Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Bracia!

Mimo młodego wieku, potrafiłem przeginać z alkoholem i codziennie pić kilka piw. 

Od 2.01.2019 roku podjąłem miesiąc bez alkoholu, który zakończył się wczoraj. 
Jestem z siebie ogromnie dumny, że mimo chwili słabości i pokus potrafiłem odmówić sobie nalania do szklanki. :)
Z początku sam nie wierzyłem, że wytrzymam 30 dni bez wypicia alkoholu. 

Dlatego chciałbym przed wami w dniu dzisiejszym przysięgnąć, że moje spożywanie alkoholu ograniczę do minimum w celach degustacyjnych i utrzymam stan który aktualnie pielęgnuje od miesiąca jak najdłużej. :)

I zwracam się na koniec do was z pytaniem. 

Co mogę uczynić, aby nie mieć wyrzutów sumienia, że pozwoliłem sobie wypić odrobinę alkoholu? 
Zawsze miałem poczucie winy, że upadłem i wypiłem, a mogłem powiedzieć nie. 

 




 

  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje Tobie takiej abstynenci też staram się nie pić alkoholu ale jak się zdarzy że wypijesz sobie jakiś piwko jedno raz w miesiącu to się nie martw aż tak byle byś się nie upijał tym alkoholem jeśli lubisz sport to polecam ci np siłownie budowanie masy mięśniowej w moim przypadku to mnie powstrzymuje od picia alkoholu ponieważ wiem że alkohol zniweczy cały mój trening i moje mięśnie. Zajmij się czymś co cię trochę odciągnie od picia.W dzisiejszym świecie trudno jest odmówić np.na urodzinach imprezie że ty nie pijesz bo potem się czasem paczą na ciebie jak na wariata niestety nasze społeczeństwo nie potrafi się już bawić bez alkoholu.Więc ja czasem wolę trochę ulec i wypić troszkę ale nie za dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minutes ago, gryczany said:

Co mogę uczynić, aby nie mieć wyrzutów sumienia, że pozwoliłem sobie wypić odrobinę alkoholu? 

Ja patrzę na to inaczej. Zadaj sobie pytanie. Po co pijesz? Ale szczerze. Po co pijesz? 

Zapewne będzie to któraś z tych pozycji:

1. Bo lubię alkohol (smak)- ok, ale jest mnóstwo innych ciekawych rzeczy pitnych bez alkoholu, warto je poznać

2. Bo wszyscy piją- najgłupsza wymówka

3. Bo chcę się odprężyć- ktoś kto tak mówi nie umie się odprężać w inny sposób i odpręża się w sposób patologiczny, nie zna swojego ciała i potrzeb

4. Bo nie umiem gadać z ludźmi na trzeźwo, nie umiem się bawić na trzeźwo- być może towarzystwo Ci nie odpowiada więc się zmuszasz przed obawą bycia samotnym. Być może wcale nie potrzebujesz iść do tego klubu i podrywać podchmielone kobiety.

5. Lubię się zresetować- patrz pkt. 3

 

Trafiłem ?

Edytowane przez EMKEJ
lideruwga
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje wytrwałości. Postaw sobie np. margines bezpieczeństwa - raz na miesiąc możesz wyjść z przyjaciółmi i się troche napić. Nie chodzi tutaj o określanie ile, bo dla jednego jedno piwo to dużo, a inny po połówce się trzyma. Pij dotąd, dopóki będzie potrafił trzeźwo myśleć. Potem stanowczo nie. Powodzenia! 

Edytowane przez Rexer
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@EMKEJ
Po co piję?

Od tego roku chcę wyłącznie dla samej degustacji i smaku. 
Nie dla rozpijania się, jak to ma w zwyczaju dzisiaj większość ludzi. 

______________________________________________________________________________________________
Nie mam zamiaru, co weekend siedzieć i pić, bo to nie chodzi tutaj o to. 
Chciałbym tylko nie mieć wyrzutów sumienia, że pozwoliłem sobie na odrobinę alkoholu. 

Może ma ktoś z was jakieś rady?

 

Off top: :) 

Ogląda ktoś z was youtubera Tomasza Milera?
Facet fajnie opowiada o alkoholach i sam degustuje różne trunki, bez nadmiernego rozpijania się. 
Poniżej link
 




 

Edytowane przez gryczany
Zmiana połowy postu :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@gryczany Kolego ja odkąd zacząłem studia piłem zawsze alkohol. Nie pamiętam przez ostatnie 10 lat chociaż jednego tygodnia, żebym nie wypił piwa czy innego alko. Potem praca, koniec studiów, wyjazd za granicę. Codziennie piwo wieczorem - bo zasłużyłem po dniu pracy. Bo zasłużyłem, że zrobiłem sobie obiad, że się wysrałem, że przepracowałem tydzień. 

