Skocz do zawartości

Czy facet musi mieć auto?


Atlantis

Rekomendowane odpowiedzi

Nawet taki przykład. Chce po pracy pojechać na siłownie
Jestem po pracy. Wrócę na spokojnie, siądę sobie, umyje się bez pospiechu, coś jeszcze popatrzę w necie.

Pojadę kiedy chce, poćwiczę ile chce, wrócę kiedy mi pasuje, nie zastanawiając się czy zdarzę na transport publiczny.
Wstąpię sobie do sklepu po drodze, zabiorę sobie zakupy, zawiozę je w bagażniku do domu.
Tak, wygoda w xyz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę nie przypomnieć tego:

 

Czyli jak kobiety reagują na "drogie" bryki. To jeden z powodów dla których jest pełno aut "premium" na drogach, a większość w gazie, zatankowana za pięćdziesiątkę, i bez OC.

 

Czy facet musi mieć auto? To źle zadane pytanie. Prawidłowe brzmi "po co mieć auto".

By pojechać do pracy, zamiast ryzykować nowy szczep grypy z komunikacji miejskiej.

Pojechać po brakujące narzędzia, jeśli robisz w budowlance.

Zawieźć materiały zamiast płacić za transport w sklepie.

Dojechać do klienta, reprezentować prestiż firmy u klienta poprzez samochód - to też jest właściwa odpowiedź na "po co?".

Albo "bo chcę i stać mnie" - to też jakiś powód.

 

Osobna sprawa to fakt, że auto uczy młodych ludzi odpowiedzialności, gdy mają pierwszy wypadek. Nie "jeśli", a "gdy". I każdego dnia, gdy trzeba kombinować za co je utrzymać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Atlantis napisał:

że facet nie posiadający samochodu jest postrzegany jako nieudacznik. Szczególnie widoczne jest to na weselach

No to tylko takie wrażenie, szczególnie na weselach. Gdzie ludzie się przechwalają, wymyślają farmazony i gdzie pozycja społeczna jest mirażem tworzonym w głowach niespełnionych ludzi, próbujących wcisnąć innych ludzi w swoje wizje.

 

15 godzin temu, Atlantis napisał:

Dlaczego furka w naszym kraju jest postrzegana jako dobro podstawowe?

Nie wiem.

 

Dobro podstawowe jako narzędzie - TAK Z TEGO JEST POŻYTEK - użyteczny samochód jako narzędzie daje mnóstwo wolności

- masz coś ciężkiego - przewieziesz

- spieszysz się - zdążysz

- masz ochotę na emocje - przygazujesz

- masz kaprys na wycieczkę - jedziesz

- musisz jechać na pogotowie w nocy - pojedziesz

 

Dobro podstawowe jako ładne i drogo wyglądające coś do pokazania się - NIE Z TEGO NIE MA POŻYTKU, tylko wizja, mrzonka, nic.

 

16 godzin temu, Atlantis napisał:

zakup samochodu

"Posiadanie" samochodu do dyspozycji 24h/dobę jest jak najbardziej wskazane.

Ale uwaga: Posiadacz to nie właściciel.

 

Zakup na własność nie jest konieczny.

Dlatego coraz więcej powstaje tzw. "rozwiązań mobilności" - znam ludzi, którzy mają auta firmowe, leasingowe, carsharing, auta na godziny, wynajem - obojętnie, byle UŻYWAĆ POJAZD wtedy kiedy potrzebujesz lub chcesz.

 

A  żeby pokazać pozycję społeczną, jak ktoś już bardzo musi:

 

Nawet Lambo Huracan możesz sobie wynająć, pojeździć, porobić fotki, wyrwać 3 dupy, nagrać 2 teledyski i oddać.

Po cholerę kupować? Żre to paliwo, traci wartość, serwis i ubezpieczenia niebotycznie drogie.

 

16 godzin temu, Atlantis napisał:

mam 25 lat i wolę aby w tym wieku ten 1k PLN miesięcznie wpływał na konto oszczędnościowe, a nie był topiony w jakimś gruchocie.

Popieram. Najważniejsze to budować i chronić swoje zasoby a nie spalać je tylko po to by ktoś zobaczył Cię w jakimś aucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Bonzo napisał:

Przykładowo - przychodzisz i chcesz grata do Mercedesa z 1930 roku. Nie ma na półce ? To Ci wyprodukują !

Za ile ? A to inna sprawa. Ale chcesz - kupisz.

 

Niestety nie jest tak kolorowo...

Dla Mercedesa części od lat produkują podwykonawcy.

