Skocz do zawartości

Jak nie bać się kobiet?


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, StatusQuo napisał:

No ja nie znam innego sposobu niż diva, bo, to jest paradoks, żeby nie pożądać kobiet musisz być zaspokojony, żeby być zaspokojony musisz mieć kobiety.

Czyli wychodzi, że żeby mieć kobiety, trzeba mieć kobiety. Więc koniec końców się to sprowadza do tego, że nie ważne jak, byle by jakoś te pierwsze kobiety

w twoim życiu się pojawiły, wtedy wszystko staje się łatwiejsze.

Zgadzam się z Tobą. Moje życie zawodowe i towarzyskie (znajomi, kontakty zawodowe) coraz lepiej. Dużo dobrych planów na przyszłość. Coraz większe zadowolenie z siebie, ale jak się chciało tak się dalej chce ruchać. To jak czysta potrzeba fizjologiczna. Ostatnio nie miałem czasu na panienki, więc przylazły same. Zero ciśnienia u mnie, ale czuje że już się znowu wypełnia magazynek i trzeba zacząć strzelać. Inaczej mogę być choćby w minimalnym stopniu "needy". I albo którąś z nich zaliczę, albo najlepiej diva. Wtedy będzie znowu chwilowy spokój. 

 

Dodam coś: tu nie chodzi o potrzebę silnego związku z kobietą. Chodzi o seks. Przede wszystkim. 

Edytowane przez Bullitt
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, StatusQuo napisał:

Zasadniczo się z tobą zgadzam, z jednym małym ale. Jak facet nigdy nie miał kobiety, to jakiego by zajebistego życia i pasji nie miał, to nie zdoła oszukać samego siebie,

że jest dobrze.

Utożsamiłeś tutaj "że jest dobrze", z posiadaniem kobiety, a to (w moim zdaniu) błędne. Prawda, każdego faceta mniej lub bardziej ciągnie do kobiety, ale wystarczy że np. jakiś świerzak przyjdzie na forum, poczyta to i owo i już zobaczy, że cipka jest warta 200zł/1h. Owszem, takich osób będzie mało, sam do nich nie należałem i musiałem się przekonać kilka razy na właśnej skórze, jak grać w gry z kobietami. Ale bez wątpienia jestem w stanie stwierdzić, że jest multum rzeczy w życiu faceta cenniejszych od kobiety. Oszukiwanie samego siebie nie ma tutaj znaczenia - nie oszukujesz siebie, mając inne pasje i je realizując, a jednocześnie mając wyje*ane na kobiety. Możesz, masz takie prawo. Ale jak twoim celem jest dupczenie i wiązanie spełnienia męskiego z kopulacja, to już tak. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Rexer napisał:

Utożsamiłeś tutaj "że jest dobrze", z posiadaniem kobiety, a to (w moim zdaniu) błędne

 

7 minut temu, Rexer napisał:

przyjdzie na forum, poczyta to i owo i już zobaczy, że cipka jest warta 200zł/1h

Dobra skończmy nabijanie postów, mam wrażenie, że mówimy o tym samym a rozjeżdżamy się na "semantyce" :)

Chodziło mi o to, że ktoś kto nigdy nie miał kobiety jest jakby w "amoku" Można z taką osobą gadać o wielu rzeczach i pasjach,

ale tam pod spodem, jątrzy go pustka, którą tylko kobieta może wypełnić.

Więc argument "znajdź sobie pasje" po prostu nie ma szans być zrozumiany poprawnie, bo to sugeruje, że jest alternatywa, dla posiadania

kobiety, a przecież dobrze wiemy, że nie ma :D .

Facet, który przynajmniej raz w życiu zaspokoił swoje pożądanie, wie, że nic się nie stanie, jeżeli sobie na jakiś czas odpuści kobiety.