Kolega @TheFlorator trochę nakreślił mi problem i wywarł na mnie presję wstydu picia. I tak ograniczyłem mocno. Teraz... przestało mi piwo smakować. Jakoś tak w tygodniu przestałem pić. Po prostu nie myślę o nim i nie mam ochoty. Przestałem czerpać z picia piwa samemu przyjemność. Wiek też robi swoje. 33 lata a wypiję jedno czy dwa piwa wieczorem i rano gdy mam wstać do pracy - umieram. Nienawidzę tego uczucia. Ale czasem wieczorem gdy mam ochotę to w drodze z pracy zaglądnę do pubu na jedno czy dwa. Wtedy smakują 10x bardziej. Wszystko jest dla ludzi. 

Trochę jak z papierosami - ciężko jest na początku odstawić. Ale potem po prostu ochota odchodzi. Zapominasz o tym. Dopóki nie wprowadzasz się w stan upojenia, żeby zapomnieć o jakiś problemach, to picie piwa to jest zwyczajny nawyk. Tak - nawyk. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkohol to zło, które w obecnych czasach trudno zniwelować. Jednak każdy organizm jest inny i inaczej reaguje na ten alkohol. Jeden zacznie się uzależniać pijąc codziennie jedno piwko, a drugi co tydzień uchla się do nieprzytomności. Niestety taka to podstępna choroba. Jeżeli czujesz, że masz z tym problem, to dobrze dla Ciebie, gdyż dążąc w tym kierunku możesz mieć z tym większy problem. 

Wstawiam "fazy uzależnienia", które proponuje przeanalizować. Może akurat pomoże uświadomić sobie czy ma się ten problem uzależnienia. 

Życzę powodzenia w dalszej fazie postanowienia. 

 

 fazy.jpg

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@devil
Przeanalizowałem obraz który wstawiłeś i chyba jestem na piciu towarzyskim, bo dalsze podpunkty typu "szukanie okazji do wypicia" u mnie nie występowały. 
Aczkolwiek odkąd oglądam kanał pana Tomasza Milera spoglądam na picie alkoholu inaczej. 
Zamiast nadmiernego picia, bardziej odpowiada mi degustowanie różnych rodzajów trunków jak wyżej wymieniony youtuber czyni. :)

Muszę w głowie chyba przestawić myślenie, że jedna szklanka alkoholu na jakiś czas nie łamie mojego postanowienia. :)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, gryczany napisał:

Czołem Bracia!

Mimo młodego wieku, potrafiłem przeginać z alkoholem i codziennie pić kilka piw. 

Od 2.01.2019 roku podjąłem miesiąc bez alkoholu, który zakończył się wczoraj. 
Jestem z siebie ogromnie dumny, że mimo chwili słabości i pokus potrafiłem odmówić sobie nalania do szklanki. :)
Z początku sam nie wierzyłem, że wytrzymam 30 dni bez wypicia alkoholu. 

Dlatego chciałbym przed wami w dniu dzisiejszym przysięgnąć, że moje spożywanie alkoholu ograniczę do minimum w celach degustacyjnych i utrzymam stan który aktualnie pielęgnuje od miesiąca jak najdłużej. :)

I zwracam się na koniec do was z pytaniem. 

Co mogę uczynić, aby nie mieć wyrzutów sumienia, że pozwoliłem sobie wypić odrobinę alkoholu? 
Zawsze miałem poczucie winy, że upadłem i wypiłem, a mogłem powiedzieć nie. 

 




 

Piłeś kilka piw dziennie. Zrobiłeś sobie wyzwanie 30 dni bez alkoholu. Masz problem z alkoholem! Niestety, tak to wygląda. Połknełeś haczyk i wpadłeś do betoniarki. Raz na górze raz na dole. Nie możesz wypić ani kropelki alkoholu bo -betoniarka. Tak to działa. Trzymam kciuki i życzę wytrwałości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Pentakilo napisał:

Piłeś kilka piw dziennie. Zrobiłeś sobie wyzwanie 30 dni bez alkoholu. Masz problem z alkoholem! Niestety, tak to wygląda. Połknełeś haczyk i wpadłeś do betoniarki. Raz na górze raz na dole. Nie możesz wypić ani kropelki alkoholu bo -betoniarka. Tak to działa. Trzymam kciuki i życzę wytrwałości.