Ja sam produkowałem części do Mietków z lat '60  i '70 dla SLS'a - a to jedyna firma zajmująca się dystrybucją certyfikowanych podzespołów do tej marki - mowa o autach zabytkowych typu Pagoda czy 190...

To samo jest z Prosiakami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Bonzo napisał:

 

 

 

Za pierwszej komuny (ktorej wtedy jeszcze nikt nie nazywał pierwszą, ponieważ nie było wiadome, że po jesieni 2015 roku będziemy mieli komunę drugą) - pewien dyrektor pegieeru udzielał wywiadu na polu w czasie akcji wykopkowej.

I rzekł tak:

"Odnosimy ciągłe sukcesy gdyz pracujemy bez strat. Zbieramy tyle ziemniaków ile posadziliśmy"

To wkoncu komuna czy dyktatura bo juz się w tym gubię?  ?

 

Btw a w tej bajce były smoki?  Serio myslisz ze ktos Ci uwierzy ze gosc ktory ma miliardy na koncie jezdzi zgnitym w210?  Ja rozumiem żeby jakimś wypasionym i zadbanymyoungtimerem od MB, ale nie w210 ktorymi jezdza Janusze na salacie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Wolverine1993 napisał:

To wkoncu komuna czy dyktatura bo juz się w tym gubię?  ?

Jedno nie wyklucza drugiego. Komuna to komuna, dyktatura to dyktatura.

2 minuty temu, Wolverine1993 napisał:

Btw a w tej bajce były smoki?  Serio myslisz ze ktos Ci uwierzy ze gosc ktory ma miliardy na koncie jezdzi zgnitym w210? 

Ale nie musi mi wierzyć.

Przecież nie głoszę tu zadnej religii - wystarczy, że wątpiący sam pojedzie do Ustki i zwyczajnie spyta jakiegokolwiek mieszkańca stamtad.

Miejscowi natychmiast będą wiedzieli o kogo chodzi - bo trudno nie znać najbogatszego człowieka w regionie.

2 minuty temu, Wolverine1993 napisał:

Ja rozumiem żeby jakimś wypasionym i zadbanymyoungtimerem od MB, ale nie w210 ktorymi jezdza Janusze na salacie. 

Tak się składa, że biznesmeni są rózni. Sa tacy, ktorzy zadłużeni po uszy biorą kolejny kredyt i budują pałac, a są tacy, ktorzy mając miliardy na koncie - mieszkają w bloku.

W latach 90-tych był taki znany biznesmen, chyba nawet doszedł do pierwszej dziesiątki na liście najbogatszych Polaków - Marek Profus.

Gość mieszkał w... bloku, czyli jak Janusz na sałacie.

 

I dlatego samochód nic nie oznacza.

 

Niezłym tego dowodem jest fakt, że jeden z najbogatszych ludzi na świecie p. Ingvar Kamprad jeździł..... starym Volvo:

https://www.forbes.pl/biznes/ingvar-kamprad-testament-zalozyciela-ikei/g3f5m56

https://motoryzacja.interia.pl/news-zarobil-42-mld-dolarow-jezdzi-20-letnim-zlomem,nId,1395158

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbogatsi nic nie muszą i oni to wiedzą.

Jeżdżą ze sentymentu starociami z bo lubią, chcą sie poczuć jak zwykły człowiek, którym byli kiedyś.

Najważniejsze to mieć poukładane w głowie a samochód jeśli będziecie potrzebować można szybko jakiś ogarnąć.

Każdy musi sam miec rozum i go używać.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Wolverine1993 napisał:

Btw a w tej bajce były smoki?  Serio myslisz ze ktos Ci uwierzy ze gosc ktory ma miliardy na koncie jezdzi zgnitym w210?

@Wolverine1993 Widzę że masz dziwne przekonania. Czas zrozumieć że miliarderzy nie muszą jeździć najnowszym lamborgini jeżeli nie chcą.

 

Krzysztof Grządziel wydaje np. lekko 100 mln zł na modernizacje uzdrowiska w Wieńcu. Wcześniej wybudował Pałac Bursztynowy i przyległe ogrody. Zaś sam nie ma nawet smartfona, tylko starą Nokię i stare Audi A8 kupione wiele lat temu, na wakacje jeździ niechętnie i rzadko bo nie lubi. Choć z samych dywidend z posiadanych akcji ma miliony rocznie.

https://www.forbes.pl/sylwetka/krzysztof-grzadziel

 

@Wolverine1993 chłopie obudź się z Matrixa!

