Skocz do zawartości

Wiele pokus ..


Rekomendowane odpowiedzi

34 minutes ago, dyletant said:

Rżniesz komuś dupę i mówisz o zasadach? 

Nie masz zasad i jesteś chujem do lania. Kim byś nie był. 

Dobra odpisze ostatni raz, bo pisałem to już tyle razy, że mnie to nudzi.

 

Rżnąłem często dupy i wiesz co? One się w klubie nie chwaliły, że kogoś mają, a ja nie bylem zainteresowany rozmową żeby to ustalać. Potrafisz objąć to umysłem?

 

Druga kwestia. Jeśli dupa mi się wystawiała a ja byłem zainteresowany - to brałem. Traktuję ludzi których spotykam jak dorosłych, nie będę za nich myśleć i za nich podejmował decyzje. Nawet jeśli kogoś miała to szczerze gówno mnie to wtedy obchodziło, ja się ustawiałem na ruchanie a nie na rozmowę o życiowych planach. Jej sprawy to jej sprawy, nic mi do tego co i komu obiecywała i czy w ogóle.

Volenti non fit injuria

Chcącemu nie dzieje się krzywda.

 

 

44 minutes ago, dyletant said:

Zdrajca to zdrajca, napluć w ryj lub powiesić za jajca.

Ale ja też byłem młody i też miałem takie zasady i też kiedyś polerowałem zbroję :) I wiesz co? Masa energii psu w dupę :)

 

Teraz będzie osobiście, więc odnosić się do tego proszę grzecznie.

 

Dawno temu kolega "najlepszy ziomeczek" wyruchał mi kobietę i co myślisz, że poleciałem go bić? W pierwszej chwili chciałem. Bardzo chciałem, ale że od dzieciaka walczyłem ze swoją agresją (ojciec furiat), wiedziałem że jeśli na niego ruszę z pięściami, to znając siebie i swoje wyskoki, nie przestanę dopóki nie będę mu skakać po głowie i napierdalać łbem o krawężnik :) Zabiłbym go. Zakończyłbym i jego życie, tym samym kończąc swoje i wyrzucając wszelkie ambicje i plany do śmietnika.

 

Wiesz jakiej samokontroli to ode mnie wtedy wymagało? Potrafisz sobie to w ogóle wyobrazić? POJĘCIA nie masz ;) W podstawówce dostałem nagrodę za "pracę nad własnym charakterem", bo jak ktoś powiedział mi że jestem głupi to nauczyłem się odpowiadać "ty też" zamiast napierdalać kolegę krzesłem - taki miałem background. Ten dzień więc był dla mnie dniem poważnej próby - czy potrafię zapanować nad sobą. Czy potrafię przezwyciężyć tego nieobliczalnego demona we mnie. Do konfrontacji doszło szybko, był ze mną jeden z kolegów, wielki chłop, który przed całą sprawą powiedział mi tylko z przerażeniem w oczach widząc jak mną telepie adrenalina "ja cię nie proszę żebyś był spokojny, tylko względnie spokojny". On tam był, żebym chłopaka nie zatłukł. Wygrałem :) Tak naprawdę cała ta sytuacja i fakt, że zachowałem w miarę zimną krew - było dla mnie najlepszym na świecie doświadczeniem. Nigdy wcześniej nie podejrzewałem siebie o tyle siły, by powstrzymać taką falę buzującej we mnie agresji. To wydarzenie zmieniło mnie i moje życie na zawsze. Zupełnie jakbym umarł i urodził się na nowo.

 

Nie zrozumiesz tego, nawet tego nie oczekuję. Ale tego dnia uwierzyłem. Uwierzyłem, że wszystko jest możliwe, bowiem oto powstrzymałem swoją złość. Zapanowałem nad gniewem. I pierwszy raz w życiu robiąc to, nie przekierowałem tej energii. Nie zmasakrowałem swoich pieści napierdalając w skrzynkę elektryczną czy gazową, nie rozpierdoliłem z buta ogrodzenia, nie wyjebałem pierwszej napotkanej osobie. To co Tobie może wydać się chuj nie osiągnięciem, dla mnie było czymś wcześniej nieosiągalnym i wręcz niemożliwym.

