Skocz do zawartości

Powstrzymajcie się od jedzenia produktów sojowych


Rekomendowane odpowiedzi

Nie jest tajemnicą to, że przez ostatnie dziesięciolecia w krajach uznające za "okcydent" (ewentualnie zachodnie) testosteron u mężczyzn średnio maleje. Przyczyn jest oczywiście więcej niż tutaj napiszę, ale jest tutaj bardzo poważny, zauważalny. 
Rok temu dosyć mocno było określenie "soy boy" i "soy face" na gości, których charakteryzowało całkowite zniewieścienie - a wraz z nią zdjęcia z szeroko otwartymi ustami, co wiąże się z niskim testosteronem. 
Przykłady "typu twarzy":
r61zkwZ.jpg

 

 

Pozwólcie, że coś wam zacytuję. 
"W badaniach możliwych powiązań między testosteronem a dominacją 119 mężczyzn i 114 kobiet dostarczyło próbki śliny do testu testosteronowego i pozowało do uśmiechu i nie uśmiechając się do zdjęć. Eksperci oglądający fotografie odnaleźli mniejsze uśmiechy wśród mężczyzn o wysokim poziomie testosteronu niż u mężczyzn z niskim testosteronem - z mniejszą siłą jarzmową (podnosząc kąciki ust) i okrężną okulistą (podnoszone policzki i zmarszczone wokół kąciki oczu) aktywność mięśniową. Sędziowie oglądający pojedyncze zdjęcia dawali wyższe oceny potencji uśmiechniętym mężczyznom z testosteronem niż uśmiechnięci mężczyźni z niskim poziomem testosteronu. Naiwni sędziowie, którzy oglądali zdjęcia pogrupowane w zestawy o wysokim i niskim stężeniu testosteronu, dawali wyższą potencję i gorsze oceny dobroci niż mężczyźni z niskim poziomem testosteronu, niezależnie od tego, czy się uśmiechali. Wśród kobiet sędziowie stwierdzili jedynie niewielkie związki między testosteronem a wyglądem twarzy. Wzorzec wśród osób mniej uśmiechniętych z wyższym poziomem testosteronu pasuje do badań łączących testosteron z dominacją twarzą w twarz."

Tak, wiem, niewyraźnie przetłumaczone. 

https://link.springer.com/article/10.1023/A:1024947801843
tbZl6GJ.png

 

PewDiePie i Paul Joseph Watson nagrali o tym film. Ten drugi merytorycznie, pierwszy humorystycznie:

Soja niszczy mężczyzn:

 

 

 

Pie:


Tutaj skład mięsa i soi. Zauważalny duży odsetek żeńskiego hormonu (tak, też trochę memicznie :D)
C4aOxBo.jpg


Zmieszałem temat produktów sojowych (cóż, dużo się nie wypowiadałem, ale myślę, że to co podałem mówi więcej niż tysiąc słów). Na koniec garść ciekawych informacji. Mężczyźni z wyższym testosteronem mają tendencję do bycia "bardziej na prawo":

qrMfbI8.jpg

 

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś w ogóle nie konsumuję soi, coś tylko kojarzyłem, że zawiera fitoestrogeny, co samo w sobie nie jest złe w ograniczonych ilościach, ale spożywanie tego w sporych ilościach nie jest dobrym pomysłem, mogą pojawić się objawy wysokiego estrogenu, do tego podobno soja ma wpływ na grasicę i może utrudniać wchłanianie jodu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ciekawostkę powiem, że pewna znana Polska firma produkująca suplementy sprzedawała białko serwatkowe 100%. Co się okazało? Mianowicie ktoś zrobił badania i wyszło, że w większości było tam białko sojowe. 

 

Sporadyczne jedzenie małej zawartości soi nie powinno nam zaszkodzić. 

 

Edit: 

 

Link do sprawy z białkiem sojowym: https://www.kfd.pl/bialko-sfd-econo-soja-zamiast-wpc-abnexen-tez-przekret-tematy-polaczone-167086.html/page-4

Edytowane przez Qaikwow
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to o tej soi słyszałem już za małolata - dziewczynki tak, chłopcy nie - rosą cycki. Tak było to opisane (SIC). Było to w czasach kiedy na polskim rynku pojawiły się kiełki sojowe w puszcze pewnej firmy. Czasem, mama je do sałatek dodawała. BTW FucK soja, jeżeli opierasz na tym swoją dietę. Troszkę oczywiście nikomu nie zaszkodzi. 