Facet, który tego nie doświadczył moim zdaniem będzie sobie umiał "prawdziwie" odpuścić

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Rexer napisał:

że cipka jest warta 200zł/1h

No tak, ale seks z divą to nie to samo co seks z uczuciem, oczywiście dziwkę możesz darzyć uczuciem tak jak @arch i jego sto multikont, ale to nie zmienia faktu że jest całkiem inny i nie smakuje tak samo :) 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, The Motha napisał:

No tak, ale seks z divą to nie to samo co seks z uczuciem, oczywiście dziwkę możesz darzyć uczuciem tak jak @arch i jego sto multikont, ale to nie zmienia faktu że jest całkiem inny i nie smakuje tak samo :) 

Tutaj masz racje, chociaż sam nigdy z diva nie uprawiałem seksu, to można taki wniosek wysunąć. Mi chodziło bardziej o relacje inwestycja/stopa zwrotu. 200zł za godzine to mało, gdy spojrzymy jak trzeba uganiać się za pannami w obecnych czasach (mówię tutaj o 80% chłopaków, którzy muszą tak robić bo ani nie są zbytnio przystojni, wygadani czy bogaci). Ale za 200zł kupimy też fajne buty to biegania, i po kilku takich numerkach u divy, gdy przełożymy to na bieganie, mamy sporo km pokonanych, za co nie tylko nam serce podziękuje, ale i zewnętrznie nasz wygląd się poprawi. 

Edytowane przez Rexer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, StatusQuo napisał:

Kiedyś słyszałem fajną anegdotkę, że liceum jest ostatnim czasem dla faceta, żeby umawiać się z dziewczynami "out of his league", bo wtedy jeszcze dziewczyny,

nie znają do końca swojej wartości, niektóre dopiero odkrywają ten świat i są jeszcze miłe fajne i nie zepsute/zmanierowane

W tym twierdzeniu jest tylko ziarno prawdy. Pozwól, że rozwinę te zagadnienie bo akurat jestem licealistą i mam pewne obserwacje/doświadczenia. 

Liceum to wiek 16-19, więc dziewczyny mają pewny bagaż doświadczeń damsko-męskich, szczególnie pod koniec tego okresu. Te, które są ładne doskonale zdają sobie z tego sprawę. Średniaki również są świadome bycia średniakami. Brzydkie to samo. Więc każda dziewczyna, która o siebie dba jest bardzo dobrze świadoma swojej atrakcyjności. I to widać. Laski 8/10-10/10(w skali szkolnej) w sporej ilości przypadków mają chłopaków starszych od siebie, atrakcyjnych i mających jakiś tam hajs(w przeciwieństwie do typowych licealistów). Dziewczyny 8/10-10/10 nawet nie patrzą na przeciętniaków. I tego chyba nie muszę zapewniać. Więc zdobycie kobitki z takiego przedziały jest możliwe tylko wtedy, gdy jesteś przynajmniej na jej poziomie(ew. lekko poniżej niego). Na poziom atrakcyjności licealisty składa się(o dziwo) to samo co na poziom atrakcyjności dorosłego faceta, tylko w innych proporcjach. Wiadomo, młode dziewczyny nie patrzą tak na hajs i status jak te starsze, ale jest to dla nich istotny czynnik. 

Sytuacji, w której przeciętny chłopak spotykałby się z laską "out of his league" obiektywnie nie zaobserwowałem. Widziałem tylko próby, ale we wszystkich przypadkach kończyło się to klęską samca. 

 

Ja sam jestem w miarę przystojny, co potwierdza doświadczenie, ale dziewczyny nie oblegają mnie 24/7. Jestem podrywany, mniej czy bardziej subtelnie, ale rzadko kiedy przez ładne dziewczyny. Gdybym się "odpalił" i zaczął bardziej interesować się dziewczynami, to wyglądałoby to o wiele lepiej, ale nadal miałbym raczej małe szansę ze szprychami 9/10-10/10. 

 

Natomiast muszę przyznać dozę racji, że jednak istnieje pewien procent ładnych dziewczyn, które nie są świadome pełni swojej atrakcyjności. Nie wiem jaki to procent, ale patrząc z obserwacji, powiedziałbym że około 15-20%. Wynika to oczywiście z ich małej ilości doświadczeń. I zapewne wraz z czasem ich samoświadomość wzrośnie. 

Mniej jest również księżniczek. Dziewczyny z pułapu średniego rzadko szukają atencji czy uważają się za ładniejsze niż są. Te brzydkie to już w ogóle.

 

I jeszcze jedno. Z racji faktu, że licealistki są dosyć łatwe jeżeli chodzi o ich podrywanie, to wystarczy być średnio obeznanym w "grze" i być w miarę przystojnym, a będziesz mieć dostęp do dużej ilości samiczek(tych poniżej 8/10)

Większość "chopaczków" o grze prawie tyle co nic, więc oni to nawet emocji nie umieją wzbudzić w takiej dziewczynie. Dopiero jak pojawi się ten pół-Alvaro, to dziewczyna doznaje zastrzyku hormonalnego i potrafi się szybko zakochać. 

