Skocz do zawartości

Brak docierania silników samochodów i mit olejów long life


Morfeusz

Rekomendowane odpowiedzi

Większość producentów na siłę morduje silniki, aby po 3 latach gwarancji silnik umarł i użytkownik wziął kolejne auto w lesingu lub kupił nowy samochód.

Pierwsza wymiana oleju w nowym silniku zalecana jest nie po tysiącu a po 15 - 30 tys. km. Bo przecież obecna technologia nie wymaga docierania silnika a olej można zmieniać co 30 tys. zamiast co 10 tys. km.

 

 

Cytat:

Kupiłem tydzień temu Toyotę z salonu za 80 tysięcy zł. Przy odbiorze samochodu zostałem poinformowany, że pierwszy przegląd muszę wykonać za 15kkm lub za 3 lata obowiązkowo w autoryzowanym serwisie Toyoty bo w przeciwnym wypadku można stracić gwarancję. Odparłem "no ale przecież to jest nowy silnik i trzeba go dotrzeć. CO Z WYMIANĄ OLEJU I FILTRA NA NOWE PO DOTARCIU? Przecież silnik się dociera do 2kkm a nie aż do 15kkm. Mam to zrobić u was i czy będzie to wliczone w koszt zakupu czy będę musiał zapłacić czy też mogę to zrobić wymianę oleju i filtra we własnym zakresie?". Odpowiedź sprzedawcy wbiła mnie w podłogę. "Nie dociera się już silników. To nie ta technologia co kiedyś. Nikt już tego nie robi a silniki są w doskonałej kondycji. Poza tym jak już pan chce zmienić olej to najlepiej u nas bo inaczej może pan stracić gwarancję". Naprawdę nie wiem co mam na ten temat sądzić. Często gumowe elementy i płyny nie są obejmowane gwarancją bo producent powołuje się na "naturalną degradację" ale gdy przychodzi co do czego to nie możesz sam sobie wymienić takiego oleju bo ci ową gwarancję zabiorą. Paranoja ...

 

Magnes nie wychwycił opiłków z aluminiom, tylko te ze stopów żelaza:

 

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to celowe, zresztą grarancje można sobie wsadzić...jest ok jak kupujesz auto, a potem...ulala - spierdalaj ! i płać.

Nie dotyczy to tylko WieśVagenów i ich grupy - Ojdi,  Szkoda, Sedes.

Sam miałem perypetie i to bardzo niemiłe z grupą VW, kiedy okazało się że są pewne problemy natury technicznej, no i się okazało że choć auto na gwarancji to jednak to wina urzytkownika...skończyło się na prywatnym warsztacie i olaniu ASO, przy okazji okazało się że przy pierwszym przeglądzie np. na filtrze kabinowym była nienaruszona nalepka kontrolna...czyli pomimo tego że zapłaciłem za filtr węglowy to nie został on wymieniony.

Pierwszą wymiana oleju - max po 5000 km, następna po 10000 km i potem nie rzadziej nie żadziej niż 15000 lub rok.

Oleje LongLife to można wsadzić między mity o turbosłowianach.

Kolega z pracy kupił nowe paserati ... oczywiście w TDI, po niecałym roku zaczęły się problemy z silnikiem, nierówna praca silnika, problemy z mocą, auto przy ruszaniu gasło... oczywiście jego wina, skasowali go najpierw na wymianie cewek, potem jednak się okazało że cewki były ok, ale nadawały się już do wymiany, a główny problem tkwił w wytryskach - jego wina - bo oszczędzał i lał kiepskiej jakości paliwo.

Ale to nie koniec perypeti, został zaproszony na akcje serwisową, wymianę jakiegoś modułu sterowania...pięknie, miło i ok wymiana oczywiscie modułu gratis, tzn moduł był gratis bo skasowali go za robociznę.

Tak więc całą gwarancję można sobie darować, lepiej już jechać do znajomego i solidnego serwisu zrobią to samo, taniej i solidniej.

