Skocz do zawartości

Czy mężczyźni biorą to co jest? Hipogamia?


Rekomendowane odpowiedzi

I to by było ok.

Też uważam, że należy ruchac wszystko co da się ruchać.

Gorzej, że mężczyźni oddają za to swoją wolność, forsę i mózgi.

 

Pamiętam resztki wiersza ze studenckiego kabaretu, spróbuję przekazać:

 

Umarł student, trafił do Św. Piotra, wyznaje grzechy a mianowicie że

- cytuję - "zgwałcił trzysta tysięcy kobiet, dwa samochody, psa i niewypał."

Patrzy Piotr na tego sierotę, pokiwał głową z litością i wpuścił go do nieba.

Student mowi do siebie w myślach:

"Jednak k-wa miałem głowę, że wyznałem mu tylko połowę".

 

Takie były czasy "za moich czasów".

 

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.02.2019 o 02:41, WitaminaD3 napisał:

Podsumowując, nie wiem po co mężczyźni ładują się w relacje, pisanie, spotkania i dawanie atencji z kobietami, które nie zawsze są ich pierwszym wyborem, są dla nich wybitnie atrakcyjne - nikt mnie nie przekona, że Ci wszyscy ludzie, którzy prowadzą zaniedbane kobiety to wybrali je bo tak im się podobały. Czy to jest przykład hipogamii?

Tutaj jest większość wyjaśniona. Zdaje się, że czytali książkę Buss'a.

https://kobieta.wp.pl/jak-wyglada-twarz-idealnej-zony-5982694541022337a

 

Rządzi bezwzględne prawo popytu i podaży na rynku matrymonialno-seksualnym, więc każdy mierzy na swoje aktualne możliwości.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atrakcyjna laska, to zawsze świadomość, że wielu będzie do niej podbijać. Większe też prawdopodobieństwo wychowywania nieswojego dzieciaka.

Druga sprawa, wszyscy tutaj wiemy, jak pięknie Panie potrafią udawać zainteresowanie tymi samymi rzeczami co facet, byle tylko osiągnąć cel.

Chodzi o to, żeby facet sobie pomyślał, o cholera interesujemy się podobnymi rzeczami, idealnie pasujemy do siebie ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.02.2019 o 08:40, The Motha napisał:

Kobiety inaczej na nas patrzą, inaczej widzą naszą atrakcyjność

A to bardzo ciekawe. :) W sumie to może być prawda. W końcu od nas się różnią.

 

Dnia 14.02.2019 o 11:01, Morfeusz napisał:

Dla mnie "świetna dziewczyna" to połączenie wyglądu i pewnych cech charakteru.

Czyli partnerstwo. Wzajemny szacunek no i cechy charakteru u mnie i u niej, które się przyciągają.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Vstorm napisał:

Czyli partnerstwo. Wzajemny szacunek no i cechy charakteru u mnie i u niej, które się przyciągają.

Partnerstwo się nie udaje moim zdaniem. To mężczyzna dominuje w związku i podejmuje ostateczne decyzje, a kobieta może mu doradzać, przedstawić własne zdanie i go wspierać.

Dlatego uważam, że dopiero połączenie odpowiednio wychowania, charakteru i wyglądu tworzy tzw. "świetną kobietę" jak to określił brat wyżej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Leniwiec napisał:

Atrakcyjna laska, to zawsze świadomość, że wielu będzie do niej podbijać. Większe też prawdopodobieństwo wychowywania nieswojego dzieciaka.

Druga sprawa, wszyscy tutaj wiemy, jak pięknie Panie potrafią udawać zainteresowanie tymi samymi rzeczami co facet, byle tylko osiągnąć cel.

Chodzi o to, żeby facet sobie pomyślał, o cholera interesujemy się podobnymi rzeczami, idealnie pasujemy do siebie ? 