 

Sprawę ogarnąłem tak, że podsumowałem naszą znajomość i wyszedł straszny deficyt po jego stronie. Zakończyłem szorstko znajomość, idiota w jednej chwili stracił wszystkich znajomych, bo kto mu zaufa skoro odjebał taki numer mi - "najlepszemu" ;) Pannie przewidziałem przyszłość i życzyłem powodzenia na nowej drodze życia  ;) Z uśmiechem na ustach :) Dwa lata później po nocce w klubie, w którym to zdawało mi się, że mi tego wieczoru mignęła - dostałem od niej o 5 rano sms złożony z 10, że miałem racje, że on ją bił, obwiniał o utratę przyjaciół, zdradzał, ćpał, zapijał się do nieprzytomności i inne pierdololo oraz oczywiście chciała się spotkać i pogadać :) Odpisałem, że przecież dokładnie to jej powiedziałem 2 lata temu i radośnie kazałem spierdalać ;)

 

Panna się z nim później rozstała, odezwała się do mnie ostatnio, pogadaliśmy jak życie, wyszła za mąż, spełnia się w roli matki, przyjemna rozmowa ;)

Z nim dziś też bym mógł normalnie pogadać czy wypić piwo i całkiem szczerze życzyć mu wszystkiego dobrego, ale to się nie zdarzy, zmienił miasto po tamtej akcji, a ja w międzyczasie zmieniłem kraj - raczej na siebie nie wpadniemy ;) Ale kto wie :D

 

57 minutes ago, dyletant said:

Byłeś jednym z nich czy nakryłeś jednego z nich posuwającego twoją laskę? Bo ja często o tym myślę i strasznie mnie to kręci.

Najczęściej miałem stały układ a panna w tym czasie szukała miłości :) Często układ trwał i po znalezieniu tej miłości a zdarzyło się, że i dłużej niż miłość :) W sumie w takim wypadku to ja byłem zdradzany? :) Liczy się? :)

 

59 minutes ago, dyletant said:

Wyczytałeś to w ABECADLE Urbana?

Słuchaj, jak na Ciebie spojrzę i zobaczę że jesteś ubrany jak człowiek, stoisz prosto z wypiętą klatą, nie unikasz spojrzenia, podasz mi łapę sztywniutko i jesteś normalny - innymi słowy - jesteś "gość", to bym Ci się nie wpierdalał, bo ja z zasady intencjonalnie się nie wpierdalałem a i tak miałem kolejkę. Ale, że większość facetów w Polsce to były smerfy ciamajdy albo osiłki... Dupy same przychodziły ;)

 

1 hour ago, dyletant said:
9 hours ago, nieidealny świat said:

Koniec końców jesteśmy tylko zwierzętami, rozumnymi ale nadal zwierzętami.

Mów za siebie.

A ty kim, humanoidem? Żresz, srasz, pieprzysz się, przedłużasz gatunek. Moralnej wyższości tak nie zbudujesz ;)

 

1 hour ago, dyletant said:

Ja się również uczę na błędach innych.

Ale na swoich, jakoś mocniej się zapamiętuje, co? :)

 

1 hour ago, dyletant said:

Zwierzęta mają sumienie?

WOW!

Jak to odkryłeś?

A czym jest sumienie? :) Czemu czujesz się źle po jednych rzeczach a dobrze po innych? :)Na czym bazujesz ocenę dobra i zła? :)

Czyżby na regułkach, które Ci wtłoczono a ty bezwiednie je w podświadomości egzekwujesz? :) To pytania retoryczne - tak dla jasności.

 

1 hour ago, dyletant said:

Skoro nic nie wniosłeś to nie masz nic do stracenia. Jak poświęcisz komuś swoje życie, organizm przestanie reagować na koks a wątroba upomni się o detox - to zrozumiesz że byłeś w błędzie a żelazne zasady były tylko zbroją, która opadła.

