Skocz do zawartości

Terapia małżeńska


Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, Nerwicowiec75 napisał:

Dzięki wylaniu żalów (głównie ze strony żony) potrafiliśmy o tym porozmawiać przy mediatorze i wyjaśnić, przynajmniej częściowo , i napięcie zeszło na jakiś czas . Ale później znowu to samo . 

Z czasem jak chodzę na ta terapię to coraz bardziej wychodzę z niej wkurwiony .

Czy ty wylałeś swoje żale? Z tego co piszesz, to raczej jesteś introwertykiem i chyba nie powiedziałeś co ciebie denerwuje. Niestety wpadasz regularnie w krzyżowy ogień jajników i jesteś nieprzygotowany na taki atak. Chcesz wprowadzić pewne nawyki w domu, czy wcześniej równie konsekwentny byłeś / jesteś ? Czy określiłeś jasno swoje oczekiwania i jak ich nie respektowanie na ciebie działa? Czy jest to tzw ukryty kontrakt, że oczekujesz czegoś, co inni bagatelizują.

 

7 godzin temu, Nerwicowiec75 napisał:

Ja potrafię jakoś odpuścić , odłożyć swoje męskie żądze i potrzeby na bok , a ona nie.

Czy zakomunikowałeś jej to? Z drugiej strony, czy masz inne męskie żądzę niż seksualne? Czy masz przestrzeń i czas tylko dla siebie? Ty nie jesteś wzorowym mężem, a ona też nie jest przekładową żoną.  Czy wychodzisz sam by spotkać się ze znajomymi? Dla twojej żony gradacja jest jednoznaczna: dziecko > rodzina > ty. To jest naturalne. Zacznij się sam troszczyc o swoje samopoczucie i przesatań zwracać uwage na to co mówi czy wręcz drwij z tego. Patrz co robi. Jeżeli brak seksu jest tu problemem, to jest wiele problemów na rozwiązanie tego. 

 

7 godzin temu, Nerwicowiec75 napisał:

Widzę coś , co mi przeszkadza i BOJE się odezwać , bo będzie źle.  Dałem sobie wejść na banie i mam teraz tego efekty . 

Operujesz wewnątrz ramy i zasad swojej żony. Są następujące opcje:

* określasz zasady w domu i dochodzicie do kompromisu, że obydwoje będzięcie respektować te które są dla was najwazniejsze.

* jasno określasz, że brak szacunku nie będziesz tolerował (stanowczo i spokojnie)

* przejmujesz męskie obowiązki i określasz cele swoje i rodzinne i zaczynasz je realizować w dokladnie tej kolejności.

* robisz rachunek sumienia i odpowiadasz sobie na pytanie, czy jesteś takim ojcem jakiegoś chciałbyś mieć czy takim jakiego miałeś

Musisz zakceptować, że rozstanie nastąpi. Musisz zacząć ogarniać sprawy na które masz wpływ, czyli siebie przede wszystkim. 

 

7 godzin temu, Nerwicowiec75 napisał:

Poszedłem na ta terapię z uczciwej chęci pracy nad sobą i związkiem .

Jak napisano wcześniej, terapia małżeńska nie pomaga w niczym.

 

jak @Gr4nt napisał. Pozycja Glovera to twoja biblia i powinineś ją przeczytać co najmniej 3 razy. Polecam w oryginale. Po tym bedzie czas na następne redpilow ksiązki. Ogarnij siebie i swoje zycie najpierw, bo tu jest największy problem. 

 

Pozdrawiam 

PB

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Nerwicowiec75 napisał:

Może jak się rozkręci tutaj dyskusja , to opowiem o kolejnych faktach i coś chłopy podpowiecie . 

Realna skutecznosc wszelkich współczesnych (zwłaszcza z paniami terapeutkami) terapii małzeńskich jest żenująco niska.

Terapie małzeńskie to forma wyciągania kasy od ludzi (nieważne czy płaci za to się prywatnie czy płaci za to państwo) - bez żadnej odpowiedzialności ze strony terapeuty.

Bo gdyby nawet nic z tego nie wyszło (a prawie zawsze nic z tego nie wychodzi) - to terapeuta powie - "co ja moge, co ja moge, na siłę nie zmuszę"

I kaska leci. Spokojnie, luzacko i pewnie. Bo problemów w małzeństwach nie brakuje.

