Skocz do zawartości

Matczyna troska czyli jak zrobić z syna niewolnika.


Rekomendowane odpowiedzi

Siema,

 

Temat jest dla mnie ciężki i jeszcze trochę bolesny pomimo upływu czasu, ale wolę opisać pewne mechanizmy i sytuacje, żeby młodsi koledzy nie musieli przechodzić przez to całe szambo i mogli się w porę ewakuować. 

 

Pisząc te słowa mam pewne poczucie winy, wręcz czuję się jak zdrajca, który publicznie występuje przeciwko własnej matce i ujawnia kulisy swojego rodzinnego życia, ale myślę, że muszę to zrobić jak nawet nie dla siebie to dla innych chłopaków.

 

Myślę, że mogę to napisać bo nigdy nikomu nie zwierzałem się ze swojej przeszłości.

 

Po pierwsze nie chcę, żeby ktokolwiek uznał mnie za ofiarę ponieważ myślę, że od prawie dwóch lat skutecznie walczę z tym syndromem(treningi, kursy, szkolenia itd). Nie chcę też, żeby ktokolwiek uznał moją matkę za psychopatkę i wariatkę bo jest to dobra kobieta, ale sama w życiu wiele przeszła więc myślę, że miała nieźle zniekształcony obraz rzeczywistości. Może była nawet chora, ale ponieważ nie jestem psychiatrą to nie chcę wyrażać takich kategorycznych opinii.

 

Podzielmy zatem ten post na kilka części:

 

Struktura rodziny - Rodzice rozwiedli się gdy, miałem 11 lat w sumie w żaden sposób to na mnie nie wpłynęło było to dla mnie wręcz obojętne. Cały związek moich rodziców to zawsze była tylko  formalność, ojciec nigdy z nami nie mieszkał za wyjątkiem pierwszych kilku lat mojego życia. Zwykłe małżeństwo na papierze, które nigdy nie miało racji bytu. Gdy miałem 5 lat ojciec został skazany na karę pozbawienia wolności, odsiedział rok czasu. Matka została tylko ze mną, moją starszą siostrą, długami i częstymi groźbami utraty życia (słynne lata 90).

 

Z tych gróźb nigdy nic konkretnego nie wynikało, ale często dostawała anonimy w stylu : ,,Jutro Twoje dzieci zdechną, uważaj na siebie", zdarzały się gówna na wycieraczce, dziwne rzeczy w rurze wydechowej i inne tego typu niespodzianki ;) 

 

Nie były to groźby od chłopaków z miasta tylko od zwykłego plebsu.(potwierdzone info bo chłopaki z miasta nic do nas nie miały ;))

 

Po roku życia w ciągłym strachu sytuacja się unormowała nikt już nie groził nam śmiercią więc był pełen chill ;). W sumie czyn, którego dopuścił się mój ojciec nie był znowu tak bardzo społecznie szkodliwy, żeby ten motłoch reagował taką furią, zawiścią i agresją na moją matkę i na mnie. Najwyższa szkoda jaką ktokolwiek poniósł to było 1500 zł (wszystko zostało zwrócone więc niech wypierdalają raz na zawsze).

 

Między mną a siostrą była duża różnica wieku (10 lat) więc naturalnym było, że szybciej wyprowadziła się z domu rodzinnego i zostałem sam z matką.

 

Relacja z ojcem - Uważam go za dobrego człowieka, ale swoje w życiu spieprzył. W każdym razie jak wyszedł z więzienia i się ogarnął prowadził nowe interesy przez jakiś czas. Tym razem bez większego przypału. Jak miał pieniądze to nigdy mi niczego nie odmawiał - miał zasądzone 400 zł alimentów to przez kilka lat płacił 1600 zł oczywiście wszystko do rąk matki. Dlatego dostał zaszczytną funkcję bankomatu. Później niestety po kilku dobrych latach wszystko wróciło do normy i biznes przestał się układać matka nie pracowała. Starał się zabierać mnie na mecze, na wakację, ale matka uznała, że on mnie molestuje seksualnie i jak dalej będzie się do mnie zbliżał to zrobi aferę na pół Polski przyjedzie TV i będę miał wstyd w szkole.( ojciec oczywiście nigdy mnie nie molestował, żeby była jasność)

 

Ponieważ alimenty spadły z 1600 zł i ojciec płacił już tylko 600 zł (więcej nie mógł), żyliśmy z tych pieniędzy plus jakiś zasiłków i innych takich.

 

Zwykła dysfunkcyjna rodzina jak ich wiele - Jak miałem 12 lat to matce już całkiem odjebało i stwierdziła, że jak będę chodził do szkoły to mnie ktoś porwie i zajebie więc jak tylko wychodziłem z domu to wybiegała za mną i kazała mi wracać. Cudem skończyłem piątą klasę szkoły podstawowej.(Miałem frekwencję ledwo ponad 50% więc mi się fartem udało, że nie kiblowałem w podstawówce.(wiem patola)

 

Później już było tak jak być mogło. Skończyłem gimnazjum(ciągle się z kimś musiałem napierdalać chociaż tego nie lubiłem, średnia ocen niska, zachowanie poprawne) i tak trafiłem do najgorszego liceum w swoim mieście. 