Edytowane przez Morfeusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Morfeusz Wybacz, ale takich dziwaków to jest 00000,1% a reszta to słupy. U mnie w Kaliszu jest biznesmen z topki Polski, cały przemysł spożywczy jest jego a żona jeździ insygnią a On jaguarem już chyba 10letnim i mieszka w zwykłej dzielnicy. Myślisz, że to filantrop? Nie, już od dawna chodzą plotki w środowisku biznesu, że facet to słup a cała kasa leci do Niemiec. Jednak jakoś wyglądać to musi i ochłapy mu dają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Byłybiałyrycerz Więc większość ze 100 najbogatszych to słupy?

Widzę że są bracia tak zaślepiani propagandą medialną, że nie rozumieją że miliarderzy nie muszą szpanować najdroższymi samochodami. Nie wszyscy z nich są fanami motoryzacji albo lansu.

Edytowane przez Morfeusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo ma rację. Bardziej ktoś na dorobku, rozwijający firmę czasem potrzebuje lepszego samochodu, niż milioner z pozycją, który już nic nie musi. Uświadomił mi to kiedyś kolega z pokrewnej branży. Byli to.juz dawno w czasach, gdy sam jezdziłem pełnoletnim autem i zupełnie nie przywiązywałem do tego wagi. Historia była taka - kolega miał podobne podejście do mojego i wiele, wiele lat do klientów z tzw. pierwszej biznesowej ligi jeździł starą Octavią. Pewnego razu trafił na pewnego prezesa - właściciela, który okazał się sporym fanem motoryzacji. Po pierwszej rozmowie, dosyć obiecujacej podeszli do okna biura, z którego widok rozpościerał się na firmowy parking. Czym pan jeździ? Zapytał prezes. Kolega pokazuje swoją furę. I spotkał się z ripostą - Pan chce sprzedać nam deal na 30 milionów, a jezdzi Pan autem gorszym od początkującego handlowca w naszej firmie? Przyzna Pan,że to wygląda średnio poważnie? Nie chciałem uwierzyć na początku. Ale dealu nie było. Czasem bowiem gdy wchodzisz między wrony, musisz krakać jak one i spełnić prawdziwe i wydumane oczekiwania klientów, którzy nie płacą za robotę średnich krajowych, ale zupełnie inne pieniądze. Więc dla mnie i dla niego to inwestycja. Wtedy to w pełni zrozumiałem.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Najważniejsze to mieć poukładane w głowie a samochód jeśli będziecie potrzebować można szybko jakiś ogarnąć.

Jednym z warunków nieposiadania w zyciu problemów finansowych jest znajomosć PRAWDZIWEJ i REALNEJ wartości pewnych rzeczy lub zjawisk.

 

Podam dwa przykłady z życia:

1. Kredyt na samochód uzytkowany prywatnie. Kompletne nieporozumienie i straty niepowetowane - bo nie dośc, że odsetki, nie dośc, że wóz traci na wartości - to w dodatku nic sie na tym samochodzie nie zarabia (bo uzywany prywatnie).

 

2. Żona. Wspolnota majątkowa - czyli Twoje pieniądze z chwilą ślubu własnie przestają być Twoje. Gry reglamentacją seksu, wymuszenia wydatków na tym tle - aż mąz się wkurwi i odwiedzi divę. Wtedy się przekonuje, że to wszystko jest PRAWDZIWIE i REALNIE warte 150 złotych za godzinę.

 

4 minuty temu, Obliteraror napisał:

Pan chce sprzedać nam deal na 30 milionów, a jezdzi Pan autem gorszym od początkującego handlowca w naszej firmie? Przyzna Pan,że to wygląda średnio poważnie? Nie chciałem uwierzyć na początku. Ale dealu nie było.

Tu podajesz przykład kiedy samochód zarabia na siebie.

Ale na miejscu tego człowieka (od starej skody) powiedziałbym prezesowi tak:

"Szanowny panie prezesie. Wie pan dlaczego jeżdzę autem gorszym niż wasi handlowcy ? Bo umiem liczyć. Skoro moja Skoda mnie dowozi tam gdzie być muszę (czego naocznym dowodem jest ona sama widoczna z okna przez ktore właśnie patrzymy co z kolei dowodzi, że tu dojechała) - to zamiast wydawać iles pieniędzy na nowszy samochód (ktory tak samo mnie tu dowiezie) - wolę te pieniądze przeznaczyć w rozwój własnej firmy - dzięki czemu otrzyma pan od nas lepszy produkt.

