Skocz do zawartości

Bajki o produktywności pracy i wynagrodzeniach


Morfeusz

Rekomendowane odpowiedzi

16 minutes ago, borowski said:

Zasugerowałeś, że siła nabywcza dla najniższych zawodów w USA czy bogatych krajach jest niższa niż w Polsce, a tak nie jest.

Jeśli nie zasugerowałeś, to nie wiem po co w ogóle napisałeś ten tekst, bo nic on nie powiedział o czymkolwiek.

Nie powiedziałem, że jest niższa w tamtych krajach - u nas jest. Przecież to właśnie wskazuje mapka - na zachodzi siła nabywcza jest znacznie większa. 

 

 

18 minutes ago, borowski said:

Nie zrozumiałeś. Dałeś ten dowód i masz rację, ale pisałeś to w kontekście jakiejś ogólnej tendencji bogatych krajów co jest kłamstwem. Produktywność rolnictwa w np. Niemczech jest niewiele większa niż w Polsce, więc nie ma żadnego trendu ani przewagi. Po prostu Holandia jest ANOMALIĄ, dlatego podawanie tego jako przykład na cokolwiek jest dowodem, że albo manipulujesz, albo masz jakieś problemy z myśleniem.

Tia. Niemcy też mają niskie zatrudnienie w rolnictwie (co jest dobre), a także są mega uprzemysłowione - wiele ogromnych marek, dużych koncernów, bardzo duża automatyzacja. Każdy kraj zachodni wyróżnia się swoją sporą gałęzią gospodarki, przez co są bogate... No może oprócz Hiszpanii i Portugalii... Ale te kraje są już znacznie bardziej biedne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Strusprawa1 napisał:

Nie powiedziałem, że jest niższa w tamtych krajach

Czyli nagadałeś bezsensownych głupot. Bo jaki jest cel napisania, że w niższych stanowiskach można znaleźć innych za tych co jojczą, skoro tak jest w KAŻDEJ gospodarce?

 

2 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

Tia. Niemcy też mają niskie zatrudnienie w rolnictwie (co jest dobre), a także są mega uprzemysłowione - wiele ogromnych marek, dużych koncernów, bardzo duża automatyzacja. Każdy kraj zachodni wyróżnia się swoją sporą gałęzią gospodarki, przez co są bogate... No może oprócz Hiszpanii i Portugalii... Ale te kraje są już znacznie bardziej biedne. 

O czym Ty pierdolisz?

Stoi jak krowie na rowie: 

k r a j Powierzchnia użytków
rolnych [w tys. ha]
Ludność aktywna
zawodowo w rolnictwie
Wydajność z
hektara w $/ha
Polska     15.906    10,1%    961
Niemcy     17.035    1%    1.532
Holandia     1.924    1,3%

   7.224

 

 

Wydajność pomiędzy Polską a Niemcami różni się stosunkowo niedużo. Nie jest to żadna różnica wskazująca na jakąkolwiek tendencję którą sugerujesz. Podałeś natomiast przykład Holandii która wydajnością przebija prawie 7-krotnie nawet Niemcy, czyli podałeś przykład ANOMALII i na przykładzie ANOMALII chcesz roztaczać tu jakieś rzekome teorie o 'trendzie' sporej przewagi wydajności innych krajów nad Polską - nie ma żadnego trendu, bo Holandia to ANOMALIA w przypadku rolnictwa.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, borowski said:

Czyli nagadałeś bezsensownych głupot. Bo jaki jest cel napisania, że w niższych stanowiskach można znaleźć innych za tych co jojczą, skoro tak jest w KAŻDEJ gospodarce?

 

O czym Ty pierdolisz?