Od razu pomyślałem o gejmerkach, kiedyś kompletnie nieobecne, ale mężczyźni czy chłopcy zaczęli odpływać więc poszukują jakiegoś zastępstwa w atencji, skoro nie ma jej na żywo to chociaż niech biegają za mną w grze itd. Śmieszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

8 godzin temu, Vstorm napisał:

Czyli partnerstwo

5 godzin temu, Morfeusz napisał:

Partnerstwo się nie udaje moim zdaniem.

 

Racja. Oczekiwanie od pań partnerstwa, które my mężczyźni rozumiemy jako partycypowanie w każdej sferze relacji (i brania odpowiedzialności) na równi jest nie realne. Panie chcą 'partnera', który będzie je wyręczał, organizował, zabawiał, i rozwiązywał problemy. Panie określają to jako 'mężczyzna się stara', 'zabiega o moje względy'. Jeżeli mężczyzna zacznie wymagać realnego partnerstwa, dowie się, że 'to mężczyzna ma się starać' i 'ty już o mnie nie zabiegasz'. Następnie zostanie wymieniony bez żadnego sentymentu, na kolejnego chętnego (wszak na orbicie krąży nie jeden satelita), gotowego zapewnić 'bezpieczeństwo' i 'stabilizację'.

 

Pozwolę sobie na pewną wizualizację.

 

 

alienlove.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Vstorm napisał:

Ona daje mi wsparcie, to ja jej dam wsparcie.

Związek to związek, a nie partnerstwo, wsparcia się szuka wśród przyjaciół, i rodziny jeżeli kontakty są dobre. Dla kobiet z którymi jest się w związku mężczyzna szukający u nich wsparcia jest słaby, to on ma dawać wsparcie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.02.2019 o 12:38, Ksanti napisał:

spora część mężczyzn poznaje kogoś dopiero wtedy kiedy to kobieta szuka i podrywa. A wiadomo kiedy następuje taki moment

A No tak jest często zgarniam zainteresowanie pań 30+ bądź od tych z "bonusem" jednak nie jestem zainteresowany zaczynać gry na czymś save. Wyprzystojniałem No nie trochę przykoksiłem ale za to status materialny się podniósł a ja za bankomat nie mam zamiaru robić. Gdzie były jak miałem 20lat peklowanie imprezowanie a teraz jeleń na ożenek :D

 

 

Edytowane przez CzarnyR
3 razy to samo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BaelishAle ja znam doskonale tą stronę.

Nie zrozumiałeś mnie. Wsparcie, to chodziło mi o coś za coś. Jeżeli ona mi ugotuje, to ja jej naprawię coś w domu. A przy okazji zrobię coś dla siebie. A nie to, że płakać w jej ramionach, bo to oznaka słabości. Wychować ją, ale szanować, a nie bić czy poniżać, jak to panie mówią, słysząc takie słowa. Ja sobie doskonale zdaję sprawę, że to ja mam być panem, a nie kobieta.

Dlatego napisałem; "coś w tym stylu".

 

Przecież jeżeli ona by mnie szanowała, to nie poniżałbym jej.

Zresztą ja tylko tak uważam, jakbym był w związku, ale że nie jestem i nie będę, bo nie chce, aby kobieta mnie zniszczyła, wbiła nóż w plecy i serce. To sobie darowałem długi czas temu związki. Szczególnie jeżeli zna się naturę kobiet. Albo inaczej, ja cały czas poznaję naturę samic, no i powiem, że nie chce mieć za bardzo z nimi do czynienia.

Seks? kilka minut przyjemności i tyle. A biały rycerz? Będzie miał złotą waginę przed oczyma.

W obecnych czasach wschodzenie w związek z kobietą to jak chodzenie po polu minowym. Ja już jestem na takim poziomie, że choćby kobieta się dwoiła i troiła, to nigdy jej nie zaufam. Nie po to co widziałem, słyszałem i czego byłem świadkiem. I to nie chodzi tylko o związki. Ale o wszystkie relacje z nimi związane, począwszy od patrzenia na pieniądze, po związki, dosłownie wszystko.

Ja tylko żałuje jednego, a bycia głupim jak but białym rycerzem, chociaż już wtedy zaczynałem mieć jakieś przebłyski, że coś jest nie tak. A białym rycerzem przestałem być, jeszcze zanim tutaj trafiłem.

