Skocz do zawartości

Stoję w miejscu, nie mam celu


Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci!

 

Żaden ze mnie zahartowany użytkownik więc zakładam kolejny temat w Świeżakowni jeśli popełniam błąd uprzejmie proszę o przeniesienie tematu gdzieś zapewne do "Samodoskonalenia i samowychowania".  Postaram się nie rozpisywać ale zapewne mi to nie wyjdzie i naprodukuję trochę tych akapitów. Zaczynajmy :D 

 

W poprzednim a zarazem pierwszym temacie który stworzyłem na tym forum bardzo mi pomogliście a wasze rady spowodowały, że podjąłem bardzo dobrą i ważną decyzję w moim życiu. Liczę i tym razem bracia na waszą pomoc!

 

Cofając się lekko wstecz skończyłem ogólniaka mat-fiz-inf. Od razu po zdaniu matury poszedłem na mechanikę i budowę maszyn na Politechnikę. Na drugim semestrze zrezygnowałem. Pomijając fakt że liceum to był fatalny błąd z mojej strony te studia były katorgą i olbrzymią pomyłką. Zrezygnowałem z prostego powodu. W ogóle mnie to nie interesowało, w mojej grupie 80% osób to byli goście po lotniczym technikum którzy się interesowali tym mniej lub bardziej albo ludzi którym się zmieniło w głowie i po dwóch latach pilotażu przepisali się na ten kierunek (ogólnie zajawkowicze) Z każdym kolejnym dniem było coraz gorzej aż podjąłem decyzje o rezygnacji. Od zawsze byłem człowiekiem który był lepszy wykonując różne czynności techniczne aniżeli rozwiązywanie zadań z fizyki stąd fatalny błąd o wybraniu liceum jako szkoły po gimbazie.

 

Potem cudowna przeprowadzka do dziewczyny i teściowej o której było dużo mówione w moim pierwszym temacie. W skrócie - zmarnowane dwa lata. Pracowałem chwile tam jako pracownik fizyczny, jedyne co zostało mi w pamięci w sumie jako większe "osiągnięcie" przez te dwa lata to zakup auta które właśnie się całe zaczęło sypać... :D Nabycie sporego doświadczenia z kobietami bo byłem kompletnym zerem w tej kwestii. No i można jeszcze dodać fakt, że pomieszkałem sobie poza domem rodzinnym (nie na swoim) ale już wiem jak to mniej więcej jest.

 

We wrześniu po akcji  przeprowadziłem się z powrotem do rodziców. Opiszę co się działo od tamtego czasu miesiąc po miesiącu. Bo to jest właśnie powód dlaczego piszę to wszystko. Mam dość tego stania w miejscu i zaczęło mnie to wkurwiać.

 

Wrzesień - Powrót syna marnotrawnego

 

Ja zerwany ze smyczy na której byłem trzymany przez dwa lata. No jedynie wyjazdy samemu do domu rodzinnego dawały mi chwile wytchnienia - wiadomo to nie to samo.

Powolutku systematycznie przepierdalam ostatnią całą wypłatę z którą wróciłem.

Wóda piwsko kilka razy w tygodniu.

Jeżdżenie autami bez celu do godzin porannych.

Palenie papierosów bo koledzy częstują.

Rodzice w domu chyba byli bardziej przybici niż ja bo myśleli, że już nie wrócę nigdy na stałe więc nie cisnęli mnie ze znalezieniem pracy od razu.

 

Październik - Ciąg dalszy, upodlenie nikotynowe

 

Człowiek do tego czasu przez całe życie spalił kilkanaście papierosów w życiu, wiedziałem że to głupota od zawsze aż tu nagle zaczynam palić fajki regularnie. Pierwsza zakupiona paczka a potem już leci.

Wóda, piwsko, parę udanych wypadów do klubów.

Rodzice powoli zaczynają cisnąć (nie dziwię się).

Jeżdżenie po nocach bez celu, pobudki w południe marnowanie i trwonienie czasu trwa w najlepsze.

Zaczyna mi doskwierać brak kasy.

 

Listopad - Truteń/darmozjad mode off 

 

Zaczynam pracę u wujka w firmie w budowlance - trochę mam o tym pojęcie i od dziecka to lubiłem.

Powoli syndrom spuszczenia ze smyczy zanika.

Od czasu do czasu w tygodniu się nawet wyśpię.

Stężenie popijawek małych i dużych oraz jeżdżenia bez celu znacząco spada.

Zaczyna mnie dręczyć nic nie robienie poza pracą i wkurwia mnie to że bez przerwy w dni robocze chodzę nie wyspany. 

Zaciągam długi na spłatę byłej dziewczyny ( zakup auta na spółkę) tak wiem to był bardzo głupi pomysł. Nigdy więcej!

 

Grudzień - Małe ożywienie, pierwsze promyki by coś zmienić - mini wkurw narasta

 

Pod koniec miesiąca jestem prawie na zero z kasą, bardzo mi to poprawia humor i w końcu nie muszę liczyć każdej złotówki.

Święta święta, szybko leci ten miesiąc.

Szlugów kopce coraz więcej...

Brak ciekawych zdarzeń.

 

Styczeń - Monk mode ON

 

Założę ten post na forum, bracia mi pomogą ale to jutro dziś już za późno a na rano do pracy...

Totalna odcinka od wszelkich popijaw jazdy bez celu i innych tym podobnych rzeczy. Kumple myślą, że umarłem.

Wkurwienie narasta w coraz większym tempie.

Niby monk mode ON ale nie fokusuje się na niczym konkretnym po pracy... Znacznie lepiej mi się pracuje wyspanym ale to tyle, normalnie jakbym Amerykę odkrył...

