Skocz do zawartości

Przechodzenie na ''Ty".


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Zakładam ten wątek ponieważ jest rzecz, która mnie nieustannie denerwuje a która niestety zaczyna się robić powszechna nad czym bardzo ubolewam.

 

 Wyjątkowo nie trawię jak ktoś się zwraca do mnie po imieniu bez uprzedniej propozycji pomimo tego, że wcześniej byliśmy ''per Pan". Nie jest to spowodowane jakimś moim przewrażliwieniem czy narcyzmem, ale uważam, że skoro mnie obowiązują pewne zasady dobrego wychowania, które regularnie stosuję to obowiązują one też innych w stosunku do mojej osoby.

 

Niestety, ale co raz częściej spotykam się z sytuacją, że ludzie z którymi łączy mnie jakaś formalna relacja, ale nie jesteśmy współpracownikami (klient, pośrednik nieruchomości, sprzedawca w sklepie, agent ubezpieczeniowy, terapeuta,pracownik dewelopera, lekarz, ksiądz czy nawet przypadkowy przechodzień pytający mnie o drogę na ulicy) zwraca się do mnie ''na Ty'' pomimo tego, że ja sam zawsze używam wobec każdego zwrotów grzecznościowych. 

 

Niezależnie od tego czy rozmawiam z Prezesem jakiejś firmy, czy przedstawicielem zawodu, który w powszechnej opinii uchodzi za mniej prestiżowy to zawsze zwracam się do każdego z należytym szacunkiem. 

 

Jest to dla mnie komfortowe ponieważ pozwala mi na zachowanie pewnego dystansu i jest to bardziej profesjonalnie odbierane.

 

Jeśli rozmawiam z osobą pełniącą jakąś funkcję w społeczeństwie czy wykonuje zawód zaufania publicznego zwracam się wtedy adekwatnie do tej funkcji : ,,Panie profesorze, Pani mecenas, Panie rejencie, Pani doktor etc.".

 

Zwracanie się do takich osób samym ''Proszę Pana, Proszę Pani'' byłoby olbrzymim nietaktem z mojej strony dlatego nigdy sobie na to nie pozwolę.

 

Inaczej sytuacja wygląda jak jestem w środowisku w którym każdy zwraca się do każdego po imieniu (praca, forum internetowe, siłownia, klub bokserski etc) wtedy nie mam żadnych oporów ponieważ jest to umowne i takie zasady obowiązują w określonej społeczności.

 

Chyba, że mam do czynienia w takich miejscach z osobą wyraźnie ode mnie starszą lub będącą zdecydowanie wyżej w hierarchii społecznej wtedy asekuracyjnie zwracam się ''Per Pani, Per Pan lub właśnie tytułem"

 

Tak samo nigdy nie podaje takim ludziom pierwszy ręki, nigdy też nie podaje pierwszy ręki kobietom i osobom starszym

 

Po co to piszę? Ponieważ chciałbym przypomnieć każdemu podstawowe zasady savoir-vivre.

 

1. Przejście na ''Ty'' w sytuacjach zawodowych może ZAPROPONOWAĆ osoba będąca wyżej w hierarchii społecznej.

2. Przejście na ''Ty" w sytuacjach prywatnych może ZAPROPONOWAĆ osoba starsza osobie młodszej, kobieta mężczyźnie.

 

Jeśli ktoś na ulicy pyta mnie o drogę i zwraca się do mnie per Pan to ja też zwracam się do niego per Pan. Jeśli zwraca się do mnie ''na Ty''to ja i tak będę do niego mówił per Pan, żeby się zreflektował i poprawił.

 

Nie proponujemy przejścia na Ty osobom dla których kontakt z nami jest częścią obowiązków służbowych(pracownicy banków, sprzedawcy itd)

 

Jeśli osoba X przechodzi na ''Ty'' bez uprzedniej PROPOZYCJI a osoba ''Y'' nadal zwraca się do osoby X ''per pan" to oznacza, że osoba Y nie wyraża na to zgody a osoba X powinna wrócić do starej formy.

 

Zwracanie się do ludzi zwrotem ,, Panie Adamie, Pani Kasiu etc''jest dopuszczalne tylko w dwóch przypadkach :

 

1) Jeśli znamy daną osobę dobrze i zostanie to przez nią w milczący sposób zaaprobowane (można to wyczuć, wystarczy trochę poobserwować)

2) Jeśli chcemy wskazać na konkretną osobę z jakiejś większej grupy ( przykładowo jest czterech mężczyzn a my chcemy się zwrócić konkretnie do Jana to wtedy prosimy PANA Jana)

 

Dziękuję za uwagę, ale musiałem to napisać ;) 

 

Wiem, że większość forumowiczów zna te zasady, ale lepiej o tym wspomnieć bo pracując z ludźmi spotkałem się przez lata z takim prostactwem, że można o tym napisać książkę.

 

I to nie tylko chodzi przechodzenie na ''TY'', ale również o wiele innych kwestii.