 

Teraz jeszcze kwestia - kto pracuje w ASO...oczywiście jest "mistrz" garażu, główny mechanik, który nadzoruje wszystko...ma może dwóch zawodowych mechaników,...ale reszta to praktykanci z szkół zawodowych!!! Skąd wiem? Sąsiad ma syna w szkole zawodowej - mechanik i ma praktyki zawodowe w  Mercedesie...i jak sam mi mówił, to z relacji syna wynika że "mistrz" mówił że jest ich trzech, reszta to praktykanci, bo wychodzi taniej, praktykant dostaje około 300-600 zł w zależności ile godzin wypracuje.

Śmiał mi się że przy zmianie kół na zimowe założyli gościowi koła z bieżnikiem kierunkowym odwrotnie, jak wrócił bo mu auto na jedną stronę ściągało to mu ciemnotę wcisnęli że kupił poza ASO opony kiepskiej jakości najpewniej podróbki markowych opon, a z racji wielkiej mocy auta i sportowego stylu jazdy właściciela nierówno się starły i dlatego auto ściągało. Gość w ASO zamówił pewne na 100% opony dobrane indywidualnie do jego stylu jazdy i mocy auta  i jeszcze był zadowolony bo mu ego podłechtali ...ponoć się w salonie śmiali przez dwa dni, że łyknął takiego wała.

 

Edytowane przez wojkr
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oficjalne info z fabryki silników jednego z największych koncernów motoryzacyjnych.

 

1. Nie żaden LongLife tylko max co 15 tys km

2. Olej wlewany do motoru w fabryce jest tam tylko do przebiegu około 1500 km - potem ma być zlany i motor powinien być zalany olejem właściwym

    z tym, że nie należy się sugerować myląco nazwą Castrol na korku wlewu oleju. Pod żadnym pozorem nie używać oleju tej firmy.

3. Motory są obliczone na przejechanie około 200 - 250 tys km.

4. Materiału na silniki jest coraz mniej - ścianki bloku są coraz ciensze, w silnikach benzynowych popychacze hydrauliczne zaworów potrafią wytrzeć swoje gniazdo na wylot do wnętrza głowicy już po 30 do 40 tys przejechanych kilometrów.

 

Ostatnie dobre w miarę auta były robione tak mniej więcej do 2008 roku no może do 2010.

 

Podzespoły silników są robione tak, aby przeczłapać się przez 2 lata gwarancji. Producenci zbierają nawet dane statystyczne o zużyciu się wybranych kluczowych elementów silnika tak jak b y jeszcze można było pogorszyć ich konstrukcję aby wytrwały do końca gwarancji i ani dzień dłużej.

 

Ale za te jednorazówki liczą sobie słono.  Jedynym wyjściem z tego pata będzie wprowadzenie silników elektrycznych - tam naprawdę trudno jest coś porządnie zepsuć. Sądzę, że regularna wymiana łożysk da ich długą eksploatację.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, rarek2 napisał:

Jedynym wyjściem z tego pata będzie wprowadzenie silników elektrycznych

No nie do końca.

Popatrz ile czasu potrzeba aktualnie Tesli do naładowania aku. Teraz pomyśl sobie ile trzeba wyprodukować energii do tych baterii. I jakie będą korki przy tak długim czasie ładowania.

 

Uwielbiam kanał Łysego - to prawdziwy poczciwina w obliczu Januszy Naprawiaczy.

 

Jeśli chodzi o LL to to samo dotyczy mostów. Nie zaleca się wymiany oleju bo wtedy potrzeba więcej czasu na wizytę w serwisie. Załóżmy, że rocznie 10000km.

 

Diler mówi, żeby zmienić olej przy 30000. Nie wiem ile lat gwarancji mają auta z salonu, ale powiedzmy że 5. Czyli wizyta wychodzi nam średnio co 3 lata.

 

No więc aby przewał nie raził w oczy to tą jedną wizytę jeszcze zaliczymy (choć to i tak o 3 razy za długo), ale następna może nam już ukazać poważne komplikacje w bloku.

 

Kto będzie winny? Żeby udowodnić takiemu gigantowi winę przed sądem, trzeba mieć grube armaty i solidne działa z zapasem amunicji.

Kto ma, ten ma.

