Skocz do zawartości

Utrudnianie kontaktów z dzieckiem. Jak walczyć?


raven

Rekomendowane odpowiedzi

@raven

Chcę, żebyś mnie dobrze zrozumiał, ponieważ to co chcę przekazać nie jest zbyt przychylnym okiem przyjmowane przez społeczeństwo.

 

Dlaczego chcesz widywać dziecko?

Pytanie niby trywialne, ale warto się zastanowić.

...bo jestem ojcem, bo mam do tego prawo, bo tak powinno być, bo chcę uczestniczyć w wychowaniu mojego dziecka itp.

Bardzo ludzkie przymioty, honorowe, wzniosłe, "to jest prawdziwy ojciec".

 

Opowiem Ci to z mojej perspektywy.

 

Kiedy rozszedłem się z moją drugą żoną, została rozpacz za trzyletnią córeczką.

Zawsze to ja czytałem bajki, nawet wtedy kiedy byłem kilka tysięcy kilometrów oddalony od córki, czytałem przez telefon, ona słuchała na głośnomówiącym.

Kiedy gotowałem obiad, sadzałem ją na blacie i razem przygotowywaliśmy danie.

Jej pierwszym słowem było "tata", jeździliśmy razem na koniu, skakała na oślep do głębokiego basenu - przecież tam czekał tata i na pewno uratuje.

Opowiadałem godzinami o tym jak rośnie drzewo, skąd się biorą chmury i dlaczego aniołki mają gołe pupcie, a ślimak? dlaczego nie ma nóżek.

 

Potem przyszedł Janusz, beknął, pierdnął i ex była nim już zachwycona. Postanowiła zniszczyć rodzinę.

 

Ja się wkurwiłem.

Ustaliliśmy w sądzie terminy widzeń z dzieckiem. Kiedy zbliżał się termin odwożenia dziecka do mamy, a jakże, córka nie chciała mnie puścić.

Płakała i sikała w majtki.

Gehenna.

 

Każdy odbiór dziecka od matki wiązał się z dramatem. Dlaczego? Ponieważ ex darła mordę na całe osiedle wraz ze swoją matką, doprowadzały mnie do szału, a ja dawałem się sprowokować. Dziecko miało nieustanną podkówkę, było przerażone i smutne.

Dodam tylko, że podczas rozprawy sądowej rozjechałem ex walcem. Teoretycznie było mi łatwiej, zajmuję się tym zawodowo: faktycznie to prawo gospodarcze.

 

Co raz częściej dziecko było ukrywane przede mną. 

Wzywałem policję, protokół spisany wielokrotnie.

Następnie złożyłem wniosek do sądu o nałożenie kary. Sąd okazał się bardzo przychylny (i bardzo wkurwiony na ex), po czym przyznał 500 zł za każde nieodbyte spotkanie z winy matki.

 

Dramat nie miał końca, matka stała się jeszcze bardziej agresywna.

Dziecko było zrozpaczone, nerwowe i ciągle płakało. Straszny widok.

 

Któregoś dnia stanąłem przed lustrem i zadałem sobie pytanie: po co to robię, dla kogo?

Czy naprawdę jestem odpowiedzialnym ojcem?

Może robię to dla siebie, a nie dla dziecka?

Zaspokajam swoje ego?

Wygrywam?

Może to ja bardziej potrzebuję tego dziecka niż ono mnie?

Z kim ja walczę?

O co ja walczę?

Przecież chodzi o dobro dziecka. Czy dobro dziecka zostało osiągnięte? Płacz i rozpacz małej dziewczynki.

 

Wyobraź sobie, że jesteś tym małym dzieckiem i co piątek wybija godzina 18.00. Zaczynasz trząść się ze strachu, tak naprawdę od rana już nic nie jesz, bo się denerwujesz, jesteś małomówny w tym dniu i głowę masz pochyloną, skóra blada, a w perspektywie po powrocie od taty, mama będzie zadawała pytania. Boisz się, że znowu mama będzie krzyczała, będzie pan policjant, będzie smutny tata. Ucisk fizyczny w klatce piersiowej. Koszmar.

...i tak przez następne 10 lat.

 

Postanowiłem całkowicie wycofać się z życia mojego dziecka, przyjmując na siebie wszystkie ciosy na siebie. Usłyszałem: co z ciebie za ojciec, tfu, skurwysynu ty, pokazałeś na co cię stać, nikt normalny tak by się nie zachował, bydle, zawsze taki byłeś, dobrze że cię zostawiła.

 

Nie widziałem córeczki już sześć lat, pierwsze dwa płakałem codziennie. Każdego dnia.

Liczyłem jednak, że jest w tak małym wieku, że kiedyś o mnie zapomni całkowicie.

