Skocz do zawartości

Salonowe vs używane?


Byłybiałyrycerz

Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, Bonzo napisał:

Przykład - masz gotówką 100 tysiecy złotych

To jest przykład mocno teoretyczny i pod tezę, gdyż zanim firma ma te 100 000 do wydania, to może zamiast to zrobić wziąć leasing, mieć maszynę która już na siebie zarabia, a resztę środków mieć wolną, albo ich w tej chwili nie mieć. I korzyść z nie wydania w jednej chwili tej kasy przewyższa zarobek firmy leasingowej. 

 

Kiedyś myślałem, że to powyższe jest prymitywne proste. Jak teraz widzę dla niektórych aż nadto wysublimowane. A przecież nie uwzględniamy ważnego czynniku - czasu, otoczenia biznesowego, konieczności ścigania się z konkurencją itd. 

 

Na przykład - obecnie jest szał na elektryczne hulajnogi. I kto teraz weźmie w leasing 100 takich ustrojstw (okrutnie upraszczam rzecz jasna), ten najpewniej zarobi więcej niż ten, kto się leasingiem brzydzi, ale będzie składał do materaca, żeby go było "naprawdę" według Twojej nomenklatury stać. 

 

Plus jeszcze 100 czynników o których nie wspomniałem. 

 

12 minut temu, Bonzo napisał:

Gość nie ma żadnych kredytów, 

Nigdy nie miał i jesteś tego w 100% pewien, nie domyślasz się tak jak po tym:

 

13 minut temu, Bonzo napisał:

 popatrzeć na tablice,

Kiedy napisałem Ci, że to bzdura i tablice o niczym nie świadczą? Wiem, że wtedy traci się szansę na zabawnostkę z Własnością Banku, no ale to naprawdę tak nie działa. 

 

Btw. oprócz tego mam nadzieję, że nie odziedziczył kapitału z nieba. 

 

14 minut temu, Bonzo napisał:

gosć sam kredytuje inne, powiązane z tą firmą przedsięwzięcia

Znaczy ma nielegalną działalność pożyczkową, legalną, czy jednak kredyty zaciąga na rozwój powiązanych firm? 

 

Faktycznie, mega klarowny przykład... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Faktycznie, mega klarowny przykład... 

Chciałem przez chwilę Ci doradzić byś wyrzucił telewizor i oczyścił umysł - ale nie zrobię tego :)

Wprowadzasz na forum fajny koloryt, jak również jesteś w gospodarce tego kraju - tak zwanym "pożytecznym idiotą"

 

Dokładnie tak samo jak "pożytecznym idiotą" jest miły mąż-miś kobiety, z którą się od czasu do czasu umówię na kolację ze śniadaniem :)

 

I - "sze krenczy panie Rotenszwanc"

 

Krótko mówiąc - tak trzymaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Bonzo napisał:

Wprowadzasz na forum fajny koloryt, jak również jesteś w gospodarce tego kraju - tak zwanym "pożytecznym idiotą"

Bardzo merytoryczna odpowiedź, winszuję. Wszak napisałem, czemu nie klarowny. To żeby Cię jeszcze doedukować, wszak na naukę nigdy nie jest za późno, inny z życia wzięty przykład. Z życia, nie z bonzowskich teoretycznych wyliczanek. 

 

Firma, z którą robię biznesy zajmuje się ogledniw mówiąc obróbką zleceń. Jakich i jak - mniejsza. Jeden z jej klientów chce jej zlecić drugie tyle zleceń ile teraz robi łącznie, ale ona nie ma mocy przerobowych. Musi mieć lepsze serwery. I teraz właściciele mają dwa wyjścia:

 

-biorą serwery w leasing i podwajają zlecenia, robią na tym hajs przewyższający koszt leasingu

 

-są według Bonza niepozytecznymi idiotami i odkladaja hajs do materaca na te serwery, bo leasing to zło i frajerstwo. Za dodatkowe zlecenia dziękują

 

I tak to wygląda w rzeczywistości, w której kliknie kredytowe i leasingi to normalna rzecz. Ale już nie taka ładna czarno biała anegdotka, ulubiona rzecz bonzowa, prawda? 

 

A żeby Cię pocieszyć - widzisz tylko jedną stronę. A prawda jest taka, że kredyt to narzędzie. Komuś kumatemu pomoże biznes rozwinąć, a niekumatego pogrąży. Jak każde narzędzie. 