 

W liceum było spoko. Zacząłem się uczyć i miałem bardzo dobre oceny w sumie na tle szkolnych kolegów wyróżniałem się na plus(co trudne nie było bo z całym szacunkiem, ale mądrością nie grzeszyli.). Środowisko Karyn i Sebixów. Pracowałem też legalnie w weekendy oraz wakacje w liceum byłem powszechnie lubiany i nie sprawiałem żadnych kłopotów wychowawczych wręcz byłem wzorem dla innych. (Co zdarzyło mi się wtedy pierwszy raz w życiu) 

Finał historii.

Skończyłem liceum, zdałem maturę, poszedłem na studia prawnicze i tu zaczyna się cała historia manipulacji, gry na emocjach i niszczenia poczucia własnej wartości.

Mieszkanie w którym mieszkałem z matką poszło na licytację komorniczą(długi ojca), sprzedaliśmy je na wolnym rynku i rozpocząłem studia jako człowiek bezdomny. ;)  Po spłacie długów zostało nam jakieś 5 tysięcy złotych z mieszkania wartego około 300 tysięcy. ;)Ponieważ prawie całe swoje życie( za wyjątkiem liceum) byłem społecznym wyrzutkiem i ofiarą ostracyzmu ze strony rówieśników, sąsiadów i innych to wypracowałem sobie rzadką cechę jaką jest twarda dupa potraktowałem całą tą sytuację - UWAGA jako dar od losu i szansa na nauczenie się nowych rzeczy. Zacząłem więc dużo czytać o nieruchomościach, o spółkach i tego typu innych rzeczach.

 

Niestety, ale musiałem się jakoś utrzymać na studiach. Za wynajem różnych mieszkań przez te wszystkie lata płaciłem średnio ponad 1600 zł, matka pracowała za niską stawkę na zleceniu więc koszty utrzymania przeszły całkowicie na mnie. Alimentów nie dostawałem, nie chciałem też ścigać o nie swojego ojca)

 

Skąd miałeś na to wszystko pieniądze, Ty tępy, głupi, były dresiarzu z pojebanej rodziny? Zapytacie. Otóż odpowiem. Zatrudniałem się w branżach w których były duże prowizje, premie i niskie podstawy. Czyli sprzedaż, odszkodowania i inne takie. Musiałem postawić na efektywność bo inaczej bym zdechł z głodu i na ulicy. Musiałem być po prostu najlepszy. ;) Gdyby nie te studia to bym to wszystko olał i wyjechał za granicę zarabiać lepszy hajs i uczyłbym się programowania, ale byłem młody, głupi, pełen ideałów i jakiś naiwnych marzeń, że kiedyś będę świetnym adwokatem. ;)

 

Studiować próbowałem nawet się udzielałem w różnych stowarzyszeniach studenckich i kołach naukowych po pracy ;). Nawet poznałem tam swoją byłą.

 

Całe życie studenckie to był jeden wielki tryb eksternistyczny. ;) 

 

Jaka zatem mogła być moja relacja z moją matką?

Może zacznę od przykładu pewnej rozmowy z nią na trzecim roku studiów:

 

Matka : ,, Posłuchaj mnie ty (tu pada moje nazwisko - zawsze mówiła mi po nazwisku jak była na mnie zła) jeśli do jutra nie przyniesiesz pieniędzy za mieszkanie dla wynajmującego to cie stąd wypierdolę" Powiedziała to w dniu 06.02 czynsz płaciłem zawsze zgodnie z umową do 10 każdego miesiąca więc byłem cztery dni przed terminem. Tego dnia nie poszedłem po pracy do bankomatu po kasę bo byłem przeziębiony i jak najszybciej chciałem znaleźć się w łóżku.

Miałem takich awantur wiele. W okresie studiów nie trenowałem na siłowni więc słyszałem od niej, że jestem ,,brzydki, chudy, blady i nie może na mnie patrzeć bo jestem okropny"

 

Moja matka była chora na reumatyzm więc często pokazywała mi swoje ręce i stopy (mało estetyczne) i w trakcie kłótni mówiła np : ,,Popatrz kłócisz się z chorą matką, zobacz. nie wstyd Ci? Gdybyś miał prawdziwego ojca to by Ci taki wpierdol spuścił, że byś popamiętał.

 

Na 1 roku studiów rzuciła się na mnie z pięściami złapałem ją w odruchu obronnym za nadgarstki. Zostały ślady, wróciłem po pracy do domu. Już miałem policję na chacie i byłem przesłuchiwany.

 

 

Ogólnie książkę mógłbym o tym napisać jak matki manipulują swoimi synami, ale może wymienię te najczęstsze:

1. Wzbudzanie poczucia winy(choroba)

2. Prowokowanie awantur i wzywanie policji(sytuacja miała miejsce u mnie tylko raz, ale moja siostra miała z moją matką duże gorsze przeboje ode mnie)

Za wyjątkiem tego niefortunnego złapania jej za nadgarstki w odruchu obronnym to nigdy nie dałem się jej sprowokować i nigdy jej nie uderzyłem.

3. Mówienie po nazwisku i porównywanie mnie do mojego do ojca nieudacznika, oszusta i sprawcy całego zła na świecie.

4. Krytyczne uwagi na temat mojej sylwetki, ubioru czy jasnej karnacji.

5. Twierdzenia, że skoro nie chcę zrobić czegoś po jej myśli to jestem niedorozwiniętym idiotą i inne takie.

6. Porównywanie mnie do jej ojca(znany adwokat) oczywiście w tych porównaniach wypadałem blado.

7. Oskarżenia ojca i szwagra o molestowanie seksualne najbliższych członków rodziny(bezzasadne), ale afery w mopsie i prokuraturze były.

