Skocz do zawartości

Wątpliwości po roku na diecie wegetariańskiej


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie

 

Od kilku dni męczy mnie pewna kwestia. Już od roku jestem na diecie wegetariańskiej i częściowo wegańskiej i co zauważyłem to to, że chyba nie służy mi ona tak jak na początku mi się wydawało. Zauważyłem zwiększenie się u mnie zapotrzebowania na sen, zwiększenie ogólnego stanu zmęczenia, dużą chwiejność w obrębie mojej aktywności(raz mam sporo energii, a za krótką chwilę nie mam jej w ogóle). Aczkolwiek są też pozytywy takie jak uczucie lekkości w środku, oraz lepsze trawienie(chociaż do tego nie mam pewności). Jeśli chodzi o to jak ja w ogóle funkcjonowałem w takim stanie to na pewno pomagała mi duża ilość sportu, medytacji itp.(nie neguję mimo wszystko jeszcze tej diety bo być może coś robię źle)

 

I tak nękany wątpliwościami czy ta dieta na pewno mi służy trafiłem na dość ciekawy kanał którego autor jest na surowej diecie gdzie spożywa właściwie prawie same produkty pochodzenia zwierzęcego. Podaję link do przykładowego wideo:

 

Przez cały okres wegetarianizmu byłem przekonany, że postępuję bardzo szlachetnie bo nie przyczyniam się do śmierci zwierząt i odżywiam się naturalnie. Ale gdzieś wciąż we mnie jest ta świadomość, że moi przodkowie mordowali i jedli zwierzęta i pili ich krew. Mam wątpliwości czy całe to promowanie weganizmu i głoszenie o tym jaka to nie jest uduchowiona i podnosząca świadomość dieta to nie kolejne kłamstwo, które nam się sprzedaje. Czy jedząc same rośliny nie negujemy naszych pierwotnych morderczych instynktów? 

 

Czy ktoś z was ma podobne doświadczenia albo jakieś problemy na diecie roślinnej?

Być może ktoś z was może udzielić mi paru wskazówek odnośnie tego co mogę robić źle.

 

Ogólnie moje żywienie jest dość zróżnicowane, staram się jeść mało przetworzonego jedzenia(w stylu jakichś parówek wegańskich), a jak najwięcej warzyw, owoców, trochę mniej zbóż, i innych pobocznych produktów. Moja suplementacja jest co prawda zerowa co też może być powodem ale jestem przeciwko suplementacji więc z tym ciężko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak słyszę i czytam, że ktoś jest na „diecie” takiej, a takiej... To nie dieta to styl życia, wyborów itd. Ech... też nie jem mięsa, mi po prostu śmierdzi, szlachetność mam głęboko w piździe. 

Zrób badanie krwi. 

B12 kup i to natychmiast!

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

Być może ktoś z was może udzielić mi paru wskazówek odnośnie tego co mogę robić źle.

Nie wiem co robisz, żebym Ci powiedział co robisz źle.

Takie chwilowe osłabienia i wahania energii mogą wynikać z braku pewnych składników mineralnych i NIE JEST to spowodowane przez niejedzenie mięsa.

Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że możesz nawet spożywać posiłki, które wszystkie składniki zawierają ale organizm ich nie przetrawi, to uciążliwa i bardzo częsta przypadłość, niezależnie od diety.

 

Jeśli nie próbowałeś surowego odżywiania to może warto się zainteresować tym tematem, a przynajmniej zwiększyć ilość takich posiłków. I nie mówię tu o jabłku, dwóch dziennie.

Surowe jedzenie samo w sobie zawiera enzymy które są w stanie same strawić siebie, w przypadku jedzenia przetworzonego (gotowane, smażone) organizm sam musi wykorzystywać własne enzymy do tego,

aby przyswoić jedzenie, które właśnie jesz.  I da się zachować równowagę pomiędzy jedzeniem surowym i przetworzonym i funkcjonować normalnie, zwykła dieta tradycyjna. Jednak z czasem brak równowagi daje mocno po kościach.

