Skocz do zawartości

Spotkanie z ojcem.


Assasyn

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem że powinienem. Nie jest tak że jestem zawzięty, mam świadomość sytuacji aczkolwiek wkurwia mnie to że próbują mi układać życie i kierować poprzez głupie argumenty abym się ustabilizował, czyli; żona, dzieci i mieszkanie na kredyt...Niestety pójście drogą inna niż stado ma swoje konsekwencje..

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobny problem jak u mnie. Społeczeństwo, łącznie z rodziną - uwielbia klony, a nie ludzi wyłamujących się. Albo jesteś owieczka pędząca jak społeczeństwo chce, albo jesteś pasterzem swojego losu i żyjesz w osobnym świecie. Wybaczyc trzeba, bo jeśli masz żal do ojca to za każdym razem bedziesz sie czuł atakowany, a on z kolei coraz mocniej nie bedzie Cie akceptował.

 

Rozwiązanie w mojej sytuacji było tymczasowe. Z jednej strony pokazać że idąc własną ścieżką robisz dobrze i jesteś zadowolony, a z  drugiej iść na kompromis z chociaż niektórymi ich oczekiwaniami (czy samego ojca), jakaś rekompensata żeby czuł sie z Ciebie zadowolony. W sumie wszystko zależy od genezy problemu. Czasem ojciec skrywa żal do samego siebie przenosząc go na innych i na to wpływu nie masz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak wyjechałeś, to ograniczyłeś kontakt telefoniczny czy skype'owy? 

Załóżmy, że jak dzwoniłeś, on w czasie rozmowy dalej zaczyna rozmowę po swojemu, to mówisz, że jak dalej będziemy tak rozmawiać, to ograniczasz kontakt. A jak przesadzi ostro przez telefon to wtedy mówisz, że przez dłuższy czas nie będziesz dzwonił.

 

I też jak wróciłeś, to wróciłeś z pewnymi osiągnięciami, stworzyłeś swoje bogactwo? Że można cię uznać na pewno za wolnego finansowo?

Zaś ograniczenie kontaktu służy odnalezieniu siebie i stworzenia wolności emocjonalnej z dala od toksycznej relacji, której lepiej byśmy nie powielali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba najlepiej przyjąć postawę że wybaczasz, ale trzymasz dystans. Niemożliwością jest żeby emocjonalnie zaakceptować działania kogoś, kto nadal powiela te same błędy. 

 

DamiPriv Teoria teorią, w praktyce wiem że ciężko jest ustalać na sucho granice jeżeli chodzi o rodzinę. Wiążą się z tym zbyt duże emocje. Niedawno zrozumiałem że kłócenie, wypominanie przeszłości (strasznie wkurwiające uczucie jak nic do takiej osoby nie dociera)  itp. nie ma żadnego sensu, trzeba odciąć się bez tłumaczenia i tyle. 

Sam mam niemiłą sytuację z ojcem i w rzeczywistości to jest dla mnie obca osoba i to że mam jego geny nie świadczy o niczym, poza ewent. wadami genetycznymi itp.

 

To że z kimś żyje się nawet 10 lat nie determinuje tego jak "blisko" ta osoba Ciebie jest. Inaczej ujmując bliskość fizyczna nie zawsze łączy się z tą "psychiczną". Poczucie że osoba z "najbliższej rodziny" jest obca jest wg mnie bardzo dobrze uzasadnione. Sam doznałem niezłego szoku jak ogarnąłem jak bardzo wyjebane na mnie miała siostra i matka. Tak po prostu. Dwie osoby które mogły w znaczny sposób ułatwić mi życie nie zrobiły tego,bo "każdy musiał sobie radzić sam". O ojcu nawet nie wspomnę, bo szkoda gadać.