 

@Strusprawa1 też gdzieś mi przeleciało z tym "prawicowaniem" + do tego słabsza odporność...????

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby się rozejrzeć, to ponoć jest tego więcej.

Nie znalazłem źródeł tych sensacji, ale ktoś, kto odżywia się niskowęglowodanowo wspominał, że produkty mączne także w pewien sposób oddziałują negatywnie na człowieka. Tu chodzi bardziej o sferę umysłową. Porównuje się to do manny, którą odżywiali się Semici na pustyni, gdy uciekli z Egiptu. Miała ona wpływać na nich w sposób kojący, spowalniający, pozbawiający nadmiernej kreatywności i wzmagający poczucie bezradności i wymuszający większe posłuszeństwo względem liderów czy kapłanów, którzy to hmmmm...odżywiali się dużymi ilościami tłuszczu. Dzięki temu byli bardziej spolegliwi (choć jak wiadomo, nie obyło się bez buntów).

Daleki jestem od stwierdzenia, że to prawda,  faktem jednak jest to, że sam po przejściu na żywienie wysokotłuszczowe/niskowęglowodanowe zyskałem dużo więcej wigoru, zmęczony jestem rzadko, mimo tego, że według lekarzy (doskwiera mi coś dość poważnego, co jest przyczyną chęci wypróbowania takiego żywienia) powinienem być zmęczony permanentnie. I tak rzeczywiście było, dopóki tłuszcz nie stał się podstawowym dostarczycielem energii. Umysł mam otwarty i zarówno pamięć jak i chęci do konfrontacji z trudniejszymi tekstami pisanymi jest dużo lepsza/większa.

Ciekawe, czy ktoś jeszcze słyszał o takim działaniu mąki?

 

Co do soi, to też czytałem kiedyś, że zawiera hormony, któ©e zarówno na chłopców jak i dziewczęta może działać negatywnie - tu, z tego co pamiętam, chodziło o bezpłodność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Stradi napisał:

Jakby się rozejrzeć, to ponoć jest tego więcej.

Nie znalazłem źródeł tych sensacji, ale ktoś, kto odżywia się niskowęglowodanowo wspominał, że produkty mączne także w pewien sposób oddziałują negatywnie na człowieka. Tu chodzi bardziej o sferę umysłową. Porównuje się to do manny, którą odżywiali się Semici na pustyni, gdy uciekli z Egiptu. Miała ona wpływać na nich w sposób kojący, spowalniający, pozbawiający nadmiernej kreatywności i wzmagający poczucie bezradności i wymuszający większe posłuszeństwo względem liderów czy kapłanów, którzy to hmmmm...odżywiali się dużymi ilościami tłuszczu. Dzięki temu byli bardziej spolegliwi (choć jak wiadomo, nie obyło się bez buntów).

Daleki jestem od stwierdzenia, że to prawda,  faktem jednak jest to, że sam po przejściu na żywienie wysokotłuszczowe/niskowęglowodanowe zyskałem dużo więcej wigoru, zmęczony jestem rzadko, mimo tego, że według lekarzy (doskwiera mi coś dość poważnego, co jest przyczyną chęci wypróbowania takiego żywienia) powinienem być zmęczony permanentnie. I tak rzeczywiście było, dopóki tłuszcz nie stał się podstawowym dostarczycielem energii. Umysł mam otwarty i zarówno pamięć jak i chęci do konfrontacji z trudniejszymi tekstami pisanymi jest dużo lepsza/większa.

Ciekawe, czy ktoś jeszcze słyszał o takim działaniu mąki?

 

Co do soi, to też czytałem kiedyś, że zawiera hormony, któ©e zarówno na chłopców jak i dziewczęta może działać negatywnie - tu, z tego co pamiętam, chodziło o bezpłodność.

Ja akurat nie stosuje diet węglowodanowych/tłuszczowych/białkowych bo większa uwagę zwracam na to jak czuje się po danym posiłku. Staram się więc jeść to po czym czuję się dobrze - po prostu.