Matko święta, o czym ty gadasz? Właśnie - pisze jak krowa na rowie, że udział pracowników w rolnictwie to 1% - Niemcy są dużo większym krajem, ujmując to, że mają więcej pola, czy mniej żyznego - tego nie wiem. Natomiast zważ na to, że pozostałe 9% licznego społeczeństwa, które w Polsce robi na roli jeżdżąc przestarzałym ciągnikiem, tam pracuje w przemyśle. Ten właśnie 1% posiada duże gospodarstwa rolne. Niemcy są bogate przez swój olbrzymi przemysł - to napisałem. Są eksporterem i importerem na całą Europę. 
Dla każdego kraju na tej mapce jest wymalowana flaga kraju, od którego importuje się najwięcej.
b4p0azuuy0oy.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to chodzi o wydajność pracy a nie o wysiłek w nią włożony. 

 

Jest dwóch kopaczy rowów. Jeden Polak, drugi Niemiec. Polska jest słabo uprzemysłowiona w porównaniu z Niemcami więc Polak jedzie rów łopatą. Zapierdziela cały dzień i wykopał 10 metrów rowu a przy okazji płuca wypluł i udaru od słońca dostał. Za 1 metr rowu dostał 10 zl, czyli zarobił 100 zł. Po pracy nigdzie nie idzie bo ledwie do łóżka się dowlókł.

 

Niemiec pochodzi z kraju mocno zrobotyzowanego i uprzemysłowionego więc jedzie row w nowej koparce. Siedzi w klimatyzowanej kabinie, popija sok pomarańczowy z lodem i pogwizduje na przechodzące obok kobiety. Za dzień pracy wykopał 100 metrów rowu. Zarobił 1000 zł. Po 8 godzinach wyszedł z kabiny, przeciągnął się i pojechał mecz.

 

Teraz ten przykład musimy rozszerzyć na całą gospodarkę. 

 

My eksportujemy jabłka, mleko, zboże, surowce, sporo mebli. Czyli tanie rzeczy.

Niemcy eksportują samochody, chemię, technologie dla przemysłu itp, więc towar bardzo drogi. 

 

Zbieracz jablek w pełnym słońcu w Sandomierzu zarobi 50 gr za kilogram. Nie wiem, może mu wyjdzie z 5 zł na godzinę. Urobi się ostro. 

 

Pracownik produkcji BMW w Niemczech na godzine weźmie powiedzmy 20 euro bo produkt który wytwarza jest setki razy droższy niż jabłka. 

 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

Matko święta, o czym ty gadasz? Właśnie - pisze jak krowa na rowie, że udział pracowników w rolnictwie to 1% - Niemcy są dużo większym krajem, ujmując to, że mają więcej pola, czy mniej żyznego - tego nie wiem. 

Albo jesteś umysłowo chory, albo nie umiesz przeczytać dwóch liczb: 1.532 vs 961.

Te liczby mówią o wydajności, a nie Twoje domorosłe 'analizy' o tym ilu pracuje rolników na hektarze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, samotny_wilk napisał:

Ustrój komunistyczny/socjalistyczny utrwalany przez 50 lat zabijał najlepsze cechy Polaków takie jak pracowitość

Nie do końca się zgadzam. Jak mój dziadek jechał na nakaz pracy, to miasta leżały jeszcze w gruzach po wojnie i

 

 nie było żadnej infrastruktury. Dzisiaj ludzie zadłużają się na 30 lat, żeby kupić m2 w blokach, których oni budowali setki tysięcy w ciągu 1 roku. 

 

8 godzin temu, samotny_wilk napisał:

duża część aparatu państwowego pasożytuje na przedsiębiorcach ogromne podatki

Zgoda, ale podatki i koszty pracy nadal należą do najniższych w Europie. 

8 godzin temu, Kleofas napisał:

W Szwecji de facto tydzień pracy to 35 godzin. Realnej pracy jest jeszcze mniej.

A Polacy statystycznie pracują najwięcej w Europie. Bezpłatne nadgodziny to norma, inspekcje PIP to czysta fikcja, pracodawcy są bezkarni jeżeli chodzi o czas pracy. Podpisujesz na koniec miesiąca listę obecności bez nadgodzin, a jak Ci się nie podoba to wypad. 

1 godzinę temu, rycerz76 napisał:

Najlepiej coś takiego oddaje robotyzacja przemysłu danego państwa.

