Skocz do zawartości

Dziewczyna wychowana w bloku czy domu jednorodzinnym?


Rekomendowane odpowiedzi

? Witam, ostatnio mój kolega zaintrygowal mnie w pewnym temacie. 

Otóż powiedział on ze nigdy nie zwiazalby się z dziewczyną która całe życie wychowywala sie w bloku, ponieważ z reguły niczego nie potrafią i są wygodne. Sam spotkalem sie z takimi przypadkami i nie to żebym coś miał do ludzi ktorzy mieszkają w bloku, ale czy wy też zauważyliście taką zależność?  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdura jakaś. Wszystko zależy według mnie od wychowania przez rodziców. Przecież to umiesz, czego się w młodości nauczysz, łącznie ze złymi i dobrymi nawykami, a z nimi najwięcej. Sam jestem "blokersem" i nie mam dwóch lewych rąk, i większość moich znajomych, w tym wiele kobiet, które również w blokach się wychowały radzą sobie świetnie w życiu. Na pewno Ci co mieli życie w domu mieli łatwiej, więcej przestrzeni itd, tego nie można negować, ale to stwierdzenie jest według mnie bzdurą.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że coś w tym jest. Może mniej to dotyczy dziewcząt bo czy w domku czy w bloku to sprzątać, gotować i prasować trzeba. No chyba, że potrzebuje ktoś dziewczyny na gospodarstwo. Większy problem jest z chłopcami.

 

Rewolucja przemysłowa i masowe zarobkowanie przez mężczyzn poza domem spowodowało, że synowie nie widzą swoich ojców przy pracy. To źle. Jeśli mieszka się w domu to można to jakoś zrekompensować ucząc syna prac różnych. Naprawić dach, płot zrobić, podjazd wykostkować itp. itd. Mieszkając w bloku to najwyżej można mieszkanie pomalować raz do roku. A wiedzieć trzeba, że dzieci uczą się przez patrzenie i branie przykładu.

Edytowane przez Gr4nt
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam, z mojego doświadczenia, dziewczyny z bloków są o wiele bardziej rozpieszczone. Mieszkająca nawet w mieście w domu kosiła trawnik, miała już swój samochód, gotowała i piekła. Dziewczyna z bloku malowała głównie szpony i siedziała na Fejsie.

 

Choć są wyjątki o których wspomniał @AR2DI2. Zależy też czy była rozpieszczoną jedynaczką czy też była uczona pomagać matce w pracach domowych i zajmowaniu się rodzeństwem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wolverine1993 napisał:

Otóż powiedział on ze nigdy nie zwiazalby się z dziewczyną która całe życie wychowywala sie w bloku, ponieważ z reguły niczego nie potrafią i są wygodne.

Tu pewna prawidłowość jest dostrzegalna.

Ale dziewczyna z przedmieść czy ze wsi, gdzie mieszkała w jednorodzinnym domu - także nie gwarantuje "robotności"

 

Trzebaby się dokładnie przyjrzeć jak się toczyła jej historia. Jesli od gówniary rodzice zapędzali dzieci do roboty (i to wszystkie, bez wyjątków) - to moze dobrze rokować.

 

Miałem (w zasadzie nadal mam) kiedyś zakochankę (przypominam, że zakochanka to ZAawansowana forma kochanki - czyli kochanka premium), ktora dzieciństwo (do matury) spędziła w rodzinnym domu w niewielkiej wsi połozonej na pograniczu Warmii, Mazur i Obwodu Kaliningradzkiego.

Potem wybyła do Gdyni (ach ta Gdynia) i tam osiadła, choć na samochodzie do dzis ma tablice NBR (Niebezpiecznie Blisko Rosji)

Nie byłem z nią w żadnym tzw "stałym związku" - lecz spotykałem się bardzo mile. Tak po prawdzie to do dzisiaj się czasem z nią spotkam :):):)

Tak robotnej baby nie widziałem jak żyję. A w kuchni ? Klękajcie narody !

Tempo w jakim wykonywała prace kuchenne szokowało. Kroiła, siekała, obierała z prędkością ultrawirówki. Wywijała nożami niczym cyrkowiec jednocześnie gotując coś w garnku, smażąc na patelni i piekąc ciasto (w zasadzie była to tzw "metoda Korabielnikowej").

I wokoło zero chaosu, żaden pierdolnik, laboratoryjna czystość.

 

Zapytałem ją skąd ona, dama z branzy bankowej (opiszę ją kiedyś w książce, w rozdziale "Kobiety PKO BP") ma tak niebywałe umiejetnosci ?

Odpowiedziała - nas było sześcioro. Dziewczyny cztery. Na zmianę każda z nas przygotowywała to śniadania, to obiady to kolacje. Dla wszystkich. Codziennie. I ojcu do roboty śniadanie też.

