kredyt, a wynajem spłaci"), to spadku nie należy raczej oczekiwać, chyba że wejdzie kataster. Ale kataster zwiększy inflację, a ta - ewentualnie - ceny wszystkiego, w tym mieszkań.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, misUszatek napisał:

Ukraińców przybywa ale gdy za rok otworzy się niemiecki rynek pracy to połowa pojedzie.

Mają takie bariery w ustawie że mało kto się załapie (konieczność znajomości języka, udokumentowane wykształcenie, itp.).

 

16 godzin temu, robespierre napisał:

a jeśli chodzi o mieszkania i domy, to np. UK a Polska to Niebo a Ziemia. Dom który u nas kupisz za 1 mln zł, tam kosztuje 2 mln... funtów. Tam wszyscy wynajmują na potęgę.

To kwestia prawa budowlanego w UK. Tam się praktycznie nie da samemu wybudować domu. Prawo jest takie że mogą to robić wyłącznie pewne korporacje (ich liczba też jest ograniczona). Czyli jest monopol + obowiązek budowania w określony sposób (brak "systemu gospodarczego" jak u nas, nie można używać pustaków: musi być cegła, itp.).

 

17 godzin temu, RealLife napisał:

Bardzo ładne, szczupłe i zgrabne kobiety. Niestety (albo stety) trudno dostępne bo kościół zrobił swoje. Nigdzie tak ciężko coś nie szło się bardzo poderwać jak w Rzeszowie. 

Podzielam zdanie RealLife co do miasta.

Jednak co do dziewczyn to nie wiem. Mi się zdarzyło że jedna na mieście sama do mnie zagadała. A potem miałem 2 znajome (koleżanki kolegów) które same trochę się prosiły o kontakt.

Jednak byłem wtedy ciągle na etapie izolowania się od kobiet, więc traktowałem je jak kosmitów. I urywałem kontakt dość szybko.

Mieszkałem w Rzeszowie z 5 lat od 2010 roku.

 

PS. Pozdrawiam dziewczynę która w 2015 roku w peruce, czarnych okularach i szlafroku (wyglądał jak jakaś sukienka dla niepoznaki) była z kolegą i chciała sobie zrobić rozbierane zdjęcie na "rondzie dla pieszych" (taki dziwoląg budowlany w Rzeszowie koło PKSu). Tylko im coś zdjęcia nie wychodziły albo nie mogli robić bo ludzie przechodzili. Tak się przypadkiem złożyło, że miałem akurat wtedy teleobiektyw przy sobie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Rnext said:

No to odnieśmy to do "prawdziwego pieniądza" za który i państwa i banki centralne uznają złoto. 

W 1995-1996 uncja GLD kosztowała 900-1000PLN, czyli to mieszkanie kosztowało 120-130 uncji. 

Obecnie uncja to 4800 PLN, czyli mieszkanie za 400k kosztuje circa 84 uncje (czyli ponad 40 uncji taniej). Taki to wzrost cen. 

 

Tyle że cena w zlocie w kontekscie zakupow nieruchomosci, oraz strat czy zyskow, interesuje tego kto obraca czy inwestuje w zloto. A takich ludzi jest niewielu. Nie widzialem nigdy ogloszenia " sprzedam mieszkanie cena 80 uncji", zaś za złotówki bardzo często.

 

Dla tzw zwyklych ludzi kontekst w zlocie jest malo interesujący.

Zwykli ludzie interesują się ile mogą kupic za swoją wyplatę w walucie w jakiej zarabiają. 

 

Srednia krajowa w 1995 - 800zł.

Srednia krajowa w 2018 - 3000zł.

 

Srednia krajowa ceny metra kwadratowego w nowym bud w bloku  w 1995 - 900 zł.

 

Średnia .....................w roku 2018 - 4000 zł. 

 

Czyli srednio, mieszkanie 4 pokojowe ww jest droższe w 2018 niż w 1995. 

Taka to matematyka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawodowo zajmuję się branżą skorelowaną z rynkiem nieruchomości.

Mocno skorelowaną.

 

We wróżkę bawić się nie będę.

Bo nie wiem nawet co zjem na obiad w przyszłą sobotę.

 

Na tyle na ile mogę napisać.

Bo branża mimo wszytko mała.

A ja wole się nie wychylać by mnie skojarzono.

 

Pewien cykl koniunkturalny właśnie się kończy.

Końcówka była mocno zasilana tanim jak barszcz kredytem hipotecznym.

A ten barszcz był zrobiony z ultraniskich stóp procentowych.

 

"kupiło" mieszkania wiele osób, które normalnie na to nie stać.

Jak odpalą stopy (a odpalą) to ludzie ci pospadają z kredytów jak dojrzałe śliwki.

To raz.