Ja sam to widzę na sobie. Gdyby mi się chciało i miałbym więcej czasu, to działaby się magia, bo większość moich rówieśników to typowe przeciętniaki albo białorycerzyki. 

 

Więc ostatecznie, stwierdzenie jest prawdzie, ale w większości tylko dla dziewczyn z przedziału 1/10-7.5/10 i wówczas gdy jesteś dla nich w miarę atrakcyjny(a o to naprawdę nietrudno jak nie masz krzywej mordy).

Ale i tak mało kto korzysta z tej rzeczy, powiedziałbym że tak z 20% samców. Reszta nie wie co się dzieję nawet :D

Tak to wygląda z mojej perspektywy. 

Pozdrawiam

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Rexer napisał:

Mi chodziło bardziej o relacje inwestycja/stopa zwrotu. 200zł za godzine to mało, gdy spojrzymy jak trzeba uganiać się za pannami w obecnych czasach

To zależy, wystarczy odpowiednio rozkręcić kobietę a sama będzie chciała Cię zdobyć i będzie za Tobą biegać, to że się uganiają za kobietami stawia ich automatycznie w roli petenta, i osoby gorszej kategorii, co niweluje im zdecydowanie szanse na seks, wystarczy umieć dobrze się sprzedać.

 

25 minut temu, Rexer napisał:

mówię tutaj o 80% chłopaków, którzy muszą tak robić bo ani nie są zbytnio przystojni, wygadani czy bogaci).

Sam sobie ograniczasz szanse, większość facetów biega desperacko za kobietami nie dlatego że mają jakieś braki w wyglądzie, ale dlatego że mają zerowo samoocene, a w stosunku do atrakcyjnych kobiet szczególnie, pisałem o tym.

 

 

Edytowane przez The Motha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Ded_Insajd napisał:

W tym twierdzeniu jest tylko ziarno prawdy

Fajny post, fajna perpektywa

10 minut temu, Ded_Insajd napisał:

liceum jest ostatnim czasem dla faceta, żeby umawiać się z dziewczynami "out of his league"

Może faktycznie to zdanie miało zbyt "twierdzący" charakter. Ale na moment skupmy się na tych 15-20, które są ładne, ale nie świadome jeszcze do końca swojej

urody. Te sobie ją później uświadomią, i szansa się zmniejszy albo w ogóle zniknie

Ale możliwe zapomniałeś jeszcze o jednej tak to ładnie nazwę "grupie społecznej". Są dziewczyny, w miarę fajne i inteligentne które pójdą na studia, teraz

są przeciętne, ale przez to, że są inteligentne, a na studiach wpadną w oko innej grupie mężczyzn, zaczną o siebie dbać, też duża cześć z nich może wylądować,

na dużo wyższej półce niż to teraz postrzegasz, też dużo z nich może być teraz na przykład zbyt zakompleksionych i jak już ogarną swoje kompleksy, to też może

z nich być dobry materiał. Myślę, że to właśnie one będą stanowiły dużą część fajnych żon w przyszłości. Nie zepsute za bardzo za młodu,

ale na tyle ładne, żeby nie maltretować faceta kompleksami ale i docenić, jak facet okazuje im uwagę.

Te o których mówisz 8.5-10, to już sobie wyobrażam jakie to muszą być niunie. Miałem w liceum jedną koleżankę, taką w klasie, mi się jakoś nie podobała specjalnie,

ale co z tego, skoro dla niej i tak byłem gównem :) , właśnie bujała się z jakimiś "starszymi" chłopakami, jak dziewczyna wpadnie w takie towarzystwo,

to rówieśnik jest dla niej jak młodszy brat .. :) Miała taką koleżankę inną też ładną, obie po liceum od razu pozachodziły w ciąże :D

Poza tym jeszcze, z tego co zrozumiałem (info z pierwszej ręki), te naprawdę ładnie dziewczyny zaczynają być ładne już w wieku 12-13 lat, wiadomo, że najpierw

to się objawia zainteresowaniem we własnej grupie wiekowej, ale jak już mają te 17-19, to mają już pełną świadomość swojej urody, stąd potwierdzam to co powiedziałeś

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie podrywanie zawsze kojarzyło się z odgrywaniem teatrzyku, gdzie obie strony robią scenkę w której udają A tymczasem myślą B. Śmieszy mnie to trochę, ale jeśli komuś służy to dobrze :P Inna sprawa, że jak myślę o podrywie to już czuję się zmęczony - tak, męczy mnie to umysłowo i emocjonalnie. Silenie się na gadki-szmatki podszyte podtekstem, pierdzielenie o Szopenie gdzie trzeba między wierszami przemycać właściwy przekaz...

