Skocz do zawartości

O czym marzą studentki medycyny


Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Vstorm napisał:

To nie jest tak, że jesteśmy zamkniętą grupą. Ciekawe co będzie za rok. Bo to wszystko zaczyna nabierać takiego impetu, że za rok, może dwa panie obudzą się z ręką w nocniku.

Na protesty bym nie liczył.

 

Chodzi o coś innego - o ŚWIADOMOŚĆ świata w jakim żyjesz.

To wystarczy byś się nie wjebał.

 

Nie wiem w jaki sposób się to stało - ale miałem od najmłodszych lat szczęście obserwować swiat krytycznie. Pod prąd.

I dzieki temu nie umoczyłem powazniej swego życia.

Jedyne czego do dziś nie pojmuję - to jak możliwe było, że się ożeniłem. Jakaś zaćma.

Na szczęście chwilowa - po dwóch latach wróciłem do normalnego życia. A w dodatku - powziąłem silne zobowiązanie iż od 1-sty-2012 roku (a więc miesiąc po uprawomocnieniu rozwodu) - nie wchodzę w żadne stałe związki z kobietami.

 

Tak udanego życia jak mam obecnie - nie miałem nigdy.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Bonzo napisał:

Nie wiem w jaki sposób się to stało - ale miałem od najmłodszych lat szczęście obserwować swiat krytycznie. Pod prąd.

Ja miałem szczęście że Anioł Stróż nie pozwolił mi wpierdolić się w związki w których byłby dla mnie początek końca, ale wtedy na kuracji endorfinowej tego nie widziałem, teraz widzę wszystkie te niewiasty do których wzdychałem, miałbym przejebane.

To była łaska że nie poszło to wszystko dalej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Perun82 napisał:

Marzenie ściętej głowy. 

Nie widzę aby był to powód do zmartwień.

Ważne, że są faceci uświadomieni. Którzy idą własną drogą.

 

Jestem zdania, że nikogo na siłę nie wolno uświadamiać. Należy natomiast pomagać. Ale wtedy kiedy potrzebujący sam się do Ciebie o to zwróci.

 

Sam idę swoją własną drogą od lat. Jestem dyktatorem własnego życia. Jednowładcą. I dlatego jestem człowiekiem szczęśliwym.

Własnym życiem rządzę tylko ja. Nikt inny, żadne media, żadne otoczenie, a tym bardziej kobiety. Korzystam z nich lecz świadomie.

Świadomośc ta polega na tym, że wiesz kiedy ze sceny zejśc niepokonanym.

 

Klucz jest w jednym - Ty jestes dyktatorem swego życia. Rządzisz nim niepodzielnie. Tak samo jak na przykład feldmarszałek Idi Amin rządził Ugandą, Rafael Trujillo - Dominikaną, Francois Duvalier (ksywka "Papa Doc") - Haiti, czy Ngo Dinh Diem - Wietnamem Południowym.
Ten ostatni zresztą kiedyś pięknie rzekł - "prawo to ja"

 

Z tą róznicą, że dyktatora państwa - można obalić. Od tego jest CIA.

Własnego dyktatora samego siebie obalić możesz tylko Ty sam.

Jesli popadniesz w stan zwany "zakochaniem"

 

Gdy będziesz dyktatorem, samcem Alfa samego siebie - to reszta jest już prosta.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, RealLife napisał:

@Ksanti Ty to musisz mieć przejebane z tym szukaniem dziewic skoro nawet dziewucha z Podlasia marzy o Gangbangu. 

Kiedyś miałem ci zaproponować abyś pojechał na Podkarpacie ale teraz cofam ten pomysł. Jak z Podlasia ma takie pomysły, to co będzie chciała ta z bogobojnego Podkarpacia? 

Jako, że mam w zwyczaju rozkminiać i optymalizować wiele kwestii (życie mnie tego nauczyło a raczej przymusiło) to stworzyłem prywatnie całą rozpiskę cech wyglądu/ charakteru/ ubioru, zawodów, itp. dziewczyn jakich szukać a jakich unikać aby zminimalizować ryzyko porażki. Widzę wiele powiązań, które mają sens dlatego robię takie zestawienie i co jakiś czas aktualizuje. Nie mogę sobie pozwolić na relacje z niewłaściwą samicą. Zbyt wielki to dla mnie koszt przy aktualnej sytuacji życiowej. A z drugiej strony jest wewnętrzna potrzeba związku i wyciszenia. Akurat laska po medycynie znajduje się na mojej czarnej liście już z samego założenia ;) Nawet względnie dobra dziewczyna z tej branży to słaba opcja. 

