Skocz do zawartości

Czy jest sens dziękowania?


Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiam się czy jest sens dziękowania życiu za cokolwiek. W końcu to życie zmierza ku śmierci. Nie tylko, że zmierza ku śmierci ale najgorsze, że zmierza tam drogą pełną cierpień, bólu, zła, niezawinionych krzywd, itd. Czasem dochodzę do wniosku, że najlepiej by było, gdyby wcale mnie nie było. Nie chodzi o to, bym teraz nagle umarł. O nie! Jest wiele osób, które mnie kocha i te osoby zapewne cierpiałyby z powodu mojej nagłej śmierci. Lecz gdybym tak nie zaistniał wcale, nigdy i nigdzie, to nikt by po mnie nie zapłakał. Logiczne.

 

Nie wiem kto stworzył ten świat. Ale mam mu za złe, że pośrednio lub bezpośrednio powołał mnie do istnienia. I nie mam tu na myśli bynajmniej rodziców którzy mnie spłodzili. Rodzice to tylko ludzie. Ulegli instynktowi seksualnemu i stało się - oto jestem. Nie tylko, że jestem ale dziś sam noszę miano rodzica. Bardzo kocham swoje córeczki i synka i mam nadzieję, że kiedyś nie będą miały mi za złe, że świadomie i z pełną premedytacją powołałem je na ten świat. Świat pełen bólu, cierpienia i zła.

 

Pan Marek, naczelny "guru" niniejszego forum, często w swoich radio-audycjach określa Boga jako "dobrego Boga". No cóż, pozwolę sobie mieć zgoła odmienne zdanie. Bóg, o ile oczywiście istnieje, jeśli stworzył tę globalną rzeźnię zwaną planetą Ziemia, rzeźnię, gdzie wszyscy wszystkich wykorzystują, wyrzynają się wzajemnie, mordują, gwałcą i chuj wie co tam jeszcze, to niech szlag trafi takiego boga. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że to ludzie są winni, że to ludzie sami dokonują tych wszystkich okropieństw, że czynią zło ze swojej własnej wolnej woli. Niby racja, ale czy aby na pewno do końca racja? Wyobraźmy sobie na chwilę naszą planetę pozbawioną ludzkości. Są same zwierzęta. I co, mamy raj na ziemi? A chuja. Zwierzęta nadal się zagryzają, nadal się żrą wzajemnie, a nawet gwałcą. Tak tak, gwałcą. Pamiętacie te zgraje psów ganiających za samotną suczką w czasie rui? Ano właśnie. Choćby nie wiem jak uciekała, to i tak w końcu ją dorwą i gryząc zmuszą do kopulacji. No pierdolnięty świat. A przecież ten świat to jedynie efekt czyjejś twórczości. Pomyślcie więc zatem jak pierdolnięty musi być twórca takiego pierdolnika.

 

Kiedyś mojej córeczce zaczęły rosnąć pierwsze ząbki. Przywitała to płaczem i blisko 40-stopniową gorączką. Te objawy są ponoć "normalne" w takich przypadkach. Nie, kurwa, dla mnie nie są one normalne. Wziąłem córcię na ręce i zacząłem cicho przepraszać. Wiem, że nic nie rozumiała ze słów, które szeptałem jej czule do uszka, ale chciałem ją przeprosić. Po prostu chciałem. Przeprosiłem za to, że musi teraz cierpieć. Przecież wiedziałem jaki jest ten świat, wiedziałem o wszystkich cierpieniach, trudach, bólach i co tam jeszcze. Wiedziałem a mimo to spłodziłem ją. Z jednej strony cieszę się niepomiernie z jej obecności, z drugiej, ona płaci cierpieniem za moją radość. Smutne to.

 

Czy zatem mam za co dziękować życiu?

Hm...