 

Pozdrawiam

 

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 12
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co napisałeś to są po prostu podstawy wychowania jakie wynosi się z domu rodzinnego. A jakie jest wychowanie w porozbijanych i poobijanych rodzinach, to sam wiesz.

Żeby zachować dystans do pewnych osób , najlepiej nie przechodzić na "TY" . Wystarczy zwykła uprzejmość typu (dzień dobry, co słychać ). Przejście na TY w pracy jest często ułatwieniem kontaktów nawet 

z bardzo młodymi osobami .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że jest to też spowodowane brakiem ogłady.

 

Sorry, ale koleś, który całe życie wychowywał się w Polsce(mój znajomy), wchodzi do placówki banku i zwraca się na ''Ty'' do kasjerki. 

 

Nie da się tego wytłumaczyć. 

 

Tylko, że później ja wychodzę na buraka bo gdy wchodzę do środowiska ''mieszanego''(kobiety i mężczyźni) to nigdy nie podaje nikomu ręki zamiast tego mówię głośne ''cześć''.

 

Jest to zgodne z zasadami dobrego wychowania, ale o tym nikt nie wie i znajomi mają pretensję, że im pierwszy ręki nie podaję jak wchodzę np do pubu ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam tak samo. To masowe "tykanie się" wszystkich ze wszystkimi to jest chyba trochę efekt inwazji amerykańskiej mentalności. Tam wszyscy są na "ty", to i u nas zaczęli to małpować. Problem w tym, że u nas bycie na "per Pan" to naturalna rzecz, szczególnie w relacji zawodowej, oficjalnej. A przejście na "ty" zawsze było wyrazem jakiejś zażyłości i tak jest zakodowane w kodzie kulturowym. I osoba, z którą się przeszło na "ty" od razu podświadomie traci pewien dystans do nas. To jest zresztą temat szerszy - jak bezmyślne kopiowanie pewnych koncepcji, bez uwzględnienia specyfiki danego kraju, potrafi prowadzić do tragikomicznych efektów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wypas W pracy spoko.

 

U mnie w firmie wszyscy są na Ty i jest to normalne, ale nawet tam do ludzi, którzy pracują w innych działach a są ode mnie wyraźnie starsi zwracam się ''Per Pan'' wiem, że nie muszę ale robię to z szacunku i asekuracyjnie ;)

 

Tak samo na siłowniach, w klubach bokserskich etc.

 

Chociaż nawet tam się asekuruję czasami.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś pyta mnie np. o drogę, mówiąc na "Ty" i będąc przy tym uprzejmym, to nie mam z tym problemu. Samemu też często zwracam się w ten sposób do nieznajomych osób w podobnym wieku, lub młodszych. Upraszcza to komunikację i dodaje trochę luzu. Nie widzę w tym nic złego :)

Edytowane przez Master
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, dobryziomek napisał:

Jest to dla mnie komfortowe ponieważ pozwala mi na zachowanie pewnego dystansu

Dystans najważniejszy. Mój młody, niedoświadczony jeszcze znajomy załapał się do zachodniego korpo i tam szef od razu zaproponował by przeszli na "ty". Młody zarabia ułamek tego co płacą na zachodzie, w każdej chwili mogą go zwolnić a on się cieszył jak głupi do sera że ma szefa kumpla. W takim układzie rozluźnianie relacji to co najwyżej sposób ułatwiający manipulację i maskowanie nadużyć. I młody się o tym przekonał dopiero jak jego "szef kumpel" chciał nagiąć regulamin pracy na swoją korzyść, jego kosztem. W końcu kumplom się nie odmawia...

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest ciekawy temat.

U nas forma "per Pan" jest domyślna. A juz na przykład w USA - jest to forma że tak powiem "nobilitująca"

Czyli - jesli ktoś jest kims ważnym, wyżej postawionym, znacznie starszym - to się używa per "sir"

Na przykład w amerykańskim woju per "sir" mówi sie do starszego stopniem. Nie wiem jednak o ile starszego.

 

A normalnie - na ty i koniec.

 

U nas dokładnie przeciwnie - przejście na "Ty" wymaga albo zaprzyjaźnienia się, albo czestego kontaktu i tak dalej.

Niby jest tak zwanie "ogólnie przyjetym", że nauczyciel do ucznia mówi per "Ty". Albo - sąsiad z podwórka jesli pamięta Cię jako dziecko.

 

Nie wiem co jest lepsze - czy forma amerykańska czy nasza. I jedno i drugie ma swoje plusy.

 

Z racji, że bardzo poważnie wyglądam - mało ludzi mówi mi "na Ty" bez uprzedniego przejścia na tę formę. Ale mam taką zasadę - jesli ktoś mi powie "na Ty" - to ja jemu od razu tak samo mówię na Ty.

Mnie to nie denerwuje, nie miałbym wiekszych zastrzeżeń gdyby na przykład ktoś w sklepie czy gdzieś tam (nieznany) powiedział mi "na Ty". Ale ja wtedy jemu tak samo, niezaleznie czy to małolat czy starzec.