We wrześniu ważyłem 116kg teraz ważę 100kg. Przy prawie 200 centymetrach wzrostu może nie ma tragedii ale chudnę dzięki pracy fizycznej i ograniczeniu żarcia na mieście.

 

No i mamy luty + obecna sytuacja ogólnie

 

Chcę coś zmienić w swoim życiu bo stoję w miejscu. Ostatnie miesiące pokazują, że nie wykorzystuję ich najlepiej... Bardzo podoba mi się monk mode :D  To zaczerpnięte z tego forum. Ktokolwiek wymyślił tą nazwę z tego miejsca serdecznie go pozdrawiam! Tylko na niczym się nie skupiam. Do treningów nadal nie wróciłem. Moje hobby zamiecione pod dywan od roku praktycznie.

 

Problem ze mną jest taki, że zachowuję się jakbym wyznawał zasadę 100 procent albo nic! No i rzeczywiście nie ma nic... Zawsze chciałbym wszystko od razu idealnie. A tak się po prostu nie da. Ludzie do pewnych rzeczy dochodzą latami albo i całe życie. 

 

Mam prosty przykład. U byłej dziewczyny miałem kuźnię po jej dziadku. Nie jeden marzy o takim a ja to wszystko miałem na start. Jak już wszystko tam posprzątałem na zero i nic tylko robić to wszystko stało rok i byłem tam może z dwa razy... Teraz mam u siebie wolną stodołę i myślę rozkręcić sobie tam powoli mały warsztat. Możliwości są, oszczędności są. Nawet kuzyn jeden się wkręcił i powiedział, że chętnie możemy działać razem bo jego to też ciekawi.

 

Sytuacja w pracy? Zarabiam stówę dziennie za 9h roboty. Jak nie trudno przeliczyć wychodzi 11zł na rękę. Jestem ubezpieczony. Wujek zapisał mnie na kurs spawacza a na lato jestem zapisany na koparkę. Nie wiem co robić. Chciałem początkowo jechać za granicę sezonowo (nigdy nie byłem). Myślałem żeby uderzyć w czerwcu i wrócić około października (jakieś tam dojścia mam). Znowu nie chcę zrobić w bambuko wuja. A może lepiej zostać tutaj ten rok i inwestować w hobby oraz tą kuźnie ( poniekąd te rzeczy się bardzo łączą). A na wyjazd za granicę przyjdzie czas jak się podszkolę w tej budowlance? Ta wiem aspiracje wysokie mam z tą budowlanką ale nie mam na nic kompletnie pomysłu...

 

Wypalam prawie paczkę dziennie. Może próbować małymi krokami? Najpierw ustalić godziny kładzenia się spać ( chociaż w dni robocze). Międzyczasie przestać palić to gówno póki nie jest za późno. 

 

Trochę przerósł mnie ten post ale mi ulżyło i może jak mnie tutaj wypunktujecie to coś pomoże. Na pewno czegoś nie opisałem bo za dużo tego wszystkiego na raz ale musiałem w końcu wysmarować ten post. Chętnie odpowiem na wszystkie pytania jak coś.

 

Pozdrawiam braci.

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ciekawa historyjka.

 

Wywal całkiem nałogi, bo będą Cię walić po plecach i hamować. Pracuj, ale myśl nad czymś większym bo 11pln/h to mega mało. Jak będziesz miał ogarnięty hajs, konkretne wpływy to będzie Ci dużo łatwiej myśleć o kolejnych rzeczach. 

 

Przeanalizuj co umiesz i w co możesz uderzyć, kalkuluj. 

 

Tak myślę, na początek. Jak będziesz miał ogarnięcie finansowe to kolejne kroki przyjdą naturalnie. I weź się za jakiś sport, zajmie Ci głowę w walce z nałogiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często widzę to u adeptów dj, kupują, zmieniają miksery, bo to, bo tamto, ale chuj nie trenują grania... MaJą  jakieś zaplecze sprzętowe, ale robią wszytko aby nie trenować grania, tylko wymyślają nowe zakupy...

 

Z tymi studiami to lepę w ryj, to za mało, (jeszcze tech, kierunek) ja osobiście hołduje zasadzie aby skończyć, sam mam tylko "lic" który mnie nie interesuje lecz go skończyłem. Uwaga: mgr nie skoczyłem - tak jestem hipokrytą - lecz skumałem, że chuj po tym jest, a płacić trzeba. 

 

Reszta to miotanie się, osobiście bym został u wujasa, niech ktoś poleci książkę jakoś jak zorganizować czas swój. Po dwóch latach ogaru, myślącym co dalej. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, Golonka007 said:

Wrzesień - Powrót syna marnotrawnego

 

Powolutku systematycznie przepierdalam ostatnią całą wypłatę z którą wróciłem.

Wóda piwsko kilka razy w tygodniu.

Jeżdżenie autami bez celu do godzin porannych.

Palenie papierosów bo koledzy częstują.

I co Ci dało rozjebanie pieniędzy? :) Ja wiem że trzeba było odreagować, ukułeś chociaż coś? :) 

 

Pisałem Ci już w poprzednim temacie. 

Alkohol zasadniczo jest słaby :)  Ale też kiedyś miałem tyle lat co ty i rozumiem, że jak wszyscy moczą mordy to trza się jakoś wyróżnić. Podrośniesz to załapiesz, że to raczej wątpliwej jakości rozrywka.

