Skocz do zawartości

Ależ kochanie... Nie muszę dochodzić.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Panie, mam pewne wątpliwości co do słów mojej kobiety, która twierdzi że nie musi dochodzić. 

Gdy z nią o tym rozmawiałem, to zawsze powtarza to samo. 

Jeśli chodzi o częstotliwość jej orgazmów to zazwyczaj jest jeden na spotkanie, czasem więcej, czasem nie dochodzi w ogóle. Ogólnie w 90% przypadkach seksu ma orgazm. Zastanawia mnie tylko ile w jej słowach jest prawdy. 

Orgazm nie jest dla was ważny? :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ZamaskowanyKarmazynto zależy od kobiety, w tej kwesti każda odczuwa inaczej. To co mówi może być prawdą, ale nie musi. 

Dla mnie np. orgazm to wspaniałe odprężenie, ale są takie dni, że nie mogę dojść choćbym chciała. I gdy nie ma orgazmu, też nie ma tragedi, bo gdy obcuje z mężczyzną to sam akt bliskości może być spełnieniem, a orgazm mężczyzny jego uwieńczeniem.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z punktu widzenia natury orgazm kobiecie nie jest do niczego potrzebny. Pomaga w zapłodnieniu ale nie jest do tego niezbędny. A poza tym jej orgazm jej sprawa. W łóżku myślę egoistycznie o własnych potrzebach. I o dziwo im bardziej tak robię tym bardziej kobieta jest zadowolona ?

Edytowane przez Donkeyshot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Donkeyshot napisał:

Z punktu widzenia natury orgazm kobiecie nie jest do niczego potrzebny. Pomaga w zapłodnieniu ale nie jest do tego niezbędny.

Owszem nie jest, ale to brzmi jak jakiś mit. Bo druga część tego mitu brzmi że mężczyzna musi potrzebować orgazmu żeby doszło do zapłodnienia. A to też nie prawda.

Bo przecież nie musiałoby tak być, wystarczyło by zamienić role mężczyzny i kobiety w seksie (ale nie w noszeniu dziecka, tu ciągle robiła by to kobieta) i wtedy mężczyzna mimo braku orgazmu chciał by zapładniać (czuł by chęć posiadania potomstwa, tak jak mają to kobiety w okolicach 30-tki). Dało by się? Dało.

Więc to mit.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Eleanor @catwoman Zaskoczyłyście mnie, zawsze myślałem że jeśli kobieta nie dojdzie, to ma taki niedosyt...

 

Zazwyczaj jest tak że ja dochodzę sobie podczas seksu, a ją kończę oralnie. Czasem nie jestem w stanie nawet oralnie, zależy od dnia. Zawsze gdy kobieta nie dojdzie to czuję jakbym nie spełnił jakiejś misji, nie mam presji na jej orgazm, ale gdy dochodzimy oboje to daje mi to więcej satysfakcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tobie mówi kochanie ja nie potrzebuję, wsród koleżanek jesteś słabeusz w łożku....

 

 

 

@Adolf brak już szacunku. A może nie, to już lenistwo, dupę, wystawi Ty "pracujesz", a ona myśli kiedy on (Ty) już skończy. I o tej garsonce ze sklepu... Adolf to jeszcze nie jest najgorsze... Wiesz co jest, brak wyczucia z jej strony czy kiedy jej już nawet udawać się nie chce. Kiedy pod koniec "zastygasz" na niej a ona w środku tej chwili już Cię odpycha, wyczołguje się spod Ciebie, bo za długo....

9 minutes ago, ZamaskowanyKarmazyn said:

Jakby mi laska po tym nie zaproponowała loda, albo handjob, albo cokolwiek to juz by więcej na chuja nie siadła.

W innych postach dużo pytałeś, a teraz już kozak jesteś. Coś kolego życia nie znasz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat dwa albo trzy razy miałam taki niedosyt... ;)

Ogólnie było bardzo przyjemnie,  ale jednak nie było "wow" i 100% zadowolenia, całkowitego spełnienia, rozluźnienia itd chyba przez moje spięcie, a i facet nie pomagał, bo też nie potrafił przejąć inicjatywy ( to był nasz pierwszy i drugi seks). Mi akurat orgazm od zawsze bardzo łatwo przychodził, samej czy z facetem i mężczyzna nie musi się nawet bardzo starać żebym doszła raz czy dwa. :) Ale każda jest inna jak już ktoś pisał i Twoja dziewczyna nie musi kłamać. :)

3 godziny temu, catwoman napisał:

często wystarczająco satysfakcjonuje nas to jak działamy na mężczyznę.

Sporo w tym prawdy. ;)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uświadommy sobie wszyscy, że nie wszystkie razy muszą być najwspanialsze bo będą takie same i będzie się czekać na najwspanialszy z najwspanialszych i tak dalej.

Takie coś nie ma końca.

Ale tak czy owak zadbać o finał drugiej strony wypada.

Lodzik czy minetka - to działa zawsze i praktycznie nie może się nie skończyć pozytywnie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie @Adolf ja też już jestem z kobietą dłuższy czas w związku i też swoje doświadczenia mam. Ciężko oddać całą sytuację, bo nie jesteśmy w Twojej skórze,  ale na moje oko to shittest dużego kalibru. 

Nasze kobiety znają nas od podszewki, dlatego czasami trzeba coś zmienić. A zmienić z reguły trzeba swoje podejście. Moja żona ostatnio po tym jak jej kupiłem nowe auto za prawie 200 tyś zł  nawet nie podziękowała i na moje zapytanie dlaczego stwierdziła, że ona mnie o nowe nie prosiła. 

W twarz jak skurwensyn, że wiem tak wyrażę. Mimo, że redpill nie jest mi obcy, ale poczułem się gòwniarz. Powiedziałem żonie co o tym myślę i zwyczajnie nie zgadzam się na takie traktowanie. 

Skupiam się teraz na sobie, dzieciach i pracy, a ona jest tylko dodatkiem.  Nie biegam za nią, nie pytam o seks i zwyczajnie coś we mnie w środku pękło. 

Głupie to, ale im gorzej je traktujemy, tym bardziej im zależy. Choćby ostatnio  gdy zwyczajnie ją ignorowałem sama mnie ciągnęła do łóżka. 

Ogólnie małżeństwo to wyjątkowo ciężkie pole walki. Przeciwnik Cię zna, przepisy stoją po jego stronie i dopóki jej wagina ma dla nas dużą wartość to stoimy na gorszej pozycji.

Z dzisiejszą wiedzą, to naprawdę poważnie bym się zastanawiał nad ponownym wejściem w związek małżeński, ale to już temat na oddzielną dyskusję. 

 

 

  • Dzięki 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.