Myślę, że jakbym miał problem z alkoholem to bym nawet nie podejmował decyzji by robić sobie przerwę od alkoholu na 30 dni i wyczekiwać łaskawie aż będę mógł po tym miesiącu się napić. 
Spodobał mi się ten stan na tyle, że mam zamiar nie pić na razie alkoholu, ale nie wykluczam sytuacji gdzie naleję sobie raz na jakiś czas szklankę whisky i będę się delektował jej smakiem. 
Dla jednego picie alkoholu to rozpijanie się do utraty świadomości, a dla mnie to wyłącznie degustacja na odpowiednim poziomie. :)
I taki stan chciałbym już utrzymać u siebie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, gryczany napisał:



I zwracam się na koniec do was z pytaniem. 

Co mogę uczynić, aby nie mieć wyrzutów sumienia, że pozwoliłem sobie wypić odrobinę alkoholu? 
Zawsze miałem poczucie winy, że upadłem i wypiłem, a mogłem powiedzieć nie. 

 

Nie wiem, może załóż sobie maksymalną dawkę alkoholu, jaką pozwolisz sobie wypić w danym czasie (na miesiąc np). Poczucie winy bierze się często stąd, że nie dotrzymujemy danego sobie słowa. Jeśli precyzyjnie określisz limit alkoholu i się będziesz tego trzymał, nie powinieneś mieć poczucia, że się dałeś złamać. Operujesz pojęciami takimi jak "jedna szklanka alkoholu na jakiś czas", z tego nie wynika, co i jak ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj swój post jeszcze raz. Mianowicie:

-kilka piw codziennie

-dumny, kilka chwil słabości, odmówić

-nie wierzyłem, że wytrzymam 30 dni

-spożywanie alkoholu ograniczę

-wyrzuty sumienia

 

Chce dla Ciebie jak najlepiej. Te cholerstwo wciąga nie wiesz nawet kiedy. Znam dużo ludzi, którzy zmarnowali sobie życie i duże majątki. Zaprzeczali, że mają problem. Osoba bez nałogu o tym nie myśli. Nie ma wyrzutów sumienia. "Byłem w klinice od nałogów i zobaczyłem jakie ludzie mają problemy" -moj wujek po 2 wczasach w klinice dla alkoholików. Sam miał kilka wyzwań, że nie będę pił przez x czasu. Znam temat. Nie miałem problemu na tyle zaawansowanego, że olewalem pracę itp, ale w pewnym momencie też piłem kilka piwek codziennie. Sam. Kolejny wyznacznik. Rzuć te cholerstwo moja dobra rada. Szkoda kasy i zdrowia. A jaką masz przewagę np. w barze w trzeźwości umysłu nad resztą pijanych samców nawet nie wspomnę.?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pentakilo
Mam w dalszej rodzinie osobę, co jest nałogowym alkoholikiem. 
Znam jego historię od samego początku i była ta osoba na odwyku który i tak nic nie dał. 
Nigdy nie chciałbym upaść tak nisko jak ta osoba i nie upadnę. 

 

Mam zdanie, że wszystko jest dla ludzi, ale w umiarkowanych ilościach. 
Ja i tak teraz na razie nie będę nic pił, bo jestem w trakcie leczenia atopowego zapalenia skóry. 
Ale ja już wprowadzę AZS w stan reemisji to chciałbym czasami nalać sobie do szklany whisky i delektować się smakiem.

Mam swoje cele, pasje i wyzwania. Ostatnie co by było mi potrzebne to rozpijanie się do nieprzytomności. :)

I tak różnię się na tle moich znajomych, gdzie alkohol leje się strumieniami co weekend, bo mają przekonanie że weekend bez kaca to stracony weekend. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, gryczany napisał:


Ale ja już wprowadzę AZS w stan reemisji to chciałbym czasami nalać sobie do szklany whisky i delektować się smakiem.

Jak chcesz się delektować smakiem to sobie nalej soku pomarańczowego a nie syfu.

 

Moim zdaniem źle do tego podchodzisz bo od strony woli i masz do tego typowe dla wstępnej fazy alkoholizmu przeczucie że nie wyobrażasz sobie w dalszej perspektywie życia bez alko, mam rację ?  Też kiedyś tak chciałem , to jest marzenie za kontrolowanym piciem które akurat w moim przypadku nie wypaliło bo zawsze i tak po drinku chciało się drugiego.

