Skocz do zawartości

Teściowa... symbiotyczna mamusia?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Bracia!

 

Jestem tu nowy, nie bez przyczyny, jak i cała reszta zresztą. Pozwolę sobie opisać co nieco o mnie, mojej drugiej połowie, naszej nieformalnej rodzinie, bo żyjemy bez papiera, mamy dwuletnią córkę.

 

Pochodzę z dużego miasta na północy Polski, nie będę wchodził w pewne szczegóły i opisywał imion, aby nie zostać przypadkiem zdemaskowany przez moją samicę :)

Mamy po 35 lat, ona pochodzi z południa, do jej rodzinnego miasta mamy ponad 500km, Tam też została jej mamusia, którą będę nazywał tutaj teściową i jej mąż, którego będę nazywał teściem, nie jest jej ojcem. W sumie ze swoim biologicznym ojcem nie znają się, raz się może widzieli przez całe życie, zostawił ich (jej matkę i ją) mniej więcej rok po ślubie... Wychowała ją babcia, podczas kiedy teściowa zarabiała na życie, potem mieszkała z mamą sama. Potem pojawił się teść, kilkanaście lat temu, jak moja samica już kończyła LO.

 

Z moją samicą poznaliśmy się u znajomych, zaiskrzyło, jeździliśmy do siebie co tydzień, co dwa, aż w końcu po jakimś czasie namówiłem ją do przeprowadzki do mnie. Do mnie, bo mam lepiej płatną pracę, mieszkanie, co prawda małe, ale mam. Ona tam miała pracę w nisko opłacanym budżetowym sektorze. Więc przeprowadzka. Postanowiliśmy, że chcemy mieć dziecko, mija czas, córka się urodziła, o zgrozo u teściowej w mieście rodzinnym, bo bez mamusi ani rusz. Jak zaszła w ciążę zaczęły się jazdy, że ona musi często być u mamy, u bliskich itd. Ok, nie robiłem z tego problemu. Jeździłem z nią, co kilka razy, bo więcej pracowałem, a ona poszła na L4 ze względu na ciążę i potem macierzyńskie. Podczas ciąży już jak zaczęliśmy tam jeździć i ona i jej familia, kuzyni, znajomi wszyscy nagle mnie zaczęli atakować, kiedy się przeniesiemy tutaj. Teściowa nawet zaproponowała: załatwimy Ci robotę w fabryce, co prawda na 3 zmiany, płacą 2,5 tyś. :) (jak dodałem możliwości zarobkowe mojej samicy do 2,5 tyś, to wyszło, że nie będzie mnie/nas stać prawie na nic). Z tych całych gadek doszło do dyskusji, że może by razem domek wybudować i żyć sobie pod jednym wspólnym dachem z teściami. 
 

Zapaliła mi się kontrolka, w dyskusji całej od razu wypaliłem, "że kupiłem mieszkanie po to, żeby nie mieszkać z rodzicami, kocham ich, ale jestem już na tyle samodzielny, że uważam, że dorośli ludzie zakładający rodzinę powinni mieszkać oddzielnie, nie z rodzicami", a było to jeszcze zanim się poznaliśmy z moją samicą,  a druga sprawa dodałem, że na nie swojej działce domu stawiać nie będę :) Temat się przewalał, przewalał, potem zaczęliśmy się o to kłócić, że mamy się tam przeprowadzić i koniec, bo ona musi być blisko swoich. Nie ważne, że tutaj mamy gdzie mieszkać, w miarę dobrą robotę (nie luksusy, ale mamy swoje m, samochód, stać nas na jakiś urlop itd). Ja postawiłem na swoim, powiedziałem, że może to kiedyś rozważę, jeżeli nie ma na dzień dzisiejszy żadnych mocnych argumentów ku temu, żeby się przeprowadzać. Ona po macierzyńskim poszła do pracy do korpo. Pracuje 3/5 czasu, który pracowała tam i ma te same pieniądze, więc jak kiedyś przejdzie na cały etat, to wiadomo zarobić może 2 razy tyle, lepsza perspektywa, ale nie, źle. 

 

Wszystko w moim rodzinnym mieście przestaje się jej podobać, ciągle słyszę krytykę, a to smog w centrum miasta zimą(zdarza się jak nie wieje, a wieje prawie cały czas, więc..., no to jest fakt, jak to nad morzem. No tam u niej ten smog to na porządku dziennym z tego co mówią ludzie. Teściowie przyjeżdżają i też gadają, ale tu drogo, ale tu tamto, u nas to jest wszystko super, tanio, zajebiście! (kur...). Praca jej się nie podoba, ona by chciała pracować tam gdzie pracowała (de facto z teściową w jednym zakładzie).

 

Zaczyna mnie to męczyć, frustrować. Zaczyna się kłócić z moimi znajomymi, że nasza północ jest ciulowa itd, a ich południe zajebiste.

Postawiłem na swoim i kupiłem (kupiłem, nie kupiliśmy, bo razem nie mielibyśmy zdolności finansowej na magiczny kredyt hipoteczny) większe mieszkanie, nadarzyła się dobra okazja cenowa, wracam na swoje rodzinne śmiecie. Blisko do centrum miasta, masa pracy w mieście, wiadomo nie za miliony, ale jest. Dodałem o tym, bo jak podczas którejś wizyt teściów u nas, teść zwrócił się do mnie i mówi "ale Ty jesteś bogaty, masz dwa mieszkania" :) formalnie jest tylko na mnie, no w końcu wziąłem kredyt i spłacam jeden i drugi ze swojej marnej wypłaty, rachunki wszystkie, samica co może to pomoże finansowo, jakieś waciki sobie kupi i bułki w sklepie. Nie mam parcia, nie gonię jej do roboty, że ma więcej pracować itd. 