 

11 minut temu, Bonzo napisał:

Wprowadzasz na forum fajny koloryt

Wzajemnie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, tytuschrypus napisał:

Bardzo merytoryczna odpowiedź, winszuję. Wszak napisałem, czemu nie klarowny.

Tłumaczenie Tobie pewnych oczywistości nie ma sensu.

Przyszedłeś na to forum. Dostałeś w dupę od baby - i w TYM TYLKO ZAKRESIE wyrwało Cię z matrixa. Nie wiem czy na trwałe.

 

Od banku prawdopodobnie w dupę jeszcze nie dostałeś. Pocieszę Cię - ja też nie. Ale ja również w dupę od baby nie dostałem. Ty tak - pamiętam Twoje relacje w tym zakresie.

 

I dlatego tłumaczenie Tobie pewnych oczywistości jest tak samo skuteczne - jak wyjaśnianie dowolemu białemu rycerzowi oczywistości męsko - damskich.

Czyli - jest to strata czasu.

 

I dlatego merytoryczna dyskusja z Tobą na tematy kredytowe jest tak samo możliwa jak w białym rycerzem na temat tego, że "jego myszka jest inna"

 

I żeby było jasne - nie mam nic przeciwko białym rycerzom. Ktoś zapierdalać na kobiety musi, ktoś nie swoje dzieci wychowywać też.

I tak samo nie mam nic przeciwko pozytecznym idiotom w kwestiach na przykład kredytowania.

Dyskusja z nimi bowiem przypomina rozmowę o białorycerstwie i jego szkodliwych następstwach - na kafeterii.

 

Krótko mówiąc - jak Ci dobrze w matrixie na kredyt - żyj sobie w nim. Najlepiej długo i szczęśliwie.

Tak samo jak całe legiony biąłych rycerzyków, którzy umarli nieświadomi tego w czym im życie upłynęło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Byłybiałyrycerz polecam nowego Fiata Tipo. Ponieważ jeździsz głównie trasy to benzyna 1.4 turbo 120 koni. Silnik jest prosty jak konstrukcja cepa, był już montowany w Bravo II i cieszy się opinią trwałego i taniego w obsłudze. Skrzynia biegów jest 6-cio stopniowa i na trasie możesz już sobie jechać na 6 biegu przy 70 km/h. Auto jest proste, tanie i w miarę bezpieczne. Myślę, że zamknąłbyś się w 60.000,00 zł z tym silnikiem. Jeżeli można coś radzić, to warto brać to co mają "na salonie/na placu" bo wtedy można co nieco utargować - zależy im aby auto się sprzedało, no bo plany sprzedażowe trzeba wyrobić.

 

Kiedyś miałem używane auto. Co z tego, że było w miarę duże i mogłem spokojnie cisnąć dwie paki jak często coś niedomagało - kupiłem go jako 10 letnie, pojeździłem 3-4 lata. Potem przesiadłem się na nowe auto z salonu, którym jeżdżę już chyba 6 rok i jestem bardzo zadowolony. Generalnie poza wymianami eksploatacyjnymi wynikającymi z harmonogramu przeglądów, to co do zasady wszystko jest w porządku. Jakbym musiał teraz brać nowe auto to bym sobie takie Tipo, o którym pisałem chętnie sprawił.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kupiłem 10 lat temu folcwagena za niewiele ponad 2 tysie, pojezdziłem kilka lat, drobne naprawy typu wymiana amortyzatora, bardzo tanio. Potem pozbyłem się auta za tysiac zł. Chyba niewiele na nim straciłem:) Auto za 50-100 tysi to jest dobre dla kogoś kto zarabia minimum 10 tysi miesięcznie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo, jakoś mi się nie chce za bardzo wierzyć by firma D. nigdy z kredytów nie korzystała : ) nie znam takich firm, a trochę przedsiębiorców dużych poznałem. A ten medialny pierdolnik to też IMO m.in pokłosie tego, że nie jest notowana na GPW, a szkoda, bo sam bym trochę papierów kupił : ) taka dygresja. Tak się kończy robienie biznesów jedynie w rodzinie. Kredyt inwestycyjny to nie kredyt konsumpcyjny na telewizor czy konsolę. Bierzesz x, by na tym zarobić x*5 na przykład.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bonzo napisał:

 1  Przykład - masz gotówką 100 tysiecy złotych. Te 100 tysiecy możesz:

a) wydać na nowy samochód do firmy (ktory będzie zarabiał w tej firmie)

ALBO

b) wydać na nową maszyne do firmy (ktora będzie zarabiała w tej firmie) 

 

 2  I teraz sytuacja jest taka - leasingując samochód wydasz łącznie na koszty tej operacji na przykład 120 tysiecy złotych. Te przykładowe 20 tysiecy zarobić musi firma lizingowa - z czegoś przecież żyć musi.