Czy zatem boję się? Może w pewnym sensie. Tak sobie myślę, że gdy dorobię się własnego kwadratu (za ok. rok), to jeszcze spróbuję w to zagrać, o ile nie będę już zbyt starym dziadem ;) Poza obawami więc, jest spora doza pragmatycznego podejścia, gdzie świadomie decyduję się z rezygnacją z podrywu/randek.

 

Cóż, moje doświadczenia z samicami są być może odbiegające nieco od normy, bo co prawda byłem w dwóch paroletnich związkach, to oba były zainicjowane przez internet. Zdarzyło mi się parę przygód "na żywo" (na palcach jednej ręki można by je spokojnie policzyć), ale w ich przypadku to niewiele musiałem robić.

 

Co do div, byłem po ostatnim rozstaniu dwukrotnie na masażu (program, powiedzmy, nieco rozszerzony ;)) i o ile byłem w stanie docenić zaangażowanie pań, to czuło się, że jest to usługa a ja jestem klientem. W dodatku czas upłynął, rach-ciach już stoję pod blokiem i pozostaje mi zawinąć się do domu. Z tego powodu (choć nie jest on jedyny) powstrzymuję się przed ponowną wizytą. Potrafię sobie wyobrazić, że osobie bez jakiegokolwiek doświadczenia związkowego, albo i po prostu seksualnego, trudno jest nie skorzystać z takiej opcji, co w pełni rozumiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, desolator napisał:

co prawda byłem w dwóch paroletnich związkach

A z drugiej strony mówiłeś, że były zainicjowane prze internet, to jak dochodziło do tych momentów przełomowych w związkach ? typu pierwszy pocałunek, łóżko ?

Jak to się działo, że od gadki szmatki przechodziliście później do "jesteśmy razem" ? Przychodziło Ci to naturalnie, czy pokonywałeś jakieś schody, personalne trudności ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, StatusQuo napisał:

A z drugiej strony mówiłeś, że były zainicjowane prze internet, to jak dochodziło do tych momentów przełomowych w związkach ? typu pierwszy pocałunek, łóżko ?

Jak to się działo, że od gadki szmatki przechodziliście później do "jesteśmy razem" ? Przychodziło Ci to naturalnie, czy pokonywałeś jakieś schody, personalne trudności ?

W przypadku tradycyjnego podrywu trzeba działać tu i teraz. Nie ma czasu na formułowanie myśli, trzeba też uskuteczniać przekaz niewerbalny przykrywany jakimś słowotokiem.

Zaś w obu moich przypadkach było sporo pisania przed pierwszym spotkaniem, wiedzieliśmy już cokolwiek o sobie, pierwsze lody zostały przełamane, można było nawiązać do którejś naszej konwersacji, mieliśmy już wspólne tematy itp. Zamiast stosowania podrywu jako narzędzia, po prostu oswajaliśmy się ze sobą, otwieraliśmy się na siebie, aż z obu stron poziom hormonów dobił do wymaganego ;) 

Edytowane przez desolator
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.02.2019 o 17:22, Maninblack napisał:

Bardzo konkretne i merytoryczne nagranie :)

 

Nie wiem czy zdzierżę słuchanie tego dalej, ale na razie przesłuchałem około 12 minut i gość BREDZI OD RZECZY na temat lęku przed kobietami.

 

Mam skrajnie silne wrażenie, że nie ma praktycznego pojęcia o czym mówi i powtarza teorię z przeczytanych książek. Co zresztą jest regułą w przypadku psychologów wypowiadających się na takie tematy.

 

Słucham dalej i słyszę niezłe dyrdymały coachingowe. Dla mnie to jest przykład bardzo smutnej tendencji - ktoś nagra lub napisze jakieś dyrdymały, a ludzie się cieszą, podniecają, kompletnie nie dostrzegają tego, jak żenującej tandety słuchają.

