Skocz do zawartości

Gwiezdne Wojny we własnej głowie...


Rekomendowane odpowiedzi

@Tim2049

 

nie, zdrada na pewno nie wchodzi w grę. Po 13 latach małżeństwa bym wyczuł. Oczywiście, że żona ma otwartą drogę i wszelkie sposobnosci, by mnie walić w rogi, bo jak wyjeżdża na drugi koniec Polski i śpi 2 noce w hotelu to ja przecież tego nie skontroluję. Tyle, że taki tryb pracy ma od 10 lat - żaden kochaś by tego nie zniósł tak długo.

Poza tym moja żona to taka mocna 6tka w skali 1-10. Nie jest pasztetem ale też nie jest jakimś lepem na facetów.  W łóżku raczej też wszystko gra. Choć oczywiście mając 36 lat wiem, że życie potrafi zaskakiwać...

@Tim2049

 

Słuchaj, ja nie traktuję tego domu jak współwłasność. Jest wręcz dokładnie tak jak napisałeś nic z tego mieć nie będę, chyba, że po śmierci żony ale tego z oczywistych względów pod uwagę na tym etapie życia nie biorę.

 

Ja nigdy nie chciałem ingerować w jej majątek bo wiedziałem w jaki układ wchodzę i mam swój honor i ambicję. Od rodziców dostałem kasę po ślubie, to wykończyłem resztę domu. Było tego z 30 tys. Mogłem dostać więcej, by np. zrobić kostkę brukową, drugi garaż, wykończyć detale w domu. Ale nie chciałem - już jako 25 latek byłem świadomy, że nie jest to moje i nie chcę więcej w tym kasy topić. Zwłaszcza na starcie małżeństwa.

 

Jednak po 8-9 czy 10 latach od ślubu zacząłem już żonie mówić, że nie do końca komfortowo się czuję w takim układzie, gdzie mój status w tym domu jest określany formalnie jako lokatora. Coś, co mi nie przeszkadzało w wieku 26, 28 czy 30 lat, przeszkadzać zaczęło w wieku 33, 35 czy teraz.  Tymbardziej, że dom zaczyna powoli wymagać remontów typu malowanie elewacji, wymiana kotła, jakieś tam wymiany drzwi wejściowych czy płytek na tarasie. Lekko licząc wyjdzie z 25 koła. Teraz pytanie, kto ma to finansować? żona? Ja mam swoich oszczędności trochę, plus mógłbym dobrać z 8-10 tys. kredytu ale tego nie zrobię - bo utopię kasę w nie swoim domu. Zwłaszcza teraz, jak żona mi deklaruje dość dziwne rzeczy, że nie sprzeda, że sobie go zostawi. SOBIE - słowo klucz. 

Inwestowałbyś na moim miejscu? Nie sądzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

mamy rozdzielność majatkową od początku

Dziwne... tak babska drą się, że intercyza zła...
Lecz gdy sama dominuje finansowo, to nagle intercyza jest jak zbawienie ;) 
Kobiety są niesamowite..

 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

Mam 36 lat, w tym roku minęło 13 lat jak jestem po ślubie. Mamy jedno dziecko, syna lat 12. 

 

Żonę poznałem na studiach, jest ode mnie 4  lata starsza i jestem jej drugim mężem.

Uwaga! Ostrzegam, że spadnie zimny prysznic dla twojego dobra ;)
.
.
.
Dzizas...
Szanuj się mężczyzno!

1. Skoro masz 36 lat, to ona ma dziś 40-stkę - Boże...
Zatem chłopie jesteś jak młody Bóg, który dzieli łoże z babcią.

2. Jesteś drugim mężem... całe szczęście masz chociaż własnego syna.
W innych okolicznościach bym powiedział, że dostałeś po kimś "resztki".
Aczkolwiek ktoś już sprawdził czy ona nadaje się na małżeństwo.
No, ale dobra, na to można jeszcze przymknąć oko.


3. Mój kuzyn też poznał starszą i to o jakieś 7 lat(sic) laskę, ale chyba nie planują dzieci ani nic(ona ma dziś 31 lat i słabe geny = choroby, alergie).
O ile laska wydaje się ułożona(mylne pierwsze wrażenie, ja ją widziałem raz na oczy tylko), to mimo wszystko, starsza kobieta zawsze będzie miała Ciebie za dzieciaczka, którego można ustawić pod dyktando. I jak się okazuję...
 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

w której to firmie zatrudniła mnie na umowę o prace, bym prowadził w domu biuro.

Jak się okazuję byłeś na pasku pańci..
Mężczyzno miej godności choć trochę...

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

przygotowuję się na porzucenie pracy dla żony i pójście samemu do ludzi, na własny rozrachunek.

Twój męski instynkt, tam głęboko ukryty w Tobie, zaczął w końcu wrzeć.
Bo to nie jest ani zdrowe ani naturalne, to co robiłeś przez ten czas. 
Wgl. sama relacja ze starszą kobietą nie jest ani trochę naturalna.
No, ale może to ja nie jestem postępowy :) 

Mężczyzna jest łowcą, mężczyzna jest zdobywcą.
Zakuty w kajdany, prędzej czy później twój "wewnętrzny wiking" zacznie się gotować.
Czego skutkiem będzie rosnąca frustracja, wściekłość, której aby się pozbyć, musisz zerwać się z kajdan.
Nasz organizm ludzki, psycha, działa w niesamowity sposób.
 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

Otóż żona twierdzi, że jezeli chcę mieszkać w mieście to ona chętnie pójdzie tam mieszkać ale jak ja cyt.  "załatwię "  mieszkanie i je opłacę. Ona dom sobie zostawi i będzie sobie na weekendy przyjeżdżać.