Liczyłem na to, że ex znajdzie sobie partnera, a on zaopiekuje się moim dzieckiem. Moja córcia będzie miała tatę.

Widziałem kilka razy ex, wydaje się być nieszczęśliwa. Prosiłem, żeby nie przyprowadzała córeczki.

 

Dzisiaj nie wiem jak wygląda, jaka jest, ale wierzę, że zaczęła się uśmiechać.

 

 

 

 

 

Edytowane przez Pozytywniak
  • Like 1
  • Dzięki 4
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pozytywniak, straszna historia, współczuję, bo to musiała być mega ciężka dla Ciebie decyzja. Nie wiem, jakbym zachował się na Twoim miejscu. Mogę jedynie teoretyzować - może spróbowałbym zabrać małą całkowicie od byłej żony. Legalnie, prawnie bądź niekoniecznie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolałbym nie burzyć jej świata.

Z pewnością mama wpłynęła na córkę tak, aby odpowiednio myślała o mnie lub całkowicie wymazała mnie z jej pamięci.

Dzisiaj jestem papierowym tatą i godzę się z tym.

 

Mieszkam 600 km od niej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pozytywniak Podziwiam i szanuję twoją decyzję. Nie oceniam!

Ale powiem Ci jedno. Ja się kurwa nie poddam, co do mojego syna. A wiesz dlaczego? Żeby za pare naście lat, nie było sytuacji, gdy staną bym w lustrze i powiedział bym, gdzie byłeś, co zrobiłeś czy walczyłes?

Nie, nie, nie! 

To nie egoizm, to walka o syna i lepsze jutro. O jutro gdzie syn przyjdzie i mnie przytuli słowami kocham cię "kako". Tak jak dziś. Dla takich chwil warto walczyć i żyć. 

Edytowane przez Still
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still

Jasne, rozumiem Cię.

 

Ja bałem się o córkę, że po prostu zwariuje przez tą sytuację i tym samym jej życie będzie okropne do śmierci.

 

Kiedy słyszysz od maleńkiego dziecka tym słabym głosikiem: "teraz zamknę oczka i zniknę" - uwierz mi...zwyczajnie umierasz w środku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Pozytywniak napisał:

Dzisiaj nie wiem jak wygląda, jaka jest, ale wierzę, że zaczęła się uśmiechać.

Świat wiary i nadziei to piękna sprawa. Nadzieja to jednak czasem opiatowa ku**a usypiająca ludzką wolę działania.

Twoja córka całe życie może być zgorzkniałą kobietą, bo opuścił je wredny ojciec (chyba innego przekazu nie dostanie jak sądzę). Będzie szukała kompensaty, wsparta gruntownym wychowaniem przeżartej żółcią matki. Tyle co do uśmiechu.

 

Odnów kontakt z córką. Najwyżej będziesz żałował, że coś zrobiłeś. W razie czego fakt, że coś się zrobiło, to dobry powód do żalu.

Nadzieja prowadzi jak w moim podpisie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pozytywniak Dziękuję za wpis i podzielenie się - to musiała być bardzo trudna decyzja. Ja na taką nie jestem gotowy, przynajmniej teraz. Obawiam się również, że gdybym poszedł w tym kierunku, ex natychmiast wykorzystałaby to przeciwko mnie i wystąpiła do sądu z wnioskiem o pozbawienie praw rodzicielskich. Jak to u Ciebie sie potoczyło w tym aspekcie? Dalej masz pełne prawa?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pełne prawa rodzicielskie.

To nie jest tak, że z powodu "niewidzenia" ktoś pozbawia Cię praw rodzicielskich.

Ponadto moja ex otrzymała wyrok karny z mojego powództwa więc z pewnością nie chciałaby spotkać się na sali rozpraw ze mną.

Jest we mnie jednak nuta skurwiela i ona o tym wie.

Edytowane przez Pozytywniak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pozytywniak Rozumiem, masz jakieś "haki" na ex i to ją być może powstrzymuje. Osobiście myślę, że moja ex zapewne natychmiast w takiej sytuacji złożyłaby wniosek o pozbawienie władzy argumentując to długotrwałym brakiem zainteresowania dzieckiem, co może być przesłanką do stwierdzenia istnienia trwałej przeszkody w sprawowaniu władzy.

Edytowane przez raven
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Obiecałem w tym temacie, że opowiem jak ma się sprawa odnośnie mojego problemu egzekucji kontaktów.

 

W moim wypadku, była małżonka się samozaorała na sali sądowej. Grzywny jeszcze nie dostała, ale sędzina ostrzegła ją, że to ostatni raz, gdy dochodzi do takich problemów, ponieważ w przyszłości prawo może być zaostrzone wobec rodziców, którzy utrudniają widzenia się z dziećmi.