 

Moja porada jest jedna - rozwód po dobrym przygotowaniu się do tego zadania.

 

Im szybciej wymiksujesz się z niszczącego Cię położenia, w ktorym teraz jestes - tym dłużej będziesz żył.

 

Rozwodu się nie bój - nie Ty pierwszy i z całą pewnością nie ostatni.

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nerwicowiec75 Rozwód to raczej ekstremalne rozwiązanie problemu. Wtedy, kiedy spraw rzeczywiście nie da się rozwiązać i jedna ze stron nie wykazuje chęci rozwiązania problemu. Tutaj najłatwiej przedstawiane, bo większość facetów trafiła na forum w trakcie albo po. Bracia powinni wspierać jak odzyskać ramę i zacząć żyć wg własnych zasad.

Popraw mnie jak źle piszę. Ja uważam, że małżonka chce naprawić sytuację w związku, ale czuje się, że jak wszystko sama musi robić i wzięła sprawy w swoje ręce, bo do tej pory tak robiła z większością rzeczy. 
Swoim podejsciem, zmusiłeś ją do obrania roli prowadzącej w związku przez kilka powodów. Sam nie potrafisz prowadzić rodziny i swoje frustracje przelewasz na nią. To jest Twoja wina, że nie potrafisz prowadzić i od ciebie zależy czy coś z tym zrobisz, czy nie. Większośc kobiet nie chce odpowiedzialności za sprawy, za które powininen wziąć facet. Zacznij podejmować racjonalne decyzje i przestań się kręcić w miejscu.

To, że cie biorą w krzyżowy ogien to jest też twoja wina. Dajesz sobie wejśc na głowę wszystkim do okoła. Piszesz o konsekwencji, a wydajesz się że sam konsekwentnie nie działasz tylko latasz po omacku. 

Wg mnie powinineś zaproponować zmianę psychologa. Najlepiej znaleźć nowego sam i powiedzieć żonie dlaczego chcesz zmienić na nowego. Zacznij rozmawiać, a nie słuchać. Uspokuj się i podejdź do sprawy bez emocji. W bitwie na emocje  stoisz jako facet po przegranej stronie. Z kobietą jak z dzieckiem i często emocje można bardzo łatwo rozładować kierując uwagę na inne tory lub wprowadzić odobinę humoru i dystansu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli jakakolwiek terapia, to powinieneś się na nią sam udać i to koniecznie do mężczyzny, choć i to niczego nie gwarantuje jak trafisz do białorycerza. Tylko nie mów o tym małżonce, bo tylko zyska dodatkową amunicję, czy to w codziennych kłótniach czy w sądzie.

 

Warto też w ramach szeroko rozumianej terapii zacząć trenować sztuki walki. Sam kiedyś byłem bardzo nerwowy i pełen kompleksów, nie wiem czy nie więcej niż wszyscy terapeuci razem wzięci nie pomogły mi treningi boksu z trenerem, który wyglądał na niezłego zakapiora, klasycznego badboya. Nie znaczy to oczywiście, że zacząłem się zachować jak on, bo sprawiał wrażenie nieco zagubionego, ale stałem się zdecydowanie mniej grzeczny i bardziej zdecydowany.

 

Terapia par to kompletna porażka, a im większe miasto tym większa. Mężczyzn terapeutów par jest jak na lekarstwo, a co druga terapeutka to jeśli nie zdeklarowana, to co najmniej kryptofeministka. Raz udało mi się trafić na sensowną terapeutkę, ale specjalnie szukałem kobiety przynajmniej 50-letniej, ze względu na mniejsze ryzyko zarażenia feminizmem. Mimo jej najszczerszych chęci i obiektywizmu i tak przerwałem trwającą pół roku terapię, bo zmiany na lepsze były krótkotrwałe i po kilku miesiącach nasilonych awantur, kiedy to wielokrotnie nocowałem poza domem, udało mi się samodzielnie naprostować relacje z partnerką. Przypuszczam, że dla wielu kobiet pójście na terapię oznacza, że jesteś słaby i stanowi dodatkowy argument, żeby się ciebie pozbyć.