 

Czy mężczyźni biorą to co jest? Brzmi pytanie autora tematu.

Tak biorą, bo są tak oczadzeni, że nie patrzą realnie, bo są zakłamani na temat kobiet i chcą okazywać komuś uczucia, w połączeniu z matrixem i durnym zasadom wpajanym przez społeczeństwo i piosenki disco polo. Nie widzą tej prawdziwej kobiecej natury. Oni nawet chcą okazywać komuś miłość i tą miłość chcą otrzymywać. U mnie to coś związane z miłością do kobiety nie istniej już. :) Szanuje je jako człowieka. Ale do związku? Nigdy. Owszem kocham zwierzęta, krajobrazy, motocykle i samochody. Jak i pracę nad sobą.

I tak szczerze, zastanawiam się czy w ogóle starać się uświadamiać innych mężczyzn. Ale chyba będę to robił w ostateczności, bo i tak on musi przez to przejść, aby zrozumieć. Ci mądrzejsi, sami mogą się obudzić. Ale to i tak jest mały %.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, CzarnyR napisał:

Gdzie były jak miałem 20lat peklowanie imprezowanie a teraz jeleń na ożenek :D

Dokładnie, mnie też właśnie to wpienia. Rozumiem, że nie wszystkie "używane" to porażka i nie było wcześniej możliwości się poznać. Lecz mimo wszystko jest poczucie straconego czasu i wygląda to tak, że wszystkie trudny, rozwój, zasoby ostatecznie pójdą na to, żeby związać się z przeciętną samicą po przejściach. Ze skróconym czasem przydatności, głupimi i szkodliwymi nawykami, wymaksowanymi wymaganiami oraz problemami psychicznymi nabytymi w poprzednich relacjach. Dzisiaj byle Grażyna się ceni i jeśli ktoś za młodu nie był przystojny i nie miał powodzenia to tym bardziej nie wyrwie dobrego towaru w przyszłości. Dodajmy to tego fakt, że większość tego typu towaru jest zaklepywana za młodu. Nie ma się co szczycić, że 40-sto latek wyrwie jakiegoś młodego szlaufa czy patusiarę. Jest to game over tak czy siak, jeśli szuka się związku.

 

U mnie jest dodatkowo motywacja, że miałem ładną i spoko dziewczynę. Jednak się rozstaliśmy z powodu sprzecznych interesów. Dlaczego mam teraz nadmiernie się starać o gorszy model? [Spadło moje SMV ale godność mam wciąż taką samą jak kiedyś]. Czy nie równie dobrze prosić ex o powrót po latach mimo, że już kogoś ma? Z jakiej racji teraz się poświęcać dla kogoś kto nie jest z nami od początku tylko zdezerterowała z innych relacji? To nie jest związek tylko jego iluzja i zapchaj dziura. Żadna kobieta prawdziwie nie szanuje kolejnych partnerów. Mają dla niej wartość jedynie instrumentalną. Zatraca poczucie lojalności i "niezastąpialności" danego mężczyzny. Pierwszy facet pod warunkiem, że to normalna relacja zakotwicza dziewczynę emocjonalnie i wpaja jej wzorce oraz upodobania. Programuje pod siebie a przecież każdy człowiek jest inny. Przykład - dziewczyna, która będąc z 4-5 partnerem okazyjnie odpalała papierosy, ponieważ przypominały jej o pierwszym. Do tego utożsamiała się z subkulturą i muzyką pierwszego a to on w niej zaszczepił takie upodobania. Ja mówię takim paniom wypie...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli co @Ksanti? Nie ma juz dla mnie nadziei? ;)

Fakt faktem, że dużego wyboru nie będę miał raczej nigdy - lata lecą. Chyba pora się z tym pogodzić. Większość kumpli "zaklepała" swoje żonki jak miały max 23 lata. A oni ciut więcej. Ja nie miałem szans na to w tym okresie życia i teraz trochę zonk. :blink:

16 minut temu, Ksanti napisał:

