Skocz do zawartości

Zdrada sprzed lat i parcie na rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 15.01.2019 o 13:52, Tygryseks napisał:

Zastanawiają mnie pewne rzeczy. Skoro jest tylko jedna prawda (odnośnie relacji z kobietą), że należy mieć jaja, dostarczać jej emocji, pokazywać, że "łaski bez", to jak to widzicie Panowie w sytuacji, gdzie nie masz możliwości bycia herosem. Nie wiem... ujebało Ci nogi, straciłeś głos, lub jak ja... wpadłeś w nerwicę i nie wiesz co Ci się stało w czerepie. Co wtedy? Gdzie są te związki, które przeżywają wszystko? Wiem po moich dziadkach, że istnieją i ja do takiej relacji dążyłem i dalej dążę. Jak być z kimś blisko i czuć się swobodnie mając z tyłu głowy, że musisz być kocurem całe życie bo Cie Panna zostawi. Wiedziałem, że tak jest już dawno - ale dla mnie to niewygodne. 

Jest taki fajny cytat w Tomassim:

We want to relax. We want to be open and honest. We want to have a safe haven in which struggle has no place, where we gain strength and rest instead of having it pulled from us. We want to stop being on guard all the time, and have a chance to simply be with someone who can understand our basic humanity without begrudging it. To stop fighting, to stop playing the game, just for a while. We want to, so badly.
If we do, we soon are no longer able to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Cześć bracia. Dawno mnie nie było. Zacząłem robotę, myślałem, że będzie co raz lepiej, ale niestety. Wczoraj się umówiłem do psychiatry, bo termin dopiero na za dwa tygodnie, tak asekuracyjnie. Przy okazji pisałem z dziewczyną czasami, ale to tylko komplikowało sprawę. Dzisiaj się nawet z nią spotkałem z myślą, że porucham. Na szczęście się nie udało. Było miło, wszytko pięknie. Czułem niestety ból. W głowie już zapisane, że z nią nie będę w stanie ułożyć sobie życia, (na ten moment i pewnie na każdy inny). Wróciłem do domu i jej podziękowałem, napisałem wiersz i wysłałem wsio smsem. Od razu pierwsze co to "nie zgadzam się". Potem smsy z prośbami o rozmowę. Potem wyłączyłem telefon. Mam nadzieję, że to wytrzymam i nie będę musiał brać znowu chemii. Muszę włączyć telefon. Nie wiem czy to czytać, czy nie. Jestem za miękkim chujem robiony, więc pewnie bym się znowu rozkleił, ale ciekawość mnie zżera.

Edytowane przez Tygryseks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ponad 40-letnią mężatką z 2 nastoletnich dzieci i niejedno z mężem przeżyliśmy/przeszliśmy (zdrad na szczęście nie (no cóż moja pewność to tylko 99,99..%)). Teraz już się dotarliśmy, ale szkoda i trochę tych gorszych chwil, których moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy pewne sprawy z dzieciństwa przepracowali wcześniej, a nie dopiero będąc w ponad 20-letnim związku.

 

Uważam, że zostając z tą dziewczyną, zrobisz krzywdę nie tylko sobie, ale również jej. Całkowite urwanie kontaktu z nią, pozwoli Ci skupić się na sobie, poznaniu siebie poprzez terapię.To ułatwi Ci poukładanie swoich uczuć, stanowcze stawianie granic. Tylko wzmacniając siebie, jesteś w stanie być w zdrowym związku. Będąc osobą bardziej świadomą siebie, takie też osoby będziesz do siebie przyciągał.

 

Jak dojdą dzieci, a ty będziesz miał bałagan w głowie i niespokojne życie z partnerką, to dzieci nie będą mogły się właściwie rozwijać i będą miały problemy emocjonalne, bo Ty nie będziesz stabilny, ani Twój związek. Jak staniesz się osobą zrównoważoną, to zarówno przyszła partnerka jak i ewentualnie wasze dzieci będą mogły na Tobie/na Was polegać.

 

Zerwij z partnerką, ale zaproponuj jej, aby ona również poszła na terapię, ale tylko samodzielnie, byle nie z Tobą. Jeśli kiedyś po zakończonych terapiach przypadkiem się spotkacie, i będzie Wam się wydawało, że jesteście lepszymi ludźmi to moim zdaniem i tak jej zdrada może cały czas być w Twojej głowie, bo jak zaufać, że to się nie powtórzy? Może terapia pomoże Ci to przepracować, ale ...