 

Do meritum, teściowa wie o nas wszystko, gdzie jesteśmy, co robimy, kiedy nasza córka się zesra do kibla, kiedy w pieluchę, codziennie kilkanaście telefonów. Wieczorem wideokonferencje jak jest w pracy, jak w domu to kilka razy, bo teściowa musi pouśmiechać się do wnusi, codziennie! kilka razy! Nie przeszkadzałoby mi to, ale nie mam życia, wracam z pracy o 18, a o 19 już konferencja. Do moich rodziców jak pojedziemy raz na tydzień na kawę to jest wielka łaska, bo moja mama przyjeżdża do nas 5 razy w tygodniu i opiekuje się naszym dzieckiem. Jeździmy bo mam jeszcze ojca, który ogląda wnuczkę tylko w domu, bo jest starszy i schorowany, nie ma już zdrowia, żeby wsiąść w autobus i do nas przyjechać. Ale do jej rodziców to się przeprowadzić najlepiej.

 

Czepiam się? Powiem tak, gdybyśmy córki nie mieli, już bym dawno to zostawił, kocham ją i kocham córkę naszą, to ona odmieniła moje życie. Nabrało barw. Ale się psuje i to mnie zaczyna psuć.

Od jakiegoś czasu szperam w internecie i trafiłem na pojęcie symbiotyczna matka. Nie wiem, czy przypadkiem to nie jest właśnie ich relacja. Na urlop mieliśmy jechać w góry, to z mamusią... w końcu nie pojechaliśmy, bo z tą wizją przeszła mi ochota. Każda wizyta u teściów, nawet jak pojechaliśmy na dwa tygodnie, to wszędzie w każdy pi***zony dzień jak gdziekolwiek pojechaliśmy to z mamusią... Teściowa w każdej dziedzinie jej życia ma swoje trzy grosze, albo nawet całe wiadro groszy. Nawet z imieniem córki, każdy pomysł mamusi forsowała. Im bardziej ona i oni cisną, ja tym bardziej zaczynam robić wszystko, aby było odwrotnie. Mam jeszcze wiele zarzutów, ale książkę mógłbym napisać, wiadomo ja nie jestem bez wad. Z początku jeszcze rozważałem, że może kiedyś moglibyśmy się tam przeprowadzić, ale najpierw jakiś kapitał zrobić, żeby już w kredyty nie wchodzić, teraz już w ogóle nie biorę tego pod uwagę, boję się po prostu o swoje zdrowie psychiczne. 

 

Radźcie chłopy, jak żyć. Nie chcę tego przekreślać, ale już tracę rozum, tracę zdrowie. Nerwów mnie to kosztuje... Może ze mną jest coś nie tak?

 

Zanim popełniłem tego posta przeczytałem kilkadziesiąt wątków tutaj i na innych forach i stwierdzam, że mamy przej..... co chwila wśród znajomych jakiś rozwód, jakaś zdrada, jakaś inna patologia. A ja nigdy nie sądziłem, że będę kogoś nienawidził, bo to zmierza w tym kierunku, mam tu na myśli teściową... :) moje niedoszłe teściowe to mnie zawsze uwielbiały.

 

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Jak Twoja kobieta nie zrozumie że jej matka niszczy Wasz związek, to próżne nasze rady.

Rozstajecie się i tyle, wyjaśnij jej co Cię boli, a jak zacznie coś sapać to krótko z Twojej strony:

Wypierdalaj do mamusi!

 

   Uwierz inaczej się nie da!

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@misiek69 Wyjaśnię Ci coś, Twoja kobieta powiela zachowanie swojej matki, i Twoja córka też go powieli. Twoja kobieta była wychowywana

przez same kobiety i nie widzi w tym nic złego. Pewnie teraz jest na etapie liczenia hajsu aby kasa się zgadzała jak się rozstaniecie.

 

   Historia kołem się toczy. Masz nie wielkie pole manewru, możesz próbować ratować związek, ale nie odetniesz jej od mamusi,

Twoja kobieta jest już mentalnie z matką, czeka na jakiś katalizator aby mogła wyjechać i żyć z matką. Taka prawda niestety.

 

Edytowane przez Adolf
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, misiek69 napisał:

Wszystko w moim rodzinnym mieście przestaje się jej podobać, ciągle słyszę krytykę, a to smog w centrum miasta zimą(zdarza się jak nie wieje, a wieje prawie cały czas, więc..., no to jest fakt, jak to nad morzem. No tam u niej ten smog to na porządku dziennym z tego co mówią ludzie.

No tak, smog w Twoim rodzinnym mieście jest szkodliwy, trujący dla niej i dziecka, to oczywiste.

Co innego smog w mieście jej rodziców - tamtem smog jest pachnący, odżywczy i po prostu dobry i potrzebny. To też oczywiste.

Fucklogic poziom zwykły, przeciętny.

49 minut temu, misiek69 napisał:

Nerwów mnie to kosztuje... Może ze mną jest coś nie tak?

Z Tobą wszystko w porządku. Jesteś absolutnie w statystycznej normie. Zapewniam ja i jestem pewien zapewni większość braci.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, misiek69 napisał:

trafiłem na pojęcie symbiotyczna matka

Zdaje się, to jest to. Od momentu kiedy mąż opuścił Twoją teściową, między matką a corką wywiązała się tak silna więź, ktora z czasem i wraz z dorastaniem crki przerodziała się w więź patologiczną.

Pogadaj twardo, ale jednocześnie nie wychodź z siebie, z żoną, jak na faceta przystało i zapytaj się wprost: czy ona chce być z Tobą, czy ze swoją matką. Pewnie zacznie się płacz iszantaże emocjonalne i nie ulegaj im. Pewnie wypali w końcu, że ona matkę kocha i ble, ble, ble i że ona inaczej nie umie. Jeśli mniej więcej taka odpowiedź padnie z jej strony, trzeba będzie niestety to zakończyć.

 

1 godzinę temu, misiek69 napisał:

Nie chcę tego przekreślać, ale już tracę rozum, tracę zdrowie. Nerwów mnie to kosztuje... Może ze mną jest coś nie tak?