I co, takie kraiki co mają 5-10 mln obywateli, są bogatsze bo mają więcej robotów w kilku fabrykach niż 40 milionowy kraj 7 pod względem powierzchni? Taki wskaźnik można stosować w Azji. Pracownicy Foxcona i innych zarabiają po 1000$ a żyją jak robaki w mieszkaniach 15 m2, a robotyzacja pełną gębą, żeby jankesi mieli ajfona.

 

Wg mnie to się sprowadza do produkcji i eksportu. W Polsce nie ma prawie żadnej myśli technologicznej. Co my produkujemy globalnie? Jabłka i pieczarki? Nie mamy nic swojego na eksport. Jesteśmy krajem tanich montowni zagranicznych koncernów. Te montownie się jeszcze opłacają, bo rząd zwalnia z podatków, daje darmo grunty i organizuje infrastrukturę. Co Polska robi z wynalazkami itp.? Przykład: https://www.spidersweb.pl/2019/02/polski-grafen-nano-carbon-koniec.html Mieliśmy być potęgą grafenu i co? I nic!!! Polska wytwarza tyle, żeby przeżyć i mamy wypłaty takie, żeby tylko przeżyć. I tak moim zdaniem przesadzamy, bo jesteśmy w top 25 krajów świata, reszta ma gorzej. Polakowi nie dogodzisz. Ale to dobrze, że porównujemy się z najlepszymi. 

 

 

 

Edytowane przez Rey
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, RealLife napisał:

Bo to chodzi o wydajność pracy a nie o wysiłek w nią włożony. 

 

Jest dwóch kopaczy rowów. Jeden Polak, drugi Niemiec. Polska jest słabo uprzemysłowiona w porównaniu z Niemcami więc Polak jedzie rów łopatą. Zapierdziela cały dzień i wykopał 10 metrów rowu a przy okazji płuca wypluł i udaru od słońca dostał. Za 1 metr rowu dostał 10 zl, czyli zarobił 100 zł. Po pracy nigdzie nie idzie bo ledwie do łóżka się dowlókł.

 

Niemiec pochodzi z kraju mocno zrobotyzowanego i uprzemysłowionego więc jedzie row w nowej koparce. Siedzi w klimatyzowanej kabinie, popija sok pomarańczowy z lodem i pogwizduje na przechodzące obok kobiety. Za dzień pracy wykopał 100 metrów rowu. Zarobił 1000 zł. Po 8 godzinach wyszedł z kabiny, przeciągnął się i pojechał mecz.

 

Teraz ten przykład musimy rozszerzyć na całą gospodarkę. 

 

My eksportujemy jabłka, mleko, zboże, surowce, sporo mebli. Czyli tanie rzeczy.

Niemcy eksportują samochody, chemię, technologie dla przemysłu itp, więc towar bardzo drogi. 

 

Zbieracz jablek w pełnym słońcu w Sandomierzu zarobi 50 gr za kilogram. Nie wiem, może mu wyjdzie z 5 zł na godzinę. Urobi się ostro. 

 

Pracownik produkcji BMW w Niemczech na godzine weźmie powiedzmy 20 euro bo produkt który wytwarza jest setki razy droższy niż jabłka. 

 

 

 

A to, na jakie warunki trafia żuczek, który trafi na rynek pracy, nie zależy już od jego zdolności pracowitości, mentalności, tylko od miejsca, w jakim się urodził Albo dostanie łopatę, i padnie ,albo wsiądzie do klimatyzowanego dźwigu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, borowski said:

Albo jesteś umysłowo chory, albo nie umiesz przeczytać dwóch liczb: 1.532 vs 961.

Te liczby mówią o wydajności, a nie Twoje domorosłe 'analizy' o tym ilu pracuje rolników na hektarze. 