 

Poza tym - cukier, cukier, cukier. Siła napędowa organizmu człowieka, to tak jakbyś dostał solidnego kopa.

Zrobiłbym na Twoim miejscu przewagę ilości, Surowe 2:1 Przetworzone i sprawdził swoje własne samopoczucie.

 

 

Edytowane przez Inside
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, AR2DI2 napisał:

Nie każda dieta służy każdemu. Masz kły jak mięsożerca, więc chyba po coś są.

. Zęby: zęby trzonowe u mięsożerców są spiczaste i ostre. Nasze są przede wszystkim płaskie, służą do rozcierania pokarmu. Nasze „kły” nie przypominają kłów prawdziwych mięsożerców . Nie jesteśmy w stanie odgryźć nimi kawałek surowego mięsa przez skórę, a wcześniej oczywiście przegryźć zwierzęciu tętnice szyjne. Nie posiadamy również szczęki wypełnionej ostrymi zębami, tak jak mięsożercy.

 

Dodam jeszcze:

 

7. Jelita: roślinożercy (i człowiek) posiada układ pokarmowy 12 razy dłuższy od tułowia. Umożliwia to powolne wchłanianie cukrów i innych substancji rozcieńczonych w wodzie z owoców. W przeciwieństwie do nas, mięsożercy mają układ pokarmowy tylko 3 razy dłuższy od ich tułowia. Jest to niezbędne, aby uniknąć gnicia mięsa wewnątrz zwierzęcia. Drapieżniki wydzielają silne kwasy trawienne, pozwalające na szybkie strawienie i wchłanianie w ich bardzo krótkim przewodzie.

 

Moim zdaniem jesteśmy wszystkozerni, a mniej szkodliwa jednak jest dieta wegetariańska, natomiast sam nie powstrzymam sie od jedzenia mięsa i nikogo nie namawiam zeby takze na taką dietę przechodził. Może jakbym nie uprawiał bodybuildingu to bym przeszedł. 

 

Źródło: https://www.dolcevegana.com/2014/02/24/czlowiek-miesozerca-czy-roslinozerca/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do filmiku. Ja kilka razy w życiu stosowałem dietę polegającą na jedzeniu tylko i wyłącznie produktów zwierzęcych. Tłuste części mięsa, podroby, jajka, szpik.

Takie keto z epoki paleolitu. Nie wszystko surowe ale sporo, żółtka, wołowinę. 

Świetne samopoczucie, byłem pełen energii i pozbyłem się kilku dolegliwości takich jak problemy skórne czy biały osad na języku.

Problemem jest utrzymanie takiego stylu żywienia współcześnie. Kuszą człowieka jednak wytwory przemysłu spożywczego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też funkcjonuję okresowo na dietach ketogenicznych(np aktualnie i mam bardzo dobre zdanie o tej diecie). Myślę sobie tak patrząc przez pryzmat pewnych skrajności czyt. vege vs keto, że ... obie są dobre. Człowiekowi służy dieta oparta o 2 makroskładniki czyli białko+węgle lub białko+ tłuszcze. Współcześni ludzie odżywiają się mieszając bardzo mocno wszystkie 3 makroskładniki z uwzględnieniem tłuszczy i węgli i dlatego w ostatecznym rozrachunku przejście w którąkolwiek skrajność daje pozytywy. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, fajnie, że ktoś poruszył ten temat. Na wstępie należy sobie wyjaśnić, że ludzie, którzy słyszą o diecie wegańskiej z góry zakładają, że musi ona być zdrowa. Mają rację i tej racji mieć nie będą. Otóż wszelkiej maści, chipsy, makarony, dżemy, inne słodkie smarowidła do chleba także nie zawierają produktów zwierzęcych, a czy są one takie zdrowe? Nie do końca. Weganizm, wegetarianizm również może być śmieciowy.