 

Assasyn Nie warto podejmować jakiegokolwiek kontaktu z taką osobą, nieważne czy to jest żona, ojciec, matka czy pan Mietek z klatki obok. Nie daj się przekonywać że to rodzina, że trzeba odwiedzać, bo to zwykle pierdolenie które ma Ciebie zatrzymać w zawieszeniu. Osobiście najgorsze doświadczenia w życiu przeżyłem właśnie dzięki rodzinie i wiem, że zaufanie to coś na co każdy sam musi sobie zapracować, a nie coś co można rozdawać od tak, bo rodzina, bo dziewczyna, bo przyjaciel... Gówno prawda, wszyscy my jesteśmy ludźmi którym czasem odpierdala, a to że akurat trafiło Ci się spędzić kilka/kilkanaście lat życia ze skurwysynem nie oznacza że jest on lepszy od losowej osoby z ulicy.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam ten sam problem z matką, która im starsza tym jest bardziej toksyczna. Nie mieszkamy razem, przychodzę do niej w weekendy posprzątać, trochę pomóc w gotowaniu i zrobieniu zakupów i bardzo często, pomimo że wielokrotnie próbowałem wypracować sobie jakiś mechanizm radzenia sobie z nią, nie daje rady. Matka kompletnie rozbija mnie i unicestwia emocjonalnie od środka. Czuje się często totalnie wypruty, gdyż ona w odkręcaniu kota ogonem, zwalaniu i wymuszaniu na mnie winy i oskarżaniu o różne urojone sprawy osiągnęła perfekcję. Kocham ją oczywiście i to jest zapewne powodem, że nie potrafie sobie dać z nią poradzić. Gdyby na jej miejscu była inna przypadkowa laska, to nie byłoby dla mnie problemu. Gdy w grę wchodzi matka, zwyczajnie przerasta mnie to. Ostatnio doszła do takiego poziomu jadu i niedorzeczności, że jak tylko zaczyna mnie prowokować, to natychmiast bez słowa, tak jak stoję wychodzę. To samo stosuje przez telefon - momentalnie ucinam rozmowę i nie odzywam się przez co najmniej dwa tygodnie. Innej metody nie ma.

 

Z nią absolutnie nikt na dłuższą metę nie wytrzyma. Fakt, nie miała lekkiego życia, ale teraz widzę że naprawdę dzieją się z jej głową bardzo złe rzeczy, co sprawia mi jednocześnie niewymowną przykrość, gdyż chciałbym jej pomóc, ale jest to moim zdaniem niemożliwe.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech kochani rodzice mogą zgotować dziecku piekło, zarówno ojciec, jak i matka. Ten tekst dokładnie odzwierciedla dylematy samców (ale i samic), szczególnie tych, którzy odstają od reszty:

 

"Od urodzenia dają ci poczuć się nikim
Nie dając w zamian czasu na oddech
Aż ból staje się tak duży, że w końcu nie czujesz nic
Bohater Klasy Robotniczej, oto kim możesz być
Bohater Klasy Robotniczej, oto kim możesz być

Ranią cię w domu i niszczą w szkole
Nienawidzą cię jeśliś mądry i pogardzają jeśliś głupi
Póki ci nie odpierdoli i nie będziesz postępował zgodnie z ich zasadami
Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być
Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być

Kiedy straszyli cię i torturowali przez dwadzieścia lat
Teraz oczekują byś robił karierę
Kiedy ty nie potrafisz już normalnie funkcjonować, jesteś pełen strachu
Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być
Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być

Ogłupiają cię religią, seksem i telewizją
Myślisz, że jesteś taki mądry, bezklasowy i wolny
Ale jak widzę wciąż jesteś pieprzonym prostakiem
Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być
Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być

Na szczycie jest wciąż miejsce, tak ci powtarzają
Ale wcześniej musisz nauczyć się jak zabijać z uśmiechem
Jeśli chcesz być taki jak kolesie na górze
Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być
Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być

Bohater klasy robotniczej, oto kim możesz być
Jeśli chcesz być bohaterem cóż, po prostu podążaj za mną
Jeśli chcesz być bohaterem cóż, po prostu podążaj za mną"

 

Working Class Hero - John Lennon

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja Cię Assasyn rozumiem i resztę też.