Pierwszy facet pod warunkiem, że to normalna relacja zakotwicza dziewczynę emocjonalnie i wpaja jej wzorce oraz upodobania. Programuje pod siebie a przecież każdy człowiek jest inny. Przykład - dziewczyna, która będąc z 4-5 partnerem okazyjnie odpalała papierosy, ponieważ przypominały jej o pierwszym. Do tego utożsamiała się z subkulturą i muzyką pierwszego a to on w niej zaszczepił takie upodobania

Nawet nie musi być pierwszy. Znam takie przypadki, że kobieta została "zaprogramowana" i co teraz? Troche przejebane ma. Bo nikt w jej oczach nie będzie taki "dobry" jak tamten. I będzie musiała przystać na innego w końcu jako tzw. półśrodek...

 

Myślę że wielu facetów bierze "to co jest" bo wiedzą, że mogą trafić gorzej lub po prostu są zakochani. Efekt kosztów utopionych poza tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Vstorm napisał:

Jeżeli ona mi ugotuje, to ja jej naprawię coś w domu.

Rozumiem Bracie, ale żeby to działało, to pani musiała by sama dać coś od siebie, mieć potrzebę dawania. To się zdarza tylko na początku, potem pani się już tylko się należy... za nic. Więc taka relacja jest nie realna na dłuższą metę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Garrett napisał:

Czyli co @Ksanti? Nie ma juz dla mnie nadziei? ;)

Dostrzegam tutaj kilka zmiennych. Zależy ile masz lat, jakie SMV, charakter a co najważniejsze jaki dostęp do samic i z jakich środowisk. Zauważyłem, że nawet "przegryw" może mieć dziewczynę i jako tako funkcjonujący związek. Pod warunkiem, że za młodu trafi do mało konkurencyjnego miejsca a laski nie będą miały spranego mózgu pod kątem dzisiejszych standardów związkowych. Patrz coś jak harcerstwo czy oaza, (pielgrzymka?). Co ciekawe te związki o dziwo są bardzo trwałe a większość ludzi tam to typowe ultra bety. Osobiście niestety jestem zrażony do tego typu środowisk. A religijno-duchowych rzeczy tym bardziej nie tykam bo ludzie mają pod innym kątem sprany mózg. Niekoniecznie chodzi mi o samo chrześcijaństwo a też wszelkich buddystów, new age'owców i mini seksty ezoteryczne. Twardo stąpam po ziemi, więc nie mógłbym sobie pozwolić na jakąś fanatyczkę religijną. Po 30-stce to albo polować w konserwatywnych środowiskach, albo kierunek Azja. Drugi wariant uważam za plan awaryjny bo w Azji a zwłaszcza południowej jest bardzo nieprzyjazny klimat. Tutaj w Polsce 30 stopni to już piekło a tam temperatury sięgają 40-stu stopni Celcjusza. Jednak jeśli pokona się tą barierę to tamtejszy rynek: Tajlandia, Filipiny, Kambodża, Laos, Wietnam jest bardzo przyjazny dla mężczyzn, ponieważ demografia działa na naszą korzyść. Jak ma się więcej kaski co średni pracownik IT udźwignie to przed otworem stanie bardziej "luksusowy" rynek matrymonialny jak Japonia czy Korea Południowa (dosyć drogie kraje). W samej Japonii jest kurła tyle kobiet co mieszkańców Polski. W dodatku masa singielek a wśród nich także ładne samice. A w Korei panny są modne i odpicowane jak modelki. Do tego Koreanki mają naturalnie ładne, długie nogi i nie są jakieś niskie. Nie trzeba chyba wspominać , że w Azji ma się mimo wszystko lepszy status niż w Europie. A i jedyny dodatkowy minus to wola do nauki chociaż podstaw języka autochtonów.