 

Ja nie wiem jakbym postąpiła, gdybym została obecnie zdradzona, bo dzieci - one bardzo wiele zmieniają w życiu.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Partnerki nie chodzą na terapię.

One uważają, że to z facetem jest coś nie tak.

 

Rada dla ciebie:

Jeśli facet bzyknie jakąś dupę na boku to bzyknie i z ulgą wróci do ciebie i lepiej tego nie widzieć i nie wiedzieć.

Martw się o to, żebyś ty kogoś nie bzyknęła bo dla kobiet to zmiana emocjonalna i związek nie będzie taki jak był.

Choć tak naprawdę, jeśli mowa o kobietach z poprzedniej epoki, one potrafiły skoczyć w bok i nie rozwalić małżeństwa.

Nie wiem czy dziś tak jest.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.01.2019 o 22:12, misUszatek napisał:

A brałeś już jakąś chemie?

Brałem w 2015 roku przez prawie rok, kiedy to dostałem ataku nerwicy i nie wiedziałem co się stało, wpadłem w błędne koło lęku.

Dnia 30.01.2019 o 23:11, Eywa napisał:

Jestem ponad 40-letnią mężatką z 2 nastoletnich dzieci i niejedno z mężem przeżyliśmy/przeszliśmy (zdrad na szczęście nie (no cóż moja pewność to tylko 99,99..%)). Teraz już się dotarliśmy, ale szkoda i trochę tych gorszych chwil, których moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy pewne sprawy z dzieciństwa przepracowali wcześniej, a nie dopiero będąc w ponad 20-letnim związku.

 

Uważam, że zostając z tą dziewczyną, zrobisz krzywdę nie tylko sobie, ale również jej. Całkowite urwanie kontaktu z nią, pozwoli Ci skupić się na sobie, poznaniu siebie poprzez terapię.To ułatwi Ci poukładanie swoich uczuć, stanowcze stawianie granic. Tylko wzmacniając siebie, jesteś w stanie być w zdrowym związku. Będąc osobą bardziej świadomą siebie, takie też osoby będziesz do siebie przyciągał.

 

Jak dojdą dzieci, a ty będziesz miał bałagan w głowie i niespokojne życie z partnerką, to dzieci nie będą mogły się właściwie rozwijać i będą miały problemy emocjonalne, bo Ty nie będziesz stabilny, ani Twój związek. Jak staniesz się osobą zrównoważoną, to zarówno przyszła partnerka jak i ewentualnie wasze dzieci będą mogły na Tobie/na Was polegać.

 

Zerwij z partnerką, ale zaproponuj jej, aby ona również poszła na terapię, ale tylko samodzielnie, byle nie z Tobą. Jeśli kiedyś po zakończonych terapiach przypadkiem się spotkacie, i będzie Wam się wydawało, że jesteście lepszymi ludźmi to moim zdaniem i tak jej zdrada może cały czas być w Twojej głowie, bo jak zaufać, że to się nie powtórzy? Może terapia pomoże Ci to przepracować, ale ...

 

Ja nie wiem jakbym postąpiła, gdybym została obecnie zdradzona, bo dzieci - one bardzo wiele zmieniają w życiu.