Tak chybiasz, że aż zabawnie to czytać. Alkoholu nie piję prawie od 5 lat z wyłączeniem swoich urodzin. A substancje odurzające zostawiłem za sobą w klubach. I spróbowałem ich zapewne znacznie więcej niż ty znasz nazw ;)

 

Wszystko jest dla ludzi jak się nie jest debilem. A jak się jest.. no cóż, selekcja naturalna.

 

3 hours ago, Yolo said:


@nieidealny świat

Wbrew pozorom, Twoje pisanie też sporo mówi o Tobie.

Wiesz, gdyby mnie obchodziło Twoje zdanie na mój temat to może nawet poczytałbym Twoją psychoanalizę, ale że zasadniczo opinie innych ludzi zbytnio nie zaprzątają mojej głowy, możesz sobie oszczędzić jej sporządzanie :D

 

3 hours ago, Yolo said:

Wyczułeś brata, który ma problemy z emocjami i się zwyczajnie pastwisz. To, że robisz to w białych rękawiczkach słabo Cię usprawiedliwia.

Ale weź zrozum, że ja wam wszystkim życzę jak najlepiej. Niech każdy z was żyje tak jak mu wygodnie, a z kranów niech wam się leje dżony łolker.

 

Nacisnąłem na Vladzia żeby zakumał, że może trochę za wąsko widzi :) Poza tym nie lubię otwartej pogardy bo mnie to mierzwi :) Możemy się fundamentalnie nie zgadzać na wszystkie tematy ale szanujmy się. Ale. Żeby szacunek uzyskać trzeba go najpierw okazać, zaczynając od pogardy i "plucia w ryj" - wybacz, pragnę stwierdzić, że i tak byłem dość wyrozumiały i starałem się jednak podejść do problemu raczej dydaktycznie pomimo dość personalnych zagrywek :)

 

3 hours ago, Yolo said:

Pierwsza reakcja zupełnie by wystarczyła, reszta to Twoje masturbujące się ego. 

I jak, poczułeś jak dochodzę? :D Zachlapałem Ci monitor? :D

 

Zasadniczo panowie ja was wszystkich rozumiem, wiem skąd "wychodzicie" bo sam dawno temu byłem +- w tym samym punkcie z mniej lub bardziej zbliżonymi zasadami. Moje życie zweryfikowało dość mocno, że prócz białego i czarnego jest też pełne spektrum szarości, i choć tutaj na tym forum rady najczęściej udzielam zero-jedynkowe, robię to dostosowując się do poziomu i rozumowania rozmówcy :) Dlatego też moje posty w świeżakowni jak by się komuś chciało czytać, przytaczajcie tylko w kontekście konkretnych problemów, konkretnych ludzi. Bo dostawali ode mnie to co uważałem, że powinni byli "dostać" w celach dydaktycznych.

 

4 hours ago, Yolo said:

A to kurwa Twój brat jest!! (wypowiedziane głosem @Marek Kotoński z jedo audycji ??)

I dlatego dla wszystkich was chce dobrze! :) Tak mi dopomóż Marek! :)

 

Naprawdę panowie, no hard feelings ;)

 

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, nieidealny świat napisał:

gdyby mnie obchodziło Twoje zdanie na mój temat

Gdyby nie obchodziło, nie odpisywałbyś. 

 

13 minut temu, nieidealny świat napisał:

Nacisnąłem na Vladzia żeby zakumał, że może trochę za wąsko widzi :) Poza tym nie lubię otwartej pogardy

No i dobrześ zrobił, facet przegiął. 

 

Tyle, że od Ciebie też bije coś w rodzaju pogardy.

Nie otwartej, bardziej na zasadzie lekceważenia i deprecjonowania rozmówcy.

Nie wiem na ile to Ty, na ile poza a na ile styl wypowiadania się, wrażenie jednak słabe.

 

Grunt, to wysokie mniemanie o sobie i dobre samopoczucie ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, MMorda napisał:

Zrozumienie tego o czym pisze @nieidealny świat to jak skakanie po głowie bez możliwości obrony, ale to są fakty! Niestety

To dyskusyjne, ale przecież nikt tutaj nie zarzuca @nieidealny świat że pisze bzdury.

 

Chodzi o sposób, w jaki to robi.