Uhuhuhu, przechodzimy do obrażanka gdy nie mamy argumentów. Napisałem wyraźnie - tak, jest 1,7 razy produktywny hektar w Niemczech, ale nie na tym się opiera gospodarka - to po pierwsze, a po drugie nie pracuje w tym sektorze tyle ludzi, aby było to zauważalne. Załóżmy, że jest tyle samo pola w Niemczech i w Polsce - produktywność jest 1500 w Niemczech i 950 w Polsce. Różnica jest taka, że na taką samą ilość Pola w Niemczech pracuje jeden Helmut, a w Polsce 10 Mirków. Co się dzieje z 9 Helmutami w Niemczech? Zostają inżynierami, pracują w miastach przy tym ogromnym przemyśle. Rozumiesz to? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że porównywanie Polski a Niemiec to jak tatry a himalaje w ujęciu gospodarczym. Niemcy to czwarta gospodarka świata. My jesteśmy gdzieś w średniej w skali świata, montownią dla zachodu i poza żywnością i meblami tak naprawdę NIC więcej nie eksportujemy.

 

Różnica w wydajności nie polega na tym, że kasjerka tam ma 4x więcej bo 4x więcej pracuje. Tutaj chodzi o sumaryczną całej gospodarki, właśnie jej automatyzacja, kapitał ludzki w postaci inżynierów, managerów i co najważniejsze PRODUKT, który jest EKSPORTOWANY na CAŁY ŚWIAT. Są to często dobra LUKSUSOWE, gdzie marże są bardzo wysokie. Chyba nie trzeba pisać ile kosztują topowe modele Mercedesa albo BMW.

 

Do tego po wojnie Niemcy mieli plan Marschala i nie mieli styczności z komunizmem, który był dla Polskiej gospodarki bardziej dotkliwy niż II WŚ. PRL utworzył oligarchię, gdzie garstka ludzi miała tyle co cała reszta.

 

Opodatkowanie w obu krajach jest na podobnym poziomie, tutaj nie ma co gdybać. Przez niższe koszty w Polsce będzie więcej pracy niż w Niemczech. Ale co z tego, skoro wypłaty idą na bieżące wydatki.

 

Aby wyjść z tego stanu rzeczy należałoby przywrócić suwerenność i tworzyć polskie marki, na co może być za późno. Żaden rząd do tego nie dopuszcza. Przypadek ? Nie, mają takie wytyczne z góry.

Edytowane przez doler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Rey napisał:

I co, takie kraiki co mają 5-10 mln obywateli, są bogatsze bo mają więcej robotów w kilku fabrykach niż 40 milionowy kraj 7 pod względem powierzchni? Taki wskaźnik można stosować w Azji. Pracownicy Foxcona i innych zarabiają po 1000$ a żyją jak robaki w mieszkaniach 15 m2, a robotyzacja pełną gębą, żeby jankesi mieli ajfona.

 

Wg mnie to się sprowadza do produkcji i eksportu. W Polsce nie ma prawie żadnej myśli technologicznej.

Najpierw mnie negujesz a później sam temu zaprzeczasz produkcja = robotyzacja, myśl technologiczna = robotyzacja. Myślisz, że taką płytę główną do komputera czy telefonu ludzie będą lutować ręcznie? O jeszcze zapomniałem do tego dochodzi kto potrafi samodzielnie w swoim państwie produkować mikroprocesory = znów robotyzacja.

Do tego transport, transport wodny jest o wiele tańszy dlatego państwa morskie szybciej się bogaciły i dlatego m.in. I Rzeczpospolita upadła.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia coraz mocniej odbiegamy od tematu wątku. Ja mam na myśli podawany przez niektórych dziennikarzy głównego ścieku medialnego argument produktywności, który w większości zawodów nie wymagających dużych kwalifikacji można włożyć między bajki.

Przykład: taśmy na kasach w Lidlu w Niemczech nie pędzą 4 razy szybciej niż w Polsce i Niemcy nie płacą za zakupy biegnąc. Tymczasem kasjerka tam zarabia 3 - 4 razy tyle co w Polsce.

Więc argument produktywności w tysiącach prostych zawodów to tylko wymówka, żeby dalej w Polsce utrzymywać status kolonii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Wypas napisał:

Te wywrotki polityczne to robi rząd USA, kraju, który eksportową ideą uczynił wolny rynek, globalny handel. Te idee promują silniejszego, pozwalając lepiej zorganizowanym opanowywać bieda rynki i czerpać stąd spore zyski, coś tam przy okazji płacąc miejscowym murzynom.