No cóż.
Jak widać żona bardzo Cię "szanuje", że jest gotowa wykopać Cię ze wsi i przyjeżdżać na weekendy.
A jak myślisz co będzie w tygodniu?
Prędzej czy później przyjdzie bolec ;) 
 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

Szczerze? Od kilku lat w mojej głowie to małżeństwo już nie funkcjonuje. Łapię się na tym, że zyjemy obok siebie

Dlatego jest gotowa Cię wykopać i przyjeżdżać rzekomo w weekendy..
Takie zawsze są konsekwencje, gdy za szybko wchodzisz w małżeństwo z niezależnie jak starszą czy młodszą kobietą, bez jakiegokolwiek doświadczenia z kobietami.
Oraz szczególnie ze starszymi o kilka lat kobietami, które chcą się ustawić, a Ty jesteś gołodupcem.

Taki układ działa tylko, gdy dajesz pańci emocje i sex, a nie żeby wchodzić w małżeństwo.
Żyłeś bracie głęboko w matrixie - cieszę się, że trafiłeś na to forum...
 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

żona z racji wykonywanej profesji potrafi być poza domem  3-5 dni.

Takie kobiety nie nadają się ani na żonę, a już tym bardziej na matkę.
No sorry...
Albo poświęca się dla macierzyństwa albo idzie w karierę i zapomina o jakichkolwiek dzieciach!

Nie oznacza to, że kobieta ma całkiem rzucić pracę - nie nie.
Natomiast należy znaleźć jakiś balans między pracą, a dziećmi.
Rodzi dziecko, to niech te parę lat pobędzie z dzieckiem.
Następnie jeśli chce to niech pójdzie do takiej pracy, która nie będzie jej nigdzie wysyłać poza dom te 3-5 dni.
Opiekunkę jakąś tez nie szkodzi zatrudnić od czasu do czasu.


Czyli dobrze mówiłem, że pierwszy mąż już ją przetestował czy ona się nadaję na małżeństwo czy nie.
I to powinno Ci dać do pomyślenia, gdy miałeś te 26 lat.

 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

Najbardziej w tym wszystkim wkurwia mnie fakt, że straciłem (dosłownie) 13 lat życia, czuję się oszukany przez żonę.

Nie.
To nie ona Cię oszukała, tylko twój "kolega z parteru".
Wyjaśniając ---> Myślałeś nie tą główką, co trzeba.

Przecież dała Ci pracę, czyli szansę zarabiać jakieś konkretne pieniądze.
Nie stosowała wobec Ciebie żadnej przemocy, nie chciała dla Ciebie źle.
Po prostu baby nie nadają się do noszenia spodni w związku.
Od tego jesteś Ty, a Ty zamiast wyhodować jaja, zmusiłeś ją do kierowania relacją.
Przede wszystkim nie groziła Ci, że jeśli nie weźmiesz ślubu, to Ci spali dom czy coś.
Wszystko co dokonałeś, zrobiłeś bez przymusu z własnej woli.

 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

Gdybym wiedział, że tak się sprawy potoczą, nie żeniłbym się,

Nie miałeś ani wiedzy ani doświadczenia.
Żyłeś romantyczną iluzją i podejrzewam, że ona także.

Choć ona już miała 30, gdy ją poznałeś, także w sam raz by urodzić dziecko.
Także bardzo możliwe, że brała Cię z braku laku.
Młody, ale głupi z dobrymi genami, to ładne, zdrowe dzieci da i ustawię go sobie pod dyktando.

Nie to, że ona chciała Ci wyrządzić krzywdę - nic z tych rzeczy.
Po prostu zegareczek tykał, a ona potrzebowała "stabilizacji" ;) 
Gdybyś Ty był od niej 4 lata starszy, a najlepiej minimum 8, to z tego mógłby wyjść ciekawy związek.
Ty byś ją ustawił pod siebie, jak mężczyzna z wyjebanymi na wierzchu jajami.

 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

Nie wiem co mam dalej robić, czy i gdzie szukać pracy - zarobię do ręki 1800-2000zł,

Jakie zdałeś studia?
Naprawdę nie masz opcji zarobić chociażby 2500-3000 na łapę?
 

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

ona się stąd nie wyniesie wg mnie na 99%.

Każda wieśniara jaką spotkałem, zawsze miała coś z głową...
Gdy słyszę, że jakaś jest ze wsi, na wstępie jestem dość sceptycznie nastawiony :P 


Cóż... pozostaje chyba tylko rozwód.

Jak bracia poradzili - kup "Poradnik Rozwodnika" i przygotuj się na batalię.
Nie wiem czy sąd będzie brać pod uwagę zdanie syna, ale masz duże szanse, że otrzymasz stałą opiekę.

W końcu to Ty go wychowywałeś(pieluchy też zmieniałeś ?), podczas gdy żona robiła karierę(powinno być stanowczo na odwrót, mężczyzno!).
Jednak znając sądy, nawet oni tego nie docenią.
Także mimo twojego poświecenia kariery dla "tacierzyństwa" i tak zostaniesz na lodzie.
Aczkolwiek nie wszystko stracone... warto walczyć.




Pozdrawiam i trzymam kciuki.



 

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Raptor_F22 said:

 

Żonę poznałem na studiach, jest ode mnie 4  lata starsza i jestem jej drugim mężem. 

Nie było młodszych i bez bagażu?