Widzisz już po sobie ile Cię to koszuje zdrowia i nerwów, a z czasem wcale lepiej nie będzie. Takie coś trzeba przekreślić, jesli ona nie będzie widziała i pewnie nie zobaczy, bo to relacja patologiczna, że jest coś między nią i matką jest nie tak. Czy z Tobą jest coś nie tak? Nie wiem, ale widzę tego symptomy, nie chcesz zakończyć złego dla siebie związku z kobietą patologicznie zależna od własnej matki. Czyżbyś świata poza nią nie widział? Czy jej wagina jest warta dalszej utraty zdrowia i nerwów? Na te pytania musisz jż sobie sam odpowiedzieć.

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, misiek69 napisał:

A ja nigdy nie sądziłem, że będę kogoś nienawidził, bo to zmierza w tym kierunku, mam tu na myśli teściową... :) moje niedoszłe teściowe to mnie zawsze uwielbiały.

Poczekaj z tą nienawiścią albo obserwuj ją w sobie.

Tutaj Twoje emocje, szczególne silne i skierowane nie tam gdzie trzeba będą tylko przeszkadzać.

Nienawiść przeżyj i przepracuj może w jakiś chłód, obojętność, zimne-planowe działanie.

Niedoszłe Cię uwielbiały bo były niedoszłe :D i zostały wpomnieniem w opowieściach z czasów chłopak-dziewczyna.

 

Edytowane przez Imbryk
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Imbryk napisał:

Poczekaj z tą nienawiścią albo obserwuj ją w sobie.

Tutaj Twoje emocje, szczególne silne i skierowane nie tam gdzie trzeba będą tylko przeszkadzać.

Nienawiść przeżyj i przepracuj może w jakiś chłód, obojętność, zimne-planowe działanie.

Niedoszłe Cię uwielbiały bo były niedoszłe :D i zostały wpomnieniem w opowieściach z czasów chłopak-dziewczyna.

 

Aż tak mocna ona nie jest, potrafimy usiąść i pogadać, może nienawiść to zbyt mocne określenie, ale nie znoszę już jej wpieprzania się w moje/nasze życie, moja samica, to chyba widzi, że to jest ich życie, a ja dostawka, czasami się tak czuje. I najdziwniejsze jest to, że ja już wiele razy zwracałem teściowej uwagę w delikatny spokojny spokój, że powinna trochę zluzować, a ona jeszcze bardziej ciśnie. Nerwowy jestem, podczas ich jednej z wizyt u nas na dwa tygodnie tak mnie do nerwów doprowadzała, że tabletki uspokajające brałem, oczywiście nic to nie dało. Od tamtego czasu, kiedy oni przyjeżdżają ja pracuje i jestem w domu po pracy. 

 

Jakoś rok temu, pojechała do mamusi na dwa tygodnie z córką i pojechałem po nie, na weekend i do domu. Wchodzę, moja córka "biegiem" przypełza po podłodze do mnie, ja ją na ręce, się wtuliła,  a teściowa z tekstem "no idzie do tatusia, niestety". Takie małe rzeczy, ale utkwiły mi w pamięci, co za babsztyl zasrany. 

 

Czytam Wasze wszystkie wpisy i bardzo będą pomocne na  pewno, także dziękuje za Wasze wypowiedzi, czekam na dalszą dyskusję, na pewno wyciągnę z niej wnioski. 

32 minuty temu, Krugerrand napisał:

Zdaje się, to jest to. Od momentu kiedy mąż opuścił Twoją teściową, między matką a corką wywiązała się tak silna więź, ktora z czasem i wraz z dorastaniem crki przerodziała się w więź patologiczną.

Pogadaj twardo, ale jednocześnie nie wychodź z siebie, z żoną, jak na faceta przystało i zapytaj się wprost: czy ona chce być z Tobą, czy ze swoją matką. Pewnie zacznie się płacz iszantaże emocjonalne i nie ulegaj im. Pewnie wypali w końcu, że ona matkę kocha i ble, ble, ble i że ona inaczej nie umie. Jeśli mniej więcej taka odpowiedź padnie z jej strony, trzeba będzie niestety to zakończyć.

 

Widzisz już po sobie ile Cię to koszuje zdrowia i nerwów, a z czasem wcale lepiej nie będzie. Takie coś trzeba przekreślić, jesli ona nie będzie widziała i pewnie nie zobaczy, bo to relacja patologiczna, że jest coś między nią i matką jest nie tak. Czy z Tobą jest coś nie tak? Nie wiem, ale widzę tego symptomy, nie chcesz zakończyć złego dla siebie związku z kobietą patologicznie zależna od własnej matki. Czyżbyś świata poza nią nie widział? Czy jej wagina jest warta dalszej utraty zdrowia i nerwów? Na te pytania musisz jż sobie sam odpowiedzieć.

też sądzę, że to miało ogromny odcisk na jej postrzeganie świata, że żyją w myśl że mają tylko siebie mamusia-córeczka. 

 

Od jakiegoś czasu myślę, czy nie będzie łatwiej żyć, jak się rozstaniemy. Dlatego tu się pojawiłem, dlatego szukam pomocy. 

 

Poza tym widzę, jaki teściowie mają związek, to jedno pewne, teść ustawiony jak zegarek, jak teściowa zagra to on tańczy, ma już swoje lata, też rozwodnik zanim ją poślubił. Ja niestety do tej ich układanki nie pasuje, bo nie potrafię się podporządkować ich oczekiwaniom. Teściowa kiedyś wpadła na pomysł, żeby wyłudzić 500+, bo znajomej córka żyje też w konkubinacie i on napisał pismo, że nie wychowuje dziecka i nie daje na utrzymanie i mają 500+ z sugestią, żebym i ja coś takiego napisał... znowu lampka mi się zapaliła, ale jak to?

Inna sprawa, o której nie napisałem w pierwszym poście, dziecka nie chciała zameldować pod moim adresem, mamusia wtórowała. Ja postawiłem na swoim i zameldowałem dziecko tam gdzie mieszka, się wychowuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, misiek69 napisał:

I najdziwniejsze jest to, że ja już wiele razy zwracałem teściowej uwagę w delikatny spokojny spokój, że powinna trochę zluzować, a ona jeszcze bardziej ciśnie.

