Skocz do zawartości

Jestem zmęczony - wszystkim


Medyk

Rekomendowane odpowiedzi

10 hours ago, Patton said:

A jeśli np tak jak ja masz odwagę i oficjalnie mówisz że nie chcesz w to grać to dopiero jest cyrk i atak w twoją stronę.

Wiem. To jest bracie tak żałosne że aż żal dupe ściska. Ci ludzie nie wiedza nawet że sami są winni swojej niedoli i spierdzielają ją na innych i tak w kółko. Podasz jakiś przykład? Może sam zastosuję. Tym bardziej że na wypowiedzeniu jestem to mi nie zależy. Generalnie to wymaga mega spokoju i opanowania a mnie aż nosi przez tych ludzi czasem przez te ich kretyńskie zaczepki. Trenuje sie w sztuce wyjebania na to ale to mnie drażni cały czas.

Edytowane przez Trevor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Trevor napisał:

Podasz jakiś przykład?

@Trevor

Mam w pracy jednego gościa którego już przed ślubem ciągnęło do butelki. Potem wpadł po pijaku, następnie przez to był ślub po którym rozpił się jeszcze bardziej, potem przeprowadził się do teściowej i zrobił sobie jeszcze jedno dziecko. I właśnie kilka dni temu znowu zalał po pijaku, a co śmieszne to często narzeka na żonę ale nie przeszkadza mu to wciskać mi kitu że ja nigdy nie będę miał takiego szczęścia i czasem atakować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam problemu z ludźmi co są otwarcie wrodzy. Ja mam problem z ludźmi co udają przyjaciół, a pod toba dołki kopią. Czepiają się pierdół dla zasady, próbują sie pokazać twoim kosztem, a jak zwrócisz uwagę to ty sam wychodzisz na agresora nawet w oczach otoczenia, ale to może zwyczajnie toksyczna atmosfera w pracy. Generalnie jak jest tkai jeden czy dwóch to można sobie ich poustawiać jakoś. Jak więcej to już sie zaczyna problem, ale wtedy pytanie czy warto w ogóle w takiej pracy pracować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównywanie się z innymi, najczęściej do lepszych to straszna cecha. Mam ją od dziecka i walczę z nią. Zbliża się 40tka, a jeszcze potrafię się zdołować, bo kolega jest odważniejszy, lepiej zbudowany, ma dobrze prosperującą działalność itp. To są chyba jakieś nawyki z dzieciństwa i kompleksy (niska samoocena), które nas dobijają. Najgorsze jest to, że zawsze porównujemy się do lepszych i im zazdrościmy (chociaż nie chcemy tego robić świadomie) i zawsze będziemy gorsi od nich w danej tematyce, do której się porównujemy. To jest taka destrukcyjna cecha charakteru, z którą ja próbuje walczyć, uczyć się ją zmienić. Niestety ze średnim skutkiem. Z tego pewnie powodu miałem (może jeszcze trochę mam) nerwicę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.01.2019 o 16:25, Medyk napisał:

PO CO TO WSZYSTKO?

Też je czasem sobie zadawałem. Teraz zajmuję się życiem i bardzo rzadko mam takie rozkminy.

Nie wiem po co to wszystko, chyba tylko po to żebyśmy się mogli dobrze czuć przez jakiś czas a potem umrzeć i zniknąć.

 

@Medyk zadam cztery pytania, z czystej ciekawości.

 

1. Czego Ty chcesz?

2. Czy chcesz żyć?

3. Jeśli tak to jak to sobie wyobrażasz?

4. Z tego co wiem, depresja to jest choroba tak jak np. zapalenie płuc. Byłeś u dobrego fachowca/lekarza żeby to wyleczyć?

 

Pytania są z mojej ciekawości, nie mam zamiaru Ci pomagać na siłę albo czegoś udowadniać.

To Twoje życie, nie mam władzy ani ochoty by na nie wpływać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Medyk

Coś się nam brat zagubił, ale nic to. Może się odnajdzie, może ktoś inny skorzysta.