3 hours ago, Raptor_F22 said:

 

Jako, że moja żona pracę zawodową zaczęła 4 lata szybciej, niż ja ( pracowała już 4 lata jak ja kończyłem 5 rok studiów) to z oczywistych względów startowałem na starcie z nieco niższego pułapu, niż ona.

Serio była na wyższym pułapie bo miała 4 lata przewagi? Nie znałeś żadnych dziewczyn po polonistyce itp.? One dziś i za 20 lat będą na tym samym pułapie.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

Z wynajmowanego na ten czas mieszkania wynieśliśmy się do jej nowo wykończonego domu - którego budowę rozpoczęła jeszcze z pierwszym mężem ale działka była jej, jeszcze przed zawarciem pierwszego małżeństwa, tak więc dom został po rozwodzie jej wyłączną własnością .

Czy wiesz kto ponosił koszty budowy? Jeśli były mąż też to finansował to go okradła.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

Ta decyzja była połączona z otwarciem własnej firmy mojej żony ( pokłosie pracy w korporacji, żona jest muszę przyznać dobrym fachowcem), w której to firmie zatrudniła mnie na umowę o prace, bym prowadził w domu biuro.

 

Praca u żony, odwrócenie ról, jak kobieta może szanować męża, który jest jej pracownikiem?

3 hours ago, Raptor_F22 said:

Miałem wówczas 26 lat i nie widziałem w tym nic złego, zwłaszcza, że lata do emerytury mi się liczyły, miałem ubezpieczenie.

System emerytalny się prawdopodobnie załamie, nie licz na emeryturę, licz na siebie.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

 

Otóż od 2 lat syn chodzi i wraca ze szkoły sam, nauczyłem go sobie zrobić obiad, ogólnie ogarnąć wszystko wokół siebie (ma 12 lat przypominam) - było to konieczne, gdyż od kilku już lat przygotowuję się na porzucenie pracy dla żony i pójście samemu do ludzi, na własny rozrachunek. Nie marzy mi się już wielka kariera, której w tym wieku już i tak nie zrobię ale chcę po prostu być niezależny - nie polecam nikomu pracy z żoną w jednej firmie - zwłaszcza rodzinnej. Różnice zdań nt. np. strategii działania firmy potrafią mocno się odbijać na życiu prywatnym.

Super, że masz plan wyjścia z sytuacji.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

W obrębie 25 km od naszego domu nie ma żadnego zakładu pracy poza marketami i sklepami spożywczymi (fakt, jest urząd gminy ale w 3 tysięcznym miasteczku pracę mają tam sami kolesie). Biorąc pod uwagę fakt, że na miejscu pracy nie znajdę już 2 lata temu powiedziałem żonie, że tak dłużej być nie może, że trzeba sprzedać dom, kupić 3 pokojowe mieszkanie w mieście, a ewentualną resztę wsadzić na lokatę.

Dojeżdżam do pracy 30+ km, znam takich którzy i 60 km dojeżdżają i dają radę. Słuchasz audycji Marka w aucie i czas nie jest zmarnowany :).

3 hours ago, Raptor_F22 said:

 

Niestety moja żona nie bardzo w chwili obecnej chce słyszeć o sprzedaży domu - wg mnie przeżyła chyba jakiś szok osobowościowy, bo opowiada bzdury, że co najwyżej możemy wynająć mieszkanie ale domu nie sprzeda. Na moje pytanie kto go utrzyma ( ogrzewanie zimą 800-1000zł za m-c) , opłaty stałe, kwestia bezpieczeństwa (zadupie) żona milczy.

Jak duży jest ten dom, 150m2 ogrzewanie powinno wyjść koło 3000 max 4000 PLN na sezon grzewczy (sześć miesięcy) z moich doświadczeń. Może trzeba zmodernizować ocieplenie, piec zasypowy rozumiem, może warto wymienić? Polecam gazowanie drewna + bufory, taniej się nie da ogrzewać.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

Wydaje mi się, że żona nie jest pewna naszego małżeństwa i boi się pozbyć domku jako opcji bezpieczeństwa. Niestety beze mnie jej mieszkanie w tym domu nie ma racji bytu, bo dom jest opalany węglem, roboty z piecem jest cholery, w zimie jak napada śniegu to wyjazd odśnieża się 45 min, a w lecie pielęgnacja ogrodu (samego tylko trawnika) potrafi zająć parę ładnych godzin w tygodniu - działka 1000kmw.

Powiem tylko, że na własnym trawniku kosi się z przyjemnością. Swoje 1500m2 koszę dla przyjemności, czyjeś nigdy. Mieszkasz za darmo u żony to musisz odpracować czynsz. 

Jeśli mieszkasz u kogoś (jej dom, brak wspólnoty) to musisz to odpracować. Mam odwrotną sytuację, gdyby moja partnerka w moim domu nie sprzątała itd. to by ryzykowała eksmisję.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

 

Szczerze? Od kilku lat w mojej głowie to małżeństwo już nie funkcjonuje. Łapię się na tym, że zyjemy obok siebie. Mamy jednak  dziecko, które notabene JA SAM wychowałem, bo żona z racji wykonywanej profesji potrafi być poza domem  3-5 dni. Wówczas wszystko jest na mojej głowie - dziecko, firma, dom. Zbuntowałem się, bo żona realizuje się zawodowo, ma kontakt z ludźmi, a ja robię za palacza CO, opiekunkę (teraz już nie, ale jeszcze 2 lata temu tak) .

Jesteś utrzymankiem.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

 

Nie jestem tzw. pantoflem bo potrafię pieprznąć w wielu sprawach w stół, wszelkie męskie zajęcia jak naprawy aut, domu wykonuję sam i żona to widzi i ma przede mną pewien respekt.