 

Czasami lepiej urodzić się w pełnej patologi, bo tam przynajmniej od razu widać, że coś jest nie tak i wypierdala się z takiego otoczenia. To, że jest źle daje motywacje. Wbrew pozorom o wiele ciężej mieć "niby normalną rodzine", ale wewnętrznie z kłopotami w komunikacji i zwykłym byciu razem. Niby dostałeś wszystko co trzeba, ale nikt się Tobą nie interesował, w taki wspierający sposób, a wręcz byłeś mało ważny jako osoba. Niektórzy rodzice myślą, że wystarczy nakarmić, ubrać, kupić zabawki i zawieść do szkoły. Wiele jest takich porzuconych emocjonalnie osób. Nawet nie ma jak o tym porozmawiać z ludźmi, bo większość wychodzi z założenia, że jest tak jak miało być i nie ma co kogo rozliczać. Z czasem jest jeszcze gorzej bo przychodzi etap budowania swojego własnego życia, a człowiek nie ma z czego budować bo ma deficyt motywacji i poczucia własnej wartości.  Mogą też wejść w zachowania autodestrukcyjne i z automatu pogorszyć sytuację.

 

Niestety samodzielnie bardzo ciężko się wygrzebać z czegoś takiego. Dlatego ludzie chodzą na terapie i na grupy wsparcia. Z tym, że nie każdy ma taką możliwość.

 

Mi bardzo pomogło przebudzenie i medytacja. A nad schematami i sytuacją rodzinną dalej pracuje i wciąż nie brakuje tej pracy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leon, porównując siebie teraz a sprzed kilku lat jest ogromna różnica, zdobywam i buduję poczucie własnej wartości. To jest piekielnie ciężka droga ale nie załamuję się. Dzięki mojej wrodzonej zawziętości i nieustępliwości wiem że dam rade, no ale cóż swoje trzeba zrobić..Trzeba czasu i wiedzy a także odwagi żeby spojrzeć w głąb siebie i przyznać sam przed soba o co kaman :) Wsio budjet haraszo :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co też kiedyś chciałem wybaczyć, ale nie byłem do tego gotowy i się mamiłem, że wybaczyłem, musi się jeszcze dużo stać, zanim wybaczysz i odczujesz to w sobie, będziesz przechodził etapy konfrontacji z ojcem, użalania się nad sobą, stawiania się w roli ofiary, wyładowywania złości, a potem zaczniesz się zastanawiać, czy może to nie jest w Twojej głowie i sam zaczniesz się interesować, jaki ojciec jest, co on w ogóle myśli, co robi, co go interesuje, jaką ma sytuacje, jak to może wyglądać z jego perspektywy i to co mogło Ci się wydawać chujstem, nagle widzisz z innej perspektywy i zaczynasz zauważać, że tak na prawdę ma jakieś zalety, wtedy stopniowo zaczynasz to odczuwać, ze mu wybaczasz, ale to długa droga. Trzeba z tym ojcem jednak mieć kontakt i go nawiązywać, starać się o tą relację, bo ojciec nie jest Ci niczego winny, jeśli chcesz z nim się ziomić, to się musisz starać i nawet jak Ci dopierdoli, to odczuć to, co się z Tobą dzieje i z nim, to jest cierpienie, ale to już jest początek relacji, dla mnie była najtrudniejsza myśl, ze się narzucam, ale to tez mija, po prostu relacja sama się nie zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety samodzielnie bardzo ciężko się wygrzebać z czegoś takiego. Dlatego ludzie chodzą na terapie i na grupy wsparcia. Z tym, że nie każdy ma taką możliwość.

 

Mi bardzo pomogło przebudzenie i medytacja. A nad schematami i sytuacją rodzinną dalej pracuje i wciąż nie brakuje tej pracy.