 

A fajki? A jakby Cię gównem częstowali to też byś się zajadał? :) Stary masz łaknienie przynależności do grupy co pokazuje wprost, że BARDZO obchodzi Cię co ludzie o Tobie myślą. Oszukujesz się jeśli twierdzisz, że tak nie jest.

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Październik - Ciąg dalszy, upodlenie nikotynowe

 

Człowiek do tego czasu przez całe życie spalił kilkanaście papierosów w życiu, wiedziałem że to głupota od zawsze aż tu nagle zaczynam palić fajki regularnie. Pierwsza zakupiona paczka a potem już leci.

Wóda, piwsko, parę udanych wypadów do klubów.

Jeżdżenie po nocach bez celu, pobudki w południe marnowanie i trwonienie czasu trwa w najlepsze.

Zaczyna mi doskwierać brak kasy.

Gratulacje, wytworzyłeś w sobie gówniany nawyk. Jak kłopoty w życiu czy smuteczek po dupie to trzeba chlać i palić ;) Nie no kurwa stary gratulacje, zajebista recepta na wszelkie życiowe problemy ;) 

 

A teraz sklej, że są to podświadome działania auto-destruktywne. Zapytam tak, co zyskałeś chlając czy jarając ramkę dziennie? Ukojenie? :) 

 

I jak miało Ci kasy nie brakować, samochód na powietrze nie jeździ.

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Grudzień - Małe ożywienie, pierwsze promyki by coś zmienić - mini wkurw narasta

 

Pod koniec miesiąca jestem prawie na zero z kasą, bardzo mi to poprawia humor i w końcu nie muszę liczyć każdej złotówki.

Szlugów kopce coraz więcej...

I to jest błąd. To że wyszedłeś na "zero" to żadne kurwa osiągnięcie. Nie musisz liczyć każdej złotówki? Znaczy co, masz pasywny dochód 2-3-5-10k miesięcznie czy wstaniesz z łóżka czy nie? 

 

Twoim celem jest np zarobienie w rok-dwa na zakup mieszkania a nie wyjście na zero po zaciągnięciu pożyczki kilku tysi na spłatę ex. Tak właśnie wygląda zawieszanie sobie poprzeczki. A ty swoją zajebałeś na poziom gruntu i cieszysz się, że "dałeś radę" i "nie muszę liczyć każdej złotówki". Proszę Cię.

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Styczeń - Monk mode ON

 

Założę ten post na forum, bracia mi pomogą ale to jutro dziś już za późno a na rano do pracy...

Bracia Ci pomogą, ale muszą widzieć, że wkładasz wysiłek by coś zmienić.

 

W tamtym temacie nie trzeba było Cię długo przekonywać byś zobaczył "szerszy obrazek". Czemu uznałeś że oswobodzenie się z tamtej sytuacji daje Ci prawo do oklapnięcia na dupie i tracenia czasu? Kiedyś Ci może tego miesiąca czy dwa zabraknąć by domknąć jakiś interes bo nie zdążyłeś naruchać kasy.

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Chcę coś zmienić w swoim życiu bo stoję w miejscu. Ostatnie miesiące pokazują, że nie wykorzystuję ich najlepiej...

No shit sherlock. Ale jest jakiś mały plus za autorefleksję... po 5 miesiącach ;) 

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Problem ze mną jest taki, że zachowuję się jakbym wyznawał zasadę 100 procent albo nic! No i rzeczywiście nie ma nic...

Ja też ją wyznaję. Tylko, że ja wyciągam 100%.

 

W czasie, kiedy ty się błąkasz po nocach bez celu, ja zapierdalam by domknąć kolejny temat, by mieć środki na kolejny jeszcze większy, by z niego sfinansować zakup następnej nieruchomości.

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Jak już wszystko tam posprzątałem na zero i nic tylko robić to wszystko stało rok i byłem tam może z dwa razy...

To się nazywa słomiany zapał. Jak już sprzątnąłeś to nie wiedziałeś jak się do tego zabrać a potem zacząłeś sobie wbijać że to pewnie trudne i że odrazu nie będzie na 100% i że to masza czasu i zachodu a potem radośnie wyparłeś to ze świadomości. Jesteś po prostu kurwa LENIWY. Póki masz cel i NATYCHMIASTOWY efekt w postaci np posprzątania i czystości to CHCE CI SIĘ, a potem jak już trzeba na efekt poczekać to nagle jakoś się zabrać nie możesz ;) 

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Teraz mam u siebie wolną stodołę i myślę rozkręcić sobie tam powoli mały warsztat. Możliwości są, oszczędności są.

I co, utopisz kasę, kupisz sprzęt, wszystko ustawisz tak jak ma być (efekt natychmiastowy) a potem przez rok tam nie zajrzysz? :) 

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Wujek zapisał mnie na kurs spawacza a na lato jestem zapisany na koparkę. Nie wiem co robić. Chciałem początkowo jechać za granicę sezonowo (nigdy nie byłem). Myślałem żeby uderzyć w czerwcu i wrócić około października (jakieś tam dojścia mam). Znowu nie chcę zrobić w bambuko wuja.

Powiem Ci prosto. Zrób w Polsce jak najwięcej uprawnień, koparki, dźwigi, spawacza a potem poszukasz pracy z tymi kwitami na zachodzie. Zarobisz naprawdę ładną kasę. A do tego czasu twórz sobie poduszkę finansową, nie wypierdalaj wypłaty, za granicę nie jedzie się będąc gołym i wesołym, musisz mieć kasę by w razie nieprzewidzianych okoliczności móc się 3 miesiące utrzymać. Pracuj u wujka a w międzyczasie ucz się języków. Choćby i pieprzonego angielskiego który jest BANALNIE prosty.