Jej adwokat w porozumieniu z moim proponują kompromisową zmianę godzin odwiedzania dziecka na bardziej przystępną (po zakończeniu zajęć w przedszkolu, abym mógł np. syna odebrać; do tej pory nie byłem na liście osób upoważnionych do odbioru pociechy).

Może i sprawa była prosta do wygrania, bo do utrudniania doszło z premedytacją - moja była ubzdurała sobie (a raczej jej matka ubzdurała jej), że porwę dziecko.

Nic z tych rzeczy panowie. Zależy mi na losie mojego dziecka, dlatego pracuję na jego szczęście a nie szarpię się emocjonalnie tracąc czas na wymyślanie jakiś chorych akcji. W wolnym czasie odwiedzam pociechę. Była dostaje swoją dolę, jak chce niech mieszka sobie z rodzicami. Pretensje niech ma do samej siebie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pozytywniak, bez urazy, ale wybrałeś najbardziej komfortowy dla siebie wariant. W sumie, twoje wybory - twoja sprawa. Też miałem takie dylematy, ale powiedziałem sobie, że nie "umyję rąk", że będę w życiu dziecka, mniej czy więcej, jednak będę. Są sprawy, których nigdy nie zaakceptuję, ale mogę nauczyć się je tolerować. Poznałem na szczęście ludzi, którzy mi pokazali w najgorszych chwilach, co może być rozwiązniem moich problemów, podjąłem starania, nie było łatwo, jednak wszystko zadziałało. Dzisiaj jest np. taki dzień, że od rana jestem praktycznie z dzieckiem. Czas staramy się spędzać wg ustaleń jakoś sprzed 10 lat, ale życie powoduje, że jest go znacznie więcej. Bywa, że jest super, bywa, że się kłócimy, bywa, że jest nudno. Paradoksalnie z dzieckiem też nie jest łatwo, bo zabiera czas, energię i pieniądze.

Jedno w relacji z dzieckiem jest dla mnie ważne. Moje dziecko nie może mi nigdy zarzucić, że je olałem.

Doszedłem do etapu, gdzie moje relacje z dzieckiem są już kształtowane tylko przeze mnie i moje dziecko (osoby trzecie nie mają już nic do powiedzenia).

Musicie być spokojni, cierpliwi i konsekwentni. Moje pierwsze kontakty realizowałem u matki dziecka. Pamiętam jak dziś, jak godzinę bawiłem się z dzieckiem na dywanie. Poźniej było pchanie wózka i finalnie zabieranie do siebie. Ja zaliczyłem nawet bójkę i sprawę w sądzie w swojej drodze do stanu obecnego, ktory jest teraz idealny.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak walczyć o dziecko?

Przecież to jest znane od jakiegoś tysiąca lat, dokłądnie nie znam dat z historii.

Król Salomon to rozstrzygnął.

Obie strony łapią za ręce dziecka i ciągną ku sobie.

Która przeciągnie do siebie ta wygrywa.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still, skoro nie zobaczysz się z dzieckiem, to wykorzystaj ten czas dla siebie (nawet na odpoczynek). Ja zawsze wychodzę z założenia, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tego typu motywy zawsze mnie dopingowały. Nie zaostrzałem konfliktu, obracałem kota ogonem. Bolało na początku w chuj, ale później taktyka przynosiła pozytywny efekt. Między innymi wyposażyłem dziecko w telefon (w zasadzie, to przekupiłem 5 letnie dziecko). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, PUNK napisał:

skoro nie zobaczysz się z dzieckiem

Chłopie wziąłem specjalnie urlop na dziś, aby spędzić czas z dzieckiem. A ex ze swoim widzi mi się, zabroniła w przedszkolu wydania mi dziecka. Mam kontakty bez ograniczen a obca baba mówi mi, że nie da mi dziecka bo tak mamusia postanowila? To jest chore. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Still napisał:

Chłopie wziąłem specjalnie urlop na dziś, aby spędzić czas z dzieckiem. A ex ze swoim widzi mi się, zabroniła w przedszkolu wydania mi dziecka. Mam kontakty bez ograniczen a obca baba mówi mi, że nie da mi dziecka bo tak mamusia postanowila? To jest chore. 

Nie możesz tego zgłosić na policję? Spotkaj się z prawnikiem i obgadaj temat, zgłoś jakąś skargę, wykorzystaj tę sytuacje.

Jeśli doszłoby do spotkania z ex to nagrywaj ją, może sama się pogrąży.

 Czemu masz sobie pozwolić na takie traktowanie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.