Skocz do zawartości

Stoję w miejscu, nie mam celu


Rekomendowane odpowiedzi

8 hours ago, Golonka007 said:

Jak już iść na studia to jakiś kierunek konkretniejszy, jakby się uparł i znalazł coś ciekawego to może i bym taką decyzję podjął chociaż musiałbym na prawdę bardzo bardzo tego chcieć.

 

Wojsko ogólnie spoko sprawa, z kasą tam nie jest tak źle. Myślałem kiedyś o jakiś studiach pod wojsko to by dało większe perspektywy w przyszłości.

 

Mógłby połączyć wojsko i studia i pójść na WAT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.02.2019 o 01:13, Golonka007 napisał:

Teraz mam u siebie wolną stodołę i myślę rozkręcić sobie tam powoli mały warsztat. Możliwości są, oszczędności są. Nawet kuzyn jeden się wkręcił i powiedział, że chętnie możemy działać razem bo jego to też ciekawi.

Masz na myśli samochodowy czy inny?

Sam ostatnio zacząłem jeździć do stodoły. Polecony mechanik dorabia sobie okazyjnie.

U Ciebie kwestia na jak długo będziesz się z tym kuzynem dogadywał. Prawdopodobnie do czasu, aż jakaś panna któregoś z was nie usidli i nie zacznie manipulować.

 

Zagranicę odpuściłbym, jak piszesz jesteś "społeczny" więc jest duże prawdopodobieństwo, że możesz się tam stoczyć przebywając w nieodpowiednim środowisku.

 

Wujek ma zapas pracy na rok, więc jest zapotrzebowanie.

Szedłbym we własną firmę po kilku latach u wujka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan Dokładnie.

8 minut temu, Brat Jan napisał:

 

U Ciebie kwestia na jak długo będziesz się z tym kuzynem dogadywał. Prawdopodobnie do czasu, aż jakaś panna któregoś z was nie usidli i nie zacznie manipulować.

Miałem w rodzinie taką sytuację. Żona współwłaściciela przedsiebiorstwa zakazała pomogać młodszemu bratu, który był także założycielem firmy twierdząc, że firma słabo prosperuje i niewarta jest poświeconego czasu (szybko, szybko dzieci muszę mieć), a młodszy brat za mało pracuje. Białorycerski mąż, (a mój wujek) posłuchał swojej księżniczki majac w głębokim poważaniu co mówi jego brat. I tak o to firma, która prawdopodobnie teraz byłaby warta kupe kasy, pozostawiła tylko po sobie marzenia o bardzo dostatnim życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, zuckerfrei napisał:

też wypowiem się a spawałem raz w życiu, jak jeszcze w Polsce pracowałem to kolega z pracy, miał epizod w firmie sapawajacej sejfy czy coś i mówił dokładnie to co Ty. Dwa to były lata gdzieś tak 2004 i słaby hajc... Teraz zapewne jest lepiej. 

Dalej siada na zdrowie chłopaki spawają i mi w rozmowach narzekają na zdrowie. Ziomek 30 lat ma takie bóle głowy, migreny że czasem żyć się nie chce. Co kto lubi natomiast zdrowie mamy jedno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, Golonka007 said:

Bardzo mnie ciekawi Twoje stwierdzenie, że mam łaknienie na przynależność do grupy, skąd takie wnioski? Jestem trochę typem społecznym. Lubię pracować w grupie, współpracować z innymi. Nie oznacza to jednak, że gorzej mi się na przykład pracuje samemu. Nie mniej jednak w góry wolę iść z kimś i zorganizować jakiś wypad w grupie aniżeli jechać samemu.

Wniosek stąd, że skoro nie paliłeś i uważałeś to za głupotę, a zajarałeś bo kumple częstowali = klasyczna próba dopasowania się. W grupie raczej też nie jesteś tym, który przewodzi a bardziej tym, który podąża. Względnie gdzieś pomiędzy.

 

13 hours ago, Golonka007 said:

Jeszcze bardziej ciekawi mnie jak doszedłeś do tego, że bardzo obchodzi mnie co myślą o mnie inni ludzie. Generalnie z tym ciągle walczę żeby w ogóle nie przechodziły mi przez myśl takie rzeczy, bo np. czy to ubiór czy cokolwiek to mi ma się podobać a nie innym. Próbuję powrócić myślami do konkretniejszych sytuacji ale nie mogę teraz sobie przypomnieć żebym strasznie jakoś się w swoim życiu przejmował co powie ten i co będą inny myśleć kiedy zrobię to. Wyczuwam jednak że mnie to może dotyczyć. Mógłbyś coś więcej powiedzieć na ten temat i ewentualnie jak z tym walczyć?