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Wypalam prawie paczkę dziennie. Może próbować małymi krokami? Najpierw ustalić godziny kładzenia się spać ( chociaż w dni robocze). Międzyczasie przestać palić to gówno póki nie jest za późno. 

Po pierwsze zorganizuj się. Stały rytm dzienny, podnoszenie dupy i chodzenie spać o stałych godzinach. Po pracy nie masz nic do roboty, angielskie audobooki na uszy i na siłownię.

 

9 hours ago, Golonka007 said:

Wypalam prawie paczkę dziennie. Może próbować małymi krokami? Najpierw ustalić godziny kładzenia się spać ( chociaż w dni robocze). Międzyczasie przestać palić to gówno póki nie jest za późno. 

Nie palisz bo musisz. Palisz bo kumple Cię częstowali. Wyjeb fajki i przyrzeknij sobie, że tego gówna więcej nie ruszysz. Żadnych wyjątków. Bądź konsekwentny i przestań się okłamywać i wymyślać sobie wymówki.

 

10 hours ago, Golonka007 said:

Trochę przerósł mnie ten post ale mi ulżyło i może jak mnie tutaj wypunktujecie to coś pomoże.

Fajnie, wysrałeś się w nas, Tobie ulżyło, ok - od tego to forum jest, ale teraz pokaż, że masz jaja coś faktycznie zmienić w swoim życiu.

 

Wszystko co robiłeś w tym czasie to był Twój wybór.

Jak Ci się podobają dotychczasowe efekty?

 

Chyba nie za bardzo skoro tu napisałeś. Wyciągniesz jakieś wnioski i zaczniesz działać na ich podstawie? 

 

I przestań. Przestań ciągle tworzyć sobie wymówki.

 

Naprawdę da się żyć robiąc wszystko natychmiast a nie od jutra :) 

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie nieidealny świat Twoje rady są godne uwagi natomiast ja już kiedyś apelowałem na tym forum nie spłycajmy ,, szczęścia " w życiu do spełnienia 10 punkt Ala: 

 

Idź na siłownię, zrób to tamto. 

 

Każdy z nas jest inny on musi sam w sobie odnaleźć radość. Skąd wiesz, że siłownia da mu radość, może gra na fortepianie? 

 

Potępiasz go za studia a dla mnie facet ma jaja był, spróbował to nie dla niego i powiedział basta. To też trzeba mieć odwagę a nie każdy musi zostać inżynierem. 

 

Rada z uprawnieniami jak najbardziej na plus. 

 

Chłopak stoi w miejscu, bo nie odnalazł szczęścia , pasji, która by go interesowała z tym problemem boryka się miliony ludzi każdy z nich to inna historia każdy jest inny. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Kimas87 said:

Bracie nieidealny świat Twoje rady są godne uwagi natomiast ja już kiedyś apelowałem na tym forum nie spłycajmy ,, szczęścia " w życiu do spełnienia 10 punkt Ala: 

 

Idź na siłownię, zrób to tamto. 

Masz absolutną rację. Ja po prostu mam nadzieję, że piszę do ludzi inteligentnych lub chociażby rozumnych, którzy potrafią przełożyć takie czy inne rady na realia swojego życia. Wszystko o czym tu piszemy zawsze oparte jest na szczątkowych informacjach więc niewątpliwie obarczone pewnym marginesem błędu - co wcale nie znaczy, że co do zasady same w sobie są błędne.

 

5 minutes ago, Kimas87 said:

Każdy z nas jest inny on musi sam w sobie odnaleźć radość. Skąd wiesz, że siłownia da mu radość, może gra na fortepianie? 

Bo pisał że ćwiczył? I że nie wrócił do treningów? :) 

 

6 minutes ago, Kimas87 said:

Potępiasz go za studia a dla mnie facet ma jaja był, spróbował to nie dla niego i powiedział basta. To też trzeba mieć odwagę a nie każdy musi zostać inżynierem. 

Nigdzie nie potępiłem go za brak studiów. W rzeczy samej jestem wprost OSTATNIM, który by go za to potępiał. Napisałeś to do gościa, który rzucił studia bo niczego nowego nie był się tam w stanie dowiedzieć, a miałem co robić ze swoim życiem w tamtym czasie i zleceń tyle że bym czterech obdzielił - w czasie gdy moi kumple siedzieli z dupą na ławce ;) 

 

W żadnym momencie mojego życia brak kolorowanki z takiej czy innej uczelni nie przeszkodził mi robić kariery w IT i zarabiać raczej poważnych pieniędzy. Piszę raczej bo to kwestia względna. Dla niektórych strzał 10k pln to już kasa, dla mnie to trochę innego rzędu kwoty...

 

10 minutes ago, Kimas87 said:

Chłopak stoi w miejscu, bo nie odnalazł szczęścia , pasji, która by go interesowała z tym problemem boryka się miliony ludzi każdy z nich to inna historia każdy jest inny.

Stoi w miejscu bo tak wybrał. Tak mu wygodnie. Jak ma znaleźć jakąkolwiek pasję siedząc na dupie? :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zuckerfrei napisał:

Często widzę to u adeptów dj, kupują, zmieniają miksery, bo to, bo tamto, ale chuj nie trenują grania... MaJą  jakieś zaplecze sprzętowe, ale robią wszytko aby nie trenować grania, tylko wymyślają nowe zakupy...

Dodam, że to nie dotyczy tylko adeptów dj :) W wielu branżach tak samo to chyba wygląda. Np. w web developerce zamiast po prostu kodować to ludzie skupiają się na tym jaki edytor wybrać, jaki system itd. zamiast po prostu zacząć kodować.