 

Żadne "grupy wsparcia" nic nie pomogą. Tylko i wyłącznie gruntowne i radykalne przepracowanie tego bagna w samym sobie coś da lub może dać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złota zasada "nie oceniaj i nie oczekuj"

Żyj chwilą teraźniejszą -bez pamiętania przeszłosci. Na świeżo z nowym zainteresowaniem, jak gdybyś poznawał kogoś od nowa. Wszelkie oceny siebie, ojca, brata zostawiasz na innym poziomie.

Są takie chwile sam o tym wiesz, da się przetrwać takie chwile i każdy zyskuje do siebie szacunek.....bo nie było oceny.

Ewentualnie stosować afirmacje typu: "Dostrzegam  w moim ojcu dobrego człowieka"

 

Tylko tak mogę funkcjonować posród wrogów.

Tym sposobem - śmiem twierdzić mógłbyś przerobić ojca na przyjaciela.

Cała sprawa rozbija się o OCENANIE i strach przed zdemaskowaniem ego ojca.

Brak oceny = brak punktu zaczepienia "Transerfing" - bądź pusty, przestań nadawać temu nazwe, formę, uczucia. Trwaj w ciszy "tu i teraz"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Niestety przegrał życie i wine za to przerzucą na otoczenie, tak jak napisał Wroński, popełniasz błąd i wtedy się przyznajesz prosić o wybaczenie i starasz sie naprawić, ale nie u mojego ojca, w jego przypadku to niewykonalne. Za każdym razem jak popełniał ewidentny błąd niby sie przyznał ale później i tak zwalił wszystko na matkę bądź na mnie."

Assasyn, czy czegoś Ci to nie przypomina ? 

 

Jaki ideał mężczyzny funkcjonuje na tym forum ?

 

Facet żeby utrzymał przy sobie babę, ma być zamknięty w sobie, ma tłumić w sobie emocje, bo jak coś powie to baba to wykorzysta. A jak ustawić babę ? Stawiać granice ! A jak zrobić, żeby baba nie weszła na głowę ? Porządnie ją opierdolić !

 

Toż to przecież Twój ideał. Zastanów się nad tym.

 

Poza tym zachęcam do uczenia się odczuwania bólu aż po korzenie, nie na pół gwizdka, jeśli zaczniecie doświadczać, takiego głębokiego bólu, stanie się to wyzwalające.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Niestety przegrał życie i wine za to przerzucą na otoczenie, tak jak napisał Wroński, popełniasz błąd i wtedy się przyznajesz prosić o wybaczenie i starasz sie naprawić, ale nie u mojego ojca, w jego przypadku to niewykonalne. Za każdym razem jak popełniał ewidentny błąd niby sie przyznał ale później i tak zwalił wszystko na matkę bądź na mnie."

Assasyn, czy czegoś Ci to nie przypomina ? 

 

Jaki ideał mężczyzny funkcjonuje na tym forum ?

 

Facet żeby utrzymał przy sobie babę, ma być zamknięty w sobie, ma tłumić w sobie emocje, bo jak coś powie to baba to wykorzysta. A jak ustawić babę ? Stawiać granice ! A jak zrobić, żeby baba nie weszła na głowę ? Porządnie ją opierdolić !

 

Toż to przecież Twój ideał. Zastanów się nad tym.

 

Poza tym zachęcam do uczenia się odczuwania bólu aż po korzenie, nie na pół gwizdka, jeśli zaczniecie doświadczać, takiego głębokiego bólu, stanie się to wyzwalające.

 

 

Nie zgodzę się z Tobą w pełnej rozciągłości wypowiedzi.

 

Piszę to wprost i przyjmuję pełną odpowiedzialność za swoje słowa:

 

Nie rozumiesz idei tego forum! To co napisałeś a sens naszych rozmów to są dwie różne sprawy, krańcowo odmienne.

 

Facet nie musi być zamknięty w sobie. Wręcz przeciwnie- powinienem być otwarty w pełni na świat i doświadczenia z nim związane,lecz nie powinien wywlekać wszystkich swoich problemów i obnosić się z nimi niczym ekshibicjonista. Są różne formy opierdalania, lecz ta Twoja nawiązująca do powyższych wypowiedzi to skrajność i patologia przed którą się przestrzegamy. Próbujemy stworzyć zdrowe relacje- na ile możliwe właśnie wolne od powyższych sytuacji i niezdrowych powiązań jakie są w naszych rodzinach.