 

Kiedyś, mieszkając w akademiku, a także za czym tam trafiłem byłem wszystkożercą. Jadłem wszystko, co popadło bez zastanawiania się jaki wpływ te wszystkie śmieci mają na moje zdrowie. Kiełbasa, parówki, wędliny nafaszerowane trutkami, konserwy itp. Jadłem mięso jakie znamy z reklam, sklepów i reklam. Jadłem tak jak nauczyło mnie społeczeństwo i rodzina, która niewiele wie, co znaczy być zdrowym na ciele i umyśle. Jadłem mnóstwo słodyczy. Dwie czekolady zjedzone na raz, pięć snickersów albo marsów, czy litr lodów nie stanowiły problemu dla mnie. Nie raz miałem zatrucia pokarmowe, które objawiały się wymiotami, biegunkami, gorączką itd.

 

Gdyby ktoś mi powiedział wtedy jak bardzo zmienią się moje nawyki żywieniowe, to bym się z tego głośno śmiał. Ale jednak Bóg zna nas i naszą drogę lepiej niż my sami. Myślę, że zna nasze od podszewki aż do śmierci zanim się jeszcze narodzimy, ale nieważne:).

 

Na poprzednim kanale Sz. P. Marka Kotońskiego, którego bardzo serdecznie pragnę pozdrowić pojawiła się audycja na temat spożywania mięsa, która zawierała także słowo Bóg. Było to jakieś dwa lata temu. No i się zaczął niezły rozpierdol w mojej głowie... Przyznaję się, że od tej audycji zaczyna się u mnie przygoda z wegetarianizmem.

 

Nie jem wieprzowiny, wołowiny, drobiu od grubo ponad roku. Jeszcze potem przez jakiś czas jadłem ryby.Ostatni raz jadłem je podczas poprzednich Świąt Bożego Narodzenia. Zatem mięsa w ogóle nie spożywam trochę dłużej jak rok.  W tamtym okresie spożywania mięsa jadłem także dużo jajek, piłem mleko, jogurty, generalnie nabiał. Dużo nabiału. Od dzieciństwa borykałem się z trądzikiem na plecach. Nie muszę nadmieniać, że był to dla mnie powód do wstydu, który uniemożliwiał mi na przykład pójście na basen. Nawet zdjęcie koszulki w słoneczny dzień był dla mnie krępujące. Byłem w końcu u dermatologa, który przepisał mi leki za 100 zł. Nie kupiłem ich, bo na studiach szczypałem się z każdym groszem i nie miałem na to pieniędzy. Dalej jadłem śmieciowo. Od czasu do czasu jedno jabłko, czy banan, ale nie za dużo, bo wiecie... Owoce to cukrzyca! Przecież tak powiedzieli w telewizji, tak powiedział pan doktor!

 

Teraz wiem, że nabiał w ogóle mi nie służył. Odstawiłem go, ale nie od razu. Ostatnie wyrzuciłem mleko, ponieważ cholernie lubiłem kawę, a bez mleka po prostu jej nie przełknę. Skóra zaczęła mi się poprawiać, po dawnym trądziku zostały jeszcze ślady, ale niewielkie. Od dwóch lat regularnie chodzę na basen, a w lato biegam przez wieś bez koszulki. Nie mam już czego się wstydzić. Jestem dumny ze swojej wysportowanej, szczupłej sylwetki. Polecam przy okazji dużo wystawiać skórę na słońce, mnie bardzo pomaga.

 

Obecnie moje odżywianie balansuje pomiędzy wegetarianizmem, weganizmem, a witarianizmem. Dlaczego nie czysty weganizm? Otóż mam słabość póki co do pizzy z samym serem i to jedyny fast food jaki przy mnie został. Jem pizzę raz, dwa razy w miesiącu i to jedyny nabiał jaki spożywam. Nie kupuję już jajek, ani produktów mlecznych, a gdy takie spożyję, to czuję się jakiś zapchany i ciężki. Dostałem ostatnio w prezencie białko marki Great One, którego po prostu nie byłem w stanie wypić nawet z wodą. Wydało mi się wstrętne i ohydne. A witarianizm? Surowe owoce są super. Nie wyobrażam sobie, aby zacząć dzień od czegoś niż owocowy koktajl. Bardzo lubię połączenie bananów, daktyli (mogą być suszone, ale trzeba namoczyż w wodzie wcześniej, aby były miękkie), ale, malin zalanych wodą. Wypijam na raz 1,5 l. Czasem jadę na owocach cały dzień, czasem zjem coś gotowanego, ale po południu. Na przykład dziś ugotowałem sobie saganek ziemniaków w mundurkach o godzinie 17. To był mój ostatni posiłek. Owoce jem do godziny 14, 15 i w zupełności mi wystarczają. Owoce oczyszczają, poprawiają wygląd skóry i nie obciążają układu trawiennego. Nawet jak zjesz ich zbyt dużo, to uczucie pełni w brzuchu mija szybko.