Teraz dwa.

Już w tej chwili banki nie dają nieruchomości na licytacje komornicze.

Dogaduję się z dłużnikami i "odkupują" nieruchomości za anulowanie części długu.

Wszystko po to by mieszkania te nie szły na rynek i nie zwiększały podaży.

Teraz trzy.

Tak.

Ceny przystopują a może nawet spadną.

I to już za niedługo.

Góra dwa lata.

Jak głeboko spadną?

Na ile przystopują?

Wróżką nie jestem,

 

Wielką niewiadomą jest inflacja.

Jak wystrzeli - skoreluje to z większą ceną mieszkań i nieruchomości.

To czynnik na + rośnięciu ceny.

 

Poza tym pamiętajcie o jednym.

Prawo się zmienia.

Znam kilku inwestorów, co pokupowało po kilka hektarów ziemi rolnej.

Albo i więcej niż kilka.

Weszła ustawa i dupa.

Nic z tą ziemią nie zrobią.

Siedzą na tyłku i patrzą na kartki z kalendarza.

Chyba że sami gospodarstwa rolne założą i w buraki wejdą.

 

Jest wiele niewiadomych i niepewnych czynników.

 

Ku spadkowi cen czy wyhamowaniu rzutuje cykl koniunturalny w branży.

I pewny jak bum cyk cyk wzrost stóp procentowych.

 

Ku stabilizacji cen czy wzrostowi skłaniałaby presja inflacyjna.

I utrata wartości fiat money.

 

Jak wspomniałem, kto to wie.

 

Wiem jedno.

W dużych miastach.

W dogodnie skomunikowanych miejscach.

Mieszkania to wartość.

Zawsze się sprzeda.

Zawsze wynajmie.

 

W dupę przysłowiową dostaną wyłacznie zadupia.

I peryferia aglomeracji gdzie jedziesz do pracy półtorej godziny w szczycie zbiorkomem.

 

Zmiania się też model gospodarstwa rodzinnego.

Na bardziej zatomizowany.

Kiedyś jedna rodzina 4 osobowa była w M2 czy M3.

Obecnie każdy na swoim m2, choćby mikro-kawalerce.

I z jednego M2 czy M3 robi się potrzeba na trzy czy cztery (nawet) kwadraty.

 

Idziemy w erę singielstwa.

Patrzcie na zachód europy - my tam podążamy z 15-20 letnim opóźnieniem.

 

https://goldenmark.com/pl/mysaver/ceny-nieruchomosci-w-zlocie/

I jeszcze co do katastru.

To żadna tajemnica, SYSTEM JUŻ JEST.

Działa!

Jest w pełnej gotowości.

Stoi w blokach startowych od lat.

 

Dlaczego nie odpalają?

Ekipa rządowa która to odpali - z automatu przegrywa wybory.

Bo podatek od nieruchomości poleci w górę jak rakieta.

Mówi się, że maks ma wynieść do 2% wartości nieruchomości rocznie.

Dla najatrakcyjniejszych nieruchomości.

Mówi się.

Pamiętajcie, mówi!

 

Wprowadzą.

Zrobią niby-ulgi na jedno mieszkanie.

A od drugiego dostaniecie taki podatek, że Wam się odechce.

A bić kułka !

Burżuja!

Ma to niech płaci!

:D

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, AR2DI2 napisał:

Tyle że cena w zlocie w kontekscie zakupow nieruchomosci, oraz strat czy zyskow, interesuje tego kto obraca czy inwestuje w zloto.

Niezupełnie. GLD to wskaźnik który ma szerokie znaczenie i wiele konotacji.

Jak również niezupełnie chodzi tylko o inwestowanie w złoto, bo przecież rozmawiamy tutaj o sensie inwestowania, choć akurat w nieruchomości, podchodząc do mieszkania jak do zwykłego aktywa, bez mistycyzmu.

 

Co do Twojego porównania pensji i ceny m2 to też wcale nie jest kolorowo - w takim razie '95 to było 112.5% ceny metra a w 2018 - 133% (chociaż chyba zaniżyłeś średnią bo jest niby coś koło 3500). No to pierwszy wniosek - średnia pensja wyrażona w wartości m2 - spadła. 

Ale nawet nie biorąc pod uwagę obecnej bańki, różnica 20% jest bez szału. A zawsze jest wyścig pomiędzy cenami i inflacją z dewaluacją, raz wygrywa jedno raz drugie. 

 

To, czego nie widać w tym przypadku, to 25 lat renty kapitałowej z czynszu. I to jest korzyść oraz istota inwestycji w nieruchomość. Czyli raz - w miarę utrzymywanie wartości w odniesieniu do inflacji i dwa - renta kapitałowa, bo to przecież dla niej się inwestuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.