 

Trzeba też powiedzieć uczciwie ja sam święty nie byłem, ale też bez przesady.

 

Ogólnie proszę o nie hejtowanie mojej matki, gdyż aktualnie naprawdę bardzo się zmieniła na plus może dlatego, że nie mamy już częstych kontaktów. Teraz zawsze mi powtarza, że jestem świetnym facetem i wychowała syna na wspaniałego człowieka ;). Nie ma nic lepszego dla relacji na lini matka-syn jak ograniczenie kontaktów ;)

 

Aktualnie mam 27 lat jak zakończyła się historia byłego drecha z dysfunkcyjnej rodziny?

 

W sumie szczęśliwie.

 

Mam swoje mieszkanie na strzeżonym osiedlu, właśnie je wykańczam .Moja matka również ma już swój kąt więc bezdomność jej nie grozi.

 

Cieszę się, że będzie bezpieczna.

 

Kocham ją bardzo, ale musiałem to napisać i raz na zawsze zakończyć ten temat. Z chwilą gdy piszę ten post zostawiam całą przeszłość raz na zawsze za sobą i wiem, że teraz będzie między mną a nią już tylko dobrze.

 

Post zamieszczony na prośbę @AR2DI2.

 

Pozdro.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodam jeszcze do tego rollerocuster emocjonalny, który powodował u mnie już takie zaburzenie obrazu rzeczywistości, że już sam nie wiedziałem co jest prawdą a co nie i przepraszałem za rzeczy, których obiektywnie nie byłem winny.

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 19
  • Dzięki 14
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, dobryziomek said:

Skąd miałeś na to wszystko pieniądze, Ty tępy, głupi, były dresiarzu z pojebanej rodziny?

Zupełnie nie potrzebny wpis. 

Takich hardkorow nie miałem ale też czasem: boje się, że zabiję matkę. 

 

Olej w głowie wystarczył aby jakoś się ogarnąć. Gratuluję! 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehhh... te nasze polskie rodziny. Nie będę się rozpisywał o swojej, niby była normalna a ja jako jedynak musiałem mieć jak pączek w maśle. Tak przynajmniej wielu stwierdzi.

 

Prawda była taka że już jako gówniarz myślałem jak zarobić pieniądze bo inni mają kieszonkowe a ja nigdy nic nie dostałem.

Może dlatego to umiem robić najlepiej.

 

Jeżeli możesz urywaj się, mnie się udało w wieku 25 lat dopiero. Oni (tutaj mówię o rodzicach) chyba nigdy nie wierzyli i nie przewidywali nawet jaki bez nich osiągnę sukces.

 

Kiedyś moja matka zanim jeszcze umarła a już było ciężko wypomniała mi ile to ją kosztowali lekarze, że musiała gdzieś jeździć żeby mogła zajść w ciążę.

 

Tutaj zakończę temat.

 

Niestety muszę cię zmartwić. Musisz się starać do końca żeby iść prosto, a i tak Twoje dzieciństwo będzie chodzić za tobą. 

Zmienisz środowisko na ludzi którym się udało w życiu, wtedy będziesz miał porównanie jak można inaczej żyć, że co dla innych było podłogą dla ciebie sufitem jak pisał Gombrowicz w Moralności Pani Dulskiej. 

 

Trzymaj się i się nie poddawaj. 

 

Edytowane przez PORT0
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem to tylko dlatego, żeby pokazać jak matki manipulują swoimi synami i że na linii matka-syn jest często dużo gorzej niż w małżeństwie.

 

Dzięki za miłe słowa, ale wsparcia już nie potrzebuję bo mam już młodość za sobą ;)

 

Teraz trzeba nakurwiać, żeby stać się wreszcie twardym zawodnikiem.

 

W każdym razie: Tak! Matki potrafią grać na naszych uczuciach, emocjach często w bezwzględny i brutalny sposób.

 

Temat nie jest o mnie tylko o manipulacji. Ja napisałem swoją historię, żeby przedstawić tylko problem, który jest globalny a o którym się milczy.

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek Cóz, u mnie w domu to raczej wygląda tak, że przez dwa dni mam spokój, a trzeciego to mam takie jazdy w domu, że aż głowa mała. O co jestem wyzywany? Od pedałów ( bo nie planuje się hajtać, nawet intercyza jest dla mnie mało przekonywalna) I wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? Że ja mam 18 lat. A ta ich patologiczna chęć ożenku polega na tym, że chcą mieć jak najszybciej wnuczęta, bo gospodarka kurł****. Kompletnie gdzieś mają argumenty, jak tak myślę to dla nich jestem chyba drogą do celu ( pojęcia nie mam, pewnie mają nawet sobie nieznane jakieś chore wyobrażenie szczęścia). Jazdy o to co robię, o to czego nie robię. Teksty matki w stylu "bez 2500 zł z roboty się nie pokazuj".Co chwila mi mówią, że "teraz na studia zaoczne i do pracy + robić w gospodarstwie, bo my już starzy i chorzy" ( czyli pomimo częstego zwania mnie i okazywania mi braku szacunku traktują mnie jako ich przyszły bankomat i starają się grać mi na współczuciu). Kompletnie ich nie obchodzi co chcę robić, jaki jestem ( a moim największym marzeniem jest bycie samodzielnym i zdolnym do własnego utrzymywania się). Teraz przede mną matura, a potem idę na studia i do pracy. Jakiejkolwiek, byleby zarobić na jako takie własne utrzymanie. Liczę, że pewnego dnia jak będą mi dalej robić jazdy, nie szanować mnie i obrażać po prostu powiem, że mimo, że ich kocham nienawidzę jak mnie traktują, będę mógł się wyprowadzić, a nie zrobić to co zawsze z czyli zamknąć się w swoim pokoju ( chociaż też nie daję sobie w kaszę dmuchać, ostatnio dostałem określenie od  rodziców jakobym był "pyskatym gówniarzem").    