 

Dodam, że regularnie uprawiam sport. Biegam (3,4 razy w tygodniu) zawsze o szklance wody albo dwóch ok 10 km, czasem więcej. Wczoraj ponad 17 km na wypijając przedtem dwie szklanki wody z cytryną. Czuję się super. Ćwiczę kalistenikę pięć razy w tygodniu zaraz po skończonym biegu. Raz w tygodniu basen, a od tygodnia dołożyłem jeszcze trening bokserski. W sumie wychodzi na to, że codziennie choć trochę się ruszam:)

 

Czuję się na 16 lat, a mam sporo więcej.

 

Nie biorę żadnych suplementów, sztucznych witamin. Nie chodzę po lekarzach. Nie przeziębiam się, bo moje ciało nie musi się oczyszczać jak kiedyś.

 

Polecam Ci bracie właśnie taki sposób jak ja stosuję. Czyli z rana dużo owoców, soków warzywnych, szejków itp. Odzyskasz energię, zobaczysz. Potem ewentualnie wrzucaj coś cięższego do jedzenia i najlepiej wyrzuć smażenie z menu.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Chris napisał:

W tamtym okresie spożywania mięsa jadłem także dużo jajek, piłem mleko, jogurty, generalnie nabiał. Dużo nabiału. Od dzieciństwa borykałem się z trądzikiem na plecach.

 

54 minuty temu, Chris napisał:

Teraz wiem, że nabiał w ogóle mi nie służył. Odstawiłem go, ale nie od razu. Ostatnie wyrzuciłem mleko, ponieważ cholernie lubiłem kawę, a bez mleka po prostu jej nie przełknę. Skóra zaczęła mi się poprawiać, po dawnym trądziku zostały jeszcze ślady, ale niewielkie

 

Trądzik i zmiany skórne są efektem "diety" węglowodanowo-tłuszczowej. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stosuję się do zasad diety zgodnej z grupą krwi i to jest jakieś objawienie u mnie, bo naprawdę działa. 

 

Grupa 0, mięso dozwolone, nabiał w ogóle do wyjebania. Tak zrobiłem i lepiej się czuję. Mam listę produktów, które jeść mogę, a które działają toksycznie. 

 

Wszystko się sprawdza w samopoczuciu. Może u ciebie też będzie podobnie? Zobacz, bo ciekawa kwestia i może zyskasz dodatkowe odpowiedzi. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro zauważasz problem to nie jest z tobą najlepiej - to prawidłowy objaw tego, że coś jest nie tak, i którego nie powinieneś ignorować.

Zrób badania i może zacznij zwiększać ilość białka w pożywieniu. Jajka są produktem zwierzęcym ale nie jest to mięso więc może to pomoże, Ciężko gdybać bez wyników badań - to trochę strzelanie "na słuch".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, bożek.egipski napisał:

Przez cały okres wegetarianizmu byłem przekonany, że postępuję bardzo szlachetnie bo nie przyczyniam się do śmierci zwierząt i odżywiam się naturalnie.

?width=500&version=2225137

 

 

Mam koleżankę, która została wegetarianką  lesbijką jednocześnie. W wieku 25 lat wciąż była przekonana, że krówki, baranki i inne zwierzęta zabija się tak samo jak homary - wrzuca do wrzątku i one cierpią.

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bożek.egipski

 

Wykonaj badania krwi - koniecznie morfologię, witaminę B12, a polecam także retikulocyty i kwas foliowy. 