Nie jest najdziwniejsze. Delikatnie to możesz kota głaskać. Kobiety trzeba opier%^ć w sposób mocny i zdecydowany.

 

6 minut temu, misiek69 napisał:

Nerwowy jestem, podczas ich jednej z wizyt u nas na dwa tygodnie tak mnie do nerwów doprowadzała, że tabletki uspokajające brałem, oczywiście nic to nie dało. Od tamtego czasu, kiedy oni przyjeżdżają ja pracuje i jestem w domu po pracy. 

Tak miałem z matką do czasu kiedy jej nie zjechałem i ojca, że jej pozwala gadać na tematy na jakie nie ma pojęcia. Popatrz na siebie z boku. Obca kobieta  powoduje że nie możesz robić tego na co masz ochotę i do tego niszczy ci zdrowie. Żona jak tego nie zrozumie to niech spada z matką. Kiedy jednak coś takiego chcesz powiedzieć musisz być zdecydowany, że to się stanie. Najmocniejszą pozycją negocjacyjną jest to że jest się gotowym zrobić co się myśli. Może się żona wyniesie na jakiś czas i pomyśli i wróci. Może nie. ile czasu możesz poświęcić na takie życie? Czasu nikt ci nigdy nie zwróci. To matka twojej żony rozwala wam małżeństwo. 

 

13 minut temu, misiek69 napisał:

teściowa z tekstem "no idzie do tatusia, niestety".

Za taki tekst to nie ma epitetów jakich bym na tej starej k%^&%e nie użył, zasłaniając uszy dziecku. Jak wtedy zareagowałeś? Pozwoliłeś po sbie jeździć oby dwum paniom i zrobiły z ciebie walec. Aż mi cisnienie skoczyło czytając to. Oby dwie mają cię za nic. Odciebie zależy co z tym zrobisz. Musisz wprowadzić zasady. Jak ma byc w domu i się tego trzymać. Nie pozwól aby córka stała się taką samą, bo tak będzię jeżeli nie będziesz miał i egzekwował zasad w domu. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, misiek69 napisał:

ale nie znoszę już jej wpieprzania się w moje/nasze życie, moja samica, to chyba widzi, że to jest ich życie, a ja dostawka, czasami się tak czuje

No bo tak to wygląda, więc nie dziwne, że się tak czujesz.

 

Małe rzeczy powtarzane wielokrotnie potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. Wiem coś o tym, sam mam to od wielu lat. I nauki teściowej, wypowiadane przy mnie, że "mężowi całej dupy się nie pokazuje itd."

 

Nie dawaj sobie podsunąć żadnego dokumentu, bo to może być wykorzystane przeciwko Tobie. 

 

@Adolf pisze o powtarzającej się historii w jej rodzinie. Ciekawe jak wyglądały relacje na linii: Twoja teściowa - jej matka, czyli babka Twojej samicy. To by wróżyło, jak będzie wyglądać dalszy ciąg tej relacji - a przez to - pomoże Ci podjąć decyzję, czy dasz radę się wpisać w to, czy lepiej dać sobie spokój. 

 

Pojebane to, wiem, ale NIE DAJ SIĘ. Są małe plusy: nie masz ślubu. A i tak sa krzywe jazdy. Gdybyś był po ślubie, byłoby gorzej.

 

Powodzenia. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, misiek69 napisał:

teściowa z tekstem "no idzie do tatusia, niestety". 

O kuhwa... grubo. Jawna konfliktowość, brak szacunku do Ciebie. Ech. Chyba zrobisz wojnę.

 

22 minuty temu, misiek69 napisał:

Nerwowy jestem, podczas ich jednej z wizyt u nas na dwa tygodnie tak mnie do nerwów doprowadzała, że tabletki uspokajające brałem

Ćwicz spokój,  balans emocjonalny, Ty=skała, odreagowuj gdzieś syfiaste emocje ale ich nie "połykaj" bo zachorujesz.

Nie mówię "nie przeżywaj emocji", mówię "bądź ich swiadom i świadomie zarządzaj." 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tylko, że córka to zawsze klon matki. Ty widzisz w teściowej własną przyszłość. 

 

A teraz zastanów się, dlaczego ojciec biologiczny zostawił na starcie? Dla mnie to powtórzenie schematu. 

 

Córka zawsze weźmie stronę matki, zawsze. Ty jesteś obcym człowiekiem. Jedyne, co cię ratuje to brak małżeństwa. 

 

Zapłacisz alimenty, będzie spokój. Albo skup się na dziecku, przekazuj wzorce prawdziwie męskie, a to się odbije w przyszłości. 

 

Nie mam wielkiego doświadczenia, ale w takiej sytuacji pewnie bym uzgodnił, żeby wracała do mamusi, a ja z doskoku dojadę. Umówiłbym się na widzenia z córką, zaproponowałbym życie w dwóch chatach, żeby dziecku robić podwójne urodziny tam i u ciebie, bez sentymentów. Praktycznie rozwód, ale bez rozwodu, tylko na dogadaniu się, co do szczegółów wychowania. A jak ci się mamusia znudzi to wracaj tutaj na odpoczynek i tyle. 

 

Jak to sprytnie rozegrasz to jeszcze odzyskasz pełną wolność i nie będziesz musiał się bawić z całą rodzinką. 

 

Konflikt można rozwiązać tylko nieobecnością w toksycznym środowisku. Fanatyka nie przekonasz do niczego. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Pater Belli napisał:

Nie jest najdziwniejsze. Delikatnie to możesz kota głaskać. Kobiety trzeba opier%^ć w sposób mocny i zdecydowany.

 

Tak miałem z matką do czasu kiedy jej nie zjechałem i ojca, że jej pozwala gadać na tematy na jakie nie ma pojęcia. Popatrz na siebie z boku. Obca kobieta  powoduje że nie możesz robić tego na co masz ochotę i do tego niszczy ci zdrowie. Żona jak tego nie zrozumie to niech spada z matką. Kiedy jednak coś takiego chcesz powiedzieć musisz być zdecydowany, że to się stanie. Najmocniejszą pozycją negocjacyjną jest to że jest się gotowym zrobić co się myśli. Może się żona wyniesie na jakiś czas i pomyśli i wróci. Może nie. ile czasu możesz poświęcić na takie życie? Czasu nikt ci nigdy nie zwróci. To matka twojej żony rozwala wam małżeństwo. 