Niestety w kwestii dysponowania JEJ majatkiem nie mam żadnej siły przebicia, a fakt, że pracuję u niej tylko moją pozycję negocjacyjną umniejsza.

Dlaczego miał byś zarządzać czyimś majątkiem? Macie rozdzielność majątkową.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

 

 

 

Nie wiem co mam dalej robić, czy i gdzie szukać pracy - zarobię do ręki 1800-2000zł, przejadę 300zł paliwa. zostanie mi może 1600-1700. Co ja za te pieniądze mam zrobić, sam nic nie wynajmę. Mam wrócić do rodziców? To inne województwo. poza tym nie chcę się zachować jak mały Kazio - zabieram zabawki i wracam do domu. Wszak mam 36 lat, nie 19.

Zaczniesz od 2000 i będziesz walczył o więcej na rynku pracy. Wynajmij pokój, nie całe mieszkanie. Stanąłeś zawodowo na poziomie studenta, powrót będzie bolesny. Per aspera ad astra.

Odzyskasz za to swoją godność, to jest bezcenne.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

Najbardziej w tym wszystkim wkurwia mnie fakt, że straciłem (dosłownie) 13 lat życia, czuję się oszukany przez żonę. Gdybym wiedział, że tak się sprawy potoczą, nie żeniłbym się, a co najmniej nie kazałbym jej już wtedy wykańczać domu. Tylko, ze wtedy była opcja " wykończony drożej sprzedam".

Masz syna, wychowałeś, to nie był czas stracony. Teraz musisz się ogarnąć i być dla niego przykładem zaradnego mężczyzny a nie utrzymanka na garnuszku żony.

3 hours ago, Raptor_F22 said:

 

 

Co byście zrobili na moim miejscu? Nie chcę zostawiać syna z nią ale czuję, że jest to jedyna możliwość wyprowadzki z tego zadupia. ona się stąd nie wyniesie wg mnie na 99%.

 

 

 

Przede wszystkim uważaj na numer rozwód + odebranie praw rodzicielskich.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry nie przeczytałem jeszcze całego pierwszego wpisu, ale to mi się rzuciło w oczy:

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

Niestety beze mnie jej mieszkanie w tym domu nie ma racji bytu,

Nie ma racji bytu?

Bez Ciebie konkretnie jako @Raptor_F22 czy bez jakiegokolwiek gościa co by załączył ogrzewanie, wyczyścił piec, przystrzygł trawnik i czasem odgarnął śnieg? Ewentualnie opłacił palacza, ogrodnika i szuflowego raz na zimę.

 

3 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

żona to widzi i ma przede mną pewien respekt. 

Przyczepię się Twojego sformułowania "pewien" respekt, które wskazuje na Twoją niepewność.

Albo ma albo nie ma.

Za to że naprawisz auto ma pewien respekt, ale za to że jesteś jej parobkiem żywi pewną pogardę.

Wychodzi na zero.

Edytowane przez Imbryk
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Orybazy

 

Jestem Ci wdzięczny za te zimny prysznic. Sama prawda, do której po latach sam zacząłem dochodzić na podstawie życie codziennego.

Cóż, zdecydowanie za szybko wszedłem w związek małżeński, do tego z kobietą po przejściach.

 

Jedyne z czym nie do końca się zgadzam w Twojej wypowiedzi to fakt, że nie jestem i nie byłem utrzymankiem. Wykonuję realną i policzalną pracę w firmie żony, można powiedzieć, że dzięki mnie ma tą firmę już ponad 10 lat. Nie byłaby w stanie sama tego prowadzić, a za 500zł nikt by jej nie prowadził biura. 

 

Do tego dochodzi wychowywanie syna, prowadzenie całego domu.

 

Teraz to jest "lajt" bo od m/w 2 lat syn sam chodzi do szkoły, sam je, sam odrabia lekcje. Ale jeszcze 2-3 lata temu na gwizdek wstawałem, pakowałem go do szkoły, odwoziłem, za 4-5h przywoziłem, spacerki itd. Nie wspomnę już nawet o okresie niemowlęcym, gdy potrafiłem zasnąć na sedesie rozmawiając z klientem przez telefon, trzymając w międzyczasie butelkę z mlekiem dla dziecka, które się studziło.

 

 

To wszystko jest bardzo łatwe do policzenia w skali miesiąca, roku, 10 lat. Gdybym tylko wychowywał dziecko - czułbym się już na bank jak mi cycki rosną i miałbym zanik jaj. Ja jednak dziennie przeprowadzałem kilkanaście rozmów biznesowych, wysyłałem dziesiątki maili, zajmowałem się księgowością firmy - to utrzymało mnie przy zdrowiu psychicznym.

 

 

Od kilku lat zacząłem sam od siebie wymagać więcej jako od samca - kupiłem sporo narzędzi, zainwestowałem w sporo sprzętu do obsługi , serwisowania aut i sam zajmuję się serwisem naszych obu samochodów - taka męska zajawka, jako, że zawsze miałem benzynę we krwi i smykałkę do tego typu prac. Doszło do tego, że wymianiam rozrządy, tarcze, klocki, mcphersony wyjmuję...

To są kolejne pieniądze, które "zarabiam", ponieważ samochody dużo kręcą kilometrów i tych czynności serwisowych jak i napraw jest trochę.

 

Na pewno nie siedzę w domu jak typowa baba i nie gotuję dziecku obiadków malując paznokcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Piter_1982 napisał:

Strategia:

 

0. Zastanów się co chcesz robić? 40 to nie koniec życia. Może być ciężko, ale to właściwie ostatnia chwila żeby powalczyć.