 

Padły tu już dobre wskazówki, warto je uzupełnić o jedną radę;

 

- zrób komplet badań medycznych.

 

Być może Twój brak energii jest spowodowany chorobą, albo niedoborem jakiejś substancji, która podana w formie suplementu pomoże.

 

Tego ostatniego nie wymyśliłem sam, usłyszałem to zdaje się na wykładach uniwersytetu SWPS, dostępne w sieci.

Ponoć pewne osoby tak mają, ich organizm nie produkuje w wystarczającej ilości chemii odpowiedzialnej za dobrą kondycję psychczną.

Problem ustaje po podaniu zewnętrznym.

 

Poszukaj tutaj, słowo 'depresja' w tytule jeśli dobrze pamiętam.

 

https://m.youtube.com/user/SWPSpl

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Punisher

Nie będę polecał takich rzeczy w szczegółach, bo musiałbym udawać że się znam lub czytam z fusów.

Takie rzeczy u lekarza, po odpowiednim wywiadzie.

 

Zasugerowałem jedną z możliwości o której wcześniej nikt nie wspomniał, a która może być źródłem problemów. 

Reszta należy do zainteresowanych.

 

To naprawdę szeroki zakres, od kłopotów z tarczycą, hormonami, 

do choćby niedoboru mikro składników. Plus wiele innych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.01.2019 o 16:25, Medyk napisał:

Jak w tytule bracia, mam 27 lat i powiem jak w pewnym polskim filmie "chodź nic jeszcze nie zrobiłem, czuję się zmęczony, okropnie zmęczony" zarówno fizycznie jak i psychicznie.

Mam podobnie.

 

Dnia 30.01.2019 o 16:25, Medyk napisał:

W wieku 27 lat czuję się kompletnie wypalony, do tego pech chciał że moja praca polega praktycznie na 8 godzinnym kontakcie z drugim człowiekiem, gdzie jestem zmuszony trzymać  fason, tylko że mi powoli zaczyna brakować siły na tą grę pozorów.

Też miałem taką pracę ponad 2 lata. Było ciężko. Teraz tyram fizycznie i dalej jest ciężko. A do tego prestiż tej obecnej pracy jest mniejszy, co mnie dodatkowo dołuje. Są takie poranki, że marzę tylko o tym, żeby mieć taką tabletkę, która odpali mnie z tego świata w pizdu. Później wstaję, myję się, jem śniadanie, włączam komputer, zaczyna się dzień i jakoś to mija, schodzi ze mnie. W pracy jestem zajęty, nie mam za wielu okazji myśleć o życiu, są tam inni ludzie, muszę się jakoś trzymać - tym samym w pracy nie miewam zbyt często podobnych myśli, bo po prostu nie ma do nich okazji, trzeba zapierdalać. Gdy wracam z pracy, odpocznę, przez chwilę znów mam chęć i energię do życia. Ale podczas zasypiania znowu mam dosyć mojego życia.

 

Dnia 30.01.2019 o 16:25, Medyk napisał:

oczywiście w dziedzinie relacji damsko - męskich 0,  to wszystko sprawia że zaczynam mieć tego dość.

U mnie nawet mniej niż zero, bo, pomimo, że w ułamku procenta w stosunku do tego co było jeszcze rok, czy dwa lata temu - nadal tęsknię za byłą i myślę o niej. Po prostu odeszła sobie do innego. A Ty radź sobie z tym sam następne 5 lat i przepracowuj problem krok po kroku.

 

Dnia 30.01.2019 o 16:25, Medyk napisał:

Znaczącym jest też pewnie fakt że praktycznie od lat szkolnych uważam że to wszystko i tak jest bez sensu, nie potrafię się cieszyć życiem, nigdy nie potrafiłem

Tu też mam podobnie. U mnie to wynika trochę, jak zauważyłem, z nadmiernych ambicji, ale również z jakiegoś rodzaju wrodzonego talentu do pesymizmu, z którym nie umiem walczyć.