Uwielbiam Cię czytać i szanuję zdanie a Twoja tutejsza dyskusja z @tytuschrypus wzbudziła we mnie arcyciekawość, którą chciałbym zaspokoić bo z jednej strony rozumiem Twój punkt widzenia a z drugiej zauważyłem w w życiu, ze jest delikatnie rzecz biorąc mało praktyczny. Mam nadzieję, że mnie wyprowadzisz z zagwostki, mianowicie.

 

Teraz dodam mój komentarz do powyższego cytatu:

 

AD1. Tutaj masz 100% racji, że warto jak już to wydać na maszynę a nie autko tylko spójrz jeśli wydam 100k od razu to mam maszynę= nie mam kasy= kase od nowa trzeba zarobić od 0/   biorę maszynę na leasing na 20 lat przy czym rata wynosi przy takiej kwocie coś z 700zł i sytuacja wygląda tak, że: mam 100k i nową maszynę = kasy nie straciłem co zapewnia mi płynność przez dość bezpieczny okres = mam 100k + maszynę która kosztuje mnie TYLKO 700pln/msc a zarabia dajmy na to 5-10k 

 

Kredyt na maszynę jest na 20 lat, ALE ja nie spłacam maszyny w całości użytkuje ją tylko 3-5 lat i znów biorę nową w ten samo sposób przy stara idzie na powrót do firmy lizingowej przy czym wychodzi takie równanie:

 

Jak wcześniej sobie ustaliliśmy maszyna kosztowała 100k lizing na 20 lat przy racie 700pln i zarobkach dajmy górny pułap 10k pln/msc to daje nam taki wynik

 

5 lat użytkowania maszyny kosztuje mnie 42k= 5 lat = 60msc x 700pln a maszyna KOSZTUJE pierwotnie 100k 

 

5 lat użytkowania maszyny zarobiło 60msc x 10k pln = 600k pln

 

Sumując 

 

Kupując za gotówkę wychodzi 600k zysku - 100k maszyna = 500k zysky na przestrzeni 5 lat

Lizingujac 600k (+100k których nie wydaliśmy an starcie) zysku - 42k ,,wyporzyczania'' maszyny =

558(+100)k czystego zysku.

 

AD2. Nigdy nie lizunguje się całości tego co lizungowane jest tak jak @Obliteraror napisał po co masz spłacać w całości grata skoro używasz go 3-5 lat?

 

Jeśli tak jak napisałeś masz np samochód za 100k to przez 5 lat użytkowania spłacisz 30-40k wartości przy czym użytkujesz nowe nie śmiganie auto i po okresie zmieniasz je na nowe. Tak jak napisałem wyżej: korzystasz przez 5l zakładając za część wartości przy czym odpowiedzialność masz mniejsza niż przy własności.

 

I tu mam pytanie sam się przedstawiasz szanowny Panie  jako mechanik to spytam tak.

 

Taka hipoteza:

Masz 25 lat (uwzględniam Twoją inżynierkę z polibudy) i chcesz robić większe roboty które wymagają sprzętu specjalistycznego bardzo drogiego w jaki sposób szybko byś je zdobył w tak młodym wieku i to w dodatku w miarę krótkim czasie?

 

Cytujesz czasem sceny z filmów co mnie doprowadza niekiedy do łez ze śmiechu to ja też coś zapodam a co!

 

Pan Olbrychski grając P. Borowieckiego w ,, Ziemi obiecanej'' powiedział do swoich kumpli w te słowy: 

,,Tylko idiota buduje fabrykę za swoje pieniądze.''

Edytowane przez Maszracius_Iustus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Maszracius_Iustus napisał:

Taka hipoteza:

Masz 25 lat (uwzględniam Twoją inżynierkę z polibudy) i chcesz robić większe roboty które wymagają sprzętu specjalistycznego bardzo drogiego w jaki sposób szybko byś je zdobył w tak młodym wieku i to w dodatku w miarę krótkim czasie?

