Skocz do zawartości

"O zostaniu wujkiem"- opowieści część IV


Arox z lasu

Rekomendowane odpowiedzi

Temat ten wyjątkowo zakładam w innym dziale, gdyż wg mnie, niech będzie cegiełką do doświadczenia życiowego innych samców, zwłaszcza młodych jako i ja. Niech uczą się na błędach innych.

 

 

Sytuacja w moim domu zmieniła się diametralnie od czasu, gdy pisałem ostatni raz. Dotyczy to zwłaszcza kredytu. Tak, dostaliśmy go ale na szczęście jest umowa warunkowa i jeżeli nie dopełnimy warunków zostanie rozwiązana. A pewność jest iż nie dopełnimy.

 

Punkt pierwszy wpisu- Podpisanie Umowy.

 

Po doniesieniu wymaganych przez bank dokumentów, spełniliśmy wg analityka podstawowe wymagania. Umowa została stworzona. Jakie było nasze zdziwienie, gdy rano otrzymaliśmy telefon, że możemy złożyć podpisy. Myśleliśmy, że przetwarzanie danych potrwa... A tu proszę, ledwie 24 h i jest gotowa. Lampka się nie zapaliła, Niestety. Umówiliśmy się na 15:30 (bardzo ważne- wzór umowy dostaliśmy o 12:30 i nie było czasu przeczytać). Przyjechaliśmy punktualnie i jakie zdziwienie, gdy okazało się, że musimy dowieść pewne dokumenty. Zajeło nam (by skrócić opowieść) około godziny. Gdy dojechaliśmy na miejsce- przedstawicielka miała już ze 3 pary do podpisania równolegle. Oczywiście zostawiała nas na chwile- mnie i brata- samych, ale nie na tyle by porozumieć się konstruktywnie. Złożyliśmy podpisy, bo podejrzewam, że miała przetrenowane jakieś sztuczki ze sprzedaży a brat jest pod życiową "ścianą".

 

Fakt, daliśmy się złapać jak muchy na lep. Nie będę ukrywał, że dałem dupy ale również uległem sztuczkom. Moje wnioski dla innych:

1. Przede wszystkim nigdzie się nie spieszysz!

2. Jeżeli podpisujesz umowę, to przedstawiciel jest tylko dla Ciebie. Nie obsługuje innych klientów w tym samym czasie!

3. Jeżeli kluczy z odpowiedziami na istotne pytania- wyjdź, to znaczy że jesteś oszukiwany.

4. Nie ma czegoś takiego, że musisz jeszcze coś donieść. Specjalnie tak działają, by włączyć Ci nerwówkę. Skoro brakuje- doniesiesz ale umawiamy się na inny termin.

5. Jeżeli nie chcą zgodzić się na inny termin- wpierdalają Cię na minę!

 

Jak tylko minie czas wypowiedzenia umowy, to wkleję na forum moją umowę- oczywiście zasłonię wszelkie dane osobowe- natomiast będzie wzór do odniesienia.

 

Punkt drugi- czytanie umowy w domu

 

Tu dopiero zaczęły się emocje- oczywiście ja winny, bo brat pod ścianą a ja nie mam takiej presji i powinienem zadziałać i przerwać. Prawda jest taka, że nawet jakbym przerwał to też bym był "zły", bo brat pod ścianą a ja się nie zgodziłem. Po przeanalizowaniu warunków, że złości, frustracji gniewu i rozpaczy dostałem sraczki. Tak, sraczki. Męczyła mnie cały weekend. Na szczęście powinno udać się zrezygnować z umowy bez większych strat.

 

Szczerze- od tej przygody nie dam się już namówić na pomoc nikomu. Choćbym miał stracić rodzinę, to nie dam. 30 lat miałbym w plecy z własnym życiem, bo widmo kredytu nade mną. Wierzcie mi Młodzi lub nie- To nie bajki,to smutne szare życie. Nie mam zamiaru tracić go dla kogoś. Nawet dla brata z trojaczkami. Myślicie, że jak ja założę rodzinę i będę potrzebował pomocy to mi pomoże? Raczej wątpię, bo będzie miał swoje zmartwienia na głowie. Tak nie inaczej!

 

Punkt trzeci- Co dalej?

 

Dom po dziadku jak stał tak stoi. Brat zastanawia się nad trzema możliwościami jakie ma:

1. Zamieszkać w domu po dziadku i spłacać trzecią osobę- mało realne że znajdzie tyle kasy, biorąc pod uwagę, że żona nie będzie pracować przynajmniej do czasu aż dzieci pójdą do przedszkola. Chce mnie wziąść by 50/50 płacić, ale nie dam się choćbym miał już dziś szukać nowego dachu nad głową.

2. Zamieszkać w domu rodzinnym, Wtedy łaskawie odda mi swój udział w domu dziadka- co mi z tego? Dom dla mnie za duży by samemu zamieszkać a ze sprzedażą będę się tułał i tułał, bo jest jeszcze 3. Co prawda chce też sprzedać... Prawda jest taka, że do sprzedaży dziadkowego domu, nie mam dachu nad głową. Ale to nikogo raczej nie mierzwi, bo jestem sam i sobie "poradzę" a i brata wspomogę... Brak słów.