Tu trzeba tylko uściślić ze chodzi o szczególną jedną cechę wolnego rynku. A tych cech jest o wiele więcej i tylko ta jedna może działać potencjalnie szkodliwie.

Mianowicie wolny rynek w sprawie zakresu terytorialnego. Czyli brak ograniczenia terytorialnego w sprawie sprzedaży towarów (czyli żeby rząd nie zabraniał sprzedawać w różnych lokalizacjach ograniczając sprzedaż jedynie np. do Krakowa). Przykładowo, bo tu chodzi o ograniczanie nie do miast ale do całych państw.

Wtedy mamy taką sytuację jak opisujesz. Czyli że zyskuje państwo lepiej uprzemysłowione i jeszcze drenuje państwo mniej uprzemysłowione. Nie mniej jednak nawet w takiej sytuacji państwo mniej rozwinięte wychodzi do przodu. Przykładem jest Polska gdzie mimo wieli lat zalewania nas Chińszczyzną oraz "Niemszczyzną", i ciągłemu upadkowi naszego uprzemysłowienia, powstają coraz bardziej ogarnięte technicznie firmy. Nie ma wielkiej produkcji, ale są perełki technologiczne. Sam miałem to szczęście się złapać do takich perełek.

Natomiast pozostałe cechy wolnego rynku działają tylko na korzyść (nawet bardziej na korzyść mało uprzemysłowionych państw niż bardziej uprzemysłowionych).

Te cechy to wolność prowadzenia działalności w takiej dziedzinie w jakiej się chce, wolność wyboru procesów technologicznych, wolność umów pomiędzy firmami (gdy ktoś zamawia coś zgodnie z własną specyfikacją to brak wnikania państwa w takie zlecenia, np. brak narzucania konieczności spełniania jakichś tam norm), łatwość zakładania firm, niskie podatki, brak regulowania rynku podatkami, brak koncesjonowania działalności, itp.

Dlatego krytykowanie wolnego rynku bo powoduje terytorialne drenowanie słabszych państw jest błędem. Trzeba wyraźnie zaznaczyć że to wolność terytorialna jest problem. A nie że cała wolność jest problemem.

Bo cóż nam da wszelkie ograniczanie wolnego ryku (tak jak teraz mamy w UE), skoro zakres terytorialny nie będzie ograniczany? Nic. A nawet da coś złego.

Bo jako słabsi nie będziemy się mogli wybić, a mocniejszy mając wolność terytorialną przejdzie wszelkie ograniczenia i regulacje prawne. Bo jako większy może to zrobić.

Wszelkie koncesje i skomplikowane regulacje utrudniają działanie małych firm. Duży koncern zagraniczny przejdzie wszelkie wymagane utrudnienia i i tak będzie sprzedawał u nas.

Dlatego trzeba iść albo w jedną albo w drugą. Jak już ograniczamy wolność to po całości (czyli tez terytorialnie). Wtedy nam zagraniczny koncern nie wejdzie, bo będzie bariera na granicy (cła, itp). Ale cóż nam z tego jak regulacje utrudnią też działanie naszych firm.

Albo iść w drugą stronę czyli dać wolność po całości. Czyli wolność terytorialna ale i wolność prowadzenia biznesu. Wtedy owszem, zagraniczny koncern nam wejdzie.

Ale rodzime firmy będą mogły z nim konkurować bo nie będą miały barier wejścia na rynek.

Powiedzą ze to niemożliwe, i że wielki koncern zawsze wygra. Nieprawda. Nawet teraz przy barierach wejścia na rynek pewne nieliczne firmy się wybijają i potrafią konkurować.

Więc tym bardziej by potrafiły bez tych barier. Przykładowo wchodzi jakaś regulacja że każda firma ma mieć księgowego z jakimiś tam certyfikatami. Wielka firma może ich mieć na pęczki, a zresztą regulacja wymaga żeby był tylko 1. Dla małej firmy nawet ten 1 to problem. Inna regulacja, konieczność uzyskiwania pozwolenia na coś tam. Przykładowo na wytop aluminium. Duża firma załatwia pozwolenie bo ma sztab prawników. I załatwia je sobie 1, na całą dużą firmę. Mała firma ma problem i to dla niej duży koszt licząc procentowo.