Edytowane przez książę elektor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij dziękować za najbardziej prozaiczne rzeczy, których jest całkiem wiele wystarczy popatrzeć na to jak wiele osób przeżywa swoje piekło np. niepełnosprawność, a pomimo tego jest szczęśliwa. Polecam lekturę książki pt. Człowiek w poszukiwaniu sensu. Widząc tylko czarne powinno Cię to skłonić do zastanowienia się nad sobą. Taki sposób myślenia bardzo często dotyka ludzi inteligentnych i wrażliwych.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.01.2019 o 18:05, Perun napisał:

Zacznij dziękować za najbardziej prozaiczne rzeczy, których jest całkiem wiele wystarczy popatrzeć na to jak wiele osób przeżywa swoje piekło np. niepełnosprawność, a pomimo tego jest szczęśliwa.

 

Trochę wątpię aby byli oni naprawdę szczęśliwi. Ludzie często mylą szczęście z chwilowym zadowoleniem. W zasadzie należałoby zadać sobie pytanie - czym jest szczęście? I szukając odpowiedzi na to banalne z pozoru pytanko dojdziemy do jakże szokującego wniosku. Otóż filozofowie od wiek wieków próbują zdefiniować szczęście i jakoś im się to nie udaje. Każdy ma inną wizję szczęścia. Każdy gdzie indziej upatruje swoje ziemskie "Eldorado" ale po bliższym przyjrzeniu się każdemu z tych niby szczęść okaże się, że są one jedynie prymitywną chęcią ucieczki od obecnej sytuacji życiowej w inną lepszą sytuację. Przykładowo ktoś może uważać, że jak dorobi się odpowiednio dużo kasy, to dopiero wtedy będzie. Zupełnie pomija przy tym fakt, że wielu milionerów z jeszcze większymi majątkami popełnia samobójstwa, bo czują się kurewsko nieszczęśliwi. Inna osoba na wózku inwalidzkim nie będzie sobie wyobrażać większego szczęścia niż nagłe ozdrowienie. Tymczasem wokół niej już osoby w pełni zdrowe i jakoś nie za bardzo widać po ich minach tego niepomiernego szczęścia.

 

Do czego zmierzam.

Ano do tego, że moim zdaniem szczęścia, takiego realnego szczęścia nie ma. Zwyczajnie nie ma i nigdy nie było. Są jedynie chwilowe zadowolenia. Szczęście to termin fikcyjny. Do tego stopnia fikcyjny, że nawet nie istnieje jednoznaczna definicja szczęścia.

 

Inną kwestią pozostaje sprawa dlaczego szczęścia nie ma. Przecież wszyscy intuicyjnie czujemy, że powinno być. Ciekawe wytłumaczenie tego paradoksu proponuje judaizm i chrześcijaństwo. Otóż my ludzie jesteśmy na ziemi za karę. Pierwszy pantoflarz Adam wespół ze swoją pierwszą blondynką Ewcią opieprzyli zakazane jabłko w raju skutkiem czego ja zamiast urodzić się od razu w niebie muszę wpierw pomęczyć się na planecie pełnej chorób, cierpienia, starości i śmierci. W sumie logiczne: skoro kara to mam mieć przejebane, a nie cieszyć się. Żeby było śmieszniej żaden żyd czy katolik nigdy nie przyzna otwarcie, że pobyt człowieka na Ziemi jest karą. Przeciwnie, będą Cię zapewniać, że życie to dar od Boga.

No nie wiadomo, śmiać się czy płakać.

 

Ale z jednym się z Tobą zgadzam. Napisałeś, że taki sposób myślenia dotyka ludzi inteligentnych i wrażliwych. Zrobiło mi się przyjemnie po przeczytaniu tego :). Podświadomie odebrałem te słowa do siebie i jestem Ci wdzięczny za poprawienie mi nastroju. Dzięki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@książę elektor - Ja sam widząc co na tym świecie się odwala wątpię czy spłodzę jakiekolwiek dzieci. MIałem zamysł z surogatkami, ale kurwa jak patrzę na te dziwne legalizowanie zboczeń, wypaczeń, to nie chciałbym by moje dziecko uczył jakiś zwyrol bo ktoś na górze zalegalizuje kiedyś pedofilię. 

Sama edukacja seksualna w przedszkolu czy pierwszych klasach podstawówki jest dla mnie patologią. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.