Widzisz ty spędziłeś kilka-naście godzin w klubach a ja luzem z 4000 roboczogodzin. Będąc trzeźwym. Miałem perfekcyjny poligon doświadczalny do obserwowania ludzkich zachowań, a że spostrzegawczości mi nigdy nie brakowało - ot i cała tajemnica mojego czytania między wierszami ;) 

 

A jak do tego doszedłem? W poprzednim poście przejmowałeś się co jej matka pomyśli, co ona pomyśli, co jej znajomi pomyślą, czy uwierzą jej zamiast Tobie itp.. Tutaj znów dopasowywałeś się do grupy zaczynając palić. Jesteś podatny na wpływ otoczenia i podświadomie chcesz się dopasować - czyli zwracasz uwagę co kto o Tobie myśli, tyle że bezwiednie. Chęć dopasowania i przynależności do grupy jest normalna, ale nie powinna się odbywać kosztem Ciebie i Twoich przekonań.

 

Jak z tym walczyć, po pierwsze zacząć żyć świadomie. Na poziomie podstawowym - wszystko co robisz powinno być poprzedzone rozważaniem czy naprawdę chcesz to zrobić, jeśli tak to dlaczego, czy to ma sens, czy to Ci coś da, czy przybliży Cię do założonego celu - zamiast ślepego "inni palą to co mi szkodzi" :) Trzymam się przykładu fajek bo to najprostsze do zobrazowania. Po drugie praca nad własną samooceną, która jest połączona bezpośrednio z asertywnością. Gdybyś miał wyższą samoocenę niż grupa, w której się znalazłeś to na propozycję fajki odparł byś z uśmiechem np. "nie chce śmierdzieć" ;) Wtedy osoba częstująca widząc, że ucinasz temat najpewniej po prostu wzruszyła by ramionami. Nie wykluczyło by Cię to z grupy a oszczędził byś sobie gównianego nawyku, z którego pozbyciem się teraz będziesz się siłował.

 

Jeśli natomiast było by "no weź zajaraj" i nagabywanie, oznacza to w prostej linii, że osoba ta uważa Cię za słabego psychicznie i najpewniej dałeś mu/jej ku temu już powód w przeszłości.

 

Jak widzisz, wszystko zamyka się w byciu świadomym, szanowaniu siebie i swojego słowa.

 

Jak dziękujesz za fajkę, a za chwile ją bierzesz to sam ustawiasz się w roli beta, bo jak można traktować faceta, który po "no weź" zmieni zdanie ;) 

 

13 hours ago, Golonka007 said:

Jeśli chodzi o zapijanie smutku czy też palenie jak się zdenerwuję to jest to dla mnie śmieszne i byłyby to ostatnie powody dla których piłem czy zapaliłem.

To po co w ogóle? :) Rozumiem rekreacyjnie szklankę rudej, ale ja za bardzo cenię sobie jasność swojego umysłu żebym się tej ostrości widzenia miał świadomie pozbywać alkoholem.

 

13 hours ago, Golonka007 said:

To co się działo to był klasyczny efekt zerwania ze smyczy po prawie dwóch latach.

Ok, powiedz mi zatem co spowodowało, że chciałeś się "zerwać ze smyczy" w ten sposób? Przegięcie w drugą stronę miało sens?

 

14 hours ago, Golonka007 said:

Palenie to ścierwo zdaję sobie z tego sprawę ale jednak sięgałem do tego. Jutro pierwszy dzień bez fajek.

Jak mija pierwszy dzień? :) 

 

14 hours ago, Golonka007 said:

Cele trzeba stawiać sobie wysokie z tym się zgadzam ale odłożenie na mieszkanie to chyba grubszy plan przy mojej obecnej sytuacji gdzie 2,5k miesięcznie to max ;) I to jest chyba ta poprzeczka. Zawieszona na tyle wysoko by w obecnej sytuacji jej przeskoczenie było mało realne więc trzeba działać i coś zmieniać.