 

 

12 godzin temu, The Motha napisał:

Mężczyźni boją się kobiet, bo stawiają je na piedestale, jako istoty lepsze, mądrzejsze, siebie stawiając poniżej jako sługę, a sługa jak wiadomo boi się swojego Pana :)

 

Właśnie dlatego wielu facetów odważnych i agresywnych względem innych facetów, stresuje się na myśl o podejściu do kobiety. Co nie przeszkadza "mądremu" panu psychologowi bredzić, że chodzi o lęk przed innymi mężczyznami. Bo taką teorię ewolucyjną gdzieś przeczytał - a że bzdurną, to nieważne, jest teoria, to można ją opowiedzieć ludziom.

 

Edytowane przez HodowcaKrokodyli
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HodowcaKrokodyli

Co polecasz jako ,,odtrutkę"? 

Dla dajmy na to przeciętnych mężczyzn w Polsce, nie najgorzej ubierających się, z jakąś tam sylwetką (nie,że atletyczną, ot bez ,,bebola" tylko lekka kratka), zarabiających powiedzmy też mniej więcej po środku (4k dla potrzeb tego ,,materiału). Przeciętni mężczyźni czyli ci co zazwyczaj boją się trochę kobiet, trochę kiedyś mieli mniejsze czy większe z nimi przygody. Samoocena całkiem ok. Dajmy na to ktoś już przeszedł przez audycje ,,Markowe" i tylko go wzorce białorycerskie trzymają, lecz ogólną wiedzę na poziomie świadomym ma.

 Co tacy opisani wyżej mężczyźni mają robić aby pozbyć się strachu/lęku przed kobietami? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Maninblack napisał:

Chodzi o podchodzenie w ramach przełamywania nieśmiałości do tych średnich dziewczyn,milfów,Pani w sklepie

A gdyby tak otworzyć sklepik z damską bielizną na zasadzie samozatrudnienia :D

Krąży mi to od pewnego czasu nad głową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, OdważnyZdobywca napisał:

Co polecasz jako ,,odtrutkę"? 

(...)

tylko go wzorce białorycerskie trzymają, lecz ogólną wiedzę na poziomie świadomym ma.

 Co tacy opisani wyżej mężczyźni mają robić aby pozbyć się strachu/lęku przed kobietami? 

 

Przykro mi, ale niestety nie znam na to dobrego sposobu innego niż chyba znany Ci (bo polecałem Ci blog Milroha) sposób "zadawanie się z bzykaczami i osmoza wzorców". 

 

Ja nauczyłem się pochodzenia w PUA, metodą przełamywania się i ciężkiej pracy, ale prawdziwą przemianę miałem dopiero wtedy, gdy zacząłem się zadawać z naturalami. Tylko nie każdy ma odpowiednich znajomych...

 

Natomiast na pewno sednem problemu są tak jak napisałeś "wzorce białorycerskie", osadzone w podświadomości. Tak jak napisał Motha, (podświadome) stawianie lasek na piedestale, na pozycji "Pana", którego musi się bać mężczyzna, czyli "sługa". Jak pisze Milroh, szacunek do kobiet za samo bycie kobietami, stawianie kobiety na pozycji "sędziego", "cnotliwej księżniczki", której nie wolno urazić i której coś się należy.

 

Nawet jeżeli nie znamy na to dobrej i łatwo dostępnej "odtrutki", to lepiej jest wiedzieć czym to jest, niż nie wiedzieć, albo mieć błędne przekonania. Dlatego mnie wpieniają goście tacy, jak ten pan psycholog, którzy opowiadają ludziom bzdury.

 

BTW Jeżeli chodzi o "odtrutkę", to zastanawiam się nad napisaniem eksperymentalnego tutoriala. Tylko o tyle słabo się czuję z tym pomysłem, że sam miałem "przemianę" dzięki odpowiednim znajomym, a nie dzięki czytaniu tego, co mógłbym na ten temat napisać.

 

 

 

 

 

Edytowane przez HodowcaKrokodyli
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

BTW Jeżeli chodzi o "odtrutkę", to zastanawiam się nad napisaniem eksperymentalnego tutoriala. Tylko o tyle słabo się czuję z tym pomysłem, że sam miałem "przemianę" dzięki odpowiednim znajomym, a nie dzięki czytaniu tego, co mógłbym na ten temat napisać.

 

Pisz pisz ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Przykro mi, ale niestety nie znam na to dobrego sposobu innego niż chyba znany Ci (bo polecałem Ci blog Milroha) sposób "zadawanie się z bzykaczami i osmoza wzorców".

Bo nie ma gotowych, złotych rad, co u mnie będzie pasowało, u Ciebie niekoniecznie.