 

Za taki tekst to nie ma epitetów jakich bym na tej starej k%^&%e nie użył, zasłaniając uszy dziecku. Jak wtedy zareagowałeś? Pozwoliłeś po sbie jeździć oby dwum paniom i zrobiły z ciebie walec. Aż mi cisnienie skoczyło czytając to. Oby dwie mają cię za nic. Odciebie zależy co z tym zrobisz. Musisz wprowadzić zasady. Jak ma byc w domu i się tego trzymać. Nie pozwól aby córka stała się taką samą, bo tak będzię jeżeli nie będziesz miał i egzekwował zasad w domu. 

Moja samica tego nie słyszała, ja skupiłem się na córce, a nie głupiej babie, także po mnie nie jeździ, na to sobie nigdy nie pozwolę.

 

Po porodzie, jak odbierałem ją ze szpitala, wtedy byliśmy u nich, bo tam rodziła, w nocy mieliśmy jakieś problemy z małą i moja samica wydarła na mnie "ryja" jak jej matka na swojego męża kilka razy w mojej obecności. Powiedziałem jej, że nie życzę sobie takich scen i takiego zachowania, bo to będzie koniec, wtedy byłem zdecydowany. Podziałało, teraz kłócimy się w bardziej cywilizowany sposób.  Zbieram się albo do wojny, albo do pokoju, albo to się skończy albo nie. 

16 minut temu, Imbryk napisał:

O kuhwa... grubo. Jawna konfliktowość, brak szacunku do Ciebie. Ech. Chyba zrobisz wojnę.

 

Ćwicz spokój,  balans emocjonalny, Ty=skała, odreagowuj gdzieś syfiaste emocje ale ich nie "połykaj" bo zachorujesz.

Nie mówię "nie przeżywaj emocji", mówię "bądź ich swiadom i świadomie zarządzaj." 

Zanim się córka pojawiła odreagowywałem wszystko i generalnie byłem człowiekiem o stalowych nerwach, naprawdę ciężko było mnie wyprowadzić z równowagi. Uprawiałem dużo kolarstwa górskiego, fotografii, a teraz? A teraz śladu po tym prawie nie ma, sam się zaniedbałem w tej kwestii. Wracam powoli do tego, w miarę możliwości.

5 minut temu, mac napisał:

Powiem tylko, że córka to zawsze klon matki. Ty widzisz w teściowej własną przyszłość. 

 

A teraz zastanów się, dlaczego ojciec biologiczny zostawił na starcie? Dla mnie to powtórzenie schematu. 

 

Córka zawsze weźmie stronę matki, zawsze. Ty jesteś obcym człowiekiem. Jedyne, co cię ratuje to brak małżeństwa. 

 

Zapłacisz alimenty, będzie spokój. Albo skup się na dziecku, przekazuj wzorce prawdziwie męskie, a to się odbije w przyszłości. 

 

Nie mam wielkiego doświadczenia, ale w takiej sytuacji pewnie bym uzgodnił, żeby wracała do mamusi, a ja z doskoku dojadę. Umówiłbym się na widzenia z córką, zaproponowałbym życie w dwóch chatach, żeby dziecku robić podwójne urodziny tam i u ciebie, bez sentymentów. Praktycznie rozwód, ale bez rozwodu, tylko na dogadaniu się, co do szczegółów wychowania. A jak ci się mamusia znudzi to wracaj tutaj na odpoczynek i tyle. 

 

Jak to sprytnie rozegrasz to jeszcze odzyskasz pełną wolność i nie będziesz musiał się bawić z całą rodzinką. 

 

Konflikt można rozwiązać tylko nieobecnością w toksycznym środowisku. Fanatyka nie przekonasz do niczego. 

Zastanawiałem się wiele razy, moja samica mi coś mówiła o powodach ich rozstania, ale co ona może wiedzieć prawdy? Wie tyle, co jej matka powiedziała. I szczerze, to jak trochę poznałem teściową, to jedyne co mi przychodzi do głowy, że to ona musiała być powodem ich rozstania.

Widzę po niej, że chyba trochę jej żal, że tak naprawdę tego ojca biologicznego ma, ale w sumie to go nie ma. Facet sobie poukładał życie z inną kobietą i mają dzieci, ale żadnej relacji ona z nim nie ma.

 

Rozważam to rozwiązanie, myślę o rozstaniu już jakiś czas, w końcu przyjdzie jakiś kop w dupę, że decyzję podejmę, ale zanim to zrobię wszystko muszę dokładnie przemyśleć, bo raz podjęta decyzja zostanie na całe życie. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, misiek69 napisał:

odreagowywałem wszystko i generalnie byłem człowiekiem o stalowych nerwach, naprawdę ciężko było mnie wyprowadzić z równowagi. Uprawiałem dużo kolarstwa górskiego, fotografii, a teraz? A teraz śladu po tym prawie nie ma,

Zabrakło Ci naturalnego wentyla, który miałeś i utrzymywał Cię w równowadze.

Napieprzając na rowerze w górach wypuszczałes parę w gwizdek. A teraz to kisisz. Kisisz i stałeś się nerwowy.

Tabletki uspokajające są spoko, ale z rozwagą i na krótką metę.

14 minut temu, misiek69 napisał:

Widzę po niej, że chyba trochę jej żal, że tak naprawdę tego ojca biologicznego ma, ale w sumie to go nie ma. Facet sobie poukładał życie z inną kobietą i mają dzieci, ale żadnej relacji ona z nim nie ma.

Kurłłłłaaa kolejna laska z Daddy Issues! Jasne że dziecko dąży do poznania biologicznego ojca.