 

I nie piszę tego, żeby dowalić. Sam tak miałem jakiś czas temu, kiedy miałem wysoki status na pewnym forum i za dużo czasu. Jakież te moje posty były wycyzelowane, jak pięknie ukryta była w nich złośliwość i sugestia, że wie się lepiej.

Samoocena szybowała pod niebo po każdej udanej 'potyczce'.

O kant dupy potłuc, typowe wirtualne 'gwiazdorzenie'

 

Opisywałem swoje zachowanie, nie wiem czy tutaj chodzi o to samo. Tym niemniej, widzę podobny schemat i sposób konwersacji, stąd silne skojarzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Yolo napisał:

Mimo Twoich zapewnień o klarowności takich sytuacji w Twoich związkach, nie sądzę że obnosiłeś się ze swoimi przygodami.

Stawiam, że były one skrzętnie ukrywane.

Alez oczywiście. Napisałem przeciez wyraźnie, iż ze swych przygód się nie zwierzałem związkowym partnerkom.

Bo ja się w ogóle niechetnie ze swych przygód zwierzam, partnerkom zwłaszcza.

 

Dodam, że żadna, ale to żadna ani razu mnie nie zapytała czy sypiam z innymi kobietami.

Gdyby zapytała - bez żadnej wątpliwości natychmiast z miedzianym czołem odpowiedziałbym, że tak i to regularnie.

 

Gdyby wybuchła awantura - poczekałbym aż spadnie damie ciśnienie w stringach i grzecznie zapytał - a co ? nie mogłem ?

I to by w zupełności wystarczyło do rozpoczecia negocjacji w sprawie dalszego "prowadzenia" znajomości gdyż:

 

1. Albo zerwałaby ze mną od razu (małe piwo, kobiet na tym świecie dostatek)

2. Albo zażądała wierności od zaraz na co bym się nie zgodził.

 

Bo i niby dlaczego miałbym się zgadzać ? W zamian za co ?

Za dostęp do jej groty rozkoszy ? Wolne żarty - przecież i tak go mam.

A gdybym się zgodził i wiernośc obiecał - wyeliminowałbym wszelkie wyjścia awaryjne. I wtedy zaczęłoby się granie cipcią. Dlaczego żony nienawidzą prostytutek ? Własnie dlatego.

Bo ich mężowie - udawszy się do burdelu - natychmiast otrzymują wiedzę, że całe te gierki żonine są warte 150 zeta za godzinę.

I dzięki divom panowie wiedzą jak wiele za jak niewiele dostac można od jakże licznych.

 

Reaasumując  jak to ujął Duńczyk w "Vabanku" Machulskiego - "musiałbym być ciężko chory by pójść na ten numer".

 

 

Płynnie kontynuując kwestie - napiszę dla Brata @Normalny oraz Brata @Tim2049 w tej sprawie:

 

4 godziny temu, Normalny napisał:

Pewnie gdzieś to opisywałeś (ale weź teraz znajdź w takiej ilości postów) ale dlaczego rozeszliście się z żoną - ona "dała ciała"?

 

Otóz tak:

Zdarzyło się mi być cięzko chorym raz bo zgodziłem się na ślub. Wierciła, wierciła i wywierciła.

Miałem jakąś zaćmę. Wstyd mi za to, ale nie żałuję.

Bo dzięki temu wiem jak to jest być mężem i jak to jest dać sobie dobrowolnie nałożyć kaganiec na wolnośc i pieniądze.

 

Moja żona była wspaniałą kobietą. Jak i kazda kobieta, z która miałem tzw "okoliczność"

Szybko się zorientowałem, że małzeństwo to jakiś kierat dziwaczny, w ktorym zostałem przypalowany do podłoża niczym krowa na pastwisku. I nie da się żreć trawy zza miedzy - bo może lepsza.

 

I zacząłem kombinowac jak się z tego wymiksować z możliwie klasą, taktem i wdziękiem. Udało się dośc łatwo - pomysł podsuneła mi sama żona w słowach - "płacisz mi [.....tu padła kwota....] i masz mnie z głowy"

Kwota mnie wyrwała z butów ale tylko na chwilę.