 

To samo jak z bieganiem, zamiast biegać to najpierw wybierają strój.

 

Myślę, że przykładów można mnożyć... A przecież na początku po prostu należy zacząć coś robić a potem dopiero bawić się w gadżety, które mogą nam pomóc coś usprawnić.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, self-aware napisał:

Dodam, że to nie dotyczy tylko adeptów dj :)

Dokładnie ;)

Ja od ponad dwudziestu lat mam ten sam mikser i trzy gramofony....

 

Najlepiej ten przykład pasuje do tematu fotografii...

Onaniści sprzętowi co chwilkę zmieniają puszki, bo kilka mega pikseli więcej albo wi-fi czy inne cuda mają zastąpić umiejętności...

Czasami pojawiam się na plenerach fotograficznych i wszyscy uczestnicy dziwią się, że mam tak stary sprzęt.

Faktycznie, nie pamiętam aby przez ostatnie kilka lat ktoś miał starszy aparat niż mój....

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Myrmidon - Swego czasu nieźle grałem w piłkę. Zawsze ubrany byłem jednak normalnie, jakaś zwykła koszulka itd. Lubiłem wkręcać w ziemię tych co to mieli takie super najacze koreczki + oczywiście cały strój nike, wszystko wyglądało profesjonalnie a jak już zaczęli grać to szału nie było.

 

Także umiejętności, umiejętności i jeszcze raz umiejętności. Potem wydawanie kasiorki.

 

I tak, fotografia to super przykład :) Podobnie z grafiką, wyskillowany ziomek to na kartce coś fajnego narysuje a jak ktoś nie ogarnia to Photoshop mu nie pomoże.

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Myrmidon sl1 już jest taniutkie. :p

3 minutes ago, self-aware said:

tak, fotografia to super przykład :) Podobnie z grafiką, wyskillowany ziomek to na kartce coś fajnego narysuje a jak ktoś nie ogarnia to Photoshop mu nie pomoże.

Ja np mam ten problem pomysłu z kartki nie dam rady przejeść do kompa. Z tym, że nie mam ambicji być grafikiem. Mam skaner. :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzuć palenie człowieku. To ci na razie wystarczy. Jak to zrobisz pójdziemy o krok dalej. Już nawet nie chcę mówić o problemach zdrowotnych, o wzroście ciśnienia, ale o kwestiach ekonomicznych. Paczka dziennie to już by ci pozwoliła zamieszkać gdzieś we własnym pokoiku praktycznie. Widzisz, ile dobrego?

 

Wyjdź dopóki nie zaszedłeś toksycznie za daleko. Odnośnie spraw zawodowych to się nie wypowiadam. Wiem tylko, żeby robić, co się lubi, bo tylko tak na dłuższą metę można przetrwać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfrei Mam SL-1210MKII. Miałem sporo gramofonów tej marki, tańsze i jeszcze droższe modele... W pewnym momencie zacząłem je serwisować i nawet trochę sprzedawałem.

Miałem nawet przez chwilkę SL-1000, pojechałem po niego specjalnie na zachód... Sprzedałem po jakimś czasie bo wrażenia odsłuchowe były takie, jak z modeli dla "plebsu" ;)

Ale to piękny sprzęt, momentami wolałem macać w nim talerz i ramię SME niż cipkę ukochanej....

 

@self-aware Przykłady "okołosportowe" są przezabawne... Ja znowu całe życie spędziłem na rowerze, sprzęt co prawda zawsze miałem z wyższej półki ale na treningi zawsze jeżdżę w dresie i koszulce z bazarku za 20pln...

Na szosie chęć rywalizacji z innymi cyklistami osiąga często poziom absurdu. Ubrani w super nowoczesne termo-stroje, kaski z włókien węglowych, mierniki ciśnienia krwi, bidony z odżywkami wyprzedzają mnie patrząc często z pogardą...

Potem po dwóch kilometrach mijam takich na poboczach udających, że coś grzebią przy osprzęcie a zazwyczaj dyszą z wysiłku z wywalonym jęzorem...

ja jeżdżę całe życie więc przejechanie kilkudziesięciu km ze średnią ok 30km/h po szosie nie stanowi dla mnie wyczynu. Ale w ciuchach za dwie dychy na pewno nie wyglądam na "kolarza"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę u siebie czasem taki mechanizm: pracuję dużo nad sobą, uczę się, rozwijam, dbam o rzeczy dla mnie istotne. Czasem mam jednak wrażenie,że nic się nie dzieje, że rozwój idzie zbyt wolno, o ile w ogóle.

Zauważyłem jednak, że często bywa tak, gdy przyzwyczaję się do pewnego tempa i nagle z różnych powodów wpadam w rezygnację to myślę, że się cofam.

