Skocz do zawartości

Miotam się


Rekomendowane odpowiedzi

Pół roku temu odszedłem od żony. Dom, dwójka dzieciaków,kredyt itp. Żona to klasyczny pasztet, za to ciepła osobowość. Potrafiła wkurzyć, miała swoje zdanie,ostatnio często kłóciliśmy się o wszsystko. 10 lat razem. Nie pociągała mnie już fizycznie, zapuściła się,nadwaga, czułem niechęć na sam jej widok nagiej.Rok temu mieliśmy kryzys, chciała rozwodu, poszliśmy na terapię.Kilka miesięcy spokoja a potem zdecydowałem żeby odejść.Powiedzieliśmy sobie sporo gorzkich słów podczas rozstania, byłem zimny na jej błagania. Znalazłem koleżankę z pracy która po rozwodzie okazała się chętna do zabawy. Odszedłem od żony dla niej. Wynająłem kawalerkę, odwiedzamy się itp. Założyłem sprawę o rozwód, z żoną dogadaliśmy się jak ludzie co do alimentów, podzieliliśmy majątek, odwiedzam dzieci ,zero problemów a nawet zachęty żeby było częściej. Żona nie wie o tej drugiej.

I teraz najlepsze. Przez kilka miesięcy byłem pewien czego chcę. Teraz tęsknię do śmiechu żony, do rozmów z nią. Kiedy ją widuję gdy odwiedzam dzieci czuję ze cieszy mnie jej widok a jednocześnie odrzuca fizyczność na myśl o seksie z nią.

Gdy jej nie ma, tęsknię, przypominają mi się wszystkie dobre lata. Śni mi się taka jaką była młoda.

Nawet spotkaliśmy się na kawie z myślą czy nie wrócić do siebie. Było miło jak dawniej. A potem zaprosiła mnie na obiad w domu z dziećmi i pokłóciliśmy się jak zawsze...

Doszła do wniosku że to nie ma sensu. Ja niby też . Ale boli mnie jak cholera, bardziej niż gdy składałem wniosek rozwodowy.

Czy jest sens powrotu ? Pewnie nie bez solidnej terapii, pewnie nie darowałaby chęci rozwodu, wyciągała to przy każdej okazji.

Poza tym czuję się nieuczciwie, wciąż koleżanka na boku aktywnie zabiegająca o mnie. Żona wciąż nie wie, czuję sie podle, jak szmata. Gdybym był na jej miejscu kopnąłbym mnie w dupę z rozmachem. Nieuczciciwy wobec żony, nieuczciwy wobec koleżanki która ma nadzieje.

Miotam się... Co robić Panie Premierze ?

Edytowane przez ntech
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Co było już nie wróci, a jeżeli nie możesz z czymś walczyć bo nie ma to sensu, trzeba to zaakceptować.

Nie przetrawiłeś do końca rozwodu, do swojej byłej właściwie nie tęsknisz, brakuje Ci ciepła rodzinnego.

Czas wszystko uleczy, zaakceptuj obecną sytuacje, zacznij kochać siebie, bo Ty jesteś najważniejszy.

 

   I nie daj się wkręcić w dzieciaka z obecną przyjaciółką, to Ci szczęścia nie da, Ty już masz dzieci.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ntech

Jak wrócisz, będziesz gnojony do końca swoich dni. Nawet jak zakryje cię wieko, psy na tobie by wieszali. Wyszedles ze strefy komfortu. Brawo! Ale tak do końca, chyba jeszcze nie zakceptowales nowego porządku, nowego świata. Spokojnie... Miną wątpliwości i wszystko będzie ok.

Edytowane przez Still
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem że to minie... to moja druga żona i rozwiodłem się kiedyś z pierwszą po 8 latach...

Ale zaskoczony jestem że tak nagle mam cofkę ... No i dzieciaki świrują , to boli.

Z tym zaangażowaniem w drugą znajomość to była moja świadoma decyzja. Z żoną było kiepsko, seks mizerny, awantury, doszedłem do wniosku że tego chcę. Odszedłem od żony bo uznałem że tak będzie uczciwe a nie kochanka na boku.Gdyby nie to trwałbym w związku szamocząc się sam ze sobą..

Strefa komfortu... może to właśnie o to chodzi... powrót w ciepłe kapcie?

Edytowane przez ntech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minie na 100%. Mózg nasz tak działa że przypomina sobie te dobre rzeczy, mimo że tych złych było znacznie więcej. Tak to już jest...

 

Mózgu nie obchodzą już awantury, nie przespane nocy, wieczne przepychanie się, 3 kg podpizdzia żony itd. Minie :)

 

Cierpliwości Bracie.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, ntech napisał:

Strefa komfortu... może to właśnie o to chodzi... powrót w ciepłe kapcie?