Dokładnie jak brat napisał, jest to punk zwrotny(początek nowego układu współrzędnych).

Co robić? Właśnie zastanowienie to wykreślenie układu na nowej przestrzeni pomiaru rzeczywistości.

Jak założenie iż 0 to koniec, z automatu jest to początek. Ta sama granica tylko od środka i zewnątrz układu pomiarowego.

Ciężko to złe określenie. Na pewno inaczej. wiele dogmatów pójdzie do kosza.

Nie ostatnia tylko pierwsza z reszty jaka pozostała.

 

Polwaczyć? => Zamienić na żyć!

Jak żyć? => Patrz punkt (0).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tornado

 

Bardzo matematyczne podejście do życia i zero-jedynkowe jego potraktowanie ale po głębszej analizie treści muszę się zgodzić.

Chyba gdzieś po drodze zgubiłem w życiu pewność siebie. Od kilkunastu miesięcy próbuję ją budować na nowo.

Problemem (największym) jest brak feedbacku w stosunku do moich ruchów życiowych - nie mam kontaktu z ludźmi na co dzień.

Glęboko wierzę w to, że wyjście wsród ludzi spowoduje, że nabiorę znów wiary w siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Raptor_F22

 Z opisu wynika, że związek nie boryka się z dużymi problemami, po prostu przestał Ci pasować dotychczasowy układ.

 

Twojej żonie odpowiada, trudno się jej dziwić i mieć to za złe.

 

Musisz jej przede wszystkim uświadomić, że dotychczasowy model się skończył i pora się zastanowić nad kolejnym, a wachlarz rozwiązań jest szeroki.

Od pracy nad szeroko rozumianym dobrem wspólnym i dziecka, po separację, podział wspólnoty i rozwód.

 

Jeśli to do niej nie dotrze, będzie cały czas próbowała zachować dotychczasowe reguły. 

 

Ps. Prawdopodobnie miałoby zastosowanie prawo o alimentach w przypadku Twojej osoby.

Może to mało męskie, ale argument przydatny.

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo

 

Dużych problemów w związku nie ma. One dopiero się zaczynają, dlatego tak bardzo zależy mi na szybkim ich zażegnaniu.

Jednakże w mojej ocenie problem miejsca zamieszkania, które jest osią życia każdego małżeństwa, rodziny jest na tyle poważny, że

jeżeli nie dojdziemy do porozumienia to skończy się źle.

 

W naszym życiu samo moje pójście do pracy niewiele zmieni - nasze życie od początku jest poukładane tak, że uwzględnia moje siedzenie w domu i pracę w rodzinnej firmie.

Za moją decyzją o pójściu do pracy MUSI pójść szereg innych - zmiana pracy żony, wyprowadzka. Na zadupiu nie znajdzie osoby, której powierzy tę firmę, a nawet jeśli to moja praca i pensja pójdzie na wynagrodzenie pracownika żony - 1:1.

 

Już raz się na tym przejechałem - dziecko było małe, wolałem pracować u żony, niż iść do pracy i pracować na opiekunkę i może jeszcze pracownika żony. Teraz dziecko jest już odchowane i nie pozwolę sobie, by żony ambicje zawowodwe mnie blokowały. To jest dosłownie coś kosztem czegoś. Tak być nie może.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak Was czytam i wpadł mi pewien schemat do głowy. Spróbujcie zamienić płeć naszego bohatera i bohaterki. W biznesie wtedy rządzi facet (żona), ma dom na siebie, rozdaje karty. W domu siedzi kobieta z synem (autor wątku), wychowuje syna, nie ma stabilizacji finansowej, nie ma gdzie się podziać w razie rozwodu. Chce tego rozwodu.

 

To jest przecież ewidętny przykład schematu w małżeństwie. Jak widać punkt widzenia zależy od punktu siedzenia a nie od płci.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@misUszatek

 

Dokladnie jak piszesz. Już napisałem gdzieś wyżej, że ewolucja spłatała mi figla pokazując, że w zasadzie podział płci jest czysto umowny, ukształtowany nie tyle biologicznie co obyczajowo, przez wieki.

Rzadko się spotyka taki układ jak u mnie dlatego ten stereotyp jest powielany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Raptor_F22 napisał:

to moja praca i pensja pójdzie na wynagrodzenie pracownika żony - 1:1.

Nieprawda.

Swojego pracownika żona będzie musiała opłacić pieniędzmi swojej firmy.

Nie myśl w ten sposób, jej firma nie jest waszym dobrem wspólnym co wielokrotnie Ci udowodniła.

 

Mnie też nasunęły się analogie z zamianą płci, wcale nie wydaje mi się ten układ złym do momentu kiedy obie strony się na niego godzą.

W obecnej sytuacji, trzeba szukać rozwiązań.

Wbrew pozorom, to może wzmocnić waszą relację, o ile jej nie rozwali ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Raptor_F22 napisał:

próbuję ją budować na nowo.

Tu jest klasyczny błąd w procesie.

 

Przed chwilą, Raptor_F22 napisał:

....roblemem (największym) jest brak feedbacku w stosunku do moich ruchów życiowych

A tu natomiast odp na zarzut.

 

Mierzysz swoje życie NORMAMI innych.

 

Na niebiesko znacznik prania mózgu lecz nie do końca wyczyszczonego, typowy efekt szklanki połowicznie pełnej czy pustej?!