 

Zawsze będę polecał metodę na domestos która u mnie działa w 100%. 

Otóż wbiłem sobie w podświadomość że alkohol to syf i tak na prawdę niczego mi nigdy nie dawał więc dlaczego miałbym się martwić że odmawiam sobie picia domestosa ? Tak samo nie myślisz że kiedyś z chęcią napijesz się domestosa bo to nielogiczne. Wiem że w naszej kulturze chlania ciężko uznać że niewinne piweczko to syf ale tak niestety jest bo to jest kurwa NARKOTYK. Ja piłem 6 lat codziennie, wieczorami , nie piję od listopada i jestem mega szczęśliwy. Nie zbyt wiele miałem w życiu spektakularnych sukcesów ale ten z rzuceniem tego gówna daje mi 1000 do satysfakcji a wystarczyło przekonać podświadomość no i niestety pożegnać browarnianych kolegów. Wczoraj inny kolega nalał mi kieliszek brandy. Po pierwszym łyku odstawiłem  i poprosiłem o sok który z przyjemnością wypiłem. Zwyczajnie mi to gówno nie smakuje i problem przestał istnieć.  Żeby nie było żem taki mundry, pomocną rękę podał mi w kłopocie Pan Allen Carr w książce "Prosta metoda jak kontrolować alkohol". Po tej książce przestawia się ludziom w główce jakiś klik tak jak i mi się stało. Polecam

 

 

 

Edytowane przez jaro670
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkoholik to nie tylko żul z pod monopolowego. Bardzo często majętni i wpływowi ludzie mają maskę idealnych a w domku flacha i patola. Alkohol jak i wszelkie używki osłabiają przyszłe pokolenie - Twoje dzieci. Wszystko co smaczne i niezdrowe nas niszczy. Jak myślisz o tym czy wypić czy nie -masz problem. Naszczescie trafiłeś na dobre internety. Chłopaki zrobią robote. Zainwestuj w siebie . Zamiast piwerko przez kolejny miesiąc, idź na profesjonalistki albo to co uczyni ciebie szczęśliwym. Odkadaj na quada. Mój robi robotę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytrzymałeś miesiąc, więc wytrzymasz też drugi.

Po pół roku abstynencji problem przestanie istnieć, bo alkohol przestanie Ci smakować. Tak po prostu.

Przypomnij sobie jak pierwszy raz wziąłeś wódkę do ust. Smakowało? No raczej nie. To kwestia habituacji, o której wiele razy Marek wspominał w swoich artykułach, czy nagraniach. Za pierwszym razem jest szok, za drugim już mniejszy. Po jakimś czasie kubki smakowe się przyzwyczajają i zimną wódkę pijesz jak kompocik truskawkowy.

 

Piszę z własnego doświadczenia, więc możliwe, że u Ciebie także tak będzie.

Wódka? Mi teraz opróżniony kieliszek śmierdzi.

Piwo? Po pół szklanki (połowa z 250ml) mam takie dziwne uczucie w żołądku i gazy (no bekać się chce), że drugiej połowy już nie wypijam, tylko oddaje tacie. A on piwo lubi :)

Wino? Jakoś nigdy mi nie podchodziło, ale teraz nawet od lekkiego winka mi język cierpnie i mam takie dziwne wrażenia smakowe (w znaczeniu negatywne).

Bimber? Wypiłem w tamtym roku ze 3 kieliszki, pod wpływem namów dalszej rodziny. Był całkiem dobry, muszę przyznać, ale nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Źle mi się tamtej nocy po prostu spało i więcej tego nie powtórzę. Organizm się buntuje.

 

Powodzenia w trzeźwości. To zajebisty stan!

 

Edycja:

Cytat

Zamiast piwerko przez kolejny miesiąc, idź na profesjonalistki albo to co uczyni ciebie szczęśliwym. Odkadaj na quada. Mój robi robotę. 

 

@Pentakilo ma rację. To także działa. Policz z ołówkiem i notesikiem w ręce zyski i straty spowodowane przez alkohol. Ale nie tylko to, ile wydałeś na alkohol, tylko wszystkie straty przez niego spowodowane. Mam na myśli głupie/nieroztropne/nielegalne rzeczy zrobione pod wpływem (może jakaś wybita szyba, rozdarte spodnie, zbity telefon, wszelkiego rodzaju problemy prawne, obita buźka własna lub cudza, niechciana ciąża, gorsza wydajność w pracy, zniszczone zdrowie). Zapisz tę kwotę.