Zaczynając biznes p/t warsztat - nie robi się w tej branzy robót wymagających szalenie drogiego sprzętu. To przychodzi powoli i z czasem.

13 minut temu, Maszracius_Iustus napisał:

Pan Olbrychski grając P. Borowieckiego w ,, Ziemi obiecanej'' powiedział do swoich kumpli w te słowy: 

,,Tylko idiota buduje fabrykę za swoje pieniądze.''

Prawda.

A jak skończył ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym miał wolne 200k bez dziadowania na to 30lat kupiłbym nowe bez dwóch zdań, jednak gdy mam brać kredyt :D na coś co traci w chuj wartość w dodatku oprocentowanie i suma summarum wyjdzie mi, że z 200k zrobi się 270k np to dla mnie czysty konsumpcyjno matrixowy debilizm. Śmigam starym autem z 3.0litrowym diselkiem jestem w stanie w nim wszystko zrobić sam więc po co mi skomputeryzowany gniot z diodami w lusterkach bo strefa martwa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Bonzo napisał:

Takie niestety czasy. Ludzie kupują rzeczy ktorych nie potrzebują, za pieniądze, ktorych nie mają i robia to tylko po to by wzbudzić zazdrośc u tych, ktorych nie lubią.

 

Ba mało - tego typu gminni mitomani, fanatycy plastikowej nowoczesnosci z gównolitu - zawsze mówią to samo gdy ktokolwiek poważy się nie przytakiwać grzecznie - "mówisz tak bo cię nie stać"

Bo niestety bez tego nie istnieją w danym środowisku.  To jest najgorsze w tym wszystkim. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Bonzo napisał:

Zaczynając biznes p/t warsztat - nie robi się w tej branzy robót wymagających szalenie drogiego sprzętu. To przychodzi powoli i z czasem.

Ok to idąc tym tropem najpierw musisz ciułać po kilka tysięcy msc z ,,lekkich prac'' po to by w końcu po np 2 latach kupić za gotówkę jedną maszynę podczas gdy konkurent weźmie w lizing np potrzebnych 5 maszyn co wygenerują mu zyski w jeden miesiąc na poziomie rocznych kogoś kto nie lizinguje. 


Taka jest przynajmniej moja obserwacja a jak już poruszyłeś kwestię warsztatu to chłopaki z mojego rodzinnego miasta w warsztatach zarabiają po technikum 2.5k- do góóóóóra 5k  jak z tego odłożysz na jakieś drogie sprzęty lub choćby halę warsztatu?

 

BTW ja sam wyznaję Twoją filozofię w życiu kredytu nie miałem i wszytko za gotówkę kupuję.

Edytowane przez Maszracius_Iustus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Maszracius_Iustus napisał:

Ok to idąc tym tropem najpierw musisz ciułać po kilka tysięcy msc z ,,lekkich prac'' po to by w końcu po np 2 latach kupić za gotówkę jedną maszynę

Może tak być.

Cytat

podczas gdy konkurent weźmie w lizing np potrzebnych 5 maszyn co wygenerują mu zyski w jeden miesiąc na poziomie rocznych kogoś kto nie lizinguje. 

O ile mu wygenerują. To, że masz dobry sprzet to jeszcze nie gwarancja, że masz klientów.

Cytat

Taka jest przynajmniej moja obserwacja a jak już poruszyłeś kwestię warsztatu to chłopaki z mojego rodzinnego miasta w warsztatach zarabiają po technikum 2.5k- do góóóóóra 5k 

Pracownik tyle właśnie zarabia. Własciciel warsztatu - lepiej.

Ogarnięty pracownik dorabia sobie nierzadko dziubiąc "po godzinach" w wynajętym garażyku, by po jakimś czasie odejśc na swoje.

Tak w zasadzie zaczyna większośc warsztatów.

 

W tej branzy znam sporo ludzi, ale nie słyszałem by ktoś zaraz po technikum (czyli bez uznania, doświadczenia, praktyki) - wziął w leasig maszyn za pół bańki.

W tym biznesie nie da się od razu wskoczyć na głeboką wodę. W większości innych - też nie.