Z partnerką zerwane. Zablokowałem numer i zająłem się sobą. Po kilku dniach myślałem, że już cisza więc odblokowałem. Dzisiaj jednak napisała, a ja odpisałem bo poczułem się pewnie. Wyszła z tego głupota jakaś i jeszcze przeprosiłem ją za to co napisałem. Przekonałem się, że jakikolwiek kontakt odpada, bo po tym reszta dnia z głowy.... Blokada i tyle. Przemówił do mnie fragment o dzieciach. To już byłby koniec świata, gdybym dzieciom życie spierdolił. Kiedy problem z dziewczyną zaczyna wydawać się rozwiązany, pojawia się problem z ojcem. Nie wiem, czy mogę, ale wyleję trochę z siebie tutaj. Wkurwia mnie, że jest jaki jest. Że, spierdolili mi z matką psychikę. Alkoholik i współuzależniona żona. Ojciec nałogowiec, matka wszystko przenosiła na mnie (najstarsze dziecko). Brałem za wszystko odpowiedzialność. Ciągle tylko słyszałem, że nie ma siana. Nawet na wycieczki szkolne nie chciałem jeździć, bo mi było szkoda (i nie jeździłem). Jako dziecko ani razu nie poprosiłem rodziców o pieniądze. Liczyła się budowa domu. Ciągle mieli źle, ale na fajki zawsze było. Matka od zawsze pierwsze co zobaczyła ojca to patrzyła w oczy, czy trzeźwy. Ja to wszystko zauważałem. Skoro mama była wkurzona na tate, to ja też. Tak mi zostało do dzisiaj i nie umiem z tym żyć. Od czerwca ciągle słyszałem jakieś podteksty od ojca o płaceniu na rzecz kosztów bo w końcu tam mieszkam. Teraz to mi wyszło na wierzch. Postanowiłem zamknąć temat i zaniosłem im gotówkę na stół, a nawet jeszcze nie dostałem pierwszej wypłaty. Ogólnie czuję taki brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Dziewczyna mi go dawała bardzo dużo przed zdradą, potem jednak też czułem się przy niej bezpiecznie. Teraz to każdemu bym chętnie wpierdolił, jak taki bezdomny kundel, który nie ufa nikomu. Nie mam ani poczucia bezpieczeństwa, ani poczucia ważności, ani poczucia własności. Nie wiem czym to wypełnić. Szkoły mam, dyplomy mam, robote mam. Forma mi spadła, to za to się chcę zabrać. Chciałem swoją firmę, ale z taką psychą to po 30 najpredzej może mi się uda zabrać. Przepraszam za słownictwo.