Matrix.

Nic poza tym.

Masz wdrukowany schemat w głowie, że "tylko w małzeństwie człowiek jest szczęśliwy" czego niezłym dowodem jest to, że masz już drugą żonę.

 

Nie pozostaje nic innego jak usunąć pranie z Twego mózgu właśnie w postaci, iż "tylko małzeństwo daje szczęście".

Gdy to zostanie usunięte - pukniesz się w głowę wracając do swego posta napisanego tutaj i stwierdzisz - "ale ja byłem pojebany"

 

Nieodmiennie zalecam jedno - jesli czegoś nie możesz zrozumieć - wyjdź od Adama i Ewy i przemyśl daną kwestię odrzucając całkowicie romantyczne pierdolimento.

Niby ciągnie Cię do żony - a wystarczyło przyjśc na obiad - i kłótnia gotowa. Po co Ci to ?

Ja bym wolał sam ugotować i sam zeżreć. Albo nawet zapłacić w knajpce :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Bonzo said:

Masz wdrukowany schemat w głowie, że "tylko w małzeństwie człowiek jest szczęśliwy" czego niezłym dowodem jest to, że masz już drugą żonę.

 

To prawda, większosc przypadkow to programowanie spoleczne.

 

Jednak zauwazyles pewnie, ze jest takai typ facetow, ktorzy naprawdę nie potrafią zyc bez baby. Oni wrecz organicznie muszą być w związku.

Pomimo, ze dostają w dupę od jednej, to lecą od razu do drugiej, czesto tez i sie ponownie hajtając.

 

Oni nie potrafią byc sami. To jakaś niedojrzałosc osobowosci.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, AR2DI2 napisał:

Jednak zauwazyles pewnie, ze jest takai typ facetow, ktorzy naprawdę nie potrafią zyc bez baby. Oni wrecz organicznie muszą być w związku.

Pomimo, ze dostają w dupę od jednej, to lecą od razu do drugiej, czesto tez i sie ponownie hajtając.

Kolejny matrix, kobieta daję im poczucie bycia wartościowym, czyli jak @Bonzo napisał ''"tylko w małżeństwie człowiek jest szczęśliwy" tak tutaj jest schemat ''Tylko jak mam kobietę, jestem wartościowym facetem'' :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bonzo napisał:

Masz wdrukowany schemat w głowie, że "tylko w małzeństwie człowiek jest szczęśliwy"

Dokładnie to, swoją drogą ile masz lat, skoro to już druga żona, a z pierwszą byłeś 8 lat? Straszne wzorce w głowie, no i na dokładkę następna kobieta, jak dobrze zrozumiałem jeszcze w trakcie trwania małżeństwa? Tutaj widać takie kobiece zagrywki z gałęzią w tle:

2 godziny temu, ntech napisał:

Odszedłem od żony dla niej

Świadczy to co pisał wyżej:

2 godziny temu, AR2DI2 napisał:

To jakaś niedojrzałosc osobowosci.

Czy tej nowej kobiecie coś obiecujesz czy mówisz że to tylko sex?

 

Emocjonalnie zachowujesz się dla mnie jak kobieta, nie mówiąc już o tym że nie postawisz siebie na pierwszym miejscu i nie oczyścisz z tego wszystkiego. Potrafię zrozumieć że minął pociąg do byłej żony, ale jak już podjąłeś jakąś decyzję to sam ją zaakceptuj. 

 

Daj sobie czas i poukładaj sobie wszystko w głowie. Polecam lekturę forum, myślę że może Tobie dużo dać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, ntech napisał:

Żona to klasyczny pasztet, za to ciepła osobowość

Skąd ja to znam( znałem)? Poza tym po przeczytaniu Twojej historii, raczej ostrożniej dobierałbym słowa opisujące Twoją małżę/ex małżę. Na "ciepłą osobowość" to mi nie wygląda. 

 

5 godzin temu, ntech napisał:

Nie pociągała mnie już fizycznie, zapuściła się,nadwaga, czułem niechęć na sam jej widok nagiej.

Problem stary jak świat. Stoi na podium koło darcia ryja i zdrady. 

5 godzin temu, ntech napisał:

Żona wciąż nie wie, czuję sie podle, jak szmata. Gdybym był na jej miejscu kopnąłbym mnie w dupę z rozmachem. Nieuczciciwy wobec żony, nieuczciwy wobec koleżanki która ma nadzieje.

Gdyby ona była w Twojej sytuacji, to po obciąganiu nowemu gachowi, wytarła by usta z resztek nasienia i pomyślała, jaka jestem szczęśliwa bez tego mojego pizdusia -exmężusia. Gwarantuję Ci. 