Trzeba było też wokół domu zrobić. Mieliśmy zwierzęta, krowy, kury, świnie. Typowa chłoporobotnicza rodzina.

 

A poza tym - bardzo życiowa baba. W dodatku szalenie elegancka, zadbana i bardzo kulturalna. Nie miałbym najmniejszych obaw wybrać się z nią na raut do ambasady.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z reguły ludzie w blokach są bardziej leniwi niż w domkach na obrzeżach miasta.

Chociaż teraz wszystko się zmienia do wszystkiego fachowca potrzeba dlatego wybudowanie domu i mieszkanie z pancią z bloków może być kłopotliwe dla nas i naszego portfela.

W domu jest tyle obowiązków że sam ciężko pracujący facet może nie mieć na wszystko czasu, a jak pancia nie chce sprzątać, prać to już tragedia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, ja całe życie w bloku i leniwa ze mnie gadzina, mnie jednak robotne kobity wkurzają i faceci zreszta też, nie da się ich zatrzymać i pogadać, ciągły myślotok i jak coś tam już powiedzą w odniesieniu do tematu to o słuchaniu zapomnij. 

Zdecydowanie wolę leniwe dziołchy bo mam wrażenie, że za tą pracowitością kryje się roszczenie. 

Lubie luźne relacje gdzie nie ma kontekstu  ty to ja tamto. Niedopasowanie bardzo szybko wychodzi i kończy temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takich za bardzo robotnych to ja nie lubię. Mialem taką rozwodkę z domem pod Legionowem. Caly czas biegqla, i cos robila. A siedzialem w salonie i chcialem pogadac. Ale tylko to z kuchniz to z gory, to z piwnicy slyszalem "mow mow, ja slucham". 

 

Albo rano w sobote, czy niedziele zapieprza z odkurzaczem...

Za dozo tez źle.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Bonzo napisał:

A poza tym - bardzo życiowa baba. W dodatku szalenie elegancka, zadbana i bardzo kulturalna. Nie miałbym najmniejszych obaw wybrać się z nią na raut do ambasady

...albo ożenić się z taką!

 

 

 

(taki żart)

32 minuty temu, icman napisał:

mam wrażenie, że za tą pracowitością kryje się roszczenie

Ja jestem taka obrotna i pracowita, Ty musisz być conajmniej tak samo wydajny. Nie jesteś? Co z Ciebie za partner! Pan i władca p..lony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Imbryk napisał:

Ja jestem taka obrotna i pracowita, Ty musisz być conajmniej tak samo wydajny. Nie jesteś? Co z Ciebie za partner! Pan i władca p..lony.

Coś w ten deseń, tylko ja uważam, że ona ma pełne prawo tego wymagać, chodzi tylko o formę komunikowania swoich potrzeb.

Lubię jak każdy po prostu to co robi, robi dla siebie, dla swojej przyjemności i komfortu bo reszta jest zakamuflowaną formą roszczenia a nawet manipulacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, AR2DI2 napisał:

A siedzialem w salonie i chcialem pogadac. Ale tylko to z kuchniz to z gory, to z piwnicy slyszalem "mow mow, ja slucham". 

Ochujałbym, po czym zabawił sie w wyszedł & nie wrócił.

Co jak co ta moja bankierka aż takiego pierdolca to nie miała - bo jak wspomniałem - ułożenie i takt wzorcowe :):)

 

25 minut temu, Imbryk napisał:

..albo ożenić się z taką!

A jeszcze lepiej - zacytować Marylę Rodowicz - "ale to już było, i nie wróci wiecej..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, AR2DI2 napisał:

Takich za bardzo robotnych to ja nie lubię. Mialem taką rozwodkę z domem pod Legionowem. Caly czas biegqla, i cos robila. A siedzialem w salonie i chcialem pogadac. Ale tylko to z kuchniz to z gory, to z piwnicy slyszalem "mow mow, ja slucham". 

 

Albo rano w sobote, czy niedziele zapieprza z odkurzaczem...

Za dozo tez źle.

Pewnie dlatego potrzebowała bolca - żeby móc wytrzymać w miejscu ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko zależy od wielu zmiennych. Jeżeli matka nic nie potrafi w kuchni to jest mała szansa że córka będzie umiała coś zdziałać i nieważne czy kuchnia jest w domu czy mieszkaniu. Choć są wyjątki i córka sama się nauczy korzystając z internetu.

 

To samo się tyczy chłopaków. Jak ojciec ma dwie lewe ręce to od kogo ma się nauczyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Stephen napisał:

To wszystko zależy od wielu zmiennych. Jeżeli matka nic nie potrafi w kuchni to jest mała szansa że córka będzie umiała coś zdziałać i nieważne czy kuchnia jest w domu czy mieszkaniu. Choć są wyjątki i córka sama się nauczy korzystając z internetu.

 

To samo się tyczy chłopaków. Jak ojciec ma dwie lewe ręce to od kogo ma się nauczyć?