 

Co do dziewic pracuję aktualnie nad jedną zawodniczką... ale nie bedę mówił aby się potem nie okazało, że nic z tego.

 

Aczkolwiek powiem z czystym sumieniem, że miewam czasem dni, w których myślę, że nie ma szans i sensu na związek. Ostatnio się dowiedziałem jak wygląda nowy wybranek mojej ostatniej byłej. Emocjonalnie jakoś bardzo się nie przejąłem. Jednak dziwnie się poczułem widząc chłopaka 7/10 z byłą 7/10 podczas gdy moje SMV spadło a teraz ciężko znaleźć nawet zwykłą samicę co dopiero podobną. To zasiało we mnie nutkę pesymizmu. Swoją drogą dziewczyna właśnie z podkarpacia... Nawiasem mówiąc wedłu moich obserwacji nie ma chujowszej rzeczy jak związać się z laską, która miała przed Tobą przystojniejszego, bardziej zaradnego i zasobnego. No dobra jest i samotna madka się to zwie no ale wiadomo o co be. Kurła kierunek Azja zostanie. Ale zanim to nastąpi miną wieki, zdrowie i hajs ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Perun82 napisał:

Pełna zgoda. Ale niestety zawsze będziemy w mniejszości. A to większość ustala prawa.

Dlatego nienawidzę demokracji bo kocham wolność.

I stąd też jestem pełen uznania dla przywołanego powyżej Ngo Dinh Diema, ktory będąc dyktatorem wprowadził nie demokrację a DIEMokrację :) Czyli - "prawo to ja"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość jednak nie jest naprawdę świadoma. Lecą schematem - szkoła, praca, ślub, dzieciak, kredyt na dom, śmierć. Tak jakby to była jedyna i słuszna droga do szczęścia.

@Perun82 Jesteśmy mniejszością w dodatku bardzo niewygodną dla niektórych grup. Wystarczy że mamy inne zdanie i robią z nas wrogów. Plus jeszcze teksty o przegrywach itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie do końca zgodzę bo ciężko żyć wolnym gdy się jest sterowanym przez państwowe prawo (czy jakieś inne, powiedzmy unijne).

 

Tutaj wyjaśnienie:

5 godzin temu, Perun82 napisał:
5 godzin temu, Stradi napisał:

bo facet będzie coraz mniej skory do tego, by się dawać wykorzystywać w imię idei "jaki z ciebie mężczyzna". Intrygujące.

System znajdzie na nich sposób

Jakoś ciężko mi będzie się uznać za żyjącego wolno, gdy nie będę miał kobiety która mnie wykorzystuje, ale jednocześnie gdy będę musiał płacić podatek na takie kobiety.

Przecież koniec końców to to samo.

Jedyne czego się da uniknąć to posiadania własnego dziecka z którym miał bym ograniczane kontakty (czyli bym za nim tęsknił i miał żal że nie mam wpływu na jego wychowanie). Tego się da uniknąć, ale uniknąć płacenia alimentów na inne dzieci i kobiety już nie.

Bo jak wprowadzą taki podatek na kobiety, to tak to będzie mniej więcej wyglądało (nie masz dziecka ani nawet kobiety, ale płacisz za ten cały cyrk (samotnych "madek z curkami")).

Nie chodzi o samą kasę nawet, ale o świadomość że skoro już oficjalnie będzie się płaciło za obce baby to te baby stają się całkowicie zepsute i roszczeniowe.  I na ulicy każdy facet będzie traktowany przez nie jak śmieć (Bo to tylko płatnik. Teraz tak traktują tylko swoich płatników, oraz ewentualnie facetów którzy do nich zagadują na ulicy. Po wprowadzeniu takiego prawa będą już tak traktowały wszystkich.).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Meg4tron napisał:

Jesteśmy mniejszością w dodatku bardzo niewygodną dla niektórych grup. Wystarczy że mamy inne zdanie i robią z nas wrogów. Plus jeszcze teksty o przegrywach itp.

Dlatego pierwsza próba wyjścia na powierzchnię skończy się dla nas fatalnie. Niestety, ale sami, autonomiczne jednostki. 

 

41 minut temu, Kapitan Horyzont napisał:

Rozdzielność majątkowa oraz opieka naprzemienna zamiast alimentów jako rozwiązania domyślne.

Nie przejdzie to. 