 

5 godzin temu, ntech napisał:

.Rok temu mieliśmy kryzys, chciała rozwodu, poszliśmy na terapię.

Też mi proponowano terapię. Nie poszedłem, nie żałuję. Nic nie wnoszą, nic nie załatwiają. A ile się nasłuchasz, jaki to chuj jesteś i przemocowiec. 

 

5 godzin temu, ntech napisał:

I teraz najlepsze. Przez kilka miesięcy byłem pewien czego chcę. Teraz tęsknię do śmiechu żony, do rozmów z nią.

Normalne. W jednej strony wiesz, że to nie ma sensu, z drugiej, brakuje Ci jej uśmiechów, obiadków, wspólnych chwil. Uspokój w głowie tę skaczącą małpę, bo robi sobie z Ciebie jaja. 

 

5 godzin temu, ntech napisał:

Nawet spotkaliśmy się na kawie z myślą czy nie wrócić do siebie. Było miło jak dawniej. A potem zaprosiła mnie na obiad w domu z dziećmi i pokłóciliśmy się jak zawsze...

No i po co? Myślałeś, że wszystko się ułoży jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Skoro wszystko w Twoim ciele krzyczy uciekaj, a na samą myśl o seksie z nią masz odruch wymiotny, to jakiego dowodu jeszcze potrzebujesz? Myślisz, że od baby można tak sobie odejść, a potem wrócić bez żadnych konsekwencji? 

 

5 godzin temu, ntech napisał:

Doszła do wniosku że to nie ma sensu. Ja niby też . Ale boli mnie jak cholera, bardziej niż gdy składałem wniosek rozwodowy.

Czy jest sens powrotu ? Pewnie nie bez solidnej terapii, pewnie nie darowałaby chęci rozwodu, wyciągała to przy każdej okazji.

 

Boli Cię to, że ona "pasztet"  Cię odrzuciła. Wiesz co najbardziej boli? Nie rozstanie z 9/10 lub 10/10, tylko właśnie z takimi jak to nazwałeś "pasztetami". Boli nas odrzucenie od kogoś, kto w naszych oczach ma smv niższe niż my. 

 

Powrót prawie zawsze nie ma sensu. Terapia? Chłopie uwierz, że gdyby ona była super hot babką, to o żadnej terapii by nie było mowy. Kop w dupę, następny i żegnam. A Ty wmawiasz sobie, że ona jest sama, że sobie nie poradzi, że ma dziecko na utrzymaniu, że odszedłeś od niej i generalnie, wszystko to Twoja wina. A ona teraz, to biedna i zagubiona myszka. Prawda? 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dzięki chłopaki za ustawienie do pionu.

Nie było mnie dłuższy czas.. poligon.

Dobry czas, dobre towarzystwo , dobre zajęcie. Człowiek odpoczął, psychicznie, przemyślał to i owo.

Jak napisaliście .. mózg robi mnie w chuja. Prze te dwa tygodnie nawet o niej nie pomyślałem. Nie czułem żadnej tęsknoty.

To rzeczywiście tylko sentymenty :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Dnia 23.01.2019 o 14:16, ntech napisał:

A potem zaprosiła mnie na obiad w domu z dziećmi i pokłóciliśmy się jak zawsze...

Ja tak miałem z byłą, jak już się wyprowadziłem, myślałem, że jej zmięknie choć trochę pała zacznie się jakoś zachowywać, ale

5 minut konwersacji i już mnie doprowadzała do szału, tego samego, który spowodował moją utratę szacunku do niej i mnie zmęczył.

Wydaje mi się, że ludzie w związkach po pewnym czasie też reagują schematami. Wydaje mi się, że to jest tak, że pewne rzeczy

po prostu nie docierają do drugiej strony, a jak się czegoś chce to się to komunikuje i po pewnym czasie wręcz zaczyna napierać.

Te rzeczy nie są widoczne na początku relacji, ale dopiero po wielu latach klaruje się schemat...

Ale ludziom się ciężko zmienić, nawet jak chcą, a co dopiero jak ktoś napiera, a jak się sami opierają to już umarł w butach.

Po pewnym czasie przyzwyczajamy się, że jak tylko się prosi o to samo po raz milionowy, to nie przynosi skutku, więc milion pierwszy

już nie pytamy, tylko od razu łapiemy wkurwa...i zaczyna się shit storm, że rzuciłeś skarpetkę obok kosza i nie podniosłeś .. :D

Z ciekawości, pojechałeś jej kiedyś w kłótni, że jest brzydka i się zapuściła ? Próbowała coś zmienić?

Czy wasze kłótnie były monotematyczne..czyli zawsze o to samo ?