Z pozycji doświadczenia życiowego myślę jednak,że to nie cofanie, tylko fakt,że nie da się utrzymać cały czas szybkiego tempa rozwoju. Tak więc to, co wyglądać może na cofanie, raczej jest zwolnieniem tempa. Jednak wciąż idzie się do przodu. Nie wolno dać się wtedy rezygnacji. Odpoczywać trzeba, potem wstać, zebrać się i iść dalej. Normalna kolej rzeczy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padłeś i powstałeś całkiem szybko, szacunek. Co się przez to nauczyłeś, to twoje. Z budowlanką, to bym tak nie patrzył negatywnie, że to tylko 11PLN/h. Znam dobrego fachowca, który robi za 20-30 PLN/h. Zaczynasz, jak wszędzie nisko ale nic nie stoi na przeszkodzie założyć swoją firmę budowlaną. Znam takiego murarza-rolnika-złotą rączkę, który 10k na rękę jest w stanie wyciągnąć. Będziesz miał doświadczenie, uprawnienia i koparkę, zatrudnisz ludzi i masz opcje oferować kompleksową budowę do stanu surowego otwartego. Zapotrzebowanie teraz duże, sam się buduje i z braku zaufanych ludzi sam taczką zaprawę moim murarzom woziłem :). Co do studiów, po polibudzie zawsze coś znajdziesz ale trzeba mieć pomysł. Chyba decyzja wte czy we wte na drugim roku miała sens, wiedziałeś już że to nie dla ciebie. Byłem na podobnej drodze, dotarłem do końca, ale dyplomy studiów były tylko potrzebne żeby zacząć. Później liczą się tylko dyplomy kursów, szkoleń, referencje. Rzuć te faje, czy dają satysfakcje tak dużą by skrócić sobie życie? Pytam poważnie, bo nigdy mnie to nie kręciło, a próbowałem tego i owego.       

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, zuckerfrei napisał:

niech ktoś poleci książkę jakoś jak zorganizować czas swój

A proszę: "Getting Things Done" czy tam metoda GTD. Po polsku jest też  oczywiście, audiobuki są też. 

 

Mi pomogła, byłem zajebany robotą i dawałem dupy z terminami. Zaznaczam że jestem biurwą i nie wiem jak to się sprawdzi w budowlance, ale w życiu prywatnym bardzo spoko.

 

Jedna rzecz pomogła mi zdecydowanie: jak jakąś robotę  możesz zrobić w 2 minuty, zrób ją natychmiast.

 

Od tamtej pory daję dupy dużo rzadziej i no homo ;)

@Golonka007nie przeczytałem całości,  powiedz w skrócie bo nie wyłowiłem, aspekt zawodowy i zarabiania kasy:

 

1.Ile masz lat

2.Jakie masz wyksztalcenie na papierze

3.co Cię naprawdę kręci zawodowo

4.w czym widzisz siebie jako specjaliste

5.co bardziej wolisz i w jakim stopniu: ludzi, maszyny, koncepty?

6.jakie masz szanse i ambicje zrobic mgr, inż. lub lic.?

 

7.czy wolałbyś robić od pn-pt nudy za dobrą kase a weekendami oddawac sie pasjom

8.czy raczej codziennie zarabiac na pasji ale moze dużo  mniej

Edytowane przez Imbryk
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami trzeba upodlenia żeby nastąpił reset. Papierosy, alko, wydawanie pieniędzy, to wszystko może dać wymierne korzyści. Moim zdaniem jest tak w przypadku autora wątku. Widzi problem i powoli coś robi. Najgorsza jest bezczynność a tutaj widać pomoc rodziny, własną inicjatywę.

 

Trzymałbym się wujka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra. W pracy w miarę na bieżąco czytałem posty, miałem czas do namysłu.

 

@zuckerfrei Ze studiami byłoby tylko gorzej i tak pół roku zmarnowałem. Męczyłem się tam jak cholera, gryzłem się z myślami aż w końcu podjąłem decyzję. Generalnie to tego nie żałuję. Żałuję czasu który zmarnowałem po rzuceniu studiów.

 

@nieidealny świat Generalnie to rozwalenie tej kasy to był taki klasyczny proces, stopniowo, powoli ale regularnie. Z perspektywy czasu wiem, że mogłem tą kasę odłożyć albo kupić cokolwiek co by mi się przydało i służyło do teraz. Z tym piciem to może zbyt przesadziłem opisując to. Nie zmienia to faktu że piłem po prostu za dużo i zbyt często. Pierwszy raz w życiu byłem w klubie bo nie lubię takich miejsc ze względu między innymi na muzykę i nastrój tam panujący. Ale śmieje z tego do tej pory bo pierwsza wizyta w życiu w klubie skończyła się nocką u panny rok starszej w mieszkaniu a potem przerodziło się to w klasyczny układzik aż do grudnia. Potem pojebałem temat.

 

Bardzo mnie ciekawi Twoje stwierdzenie, że mam łaknienie na przynależność do grupy, skąd takie wnioski? Jestem trochę typem społecznym. Lubię pracować w grupie, współpracować z innymi. Nie oznacza to jednak, że gorzej mi się na przykład pracuje samemu. Nie mniej jednak w góry wolę iść z kimś i zorganizować jakiś wypad w grupie aniżeli jechać samemu.

 

Jeszcze bardziej ciekawi mnie jak doszedłeś do tego, że bardzo obchodzi mnie co myślą o mnie inni ludzie. Generalnie z tym ciągle walczę żeby w ogóle nie przechodziły mi przez myśl takie rzeczy, bo np. czy to ubiór czy cokolwiek to mi ma się podobać a nie innym. Próbuję powrócić myślami do konkretniejszych sytuacji ale nie mogę teraz sobie przypomnieć żebym strasznie jakoś się w swoim życiu przejmował co powie ten i co będą inny myśleć kiedy zrobię to. Wyczuwam jednak że mnie to może dotyczyć. Mógłbyś coś więcej powiedzieć na ten temat i ewentualnie jak z tym walczyć?

 

Jeśli chodzi o zapijanie smutku czy też palenie jak się zdenerwuję to jest to dla mnie śmieszne i byłyby to ostatnie powody dla których piłem czy zapaliłem. Picie tylko pogarsza sprawę przy jakiś problemach a palenie przy jakimś wkurwie gówno daje ;) To co się działo to był klasyczny efekt zerwania ze smyczy po prawie dwóch latach.