 

Edytowane przez Klapaucjusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich doświadczeń:

Terapia przydatna aby zrozumieć mechanizm wadliwie działającego związku.

Ale : Terapia nie ma na celu ratowanie związku a zrozumienie jak funkcjonuje. Terapia nie leczy a diagnozuje ! Oboje małżonków muszą chcieć i mieć siły aby pracować nad sobą i akceptować zakres i kierunek zmian. Z reguły cele i oczekiwania wobec terapii są rozbieżne i brak woli zmian i efektów brak.  W większości terapia to tylko przygotowanie pod przyszłą rozprawę i budowanie pozycji ofiary przez kobietę w celu orzeczenia o winie lub zyskaniu korzyści typu kontakty z dziećmi. Dobrze jest jeżeli terapia pozwoli na np. dobry rozwód i poukładanie wzajemnych relacji.

Terapia nie zrobi z Ciebie samca. Zwłaszcza terapia prowadzona przez kobietę.

 

Najważniejsze : budowac własną wartość. Kobiety to suki (w sensie jak psy) czują instynktem siłę, pewność siebie, pozycję, emocje samca.

Ja zacząłem ćwiczyć na siłce , biegać , wstąpiłem do WOT, ćwiczę  KravMagę. Zrzuciłem kilka kilo. Lepiej się czuję fizycznie, a jak mi odpierdala to po bieganiu czy ostrym treningu mózg przestaje się tak lasować. Człowiek zauważa że są inni dokoła, zaczyna coś robić, zaczyna być w grupie samców gdzie sa szybko przywracane proste zasady i zachowania. Tam nie liczy się czułość czy zgadywanie życzeń księżniczki... Liczy się tylko to kim jesteś i czy potrafisz wywalczyć pozycję w grupie.

 

Może nagle się okazać że żona zacznie za Tobą szaleć bo poczuje twoją siłę. I im mniej będziesz prosił tym bardziej będzie się łasić. Może być tak że już nie będziesz tego potrzebował i to Ty ją kopniesz...

 

 

Edytowane przez ntech
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden z chłopaków napisał , że rozwód to raczej "ekstremalne rozwiązanie problemu". Nie, to najbardziej cywilizowane rozwiązanie problemu , tym bardziej cywilizowane jesli jest sie odpowiednio zabezpieczonym np. intercyzą (wciąż rzadkie)  ale nadal nie jest to warunek uniemożliwiający, dobre rozstanie się . "Ramę" lub własne zasady bądź próby uzdrowienia można wdrażać wtedy gdy mówi się do pani i gdy cały czas jest się stroną wiodącą a nie wtedy gdy jest sie w głębokiej....d(efensywie) bez oceniania dlaczego ale jest się trochę kolejnym tyle że dużym dzieckiem. W takich sytuacjach jak powyższe należy zastosować najmniej bolesny exit plan. 

Edytowane przez Personal Best
treść uzupełnienie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie to nie jest tak, że ja jestem takim pizdusiem pod pantoflem. Mam w domu dużo do powiedzenia. Nie jest tak jak tutaj napisał kolega wyżej , że ona przejęła męskie obowiązki i ma dość fajtłapy . Co należy do mężczyzny jest zrobione , kasa zarobiona , nic w domu nie jest rozpieprzone , dzieci ogarnięte jak trzeba . Swoje pasje też spełnia. Sportowe itp. 

Mam też wrażenie , że żona  czuje się niezależna , jakby jej wisiało czy ja się wkurwie, czy nie , czy poczuje się źle czy nie, czy wypierdole z domu czy nie .  

 

Faktycznie natomiast jest tak, że rozwodem trzyma mnie w szachu i jakoś nie mogę jeszcze się przestawić na to , że to już jest w drodze i nieodwracalne (jak piszecie wyżej ) . Sumiennie węrtuje wątki w poszukiwaniu sensu jak to przeżyć . Nie mogę się jeszcze z tym pogodzić . 

Faktem jest że terapeutka do zmiany , to na 100 %. Np jak mówię jej że moja żona jest zimna , odtrąca mnie za każdym razem jak chce seksu czy zwykłego ciepła od żony to słyszę że jestem jeszcze takim dzieckiem , co potrzebuje ciepła i miłości . Powiedzcie mi chłopy czy tak jest%? Brak mi dojrzałości ? 