Edytowane przez Tygryseks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Cześć bracia! Mam nadzieję, że nie zraziliście się do mnie po tym co tutaj wypisałem. Ponownie chciałbym zapewnić, że nie jestem trollem (aczkolwiek mam wrażenie, że sam strollowałem siebie i swoje życie). Przez ostatnie miesiace nie bywałem na forum. Nie wiedziałem już komu ufać, a komu nie. Zerwałem z pańcią, zacząłem pracę, wyprowadziłem się z domu, odciąłem się od wszystkich. Skutek? Zaburzenia adaptacyjne, nie wiedziałem czasem gdzie i kiedy jestem. Na terapii  mi tak doradzili - skaleczyłem się. Pisałem jeszcze do bylej nie raz, bo czułem, że to mnie trzyma gdzieś w znanym mi punkcie rzeczywistości. Praca bardzo stresujaca i odpowiedzialna, co dodatkowo ma swoje skutki. Zerwalem 30 stycznia, dzisiaj prawie 3 miesiace pozniej jest zle. Zglosilem sie miesiac temu do psychiatry po leki, ale nie mialem depresji, jedynie zawiesiłem się na problemie wrocic - nie wrocic. Wiem, wiem... ale dla czlowieka w takim stanie logika nie istnieje. Na ten moment mieszkam w domu rodzinnym. Troszeczke ustabilizowałem kontakty z ojcem - troszeczke mu wytlumaczylem i wydaje sie, że zrozumiał. Psychiatra odstawia mi te leki, nie mają wiekszego sensu, bo tylko mnie napędzają, a nie o to chodzi. Najwiekszy mam problem z tym, że nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Z pracy prawdopodobnie zrezygnuję, bo to ona mi tak dopieprza, a poki nie wydostane sie z tej nerwowki, nie ułożę życia na spokojnie. Finanse mam, pomoc rodzicow tez. Chodzi o to, że w moim życiu od zawsze były kobiety. Teraz mam zalecenie nie pakować się w żadne związki (nawet tego nie chcę). Wszystkie kobiety wydają mi się głupie, rozpieszczone, ze sztucznymi problemami - jedynie, żeby je walić. Nie jest wskazane budować poczucia wartosci na kobietach - przez co nie umiem się odnaleźć. Do tej pory zajmowałem się studiowaniem, z bardzo dobrymi efektami. Tutaj było oparte moje poczucie wartości. Teraz jestem na wylocie. W pracy jestem najmlodszy, bez zadnego doswiadczenia. Nie mam chęci ani zbytnio sily sie zaglebiac w tematyke. Kiedy czuje taki bezsens, wracają mi myśli o bylej, jakaś nadzieja, że jak do mnie wroci to odzyskam na nowo siebie i ten power do życia. Nie wiem w sumie, gdzie ręce włożyć i od czego zacząć. Może skupić się na budowaniu ciała i wyjebać się na resztę problemów? Help me... wybaczcie mi te ciapkowatość, pizdogadanie i gownoproblemy. Mam swiadomosc bycia samcem omega w tym stadzie, ale nichuja sie nie poddam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Cześć koledzy! Nie przesiaduję na forum, gdyż uważam, że to nie pozwoli mi się oderwać od myślenia o byłej. Jednak co jakiś czas przeczytam sobie świeżakownię, żeby szokować się tym jaką kobiety mają siłę w cipie. U mnie jest stabilnie. Zerowy kontakt z byłą. Przy wychodzeniu z matrixa i zderzeniu z rzeczywistością czułem się jak młody gupik wpuszczony do zbiornika z piraniami. Z czasem jednak zaadaptowałem się do nowej sytuacji. W pracy funkcjonowalem jak robot, robilem wszystko za wszystkich. Moze jakos sie to oplacilo, bo czuję się lubiany. Aktualnie odzyskuję siłę i przypominam sobie gdzie są moje granice i stawiam je stanowczo. Dużo sportu, rozwoju, jem nienajgorzej także jest ok. O bylej mysle jeszcze sporo. Byl to trudny zwiazek i staram sie uwalniać wszystkie emocje związane z nim. Czasem płaczę z tesknoty, czasem wale pięścią w materac ze złości. Czuję, że mnie to wyzwala. Mialem moment zwątpienia w terapię. Na terapii większością są rozwódki i kobiety narzekajace na swoich facetów. Nie chce mi sie słuchac ich rad, i przyjąłem postawe krytyczną wobec ich pierdolenia o sile kobiet, niezależności i walce o siebie. Moge jednak poznać od kuchni jak zjebaną psychikę mają, bo w większości nie wiedzą o co im chodzi. Poprosiłem o terapię indywidualną z facetem. Dostałem katola, który namawia mnie na oazę i wstrzmięźliwość seksualną. To mnie wkurwia, ale pewne aspekty pomogły mi wybaczyc ojcu i przekonać się, że tłumienie tego co ze mnie wychodzilo, a było negowane przez mój wzór postępowania czyli matkę, a także dziewczynę nie pozwalało mi w pełni czuć się facetem. Zerwać z byłą pozwoliło mi to, że wyśmiała mnie bez litości. Wtedy poczułem, że jestem już tylko przeszłością dla niej. Ciągle wstrzymuję się z kontaktami z dziewczynami. Kontaktami jakimikolwiek. Czuję przed nimi duży respekt i wiem do czego są zdolne. Jednakże nie wiem ile jeszcze wytrzymam bez bzykanka, bo to już pół roku. Czy aż tak powinienem tego unikać? Czy uważacie, że ta terapia grupowa i indywidualna w takiej postaci ma sens? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tygryseks Znajdź sobie koleżankę, cichodajkę albo divę do seksu. Przekonasz się, że mityczna cipka to koszt wspólnego wypicia piwka albo 100zł u amatorek albo profesjonalistek. Zaspokoisz popęd i skupisz na samorozwoju. 

Te terapie z babami frustratkami narzekającymi na mężczyzn albo nawiedzonym katolikiem nie pomagają Ci. Poszukaj normalnego psychologa mężczyzny. 

Edytowane przez Morfeusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem! @Tygryseks

 

Najpierw Cię zjadę a potem pomogę.

 

Przebrnąłem przez Twój wątek jedno słowo - ŻENADA, dawno nie czytałem takiego zbioru h z grzybnią i lamentu, man up!

ALE

2 lata temu mógłbym napisać podobny wątek, i bracia zrównaliby mnie z ziemią. Powiem ci co czuję, czytając twój wątek, jakąś taką pogardę do Twojej słabości dlatego, że jest mi to już obce. JEDNAK masz nas i jeśli postarasz się to Cię wyciągniemy. Po pierwsze unikasz w swojej opowieści bardzo ważnego aspektu z jakich jesteście domów? W domu zaklęte jest wszystko. Jeśli Pani utrzymuje, że zdradziła bo się od siebie oddalaliście, pieprzenie, zwykły kurwiszon.