 

14 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Natomiast na pewno sednem problemu są tak jak napisałeś "wzorce białorycerskie", osadzone w podświadomości. Tak jak napisał Motha, (podświadome) stawianie lasek na piedestale, na pozycji "Pana", którego musi się bać mężczyzna, czyli "sługa". Jak pisze Milroh, szacunek do kobiet za samo bycie kobietami, stawianie kobiety na pozycji "sędziego", "cnotliwej księżniczki", której nie wolno urazić i której coś się należy.

Stawianie kobiet na piedestale narusza naturalny porządek rzeczy, każde podchodzenie i żebranie o numer jest Twoją stratą a jej zyskiem, bo ona wcale nie musi do Ciebie zadzwonić a podbije sobie ego, że do niej chłopacy podbijają :) 

 

16 godzin temu, OdważnyZdobywca napisał:

Dajmy na to ktoś już przeszedł przez audycje ,,Markowe" i tylko go wzorce białorycerskie trzymają, lecz ogólną wiedzę na poziomie świadomym ma.

Znowu robisz coś pod kobiety, pozbądź się tego a będziesz miał wymierne efekty.

Edytowane przez The Motha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, The Motha napisał:

Znowu robisz coś pod kobiety, pozbądź się tego a będziesz miał wymierne efekty.

Znowu? Nie wiem do czego pijesz.

 

Generalnie może i masz rację z tym robieniem coś pod kobiety. Aczkolwiek tu był trochę polemizował, bo ... mogę się przez długi czas w ogóle nie odzywać do nich, nie wchodzić z nimi w interakcje, nie zauważać ich. Tylko, no właśnie. Wtedy ani ja ani kobieta nie ma przyjemności, bo ... robię coś w mocnych skrajnościach. A chodzi nie o zupełnie zignorowanie/wyjebanie (bo tak ja to na początku rozumiałem - no bo wyjebane, to wyjebane). Tylko bycie pomiędzy skrajnościami. Mieć interakcje, maszerować z nimi w coraz to dalsze regiony, pogłębiać znajomość a przy tym nie przywiązywać się do efektu. I tu moim zdaniem trochę tłumaczenie leży (a może tylko ja tak początkowo pojmowałem, trochę jak baran rzekłbym hihi).

 

Czytam trochę Adepta, trochę Instynktownego Uwodzenia i coś tam idę do przodu. Są lepsi (według mnie; wiedza teoretyczna) ale nie poruszają wszystkich tematów. Milroh wspomniany wyżej, czy te forum. Świetna sprawa. Ale taki Adept czy IU mówią wiele ciekawych rzeczy które (mnie) popchnęły dalej, mimo,że właśnie Milroha i BS znam od dość dawna. 

W nowych materiałach jest czasem ogromne zagrożenie (przed którym ostrzega m.in @HodowcaKrokodyli i za to mu jestem mega wdzięczny - btw jak najbardziej poradnik od Ciebie bym przeczytał), bo mogą nawciskać Ci bzdur, które potem trudno odkręcić (w głowie). Ale jak wiesz kto jest top z wiedzą to konfrontujesz to co mówi ,,nowy" z twoim ,,guru" (ruru ruru) i sprawdzasz czy się rzeczy pokrywają.

 

To wyżej odnosi się do całego tematu uwodzenia, kobiet itd. Bo problem lęku przed kobietami to tylko jedna z części. Wieeelu części. A w końcu chodzi o to, by teeeen ogromny temat ogarnąć. Przynajmniej ja tak to widzę.

 

PS:

1 godzinę temu, The Motha napisał:

Bo nie ma gotowych, złotych rad, co u mnie będzie pasowało, u Ciebie niekoniecznie.

Racja. Złotych i gotowych nie. Są ogólne wzorce które warto poznać. One odpowiadają np: za lęk, ładną mowę i inne. Poznając wzorce, pole manewru masz znacznie większe.

 

 

Edytowane przez OdważnyZdobywca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, OdważnyZdobywca napisał:

Znowu? Nie wiem do czego pijesz.

Wybacz, widocznie wysnułem zbyt daleko idące wnioski.

 

8 minut temu, OdważnyZdobywca napisał:

Mieć interakcje, maszerować z nimi w coraz to dalsze regiony, pogłębiać znajomość a przy tym nie przywiązywać się do efektu. I tu moim zdaniem trochę tłumaczenie leży (a może tylko ja tak początkowo pojmowałem, trochę jak baran rzekłbym hihi).