 

1 godzinę temu, Garrett napisał:

Fakt faktem, że dużego wyboru nie będę miał raczej nigdy - lata lecą. Chyba pora się z tym pogodzić. Większość kumpli "zaklepała" swoje żonki jak miały max 23 lata. A oni ciut więcej. Ja nie miałem szans na to w tym okresie życia i teraz trochę zonk. :blink:

No niestety, i nie ma się co łudzić, że koło 40-stki nagle będzie się celebrytą czy SMV znacznie się poprawi. Jedyne co się zmieni to zdesperowane panny po przejściach zaczną na siłę kogoś szukać do bycia jej podnóżkiem, ee znaczy związku. Serio chcemy takie kobiety na stałe w naszym życiu? W Hameryce jest coraz bardziej krucho ze związkami, więc coraz więcej mężczyzn sami się biorą za Azjatki. Jako, że Amerykanie są wygodni i naiwni to pewnie nie raz zostaną wyruchani przez gold diggerki czy krypto prostytutki. Najłatwiej o nie na portalach randkowych. Jednak ci co rzeczywiście atakują, są uparci i uczą się na błędach dojdą do celu.

 

1 godzinę temu, Garrett napisał:

Nawet nie musi być pierwszy. Znam takie przypadki, że kobieta została "zaprogramowana" i co teraz? Troche przejebane ma. Bo nikt w jej oczach nie będzie taki "dobry" jak tamten. I będzie musiała przystać na innego w końcu jako tzw. półśrodek...

Jak została zaprogramowana to związek jest skazany z góry na porażkę lecz tego nie widać. Taka kobieta sama będzie wszystko nieświadomie sabotowała. Z resztą ludzie ogólnie mają tendencje do porównywania i maksymalizacji korzyści... Im mniej realnych punktów odniesienia tym relacja jest zdrowsza i bardziej szczera/uczciwa.

 

1 godzinę temu, Garrett napisał:

Myślę że wielu facetów bierze "to co jest" bo wiedzą, że mogą trafić gorzej lub po prostu są zakochani. Efekt kosztów utopionych poza tym.

No niestety to prawda. Widziałem właśnie ten scenariusz u kilku facetów przed 40-stką. Jako młodzi przebierali w pannach (przynajmniej z zewnątrz tak to wyglądało). Przed 40-stką nagle kryzys, strach przed samotnością, brak kobiet na horyzoncie, więc brali kobietę mocno poniżej wcześniejszych standardów, do tego kurła używaną. To o wiele większa strata niż od razu za młodu wziąć brzydką a dziewicę. Potem dzieci, tyrka, poganianie, alkoholizm, mało atrakcyjna baba, która ustawia do pionu, i wzrost agresji. Dlatego jestem mocno sceptyczny i nie zawierzam loterii. Kto z nas będzie milionerami czy sławnymi ludźmi? A nawet jeśli to jakim kosztem? Do tego być milionerem i zarazem magnezem na większe drapieżniki...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 16.02.2019 o 00:08, JoeBlue napisał:

I to by było ok.

Też uważam, że należy ruchac wszystko co da się ruchać.

Ja to tak nie mogę, bo przykładowo przy grubej mi nie staje. :D (serio) A nawet co bardziej pulchne mnie odrzucają :D 

Ale jak jest chuda, to bym absolutnie nie odmówił, nawet jak poniżej średniej z fizjonomii :D

Cytat

Takie były czasy "za moich czasów".

Bo kiedyś aspekt materialny był o wiele mniejszy. Na "biednego filozofa" szły bardzo miłe i śliczne dzięwczęta. Teraz też jeszcze chodzą, ale jest dużo dużo trudniej je znaleźć i trzeba się nachodzić, a kto ma na to czas.

 

Co do brania jak leci, to moim zdaniem od pewnego wieku, to jest kwestia tego czy się komuś chce i kalkuluje inwestować zasoby (czas, pieniądze, itp.) na wyrwanie panny marzeń, która z góry wiadomo że jak ładna to są pełne szanse że księżniczka lub spierdolona mocno. Nachodzisz się, nachodzisz, a potem zonk, bo laska poza wydymaniem do niczego więcej się nie nadaje, a i z tym wydymaniem też może być tak, że szału nie będzie :D

 

Zawsze kwestia bilansu energetycznego. Ile chcę wydatkować i co za to mieć.