Przy takiej diecie, którą stosujesz, często dochodzi do niedoboru witaminy B12, który objawia się właśnie osłabieniem i sennością, prowadząc nawet do anemii złośliwej i objawów neurologicznych jak problemy z koncentracją.

Skuteczna suplementacja to zastrzyki domięśniowe, bo doustnie słabo się wchłania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ważna jest różnorodność w diecie. Jem zarówno mięso, ryby, nabiał jak i warzywa, owoce. W tym jak najwięcej nie przetworzonych i surowych warzyw tak jak nasi przodkowie przez miliony lat. 

Edytowane przez realista
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

13 godzin temu, bożek.egipski napisał:

Już od roku jestem na diecie wegetariańskiej i częściowo wegańskiej i co zauważyłem to to, że chyba nie służy mi ona tak jak na początku mi się wydawało.

Mi się widzi, że to jest tak:

Weganie, wegetarianie, witarianie, fruitarianie etc. to ludzie, którzy zastanawiają się, co jedzą. Nie wszyscy, ale zwykle tak jest, więc przyjmijmy to za regułę. W konsekwencji odrzucają różne niezdrowe produkty, czyli jedzą lepsze, zdrowsze jedzenie. Niejednokrotnie dbają o siebie również na inne sposoby (jakieś sporty, joga, odpowiednia ilość snu) i dzięki tym wszystkim czynnikom cieszą się dobrym zdrowiem. Tylko to jakoś umyka i powstaje skrót myślowy w postaci 'dieta wegańska = dieta zdrowa'.

 

Prowadzi to czasem do tego, że człek mało oblatany w tematach żywienia podejmuje decyzję o przejściu na jakiś tam -nizm motywowany względami zdrowotnymi. Po czym nie bardzo wiedząc jak się poruszać w świecie żywieniowym je byle co, nie dostarcza właściwych ilości makroskładników, popada w awitaminozy, je za mało kalorii i na nic nie ma siły albo je za dużo i tyje i generalnie zamiast poprawić swoje zdrowie to je psuje. I dochodzi do wniosku, że np. weganizm jest niezdrowy. A to trochę nie tak, nie jest ani zdrowy, ani niezdrowy, po prostu może być taki albo taki. 

 

To trochę tak, jakby zapytać, która koszula jest wygodniejsza: ta w kratkę czy ta w paski? Ja mam wygodną koszulę w kratkę, a w paski mam za ciasną, więc teraz będę kupował tylko koszule w kratkę. Absurd, prawda? I podobnie jest z tymi cośtam-nizmami. One same z siebie są niemożliwe do określenia pod kątem zdrowotności, a jeszcze trzeba uwzględniać, że ludzie są różni, mają jakieś nietolerancje pokarmowe, po różnych produktach miewają wzdęcia, uczucie ciężkości, zgagę albo boli ich głowa i dupy połowa. I tak jak moja koszula w kratkę dla mnie jest wygodna, to dla kogoś innego może być za mała, za duża, mieć za ciasny kołnierzyk albo za krótkie rękawy. No ale i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie twierdził:

- weganizm jest zdrowy (koszula w kratkę jest wygodna)

- trzeba jeść mięso (koszula w paski jest wygodna)

- trzeba jeść wszystkiego po trochu (koszula w kwiatki jest wygodna)

- te wszystkie cośtam-nizmy to lewacko (koszula z kołnieżykiem włoskim zalicza się do muzyki jazzowej)

i parę innych uogólnień, do których lepiej zachować zdrowy dystans.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat. Osobiście sam zamierzam za jakiś czas spróbować odrzucić mięso, ale najpierw muszę o tym solidnie poczytać. Chcę po prostu zobaczyć co się wydarzy :) Zawsze miałem problemy żołądkowo-jelitowe. Pieprzone wzdęcia itd. Kij wie co w tych jelitach się dzieje, pewnie padlina jakaś tam gnije :D 

 

To co zasugerował @mac też wydaje się warte analizy, muszę ogarnąć swoją grupę krwi.