Jak kiedyś byłem świadkiem , że żona mnie obgadala z koleżankami używając inwektywów i przedstawiłem to na terapii , to usłyszałem że .."pewnie nie potrafi Pan wybaczyć ?".   I tak kurwa w kółko .

Widzę tylko w oczach terapeutki współczucie do żony .

 

Tylko zastanawiam się jeszcze czy do zmiany terapeuta , czy w pizdę z tą terapia . Wolę iść na indywidualna i sobie pomóc chyba. 

 

Edytowane przez Nerwicowiec75
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Nerwicowiec75 napisał:

jak mówię jej że moja żona jest zimna , odtrąca mnie za każdym razem jak chce seksu czy zwykłego ciepła od żony to słyszę że jestem jeszcze takim dzieckiem , co potrzebuje ciepła i miłości . Powiedzcie mi chłopy czy tak jest%? Brak mi dojrzałości ? 

We wklejonej audycji są odpowiedzi na te pytania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Nerwicowiec75 napisał:

Jak kiedyś byłem świadkiem , że żona mnie obgadala z koleżankami używając inwektywów

Jesli tak było  - doradze w ten sposób. Zanim żonę poinformujesz o rozwodzie - stań na głowie i spróbuj namierzyć kiedy i z kim Cię zdradziła.

Bo to, że zdradziła - jest niezwykle wysoce pewne.

 

Każda, bez dyskusji każda zona obrabiając dupę mężowi - nie ma do niego szacunku i automatycznie oraz bezdyskusyjnie wystawia ogłoszenie "szukam kochanka"

Z uwagi na fakt, że na takie ogłoszenie odpowiedź (i realizacja) jest natychmiastowa - szukaj dowodów zdrady.

Przydadzą się.

 

Z uwagi na fakt, że miewałem i miewam okoliczności z mężatkami - zawsze, ale to bez dyskusji zawsze zdradzająca męzatka najpierw zaczyna dawać do zrozumienia, że jej mąż jest taki, sraki i owaki.

Nigdy nie przespałem się z mężatką, która miałaby dobre zdanie o mężu.

To jest schemat, ktory działa z konsekwencją grawitacji na ziemi. Tej ziemi.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Personal Best napisał:

Jeden z chłopaków napisał , że rozwód to raczej "ekstremalne rozwiązanie problemu". Nie, to najbardziej cywilizowane rozwiązanie problemu , tym bardziej cywilizowane jesli jest sie odpowiednio zabezpieczonym np. intercyzą (wciąż rzadkie)  ale nadal nie jest to warunek uniemożliwiający, dobre rozstanie się . "Ramę" lub własne zasady bądź próby uzdrowienia można wdrażać wtedy gdy mówi się do pani i gdy cały czas jest się stroną wiodącą a nie wtedy gdy jest sie w głębokiej....d(efensywie) bez oceniania dlaczego ale jest się trochę kolejnym tyle że dużym dzieckiem. W takich sytuacjach jak powyższe należy zastosować najmniej bolesny exit plan. 

To niech inni, którzy mają dzieci się wypowiedzą, czy polecają innym braciom z całego serca przechodzić przez to piekło. Mój znajomy się rozwodzi i chociaż widzi światełko w tunelu, to wolałby naprawić relacje jeżeli byłyby naprawialne. On jednak próbował przez 2 lata i nic to nie dało, dzicko podrosło i zobaczyło i zrozumiało, że ojciec się starał i żadne oczernianie przez matkę nie zmieni jego podejścia do ojca. Inną sprawą jest sam ożenek. Intercyza powinna byc z automatu, chyba że obydwie strony wyrażą pisemnie inne zdanie na ten temat. Kolejny punkt w moim "przyszłym programie wyborczym". Z doświadczenia wiem, że nie ma dobrego rozstania dla oby dwóch stron, albo jest promil. Zawsze jedna ze stron jest pokrzywdzona i  miała inne oczekiwania. 

 

5 minut temu, Nerwicowiec75 napisał:

Popełniłem parę błędów

Opisz troche bardziej, bo coś czuję tu może być pies pogrzebany. 