Wtedy zrozumiałem dlaczego mówi się do żony per "moja najdroższa". Własnie dlatego.

 

Zapłaciłem i wolny. Divorce is expensive, freedom is priceless.

 

Tak sobie czasami żartuję i stwierdzam że moje małzeństwo trwało dwa lata. Drugi rok małzeństwa był znacznie łatwiejszy niż pierwszy - bo w drugim prowadziliśmy negocjacje w sprawie rozwodu. Tak samo jak p. były premier Leszek Miller prowadził negocjacje w/s wstąpienia Polski do UE.

 

Natomiast pierwszy rok małżeństwa - opiszę kiedyś w książce, do której tytuł na rynku wydawniczym już jest.

I brzmi tak:

w-trumnie-szczecin-sprzedam-435769767.jp

 

 

Rozwód trwał 10 minut.

Obecnie zaś mogę pisac książkę o moim obecnym, porozwodowym życiu.

Najciekawszym jest to, że tytuł do tej ksiażki na rynku wydawniczym PRAWIE też juz jest.

"Prawie" dlatego, że wystarczy zmienić tylko imię bohatera w nim ujętego - bo nawet pierwsza litera nazwiska jest zgodna z moim.

 

Oto ten tytuł:

stabilne-zycie-roberta-k_7431.jpg

 

Nawiasem mówiąc - na podstawie tej książki nakręcono swego czasu jeden z odcinków kultowego onegdaj serialu "07 Zgłoś się". Tytuł odcinka - "Hieny"

 

31 minut temu, dyletant napisał:

Bez odbioru dzbanie.

Nono.

Modem nie jestem (i być nie mogę z uwagi na zbytni liberalizm) ale zwracam Bratu uwagę o nieco więcej życzliwości w dyskusji dla strony przeciwnej.

Tak troszkę i już będzie lepiej.

 

Samiec nie jest emocjonalny. A przynajmniej być nie powinien.

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, dyletant napisał:

Bez odbioru dzbanie.

Straszny ból dupy.

9 godzin temu, Yolo napisał:

Chodzi o sposób, w jaki to robi.

Lekki ból dupy.

 

9 godzin temu, Bonzo napisał:

Samiec nie jest emocjonalny. A przynajmniej być nie powinien.

Warto pracować nad sobą aby do czegoś takiego dojść, fajnie jak ktoś coś takiego po prostu ma. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Taboo napisał:

Straszny ból dupy.

O czym ty mówisz ??

Typ gardzi wszystkimi dookoła, bez przerwy stawia się na piedestale i zachowuje jakby forum było jakimś planem filmu porno, a wszyscy inni użytkownicy jego dziwkami, które rucha.

Jest taki niezależny i butny jak Testoviron, swoje wyszczeka, a za jakiś czas odszczeka.

Sory, ale ja nie w tym nie biorę udziału.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Taboo napisał:

Lekki ból dupy

Chciałbyś pomasować?;)

 

A poważnie, chodzi Ci o zazdrość, tak?

Nie rozumiem czego miałbym zazdrościć komuś, o kim wiem jedynie tyle, że pisze w sposób konfrontacyjny, nadużywając emotikonek?

 

Myślalem że jasno się wyraziłem, popierając przykładem który wiele wyjaśnia a mnie stawia w kiepskim świetle.

 

A tu czytam, że mnie zadek boli. Nieźle;) 

 

Ps. Zdaje się, odbiegamy od tematu

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, dyletant napisał:

Sory, ale ja nie w tym nie biorę udziału.