 

Dnia 23.01.2019 o 14:37, ntech napisał:

Z żoną było kiepsko, seks mizerny, awantury, doszedłem do wniosku że tego chcę.

Może to jest tak, że zbyt ciężko jej się było zmienić (schudnąć) dla Ciebie, wiec automatycznie, zaczynała Cię nienawidzić

na pewnej płaszczyźnie, za to, że zamiast ją kochać, to ją odrzucasz z powodu fizycznego, a to musiało ją mimo wszystko boleć.

Więc jakaś część jej podświadomie prowokowała kłótnie, żeby wydalić z siebie negatywne emocje? Tak czy inaczej, wydaje mi się,

że nie ma na tej ziemi silniejszego bodźca od tego żeby zaczęła o siebie dbać niż rozwód, może to jej uświadomi, że dbanie o siebie

to jest bardzo istotny element dbania o męża?

 

Ja wprawdzie nie musiałem brać rozwodu, ani nie mam dzieci, ale byłem w miejscu, że musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie,

czy chce się dalej denerwować, ze świadomością, że będzie tylko gorzej, czy być szczęśliwym ...

Jestem szczęśliwy do tąd..

Brakuje mi czasem, żeby się do kogoś poprzytulać, ale głównie mi brakuje tego, co wydaje mi się, że w idealnym związku dostanę.

A jak sobie uświadamiam, że wcale nie koniecznie i że ryzyko jest ogromne, to już wole odczuwać lekką nostalgie za kobietą niż

się wkurwiać codziennie.

Poza tym mam teraz dużo czasu i jestem szczęśliwszym człowiekiem.

 

Pamiętam, że jak się rozstawałem to myślałem, że moja była się jakoś ogarnie i przemyśli pewne rzeczy i spotkamy się kiedyś jako

"bardziej dorośli" i będziemy się umieli z tego wszystkiego śmiać i może zostaniemy przyjaciółmi albo może coś znowu zaiskrzy ...

A ona sobie znalazła od razu jakiegoś obcokrajowca, którego podejrzewam poznała na kursie językowym..

Albo przez jakąś apke, która jej koleżanka namiętnie stosowała do tego, żeby faceci ją zapraszali i miała darmowe żarcie ...

Tak, że obawiam się, że duża część powodów dla których twoja kobieta jest "taka biedna" jest spowodowana tym, że nie jest zadbana, więc

ciężko będzie jej ogarnąć jakiegoś faceta, jakby była zajebista, to pewnie byś się zdziwił jak szybko by o tobie zapomniała.

Dlatego uważam, że masz prawo do odrobiny egoizmu ..

Chyba każdy z nas jest gdzieś w środku jest białym rycerzem ..

Edytowane przez StatusQuo
literówki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, StatusQuo napisał:

Ja tak miałem z byłą, jak już się wyprowadziłem, myślałem, że jej zmięknie choć trochę pała zacznie się jakoś zachowywać, ale

5 minut konwersacji i już mnie doprowadzała do szału, tego samego, który spowodował moją utratę szacunku do niej i mnie zmęczył.

Dokładnie. Próbowaliśmy kilka razy. Za każdym razem kończyło się dosrywaniem nawzajem.

 

14 godzin temu, StatusQuo napisał:

Z ciekawości, pojechałeś jej kiedyś w kłótni, że jest brzydka i się zapuściła ? Próbowała coś zmienić?

Czy wasze kłótnie były monotematyczne..czyli zawsze o to samo ?

Tak. Ale nie tak dosadnie. Tylko że ma nadwagę i że chciałbym abyśmy razem zaczęli z tym radzić sobie poprzez bieganie ,siłownię, ograniczenie wieczornych drinków.

A kłótnie były zawsze o to sam czyli że nie przykładam się należycie do obowiązków domowych czyli odkurzanie i zmywanie. 

 

14 godzin temu, StatusQuo napisał:

Tak czy inaczej, wydaje mi się,że nie ma na tej ziemi silniejszego bodźca od tego żeby zaczęła o siebie dbać niż rozwód, może to jej uświadomi, że dbanie o siebie

to jest bardzo istotny element dbania o męża?

Kiedyś jej powiedziałem że jeżeli będzie chciała kogoś zdobyć to będzie i tak musiała to zrobić. Więc dlaczego nie zrobi tego dla mnie ?

Mega foch.

14 godzin temu, StatusQuo napisał:

Pamiętam, że jak się rozstawałem to myślałem, że moja była się jakoś ogarnie i przemyśli pewne rzeczy i spotkamy się kiedyś jako

"bardziej dorośli" i będziemy się umieli z tego wszystkiego śmiać i może zostaniemy przyjaciółmi albo może coś znowu zaiskrzy ...

Ja jeszcze tak mam. Wiem że to głupie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.