Edytowane przez Hubertius
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hubertius Post jest dla takich jak Ty.

 

Zrób to. Zabezpiecz najpierw tyły weź teraz jakąś pracę dorywczą.

 

Jak zaoszczędzisz trochę kasy to wyjedź może za granicę? Zaoszczędzisz przez rok albo dwa lata trochę kasy, zrobisz kursy albo pójdziesz na studia i sobie poradzisz.

 

Nie siedź tam bo za kilka lat będziesz miał zerowe poczucie własnej wartości.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może niezupelnie w temacie ale kiedyś się zastanawiałem nad pewnym ciekawym egzystencjonalnym pytaniem.

Może niezwykle brutalnym, ale życie przeciez jest brutalne.

 

Pytanie jest takie - czy dzieci mają obowiązki wobec własnych rodziców ?

 

Odpowiedź potoczna (celowo nie używam słowa "matrixowa") jest taka - ależ oczywiście, dzieci obowiązki wobec rodziców mają, bo to własnie dzięki rodzicom są na tym swiecie.

 

W tym momencie nalezy przeprowadzić odartą z pierdolimento analizę oparta na logice twardszej od diamentu.

Moim zdaniem (moim, podkreślam) - dzieci wobec rodziców nie mają żadnych zobowiązań. Rodzice zas wobec dzieci - jak najbardziej.

Bo dziecko bierze się na tym świecie z solidarnej i zgodnej współpracy obojga rodziców. Ojciec zapłodnił (zapewne dobrowolnie i najczęsciej celowo), matka zaś - zapłodnić się dała (zapewne również celowo i dobrowolnie)

Dziecko tymczasem nic nie miało wspólnego z tym działaniem. Było tylko jego efektem.

 

I dlatego obowiazek rodziców wobec dzieci istnieje i jest logiczny, zaś obowiązek dzieci wobec rodziców - jest co najwyżej dobrą wolą tychże dzieci i w żadnym razie nie może byc rozumiany jako przymus.

 

Jest takie jedno, stare jak historia ludzkości powiedzenie - jakim dziecko ucina każdą dyskusję z rodzicami. Każdą.

Po nim zazwyczaj dostaje w pysk. Bo na ten argument (niezwykle logiczny) nie ma żadnych kontrargumentów.

A argument ten brzmi - "ja się na świat nie prosiłem"

 

Niniejszy wpis nie ma na celu zniechęcanie do zajmowania się rodzicami kiedy ci potrzebują tego. Jestem od tego jak najdalszy.

Chodzi tylko o to, żeby człowiek wiedział skąd się wziął, jakie były przyczyny jego powstania oraz to, że coś dla rodziców robi - to wielka z jego strony uprzejmość.

Dokładnie odwrotna aniżeli obowiazek rodzica wobec dziecka - bo to rodzic to dziecko na świat powołał i jest - mówiąc kolokwialnie - "jak dupa od srania" by to dziecko utrzymać i tak ukształtować by dało sobie potem radę w samodzielnym życiu.

A jesli rodzic otrzyma od dziecka pomoc na starość - to tylko dodatkowy plus.

 

Sam na ile mogę pomagam własnej matce (ojciec nie żyje). To finansowo, to własnoręcznie, to coś załatwię.

Choć mimo, że dzieci własnych nie mam - stosuje tu pewną zasadę (ktora matkę denerwuje).

Mianowicie - staram się ją przekonywac by pewne sprawy (np urzędowe) uczyła się załatwiać sama. Bo całe życie tego nie robiła, załatwiał to nieżyjący już ojciec.

I szczerze powiem, że efekty (może niewielkie) ale są.

 

Zajmowanie się rodzicami na starośc jest odwrotnością zajmowania się dziećmi. Bo małe dzieci z roku na rok stają się coraz bardziej samodzielne. Tymczasem w wypadku starzejących się rodziców - jest dokładnie odwrotnie. Obciążenie rośnie.

  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem pewny, że każda nawet najlepsza matka stosuje mechanizm manipulacji:

-wbijanie poczucia winy, granie na emocjach

Często nawet nieświadomie, aby coś wymusić na dziecku gra na jego emocjach, ponieważ to jest najłatwiejsze (najszybszy skutek) dzieci są emocjonalne.

6 godzin temu, dobryziomek napisał:

Napisałem to tylko dlatego, żeby pokazać jak matki manipulują swoimi synami i że na linii matka-syn jest często dużo gorzej niż w małżeństwie.

Pełna zgoda, dziecko nie ma szans obronić się przed manipulacją matki. Nie pokochał jej za jędrny tyłek czy ładną facjatę, kocha bezwarunkowo, pragnie akceptacji i zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych i fizycznych. 

Matki czasem to wykorzystują tylko i wyłącznie dla swoich egoistycznych pobudek (np. bankomat na stare lata).