A co za różnica, twoja szklanka więc rób po swojemu,.... nawet wiercąc dziurki w denku   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tornado

 

nie zrozumiałeś mnie. Ja nie piszę wprost, że zależy mi na zdaniu gawiedzi. Powiem więcej, mam na to wyj....ne. Zawsze byłem sam dla siebie wyznaczającym kurs nawigatorem, zawsze szedłem pod prąd w życiu wg. tego, w co sam wierzyłem. 

 

Ale, albo raczej ALE:

 

po tak długim czasie życia poza stadem (a tak bym nazwał swój stan ) pojawi się u nawet najtwardszego zawodnika zwątpienie, brak pomysłów, frustracja.

Człowiek jest istotą stadną - jak byś do tego nie podszedł nie przeskoczymy tego. wywieź kogoś na bezludną wyspę na 10 lat, a nie wróci już taki sam. Zajdą zmiany w mózgu.

 

Moja sytuacja nie jest oczywiście taką bezludną wyspą ale coś na jej wzór i podobieństwo. żebym zatem mógł znowu kontynuować swój schemat życiowy muszę najpierw nabrać pewności siebie.

Nie nabiorę jej nie widząc choć malutkiej AKCEPTACJI, jej niewielkiej dozy od ludzi z zewnątrz.

 

Od 10 lat otaczam się wyłącznie:

 

- żoną

- matką i ojcem

- jednym kolegą, z którym widujemy się raz na kwartał - ma żonę i 2ke dzieci w wieku 2 i 4 lata - czasy kawalerskie się skończyły

 

Reszta kontaktów z ludźmi to wizyty w sklepach po zakupy i kurtuazyjne rozmowy przy kasie, klienci dzwoniący do firmy - rozmowy służbowe oraz gadki o pogodzie z sąsiadami.

 

 

 

EDIT. jest też oczywiście mój syn ale z oczywistych względów nie mogę traktować go jak dorosłego

 

 

Edytowane przez Raptor_F22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, misUszatek napisał:

Tak Was czytam i wpadł mi pewien schemat do głowy. Spróbujcie zamienić płeć naszego bohatera i bohaterki. W biznesie wtedy rządzi facet (żona), ma dom na siebie, rozdaje karty. W domu siedzi kobieta z synem (autor wątku), wychowuje syna, nie ma stabilizacji finansowej, nie ma gdzie się podziać w razie rozwodu. Chce tego rozwodu.

 

To jest przecież ewidętny przykład schematu w małżeństwie. Jak widać punkt widzenia zależy od punktu siedzenia a nie od płci.

Nie rozumiesz kolego.

Po rozwodzie kobieta może Ci chapnąć mieszkanie, dziecko, pieniądze i jeszcze wpakować Cię do więzienia fałszywymi donosami.
Mężczyzna będąc na miejscu kobiety ani nie dostanie pieniędzy(alimenty są tylko na żonę), ani dziecka(mimo iż wychowywał, gdy pańcia robiła karierę) ani mieszkania.
Więc nie ma tu żadnych punktów widzenia od siedzenia.

Poza tym rozwiedziona kobieta szybciutko może znaleźć nowego sponsora czy boy-toya, a nawet dwa w jednym!
Co zresztą pokazał nam autor wątku - nawet stara, rozwiedziona baba znajdzie młodego zakochanego rycerzyka ;) 


 

1 godzinę temu, Raptor_F22 napisał:

Rzadko się spotyka taki układ jak u mnie dlatego ten stereotyp jest powielany.

No i do czego Cię ten układ doprowadził?
Do obcięcia jaj i czczenia przestarzałej kobiety, bracie.
To nie stereotypy, tylko natura.

Natura tak to skonstruowała, że tylko mężczyzna może rządzić i dominować.
Nigdy na odwrót, bo potem są takie kwiatki, jak w twoim przypadku.
Poza tym sam widzisz, jak bardzo źle się z tym czujesz.
Twój męski instynkt(podświadomość) daje we znaki, że coś schrzaniłeś, coś poszło nie tak z twoim samorozwojem.

Zmartwychwstań mężczyzno!

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak dopasowania...znudzenie i piętrzące się wzajemne pretensje, podbijane w drobnych potyczkach, a skończy się to rozwodem.....i tyle.

Najgorsze jest to że zaczynacie mieszać w waszą wojenkę dzieciaka, problem miejsca zamieszkania jest tylko pretekstem, bo w rzeczywistości jest on głębszy, bo zostało przywiązanie, nie ma już uczuć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 chodzi mi tylko o to, że zamieniając ich punkt widzenia teraz to facet chce rozwodu, rozwoju zawodowego, uniezależnienia. Także nie ma się też co dziwić kobietom, które są w takiej samej sytuacji (w przeciętnym polskim małżeństwie) jak autor wątku.

 

Każdy, niezależnie czy kobieta czy mężczyzna, chce się zabezpieczyć na przyszłość.

Edytowane przez misUszatek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Raptor_F22 napisał:

żaden kochaś by tego nie zniósł tak długo.

To pokazuje jak wąsko myślisz. Ona tam skacze po bolcach z pubów, bo stabilną bazę w odizolowanej wsi ma ogarniętą przez Ciebie. Ona ma doskonałe życie: pracę w której jest dobra, rozrywki ile chce w całym kraju, dziecko, chatę, słóżbę, auto, mechanika, ogrodnika, rodzinę blisko, status i szacunek. 

 

A Ty masz zasługi i... 