 

6 minut temu, Nerwicowiec75 napisał:

W związku bardziej kuleje to , że żona (moim zdaniem) czuje się niezależna , jakby jej wisiało czy ja się wkurwie, czy nie , czy poczuje się źle czy nie. Taka olewka . Albo jak mnie czymś wkurwi i wyrzucę to z siebie z to potem słyszałem , jak koleżankom gada że "znowu wkurwiony chodzi .... Eeee tam " . 

Co ona ci powiedziała? Co wg niej kuleje? Dlaczego sie wkurwiasz? Czy chciałbyś czas spędzać z osobą, która się ciągle denerwuje niezależnie czy o głupoty czy nie. Czy raczej z taką co ma pozytywne podejście do życia. Ona wie, że dla niej głupota to dla ciebie sprawa bardzo istotna? Sam chodziłem bardzo zdenerwowany i się stersowałem z byle powodu. Zrozumiałem, że tak dalej nie pociągnę sam czy w rodzinie. Pomyśl nad tym. 

 

Denerwowanie z byle głupstw to również oznaka słabości i kompleksów. Negatywne emocje cię zatrzymają w miejscu, a pozytywnym podejściem rozwiążesz wiele problemów i wiele zyskasz. 

 

13 minut temu, Nerwicowiec75 napisał:

Co należy do mężczyzny jest zrobione , kasa zarobiona , nic w domu nie jest rozpieprzone , dzieci ogarnięte jak trzeba . Swoje pasje też spełnia. Sportowe itp. 

Jedno pytanie i szczera odpowiedź. Dla czego i kogo to robisz i czego oczekujesz w zamian? Wydaje mi się, że tutaj mamy jakiś ukryty kontrakt. Czy manipulujesz casami faktami, dla osiągnięcia własnych korzyści. Niedopowiadasz czasem, by nie wyjść na osobę słabą? Często bycie słabym jest mylone z wrażliwością. Ty ewidentnie oczekujesz uznania w rózny sposób za twoje wysiłki, choć wydaje ci się że dajesz bezinteresownie.

 

25 minut temu, Nerwicowiec75 napisał:

Jak mówię jej że moja żona jest zimna , odtrąca mnie za każdym razem jak chce seksu czy zwykłego ciepła od żony to słyszę że jestem jeszcze takim dzieckiem , co potrzebuje ciepła i miłości . Powiedzcie mi chłopy czy tak jest%? Brak mi dojrzałości ? 

Czu jesteś zadowolony z relacji jakie miałeś z rodzicami? Czy miałeś dzieciństwo jakie chciałes? Jesteś tu anonimowy, więc odpisz szczerze jak chcesz pomocnej odpowiedzi. Żona nie jest od naprawienia ciebie i uzupełnienia twojej potrzeby bliskości. Ona nie jest twoją matką aby ci to dać. Wydaje mi się, a nie jestem psychologiem, że brakowało ci bliskości albo akceptacji od strony rodzica w dzieciństwie, a drugi był mało obecny.

 

33 minuty temu, Nerwicowiec75 napisał:

Tylko zastanawiam się jeszcze czy do zmiany terapeuta , czy w pizdę z tą terapia . Wolę iść na indywidualna i sobie pomóc chyba. 

Jak podejmiesz taką decyzję to wg mnie tylko zyskasz w oczach żony. Ona nie chce się jeszcze rozwodzić, chociaż jej obojętność nie jest najlepszym prognostykiem. 

 

NO MORE MR. NICE GUY - Robert Glover 

Nic innego nie dotykaj wcześniej jeżeli 3 razy nie przeczytasz tej książki. 

 

12 minut temu, Bonzo napisał:

Jesli tak było  - doradze w ten sposób. Zanim żonę poinformujesz o rozwodzie - stań na głowie i spróbuj namierzyć kiedy i z kim Cię zdradziła.

Bo to, że zdradziła - jest niezwykle wysoce pewne.

 

Każda, bez dyskusji każda zona obrabiając dupę mężowi - nie ma do niego szacunku i automatycznie oraz bezdyskusyjnie wystawia ogłoszenie "szukam kochanka"

Z uwagi na fakt, że na takie ogłoszenie odpowiedź (i realizacja) jest natychmiastowa - szukaj dowodów zdrady.