Dlatego zawsze wolność działalności działa na korzyść małych na nie dużych, Duzi i tak mają w miarę łatwo.

Krytykowanie wolności bo niby szkodzi małym i słabym jest więc bezzasadne.

 

22 godziny temu, Wypas napisał:

Tak, moim zdaniem to bajka, którą opowiada się celem pacyfikacji oczekiwań tubylców. Inna wersja tej bajki to "demokracja u nas jeszcze młoda" (przy wypływających aferach), wszystkie te opowieści mają wspólną puentę - proszę za wiele nie oczekiwać, jeszcze nie teraz. 

Natomiast z tym się zgadzam. Ciągle to słyszę na lewo i prawo w kierunku do mnie (tego nie zrobisz, tu nie dasz rady, tego się nie da załatwić bo jesteśmy daleko za zachodem itp). A ja dobrze wiem że tak nie jest bo to siedzi w ludzkiej głowie (jak  ktoś nie wierzy że czegoś nie zrobi to najprędzej tego nie zrobi, ja wiem że zrobię więc robię, to tylko i wyłącznie kwestia podejścia czyli tego co się ma w głowie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 @imprudent_before_the_eventZ większością Twoich spostrzeżeń się zgadzam, z tym że ja (już) nie wierzę, że wolny rynek jest nieomylnym regulatorem procesów ekonomicznych. Wg mnie wolność gospodarcza może doprowadzić do bardzo różnych efektów, w zależności od rodzaju branży, warunków wejściowych, cholera wie ilu jeszcze czynników. Sedno tego, co chciałem przekazać, jest dość syntetycznie ujęte tu:

 

"Wolnego rynku nie należy mylić z doskonałą konkurencją. Pojęcie wolnego rynku obejmuje jedynie postulat dobrowolności wymiany oraz kształtowania cen i innych warunków wymiany wyłącznie w wyniku negocjacji między kupującymi i sprzedającymi. Model konkurencji doskonałej odnosi się natomiast do charakterystyki konkurencji na rynku i postuluje cały szereg dodatkowych założeń, jak duża liczba sprzedających i kupujących, zerowe koszty transakcji czy doskonała informacja rynkowa. Wolny rynek bywa przytaczany jako niezbędny warunek zaistnienia konkurencji doskonałej. Wolny rynek prowadzi do najefektywniejszej ekonomicznie alokacji zasobów, jeżeli w wyniku działania mechanizmu wolnorynkowego dochodzi do ustalenia struktury rynkowej zbliżonej do doskonałej konkurencji. Każda ingerencja zewnętrzna w taki rynek będzie wówczas prowadziła do obniżenia efektywności i powstania zbędnej straty społecznej.

Struktura konkurencyjna, która wykształci się w wyniku działania mechanizmu wolnorynkowego, najczęściej zależy od charakterystyki branży. W większości współczesnych branż dochodzi do ustanowienia struktury zbliżonej do konkurencji doskonałej lub konkurencji monopolistycznej. Ze względu jednak na różnorodne czynniki, jak np. dominujący udział kosztów stałych w strukturze kosztowej branż takich jak telekomunikacja lub transport, w wyniku działania mechanizmu wolnorynkowego może dochodzić do powstania struktur ekonomicznie nieefektywnych, czego przykładem może być monopol lub oligopol. Rynek o strukturze monopolowej może nadal pozostawać rynkiem wolnym (kupujący i sprzedający zawierają transakcje dobrowolnie), jednak nie będzie on rynkiem ekonomicznie najefektywniejszym. Monopolista kierując się własnym interesem maksymalizacji zysku ustali cenę na poziomie wyższym, niż cena, która mogłaby się ukształtować na rynku konkurencyjnym. Będzie to prowadziło do przechwycenia przez monopolistę części nadwyżki konsumenta, czyli zwiększenia własnych zysków kosztem konsumentów. W takim przypadku regulacja rynku (np. poprzez interwencję państwa i ustalenie maksymalnej ceny dobra) może prowadzić do zwiększenia efektywności ekonomicznej." 