Wiem że nie bierzesz, brakuje jeszcze Tobie doświadczenia i spojrzenia na świat z boku. Wiesz, nie o to chodzi że Tobie teraz dowalam, tylko stwierdzam fakt (po tym co piszesz), ja też kiedyś stałem w tym miejscu, spoko, doświadczaj życie i zobaczymy za jakiś czas do jakich wniosków dojdziesz :)

 

@nieidealny świat świat pisze rzeczy które mogą się nie podobać, w taki sposób który mówi że całkowicie się z tym pogodził, co może przysporzyć niektórym ból dupy, mnie też wielokrotnie to się nie podobało, ale ciężko temu było zaprzeczyć, jedynie buntowała się moja podświadomość nakarmiona takimi a nie innymi wzorcami, których jeszcze nie przepracowałem. To też wydaje mi się tyczy @Yolo

 

Szkoda że w wielu w nas jest tak mało pokory i zadumy nad sobą, nie mówiąc już o chęci pracy, która często trwa wiele lat.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Taboo napisał:

Wiem że nie bierzesz, brakuje jeszcze Tobie doświadczenia i spojrzenia na świat z boku. Wiesz, nie o to chodzi że Tobie teraz dowalam, tylko stwierdzam fakt (po tym co piszesz), ja też kiedyś stałem w tym miejscu, spoko, doświadczaj życie i zobaczymy za jakiś czas do jakich wniosków dojdziesz :)

 

@nieidealny świat świat pisze rzeczy które mogą się nie podobać, w taki sposób który mówi że całkowicie się z tym pogodził, co może przysporzyć niektórym ból dupy, mnie też wielokrotnie to się nie podobało, ale ciężko temu było zaprzeczyć, jedynie buntowała się moja podświadomość nakarmiona takimi a nie innymi wzorcami, których jeszcze nie przepracowałem. To też wydaje mi się tyczy @Yolo

 

Szkoda że w wielu w nas jest tak mało pokory i zadumy nad sobą, nie mówiąc już o chęci pracy, która często trwa wiele lat.

To że tobie ktoś imponuje, nie znaczy że ten ktoś musi imponować innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Bonzo napisał:

O ile mnie pamięc nie zawodzi - ostatnią z tak zwanych "okoliczności" z innymi, niezwiązkowymi damami miałem coś około na tydzień przed ślubem, ale dokładnie nie pamietam tego bo to dawno było.

 

10 godzin temu, Bonzo napisał:

Szybko się zorientowałem, że małzeństwo to jakiś kierat dziwaczny, w ktorym zostałem przypalowany do podłoża niczym krowa na pastwisku. I nie da się żreć trawy zza miedzy - bo może lepsza.

 

I zacząłem kombinowac jak się z tego wymiksować z możliwie klasą, taktem i wdziękiem. Udało się dośc łatwo - pomysł podsuneła mi sama żona w słowach - "płacisz mi [.....tu padła kwota....] i masz mnie z głowy"

Mam z tobą problem, @Bonzo. Bo pomiędzy cholernie mądrymi wpisami znajduje takie kwiatki, jak powyższy. Z naciskiem na ten pierwszy, po którym zrobiło mi się niedobrze, sorry. Byłbym ostatnim, który chwaliłby trwałość i chwalebność instytucji małżeństwa w dzisiejszych realiach, mając wokół siebie (o forum nie mówiąc) dziesiątki przykładów, że przeciętnemu facetowi może się ono przysłużyć jak świni siodło. Ale nie zgodzę się również z postponowaniem i pełnym potępianiem wejścia w taki układ. Zapytam Cię - kochałeś tę kobietę, z którą się ożeniłeś? Zależało Ci na niej? Chciałeś z nią razem dalej iść przez życie? Nie, to nie górnolotnie pierdolenie, ale zwykłe pytania, które są dobrym punktem wyjścia do diagnozy Twego stanu tak szybkiego rozczarowania stanem małżeńskim :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Obliteraror napisał:

Bo pomiędzy cholernie mądrymi wpisami znajduje takie kwiatki, jak powyższy.

Powiem Ci jedną rzecz - ja SAM mam z tym taki sam problem jak i Ty !

Dokładnie taki sam - bo zabij mnie ale NIE WIEM, po prostu NIE WIEM po co się ożeniłem !

 

Nie znalazłem na to pytanie dobrej odpowiedzi do dzisiejszego dnia.

 

Co potwierdza tylko jedno - każdy jeden człowiek ma w życiu jakieś wpadki. A to ktos był białym rycerzem i zbroję polerował. Potem zbroja spadła i już bieławym nie jest. Sam się sobie dziwi - jak to było możliwe.