 

46 minut temu, imprudent_before_the_event napisał:

I na ulicy każdy facet będzie traktowany przez nie jak śmieć

Tylko odpowiedniego odcieniu. 

Płacimy na "madki" by ich macice mogły dawać na świat kolejnych Januszów - ktoś protestuje? Z naszej kasy idą alimenty płacone niby przez "państwo" - nikt nie protestuje. 

 

Nadzieja, nadzieja - pięknie o niej mówił Bane w "Mrocznym Rycerze Powraca".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc to nie zdziwiłbym się jeżeli to ona Ciebie strollowała i screeny rozmowy wysyłała swoim koleżankom z podpisem "jakiego banalnego i płytkiego rozmówcę znalazłam". Niestety to czy ktoś ma pojęcie o branży medycznej, a szczególnie lekarskiej, widać na kilometr, nawet jeżeli twierdzisz, że się przygotowałeś. Miałem kilka przyjaciółek na studiach i pokazywały mi rozmowy jak chłopacy z niższej ligi próbowali je zbajerować udając kogoś kim nie są. 

 

Lekarze nie mają super życia, bo jeżeli chcesz się dorobić to musisz zapieprzać, zresztą niewielu jest w stanie wytrzymać 32h pracując intelektualnie i nieco fizycznie przy stole operacyjnym., Jednak twierdzić, że doktorzy będą mieć jeszcze gorzej to głupota i samemu szukanie się o guza, bowiem najwięcej specjalistów masz aktualnie w przedziale 55-64 lata. Wyobraź sobie jaka będzie walka o przyszłych aktualnie młodych lekarzy, gdy Ci starsi odejdą na emerytury lub zwyczajnie poumierają. To będzie katastrofa dla zwykłych pacjentów a raj gotówkowy dla lekarzy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PanDoktur Pełna zgoda, też uważam, że bardzo łatwo wyłapać, że ktoś próbuje udawać, że ma jakieś pojęcie o medycynie czy farmacji, a w rzeczywistości gówno się zna i toczy mądrości typu 'alkohol osłabia działanie antybiotyków'. A jest tu paru takich asów na forum. Większość ludzi nie ma pojęcia, jak wyglądają studia medyczne, jak się robi specjalizację, jak jest zorganizowana państwowa służba zdrowia i jak w praktyce wygląda praca lekarza. Krąży mnóstwo mitów i błędnych wyobrażeń, które bywają powtarzane również na tym forum. I ludziki powtarzają takie głupoty jako dowód swojego oblatania, a w rzeczywistości kompromitują się bez cienia świadomości, że się ośmieszają.

15 hours ago, wapas said:

Udawanie lekarza nie jest zbyt trudne na razie żadna mnie nie zdemaskowała.

@wapasNo cóż, na tym forum może i nie jest, ale w środowisku medycznym osoba spoza branży zostanie zdemaskowana po wypowiedzeniu kilku zdań. 

2 hours ago, PanDoktur said:

Wyobraź sobie jaka będzie walka o przyszłych aktualnie młodych lekarzy...raj gotówkowy dla lekarzy.

Moi rodzice są emerytowanymi lekarzami i oni tak myśleli całe życie, ale to nigdy nie nastąpiło. Obydwoje mają specjalizacje 2-go stopnia, stary ma doktorat. To jeden z powodów, dlaczego nie chciałem iść w ten zawód. Zapierdol za grosze i co chwilę jakiś debil pyskuje, że powinienem się douczyć o szczepieniach, bo rtęć w nich zawarta powoduje autyzm. A idź pan w chuj...

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, PanDoktur napisał:

bowiem najwięcej specjalistów masz aktualnie w przedziale 55-64 lata. Wyobraź sobie jaka będzie walka o przyszłych aktualnie młodych lekarzy

To się tyczy kazdego zawodu, zwłaszcza medycznego i inzynierskiego. Bo akurat magistrów, na przyklad od zarządzania czy marketingu - naprodukowano w nadmiarze (i to znacznym w stosunku do potrzeb rynkowych).

Ale uczelnie techniczne czy medyczne - produkowały znacznie mniej absolwentów

 

Zjawisko o ktorym napisałeś niewątpliwie ma miejsce i wynika z demografii..

 

Inna sprawa że lekarze mają głównie robotę z ludźmi starszymi, ktorzy też poumierają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, PanDoktur said:

Miałem kilka przyjaciółek na studiach i pokazywały mi rozmowy jak chłopacy z niższej ligi próbowali je zbajerować udając kogoś kim nie są. 