 

 

Skoro pragniesz odczuwać ból- ja Ci zabronić nie mogę. To Twoja wolna wola i szanuję ją. Można do podobnych efektów dojść bez zagłębiania się w cierpienie, które szkodzi.

 

Assasyn- każdy musi swoje przejść i poznać własną drogę przebaczenia. Nie dam Ci żadnej rady, bo każdy przypadek jest indywidualny. Wg mnie ograniczenie kontaktu do niezbędnego minimum jest najlepsze.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem kiedyś zajebiste problemy z rodzicami i rozwiązałem je w prosty sposób. Poszedłem na swoje i wszelkie uwagi oraz dobre rady puszczam po prostu mimo uszu. Robię co chcę. Ale nie staram się żyć gniewem. Zawsze gdy tylko mogę i z niczym mi to nie koliduje chętnie im pomagam oraz odwiedzam. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wieku jakiś (13?) lat mój ojciec pobił i zgwałcił moją matkę po tym jak powiedziała mu, że chce się rozwieźć.

Powody do tego miała, wszyskie oszczędności jak również złoto i obrączki zwyczajnie przegrał, parę lat wcześniej dostał udaru i od tamtego czasu zaczęły się problemy ze zdrowiem, głownie psychicznym.

Moja mama to wytrzymywała na prawdę długo, ale skoro w końcu przegrał majątek i zaczął odpierdalać, w tym grożąc nam to było jedyne wyjście.
W nocy kiedy to się stało tylko ja z mojego rodzeństwa byłem w domu, nic nie mogłem zrobić bo się zamknął.

Wezwałem policje i wszystko się zmieniło, wyprowadziliśmy się i "zaczeliśmy od nowa".

 

Tak więc po jakimś czasie moje rodzeństwo mu wybaczyło, ja nie mogłem. Nawet moja mama mu wybaczyła, nie spotykała się z nim ale mu wybaczyła, nie chciała żeby poszedł do więzienia i wycofała zarzuty tak, że  został tylko skierowany do psychiatryka.

 

A ja nie potrafię jakoś, chociaż z czasem idzie lepiej. Czas leczy rany, może dlatego, że dawno Go nie widziałem.
 

Ogólnie ojca traktuje 50/50 jak obcego człowieka...

Mam chyba tak samo jak Ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wieku jakiś (13?) lat mój ojciec pobił i zgwałcił moją matkę po tym jak powiedziała mu, że chce się rozwieźć.

Powody do tego miała, wszyskie oszczędności jak również złoto i obrączki zwyczajnie przegrał, parę lat wcześniej dostał udaru i od tamtego czasu zaczęły się problemy ze zdrowiem, głownie psychicznym.

Moja mama to wytrzymywała na prawdę długo, ale skoro w końcu przegrał majątek i zaczął odpierdalać, w tym grożąc nam to było jedyne wyjście.

W nocy kiedy to się stało tylko ja z mojego rodzeństwa byłem w domu, nic nie mogłem zrobić bo się zamknął.

Wezwałem policje i wszystko się zmieniło, wyprowadziliśmy się i "zaczeliśmy od nowa".

 

Tak więc po jakimś czasie moje rodzeństwo mu wybaczyło, ja nie mogłem. Nawet moja mama mu wybaczyła, nie spotykała się z nim ale mu wybaczyła, nie chciała żeby poszedł do więzienia i wycofała zarzuty tak, że  został tylko skierowany do psychiatryka.

 

A ja nie potrafię jakoś, chociaż z czasem idzie lepiej. Czas leczy rany, może dlatego, że dawno Go nie widziałem.

 

Mam chyba tak samo jak Ty.

 

Ty masz chyba do tego solidniejsze powody niż kolega.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.