Przydadzą się.

 

Z uwagi na fakt, że miewałem i miewam okoliczności z mężatkami - zawsze, ale to bez dyskusji zawsze zdradzająca męzatka najpierw zaczyna dawać do zrozumienia, że jej mąż jest taki, sraki i owaki.

Nigdy nie przespałem się z mężatką, która miałaby dobre zdanie o mężu.

To jest schemat, ktory działa z konsekwencją grawitacji na ziemi. Tej ziemi.

One myślą, że tak mężczyznę zmotywują do działania, kiedy inne sygnały zawiodą. Może zdradziła, może nie. Ja bym jednak odebrał całą sytuację jako możliwość stania się kimś lepszym. Rozwiedzie się, albo nie i tyle. Niech się owszem przygotuje na taka ewentualność, ale IMO może popracować nad problemami i nawet przez rozwód stać się lepszą osobą. Zdrady są konsekwencjami braków w związku. Faceci i kobiety zdradzają, każdy z innych powodów, a to, że sypiasz z mężatkami nie świadczy tak samo o nich jak o Tobie. Kobiety, które mają silnych facetów, pewnych siebie i swoich zalet nie mają potrzeby zdradzać. Faceci takich kobiet nie rozważaja nad tym, czy zona poszła bokiem. Znają swoją wartość, przez co ich partnerka jest jej także świadoma. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Nerwicowiec75 napisał:

rozwodem trzyma mnie w szachu

Jesteś na początku tej drogi a już tyle wiesz o swojej sytuacji. Jestem pod wrażeniem, bo mi taka autodiagnoza zajęła długie miesiące. Masz świadomość, że przegrałeś kilka bitew. Wiesz, że grasz wg jej zasad. Wojna ciągle się toczy. Zacznij działać! 

 

Ja dodam od siebie jako 40+ dzieciaty i doświadczony:

1. Tej intymności już NIGDY z nią nie będziesz miał, teraz to tylko hak na Ciebie.

2. Twoja relacja z dziećmi, to też Twój słaby punkt. Ona to wykorzysta. Pokaż jej, że aż tak Ci nie zależy. Dla jej nowego życia to komplikacje i raczej nie będzie chciała zostać matką na 100%etatu. Nie staraj się przejąć roli ojca i matki. Poluzuj dyscyplinę dla dzieci, bo ona już gra z Tobą w dobry-zły policjant. 

3. Zaraz będziesz miał do rozpracowania temat lokum dla siebie. Przemyśl i przygotuj plan awaryjny, bo możesz być zmuszony do wyprowadzki. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Bonzo napisał:

Jesli tak było  - doradze w ten sposób. Zanim żonę poinformujesz o rozwodzie - stań na głowie i spróbuj namierzyć kiedy i z kim Cię zdradziła.

Bo to, że zdradziła - jest niezwykle wysoce pewne.

 

 

 

Ale skąd ten wniosek ? Ona obgaduje koleżankom , a nie jakimś gachom . Druga sprawa mi te sie zdarzało, że mówiłem w niedyplomatyczny sposób o niej , jak siedziałem na piwie z kumplami , jak byłem wkurwiony po kolejnej awanturze . Ona wtedy też była pod wpływem . I wcale jej nie zdradziłem , a używałem niecenzuralnych słów. 

 

Z drugiej strony jak mam ja sprawdzić? Wynająć detektywa ? Do telefonu nie mam dostępu , tak jak i ona do mojego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Tim2049 napisał:

3. Zaraz będziesz miał do rozpracowania temat lokum dla siebie. Przemyśl i przygotuj plan awaryjny, bo możesz być zmuszony do wyprowadzki. 

4. KASA. KASA misiu KASA.

Czyli - odkładaj kasę "na boku". Chowaj w GOTÓWCE u przyjaciela do ktorego masz 100% zaufania.

Może być to ojciec, może być to brat. Może to być kumpel.

W żadnym razie siostra czy matka (solidarnośc jajników !)