Akurat środowisko lekarskie trochę znam bo wychowywałem się w rodzinie farmaceuty. Od początku zauważyłem jego kastowość. Zniechęciło mnie to do rozwijania kariery w tym kierunku. Teraz gdy nadarzyła się okazja postanowiłem sprawdzić czy coś się zmieniło. Jak widać nic. Ta "niższa liga" to właśnie przekonanie o wyjątkowości panujące w tym środowisku. Trudno o tym dyskutować bo nie ma żadnych obiektywnych przesłanek przypisania kogoś do tej czy innej ligi.

 

Dla mnie np. studentka fizyki to wyższa liga niż studentka medycyny. Studentka fizyki przynajmniej zauważyła, że słowo doktor, które znajduje się w moim profilu niekoniecznie musi oznaczać lekarza ale jest też stopniem naukowym. Na tak oczywistą rzecz nie wpadła żadna lekarka ani pielęgniarka. Dlatego też napisałem, że udawanie lekarza jest dziecinnie proste bo nawet nie trzeba kłamać, wystarczy tylko nie wyprowadzać z błędu.

 

Lekarze oczywiście pełnią bardzo ważną funkcję społeczną i należy im się szacunek. Muszą pamiętać jednak, że zawód ten podlega też prawom ekonomii i jeżeli nie będziemy mieli ich wystarczającej liczby to problem zostanie rozwiązany przez imigrantów. Zresztą dotyczy to też innych grup zawodowych. Jeżeli tylko pojawi się okazja przyjadą tu tysiące znakomicie wykształconych lekarzy, prawników, informatyków a nawet nauczycieli.   

 

Na horyzoncie jest też nowa rewolucja związana ze sztuczną inteligencją. Wiele zawodów prawdopodobnie zniknie bo zastąpi je komputer. Paradoksalnie łatwiej zastąpić zawody specjalistyczne od tych manualnych. Już w tej chwili istnieją systemy eksperckie, które potrafią postawić diagnozę szybciej i dokładniej niż lekarz. Oczywiście chirurga nie da się łatwo zastąpić ale sporo zadań lekarza przejmie SI. Trudno prognozować kiedy to nastąpi ale pewnie większość z nas tego dożyje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam jedną studentkę medycyny. Głupia nie jest ale inteligencją też nie grzeszy. Zdaje jakoś te semestry, trochę mnie to dziwi że daje radę. Może bogaty stary "pomaga" zdać. Nie chce tu gadać głupot, mówi się ogólnie że studia medyczne są ciężkie ale jak ona zdaje,  to nie wiem co o tym sądzić. Może to taki komnuał z dawnych lat powtarzany do teraz.

@Adams @PanDoktur może rozwiniecie jak to naprawdę wygląda? Czy studia medyczne potrafi zdać ktoś o średnich umiejętnościach? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Meg4tron napisał:

może rozwiniecie jak to naprawdę wygląda? Czy studia medyczne potrafi zdać ktoś o średnich umiejętnościach? 

Też się chętnie dowiem.

Ale w międzyczasie powiem że studia techniczne uznawane za dość trudne też potrafią zdać ludzie o średnich umiejętnościach (albo to pozory, o tym dalej).

Mówię o tym co sam widziałem na moich. Niektórzy zdawali całkiem mocno ogarnięte przedmioty (gdzie nie było nawet jak ściągać bo zadania były na myślenie) a po jakimś czasie na praktykach zawodowych widziałem takich gości (i to ze stypendium rektora!) i nie potrafili odróżnić podstawowych elementów budowy maszyn czy elektrycznych. Podstawy podstaw.

Może to po prostu pozory że nie mieli umiejętności. Może umiejętności mieli więc dawali radę się nauczyć, ale nie interesowało ich to więc szybko to wyrzucali z głowy.

W każdym razie patologiczna sytuacja. Na kilkaset osób tylko ze 20 wiem że pracuje w zawodzie. Reszta na budowach (budowlanka, nie budowa maszyn), w marketach, itp. Jeszcze trochę może jako jakaś pomoc techniczna (czyli w zawodzie, ale daleko poniżej swoich (rzekomych) kwalifikacji).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Meg4tron napisał:

Czy studia medyczne potrafi zdać ktoś o średnich umiejętnościach?  