Ja nie mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serwisowałem flotę aut, silniki 1.6, 2.0 i 3.0 hdi. Sporo usterek zwłaszcza 1.6, egr, turbo itp itd. Ogólnie jeśli chodzi o zużycie tłok - cylinder, ukł korbowy to... Nie było problemów. Serwis 3.0 co 30 000km, pozostałe co 15 lub 20 tysięcy. Olej 5w30 c2 lub c3, marka - w sumie bez znaczenia skoro spełnia normy (tu Castrol Egde czy Magnatec akurat). 

 

Kierowcy wracali z trącymi kołami, wszelkimi cudami, ale te auta miały po 400 000km bez docierania, po odpaleniu gaz i w trasę.

 

Owszem. Turbo padało bo w służbowych nikt nie chłodził przed zgaszeniem. Egr padały, w sumie każdy nie czyszczony padnie, 3.0 miały problem z wykręceniem świec i wtryskiwaczy. Dodatkowo często skrzynie padały, reszta usterek typu zawieszenie tu nie wymieniam bo w kwestii zużycia silnika to nie istotne. 

 

Ale trzeba przyznać, że za mojej kadencji serwisowania w jednym 3.0 hdi był tylko rozbierany silnik po padł tłok. 

 

Podsumowując. Auta flotowe, pod warunkiem fabrycznych interwałów co 15-30 tysięcy km sprawowały się całkiem dobrze. Wiele aut jeździ z przebiegami kilkaset tysięcy, nikogo nie dziwi 50 000 osobówką rocznie. 

 

Kwestia zmiany oleju wg fabryki - i tak, i nie. W wózkach do powiedzmy 2010 to się w miarę trzymało. Tu mamy nowe BMW, i wydaje mi się że te silniki są za "miękkie" po prostu. Ogólnie ta marka i motory z rozrządem od strony sprzęgła to dziwna sprawa. 

 

Na dobrą sprawę, nowe auta (nowe, nie "nowe" 7-mio letnie) jeszcze chyba nie zdążyły tyle przejechać, aby coś więcej powiedzieć.

 

Choć z punktu biznesowego samochody sprzedaje się dwa razy - w salonie i biznesie. 

 

Warto posłuchać @Bonzo, ma ogromne doświadczenie większe od mojego kilkuletniego. 

Edytowane przez DOHC
Literówka - translator w telefonie, DOHC
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakim trzeba być amebą umysłowym aby wierzyć, że na jednym oleju przejedziesz 30 tyś km ... Przecież olej traci swoje właściwości podczas eksploatacji. To tak jak by mechanik powiedział ,, kup pan opony letnie i jeździj cały rok " 

 

W silnikach diesel olej zmieniamy co 15 tyś ja nawet przy 13 już zmieniam jak czas pozwala. Chciałbym zobaczyć ten olej po 30 tyś km... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, rarek2 napisał:

  Jedynym wyjściem z tego pata będzie wprowadzenie silników elektrycznych - tam naprawdę trudno jest coś porządnie zepsuć.

A gdyby tak w sterownikach umieścić tranzystory wysokiej mocy blisko kondensatorów olejowych ;). Myślę, że nie tacy jak my się nad tym głowią. 

 

Samochody takie będą też miały masę mechanicznych części, a to już przerobione przy spalinowcach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - we wszystkich samochodach jakie miałem lub jakie serwisuję - oleje zmieniam:
1. Co max 10 tys km - dla silników wolnossących
2. Co max 7.5 tys km - dla silników doładowanych.

 

I NIEZALEŻNIE od tego czy silnik ma 1 km przebiegu (nowy) czy milion kilometrów - zawsze i bez dyskusji pełen syntetyk.

Nie musi być super markowy - Orlen czy Lotos też bedzie dobry

Ale syntetyk.

 

Pierdolenie, że syntetyk rozszczelnia stary silnik wprowadza mnie w śmiech. Bo jasne, że rozszczelnia. Syfy w silniku, ktore zamiast uszczelnień go uszczelniały. Czyli - do roboty było już dawno temu.

 

Druga sprawa - lepkości:

1. Doładowane, mocno obciażone turbo z możliwie grubymi kanałami - 10W60

2. Silniki "standardowe" - tak jak producent mówi czyli 5W30, 5W40

3. Silniki z wybitnie cienkimi kanałami olejowymi (np 5.7HEMI Chryslera) - 5W20*

Koniec kropka. Świętsze od papieża.