Dnia 30.01.2019 o 16:25, Medyk napisał:

boje się ryzyka- nie ma szans na związek/seks- boję się odrzucenia.

Ja również. Tyle, że, pomijając strach, ja po doświadczeniach z kobietami jestem głęboko przekonany, że to kompletnie nie ma sensu (tj. związki). Co również napawa mnie szalenie pesymistycznie, bowiem potrzebuję jakiejś romantycznej relacji w życiu, bliskości emocjonalnej kobiety, ale zdaję sobie sprawę, że, zwłaszcza we współczesnym świecie, nie jest to możliwe. A nie wejdę w tę grę na warunkach, na których zrobili to np. moi koledzy, biorąc ślub, robiąc laskom dzieci (których nie chcę i nie potrzebuję do niczego), ograniczając swoją wolność, chowając do kieszeni dumę, ambicje itd.

Dnia 30.01.2019 o 16:25, Medyk napisał:

Chodź na wstępie bracia pisałem że nie chcę żadnych rad, chcę jedną, będę wdzięczny komuś kto odpowie mi na pytanie które sobie zadaje dłuższy czas PO CO TO WSZYSTKO?

Moim zdaniem to wszystko jest pozbawione jakiegokolwiek sensu

Moim też. Sądzę, że życie nie ma absolutnie żadnego sensu. Jestem ateistą oraz antynatalistą - tzn. jestem przeciwny powoływaniu jakichkolwiek nowych ludzi na świat takich jak ten. Ostatecznie to życie ma tylko taki sens, jaki sami mu nadamy. Można próbować. Ale we współczesnym świecie, w którym mężczyzna jest zerem, w kraju, w którym ledwo starcza Ci do pierwszego, mając do tego jeszcze jakieś problemy chorobowe, może finansowe (np. długi) - naprawdę ciężko ten sens znaleźć i nadać go swojemu życiu. Tym bardziej, że w imię czego mielibyśmy to robić? Żeby zadowolić rodzinę, bliskich, postronnych? Żeby zmniejszyć odsetek samobójstw w Polsce? Niestety, nie łudźmy się, nie każdy po latach zostanie słynnym pisarzem jak Marek, być może nasze problemy z roku na rok będą się tylko pogłębiać, przybywać kolejne.

 

Nie sądzę, że jestem tu na tym świecie dla kogokolwiek. To moje życie i, jeśli nie mam ochoty go kontynuować - powinienem mieć prawo je zakończyć (i to w cywilizowany, bezpieczny sposób, który nie uczyni mnie kaleką na resztę życia, ale akurat do prawa do eutanazji to jeszcze nam daleko). To społeczeństwo, ten kraj, a nawet ten świat sam w sobie nie jest najlepszym miejscem do życia dla mężczyzn. I, reasumując, też mam tego wszystkiego dosyć i jestem zmęczony. Nie planuję samobójstwa, lubię towarzystwo ludzi, są rzeczy, które mnie cieszą, jestem teoretycznie normalnym gościem. Ale to wszystko mnie po prostu przytłacza, przerasta, wyszarpuje chęć do życia, kawałek po kawałku. Zaś momentami rodzi nawet swojego rodzaju bezsilną frustrację i agresję, której nie mogę wyładować oczywiście na nikim, bo nikt nie jest odpowiedzialny za moje życie, można rozpieprzyć jakiś mebel, ale bardziej ma się raczej ochotę zniszczyć samego siebie.

Edytowane przez lekkiepióro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki, miałem podobny stan jak wy jeszcze nie dawno. Problemów było kilka:

1. Toksyczny związek w którym tkwiłem bez przyszłości.

2. Zła dieta i brak ruchu - może to śmieszne, ale jelita to drugi mózg. Trening wydziela dużo endorfin. Robiąc z zdrowego racjonalnego żywienia i treningów zdrowy nawyk dużo pomaga na co dzień! 

3. Praca bez perspektyw. Przez to też miałem doła, szukałem i błądziłem czegoś innego. Ogólnie im praca cięższa i wymagająca tym lepiej. Bo ucząc się nowych rzeczy rozwijamy się i nie mamy czasu na bzdury. 