W tym wypadku mi jej żal jako człowieka, bo ten rozdział ma niezamknięty (może też m.in. dlatego jest tak zlepiona z matką? - Termin do rozkmin z psychoterapeutą ale dla NIEJ SAMEJ. Możesz zachęcić do terapii, ale Ty nie bierzesz w tym udziału, nie Twój ojciec, nie Twoja brocha. Dorosła jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, misiek69 said:

Od jakiegoś czasu myślę, czy nie będzie łatwiej żyć, jak się rozstaniemy. Dlatego tu się pojawiłem, dlatego szukam pomocy. 

Wow Wow spokojnie - wyluzuj zwieracze. Jeszcze nie przegrana jest sytuacja, ale musisz zaczac dzialac.

 

To co robiles do tej pory nie dziala - wiec ni ema sensu robic tak dalej - kontynuowac, poniewaz widzisz, ze jest coraz gorzej.

 

47 minutes ago, Pater Belli said:
1 hour ago, misiek69 said:

najdziwniejsze jest to, że ja już wiele razy zwracałem teściowej uwagę w delikatny spokojny spokój, że powinna trochę zluzować, a ona jeszcze bardziej ciśnie.

Nie jest najdziwniejsze. Delikatnie to możesz kota głaskać. Kobiety trzeba opier%^ć w sposób mocny i zdecydowany.

Musisz postawic granice tesciowej oraz swojej kobiecie.

 

Tesciowa przywrocic do pionu - koniec wpieprzania sie albo wizyty I odwiedziny zostana ograniczone.

 

Powodzenia poniewaz bedzie ciezko.

 

 

Brak polskich znakow komp w pracy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, misiek69 napisał:

Wchodzę, moja córka "biegiem" przypełza po podłodze do mnie, ja ją na ręce, się wtuliła,  a teściowa z tekstem "no idzie do tatusia, niestety".

A to wyjątkowo wredne i wyrachowane babsko. 

1 godzinę temu, misiek69 napisał:

Teściowa kiedyś wpadła na pomysł, żeby wyłudzić 500+, bo znajomej córka żyje też w konkubinacie i on napisał pismo, że nie wychowuje dziecka i nie daje na utrzymanie i mają 500+ z sugestią, żebym i ja coś takiego napisał... znowu lampka mi się zapaliła, ale jak to?

 

1 godzinę temu, misiek69 napisał:

Inna sprawa, o której nie napisałem w pierwszym poście, dziecka nie chciała zameldować pod moim adresem, mamusia wtórowała. Ja postawiłem na swoim i zameldowałem dziecko tam gdzie mieszka, się wychowuje.

No i pięknie byś na siebie bat ukręcił, droga do odebrania dzieciaka i praw rodzicielskich otwarta. 

 

 

Edytowane przez MaxMen
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To słowo od faceta, który wie co to toksyczni rodzice i toksyczną partnerka:

1. Sytuacja jest patologiczna. Twoja ocena sytuacji jest naturalna i poprawna. 

2. Twoja teściowa nie zmieni swojego postępowania a jej rodzina zawsze stanie po jej stronie. Twoja nienawiść do niej ją cieszy, bo to paradoksalnie cementuje zależność jej córki od niej. 

3. Twoja partnerka wymaga pomocy psychologa. Ona nie wiem co to jest związek, rodzina. Ty jej nie naprawisz. Szansa, że potraktuje Cię jak partnera jest już znikoma. 

4. Jako człowiek nie musisz akceptować niczego co Ci nieodpowiada i co uważasz za złe. Nie musisz słuchać matrixowych argumentów uwikłanych emocjonalnie. 

 

@misiek69Ty przecież wiesz co należy robić, co jest dla Ciebie najlepsze. Czujesz to, tylko jeszcze brak Ci pewności siebie. I tak już ponosisz konsekwencje swoich decyzji i wyborów, więc nie przeciągaj spraw, bo to tylko więcej bólu.

Powodzenia, życzę Ci by jak najszybcięj Ci się ułożyło... 

 

 

Edytowane przez Tim2049
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przegrałem z teściową, cały czas się wpierdalała i tłukła córce do łba jaki to Ja jestem zły. Wbijała jej teksty " On Cię zostawi dla innej ", " nie zdasz studiów przez niego " itp itd, suma sumarum córka wybrała stronę Mamy i odeszła. Miałem dwie takie szkoły życia gdzie teściowie non stop się wtrącali, teraz wiem takie zachowanie trzeba szybciutko skrócić i postawić jasne zasady, teściowie to obcy ludzie, więc nie ma co się patyczkować.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, MaxMen napisał:

A to wyjątkowo wredne i wyrachowane babsko. 

 

No i pięknie byś na siebie bat ukręcił, droga do odebrania dzieciaka i praw rodzicielskich otwarta. 

 

 

dla mnie jasne było od razu, że nic takiego nie podpiszę, wcześniej była sprawa meldunku. Bo nie chciała meldować pod moim adresem. Kolejna kontrolka ostrzegawcza. To 500+ to też był z jej strony chory pomysł. No gdybym zrobił jedno i drugie to w przypadku ewentualnego rozstania sam bym sobie dół wykopał...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, misiek69 napisał:

zostawił ich (jej matkę i ją) mniej więcej rok po ślubie... Wychowała ją babcia

Rozbita rodzina, wychowanie przez dwie kobiety.

3 godziny temu, misiek69 napisał:

już jak zaczęliśmy tam jeździć

To jest jakaś opcja - nie jeździć. "Kochanie, chcesz wydać 250zł na 500km podróż, czy może raczej kupimy coś naszemu dziecku?".

3 godziny temu, misiek69 napisał:

może by razem domek wybudować i żyć sobie pod jednym wspólnym dachem z teściami. 

Apage satanas! Chyba wiesz, że do końca życia będą oczekiwać "wdzięczności"...

3 godziny temu, misiek69 napisał:

"ale Ty jesteś bogaty, masz dwa mieszkania"

W tłumaczeniu na polski - "witaj kułaku". Masz, to masz się podzielić - to myślenie dość mocno wpojone starszym pokoleniom przez system komunistyczny.