 

Jak ktoś chce posłuchać czym jest oznaczenie nWm przy lepkości oleju - mogę wyjaśnić, dłuższa pogawędka. 99% mechaników tego nie wie.

Oleje longlife to zło. Widziałem setki silników zajebanych żużlem dlatego, że nie wymieniano oleju. Kolektory ssace zabite tak jak komin przy kilku zimach palenia mokrymi plastikami w piecu.

 

 

*) Chryslerowskie silniki 5.7HEMI jeździ w USA bardzo długo. Nic się nie dzieje. Dziwnym trafem - gdy przypłynie do naszego, i tak już dostatecznie nieszczęsliwego kraju i ma na przykład 200 tysiecy mil - "mechanik" tutejszy mówi - "panie, jakie pieć wu dwadzieścia, tego nie ma w sklepie, silnik stary, lejemy półsyntetyka pieć wu czterdzieści"

I paneweczki zaś szlag trafia

A na korku wlewowym napisane jak byk:

s-l225.jpg

 

Jestem przekonany gdyby napisano dodatkowo "Use only" to i tak by nic nie dało :)

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olej Long life to ściema, może ma trochę więcej dodatków przeciw starzeniu ale zapomina się o FILTRZE, który ma pojemność ograniczoną. 

Przykład poniżej, że skutki mogą być opłakane:

 

Co się tyczy silników i programowania czasu produktu to nie jest żaden mit czy teoria spiskowa. Na studiach mieliśmy pogadankę z absolwentem naszej uczelni pracującym dla jednego z japońskich koncernów (nazwy nie wymienię) i opowiedział nam, że silniki są obliczane na max 250 tys. i wiele innych "kwiatków".

Stare samochody miały większe współczynniki bezpieczeństwa, ze względu na to, że były gorsze metody obliczeń wytrzymałościowych. Przy dzisiejszym poziomie obliczeń inżynierskich (np. MES-metoda elementów skończonych i inne) mogą bardzo mocno zejść ze współczynnikami bezpieczeństwa. 

Do tego EGR-y DPF-y i inne cuda w stylu systemy start-stop (w silnikach z turbosprężarką nawet xD) mają tyle wspólnego z ekologią co krzesło z krzesłem elektrycznym. Auto doraźnie może i mniej wydziela NOx i cząstek stałych ale nikt nie liczy ile wydziela się syfu przy produkcji i późniejszej utylizacji auta/podzespołu po 7 zamiast po 20 latach.

Do tego ekonomicznie drenuje to portfele użytkowników. Ale unia się cieszy i prowadza normy EURO, które spełniane są tylko na papierze. 

 

9 godzin temu, Bonzo napisał:

Nie musi być super markowy - Orlen czy Lotos też bedzie dobry

Ale syntetyk.

Śmiem twierdzić, że są już lepszej jakości od kałstrola.

 

9 godzin temu, Bonzo napisał:

Pierdolenie, że syntetyk rozszczelnia stary silnik wprowadza mnie w śmiech. Bo jasne, że rozszczelnia. Syfy w silniku, ktore zamiast uszczelnień go uszczelniały. Czyli - do roboty było już dawno temu.

Zgadzam się, mój miał ponad 400 tys. wróciłem po przednim właścicielu z 10W40 półsyntetyk na 5W40 syntetyk nic się nie stało. A już zalewanie mineralnych przez januszy bo auto ma 300 tys. to dla mnie jakiś kosmos.

Ja przy swoim aucie sam wszystko robiłem albo dawałem zaufanemu znajomemu mechanikowi, do większości mechaników nie mam zaufania.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planowane postarzanie wspomniane już we wątku czy long lify do tego jeszcze materiały z jakich są robione dzisiejsze samochody (również - zwłaszcza silniki). Jakieś stopy aluminium w blokach i głowicach - odkąd się pojawiły to w silnikach takie rzeczy jak wytarte pierścienie (lub popękane) czy popękane tłoki albo obrócone panewki to bardzo, bardzo częsty przypadek w dość młodych samochodach przy małych przebiegach. Szkoda pisać...... bo można by napisać książkę. Panowie samochody skończyły się gdzieś plus minus około 2000 roku, Później to już leciały jednorazówki.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.01.2019 o 15:02, SennaRot napisał:

Panowie samochody skończyły się gdzieś plus minus około 2000 roku

Szerszy temat.