 

Teksty w stylu:

- jak nie zrobisz tego to nie będę cie kochać/oddam cię,

- jesteś tak samo beznadziejny jak twój ojciec,

Są dla mnie skurwysyństwem(przepraszam za wyrażenie) pierwszej wody. Po takim czymś dziecko będzie miało dużą szansę na podświadome szukanie toksycznego partnera.

 

Napiszę też coś o sobie, to taka forma autoterapii dla mnie. Może ktoś miał podobnie i w jakiś sposób podpowiem w ten sposób. 

U mnie w domu było powiedzmy dobrze, mimo niskiej zamożności, jednak mam pewne przypuszczenia co do mojego podświadomego szukania toksycznych partnerek. 

Myślę, że częściowo znalazłem tego przyczynę.

Jako najstarsze dziecko mama wszystkie obowiązki domowe zrzucała głównie na mnie, musiałem pilnować braci i być odpowiedzialny od najmłodszych lat (bracia 2 i 3 lata młodsi). Mimo iż bracia mogli tez to robić to zawsze mama mówiła "Sydney wolę jak ty to zrobisz bo będzie dobrze". Oczywiście ma to swoje dobre strony, ponieważ jestem człowiekiem zaradnym i pracowitym ale zawsze pojawia się jakieś "ale".

Ciemną strona tego jest to, że mając te 7 lat musiałem być już "dojrzały i odpowiedzialny".

Chyba w "No more Mr nice guy" była o tym mowa, że zbyt szybkie dorastanie, brak dzieciństwa powoduję syndrom miłego gościa (albo to jeden z czynników).

Stąd mam głupi nawyk "nadskakiwania" kobietom, w ten sposób moje małe dziecko wewnątrz pragnie uzyskać akceptację jak było w przypadku mojej matki.

Mam też duży problem z asertywnością.

Dzięki temu forum jestem w stanie zauważyć pewne rzeczy i pracować nad nimi. Efekty w życiu widzę m.in. finansowe. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek Uważam, że wnosisz bardzo wiele tym postem, dla siebie, dla forum i dla innych osób dotkniętych w mniejszym lub większym stopniu tym problemem.

 

Relacja syn-matka to temat o ogromnym znaczeniu i jest to swoisty "genotyp" kształtujący wielorakie reakcje i podejście (często niewłaściwe) do wielu spraw w późniejszym życiu.

Bardzo dobrze, że został szerzej przedstawiony w tym wątku.

7 godzin temu, dobryziomek napisał:

Ja napisałem swoją historię, żeby przedstawić tylko problem, który jest globalny a o którym się milczy.

Dokładnie, temat jest mało medialny i wątpię aby to uległo zmianie w najbliższym czasie.

 

Osobiście szczerze Ci gratuluję i podziwiam bo dostałeś słabe karty ale finalnie wygrałeś to rozdanie, z mojego punktu widzenia odniosłeś życiowy sukces. Dlaczego tak uważam?

Otóż spotkałem się z takową mądrością tutaj na forum, być może na jednej z audycji, która brzmiała w przybliżeniu - "Nie ważne dokąd doszedłeś, ważne skąd zaczynałeś i ile osiągnąłeś".

 

Wobec powyższego sądzę, że moja opinia jest jak najbardziej słuszna i jeszcze raz podkreślam - jest to wpis o dużym znaczeniu dla społeczności.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy jeszcze byłem katolikiem i chodziłem do kościoła, księża bardzo często powtarzali wzniosłe słowa o tym że dziecko to dar Boży, po wielu latach mogę śmiało stwierdzić że to bujda na resorach. Mówili tak aby ludzie się płodzili, bo każdy chce być przez Boga obdarowany, a to zwykła manipulacja, więcej dzieci, więcej owieczek do strzyżenia=silniejsza organizacja :) 

Pomijając już fakt, że wielu ludzi nie nadaje się do życia w rodzinie.

 

Dziecko, niczemu nie jest winne, przychodzi na ten świat i już ma wrzucone homonto na ''pysk'' że tak się wyrażę, a potem często ponosi negatywne konsekwencje decyzji swoich rodziców.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężki temat.

@dobryziomek - wykonałeś kawał ciężkiej pracy! Szacun!

 

Pozwólcie, że się podepnę.

 

Właśnie jestem na rozdrożu.

Po moim rozwodzie wyszły na jaw długi matki (wspólne mieszkanie). Ponad 130 000.

Matka nie pamięta awantur b. żony, ubzdurała sobie, że ja jestem najgorszy, mam problemy z emocjami, "nienawidzę" jej, rozwód to moja wina itd itd. Pocieszała ex, gdy jej konkubent zniknął na 3 dni (by zaraz zakończyć związek). Ignoruje opinie najbliższej rodziny i rozsądnych znajomych.

 

Gdyby nie znajomy prawnik, długi nadal by ukrywała.

 

Szybko przepisaliśmy mieszkanie na mnie ale przez 5 lat wierzyciele i tak mogą zakwestionować- to ucieczka od zobowiązań. Sprzedaż mieszkania i kupno mniejszego - jeśli w ciągu 5 lat - podatek od różnicy wartości plus koszmar mieszkania z matką w małym lokum (teraz mamy wygodne 3 pokoje w centrum miasta). Raty dla banku plus zajęcia komornicze w ZUS powodują, że teraz matce zostaje 280 zł/mies ! Ja ją niemal w 100% utrzymuję, ona beztrosko ogląda seriale w TV, muszę prosić, by odbierała awizo - kolejne pisma z sądów lub od wierzycieli! Jednak - powtarzam - ona lubi rolę cierpiętnika, całe życie "ciężko pracowała" (w kopalni? nie, była urzędnikiem).