 

Palenie to ścierwo zdaję sobie z tego sprawę ale jednak sięgałem do tego. Jutro pierwszy dzień bez fajek.

 

Cele trzeba stawiać sobie wysokie z tym się zgadzam ale odłożenie na mieszkanie to chyba grubszy plan przy mojej obecnej sytuacji gdzie 2,5k miesięcznie to max ;) I to jest chyba ta poprzeczka. Zawieszona na tyle wysoko by w obecnej sytuacji jej przeskoczenie było mało realne więc trzeba działać i coś zmieniać.

 

Może i tak będzie z tym warsztatem ale po latach nie będę sobie pluł w brodę, że nie spróbowałem kiedy miałem okazję (tak wiem jedna już była i to zajebista). Wolę sobie pluć w brodę, że spróbowałem i nie wyszło niż że nie spróbowałem. Myślałem o tym jakiś czas temu i stwierdziłem, że jeśli nie będę mieć wszystkiego wyłożonego na tacy tylko będę musiał dojść do każdej rzeczy sam to zaangażowanie i mobilizacja będą większe. 

 

Ten warsztat przy obecnej wiedzy i narzędziach które już mam to bardziej kwestia zaangażowania, poświęcenia i chęci aniżeli kasy. Kasa którą przepierdalałem na fajki w zupełności by wystarczyła. Może w końcu skończyłbym z wymówkami. Z angielskim u mnie nie jest źle ale jakbym poświęcił trochę czasu wolnego na to byłoby miodnie. Będę to musiał powoli wcielić w życie.

 

Dzięki za wpis i czekam na odpowiedź. Nieidealny świat jak zawsze w formie.

 

 

Nie sprecyzowałem z tą moją pasją.

 

Pasja mimo zastoju jest i to zajebista. Ten warsztat byłby uzupełnieniem idealnym. Wszystko to się łączy w jedną całość + mogę na tym zarabiać pieniądze. Z początku trzeba by trochę stracić i poświęcić sporo czasu ale potem mogę zarabiać na tym stopniowo coraz to większe pieniądze. To hobby jest ze mną już prawie 5 lat i zostanie już chyba do końca życia w mniej lub bardziej rozwiniętej formie.

 

Trenowałem kalistenike, zajawka była spora. Drążek i parę innych zabawek stoją za domem i się marnują. Chciałem do tego wrócić plus basen 2 razy w tygodniu myślę, że na początek to i tak sporo.

 

U wujka zostanę, niedługo kurs spawacza zaczynam, dwa certyfikaty wpadną plus w firmie są spawarki na których będę mógł się dokształcać. Bo kurs to nie wszystko w przypadku spawania.

 

@Orybazy Zgadzam się z Tobą. Dobry majster jest na wagę złota. W firmie gdzie pracuje (głównie wykończeniówka) mamy terminy na około rok w przód także roboty też nie brakuje. Fajki dają efekt kapcia w gębie co najwyżej ;)

 

@Imbryk Z książką na pewno się zapoznam. Dzięki!

 

Mam 21 lat. Wykształcenie średnie. Jestem po liceum mat fiz inf. Ciężko mi odpowiedzieć na resztę pytań. Nie wiem co konkretnie chciałbym w życiu robić. Może po tych kursach mi się trochę rozjaśni? Na pewno nie rajcuje mnie praca nudna i jednostajna. Co masz na myśli pisząc nudy za dobrą kasę? Zasadniczo za dobrą kasę to mógłbym wiele zawodów wykonywać jeśli bym tylko możliwość dostał :D Zarabianie na pasji to też bardzo ciekawa sprawa. Mój plan swego czasu był taki. Nauczyć się jakiegoś fachu w Polsce np. ogólna budowlanka, obsługa jakiś konkretnych maszyn, spawacz i inne tego typu rzeczy potem wyjazd za granicę i inwestycja w Polsce w mieszkania na wynajem. Tak wiem to dość złudna i licha koncepcja.

 

Podsumowując delikatnie. Muszę koniecznie rozplanować sobie dni (na początek chociaż te robocze czyli od poniedziałku do piątku) oraz rozkład dnia. Czyli wykorzystanie czasu po pracy plus chodzenie spać o regularnych porach. No i koniecznie rzucić te fajki póki jestem jeszcze w stanie zrobić to bez wspomagaczy i setek prób jak zawodowi palacze z kilkudziesięcioletnim stażem.

 

Dziękuję wszystkim za dotychczasowe wpisy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Golonka007 napisał:

Mam 21 lat.

Młodyś panie!

 

28 minut temu, Golonka007 napisał:

Wykształcenie średnie. Jestem po liceum mat fiz inf.

Czyli matura jest. No ja bym się wziął za jakieś studia, choćby 3,5 roku inż, cokolwiek żeby mieć papier "wyższe".

No ale to ja. Mam taki papier i sobie chwalę bo to bilet wstępu do różnych fajnych prac w KORPOŚWIECIE. A jego brak to blokada korpo-kariery.

W innym świecie, np. MŚP raczej zbędny.

 

32 minuty temu, Golonka007 napisał:

Na pewno nie rajcuje mnie praca nudna i jednostajna. Co masz na myśli pisząc nudy za dobrą kasę?

Np. (teoretycznie) spawasz cały dzień przez 8 h jedną belkę za drugą, nudno i jednostajnie, po robocie tylko spać bo zmęczony, oczy bolą, plecy bolą.  I zarabiasz 20000 zł/miesiąc.