3. Brat chce sprzedać dom dziadka i za kasę postawić własny... Już to widzę skoro nie jest wstanie spłacać trzeciego a za dom postawi mury z dachem? I tak źle i tak chujowo. Czasem z tego powodu- mojej bezsiły- chce mi się płakać.

 

Punkt czwarty- mój egoizm.

 

Gdy sprawy zaczęły się komplikować i zacząłem domagać się odpowiedzi- a co ze mną?! Przecież ja w każdym układzie stracę. Pytanie tylko- ile stracę, jak duże będą moje osobiste straty, bo będą na pewno... Rozpętało się piekło w dniu dzisiejszym trwające w zawieszeniu. Jestem przede wszystkim egoista i nic nie liczę się z bratem. Gdy stwierdziłem, że jak głupi dałem się wrobić w podpisanie umowy- myślałem, że własny ojciec mnie uderzy. Niestety, ale uczcie się na mojej głupocie. Z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach. W ogóle, to jestem teraz na straconej pozycji.

 

Punkt piąty- co dalej?

 

Nie zostało nic innego jak tylko możliwie najszybciej opuścić gniazdo rodzinne i niestety zacząć na swoje pracować. Liczyłem, że z ojcem uda się dogadać co do domu rodzinnego- lecz jak widzę, nic z tego. Smutno mi trochę, ale moje życie to moje życie i nic więcej i chce przeżyć po swojemu a nie wg cudzych zamiarów i planów. Czarna owca rodziny- ale już nie pomogę bratu na poziomie na jakim teraz. Chce rodzina egoisty? Będzie miała.

 

Punkt szósty- związek mojego brata.

 

Niech (z całym szacunkiem dla Alpha90) będą u mnie wyszukiwane psychologiczne bzdury i schematy ( bo któż ich nie ma? :P ). Róbta co chceta, ale to co dzieję się na moich oczach jest smutnym potwierdzeniem i sumą wszystkich opowieści innych, jak wyglądają związki. Jak przebiega wielka ewolucja od wielkiej i żarliwej miłości, przez złapanie na dziecko, chrumkanie ostrzegawcze,sapanie i awanturowanie się o byle co. A w tle trójka dzieci. Na podstawie tych obserwacji i innych znajomych buduję swój światopogląd. Żadnych poważnych związków, ślubów i dzieci! Niestety świat staną na głowie a paniom poprzewracało się dupach. Może to i my jesteśmy winni sami sobie, ale dopóki coś zdrowo nie pierdolnie, nie będzie zdrowych związków.

Każda kobieta jest taka sama i każda ma takie same schematy i tylko nieliczne zaczynają kumać, że coś nie teges, ale szybko zostają "ustawione do pionu" przez koleżanki.

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspólnik jak podpisywał umowę kredytu hipotecznego pod mieszkanie, to cała zabawa trwała chyba 2-3 miesiące (negocjacje umowy). Czepiał się każdej najmniejszej pierdoły w umowie, po prostu ustawił sobie konsultanta pod siebie, tak, że to on musiał za nim latać i co chwilę zmieniać treść umowy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Punkt pierwszy wpisu- Podpisanie Umowy.

[...]

Fakt, daliśmy się złapać jak muchy na lep. Nie będę ukrywał, że dałem dupy ale również uległem sztuczkom.

 

Nie powinieneś się za to obwiniać.

To, co robią banki i wiele innych korporacji w normalnym systemie byłoby zwykłym oszustwem ściganym karnie, kto wie, czy nie zagrożone najwyższą możliwą karą. Oczywiście, tacy niemoralni pracownicy mogą się tłumaczyć... że przecież klient sam powinien dbać o swój interes... A przecież ludzie mają różne charaktery, których sobie nie wybierają. Niektórzy łatwiej, inni trudniej padają ofiarą takich niemoralnych działań. Równie dobrze napastnik robiący napad rabunkowy mógłby się tłumaczyć, że przecież ofiara mogła urosnąć większa i silniejsza a wtedy napadu by nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem egoistą i już pracuję nad zmianą pracy- problem jest jeden- nie chcę zmienić siekierki na kijek.

 

Myślę, że chyba nawet wcześniej zmienię prace. Mam podejrzenie, że nawet wynajmując pokój- ale będąc na swoim, dam radę inaczej  podejść do tego, gdyż będę niezależny od domu rodzinnego. Dużo-nie dużo ale i rodzina też nie będzie miała mnie jak szantażować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza powazna zyciowa lekcja za Toba - otarles sie o asteroide z Armageddonu ale wszystko wskazuje na to ze udalo Ci sie odbic i podazasz dalej swoja droga. Pamietaj - niczego nie jestes winnien ani bratu ani rodzicom. To ze brat sobie spierdolil zycie to nie Twoj problem. Nie wiem dokladnie jak tam z tym domem wyglada - jesli nalezy Ci sie jego jakas czesc to twardo obstawaj przy swoim - dom brata i to czy bedzie mial gdzie mieszkac nie jest Twoim problemem.

 

Powodzenia i nigdy zadnych kredytow - a przenigdy malzenstwa i zyrowania innym!!!!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.