Inny znowu na przykład chlał. Przepijał kasę, przegrał dom w karty, podpisał jakies umowy w stanie nietrzeźwym i popadł w kłopoty. Wyszedł z nich pozbierawszy się i gdy patrzy na to wszystko z perspektywy czasu - sam się dziwi sobie - jak to kurwa możliwe, ze mógł chlać, przegrać w karty, wpierdolić się w kredyty ?

 

Moim zdaniem takie momenty w zyciu człowieka się zdarzają i jak widzisz - sam nie jestem od nich wolny mimo, że robię co moge by mysleć trzeźwo.

 

Zaletą tego że jednak byłem żonaty jest to, iż utwierdziłem się w przekonaniu iż małzeństwo nie jest dla mnie.

Jak to powtarzał pewien emerytowany (nie wiem czy jeszcze żyje) stoczniowy dyrektor, w przeszłości przełozony pewnego byłego prezydenta o dobranockowej ksywke - "każdy coś za paznokciami ma"

 

Ja też :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Bonzo napisał:

książkę o moim obecnym, porozwodowym życiu.

Dziękuję za Twoją historię. Jesteś facetem, który jest dla mnie autorytetem z uwagi na poziom Twojego intelektu. Ja mam 40+ i niestety po rozstaniu pozostały dzieci. Układam życie na nowo i szukam sprawdzonych recept ?

Jeśli możesz napisz:

1. Czy lepiej mieszkać samotnie i zapraszać przyjaciółki do spędzenia nocy czy kilku dni u siebie czy raczej izolować swoje legowisko? 

2. Jak Twoje przyjaciółki podchodzą do spraw finansowych, oczekują od Ciebie wsparcia? Ewentualne wyjazdy płacicie 50/50?

3. Jak długo trwają Twoje relacje z kobietami z którymi masz sex na zasadach, które opisałeś w tym wątku? 

4. Jaka jest wg Ciebie najważniejsza cecha, rzecz którą partnerka musi mieć byś z nią był? 

5. Czy kobiety dają dupy bo coś z tego mają czy dlatego że też chcą mieć przyjemność z partnerem który je kręci? Jak oceniasz ich motywację? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Tim2049 napisał:

1. Czy lepiej mieszkać samotnie i zapraszać przyjaciółki do spędzenia nocy czy kilku dni u siebie czy raczej izolować swoje legowisko? 

Nie mam tu sztywnego zdania. Nie widzę problemu by dama mnie odwiedziła (co się czasem zdarzy), aczkolwiek z wygody własnej wolę jakiś motelik, hotelik czy też spotkać sie u niej.

A na kilka dni to bym do siebie nie zaprosił - spodoba się jej i się zalęgnie. Wtedy będzie problem. Hehe.

No i jeszcze jedno ważne - nigdy nie zaprosiłbym do siebie damy ledwo co poznanej. Bo pozna miejsce mojego zamieszkania.

Zakocha się i będzie kłopocik :)

5 minut temu, Tim2049 napisał:

2. Jak Twoje przyjaciółki podchodzą do spraw finansowych, oczekują od Ciebie wsparcia? Ewentualne wyjazdy płacicie 50/50?

Nie mam problemu z wsparciem typu prezencik za stówek kilka. To wszystko przy kosztach posiadania żony - są drobniaki.

Gdy zapraszam damę gdziekolwiek - zawsze i bez dyskusji 100% płacę ja. A co, stać mnie, nie to co inni.

Tu mam zdanie ściśle w poprzek forumowym zasadom. Wychodzę z załozenia, że własne przyjemności (a w innym celu damy bym nie zapraszał) - finansuję sam. Stać mnie.

5 minut temu, Tim2049 napisał:

3. Jak długo trwają Twoje relacje z kobietami z którymi masz sex na zasadach, które opisałeś w tym wątku? 

W tym watku to chyba nie pisałem o tym. Ale relacje trwają w zasadzie "do usranej".

Nigdy bowiem za sobą nie palę mostów. Nie kłócę się z kobietami, nie jestem upierdliwy, zaborczy, zazdrosny.