3 godziny temu, misiek69 napisał:

moja mama przyjeżdża do nas 5 razy w tygodniu i opiekuje się naszym dzieckiem

To dość ważny punkt. Jeśli twoja pracuje, nawet na 3/5 etatu, a Twoja matka opiekuje się co dzień dzieckiem - to kto ma większą więź z dzieckiem?

2 godziny temu, misiek69 napisał:

"no idzie do tatusia, niestety"

"No i dobrze, tatusia będzie jeszcze długo miała, a babcia to nie wiadomo".

Są teksty które można zignorować, i są teksty których ignorować nie wolno. To jest właśnie ten drugi przypadek. Idź i nie grzesz więcej.

2 godziny temu, misiek69 napisał:

żyją w myśl że mają tylko siebie mamusia-córeczka

Hasło dla googla - "DDRR". Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców.

Ale jest drugie dno, które dopiero zobaczysz. Mamusia córeczkę wychowała, teraz gdy mamusia zacznie niedomagać córeczka ma się odwdzięczyć. Zaopiekować. To o to chodzi w tym wspólnym domu. Jeden samiec jej nie wystarczy, tym bardziej że jest dużo starszy od ciebie. Ma być ktoś na miejscu w domu, by spełniać jej każdą zachciankę, i ktoś kto to sfinansuje. Bezpośrednio lub w alimentach.

 

1 godzinę temu, misiek69 napisał:

Rozważam to rozwiązanie, myślę o rozstaniu już jakiś czas, w końcu przyjdzie jakiś kop w dupę, że decyzję podejmę, ale zanim to zrobię wszystko muszę dokładnie przemyśleć, bo raz podjęta decyzja zostanie na całe życie. 

Z moich własnych obserwacji, na Forum jest dużo historii gdzie jedyną opcją jest ewakuacja - czasami nawet w celu ratowania życia, o zdrowiu psychicznym nie wspominając. Mało jest historii, gdzie samiec podejmuje decyzję o "ratowaniu związku" - hasłem przewodnim będzie tutaj "trzymanie ramy" albo "odbudowa ramy" - wyszukaj to sobie na Forum, znajdziesz. Jeśli zechcesz próbować pójść tą drogą, to niestety najprostszą drogą będzie uzmysłowienie córeczce, czego tak naprawdę chce od niej mamusia.

- może zamieszkamy razem z moimi rodzicami?

- a za rok, dwa zrezygnujesz z pracy, by zmieniać im pieluchy?

Nieważne że Cię obśmieje albo ochoczo zacznie walić frazesy "to matka i muszę" - ziarno zostanie zasiane.

Zacznij odnawiać kontakt ze swoimi rodzicami, tym bardziej że jak piszesz ojciec jest chory. Po pierwsze jako przeciwwaga psychiczna dla ciebie, po drugie jako wzór dla niej. Pojedźcie z dzieckiem na całą sobotę, pomóżcie ugotować obiad, zostańcie na cieście - kluczowe jest tutaj umieszczenie córeczki w sytuacji gdzie nie będzie mogła korzystać z komunikacji ze swoją teściową, a będzie w otoczeniu Twoich rodziców. I powtórka w niedzielę, albo zabierzcie twoich rodziców do restauracji. Pójdźcie całą rodziną na spacer po plaży. Co, za dużo ich odwiedzamy? - Przecież do TWOJEJ matki jeździmy na całe weekendy, i ona wszędzie z nami jeździ...

Jak już to stanie się rytuałem, niech Twoja matka pyta jej "ty nie miałaś pełnej rodziny? Moje biedne dziecko...". Taki wstęp do uzmysłowienia córeczce, że DDRR istnieje. I psycholodzy może będą mogli jej pomóc "przeciąć pępowinę" zanim pociągnie ją z powrotem w to samo bagno, w którym się wychowała.

Powodzenia!

PS: Jej matce przeciwstawiaj WASZE dziecko. Chwyt poniżej pasa, w stylu kobiecym, ale działa. Chcesz jechać do mamusi czy pójdziemy z dzieckiem na plac zabaw?

Edytowane przez Kespert
Post scriptum.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie @misiek69 to jesteś raczej uświadomiony i skrajnych błędów w twoim zachowaniu nie widać. Po prostu dopadła cię brutalna babska rzeczywistość. 

 

Także nie dołuj się i sobie na spokojnie przemyśl. Może jakiś urlopik, wycieczka nad wodę, zapisanie sobie na kartce, co i jak. 

 

Pisz pamiętnik, to ci rozświetli głowę, staniesz niejako z boku. Jak twoja kobieta ma tyle lat to już na zmianę jest zdecydowanie za późno. Nie ma żadnych szans. 35 lat to jest raczej wiek na utrwalanie wzorców i na ich przenoszenie. Zmienić to się może tylko bardzo mocny zawodnik, który naprawdę chce. 

 

Ale to i tak długoterminowy proces na długie, długie lata z powrotami do starych ścieżek, ale w coraz mniejszym stopniu. Krótko mówiąc, tak czy siak od toksycznej teściowej się nie uwolnisz. A baba widać jest doświadczona w jebaniu facetów, bo przecież przy sobie ma jakiegoś biedaka. 

 

Także ten. Albo zaakceptuj, pokochaj teściową, daj się zdominować, ale wiadomo, jak to się skończy. Niezwykle brutalnym końcem. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Kespert napisał:

W tłumaczeniu na polski - "witaj kułaku". Masz, to masz się podzielić - to myślenie dość mocno wpojone starszym pokoleniom przez system komunistyczny.

No ja mu powiedziałem, weź kredyt też będziesz miał. 

 

22 minuty temu, Kespert napisał:

To jest jakaś opcja - nie jeździć. "Kochanie, chcesz wydać 250zł na 500km podróż, czy może raczej kupimy coś naszemu dziecku?".

Już kilka razy jej mówiłem, że przez częste wyjazdy tracimy sporo kasy, bo wyjazd autem to wydatek kilkuset złotych. Jeździ pociągiem, to o 2/3 taniej. Ja już tam bywam od święta, nie mogę sobie pozwolić na wolne co miesiąc.