Często jest tak że rodzice mimo ze potrafią wiele to wyreczaja we wszystkim swoje pociechy nawet gdy te chcą same spróbować coś zrobił. 

Moim zdaniem to szkodliwe działanie działające na niekorzyść 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak przeczytałem tytuł postu byłem przekonany, że chodzi o status społeczny. No bo jakaś blokerska z rodzicami robotnikami a co innego panienka z inteligencji czy u nowobogackich. No ale to też żadna reguła. 

Ale, że chodzi o coś takiego 

10 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

nie zwiazalby się z dziewczyną która całe życie wychowywala sie w bloku, ponieważ z reguły niczego nie potrafią i są wygodne.

To bym nie pomyślał i powiedział, że to jakaś gówno prawda. 

Rozdzieliłbym to na dziewczyny ze wsi gdzie faktycznie roboty jest więcej trzeba więcej pomóc matce czy też ojcu pracującemu na gospodarstwie itd. I dziewczyny w domkach w mieście czy na przedmieściach no bo czym one się różnią od mieszkań w bloku ? Że w części trzeba napalić w piecu i skosić trawnik ? Zrobi to pewnie tata lub brat. Przecież nawet faceci mieszkający tam nie potrafią wymienić gniazdka czy przykręcić kranu.  U mnie w rodzinie mam kilku domkowiczów i mają ogrzewanie gazowe, więc ogrzewanie wiąże się z zatankowaniem zbiornika raz na niewiadomo mi nawet ile i włączenie guzika na programatorze. A co nie którzy nawet trawy nie koszą bo lubią łąkę za domem. A ugotować, posprzątać tak samo trzeba. A co do umiejętności chłopaków hmm nie o nich temat. Ale nie jeden z bloków potrafi znacznie więcej od tych z domków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się. Moja ex (6 lat) wychowana w domu jednorodzinnym wcale nie garnęła się do roboty. Do tego nie chciała jeździć w ogóle do moich rodziców mieszkających w bloku, bo "co będziemy tam robili". Lekkie poczucie wyższości, że mieszkali w domu w małym miasteczku. Wokół kawałek ziemi itd. 

 

Jak kolega @AR2DI2 napisał, ja też nie lubię tych przesadnie robotnych. Szczerze? Wolę taką, która czasami nie zrobi obiadu czy nie wszystko potrafi/ma dystans do roboty w domu zamiast panny, która będzie non stop wymyślała coś do robienia i organizowała "Domowe rewolucje". A to nowe meble, chwila spokoju, zaraz inny kolor ścian, zaraz nowa lodówka i kuchenka. Ześwirować można. 

 

Być może narażę się tutaj Braciom, ale mam w dupie czy laska potrafi zrobić 3 ciasta czy 10. Jest to dla mnie mało ważne. Ja też nie jestem alfą i omegą. Część rzeczy zrobię, część nie i spoko. Zresztą często szkoda mi czasu i życia na pewne rzeczy. Czas to pieniądz, czas to najcenniejsze dobro. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Bullitt said:

Jak kolega @AR2DI2 napisał, ja też nie lubię tych przesadnie robotnych. Szczerze? Wolę taką, która czasami nie zrobi obiadu czy nie wszystko potrafi/ma dystans do roboty w domu zamiast panny, która będzie non stop wymyślała coś do robienia i organizowała "Domowe rewolucje". A to nowe meble, chwila spokoju, zaraz inny kolor ścian, zaraz nowa lodówka i kuchenka. Ześwirować można. 

 

 

Ja ostatnio byłem z taką. Zawsze na okreslona godzinę obiad. Zawsze spina o sprzatanie. Co sobota od rana już jeżdziła odkurzaczem naokoło łózka. Ciagle planowanie przesuwania gratów, Ciagle łażeni epo sklepach za jakimś komodami. 
Pierdolca mozna dostać. 
W realiach jakie obowiązują obecnie, czyli pralka, zmywarka itd, wolałbym chyba taka która tak jak ja lubi poleżeć, poczytać ksiązkę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem z miasta i z mojego punktu widzenia, te z bloków są bardziej "luźne" w kontaktach i ogólnie bardziej otwarte (i nie chodzi mi tu o nóżki ?), a jak wiadomo z babą się trzeba najpierw dogadać. Z bloków = przeważnie z miasta (nawet z jego centrum), gdzie od młodości pozostawiona sama ze sobą kształtuje swój charakter (w dobrą bądź też złą stronę). W domu jednorodzinnym = gdzieś paręnaście km poza miastem, trzymana pod kloszem przez rodziców, dodatkowo nie lubi się przemieszczać ze swojej chałupy - bo a to za daleko... bo to późna godzina już jest, a do miasta 40 minut drogi... a bo jak ja później wrócę do domu? Większość dziewczyn jakie poznałem z tych domów jednorodzinnych była po prostu sztywna.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.