Jest sport?

Jakaś pasja?

 

Słuchaj ty jesteś bąbelku chronicznie chory na głowę to nie jest Twoja wina ale musisz borykać się z tym całe życie i to nie odpuści tylko jak diabeł będzie Cię pętać. Czekam na informacje kiedy idziesz na profesjonalną terapię, bez tego za rok, dwa, pięć, wszystko jedno coś sobie zrobisz, bo choroba robi z Tobą co chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za zainteresowanie. O moim domu napiszę jutro na spokojnie. Ja bym siebie nie diagnozowal jako chronicznie chorego raczej. Ogolnie to zaczne od tego, że od zawsze bylem bardzo ambitnym dzieckiem, chłopcem i potem juz mężczyzna. Trudno technikum, trudne studia, rozne przygody życiowe. Mocno mnie znerwicowały te szkoły właśnie. Plus dziewczyna wiecznie ze mnie niezadowolona zniszczyly moja psychike, pozbylem sie kolegow, zamkniety z nia w jednym kwadracie i żyjący w matrixie.  Od poczatku roku jakos bylem skupiony na terapii, otwieraniu starych żali i smutków, os tego się zaczęło, bo wcześniej byłem bardzo szczęśliwym gościem mimo wszystko. W lipcu praca wakacyjna w niemczech i totalny mobbing, przyjechalem zestresowany na maksa. Potem sierpien walka z trudną pracą magisterską i zerwanie na 5 dni przed obroną. Potem walka rycerska przez 3 miesiace i najgorsze święta w moim życiu, kiedy uznałem, że muszę ją puścić wolno. Pierwsza praca w polsce, z niemałą odpowiedzialnością.  Jeszcze doszla wyprowadzka na swoje, i wściekłośc na rodzicow  to wszystko doradzili mi na terapii. Bylen wrakiem, samotnym wrakiem. Dlatego zwątpiłem w terapie, bo uważam, że tylko mi spierdoliła życie. Byłem komunikatywny, bystry a zapisałem się na terapię nie wiem po co. To co tu pisałem wcześniej było pisane na totalnym odlocie. Odnośnie terapii to nie jest wydawałoby się byle co, tylko znane centrum terapii nerwic. Pracuję akurat w grupie o nurcie psychodynamicznym. Ciagnie się to jak flaki z olejem. Może lepszy byłby nirt behawioralno poznawczy? W każdym razie odnośnie sportu... kiedyś liczyła się tylko nauka. Potem wskoczyła silownia i odżyłem. Teraz przez ostatni czas nie umiem się zmotywować, mimo że mam za friko z pracy wstęp na wszystko. Nie mam z kim za bardzo cwiczyc. Jednak przydałoby się bo pracuje głową, przy komputerze. Hobby mam bardzo dużo, jednak głownym moim probleme jest chyba samotność, mimo że mam wokół sporo osób. Ciężko to opisać. Ale xo tu dużo mówić. Na dobre urwałem kontakt dopiero 4 maja. Wiec to jeszcze świeża sprawa. Czy będę z tym się męczył do końca życia? Nie wydaje mi się. Wiem jak sobie radzić i obawiam się, że jeden z powodów tej męki odszedł na dobre. Jestem wrażliwy na stratę, a włożyłem w to wszystko tylko wysiłku emocjonalnego, że nie dziwota że mi odjebalo. Do tego zapewniam, że nie ma tutaj nikogo, kto by nie odwrócił sie za tą dziewczyną. Daję głowę i wszystko co mam. Do tego byla mądra, ale była jebaną księżniczką co jej tatuś i mamusia dawali co chciała, a ona jeszcze ma nich cisnęła co mnie wybitnie wkurwiało.