Szanowny panie prezesie - mam nadzieję, że raczył pan żartować z tym iż wygląda to "średnio poważnie" - bo niegrzecznym byłoby przypuszczać, iż zwraca pan uwagę na rocznik samochodu, ktorym przybywa do pana kontrahent. Bo o ile mi wiadomo - autokomisu tu nie reprezentuję"

 

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror 100% racji, Tata mój pracował u boku biznesmena który był na 36miejscu najbogatszych Polaków. Szef na spotkania biznesowe zapraszał klientów do najdroższych knajp w Warszawie a po spotkaniu mówi do Taty - Xxx, zawieź mnie na jakiegoś dużego schabowego bo przecież umrę z głodu. Maybacha kupił tylko po to bo go stać a dwa, skoro wchodzisz na rynek Rosyjski i przyjeżdża śmietanka oligarchów to musi wyglądać dostatnie jak u nich. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Obliteraror napisał:

Pan chce sprzedać nam deal na 30 milionów, a jezdzi Pan autem gorszym od początkującego handlowca w naszej firmie?

Powyżej pewnego poziomu wystarczy nazwisko.

Taki Kulczyk, Krauze, Gudzowaty, Solorz czy Grządziel może przyjechać starym sztruclem ze swoim notariuszem, ale powiedzieć wykładam na to 100 mln z własnej kieszeni oraz 500 mln z kredytu jaki da mi bank i robimy biznes, a jak nie dogaduje się z pana konkurencją i zjadamy pana w rok. 

Edytowane przez Morfeusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Byłybiałyrycerz @Morfeusz

 

Nie wiem jak jest z miliarderami - takowych nie znam...

Znam za to trochę zamożnych ludzi, niektórzy są mocno kasiaści i większość z nich nie przejawia przepychu do nowych wozów z klasy premium...

Współpracuję z pewną bardzo dużą firmą poligraficzną i tam trzech wspólników jeździ ponad dziesięcioletnimi wozami kombi.

Mam też wśród klientów potentata z branży ważywno-owocowej który jeździ starą Hondą Legend z gnijącymi nadkolami... A facet obraca dziesiątkami milionów pln miesięcznie...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Bonzo napisał:

Jednym z warunków nieposiadania w zyciu problemów finansowych jest znajomosć PRAWDZIWEJ i REALNEJ wartości pewnych rzeczy lub zjawisk.

Rozumiem, że w myśl następujących po tej wypowiedzi przykładów ci, którzy jednak kupują te nowe Lamborghini, Maybachy, Astony czy nawet pal sześć już eski, beemki itd. mają problemy finansowe? O.o

 

Bo tak logika nakazuje traktować Twoją wypowiedź. Ale przecież nie jest tak. Po prostu są ludzie, którzy na pewnym poziomie oczekują czegoś lepszego, mogą sobie na to pozwolić i kupują. 

 

Już to kiedyś komuś pisałem ale powtórzę: dla kogoś o X razy niższych dochodach niż Ty kupno nowych butów np. New Balance to absurd i niedorzeczność, bo te buty tracą na wartości lada moment, a w lumpie można kupić takie same za ułamek wartości. 

 

Ale Ty tego nie rozkminiasz, bo masz to w dupie. Nowe buty to dla Ciebie na tyle niski koszt, że po prostu chcesz mieć nowe, pachnące i nieużywane i kupujesz, bo ta utrata do dla Ciebie pryszcz. 

 

Z samochodami jest tak samo. To tylko kwestia skali. I podejścia do życia, czasem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, tytuschrypus napisał:

Z samochodami jest tak samo. To tylko kwestia skali. I podejścia do życia, czasem. 

Ale to przeciez nie kłóci się z tym o czym napisałem.

To, że ktoś MOŻE sobie kupić drogi samochód - jeszcze nie oznacza, że to zrobi. Po prostu - nie chce bo uznaje, że mu zbędny.

 

Chodzi tylko o jedno - to, że ktoś ma kasę - wcale nie oznacza, że MUSI jeździć drogim samochodem.

I ta reguła działa w drugą stronę - to, że ktoś jeździ drogim samochodem - wcale nie musi oznaczać, ze to rekin finansowy.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo, słuszna uwaga. Ale kolega był na tyle zszokowany wówczas, że ktoś coś takiego może powiedzieć że go zamurowało. Potem jeszcze spotkał się z taką sytuacją. A ja od tego czasu na niektóre wyjazdy jeździłem pociągami i dojeżdżałem taryfą, gdy przeczuwałem coś podobnego. Do czasu, gdy leasingowalem już auto, które wpisywało się w "wizerunek". Na pewno nigdy jednak nie upadłbym na głowę, by większość pierwszych zysków pakować w ratę jakiegoś wypasionego segmentu premium i zgrywać zarobasa na kredytach w 100 proc. Aż tak źle na szczęście u mnie nie było.