Czyli zaczyna Ci zależeć? w takim układzie musisz mieć jakieś braki emocjonalne, dlatego pragniesz kobiet aby to zaspokoiły, może dzieciństwo, pomyśl.

 

11 minut temu, OdważnyZdobywca napisał:

Bo problem lęku przed kobietami

Lęk przed kobietami, nie jest tak naprawdę przed kobietami, ale przed odrzuceniem przez nie, mężczyzna odrzucony przez kobiety zaczyna kwestionować siebie, bo to uderza w jego ego, jako zdobywcy, męskość, dlatego tak boli, wyjściem z tego typu sytuacji moim zdaniem może być świadomość tego że cokolwiek się wydarzy jestem wartościowym człowiekiem.

Jeśli masz tą świadomość, to w interakcji z kobietami nie potrzebujesz ich jako katalizatora, czy zaspokojenie swoich emocjonalnych braków, rozmawiasz z pozycji kogoś innego, co generalnie przekłada się na efekt końcowy.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

 

BTW Jeżeli chodzi o "odtrutkę", to zastanawiam się nad napisaniem eksperymentalnego tutoriala. Tylko o tyle słabo się czuję z tym pomysłem, że sam miałem "przemianę" dzięki odpowiednim znajomym, a nie dzięki czytaniu tego, co mógłbym na ten temat napisać.

 

 

Napisz !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, The Motha napisał:

Lęk przed kobietami, nie jest tak naprawdę przed kobietami, ale przed odrzuceniem przez nie, mężczyzna odrzucony przez kobiety zaczyna kwestionować siebie, bo to uderza w jego ego, jako zdobywcy, męskość, dlatego tak boli, wyjściem z tego typu sytuacji moim zdaniem może być świadomość tego że cokolwiek się wydarzy jestem wartościowym człowiekiem.

 Należy się plusik za to. 

Mi też pomogło zmiana przekonania na ,,ja sam wystarczę" (jestem młodszy jak starszy więc i kobitki bliżej dolnej granicy wiekowej). Cokolwiek by się nie wydarzyło - ja sam wystarczę. Wcześniej fiksowałem się - kurcze, mam mało kasy, średni wygląd i już Anka flirtuje z Jaśkiem. Tak jak tu na forum dużo czytałem o tych czynnikach. Mimo,że samoocena nie była taka zła, przez długi czas jeszcze dodatkowo podwyższana nagraniami ,,Modlitwa do Boga" (które u mnie się sprawdzają i dlatego polecam).

 

Myślałem też o ego, żeby je odpowiednio ułożyć tak, by wspomagało mi działania. No właśnie. Myślałem, myślałem myślałem, świadomie jako tako poustawiane a tu sukcesów jak nie było tak nie ma. Że samoocena? To był czas gdzie już się wspomagałem rano i wieczorem ,,bezwstydnie kocham i szanuje siebie". W każdym razie - stałem w miejscu. Że działać trzeba? Jak trzeba to trzeba w końcu ,,OdważnyZdobywca". Przełamywałem się, ale to niewiele dawało (inaczej - musiałbym dłuuugi czas się przełamywać by być w punkcie który jako tako mi pasuje). A to nic przyjemnego.

No i była frustracja. 

Naturali z którymi mogłem dużo obcować (uczyć się od nich) nie ma w moim otoczeniu. No i dochodzimy do opisywanego przeze mnie punktu innych nauczycieli.

 

 

23 minuty temu, The Motha napisał:

Czyli zaczyna Ci zależeć? w takim układzie musisz mieć jakieś braki emocjonalne, dlatego pragniesz kobiet aby to zaspokoiły, może dzieciństwo, pomyśl.

  Jak to mówią: ,,normalni ludzie to ci których nie znamy". Szansa na zaprzyjaźnienie się z takim to jak wygrana w totka. 

Faktycznie, kiedyś mi zależało. Póki się nie przejechałem (wczesna młodość).

Póki dobrze nie wciągnęłem się w literaturę forumową.

Jestem w stanie rozpoznać u siebie kiedy mi zależy. Więc wydaje mi się,że ,,ja o szyszkach, Ty o drzewach" (w tym odłamie tematu).