 

Jestem po Twojej stronie i życzę byś znalazł sens w swoim życiu. Dlatego dwie uwagi: 

 

1.Dużo piszesz, to świadczy o tym że prowadzisz cały czas w głowie dialog o swoim życiu. Przeżywasz wiele scenariuszy życia wirtualnego, bo w głowie. To znaczy, że nie żyjesz realnym życiem w stopniu który daje facetowi motywację do działania.

 

2.Nie pisz, że jesteś taki twardy facet, bo ze stylu wypowiedzi można wyczuć, że to tylko taka poza i oszukiwanie siebie. Bądź kim jesteś, nie oszukuj siebie samego. Wystarczy, że postawisz siebie samego na pierwszym miejscu, nawet takiego misiaczka. I proszę nie używaj argumentu o potrzebach syna i jego wychowaniu itp. To oddzielny temat i do omówienia z facetem psychologiem! 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Raptor_F22 said:

Otóż żona twierdzi, że jezeli chcę mieszkać w mieście to ona chętnie pójdzie tam mieszkać ale jak ja cyt.  "załatwię "  mieszkanie i je opłacę. Ona dom sobie zostawi i będzie sobie na weekendy przyjeżdżać.

Jest to jakaś propozycja. Znajdź robotę (trochę więcej wiary w siebie - niech ci żona napisze list polecający albo ktoś od niej z firmy) wynajmij mieszkanie (nie jest to niewykonalne). Niech ona opłaca dom bo to jej własność (skoro sprzedaż nie wchodzi w gre i sie przy tym upiera - uczciwa propozycja ona za dom ty za mieszkanie). Po spokojnym tonie wypowiedzi wnioskuję ze nie ma dramatu. Pytanie jak bardzo ci zależy na ciągnięciu związku. 

Edytowane przez Trevor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, misUszatek napisał:

@Ragnar1777 chodzi mi tylko o to, że zamieniając ich punkt widzenia teraz to facet chce rozwodu, rozwoju zawodowego, uniezależnienia. Także nie ma się też co dziwić kobietom, które są w takiej samej sytuacji (w przeciętnym polskim małżeństwie) jak autor wątku.

 

Każdy, niezależnie czy kobieta czy mężczyzna, chce się zabezpieczyć na przyszłość.

Ano tak.
Teraz rozumiem.
Myślę, że dobry mąż powinien wspierać kobietę w rozwoju zawodowym.

Tylko żeby nie skończyło się tak, że będzie więcej zarabiać, pójdzie do łóżka z prezesem, a stary model(czyt. męża) wyrzuci na bruk.
Ktoś tu już kiedyś opisywał, jak załatwiał żonie prace, szkolenia etc., a o ile się nie mylę, nie skończyło się to happy endem.

Babska nie doceniają tego, co dostają od mężczyzny.
Dasz palec, to urwą rękę, więc nie wiem jak to by należało rozegrać.
Myślę, że może pomagać, ale jak najmniej - dać jej jakiś start, a resztę osiągnie na tyle, na ile ma kompetencji.

A co do zabezpieczania na przyszłość...
Księżniczki uduchowione, tak zawsze rozpowiadają frazesy o miłości i zaufaniu, nie pamiętasz?
I co? Gdy przychodzi co do czego, to włącza się zimna kalkulacja i nie ma miejsca na takie bzdety.
No, ale przed ślubem było romantyczno-mickiewiczowskie pierdolamento ?
 

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 2/19/2019 at 4:24 PM, Raptor_F22 said:

@Orybazy

 

Jestem Ci wdzięczny za te zimny prysznic. 

Taka częsta na tym forum "tough love" :).

On 2/19/2019 at 4:24 PM, Raptor_F22 said:

 

Jedyne z czym nie do końca się zgadzam w Twojej wypowiedzi to fakt, że nie jestem i nie byłem utrzymankiem. Wykonuję realną i policzalną pracę w firmie żony, można powiedzieć, że dzięki mnie ma tą firmę już ponad 10 lat. Nie byłaby w stanie sama tego prowadzić, a za 500zł nikt by jej nie prowadził biura. 

Czy dostawałeś normalną wypłatę? Czy dokładałeś się do rachunków, kosztów wychowania syna? Jeśli tak, to faktycznie przesadziłem z tym określeniem.

On 2/19/2019 at 4:24 PM, Raptor_F22 said:

 

To wszystko jest bardzo łatwe do policzenia w skali miesiąca, roku, 10 lat. Gdybym tylko wychowywał dziecko - czułbym się już na bank jak mi cycki rosną i miałbym zanik jaj. Ja jednak dziennie przeprowadzałem kilkanaście rozmów biznesowych, wysyłałem dziesiątki maili, zajmowałem się księgowością firmy - to utrzymało mnie przy zdrowiu psychicznym.

Gdyby kobieta zarzucała mi że jest kurą domową za darmo, to bym zrobił wyliczenie. X godzin pracy w tygodniu razy stawka opiekunki, sprzątaczki. Odejmujemy czynsz za mieszkanie u mnie, połowę rachunkow, kosztow utrzymania dziecka, koszty dojazdu (praca w miejscu zamieszkania). Myślę że większość kobiet nie zarabia swoją pracą na bycie utrzymywana. Ty dodatkowo ogarniałeś domowe biuro więc pewnie byłeś na plusie, ale czy miałeś to policzone i wypłacone?

On 2/19/2019 at 4:24 PM, Raptor_F22 said:

 

 

Od kilku lat zacząłem sam od siebie wymagać więcej jako od samca - kupiłem sporo narzędzi, zainwestowałem w sporo sprzętu do obsługi , serwisowania aut i sam zajmuję się serwisem naszych obu samochodów - taka męska zajawka, jako, że zawsze miałem benzynę we krwi i smykałkę do tego typu prac. Doszło do tego, że wymianiam rozrządy, tarcze, klocki, mcphersony wyjmuję...