Aczkolwiek jestem ciekawy co spożywasz na tej diecie tłuszczowej i co uznawałeś za dietę węglowodanową bo można to rozumieć wielorako.

Z jednej strony węglowodanami złożonymi będzie zdrowa kasza gryczana/jaglana, będą to owoce, warzywa, suszone owoce. Z drugiej strony za dietę węglowodanową można uznać pszenne białe pieczywo, pszenne bułki i wszelkiej maści słodycze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można już pierdolca dostać, czytając o tym co można jeść, a czego nie. Mam to w głębokim poważaniu, jem to, na co mam ochotę, jedynie wyeliminowałem cukier.

Kiedyś ludzie wszystko jedli, bo nie mieli żadnej wiedzy na ten temat i też żyli długo, mimo, że jedzenie opierało się głównie na tłuszczach zwierzęcych (wieprzowina)

Teraz się dowiadujesz, że nawet pomidora razem z zielonym ogórkiem nie można zjeść, bo coś tam się nie wchłania, no dajcie żyć.

A soję spożywam, chociaż niezbyt często.

Edytowane przez Leniwiec
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy soi nawet nie próbowałem. Kiedyś gdzieś, ładnych kilka lat temu, przeczytałem że soja zawiera estrogen w niemałych ilościach, a moja mózgownica miała to zakodowane tak: soja -> estrogen -> babski hormon = "zniewieścienie", bycie ciotą. Prostackie, ale raczej wyszło mi to na zdrowie, jak się okazuje ?

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Grajek napisał:

Aczkolwiek jestem ciekawy co spożywasz na tej diecie tłuszczowej i co uznawałeś za dietę węglowodanową bo można to rozumieć wielorako

Tłuszcze zwierzęce, wywary mięsne, z kości (szpik), mięso, dużo jaj, mało owoców, węgle głównie z warzyw - ziemniaki, buraki, sałatki. Nie jem kasz, ryżu, pieczywa.

Tak jak kolega @Leniwiec napisał, też jem to co mi służy. Inna sprawa, że dopóki człowiek w pełni sił to mu wsio ryba...

Edytowane przez Stradi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
Dnia 6.02.2019 o 06:26, Leniwiec napisał:

Można już pierdolca dostać, czytając o tym co można jeść, a czego nie. Mam to w głębokim poważaniu, jem to, na co mam ochotę, jedynie wyeliminowałem cukier.

Kiedyś ludzie wszystko jedli, bo nie mieli żadnej wiedzy na ten temat i też żyli długo, mimo, że jedzenie opierało się głównie na tłuszczach zwierzęcych (wieprzowina)

Teraz się dowiadujesz, że nawet pomidora razem z zielonym ogórkiem nie można zjeść, bo coś tam się nie wchłania, no dajcie żyć.

A soję spożywam, chociaż niezbyt często.

Trochę mylisz pojęcia. Nigdzie nie jest napisane, że "nie można pomidora z ogórkiem zjeść, bo coś tam się wchłania". Trzeba tutaj zaznaczyć, że dawne jedzenie nie było tak nafaszerowane chemią (pryskanie, pestycydy, GMO itp.) jak dzisiaj. Jak chodzi o warzywa i owoce to najlepiej samemu uprawiać i nawozić naturalnymi składnikami. Te ze sklepu to są pryskane ciul wie czym... Przykładem są winogrona, bądź jabłka. Wyglądają na ogromne, duże owoce (bo faszerowane chemią), a smakują jak g***o.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.02.2019 o 23:59, Strusprawa1 napisał:

Przykłady "typu twarzy"

Jakoś zupełnie nie kojarzę takiego typu wśród moich znajomych. Na zachodzie to naprawdę takie popularne?

Ten typ twarzy to mi się kojarzy jedynie z:

bhill.png

 

To Benny Hill, jak ktoś nie poznaje. Dobre skecze robił, mizogin jeden :D

Edytowane przez imprudent_before_the_event
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 2/6/2019 at 6:26 AM, Leniwiec said:

Można już pierdolca dostać, czytając o tym co można jeść, a czego nie. Mam to w głębokim poważaniu, jem to, na co mam ochotę, jedynie wyeliminowałem cukier. 