 

Kiedyś byłem na tłuszczowej trochę i fajne plusy, aczkolwiek minusy też, utrzymanie tego żywienia jest po prostu trudne a ja katować się nie chcę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, mac napisał:

Stosuję się do zasad diety zgodnej z grupą krwi i to jest jakieś objawienie u mnie, bo naprawdę działa.

Ciekawe to, o czym piszesz. Mówiąc szczerze, to nawet nie pomyślałbym, że można rozgraniczyć pożywienie według grupy krwi. Nie przyszłoby mi to do głowy. Z ciekawości sprawdziłem wskazane produkty dla mojej grupy, interesująco to wygląda, ale i tak trzeba sprawdzić to na własnej skórze, bo na przykład w teorii (w zasadzie to z tabelki) bez problemu jestem w stanie tolerować większość nabiału, mlek, jogurtów itp (które swoją drogą uwielbiam), ale w praktyce po częstym piciu choćby mleka, dokucza mi brzuch. Aczkolwiek też ciężko mi stwierdzić, czy to akurat wina nabiału, bo nie odżywiam się mega zdrowo, więc może połączenie mleka z czymś innym tak na mnie działa.

 

Tak czy owak, dzięki za info na ten temat, bo jest obiecujący i na pewno coś dodam, coś wyrzucę z "diety", by sprawdzić, jak na mnie działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 1/15/2019 at 8:39 AM, Jerzy said:

Weganie, wegetarianie, witarianie, fruitarianie etc. to ludzie, którzy zastanawiają się, co jedzą. (...) Niejednokrotnie dbają o siebie również na inne sposoby (jakieś sporty, joga, odpowiednia ilość snu) i dzięki tym wszystkim czynnikom cieszą się dobrym zdrowiem. Tylko to jakoś umyka i powstaje skrót myślowy w postaci 'dieta wegańska = dieta zdrowa'. 

Bardzo prawdziwe ale to nie znaczy, że złe, przeciwnie, rozsądek w jedzeniu i piciu jest jak najbardziej wskazany.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

.  Zbieracki i typowo witarianski tryb zycia jest podstawa, prawdziwa przeszloscia i kultura naszego gatunku, nie da sie temu zaprzeczyc fizjologicznie, chemicznie ani archeologicznie. Epizod ludzi biegajacych z dzidami w 90% nie mial miejsca lub byl dewiacja tak jak dzisiaj postrzegany jest kanibalizm. Istnieje takie pojęcie, jak odżywianie gatunkowe. Każdy gatunek ma smak na coś innego. Czy powstaje u Ciebie jakiś popęd żywieniowy na widok przebiegającej kury? Raczej nie. Zaś kiedy widzisz jabłko lub śliwkę, gruszkę? To jest nasze odżywianie gatunkowe.  A sposób odżywiania poważnie wpływa na mikroflorę jelitową i kwasowość organizmu.  Białko zwierzęce jest całkowicie nieprzyswajalne dla człowieka, powinno być całkowicie wydalone z ludzkiego organizmu a przez małe, słabe nerki jakie posiada człowiek (jako istota roślino owoco zerna) toksyny i białko zwierzęce nie jest wydalane i niszczy organizm wraz z niestrawiona padlina która zatruwa nas idąc przez długi układ pokarmowy (tez typowo roślinożerny). Wszystkie zwierzęta mięsożerne maja krótki układ pokarmowy, paszcze która rozdziawia się tylko na dół i górę (na boki nie ruszają) maja duże silne nerki i jedzą surowe mięso zdobytej ofiary które jest jedzone od razu po zabiciu albo w momencie dogorywania ofiary. Zwierzęta mięsożerne zaczynaja od jedzenia wnętrzności w których są enzymy i inne potrzebne produkty do przeprawienia syfu które zjedza. Co więcej zwierzęta mięsożerne stanowią niewielki procent całego królestwa zwierzęcego, są najbardziej podległe chorobom oraz ich przeciętność życia jest o wiele krótsza niż roślinożernych. Dodatkowo jedzą raz na 2-3 dni pare kilo mięsa na raz wraz z kośćmi skóra itd a resztę czasu przesypiają.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.