 

No chyba że jakieś dziewcze zacznie samo z siebie miętę czuć i krzywe nie jest :D

Edytowane przez LuckyLuck
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Dostrzegam tutaj kilka zmiennych. Zależy ile masz lat, jakie SMV, charakter a co najważniejsze jaki dostęp do samic i z jakich środowisk. Zauważyłem, że nawet "przegryw" może mieć dziewczynę i jako tako funkcjonujący związek. Pod warunkiem, że za młodu trafi do mało konkurencyjnego miejsca a laski nie będą miały spranego mózgu pod kątem dzisiejszych standardów związkowych. Patrz coś jak harcerstwo czy oaza, (pielgrzymka?). Co ciekawe te związki o dziwo są bardzo trwałe a większość ludzi tam to typowe ultra bety. 

No własnie... dostęp do samic to ja miałem zawsze nikły.

A z tymi "przegrywami" (nie obrażając nikogo) to fakt, chociaż czasem zazdroszczę takim typkom, że jednak mają tę pannę, a ja mimo, że bardziej ogarnięty nie. Ale w takich układach to one rządzą często, ewentualnie są jakieś takie dziwnie nieogarnięte życiowo i trzeba ja prowadzić jak dzieci... 

A co do Azji to nie będę specjalnie za kobitą tam jechał :P Mało kto chyba sie zdecyduje na taki krok.

Pozostają te konserwatywne środowiska (choć totalnie nie po drodze mi z nimi) lub samotne matki ;) Tak źle i tak niedobrze.

Cóż, trzeba ogarnąć mętlik w głowie i zdjąć panie z piedestału. Może się jakaś normalna jednak trafi?

 

 

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Jedyne co się zmieni to zdesperowane panny po przejściach zaczną na siłę kogoś szukać do bycia jej podnóżkiem, ee znaczy związku. Serio chcemy takie kobiety na stałe w naszym życiu?

Raczej nie chcemy - dla własnego dobra...

 

 

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Jak została zaprogramowana to związek jest skazany z góry na porażkę lecz tego nie widać. Taka kobieta sama będzie wszystko nieświadomie sabotowała. Z resztą ludzie ogólnie mają tendencje do porównywania i maksymalizacji korzyści... Im mniej realnych punktów odniesienia tym relacja jest zdrowsza i bardziej szczera/uczciwa.

Tak już ludzie działają. Ja mam taką znajomą z badoo (swoją drogą ma być u mnie na herbacie dzis) która ma 33 lata i nie może sobie znaleźć chłopa, mimo że na ten wiek nie wygląda absolutnie! Sęk w tym, że z tego co wydedukowałem dawno temu była z alfą i teraz chyba jest "alpha widow". Spotyka się z facetami, ale nie ma "motylków w brzuchu" itp. itd. W końcu jak ją instynkt przyciśnie to weźmie kogos i tyle.

10 godzin temu, Ksanti napisał:

No niestety to prawda. Widziałem właśnie ten scenariusz u kilku facetów przed 40-stką. Jako młodzi przebierali w pannach (przynajmniej z zewnątrz tak to wyglądało). Przed 40-stką nagle kryzys, strach przed samotnością,

Ja się nie dziwię, sam mam takie lęki przed samotnością czasem. Pewnych programów sie nie przeskoczy bo od nich zależało przetrwanie gatunku. :huh:

 

Jeszcze co do tego "brania co jest" nasunęło mi się, że faceci są w tych związkach, bo wiedzą, że następny nie tak łatwo "zdobyć". Widzą to ze swojego wcześniejszego doświadczenia chociażby. Ja sie rozstałem z ex z mojej inicjatywy, bo wiedziałem że to nie ma sensu dla nas obojga. Ale nie przypuszczałem że będzie tak ciężko ogarnąć nową partnerkę. Fakt faktem, że dzięki tym "łowom" dowiedziałem się wiele o naturze kobiet i swojej własnej :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.02.2019 o 22:01, Garrett napisał:

Fakt faktem, że dużego wyboru nie będę miał raczej nigdy - lata lecą. Chyba pora się z tym pogodzić. Większość kumpli "zaklepała" swoje żonki jak miały max 23 lata. A oni ciut więcej. Ja nie miałem szans na to w tym okresie życia i teraz trochę zonk. :blink:

Cały problem rozumowania wielu mężczyzn niejako 'tęskniących' za 'żonką' jest taki, że oni cały czas myślą tymi wpojonymi kategoriami, że ślub i żona to taka idylla gdzie ruchasz piękną kobietę ile chcesz. 