 

Po wielu analizach pożyczyłem w banku kilkadziesiąt tys. pod zastaw mieszkania, spłaciłem część drobnych zobowiązań swoich i matki. Zostało 30 000, które miało iść na najpilniejsze długi - głównie uwolnienie emerytury od komorników. Chciałem, by matka podpisała umowę, że pomoże w spłacie rat, nie zaciągnie nowych pożyczek, będzie współpracowała z prawnikiem oraz zaniecha opowiadania bzdur na mój temat. Na końcu zastrzegłem możliwość wycofania pomocy i poddania matce leczeniu lub ubezwłasnowolnieniu (zależnie od diagnozy specjalistów). Przesadziłem? Może...

Ona stwierdziła zaś, że bzdur nie podpisze, że "wychowała żmiję", ble ble ble.

 

Miałbym ochotę całkiem  odciąć się od niej ale jak??? Zamienić mieszkanie na 2 kawalerki? Ale te długi - przynajmniej przez 5 lat - i tak ciążą na mnie. Przez 6 lat musi płacić jednemu z banków 1100 /mies...

Chyba muszę przetrwać te 5-6 lat a potem się zobaczy. 

 

Dziś idziemy do prawnika, liczę na konkretne ustalenia.

 

 

 

Edytowane przez SpecOps
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykułem termin "mentalna kastracja" dla tego co matki robią swoim synom. Zwłaszcza te nadopiekuńcze, zaborcze czy podcinające skrzydła.

 

@dobryziomek Moja matka też ma nierówno pod sufitem, miałem podobną sytuację, gdy po wielu dniach ciągłego dopierdalania się o byle co w końcu coś jej cholernie niemiło odpowiedziałem a ona rzuciła się na mnie z rękami.

Zadziałał odruch i ją odepchnąłem, całe szczęście, że nie mocno. (Zaznaczam, nie uderzyłem, odepchnąłem rękę, która leciała w kierunku mojej twarzy.)

 

W każdym razie ona przyzwyczajona do tego, że może ojca tak zjebać i czasem dać mu po twarzy ( nie wnikam czy słusznie czy nie, omijam ich kłótnie) była w szoku. Zachowała się jak mała dziewczynka. Zaczęła drzeć na cały dom i uciekła do swojej sypialni na górę po drodze wyzywając mnie od najgorszych.

 

Nigdy w życiu nie miałem wzbudzonego tak silnego poczucia winy jak wtedy, zrozumiałem, że niesłusznie w ciągu kilku minut. Poszedłem do pokoju, spakowałem się i wyszedłem, chciałem iść gdzieś, choć nie wiedziałem gdzie się udać. 

 

Ona wtedy była na dworzu, skapnęła się, że może mnie więcej nie zobaczyć i przeprosiła. No, nazwijmy to w ten sposób. Ta sytuacja ostatecznie mnie przekonała o jak najszybszym możliwie udaniu się na swoje, co mam zamiar w tym roku skończyć realizować.

 

Rodziców w życiu poznajemy dwa razy, Ci, którzy byli w naszym dzieciństwie i Ci prawdziwi jakich poznajemy, gdy dorastamy. Czasem ten obraz z dzieciństwa i z okresu dojrzałości jest diametralnie różny.

 

 

  • Like 6
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze słyszałem, że do niczego się nie nadaję. Nic nie mogłem samodzielnie zrobić "bo nie potrafisz". Jednocześnie ciągłe wymagania i brak taryfy ulgowej jeśli chodzi o wyniki w nauce. Jako, że jestem najmłodszy to nigdy nie mogłem wyrazić swojego zdania. Zostałem wychowany na pizdeusza i miano do mnie pretensje, że taki jestem. Wszyscy mają już dziewczyny a ty nie masz - często to słyszałem, więc znalazłem dziewczynę, byle jaką aby była.

 

Wiele mógłbym pisać ale to nie mój wątek.

 

Odkąd zacząłem dostrzegać problem i zgłębiać wiedze, wiem, że rodzice nie wiele winy ponoszą. Sami nie wiedzą o co chodzi, są jak roboty. Sami byli krzywdzeni i krzywdzą swoje dzieci. Dlatego dobrze, że można tu co nieco poczytać i odnieść do siebie i swojego życia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gr4nt Słusznie, ja też może niepotrzebnie to tutaj opisałem, gdzie brat opowiada swoją historię.

 

Mi chodziło raczej o to aby mu pokazać - nie jesteś sam. I niech mi teraz ktoś powie, że przemoc psychiczna nie istnieje ze strony kobiet w stosunku do mężczyzn. Tylko ten problem nie jest tak widowiskowy jak limo pod okiem i dlatego żadne Maje Ostaszewskie go nie nagłaśniają.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny temat.

 

Wierzę w was chłopaki :)

Ja też całe życie słyszałem, że do niczego się nie nadaje i tyle inwektyw, że wlos na głowie się jeży.

Z dzisiejszej perspektywy jak widzę jakie szambo przyszło mi odkopywać z głowy w każdym zakresie życia to chyba bym rzucił szpadlem i skoczył z mostu.

No ale, że się zorientowałem w środku procesu to wywalam gnój dalej.

 

Dlatego wy również chłopaki.

Wywalajcie syf i rozwijajcie się.