4. Złe podejście do związków i relacji między ludzkich. Uważam, że trzeba wyjść z założenia, żeby niczego nie oczekiwać. Ma być ciekawie, miło, ewentualnie przyjemnie. Ciśnieniować się na wynik i na to, żeby COŚ dostać od drugiej osoby jest bez sensu. 

5. Życie w pierwszym świecie to dramat. Zainteresujcie się medytacją. Poćwiczcie wdzięczność i uważność. Tak naprawdę narzekamy na duperele. Są miliardy ludzi, którzy by się dali pokroić za to co mamy. 

6. Podświadomość - przestańcie się karmić informacjami z mediów. Większość jest nacechowana negatywnie. Nie słuchajcie smutnej muzyki, smutnego rapu itp. Lepiej jakiś progresywny house czy trance albo chillstep. Muza ma być krzepiąca i nie wbijać nam do głowy syfu. 

Reasumując - trzeba działać. Nuda i stagnacja sprzyja użalaniu się nad sobą. Tak jak jeszcze pół roku temu myślałem o ostateczności, tak teraz nie mam nawet czasu ponarzekać bo jestem ciągle zajęty. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Rey napisał:

Chłopaki, miałem podobny stan jak wy jeszcze nie dawno. Problemów było kilka:

1. Toksyczny związek w którym tkwiłem bez przyszłości.

2. Zła dieta i brak ruchu - może to śmieszne, ale jelita to drugi mózg. Trening wydziela dużo endorfin. Robiąc z zdrowego racjonalnego żywienia i treningów zdrowy nawyk dużo pomaga na co dzień! 

3. Praca bez perspektyw. Przez to też miałem doła, szukałem i błądziłem czegoś innego. Ogólnie im praca cięższa i wymagająca tym lepiej. Bo ucząc się nowych rzeczy rozwijamy się i nie mamy czasu na bzdury. 

4. Złe podejście do związków i relacji między ludzkich. Uważam, że trzeba wyjść z założenia, żeby niczego nie oczekiwać. Ma być ciekawie, miło, ewentualnie przyjemnie. Ciśnieniować się na wynik i na to, żeby COŚ dostać od drugiej osoby jest bez sensu. 

5. Życie w pierwszym świecie to dramat. Zainteresujcie się medytacją. Poćwiczcie wdzięczność i uważność. Tak naprawdę narzekamy na duperele. Są miliardy ludzi, którzy by się dali pokroić za to co mamy. 

6. Podświadomość - przestańcie się karmić informacjami z mediów. Większość jest nacechowana negatywnie. Nie słuchajcie smutnej muzyki, smutnego rapu itp. Lepiej jakiś progresywny house czy trance albo chillstep. Muza ma być krzepiąca i nie wbijać nam do głowy syfu. 

Reasumując - trzeba działać. Nuda i stagnacja sprzyja użalaniu się nad sobą. Tak jak jeszcze pół roku temu myślałem o ostateczności, tak teraz nie mam nawet czasu ponarzekać bo jestem ciągle zajęty. 

1. To potrafi dołować. Ja jestem teraz w kryzysie małżeńskim, w sumie już od nie pamiętam jak dawna. Terapia gówno dała, teraz idę na indywidualną, bo ja tego potrzebuje i ch*j mnie obchodzi co myślą inni. Ale tak, jak się trwa w związku, w którym się męczysz, to potrafi dołować. Człowiek staje się cieniem samego siebie. Brak motywacji i niczego się nie chce. Dlaczego nie zostawić tego w pizdu... bo są dzieci i je kocham ponad życie i wiem,że to bardzo bardzo przeżyją. Ale brakuje mi coraz bardziej sił. Na razie staram się skupiać właśnie na dzieciach i staram się wrócić do swoich pasji (bez specjalnej motywacji) oraz myślę nad rozkręceniem jakiegoś biznesu. Ogólnie chodzi o zajęcie się czymś, wtedy człowiek nie będzie miał czasu na dołowanie się w jak chujowej relacji jest.