 

Moim zdaniem motoryzacja osiągnęła swój szczyt możliwości około 1990 roku. Potem było "plateau" - czyli gdzies do okolic własnie 1995 roku samochody JESZCZE były niezłe, zaś po okolicy 2005 roku - stan jakościowy motoryzacji można określić tytułem opublikowanego w pewnej gazecie artykułu, ktory opisywał stan polskiej gospodarki po 1981 roku - kiedy to rządził naszym nieszczęsliwym krajem pewien generał w spawalniczych okularach.

Tytuł ten brzmiał - "Galopem w dół"

 

Po roku 2000 produkowane jeszcze były "rozpędem" niektore porządnie zrobione samochody i niektore wymyślone wczesniej silniki.
Przykładowo - w Subaru słynny EJ20 to jeszcze lata 90-te. Podobnie udany M112/M113 z Mercedesa - też jego korzenie sięgają lat 90-tych.

Następca M272/M273 to już silnik wykonany z gównolitu

 

Dlatego nieodmiennie polecam jedno - jesli tylko znajdziesz stary samochód ale zdrowy i niebity - przepłać i bierz. Nie zastanawiaj się.

To będzie jeździło i będzie jeździło tanio. Naprawiać będziesz z rzadka i niedrogo.

Nie patrz na bajerki i świecidełka.

Bierz stary model. I zdanie dam i pozostałego otoczenia "takim starym trupem jeździsz ?" - kwituj stosunkiem p. Jerzego Urbana do pogrzebu wspomnianego już tu generała Jaruzelskiego:

 

 

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Potwierdzam long life to marketing a przynajmniej nim był jak go wprowadzali . Pracowałem kiedyś w salonie znanej marki. Wymiana oleju w silniku 1,6 benzyna w książce serwisowej 15 000 lub rok. Wszędzie tak było. Nie pamiętam już kto wpadł na taki pomysł pierwszy, ale chyba niemiaszki. Raptem żeby się odróżnić o reszty konkurencji zaczęli się chwalić, że u nich można olej wymieniać olej co 30 000 km lub dwa lata. Za kilka miesięcy przy okazji zmiany modelu na nowy zmienili zapis w książce serwisowej. Nowy z tym samym silnikiem  co poprzedni już miał wpis, że olej wymieniamy co 30 000 lub dwa lata. Oczywiście olej nadal ten sam, dopiero później zaczęli zmieniać naklejki i dopisywać log life. Może zmienili skład oleju, ale na pierwszy rzut oka nie było widać różnicy w składzie i normach z bańki. Więcej chyba nie muszę wyjaśniać.

Edytowane przez Tomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodzę się, że to jak wszystko inne schodzi na psy ale:

1) Tomek - oleju nie ocenia się rzucając okiem no i technologia poszła trochę do przodu w ciągu dekad.

2) Klimas. To w/w jest również do ciebie.

 

Przejechalem Toyotą 300.000 kilometrów przez 15 lat i to co wymieniałem to zużywające się części.

Łożyska, sprzęgło, klocki hamulcowe.

Owszem, z powodu wieku można chyba ją zaliczyć do tych jeszcze w miarę dobrze robionych a ja jestem pierwszym właścicielem i jedynym użytkownikiem.

 

 

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.01.2019 o 22:09, Bonzo napisał:

Po roku 2000 produkowane jeszcze były "rozpędem" niektore porządnie zrobione samochody i niektore wymyślone wczesniej silniki.
 

 

 

S60/V70 i S80 I z 2.4/2.5 benz jeszcze się łapią jako-tako pod to o czym mówisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, JoeBlue napisał:

pierwszym właścicielem i jedynym użytkownikiem.