 

Pozdrawiam.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteście w dobrym miejscu, musicie tylko zacząć od mocnych fundamentów, czyli od uwierzenia we własną wartość, tego, że zasługujecie na lepsze zycie, zarabianie godnych pieniędzy, itd ;)

Ja mogę polecić na pewno jako narzędzie afirmacje, są jezzcze inne sposoby ale to warto wdrożyć na pewno.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, dobryziomek napisał:

Nie ma nic lepszego dla relacji na lini matka-syn jak ograniczenie kontaktów ;)

Dzięki. Może najlepsza historia na forum do tej pory @dobryziomek. Szacunek wielki w Twoją stronę. 

 

A to, co napisałeś w cytacie to gigant prawda. Przerobiłem również. Mnie matka całe życie wyzywała. Dzień w dzień. Również "samotna matka". 

 

Wystarczyło unormować własną sytuację życiową i olać "starą", aby wszystko wróciło do normy. 

 

To, że matki otrzymują dzieci pod opiekę to jest największa tragedia rzeczywistości, w jakiej żyjemy, bo nie nadają się do tej roli zupełnie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szacun Bracie, że tak to wszystko ogarnąłeś!

Sądzę, że ja z moim charakterem bym dawno matkę zostawił samą. Wiem, że to skurwysyństwo, ale jak by zmądrzała wtedy bym jej pomógł więc tym bardziej szacunek, że tak to załatwiłeś.

U mnie była z kolei taka sytuacja, że ojciec zmarł jak miałem 7 lat i matka przez swoje poczucie winy robiła wszystko za mnie, co u mnie wywoływało straszną irytacje.

Mam przez to zaburzone poczucie własnej wartości. Od kilku lat jest coraz lepiej. Przez to, że miałem słabe wzorce związkowe w domu nie układają mi się związki z kimkolwiek, czy znajomymi czy kobietami, chociaż wcale nie narzekam, po prostu widzę coraz bardziej schematy.

Teraz z bardziej ogarniętą banią i po wyprowadzeniu się z domu widzę jaka to była mocna kobieta. Ogarniała wszystko sama samiutka i nigdy nie narzekała.

Moje relacje z nią stały się bardzo dobre.

Tak jak ktoś wcześniej napisał z domu rodzinnego trzeba wylatywać jak najszybciej. Im prędzej tym lepiej.

 

 

Edytowane przez bulletproof
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, mac napisał:

To, że matki otrzymują dzieci pod opiekę to jest największa tragedia rzeczywistości, w jakiej żyjemy, bo nie nadają się do tej roli zupełnie. 

Czytam różne książki i w jednej z nich pisało, że rodzina to przeżytek, że ludzie w rodzinach są nieszczęśliwi gdyż wychodzą z założenia o posiadaniu jeden drugiego. Jak to czytałem to się oburzałem - co on pisze, jakiś komunista-hipis. Teraz zaczynam widzieć, że coś w tym jest.

 

Jedną z istotnych rzeczy jest wywalić z głowy myślenie o byciu czyjąś własnością - matki, żony; nie należy też sądzić, że kogoś się posiada - głównie żonę.

 

Skupienie na sobie, na swoich emocjach i potrzebach. Zdrowy egoizm.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Gr4nt napisał:

rodzina to przeżytek, że ludzie w rodzinach są nieszczęśliwi gdyż wychodzą z założenia o posiadaniu jeden drugiego

Potraktowałbym to nie jako własność a wzięcie kogoś pod swój zarząd czy to do okresu dorosłości czy też końca relacji. Tak zwyczajnie dać żyć innym i pozwolić rozwijać im rozwijać talenty. Niezależnie od tego zdrowy egoizm najpierw. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Gr4nt napisał:

Czytam różne książki i w jednej z nich pisało, że rodzina to przeżytek, że ludzie w rodzinach są nieszczęśliwi gdyż wychodzą z założenia o posiadaniu jeden drugiego. Jak to czytałem to się oburzałem - co on pisze, jakiś komunista-hipis. Teraz zaczynam widzieć, że coś w tym jest.

Podobał mi się najbardziej rytuał przejścia z chłopca na mężczyznę (chyba we wszystkich kulturach pierwotnych). Chłopca w rytuale odciąga się "siłą" od matki i zabiera do męskiego grona. My jesteśmy zmuszeni zrobić to samodzielnie. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mac napisał:

Chłopca w rytuale odciąga się "siłą" od matki i zabiera do męskiego grona. My jesteśmy zmuszeni zrobić to samodzielnie. 

Mam porównanie, jak pewne sytuacje wyglądały u mnie jak miałem 7 czy 8 lat, a jak wyglądają teraz, jak patrze na dzieci znajomych.

Jak miałem 7 lat, odjeżdżałem rowerem od domu po kilkanaście kilometrów, wspinałem się na wysokie drzewa, ojciec na to patrzysz i mówił żebym tylko nie spadł, matka podobnie, po czym poszedł dalej do roboty, a ja brałem kumpla i chodziliśmy po lasach, były i kleszcze i jedliśmy dzikie jagody, maliny i nic nikomu się nie stało, wspinaliśmy się po zniszczonych budynkach, pływaliśmy w jakiś jeziorkach.

 

Teraz, syn kumpla, osiem lat chłopczyk, wszedł na wysokość półtora metra a mamusia krzyczy, schodź, bo spadniesz, złaź natychmiast, to samo w innych dziedzinach, możesz rowerkiem pojechać 500 metrów i wracaj...