2. Prawda, treningi dają mi odskocznie i później relaks, mimo że samo pójście na trening wiąże się z niezłą walką ze sobą - bo chciałoby się wskoczyć pod koc, włączyć jakiś chory serial typu szpital i trwać w beznadziei. A to widzą dzieci , które chcą spędzić czas z ojcem, a on jest warzywkiem. Więc nie! Trzeba ruszyć dupę. Potem po treningu zawsze mam lepszy humor i jestem dumny z siebie , że poszedłem i nie zmarnowałem wieczoru na dołowanie siebie  i innych. Bieganie dużo daje. Kiedyś rano biegałem, potem zawsze lepiej się czułem, nawet nie musiałem pić kawy, taki byłem pobudzony. No i endorfiny na cały dzień. Próbuje do tego wrócić, ale jeszcze mi się nie udało - jakoś dużo śpię ostatnio, potrzebuje też tego. Poza tym treningi (wytrzymałościowe/wydolościowe na dużym pulsie) mam wieczorem 2,3 razy w tygodniu, więc jakiś sport jest. Myślicie, że warto też się zmusić do tego ? Żeby nie przesadzić, bo przetrenowanie to nic dobrego, też może zaszkodzić. Poza tym rano staram się przeznaczyć czas dla siebie -  medytacja, książki, to forum, nauka itp. Próbuje jakoś to pogodzić póki co.

3. Prawda, musisz mieć cel w życiu (trzeba nauczyć się wychodzić ze strefy komfortu). Ja chcę zmienić pracę, ale wcześniej czeka mnie nauka.

4. Niczego nie oczekuj od innych. Gdzieś słyszałem zdanie (mniej więcej) : "Inni wcale nie myślą o Twoim istnieniu. To w Twojej głowie są myśli, że oni siedzą teraz w domu (wieczorem) i zastanawiają się co u Ciebie słychać albo jak Ci dowalić. Ale to nie prawda. Oni mają swoje życie i wcale o Tobie nie myślą". To był chyba podcast Lepiej Teraz.

5. Mindfulness.

6. Polecam np. Leonell Cassio na pewnym portalu z muzyką . Nie chcę robić reklamy.

 

Nuda powoduje, że zaczynamy drążyć tematy. To pożywka dla nerwicy i depresji. Trzeba coś robić. Chociaż człowiek chciałby być sam ze sobą szczęśliwy i po prostu położyć się i czuć się dobrze. To jest takie proste, takie prozaiczne, a dla wielu niemożliwe. To jakaś choroba tych czasów, że ludzie nie potrafią rzucić się na hamak i patrzeć w niebo z poczuciem luzu, szczęścia i bez ciśnienia . ;/

Edytowane przez Punisher
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Punisher napisał:

Prawda, musisz mieć cel w życiu

Prawda jest też taka, że nic nie musisz :)

 

Zgodziłbym się, z celem być może łatwiej się żyje. Zależy od Twojej konstrukcji psychicznej.

Bo np. obierzesz cel co cię nie kręci - osiągając go zdołujesz się bo nie o to Ci chodziło i wracasz do doła.

Albo przez lata go nie osiągasz bo się ociągasz. I się dołujesz.

To już wtedy lepiej bez celu.

 

Kiedyś spotkałem filozofię: "jestem nad ziemią a nie pod i chodzę po niej, więc to już sukces!".

Przejąłem to nastawienie i pomimo strzelania sobie często w stopę, dalej cały czas chodzę z radością po ziemi, tej ziemi!

 

Ciesz się podróżą i swoją mocą sprawczą :D

Mówię z własnego doświadczenia.

Edytowane przez Imbryk
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im młodsze pokolenie tym mniejsza odporność na stres, tym łatwiej popadają w rezygnację i wypalają się...do tego dochodzi częsty brak pomysłu na siebie i brak zainteresowań - hobby, które jest odskocznią od codziennego życia i swego rodzaju higieną psychiczną.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.