Edytowane przez Tygryseks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z domow pochodzimy wlasciwie podobnych. Pełne rodziny, ojcowie górnicy, matki w biurach. Aaale. Jej matka jest kierowniczką w domu i w pracy, ale nawet nie ma prawa jazdy bo jest na tyle obsrana, że sie boi. Mężuś 5 lat od niej młodszy, wozi ją, gotuje w domu, który sam wybudował. Pancia to córeczka tatusia. Ile ja się kurwa nasłuchałem tatuś to, tatuś tamto. Ale po czasie tatuś się odsunął, a ona też z tym zbastowała. Matki jakoś nie lubiła, bo sie jej w życie z butami pchała. Wydzwaniała jej po 23 gdzie jest i czemu nie w domu. Ja tego nie trawiłem i się dziwilem, że rodziców nie szanuje bo miała co tylko chciała. Jej brat tez z domu zwiał i został buddystą. Wszystkie mandaty czy coś, jakies pożyczki to po wszystko się zwracal do rodzicow. U mnie matka też bardzo opiekuńcza, ale wiecznie narzekająca na życie i na męża który popija. Zaraziła tym mnie, a ja uważałem ją za tego normalnego rodzica bo jest kumata i zajmuje się wszystkim do okoła. Ale niepotrzebnie mnie uwikłała w jakieś problemy. Ja zamiast być dzieckiem i myśleć o dupie maryni to sie przejmowalem bo mi wszystko opowiadala. Dopiero niedawno powiedzialem jej, ze nie chce wiecej sluchac o ojcu z jej ust. To jej maz i jak chce to niech znajdzie kolezanke albo psychologa. Przykro mi ale taka prawda. Mój tata kierownik na kopalni, za lebka dostawalem wpierdol to za dokuczanie siostrze, to za złe odzywki do niego. Jak nie wpierdol to obraza majestatu. Zero pochwal, a ja ciagle tylko staralem sie mu zaimponowac. Standardowo czemu 4 a nie 5. Wkurwiał mnie bo najebany sie zawsze do kogoś musiał dopieprzyć zamiast iśc spac. Przepraszam za słownictwo, ale wyrażam to co myślę w tej chwili i mi się uwalnia napięcie. Był kutas jeden zazdrosny o mnie, bo matka się wstawiała za mną. Potem już zrozumiała chyba, że ma łeb zamknięty i nie dociera do niego, że syn to syn i nic mu w życiu złego nie zrobiłem. To ja miałem być mądrzejszy i niestety w dalszym ciągu muszę być. Nie mam o czym z nim gadać za bardzo bo ma prostacki humor jak dla mnie. Wolę z matką. Ale zawsze się staram z nim dogadać i w miarę nie wchodzimy sobie w drogę. Strasznie kierownikuje cale zycie chuj zajebany bo mu sie role zyciowe pierdolą. Tu dzrzwi nie zamkne, tu w butach wejde tu cos i drze morde prostak. Po robocie by tylko lezal i gral w pasjansa i chcial zeby wszyscy za niego robili. Ciagle podzialy, a wlasciwie to wszystko jest jego. Ja nie mam domu, to od zawsze dom rodzicow. Kiedys dostalem simsona od babci. Matki ojca. Cale zycie ladowalem w niego kase, moja perelka to byla. Teraz sie okazuje, ze sobie go kutas na siebie przepisal bo to przeciez jego. Poprosilem go po dobroci ze niech mi chociaz polowe napisze, ze wzgledu na to ile w niego wpakowalem, a on nawet palcem nie kiwnal, zeby mi cos pomoc zrobic przy nim. Jakoś sie zgodził zdziwiony o chuj mi chodzi. Powiedzialem mu o tych wszystkich żalach. Ale dalej mnie boli to, że taki jest i nie czuję wobec niego serdeczności tylko niechęć. On tylko chce, zero dawania. Ale przez te podzialy tez mam problemy jakies dziwne, ze co moje to moje i o to dbam a jak nie moje to juz gorsze. Ale pracuje nad tym i jest lepiej.