Czyli nie jesz wszystkiego na co masz ochotę.

On 2/6/2019 at 6:26 AM, Leniwiec said:

Kiedyś ludzie wszystko jedli, bo nie mieli żadnej wiedzy na ten temat i też żyli długo, mimo, że jedzenie opierało się głównie na tłuszczach zwierzęcych (wieprzowina)

Wcale tak długo nie żyli i wcale się na wieprzowinie ich dieta nie opierała. Być może bogatych ale zwykłych ludzi nie. Moja ciotka, która miała 90 lat a to było parę la temu, opowiadała mi jak się jadło kiedyś i teraz to jest niebo a ziemia, sto razy lepiej.

On 2/6/2019 at 6:26 AM, Leniwiec said:

Teraz się dowiadujesz, że nawet pomidora razem z zielonym ogórkiem nie można zjeść, bo coś tam się nie wchłania, no dajcie żyć.

A soję spożywam, chociaż niezbyt często.

Nie nie wchłania się tylko zielone ogórki niszczą witaminę C. To się nazywa nauka i korzystanie z jej osiągnięć jest miarą inteligencji.

I życzę smacznego.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wrotycz A propos Twojej ciotki - to jest właśnie fakt, który jakoś mało kto przyswaja.

W tej chwili można obserwować swego rodzaju zachłyśnięcie się dostępnością mięsa. Każda kanapka z wędliną, każdy posiłek z mięsem. To sytuacja ostatnich ~20 lat. Wcześniej mięso było towarem luksusowym, ciągle go brakowało. Albo było na kartki, albo po prostu go brakowało w kraju zruinowanym wojną. Przed WW2 wcale nie było lepiej, mięso było luksusem, jadało się je w niedziele i święta. Im dalej wgłąb historii tym bardziej luksusowym towarem było mięso. Jakieś historyjki o polowaniach i ucztach z dziczyzny to można traktować jako anegdoty - to było zarezerwowane dla wyższych sfer. Ja wiem, że każdy się czuje potomkiem arystokracji, husarii i Bolesława Chrobrego, ale w rzeczywistości to tak trochę nie bardzo.

 

Jakby dla równowagi zrodziła się niedawno moda na wegetarianizm, weganizm, frutarianizm, witarianizm czy inne -nizmy. A może jacyć Eskimosi to pocisnęli, żeby obniżyć testosteron w społeczeństwie. Nie wiem. Wiem jednak, że taka moda jest bardzo nie po drodze wielu ludziom. Producentom mięsa na pewno. Ale nie tylko, bo do produkcji mięsa zużywa się dużo pasz. Także producenci pasz też są w plecy. A do produkcji pasz używa się nawozów i środków ochrony roślin. Czyli koncerny chemiczne też są w plecy. Żeby było śmieszniej, taka moda jest nie na rękę samym producentom soi, bo znakomita większość produkcji soi idzie na pasze.

Żeby było jeszcze śmieszniej, soja jest składnikiem współczesnego...mięsa. I nie dlatego, że krowa nażarła się soi, tylko dlatego, że powszechne jest używanie soi do produkcji tego czegoś, co w sklepie sprzedaje się jako mięso, a także do produkcji wędlin, wędzonek itp. Bez szaleństwa, jest tej soi tam kilka procent, ale jest. Im więcej tego 'mięsa' się zje, tym więcej zje się soi.

 

Także deklaracje typu:

Dnia 6.02.2019 o 00:34, deleteduser28 napisał:

Jakoś w ogóle nie konsumuję soi

 

Dnia 6.02.2019 o 12:20, lxdead napisał:

Nigdy soi nawet nie próbowałem

mogą nieco mijać się z prawdą. Tak samo jak większość ludzi twierdzi, że nigdy nie jadło psa czy kota. A jak to powiedział mój znajomy: Tyle razy jadłem u Chińczyka, że na pewno już próbowałęm psa, kota, szczura czy gołębia. Możliwe, że człowieka też próbowałęm, bo bym się nie zdziwił, że jak zajebali kogoś w swoich porachunkach, to go potem sprzedali jako wieprzowina na ostro.