 

Kasa będzie bardzo potrzebna na tak zwany - jak to mówią Amerykanie - "brand new start"

 

Przed swoim rozwodem wynosiłem szmalec (oczywiscie zarobiony przez siebie) z domu do jeszcze wówczas żyjącego mojego ojca. Na przechowanie. Rozumiał mnie doskonale i na tym świecie do dzis nikt o tym nie wie poza mną (bo ojciec umarł).

No i poza Wami, którzy teraz już wiecie - bo o tym właśnie czytacie.

 

Krótko mówiąc - wynoś kasę w bezpieczne miejsce. Tak samo jak panowie Bagsik i Gąsiorowski wyniesli kasę z ART-B.

 

inuty temu, Nerwicowiec75 napisał:

Ale skąd ten wniosek ?

Ze znajomości kobiecej natury i romansów z mężatkami :)

Sądze, że znajdzie się kilku braci, ktorzy potwierdzą moje podejrzenia. Podkreślam - PODEJRZENIA.

2 minuty temu, Nerwicowiec75 napisał:

Ona obgaduje koleżankom , a nie jakimś gachom .

Rozmów z gachami raczej nie poznasz wprost.

2 minuty temu, Nerwicowiec75 napisał:

Druga sprawa mi te sie zdarzało, że mówiłem w niedyplomatyczny sposób o niej , jak siedziałem na piwie z kumplami , jak byłem wkurwiony po kolejnej awanturze . Ona wtedy też była pod wpływem . I wcale jej nie zdradziłem , a używałem niecenzuralnych słów. 

Bo facet inaczej nieco działa. Bardzo inaczej !

2 minuty temu, Nerwicowiec75 napisał:

Z drugiej strony jak mam ja sprawdzić? Wynająć detektywa ? Do telefonu nie mam dostępu , tak jak i ona do mojego. 

A tego to ja już nie wiem.  Bo za mało znam szczegółów jak to między Wami jest i było.

Ale stań na łbie i zacznij węszyć.

 

Co prawda ja w wiernośc żony nigdy nie wnikałem - bo nie miałem burzliwego rozwodu. Był jedynie drogi.

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, misUszatek napisał:

Zostawiła swoje nazwisko albo ma podwójne?

Tylko moje 

17 minut temu, Morfeusz napisał:

@Nerwicowiec75 Na 99% masz poroże takie, że sufit już rysujesz. Wynajmij detektywa i zbierz dowody.

Ta pseudo terapia jest po to, aby Cię upokorzyć ostatecznie, a ta pseudo terapeutka szybko dopełni dzieła zniszczenia.

Pewnie to śmieszne co napisze , ale znam ją na tyle że jestem pewien, że nie muszę golić poroża 

 

 

Kasę mam na swoim koncie , więc spokojnie , nikt tam nie wlezie. W razie czego wypłacę od ręki 

Edytowane przez Nerwicowiec75
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Nerwicowiec75 napisał:

Kasę mam na swoim koncie ,

Jesli w małzeństwie nie ma zniesionej wspolnoty majątkowej (a wiec wprowadzonego umownego ustroju majątkowego) - to nie istnieje takie pojęcie jak "na swoim koncie"

 

Co innego gdyby konto było nie na Ciebie ale na przykład na Twojego ojca lub brata.

Cytat

W razie czego wypłacę od ręki 

Na co bedzie jasny dowód w postaci śladu operacji bankowej wykonanej przed zniesieniem wspolnoty majątkowej przez rozwód i żona zażądać może podziału tej kasy - gdyż stanowi ona wspolny majątek.

Co innego gdybyś miał kasę w gotówce, otrzymaną od klientów też w gotówce (najlepiej bez f-ry) i szmalec ten zakopał w miejscu nieznanym żonie.

To co innego - nie udowodni Ci, że taka kasa była.

 

11 minut temu, Nerwicowiec75 napisał:

Pewnie to śmieszne co napisze , ale znam ją na tyle że jestem pewien, że nie muszę golić poroża 

Oł rili ?

Sądze, że na tym forum sa tacy, ktorzy na minutę przed wykryciem żoninej zdrady - dawali sobie ucinać za jej wiernośc rękę, nogę i jaja nawet.

 

Ale może sami się odezwą.

Edytowane przez Bonzo
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.