 

@Morfeusz, fakt. Pewne nazwiska otwierają wszelkie drzwi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo teraz jest napisane trochę inaczej i się zgadzam.

 

Po prostu nie rozumiem za bardzo wychylenia w drugą stronę, często w naszym uroczym kraju spotykanego, w myśl którego kupienie nowej rzeczy (drogiej, ale jednak tylko rzeczy) jest przejawem frajerstwa, głupoty i braku przedsiębiorczości bo przecież, hyhy, za tyle to można mieć bmw takie i takie, takie samo jak nowe. 

 

Taa, takie dokładnie samo. Co nie zmienia faktu, że w Polsce jak w każdym nie rozwiniętym, a rozwijającym się kraju samochód to wyznacznik statusu społecznego i niewiele na to można poradzić. Jeśli komuś na tym statusie zależy - owszem, można go tak podbić. 

 

Ja osobiście auta kupuję nowe, tak jak nowe kupuję buty, meble, telefony itd. Bo to tylko rzecz. Ale jeśli nie mógłbym sobie pozwolić i musiałbym kupić używane, nie byłby to dla mnie ani honor, ani dyshonor. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, tytuschrypus napisał:

teraz jest napisane trochę inaczej i się zgadzam.

Dyskusja tyczy się dokładnie tej kwestii:

57 minut temu, Wolverine1993 napisał:

Btw a w tej bajce były smoki?  Serio myslisz ze ktos Ci uwierzy ze gosc ktory ma miliardy na koncie jezdzi zgnitym w210?

Co wskazuje, że niemozliwym jest by ktoś był zamożny i jeździł zgnitym wozem. A to przecież nieprawda.

1 minutę temu, tytuschrypus napisał:

Taa, takie dokładnie samo. Co nie zmienia faktu, że w Polsce jak w każdym nie rozwiniętym, a rozwijającym się kraju samochód to wyznacznik statusu społecznego i niewiele na to można poradzić. Jeśli komuś na tym statusie zależy - owszem, można go tak podbić.

Kiedyś - tak. Dziś - nie.

Kiedyś by kupić zachodni samochód - musiałeś wydać co najmniej kilka tysięcy dolarów. W gótówce bo kredytów nie było, leasingów nikt nie znał. I innej możliwości nie miałeś - gotówa i wio.

Dzisiaj jak wspomniałem - byle łachmyta pójdzie do salonu i wyjedzie nowiutkim wozem w leasingu. A leasing to przeciez jedynie wypożyczenie - niewiele się ta forma rózni od wypożyczenia z wypożyczalni.

 

I co wiecej - dzisiaj nawet nazwisko w dowodzie rejestracyjnym niewiele znaczy. Ktoś bowiem mógł kupić sobie na własnosc nowy wóz ale żeby to zrobić - zadłużył się w banku czy innej instytucji finansowej - biorąc pozyczkę gotówkową.

Pod zastaw na przykład mieszkania.

I wtedy w DR nic widać nie będzie - że to nie jego auto.

 

Tak więc - żaden to wyznacznik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, tytuschrypus napisał:

Rozumiem, że w myśl następujących po tej wypowiedzi przykładów ci, którzy jednak kupują te nowe Lamborghini, Maybachy, Astony czy nawet pal sześć już eski, beemki itd. mają problemy finansowe? O.o

 

Nie pamiętam czy w któreś z książek to wyczytalem ale ponoć tych co śmigają takimi samochodami to około 90% jest bardzo mocno zadłużonych i sa blisko plajty albo żyją na ogromnych kredytach.

 

Popieram w 100% @Bonzo .

Bonzo sam jest fanem motoryzacji ale doskonale rozumie te mechanizmy i wie, że drogie zabawki kosztują a ten, którego na nie stać najczęściej nimi nie jeździ tylko właśnie jakimiś starociami.

 

Chyba u Janka Fidora wyczytałem w jego książce, że tacy faktycznie ludzie bogaci, którzy doszli do majątków przeogromnych żyją właśnie w takich standardowych domach, może lepszych od przeciętnej i tyle.

Ci ludzie są najmądrzejsi i ich należy naśladować, doskonale wiedzą, iż nie należy przyciągać wzroku na siebie tylko wtopić się w tłum.

Ludzie biedni nienawidzą tym, którym sie powiodło.

 

Prawdziwy miliarder czy też multimilioner, który doszedł do tego ciężką pracą ma zupełnie inne myślenie niż kowalski - dlatego oni są tam gdzie są.

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.