W dużym skrócie i konkretnie - da radę zdać. Znam osobiście taką osobę, która ukończyła studia medyczne i poszła na staż a wiedzą nie grzeszyła, jak i podejściem do samych studiów. Zazwyczaj średnie umiejętności to kończy się byciem lekarzem rodzinnym :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Adams napisał:

@PanDoktur

Moi rodzice są emerytowanymi lekarzami i oni tak myśleli całe życie, ale to nigdy nie nastąpiło. Obydwoje mają specjalizacje 2-go stopnia, stary ma doktorat. To jeden z powodów, dlaczego nie chciałem iść w ten zawód. Zapierdol za grosze i co chwilę jakiś debil pyskuje, że powinienem się douczyć o szczepieniach, bo rtęć w nich zawarta powoduje autyzm. A idź pan w chuj...

 

To prawda, ale faktycznie lekarze mają lepiej niż kiedyś. Znam wielu doktorów,, wprawdzie nie są emerytowani jeszcze, ale mających po ok. 50 na karku i oni dyżurowali za ok. 100 zł w latach 90 i nieraz pensje podstawowe mieli wysokości pani sprzątaczki w szpitalu. Teraz jednak jest lepiej. Generalnie sam uważam, że jeżeli ktoś chce toczyć spokojne życie albo chce być naprawdę bogaty to niech lepiej idzie na politechnikę albo jakąś szkołę finansową. Stres, praca zmianowa, roszczeniowa postawa pacjentów - wielu lekarzy, którzy przyszli z pobudek tylko $$$ albo rodzicielskich kończą depresją lub wypaleniem zawodowym już na rezydenturze.

 

1 godzinę temu, wapas napisał:

Akurat środowisko lekarskie trochę znam bo wychowywałem się w rodzinie farmaceuty. Od początku zauważyłem jego kastowość. Zniechęciło mnie to do rozwijania kariery w tym kierunku. Teraz gdy nadarzyła się okazja postanowiłem sprawdzić czy coś się zmieniło. Jak widać nic. Ta "niższa liga" to właśnie przekonanie o wyjątkowości panujące w tym środowisku. Trudno o tym dyskutować bo nie ma żadnych obiektywnych przesłanek przypisania kogoś do tej czy innej ligi.

 

Lekarze oczywiście pełnią bardzo ważną funkcję społeczną i należy im się szacunek. Muszą pamiętać jednak, że zawód ten podlega też prawom ekonomii i jeżeli nie będziemy mieli ich wystarczającej liczby to problem zostanie rozwiązany przez imigrantów. Zresztą dotyczy to też innych grup zawodowych. Jeżeli tylko pojawi się okazja przyjadą tu tysiące znakomicie wykształconych lekarzy, prawników, informatyków a nawet nauczycieli.   

 

Na horyzoncie jest też nowa rewolucja związana ze sztuczną inteligencją. Wiele zawodów prawdopodobnie zniknie bo zastąpi je komputer. Paradoksalnie łatwiej zastąpić zawody specjalistyczne od tych manualnych. Już w tej chwili istnieją systemy eksperckie, które potrafią postawić diagnozę szybciej i dokładniej niż lekarz. Oczywiście chirurga nie da się łatwo zastąpić ale sporo zadań lekarza przejmie SI. Trudno prognozować kiedy to nastąpi ale pewnie większość z nas tego dożyje. 

Będąc sam 7/10 a startując do modelki określam się jako niższa liga. Zabiegając o pannę, która ma ojca z firmą ekspedycyjną, jeżdżącą najnowszym CLSem a ja audi a5 w kombi 10 letnim też określam się niższą ligą.

 

Skąd ci emigranci mieliby przybyć? Może jakaś szansa na Ukraińców, ale Niemcy zaczynają dla nich otwierać granice. Co do sztucznej inteligencji to niestety w medycynie jest tak, że książki nie czytają chorób. Obraz wielu chorób jest bardzo niespecyficzny, a diagnoza opiera się często na dedukcji. Ponadto oprócz wywiadu pozostaje badanie pacjenta, a tego robot nie zrobi. Pomijam ostre stany, operacje itd. Jedynie gdzie widziałbym sztuczną inteligencję to dziedzina radiologii i analiza zdjęć - to ma jeszcze jakąś szansę.

13 minut temu, Meg4tron napisał:

Znam jedną studentkę medycyny. Głupia nie jest ale inteligencją też nie grzeszy. Zdaje jakoś te semestry, trochę mnie to dziwi że daje radę. Może bogaty stary "pomaga" zdać. Nie chce tu gadać głupot, mówi się ogólnie że studia medyczne są ciężkie ale jak ona zdaje,  to nie wiem co o tym sądzić. Może to taki komnuał z dawnych lat powtarzany do teraz.