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wolny_rynek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Wypas napisał:

Z większością Twoich spostrzeżeń się zgadzam, z tym że ja (już) nie wierzę, że wolny rynek jest nieomylnym regulatorem procesów ekonomicznych.

Ale ja też w to nie wierzę. Po prostu widzę jego zalety i wady, i przewagę zalet nad wadami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś spotkałem się z opinią, iż Polska jest biedniejsza od zachodu, gdyż tam jest więcej mądrzejszych osób niż u nas. Na moje pytanie kto ma większe szanse na rozwój, murzynek z Etiopii czy Szwarjac np, usłyszałem że każdy ma jednakowe szanse są i nie ważne ile się zarabia. Hmm.... 

 

Wnioski - nie szkoda czasu na kopanie się z koniem? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanse większe ma murzynek z Etiopii, bo ma po prostu fizyczną możliwość rozwoju. Szwajcar jest już rozwinięty i bardziej się nie ma jak rozwinąć.

No ale że w 99% ten murzynek nie skorzysta z tej swojej szansy to inna sprawa.

 

@Wypas Jeszcze co do tego co napisałeś. Bo wspomniałeś o monopolu. No ale w regulowanym rynku też mamy monopol. Mocno regulowany rynek, albo wręcz brak możliwości działania na pewnych polach rynku bo te pola zawłaszczyło państwo, to też przecież monopol. Wyłączność na zarządzanie kopalinami w Polsce ma państwo. Można wydobywać prywatnie ale zgodnie z prawem wydobywa się wtedy państwowe złoża, więc jest się jedynie wydobywającym a nie właścicielem tego co się wydobywa. Inaczej jest zdaje się w USA, gdzie kupując grunt kupuje nabywa się też prawa do złóż pod tym gruntem. Inny przykład, mocno regulowany rynek taksówkarski. Niby prywatny ale regulowany państwowo (z pomocą związków zawodowych, ale jednak ze wsparciem państwa). No i co? Jakie mamy ceny? Jak się pojawił UBER to szybko się okazało że mocno zawyżone (bo UBER udowodnił że tą samą usługę można świadczyć o wiele taniej).

Więc oczywiście monopol jest szkodliwy, no ale nie tylko w wolnym rynku on powstanie. W regulowanym też. A w całkowicie kontrolowanym rynku (w komunizmie) cały rynek to będzie jeden wielki monopol (bo każde przedsiębiorstwo będzie w jednym ogólnopaństwowym egzemplarzu, i będzie miało całe 100% rynku w danej dziedzinie).

Innym ciekawym argumentem używanym przez przeciwników wolnego rynku (a raczej ogólnie wolności + braku socjalu) jest to że pewne biedne grupy będą tam cierpiały biedę.

Co jest prawdą i ja np. nigdy nie mówię że wolny rynek jest ideałem. Jak najbardziej pewne grupy będą tam miały źle.

Tylko się trzeba zastanowić jakie grupy, i kiedy.

Bo w regulowanym rynku źle mają ludzie innowacyjni, pracowici, pomysłowi, itp. A nieroby siedzą na socjalu z piwskiem w ręku przed TV.

A kolei w wolnym rynku ludzie innowacyjni, pracowici i pomysłowi zarabiają kasę i maja się dobrze. A nieroby mają ciężko.

No to sory, ale mi wcale nie szkoda tych nierobów.

Tym bardziej że w regulowanym rynku też ktoś ma źle.

To jak i tak ktoś ma mieć źle, to ja wolę wybrać taki system gdzie źle ma nierób, a nie osoba pracowita i dająca coś społeczeństwu swoją pracą.

Nie mówię tego jak przytyk do tego co napisałeś, bo w tej sprawie akurat nic nie pisałeś.

Tak tylko wyrażam swój pogląd.

Edytowane przez imprudent_before_the_event
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.