Czasami spotykamy się częściej, czasami rzadziej, czasami przerwy po lat kilka. Bywa, że wznowienie następuje kiedy wolna kiedyś dama - aktualnie jest w związku i używając mojego towarzystwa doprawia rogi "swemu oficyjalnemu"

Jej sprawa, mi to kompletnie nie przeszkadza.

5 minut temu, Tim2049 napisał:

4. Jaka jest wg Ciebie najważniejsza cecha, rzecz którą partnerka musi mieć byś z nią był? 

Był ? Rozumiesz przez to związek ? Nie ma takiej możliwości - w stałe związki nie wchodzę.

Co innego - wyluzowana, wolnościowa relacja. Tu odpowiem na Twoje pytanie w sposób taki oto:

Szczerze ? Nie wiem. Nie zdefiniuję tego. Mógłbym powiedzieć po gówniarsku - "musi być fajna" - ale co co wnosi ? Niewiele się po takim ogólniku dowiesz.

A starając się cokolwiek doprecyzować - powiem tak - musi być to dama po 40-tce. Po drugie - nie może mieć w głowie pustki i musi rozumieć co ja do niej mówię, a ponadto - to co ona mówi do mnie - musi być dla mnie strawne.

Czyli - rozmowy na jakieś sensowne tematy a nie pierdu gwizdu z magla.

Po trzecie - nie może być szkieletem typu 170 cm wzrostu, 48 kg wagi oraz alfabet i elektroenergetyka czyli ABC i ABB - czyli absolutny brak cycka i absolutny brak bioder.

To ma być kobieta po prostu.

A gdyby się okazało, że w dodatku ma długie włosy i brązowe oczy - to jestem przeszczęśliwy.

 

5 minut temu, Tim2049 napisał:

5. Czy kobiety dają dupy bo coś z tego mają czy dlatego że też chcą mieć przyjemność z partnerem który je kręci? Jak oceniasz ich motywację?

Nie mam wyrobionego poglądu. Kazda kobieta daje dupy by coś z tego mieć. Nawet może tym "coś z tego mieć" - być chwila uniesień.

Ze mną kobiety mają dobrze. Na prezenciki nie żałuję, samochód naprawię, jak trzeba - udrożnię zlew, wymienię kran, naprawię prąd (widując nierzadko zjawisko "elektryk płakał jak do rozdzielnicy zajrzał), czasami coś załatwię ze spraw zyciowych.

To ostatnie jest ciekawe - bo mam rózne znajomosci w róznych kręgach. W tym "wyrobione" znajomosciami z damami.

Miałem kiedyś taką sytuację, że pewna moja kochanka poprosiła mnie o załatwienie pewnej trudnej sprawy w pewnym urzędzie w Trójmieście.

Okazało się, że w tym urzędzie "wejścia" ma inna moja kochanka, ktora sprawę "popchnęła" a petentka została poinstruowana, że ma udawać kuzynkę :) :) :)

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję @Bonzo!

Przeczytałem kilka razy i bardzo dużą inspirację mi dałeś. 

Myślę że jesteś poprostu fajnym, kompletnym facetem i atrakcyjnym dla kobiet, więc jasne że większość dobrych rad z forum Cie nie dotyczy. 

 

Ja mam ten problem w życiu, że trzy razy zostałem wyrwany z korzeniami i przesadzony w inne miejsce. Brakuje mi tej bazy w postaci szerokiej znajomości z ludźmi w miejscowości. Brakuje kontynuacji kumplowania się, długów wdzięczności, przysłóg, itp. Dobre środowisko życia buduje się latami a ja raczej prowadzę tryb życia nomada. 

 

Zadałem te pytania, bo zastanawiam się nad intensywnością relacji by dawały satysfakcję. By nie schłodziły się za bardzo pod wpływem czynnika czasu. Spotykasz się z babką i masz ten poziom zażyłości, że możesz ale nie musisz pójść z nią do łóżka tego samego dnia. Jeśli jest zbyt oficjalnie, bez namiętnie, to spotkanie jest stracone. 

 

PS Trójmiasto to jedno z dwóch miejsc na ziemi z którymi jestem związany ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.