@Adams @PanDoktur może rozwiniecie jak to naprawdę wygląda? Czy studia medyczne potrafi zdać ktoś o średnich umiejętnościach? 

Tak, można zdać ze średnimi umiejętnościami. Chociaż średnie umiejętności to też względne pojęcie, bowiem dla jednego zdanie matury to mount everest, dla innego zdanie studiów medycznych, a dla trzeciego zrobienie profesury. Ci ze średnimi umiejętnościami też są potrzebni do pełnienia funkcji administracyjnych, wykonywania prostych zabiegów czy operacji, przepisywaniu recept itd. itp. Tak jak w każdym zawodzie - są rzemieślnicy i wirtuozi. Każdy odgrywa mniejszą lub większą rolę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Meg4tron Z tymi średnimi umiejętnościami to nie do końca wiem, co masz na myśli. Powiedziałbym tak - spośród osób myślących o wyższych studiach (czyli jednak ta bystrzejsza część populacji), przeciętnie uzdolniona osoba poradzi sobie na medycynie. Na większości innych kierunków też. To nie rocket science.

Natomiast można się spotkać z przeświadczeniem, które padło też i na tym forum, że studia program studiów medycznych jest zróżnicowany w zależności od specjalizacji. I ginekolodzy kończą jakieś inne studia niż okuliści. A tymczasem jak na całe studia składa się 360 punktów ECTS, tak przedmioty do wyboru, które różnicują przyszłych dermatologów od przyszłych specjalistów medycyny pracy to jakieś kilkanaście ECTS-ów. Specjalizację lekarze robią po ukończeniu studiów, a nie w trakcie, jak to ma miejsce w wielu innych zawodach.

7 minutes ago, PanDoktur said:

na politechnikę albo jakąś szkołę finansową

Też mi się wydawało, że po polibudzie będę królem życia. Ale życie brutalnie zweryfikowało ten pogląd. W wielu miejscach słyszałem 'nie szukamy inżynierów'. Kiedyś rejestrowałem się na jakieś praktyki to jak podałem uczelnię, system wywalił komunikat typu 'nie pasujesz do profilu kandydata'. Dla jaj wpisałem 'zarządzanie i marketing' w jakiejś losowo wybranej uczelni z Łomży czy innego Sieradza (nie mam nic do Łomży czy Sieradza, ale renomowane ośrodki akademickie to jednak nie są) i tutaj już pasowałem do profilu. A należy dodać, że studia na polibudzie są trudne (sporo zaawansowanej matematyki, skomplikowane obliczenia wytrzymałościowe itd.) i czasochłonne, bo zajęcia to jedno, a po zajęciach trzeba było robić 'projekty' i ganiać z nimi na konsultacje. Po pierwszym semestrze wyleciało 80 osób z 300. Kolejne 50 po drugim. Serio, odradzam.

 

Mając już kilka lat doświadczenia zawodowego poszedłem na studia ekonomiczne i taki kierunek mogę polecić. Studia łatwe, mało do roboty, luzik, a oferty pracy dla absolwentów nawet te wiszące w gablotkach na uczelni sto razy fajniejsze od tych z polibudy. Z tej perspektywy koncepcja szkoły finansowej wydaje mi się bardzo słuszna.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, PanDoktur napisał:

Generalnie sam uważam, że jeżeli ktoś chce toczyć spokojne życie albo chce być naprawdę bogaty to niech lepiej idzie na politechnikę albo jakąś szkołę finansową. Stres, praca zmianowa, roszczeniowa postawa pacjentów - wielu lekarzy, którzy przyszli z pobudek tylko $$$ albo rodzicielskich kończą depresją lub wypaleniem zawodowym już na rezydenturze.

 

W sektorze publicznym faktycznie tak to wygląda, ale już w przychodniach specjalistycznych stres jest mniejszy, a i pieniądze większe. Nie mówiąc już o tym, że zawsze jest perspektywa pracy np. w Niemczech, gdzie w tej chwili wystarczy znajomość języka i już po stażu można pracować w lepszych warunkach i za konkretne pieniądze.

1 godzinę temu, Meg4tron napisał:

Czy studia medyczne potrafi zdać ktoś o średnich umiejętnościach? 

 

Niestety tak, studia to krótko mówiąc kpina i jak ktoś się na nie dostał to je skończy, ewentualnie dopłacając za poprawki pojedynczych przedmiotów. Nie cieszyłbym się także napływem lekarzy imigrantów z Ukrainy - ich poziom wiedzy jest zdecydowanie niższy niż Polaków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.