Może poszukaj pracy u mechanika? Moich dwóch lokalnych narzeka na brak ludzi. Rynek pracy jest.

On 2/19/2019 at 4:24 PM, Raptor_F22 said:

To są kolejne pieniądze, które "zarabiam", ponieważ samochody dużo kręcą kilometrów i tych czynności serwisowych jak i napraw jest trochę.

 

Na pewno nie siedzę w domu jak typowa baba i nie gotuję dziecku obiadków malując paznokcie.

:).

 

Przyszło mi jeszcze do głowy, czy masz 100% pewności, że jesteś biologicznym ojcem? Nie żeby niszczyć waszą więź z synem ale gdyby małżonka okazała się zbyt obrotna mieć powód do rozwodu.

On 2/19/2019 at 4:55 PM, Raptor_F22 said:

@misUszatek

 

Dokladnie jak piszesz. Już napisałem gdzieś wyżej, że ewolucja spłatała mi figla pokazując, że w zasadzie podział płci jest czysto umowny, ukształtowany nie tyle biologicznie co obyczajowo, przez wieki.

Rzadko się spotyka taki układ jak u mnie dlatego ten stereotyp jest powielany.

No podział jest biologiczny bo tylko kobieta może karmić piersią. To że teraz są formuły itd. to nie jest już natura. O tym że przeciętny facet jest o niebo lepszym myśliwym i wojownikiem chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Jasne są też "Amazonki" ale to ekstrema populacji. Ty chyba właśnie wziąłeś sobie takie ekstremum za żonę, czego ni jak zrozumieć nie mogę.

On 2/19/2019 at 3:44 PM, Raptor_F22 said:

 

 

 

Ja nigdy nie chciałem ingerować w jej majątek bo wiedziałem w jaki układ wchodzę i mam swój honor i ambicję. Od rodziców dostałem kasę po ślubie, to wykończyłem resztę domu. Było tego z 30 tys. Mogłem dostać więcej, by np. zrobić kostkę brukową, drugi garaż, wykończyć detale w domu. Ale nie chciałem - już jako 25 latek byłem świadomy, że nie jest to moje i nie chcę więcej w tym kasy topić. Zwłaszcza na starcie małżeństwa.

Zaraz, zaraz wrzuciłeś 30k w dom swojej żony a ona nie oponowała? Szukaj faktur bo przy rozwodzie ani grosza z tego do ciebie nie wróci. Mam odwrotnie, jak moja partnerka sugeruje że może coś się dorzuci to odmawiam bo dom to moja inwestycja. To też czasem jest tani trick, dorzucić 10k do domu za 250k żeby móc mówić "nasz dom". Trzeba uważać na takie rzeczy. Macie intercyze, wiec szukaj tych starych faktur za plytki do łazienki... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Ragnar1777 said:

Ano tak.
Teraz rozumiem.
Myślę, że dobry mąż powinien wspierać kobietę w rozwoju zawodowym.

Tylko żeby nie skończyło się tak, że będzie więcej zarabiać, pójdzie do łóżka z prezesem, a stary model(czyt. męża) wyrzuci na bruk.

Często też mówią jak to porzuciły karierę dla rodziny. Bo po tych studiach socjologicznych i pracy w Lidlu, nastepnym etapem byłby własny biznes albo fotel prezesa.

 

5 hours ago, Ragnar1777 said:


Babska nie doceniają tego, co dostają od mężczyzny.
Dasz palec, to urwą rękę, więc nie wiem jak to by należało rozegrać.
Myślę, że może pomagać, ale jak najmniej - dać jej jakiś start, a resztę osiągnie na tyle, na ile ma kompetencji.

A co do zabezpieczania na przyszłość...
Księżniczki uduchowione, tak zawsze rozpowiadają frazesy o miłości i zaufaniu, nie pamiętasz?
I co? Gdy przychodzi co do czego, to włącza się zimna kalkulacja i nie ma miejsca na takie bzdety.
No, ale przed ślubem było romantyczno-mickiewiczowskie pierdolamento ?
 

Taa zabezpieczenie na przyszłość. Narzeka taka że się nie czuje pewnie, mówię masz pracę, dochody, kup mieszkanie na wynajem będzie się samo spłacać, będziesz mieć zabezpieczenie na starość. Ale to trzeba mieć 20k wkladu własnego, 10 lat pracy zawodowej i nawet tyle nie potrafią odłożyć. Chcą żeby facet im to dał podpisując kontrakt małżeński bez incertyzy.

 

Romantyczne pierdolamento jest żeby się upewnić że Misiu już myśli już główką a nie głową:).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też bym się znudził pracując w domu tyle lat. Najprostsze rozwiazanie to iść do pracy, w pobliskim mieście spróbować cos znależć. Na poczatek dojezdżać, sprawdzic czy praca będzie satysfakcjonująca. Podejmować decyzje na bieżąco, nie planować za dużo. Nie planować przeprowadzek w ciemno do miasta i sprzedaży domu, jak nie wiadomo czy w tym mieście będzie praca...

Zeby wieść godne życie w 200 tys mieście i powyżej to trzeba zarabiać te 5 tyś netto.  Dzis lepiej wyprowadzić sie za granicę niż do sąsiedniego miasta...Czynsze w mieście kosztują.

Ponadto smiem wątpić o niezastępowalnosci kogokolwiek kto pali w piecu węglem. Można zainstalować piec gazowy, włączany automatycznie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.