Z drugiej strony pomyśl co mógłbyś zrobić mając zaoszczędzoną na koncie taką ilość pieniędzy.

 

Tak czysto teoretycznie wyobraź sobie, że po pijaku uprawiasz seks z kobietą, której byś na trzeźwo patykiem nie dotknął (no nie twój typ urody delikatnie stwierdzając), ona zachodzi w ciążę i okazuje się, że na jakieś następne 26 lat jesteś uwiązany finansowo. Nawet jak kobieta nie zaskoczy i już po wytrzeźwieniu okazuje się, że miałeś z nią jakieś chwile sam na sam, których nie pamiętasz, to będziesz miał podwójnego kaca: fizycznego od nadmiaru alkoholu i moralniaka.

Edytowane przez Janek Horsie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Janek Horsie 

U mnie seks po alkoholu nie przejdzie i moja dziewczyna o tym wie. ? 

 

Co do wódeczki to piłem ją w życiu może 3 razy i to w bardzo małych ilościach, bo mi po prostu nie smakuje. :) 

 

Na razie planuje dłuższy post z tego względu co pisałem wyżej. I drugi argument co przemawia bym nie pił dłuższy czas to ciężki okres w życiu. 

Poprawka matury i nowa praca co bedzie wymagać ode mnie dużego zaangażowania. :) 

 

Ale co jakiś czas mała szklanka whisky mi głowy nie urwie (chyba). Chociaż z drugiej strony trzeźwość to zajebisty stan tak jak sami mówicie. :) 

Edytowane przez gryczany
Zmiana połowy postu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, gryczany napisał:

 

Co do wódeczki to piłem ją w życiu może 3 razy i to w bardzo małych ilościach, bo mi po prostu nie smakuje. :) 

Nie ma czegoś takiego jak "wódeczka", "piweczko" , wypierdol to ze swojego słownika. Tak wiem, sam użyłem tego sformułowania wyżej ale w innym kontekście.

Problemem jest to że dla Ciebie alkohol jest wciąż eliksirem zabawy posiadającym magiczne moce a gdy podejdziesz do tego na chłodno to sam stwierdzisz że alko kompletnie niczego Ci nie daje ani nie przenosi magicznie na planetę PARTY FOREVER.  

Warto być trzeźwym bo to daje wielką radość, satysfakcję i wewnętrzny spokój ale nie oczekuj tego bo się nie doczekasz. To wymaga cierpliwości której pijącym brak bo przez lata przyzwyczaili się że stan emocjonalny zmienia się w 5 sekund i za 3 zł więc bezwysiłkowo.

Ze swojej strony polecam trzeźwość jeszcze od strony konkretnego planowania w życiu. Jak piłem to większość spraw i planów było niby ważne ale i tak rządziła zasada " aaaa chuj tam" . Jak przestałem pić nie poznaję siebie, wyostrzyły mi się plany, marzenia. Wszystko dostrzegam wyraźnie a kiedyś jak przez mgłę. 

Kup sobie książkę Carra na początek, Nikt mi nie płaci za tą reklamę niestety a szkoda.

Edytowane przez jaro670
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze trochę i zrobimy na forum osobny dział dla abstynentów, którzy nie piją na zapas, ponieważ nigdy nie chcą mieć problemów z alkoholem. Wszystko jest dla ludzi. 

 

Trochę to kuriozalne, nie sądzicie? Pomyślisz o napiciu się - alkoholik. Nie pijesz miesiąc - alkoholik! Pijesz piwo na tydzień - alkoholik. Powąchasz kieliszek - jak nie odrzuca - alkoholik! Liczysz ilości wypitego alkoholu - alkoholik. Nie liczysz i nagle urwie Ci się film - to już lepiej idź na odwyk, bo niedługo stracisz dom, pracę, znajomych... 

 

Kiedyś w szkole na wychowaniu do życia w rodzinie, jak dobrze pamiętam, nauczycielka powiedziała, że jak raz zapalisz marihunaen to jesteś uzależniony, ponieważ nigdy nie wiesz, czy nie zrobisz tego drugi raz. Jeśli taka jest definicja nałogu, to coś wam powiem - wszyscy jesteśmy od czegoś uzależnieni. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.