   Była ma brata starszego o 9 lat, ktory od lat mieszka poza domem, więc ona tak naprawdę wiekszość życia była jedynaczką. Moim zdaniem zdrowa dziewczyna, ale ma za uszami i umie kręcić i kłamać. Trzeba bylo ciągnąć za jęzor. Ona na siłę chciała wszysyko umieć sama i być hipersamodzielna. Widocznie chciałabyć przeciwieństwem matki. Ja też chciałem być przeciwieństwem ojca chyba podświadomie. Ojciec pije, pali, wali kawe, bez matury, jest toksyczny i ma takie chujowe odzywki do matki że mi wstyd, a on mysli ze to smieszne. Ja bez nalogow, wyksztalcony itd. Ciagle sie czepial. Moja dziewczyna nawet nie mogla zostac na noc no mi mowil ze nie bede mu robil burdelu w domu. Jak teraz sobie mysle to cud ze nie dostal wpierdol za te teksty, ale w życiu bym ojca nie tknął. Na terapii spotęgował się ten wkurw na niego, bo jeszcze niedawno bylem pogodzony z tym jaki jest i był mi obojętny. 

 

Mam ostry zapiernicz w robocie. Mam jakieś wątpliwości, że nie robie tego czego bym chciał ale jakoś to przetrawilem. Porobię jakiś czas i najwyżej pójdę dalej. Nie wiem aktualnie czym się zająć tak dla przyjemności. Brakuje mi przyjaciela, bo moja była nim była. Umiała słuchać.

Edytowane przez Tygryseks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tygryseks napisał:

 Brakuje mi przyjaciela, bo moja była nim była. Umiała słuchać.

Tu masz zaklęty cały swój problem. Ogarnij jak inni bracia sobie radzili, nie przyjdzie od razu ale jak będziesz szukał to przyjdzie nowe.

 

P.S. Z Pani Twojej ukochanej jest zwykły atencyjny kurwiszon, który może i potrafił słuchać ale to niczego nie zmienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Czesc! Wracam przedstawic co u mnie. Kwestia PRZYJACIELA dalej w toku. Jeszcze nie wiem jak nie być tak wymagającym co do ludzi. To nie jest tak, ze mnie ludzie nie lubią, tylko to ja ludzi odtrącam kiedy mi nie odpowiadają. W każdym coś znajdę... Drugą kwestią jest to, że dopiero ostatnio zrozumialem jak bardzo sam się katuję.. czym? Wiem, że to żałosne, ale bardzo aktywnie waliłem gruche do pornoli które nakręciłem z kicią. Żaden pornhub i inne nie widziały lepszego materiału hehe. Przez to rany się otwierają i głowa świruje. Rozumiem, że zaprzestanie tego jest jedynym wyjściem? Sięgam po to z myślą, że mi nie zaszkodzi, a potem dwa tygodnie zjebanej psychy. Wyrzucić tego nie jestem w stanie. Spakuję i schowam głęboko. 

Brakuje mi sexu jak diabli. Wiecie jaki mam problem? A taki, że od zawsze nie ufam antykoncepcji. Boje sie dymać z przypadkową lalą, bo jakbym jej zrobił bobasa to nie poradziłbym sobie z tak zjebanym życiem. Serio.. Kicia byla moją pierwszą i jedyną partnerką seksualną. Może to mnie tak przy niej trzyma. Na divy nie pójdę, nie będę za to płacił. Jedyna opcja to znaleźć laskę na jeden raz. Mam pełno koleżanek, ktore chcialyby sie bzyknąć, ale żadna nie dorasta byłej do pięt. Pojebana sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Tygryseks napisał:

Kicia byla moją pierwszą i jedyną partnerką seksualną.

 

52 minuty temu, Tygryseks napisał:

Mam pełno koleżanek, ktore chcialyby sie bzyknąć, ale żadna nie dorasta byłej do pięt.

Zacznij pukac inne, a zobaczysz jak szybko sie okaze ze sie mylisz. Niskie poczucie wlasnej wartosci, popracuj nad tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisalem, mam problem z Tym, że chodziłbym potem obsrany i czekał na info czy dostała okres haha nie jestem gotowy na takie ryzyko aktualnie chyba. Zawsze można wyciągnąć przed końcem w sumie. Od zawsze mam ten problem, ojciec mi to wpoił skutecznie, ze jak nabroję to mam przejebane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Tygryseks said:

Mam pełno koleżanek, ktore chcialyby sie bzyknąć, ale żadna nie dorasta byłej do pięt.

Nie porównuj koleżanek do ex bo to nie ma sensu. Jedna lepiej ciągnie, inna lepiej się wypina, jeszcze inna fajnie gotuje. Nie da się tego porównać. Każda jest inna. Zacznij je zwiedzać i ciesz się życiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.