Dzieci płci męskiej, są systematycznie kastrowani od małego, co mnie kurwa przeraża, chowani są w jakiś inkubatorach, pozbawiani kontaktu z ryzykiem, problemami, prym w dopuszczaniu do takich sytuacji, wiodą matki, które gloryfikują bezpieczeństwo syna nie znając męskiej natury.

 

Ci chłopcy jak dorosną będą miały ogromny problem z własną tożsamością, pojawią się u nich problemy z orientacją, także seksualną, pozbawieni wyzywań, zatracą się w świecie dorosłym, co będzie skutkowało rożnego rodzaju odskoczniami; papierosy, alkohol, porno, narkotyki, dziwki :) 

 

Nie daj Panie dobry Boży aby wybuchła wojna, i na jednym froncie stanę z takimi wychowanymi przez ''madki'' facecikami ?

Edytowane przez The Motha
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Quo Vadis? napisał:

ona przyzwyczajona do tego, że może ojca tak zjebać i czasem dać mu po twarzy

To wydaje mi się centralnym punktem wspólnym tych historii. Albo "słaby" ojciec, albo taki który odszedł (zniknął, umarł) i po jakimś czasie od jego odejścia, matka przekonała samą siebie że był słaby bo ją zostawił.

Poprzez przeniesienie, dziecko "słabego" ojca stało się też słabe w jej oczach.

Aż zahartowane wahadło odbiło w drugą stronę.

 

17 godzin temu, dobryziomek napisał:

Ogólnie książkę mógłbym o tym napisać jak matki manipulują swoimi synami, ale może wymienię te najczęstsze:

1. Wzbudzanie poczucia winy(choroba)

2. Prowokowanie awantur i wzywanie policji(sytuacja miała miejsce u mnie tylko raz, ale moja siostra miała z moją matką duże gorsze przeboje ode mnie)

Za wyjątkiem tego niefortunnego złapania jej za nadgarstki w odruchu obronnym to nigdy nie dałem się jej sprowokować i nigdy jej nie uderzyłem.

3. Mówienie po nazwisku i porównywanie mnie do mojego do ojca nieudacznika, oszusta i sprawcy całego zła na świecie.

4. Krytyczne uwagi na temat mojej sylwetki, ubioru czy jasnej karnacji.

5. Twierdzenia, że skoro nie chcę zrobić czegoś po jej myśli to jestem niedorozwiniętym idiotą i inne takie.

6. Porównywanie mnie do jej ojca(znany adwokat) oczywiście w tych porównaniach wypadałem blado.

7. Oskarżenia ojca i szwagra o molestowanie seksualne najbliższych członków rodziny(bezzasadne), ale afery w mopsie i prokuraturze były.

Mocne i dobre zestawienie @dobryziomek, i chwała Ci za nie, ale działa nie tylko na synów (dzieci). Działa uniwersalnie.

Ad 1. Wzbudzanie poczucia winy. Standardowe zachowanie w przypadku mężów, przenoszone też na dzieci. Szantaż, przemoc psychiczna.

Ad 2. Kreowanie się na ofiarę, oraz tzw. gaslighting. Bo ofiara z założenia ma rację i nie ma żadnej winy. Przewija się przez większość opowieści "rozwodowych".

Ja kiedyś odruchowo odpowiedziałem na policzek - tym samym. To było w podstawówce, pod koniec. Tygodnie później, kolega z klasy zasłonił się przed ciosem swej matki nożem (podobno robił kanapki) - cięcie ręki do kości, karetka, milicja. Matka ostatecznie go wytłumaczyła, dostał tylko kuratora.

Ad 3. Mechanizm przeniesienia; winy ojca spadną na syna. Kary też. Prawdziwe albo wyimaginowane.

Ad 4. Aby być lepszym, wystarczy pogorszyć wszystkich dookoła. Kolejny standard stosowany uniwersalnie - na tych którzy na to pozwolą. A dzieci nie mogą się tak łatwo obronić jak dorośli.

Ad 5. Podstawy manipulacji. Zamiast argumentów, twierdzenie "bądź jak my, albo będziesz przeciw nam". A przeciw - to głupota, bo my przecież robimy dobrze. Partia, kościół, szkoła też tego używają - bo działa.

Ad 6. To gra zwana "Gdyby nie ty, to..." ale bez podtekstów (stąd porównanie do obiektu aseksualnego - jej ojca). Spotkałabym milionera. Zrobiłabym studia. Założyła firmę i zarobiła miliony.  Znowu poczucie winy 1) połączone z 4).

Ad 7. "Zostawił mnie więc coś z nim nie tak, chyba zboczony". Jak to, oferta seksu nie działa? Znaczy woli dzieci niż "księżniczkę". Dojdzie wkrótce do tego, że każdy wniosek rozwodowy będzie miał sekcję "zawiadomienia o molestowaniu".

 

18 godzin temu, dobryziomek napisał:

sam nie wiedziałem co jest prawdą a co nie i przepraszałem za rzeczy, których obiektywnie nie byłem winny

Moje skojarzenie - żona mówiąca do męża "Byłeś dla mnie niedostatecznie czuły, i to przez ciebie puściłam się z innym". Zdjęcie winy z siebie, i dosranie mężowi - kolejny schemat. Też używany uniwersalnie bo działa - "twoja wina, twoja wina, twoja bardzo wielka wina". Czasami nie jestem pewien, czy kobiety robią to świadomie, czy też odruchowo.

 

Powodzenia @dobryziomek! Dziś jest pierwszy dzień reszty Twojego życia :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.