 

23 minuty temu, Kespert napisał:

To dość ważny punkt. Jeśli twoja pracuje, nawet na 3/5 etatu, a Twoja matka opiekuje się co dzień dzieckiem - to kto ma większą więź z dzieckiem?

powiem Ci, że dostrzegam czasami, jakby moja samica robiła małej pranie mózgu, przez te telefonu, wideorozmowy itd. Wbijanie jej do pamięci na siłę: pojedziemy do babci, pojedziemy do dziadka, non stop.

 

24 minuty temu, Kespert napisał:

"No i dobrze, tatusia będzie jeszcze długo miała, a babcia to nie wiadomo".

Są teksty które można zignorować, i są teksty których ignorować nie wolno. To jest właśnie ten drugi przypadek. Idź i nie grzesz więcej.

człowiek uczy się na błędach, potem długo nad tym myślałem.

 

25 minut temu, Kespert napisał:

Hasło dla googla - "DDRR". Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców.

Ale jest drugie dno, które dopiero zobaczysz. Mamusia córeczkę wychowała, teraz gdy mamusia zacznie niedomagać córeczka ma się odwdzięczyć. Zaopiekować. To o to chodzi w tym wspólnym domu. Jeden samiec jej nie wystarczy, tym bardziej że jest dużo starszy od ciebie. Ma być ktoś na miejscu w domu, by spełniać jej każdą zachciankę, i ktoś kto to sfinansuje. Bezpośrednio lub w alimentach.

no padły hasła, co będzie jak mama zachoruje? A ja się pytam, a co z teściem? Przecież ma męża.  To, że on się nie zajmie jak trzeba.

 

28 minut temu, Kespert napisał:

Zacznij odnawiać kontakt ze swoimi rodzicami, tym bardziej że jak piszesz ojciec jest chory. Po pierwsze jako przeciwwaga psychiczna dla ciebie, po drugie jako wzór dla niej. Pojedźcie z dzieckiem na całą sobotę, pomóżcie ugotować obiad, zostańcie na cieście - kluczowe jest tutaj umieszczenie córeczki w sytuacji gdzie nie będzie mogła korzystać z komunikacji ze swoją teściową, a będzie w otoczeniu Twoich rodziców. I powtórka w niedzielę, albo zabierzcie twoich rodziców do restauracji. Pójdźcie całą rodziną na spacer po plaży. Co, za dużo ich odwiedzamy? - Przecież do TWOJEJ matki jeździmy na całe weekendy, i ona wszędzie z nami jeździ...

i to jest dobra myśl, ale wiesz ona wali argumentem, że moja mama jest tu codziennie, totalnie tego nie rozumiem. Tekst, że ja się z moją mamą widzę codziennie. Co z tego, że mijam się z nią w drzwiach, jak wychodzę do pracy, ona przejmuje opiekę nad córką.

 

28 minut temu, mac napisał:

Także nie dołuj się i sobie na spokojnie przemyśl. Może jakiś urlopik, wycieczka nad wodę, zapisanie sobie na kartce, co i jak. 

 

Pisz pamiętnik, to ci rozświetli głowę, staniesz niejako z boku. Jak twoja kobieta ma tyle lat to już na zmianę jest zdecydowanie za późno. Nie ma żadnych szans. 35 lat to jest raczej wiek na utrwalanie wzorców i na ich przenoszenie. Zmienić to się może tylko bardzo mocny zawodnik, który naprawdę chce. 

 

Ale to i tak długoterminowy proces na długie, długie lata z powrotami do starych ścieżek, ale w coraz mniejszym stopniu. Krótko mówiąc, tak czy siak od toksycznej teściowej się nie uwolnisz. A baba widać jest doświadczona w jebaniu facetów, bo przecież przy sobie ma jakiegoś biedaka. 

 

Także ten. Albo zaakceptuj, pokochaj teściową, daj się zdominować, ale wiadomo, jak to się skończy. Niezwykle brutalnym końcem. 

No ja to widzę tak, albo znajdziemy kompromis i to się zmieni, albo się skończy. Bo ja tak całe życie nie zamierzam się męczyć, a pod czyimś butem nie będę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, misiek69 napisał:

człowiek uczy się na błędach, potem długo nad tym myślałem

Sporo rzeczy dostrzegasz sam. To dobrze. Widzę też odpowiednie pokłady asertywności :)

5 minut temu, misiek69 napisał:

totalnie tego nie rozumiem.

Nie da się zrozumieć, bo ten argument ma grać na emocjach a nie logice. Odpowiedź poprawna to na przykład "ale to moja matka!" - (ty grasz na emocjach), i dodajesz "Pojedziemy!" - ma być tak jak powiedziałem. To właśnie odbudowa ramy, powracanie do roli nadrzędnej w stadzie.

11 minut temu, misiek69 napisał:
40 minut temu, mac napisał:

Także ten. Albo zaakceptuj, pokochaj teściową, daj się zdominować, ale wiadomo, jak to się skończy. Niezwykle brutalnym końcem. 

No ja to widzę tak, albo znajdziemy kompromis i to się zmieni, albo się skończy. Bo ja tak całe życie nie zamierzam się męczyć, a pod czyimś butem nie będę.

Kompromis... Co rozumiesz pod tym pojęciem? Ty trochę ustąpisz, ona trochę ustąpi, jakoś się logicznie dogadacie... i później już będzie dobrze...

Nope.

To podstawa - zrozumieć czym są shit-testy. Po co są robione. jak je zbijać lub ich unikać.

I dlaczego ZAWSZE, w każdym związku kobieta będzie je robić, świadomie lub nie.

Ta wiedza jest na Forum, jest w książkach Pana Marka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, misiek69 napisał:

ona wali argumentem, że moja mama jest tu codziennie, totalnie tego nie rozumiem.

Może to jakaś zazdrość czy inne emocje, że jedna babcia przebywa z wnuczką często a druga nie i chce to w swój dziwny kobiecy sposób wyrównać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.