Czemu zakładasz, że za rok nie możesz zarabiać 5k miesięcznie? Albo 10? Czy uważasz, że 2,5k to absolutny max Twoich możliwości? Zarabiając piątaka i oszczędzając z tego ponad 3k to w 3 lata możesz kupić mieszkanie w mniejszym mieście (do 100tys mieszkańców) za 100k do remontu albo z licytacji komorniczej :) Albo mieć 30% wkładu własnego na kredyt za wypasiony kwadrat za 350k :) Co to jest 3 lata zapierdalania, żeby mieć swój kwadrat? :) No ale trzeba by się skupić, być konsekwentny, nie tracisz czasu na dupy, pilnować jak wydajesz hajs.. ;) 

 

14 hours ago, Golonka007 said:

Może i tak będzie z tym warsztatem ale po latach nie będę sobie pluł w brodę, że nie spróbowałem kiedy miałem okazję (tak wiem jedna już była i to zajebista). Wolę sobie pluć w brodę, że spróbowałem i nie wyszło niż że nie spróbowałem.

A nie możesz spróbować... u kogoś? :) Musisz wydać hajs na sprzęt żeby się przekonać i potem odzyskać tylko część jak pomysł nie wypali? :) Tylko błagam nie u ex ;) Dodatkowy plus, że u kogoś mógłbyś się od razu podszkolić z danej materii i obsługi.

 

14 hours ago, Golonka007 said:

Myślałem o tym jakiś czas temu i stwierdziłem, że jeśli nie będę mieć wszystkiego wyłożonego na tacy tylko będę musiał dojść do każdej rzeczy sam to zaangażowanie i mobilizacja będą większe.

Tak, będą większe, ale na efekty mimo wszystko trzeba czekać. A po tym co opisałeś, Twoja motywacja SIADA w momencie kiedy zaczynają się schody.

 

14 hours ago, Golonka007 said:

Ten warsztat przy obecnej wiedzy i narzędziach które już mam to bardziej kwestia zaangażowania, poświęcenia i chęci aniżeli kasy. Kasa którą przepierdalałem na fajki w zupełności by wystarczyła. Może w końcu skończyłbym z wymówkami.

Nie zrozum mnie źle, jeśli starczy Ci determinacji a odbędzie się to małym kosztem i widzisz możliwość zarabiania na tym, próbuj ;) Unaoczniam Ci jedynie co wynika z tego co już napisałeś..

 

14 hours ago, Golonka007 said:

Z angielskim u mnie nie jest źle ale jakbym poświęcił trochę czasu wolnego na to byłoby miodnie. Będę to musiał powoli wcielić w życie.

Też tak myślałem dopóki nie wysiadłem z samolotu :) 

 

Dobra, weź kartkę. Spisz co chcesz osiągnąć. Ustaw priorytety od najważniejszego do najmniej ważnego. Potem do każdej z tych rzeczy wypisz listę "kamieni milowych", które muszą się zdarzyć by dany cel zdobyć. Potem do każdego z tych kamieni milowych rozpisz szczegółową listę zadań. Tak właśnie tworzysz plan działania.

 

Codziennie sprawdzaj co jest na liście.

Codziennie zapisuj ile godzin poświęciłeś na daną rzecz.

 

Rejestrując spędzony czas siłą rzeczy wyrobisz sobie wewnętrzne ciśnienie by był on jak najefektywniejszy i zapobiegnie to jego bezsensownemu traceniu.

 

Dobrym nawykiem jest sporządzanie sobie przed snem listy zadań na dzień następny, a potem w ciągu dnia ich odhaczanie. Zapisuj wszystko co ma Ci zająć więcej niż 5 minut. Jak dojdziesz do wprawy to tworzenie takiej listy wieczorem zajmie ci 5-10 minut.

 

Wytrzymaj tak miesiąc i zauważysz jak cenny jest Twój czas i nauczysz się oceniać ile naprawdę coś Ci zajmuje albo ile innych bardziej przydatnych rzeczy mógłbyś ogarnąć zamiast np. chlania z ziomkami.

 

To tak jak z pożeraczami ciastek. Wystarczy zmusić ich do zapisywania ile ciastek zjedli a ponieważ w głębi duszy wiedzą, że to dla nich złe - ich mózg automatycznie zacznie ograniczać chęć na ciastka.

 

Nie jesteś głupi chłopak, ale brakuje Ci organizacji, dyscypliny i konsekwencji. 

 

Musisz przejść przemianę mentalną z fajnego ale miękkiego gościa co to się chce dopasować i przypodobać, w silnego stanowczego faceta, który wie czego chce, wie jak to zdobyć i właśnie go wkurwiasz, że przeszkadzasz mu realizować jego plan. Czujesz tą przepaść między tymi postawami? :) 

 

Kim wolisz być? :) 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.