No panie kolego - albo są jakieś zasady albo nie ma - jak to trafnie ujął docent Szelestowski - zwracając się do magistra Kruszewskiego w "Barwach Ochronnych" Zanussiego z 1976 roku.

 

Jedno jest pewne - nie znam ani jednego przypadku w Polsce, w ktorym mowienie sobie "na Ty" nie nastąpiłoby wskutek:

1. Spędzenia upojnej nocy z damą

2. Napicia się wódki

 

Wniosek - idąc do burdelu licz się z tym, że z divami będziesz "na Ty" bez brudzia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcami i uważam że w pracy powinno się zwracać do siebie per pan. Inaczej ta praca staje się niepoważna, a ludzie pozwalają sobie na zbyt dużo generalnie. Żyjemy w czasach powszechnego chamstwa, prostactwa i pasywnej agresji gdzie nikt nie powie prosto w twarz co mu na sercu leży tylko kopie pod drugim dołki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szacunek dla drugiej osoby powinien być niezależnie od tego czy się jest 'na ty' czy 'per pan'.

 

Z racji spędzenia trochę czasu w Anglii do wszystkich zwracam się 'na ty', co więcej sam młodszym oferuję taką formę gdy zwracają się do mnie 'per pan'. Chyba kwestia przyzwyczajenia.

 

Wyjątkiem są osoby, które ewidentnie i kulturalnie zwrócą mi uwagę, że sobie tego nie życzą. Nie ma wtedy dla mnie problemu.

 

Według mnie nie trzeba sobie 'panować' żeby podczas rozmowy okazywać szacunek drugiej osobie ale zgadzam się z tym, że sporo ludzi po przejściu 'na ty' ten szacunek gdzieś traci... Dziwne to trochę ale cóż... nie każdy musi być wśród moich znajomych a takowa selekcja właśnie po przejściu 'na ty' się zaczyna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie to powszechne już i nachalne przechodzenie na "Ty" wnerwia okropnie. Zdecydowanie nie trafiłem w swoje czasy.... Uważam że to kolejny przejaw upadku cywilizacji.

Świat, w którym mówiono sobie per "Pan", "Pani" był dużo kulturalniejszy i bardziej uporządkowany.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W angielskim również wyczuwalna jest różnica między np. "Are you sure Mr Brown" a "Are you sure Bill?

Skracanie dystansu może być niefajne, gdy dajmy na to szef powie ci 'spadaj kutafonie" zamiast 'szanowny panie złamasie, jest pan proszony o przemieszczenie się do miejsca, gdzie nie będę mógł pana dostrzec nieuzbrojonym okiem'. :)

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem z podejścia Jankesem, bo nie lubię jak ktoś mi "panuje", jednakże zgodnie z zasadami kindersztuby, tak jak mężczyzna nie podaje pierwszy dłoni kobiecie, tak samo czekam, gdy ktoś zaproponuję mi przejście na ty w paru przypadkach: jest to kobieta, jest to ktoś starszy albo bardziej "utytułowany" ode mnie. Są oczywiście wyjątki: jak mi młoda laska albo inny młodziak po jakimś moim szkoleniu czy wystąpieniu wali do mnie panie (i tu tytuł wizytówkowy jeden czy drugi), to szybko skracam dystans, bo mnie to mierzi i dodaje lat :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 11.02.2019 o 21:07, Kleofas napisał:

Taki mamy sformalizowany język. Podobnie jest w języku hiszpańskim

W Hiszpanii rzadko kiedy używają "usted" czy "ustedes".
Ponieważ dla nich jest to budowanie dystansu i niechęci do siebie.
Nawet w pracy często do klienta mówią na Ty.

Moim zdaniem mogli by w Polsce znieść tą całą formalizację języka.
Jakimś dziwnym trafem w bardziej otwartych i bogatych krajach forma ta nie występuje.
W USA, UK to jest norma, że obcy człowiek Ci powie "Good morning", "How are you?" "Are you okey?" etc.

W Polsce mamy bardzo ponury klimat, ludzie są nieufni i skądś się wzięło powiedzenie "Polak Polakowi wilkiem".
Nie twierdzę, że to wszystko wina sformalizowanego języka, bo dochodzi do tego jeszcze mentalność komunistyczna i cała tragiczna historia Polski.
Aczkolwiek niepotrzebna formalizacja języka usprawiedliwiana rzekomym szacunkiem tylko pogłębia dystans międzyludzki.

W Stanach i innych krajach anglojęzycznych nikt nie używa formalnych zwrotów i co?
Oznacza to, że Anglosasi się nie szanują, bo ja mam źle, on musi mieć jeszcze gorzej(normalna sytuacja w Polsce)?
Nic bardziej mylnego.

Tutaj eksperyment dotyczący znieczulicy społecznej oraz ogółem ludzkiej solidarności.
W lewym narożniku bliżej nam mentalnie i kulturowo Rosja vs "Wielki Brat Patrzy" USA zza oceanu.
 


czy
 


Wnioski pozostawiam wam.

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.