Albo:

(teoretycznie) jesteś żołnierzem, uwielbiasz to, skaczesz ze spadochronem, adrenalina, fajni kumple, dużo sportu, jeździsz Hummerami, macie zajebiste ćwiczenia. I dostajesz żołdu 1800 zł/miesiąc

 

35 minut temu, Golonka007 napisał:

Nauczyć się jakiegoś fachu w Polsce np. ogólna budowlanka, obsługa jakiś konkretnych maszyn, spawacz i inne tego typu rzeczy potem wyjazd za granicę i inwestycja w Polsce w mieszkania na wynajem. Tak wiem to dość złudna i licha koncepcja.

Czemu złudna i licha. Wygląda na spoko, jeśli się zrobi wcześniej odpowiednie obliczenia i weźmie ileśtam czynników ryzyka pod uwagę.

Na pewno nie można oczekiwać KOKOSÓW i nie pozostać na etapie MARZYCIELA ale można zapierdalać, lubić to i "się dorobić" jak masz olej w głowie.

 

38 minut temu, Golonka007 napisał:

niedługo kurs spawacza zaczynam, dwa certyfikaty wpadną plus w firmie są spawarki na których będę mógł się dokształcać. Bo kurs to nie wszystko w przypadku spawania. 

Świetnie! Nie znam się na spawaniu ale podobno to świetny fach: znajomy znajomego znajomego jest inspektorem spawalnictwa i zajebiście mu idzie, ktośtam inny pracuje tylko tydzień w miesiącu i zarabia ileśtam średnich krajowych bo jest super specjalistą. Więc chyba dobry kierunek obrałeś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już iść na studia to jakiś kierunek konkretniejszy, jakby się uparł i znalazł coś ciekawego to może i bym taką decyzję podjął chociaż musiałbym na prawdę bardzo bardzo tego chcieć.

 

Wojsko ogólnie spoko sprawa, z kasą tam nie jest tak źle. Myślałem kiedyś o jakiś studiach pod wojsko to by dało większe perspektywy w przyszłości.

 

Plan ogólnie nadal jest tylko teraz chcę jakiś fach w ręku mieć żeby nie jechać za granice na zmywak, szklarnie albo magazyn... Tylko na jakieś bardziej ambitne i lepiej płatne stanowisko.

 

Znajomy pracuje 6 tygodni (Skandynawia) wraca na 2. Przywozi co każdy taki "turnusik" około 17 koła. Szkoda że po tych dwóch tygodniach mu nic nie zostaje :D Za to wszystkie divy w okolicy się cieszą :D Robota - budowlanka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Golonka007 said:

@zuckerfrei Ze studiami byłoby tylko gorzej i tak pół roku zmarnowałem. Męczyłem się tam jak cholera, gryzłem się z myślami aż w końcu podjąłem decyzję. Generalnie to tego nie żałuję. Żałuję czasu który zmarnowałem po rzuceniu studiów.

W ogóle tego nie kupuje. Najlepiej się poddać. Ja się w chuj męczyłem też na swoim gówno kierunku. Po latach, przekonałem się, że techniczny kierunek to jest to. Oczywiscie mogłem zostać blacharzem np i robić sos od małolata... Tak czy siak nie kupuję tego. Ludzi też na studiach nie poznałeś? Ja do tej pory mam z nimi kontakt i czasem w UK na święta razem czy coś...  Sorry jestem beton i lepiej mieć jest papier... Ale zrobiłeś jak zrobiłeś. Zacznij od fajek, przepalasz własną pracę i hajc... Wyjeb to że swojego EGO. Życzę F!  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Imbryk napisał:

Świetnie! Nie znam się na spawaniu ale podobno to świetny fach: znajomy znajomego znajomego jest inspektorem spawalnictwa i zajebiście mu idzie, ktośtam inny pracuje tylko tydzień w miesiącu i zarabia ileśtam średnich krajowych bo jest super specjalistą. Więc chyba dobry kierunek obrałeś.

Szkoda, że na temat spawania wypowiadają się głównie osoby co nawet spawarki nie trzymały w ręce ;) . Mam dwóch kumpli koło 30 lat przez spawanie zdrowie do śmietnika. Bóle oczu, migreny zajebane drogi oddechowe. Na początku podniecenie, bo kasa 10 i ponad koła na miesiąc. Teraz wniosek po latach: nigdy więcej za żadne pieniądze. Sam spawałem i to siada na zdrowie chodź byś nie wiem jak przestrzegał BHP swoje wciągniesz, coś Ci błyśnie nagle tylko mało jest osób, które szczerze Ci powiedzą prawdę, bo każdy gada tylko o hajsie a potem młode chłopaki koło 30 a zdrowie jak u 50 latka, ale co kto lubi :)

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łatwo powiedziec z tymi fajkami, gorzej rzucić.

Mam dwa sposoby:

1. Rzuć od razu - wyciągasz paczkę i zapalniczkę z kieszeni i w kosz. Więcej nie kupujesz. W głowie kodujesz sobie, że zrobiłeś jeden krok w przód w swoim rozwoju osobistym. Jesteś lepszym człowiekiem o jeden mały krok.

 

2. Przestajesz palić zwykle fajki i kupujesz IQOSa - nie spala tytoniu a jest nikotyna. Smakuje inaczej. Pomógł znajomej rzucić fajki. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RealLife może niech w dzień wypłaty spali 1/3 wypłaty w sensie banknoty dla mnie to samo.

@Kimas87 też wypowiem się a spawałem raz w życiu, jak jeszcze w Polsce pracowałem to kolega z pracy, miał epizod w firmie sapawajacej sejfy czy coś i mówił dokładnie to co Ty. Dwa to były lata gdzieś tak 2004 i słaby hajc... Teraz zapewne jest lepiej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.