To ma bardzo duże znaczenie. Jak ktoś bierze auto z myślą pojeździć 3-5 lat a potem niech się kto inny martwi. To wiadomo, że auto po 5 właścicielach będzie mocno zjechane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JoeBlue toyota na Awensisach II zdobyła miano niezawodnych aut. Nie wiem jaką miałeś ale one dość długo trzymały poziom, chyba po 2004 najszybciej w dół poleciały VAG-i ale w sumie to nie wiem ja się zatrzymałem w motoryzacji na 2004 i w sumie dobrze mi z tym :D 

 

@slavex z autami typu audi, BMW jest też taki problem, że typ ma 15k szuka dajmy na to B6, której cena rynkowa wynosi 16-18k (niezajechane, ale nie jestem pewny czy jeszcze ta cena obowiązuje, chodzi o przykład) i szuka za te 15k. Oczywiście nie pomyśli, że taki samochód to na dzień dobry warto mieć zapas około 2k, zawsze coś wyjdzie do naprawy a jak nie to trzeba kupić opony albo zrobić olej i napęd rozrządu. 

Kupuje parcha za 15k albo bierze 3k kredytu i kupuje normalne auto i nie ma na naprawy bo spłaca kredo a zapasu nie miał i z dobrego auta robi się parch. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzedaż olejów to doskonały biznes.

I tyle w temacie....

Dla handlarzy, dla mechaników... Na pewno nie dla użytkowników aut.

 

Są tylko dwa przypadki, w których trzeba wymienić olej w motorze:

1. gdy silnik intensywnie go pali a w zamian dostają się inne płyny...

2. gdy olej straci swoje właściwości.

 

KIEDY OLEJ TRACI SWOJE WŁAŚCIWOŚCI? Jak to sprawdzić? Jest to bardzo trudne....

Ano właśnie....

Już w innym poście pisałem:

 

Wymianę oleju w silniku należy realizować gdy olej utraci swoje deklarowane przez producenta parametry fizyko-chemiczne.

Jest ich kilkanaście, głównie:

- wskaźnik lepkości

- lepkość kinematyczna w temp. 40 st. celcjusza

- lepkość kinematyczna w temp. 100 st. celcjusza

- lepkość wysokotemperaturowa w temp. 150 st. celcjusza (HTHS)

- lepkość strukturalna w temp. -30 st. celcjusza (CCS)

- liczba zasadowa TBN

- temperatura zapłonu

- temperatura płynięcia

- gęstość w temp. 15 st. celcjusza

- zawartość popiołów siarczanowych

- zawartość siarki

- zawartość fosforu

Utrata parametrów oleju silnikowego nie jest zależna od przebiegu samochodu od ostatniej jego wymiany czy czasu jego przebywania w silniku...

Decydujące są:

- rodzaj silnika

- zużycie silnika

- warunki eksploatacji (ilość motogodzin-średnia obrotów, ilość zimnych rozruchów)

- rodzaj oleju i jego prawdziwa jakość

- rodzaj paliwa

 

Mam stary japoński wóz z motorem V6.

Kupiłem go z przebiegiem 500 tys km.

Teraz ma ponad 800 tys km.

Wymieniłem olej tylko raz przy 600 tys. km, gdy jadąc w trasie uszkodziłem miskę olejową, którą trzeba było wymienić...

 

Motor nie bierze oleju praktycznie wcale, co 2 lata dolewam ok 200ml.

Silnik cały czas pracuje na gazie.

 

Reasumując - BIZNES, BIZNES, BIZNES...

 

Edytowane przez Myrmidon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JoeBlue napisał:

Zgodzę się, że to jak wszystko inne schodzi na psy ale:

1) Tomek - oleju nie ocenia się rzucając okiem no i technologia poszła trochę do przodu w ciągu dekad.

 

 

No to się zdecyduj czy wszystko schodzi na psy czy jednak technologia poszła o przodu :) Sprawdzając olej miałem na myśli wszystkie normy i specyfikacje. W każdym razie marketing wygrywa, to co miało wytrzymać 15.000 raptem z dnia na dzień spokojnie ma wytrzymać 30.000. I teraz pytanie kiedy sobie lecieli w kulki przed czy po. W serwisie po takiej zmianie najpierw się wkurzyli bo będzie mniej kasy z przeglądów eksploatacyjnych, ale po namyśle zmienili zdanie, z remontów silników i osprzętu jest większa kasa. Winę się zrzuca i tak na właściciela a cała akcja tak była ukłonem dla flot prawdopodobnie. Firmy wiedzą kiedy pozbyć się auta a Kowalski niech się sam martwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.