 

No właśnie, może nie zrozumiałem tego w pełni. Może. W każdym razie skoro ,,nie potrzebuje kobiet" to na jaką cholerę mam z nimi rozmawiać. Na co mam z nimi przebywać. I wpadałem w skrajność. Rączka była co jakiś czas używana, bo poderwać nie dałem rady (znaczy nie umiałem). A jak chciałem coś więcej, to lęk (a na niego rady typu miej wyjebane). Czyli błędne koło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, OdważnyZdobywca napisał:

No właśnie, może nie zrozumiałem tego w pełni. Może. W każdym razie skoro ,,nie potrzebuje kobiet" to na jaką cholerę mam z nimi rozmawiać.

Hmm, i tu też jest moim zdaniem błąd, bo zauważ, skoro ja np jestem czasami bezwzględny i ostry wobec kobiet, nie oznacza że mam być taki sam do Pani w mięsnym, tak samo tutaj, nie potrzebowanie kobiet nie oznacza automatycznie tego że ich nie zauważasz, nawet jak któraś zagada :) i idziesz dumnie z miną ''Nie potrzebuje was'' widzisz, pisownia nie ooda tego do końca, na żywo jakbyśmy gadali, to zrozumielibyśmy się w mig :) 

 

27 minut temu, OdważnyZdobywca napisał:

Rączka była co jakiś czas używana, bo poderwać nie dałem rady (znaczy nie umiałem)

Powiem Ci że osobiście nie lubię podrywać na tzw ulicy, czy biegać jak kretyn za dziewczynami i wymieniać się numerami, to dla mnie desperacja i służalczość. Znacznie lepsze efekty mam jak stykam się z tą osobą nac odzień, badam tą osobę pod kątem jej osobowości i wiem gdzie i jak mogę uderzyć, jestem bardziej taki atakujący z ukrycia jak zbiorę widzę jaka druga osoba jest, wiem jaki plan pod nią dostosować :) zodiakalne skorpiony tak mają :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem nie z tej epoki więc wiele nie poradzę ale ogolna zasada jest taka:

Nie trać czasu na pierdoły i wielomiesięczy rozwój znajomości.

Szybko aczkolwiek delikatnie to przodu i to cieleśnie a nie intelektualnie.

98% cię oleje ale nie stracisz czasu, sam zacznij zachowywać sie jak kobiety, umów się i nie przyjdź a za dwa dni przeproś, bądź kapryśny itd.

Już nie wspomnę żeby się nie wycofywać i nie przepraszać ale być upartym jak osioł.

Chyba wiesz jak zachowują się kobiety więc dalej nie piszę.

 

Podstawowy fakt dotyczący w/w:

Nie masz nic do stracenia jeśli dupa cię oleje bo i tak większość cię oleje, za to stracony czas nie wróci.

To o niego dbaj.

Co z tego że ze stu 98 cię oleje?

Dwie przelecisz.

 

A propos tematu wątku:

Jak nie bać się kobiet?

A czemu się bać?

Co mogą ci zrobić?

Nie dać?

A dają?

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, OdważnyZdobywca napisał:

Czytam trochę Adepta, trochę Instynktownego Uwodzenia i coś tam idę do przodu.

Zdecydowanie odradzam Adepta.

 

Z IU polecam tylko Festa, bo Vincent niestety czasami mówi bzdury.

 

4 godziny temu, OdważnyZdobywca napisał:

btw jak najbardziej poradnik od Ciebie bym przeczytał),

 

Pomyślę nad artykułem-tutorialem i pewnie go napiszę, tylko nie od razu.

 

4 godziny temu, OdważnyZdobywca napisał:

bo mogą nawciskać Ci bzdur, które potem trudno odkręcić (w głowie). Ale jak wiesz kto jest top z wiedzą to konfrontujesz to co mówi ,,nowy" z twoim ,,guru" (ruru ruru) i sprawdzasz czy się rzeczy pokrywają.

 

Tak, nawciskanie bzdur może być niesamowicie szkodliwe, bo bzdury potrafią "żyć" w głowie latami.

 

Moim zdaniem warunek "0% bzdur" spełnia jedynie Milroh i Fest, być może także Gunwitch, choć ten ostatni jest trudniejszy do zrozumienia, no i po angielsku.

 

Fest ma bardziej lightowy, przystępny przekaz.

 

Milroh pisze konkretnie, głęboko i precyzyjnie.

 

Moim zdaniem mając Festa i Milroha, nie potrzebujesz dodatkowych informacji. Jeżeli koniecznie chcesz hobbistycznie poczytać coś dodatkowego, to wysil angielski i zainteresuj się Gunwitchem, w ostateczności także Sharkiem.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.