 

Podsumowując - jak ktoś chce unikać soi, to powinien wystrzegać się sklepowego mięsa i wędlin. Aczkolwiek ja się skłaniam ku twierdzeniu, że w niewielkich ilościach jest nieszkodliwa. A jest pyszna. Kiedyś u znajomych jadłem 'soję po bretońsku' - zamiast fasoli użyli soi. Niebo w gębie. Tylko pierdzenie miałem po tym okrutne :D

 

Edytowane przez Jerzy
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że soja jest składnikiem wyrobów przetworzonych to ja się dowiedziałem niedawno - wziąłem coś tam nie pamiętam i coś mnie natchnęło, żeby przeczytać etykietę. Ku mojemu nieopisanemu zdumieniu była tam soja. Ponieważ 90%-95% soi jest modyfikowana genetycznie zrezygnowałem. To, że nie jest taka zdrowa w ogóle też tam kiedyś słyszałem ale teraz dopiero poczytałem więcej i mam jeszcze większą awersję.

Ciekawostka - na dalekim wschodzie się soi używa tak naprawdę mało i zawsze w postaci fermentowanej, co zwiększa jej przyswajalność i zmniejsza ilość fitoestrogenów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 6.02.2019 o 06:26, Leniwiec napisał:

Kiedyś ludzie wszystko jedli, bo nie mieli żadnej wiedzy na ten temat i też żyli długo, mimo, że jedzenie opierało się głównie na tłuszczach zwierzęcych

Jest pewna różnica między "Kiedyś" a teraz. "Kiedyś" jedzenie na półkach nie było przetworzone, naszpikowane polepszaczami i innym syfem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie było też tak tanie, zwłaszcza mięso i nie było zbyt bogate w ogóle bo ludzi nie było stać na wyszukane jedzenie.

 

Warto mieć też świadomość, że soja i chmiel zawierają dużo fitoestrogenów, których działanie nie jest do końca znane. Jedne badania mówią, że promują estrogeny inne, że nie. Trudno się w tym połapać bo nie wiadomo kto płaci* za konkretne badania a to jest często czynnik decydujący o ich wyniku. Wiadomo, że mężczyźni zwłaszcza powinni promować swój, męski hormon, testosteron raczej niż żeński estrogen.

Drugim, a dla mnie pierwszym powodem unikanie soi, czy kukurydzy, jest fakt, że jest modyfikowana genetycznie i praktycznie cała pochodzi z USA, Brazylii gdzie już w zasadzie nie ma niemodyfikowanej. Nawet w Polsce "rolnicy"** uprawiają modyfikowaną, tu kukurydzę, więc jeśli widzę taki składnik na etykiecie to mówię dziękuję!

 

 

* jest jedno słynne badanie nt gllifosatu (nazwa handlowa roundup, sztandarowy produkt firmy Monsanto, dziś Bayer), które obala dziesiątki jak nie setki, dosłownie!, badań na temat tej substancji i było zajadle krytykowane przez Monsanto, badacze wycofali publikację a potem po weryfikacji procedury i wyników opublikowali ponownie. Jak można się domyślić obalało ono (jedno badanie!) wszystkie dotychczasowe wyniki badań przychylne dla glifosatu zwłaszcza fakt, że powoduje nowotwory. Okazało się też, że tamte badania były prowadzone w taki sposób żeby nie wyszły na jaw żadne długofalowe efekty kontaktu z glifosatem i były finansowane i manipulowane przez firmę. Nie trzeba być doktorem prawa żeby stwierdzić konflikt interesów w takim przypadku i żeby skonstatować że wynik będzie korzystny dla płacącego - w końcu kto płaci ten wymaga. do tego dochodziły różne machinacje, mające na celu uzyskanie pożądanego wyniku badań, oszustwa (o tym m.in. w Monsanto papers).

** farmerzy, przedsiębiorcy, którzy mają gdzieś jakość swojego produktu - liczy się ilość i kasa jaką z niego wyciągną. Już nie ma rolnictwa nieprzemysłowego a jak ktoś ma jeszcze dostęp do takowego (u babci, cioci, na swojej działce) to powinien go strzec jak oka w głowie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.