I zapominają o jednej kluczowej rzeczy. Otóż żony Twoich obecnie 30, 30-paroletni kolegów NIE MAJĄ JUŻ 23 LAT. One obecnie są ryczącymi 30-tkami przyjacielu :)

 

Ryczącymi, bo prawie każda 30-tka jest rycząca, w tym wieku u kobiety mocno zwiększa się popęd seksualny.

 

Piję tu też do rozważań kolegi @Ksanti który mam wrażenie jest jedną z głównych osób które 'tęsknią' i zapominają o tym fakcie. Otóż te żony Waszych kolegów są dziś 30-paroletnimi kobietami, nierzadko z nadwagą, zmarszczkami. To już NIE SĄ te młodziutkie fajne 'żonki', 23-letnie kobietki :)

 

Tak samo załóżmy kolego @Ksanti że by Ci się wtedy udało z tą dziewczyną. Otóż ona dziś miałaby blisko 30 lat :)

Lada moment sięgnęłaby 30-tki. A potem już, przez powiedzmy 30 lat miałbyś na chacie STARĄ KOBIETĘ. Nie tę mityczną 23-latkę którą można ruchać bez końca :)

 

A Ty cały czas masz w głowie ten urojony obraz, że Twój wiek się zmienia, starzejesz się, a ona cały czas jest tą 23-letnią 'żonką' :):)

Haha no właśnie nie, kolego, tylko tego Ci nie powiedzieli, a przynajmniej za mało razy, więc nie utrwaliłeś.

 

Zgadzam się, że kobieta to nie tylko seks, to też jakaś tam bliskość, ale jaka kobieta Cię tak naprawdę kocha? No proszę Cię, przecież one są falą ciągle zmiennych emocji, kobieta może Cię najwyżej 'kochać' na haju hormonalnym lub w przypływie emocji jak pokażesz jej swoją siłę. Ot, cała 'miłość' kobiety. Mimo wszystko i tak człowiek potrzebuje trochę intymności. Tylko, że nie tak bardzo jak mu się wydaje, samemu też jest bardzo dobrze. Wiesz kiedy samemu może być źle? Jak masz właśnie takie myślenie, że 'straciłem szansę', bo cały czas masz w głowię tę urojoną idyllę, że wiek kobiety się nie zmienia.

 

Otóż zmienia się i lada moment Twoja 'żonka' byłaby 30-letnią KOBITĄ.

A w tym wieku kobieta zapomina już o 'wychowaniu' jakie byś jej dał, hormony buzują, popęd buzuje, kobieta może być opryskliwa, niełatwa w pożyciu, mimo, że ją 'wychowałeś' przez lata.

Nie mówię, że małżeństwo i stała kobieta są złe, ja tylko przypominam Ci, żebyś nie zatracał się w tych urojeniach, że ślub to młodziutka kobieta i ona już taka pozostanie a Ty ruchasz ile chcesz. Otóż 88,8% czasu ślubu (załóżmy, że wchodzisz w związek małżeński w wieku 25 lat, a umierasz w wieku 70 lat będąc cały czas z jedną żoną) to czas spędzony z 30+LETNIĄ KOBIETĄ ! Jedynie te 5 lat masz młodą żonkę :)

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Kobieta zawsze ma wybór to przez nasz instynk i gadzi mózg, natura nas tak pokrzywdziła że zawsze będziemy stawiali samice na piedestale. One z drugiej strony ciągną tylko do silnych pewnych siebie jednostek. Dlatego facet zadowoli się większością kobiet a one chcą tylko 10% nieosiągalnych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.