 

Przed chwilą, Byłybiałyrycerz napisał:

gdyby każdy tak płytko myślał to ludzie jak szczury by mieszkali, jeden na drugim wnuki z dziadkami, bo jak osoba ma odłożyć 300k

I dlatego ludzie biorą ślub w wieku 25 lat, robią dzieciaka albo lepiej dwójkę, biorą kredyt na 30 lat, drugi na samochód i wtedy ich małzenstwo jest - "zgodnie, szczęsliwe i trwałe"

Wróć - czy zgodne i szczęśliwe - tego nie wiem ale trwałe na pewno. Nic lepiej małzeństwa nie spaja niż kredyt hipoteczny.

Edytowane przez Bonzo
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Bonzo napisał:

Nic lepiej małzeństwa nie spaja niż kredyt hipoteczny.

Nasienie alfy..

1 minutę temu, Obliteraror napisał:

się obowiązkowo obejrzeć i przeczytać,

Wtedy się zrozumie dlaczego nie dostała Oscara... 

@Bonzo

 

https://bezprawnik.pl/zadluzenie-polakow/

 

RRSO produktów oferowanych przez firmy pożyczkowe zwykle nie zachwyca, o czym konsumenci przekonują się wówczas, gdy borykają się z trudnościami w spłacie zobowiązań. Jeszcze 4 lata temu wysokość zaciągniętych poprzez instytucje nie będące bankami, niespłaconych pożyczek wynosiła 589 mln zł. W tym roku w Krajowym Rejestrze Długów odnotowano zobowiązania wysokości 1,49 mld zł. Oznacza to, że statystyczny Kowalski zalega ze spłatą pożyczki na co najmniej 4,5 tys. zł. 4 lata temu kwota ta wynosiła około 2,4 tys. zł. Jak wynika z rejestru, Polacy nie polegają już na chwilówkach, które ratują nadwątlony niespodziewanym wydarzeniem budżet domowy. Zadłużenie Polaków wynika z faktu, że bez większych formalności mogą uzyskać nawet 15 tys. zł pożyczki, która – przy obowiązującym oprocentowaniu – jest po prostu trudna do spłaty na dłuższą metę.

Więcej zobowiązań, więcej dłużników

Jeszcze w roku 2015 baza KRD liczyła 240 tys. tzw. dłużników podatkowych. Na chwilę obecną jest ich już 328 tys. Statystycznie większe jest zadłużenie Polaków mieszkających w miastach – wynosi ono 1,2 mld zł. Mieszkańcy miast powyżej 300 tys. osób zalegają z zapłatą 257 mln. Zobowiązania mieszkańców wsi zamykają się w 272 mln zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie rozwala argument za nowym autem w postaci braku koniecznych napraw.

 

Od 2 lat posiadam Merca klasy C rocznik 2004 w gazie. Kupiłem go za 20 tys. Zapisuję sobie wszystkie wydatki na samochód w Excelu, sytuacja wygląda następująco:

Rok 2017 - 8100 zł wydane na utrzymanie samochodu (wszystko - paliwo, ubezpieczenie, naprawy, myjnia etc.) - z tego 3160 zł to były naprawy.

Rok 2018 - 7200 zł, w tym 1920 zł to naprawy

 

Łącznie w ciągu 2 lat wydałem 15300 zł na utrzymanie auta, z czego 5080 zł poszło na naprawy. Załóżmy, że sprzedałbym teraz to auto, nie wiem, za 14 000 zł. Zatem łączny koszt posiadania auta przez 2 lata to w moim przypadku 21300 zł, w tym 5080 zł na mechanika.

 

NOWE auto natomiast kosztuje powiedzmy 120 000 zł, po 2 latach sprzedajesz za 90 000 zł. Wyszło na to, że w ciągu 2 lat wydałeś więcej na samą utratę wartości niż ja na całe utrzymanie auta. I co z tego, że nie płacisz za mechanika, skoro wydałeś 6 razy więcej za samą utratę wartości? Do tego jak reszta bulisz za paliwo, ubezpieczenie, myjnię. Więc sumarycznie koszt posiadania nowego auta przez 2 lata wyniósłby Ciebie 40-45 tys zł - 2 razy więcej niż używanego. Ja w moim używanym aucie mam 200 koni pod maską, za 120 tys nie kupisz raczej nówki z taką mocą.

 

Dlatego uważam, że najoptymalniej jest kupować 3-6 letnie auta używane - dość nowe, by mieć najnowsze rozwiązania w środku i komfort, a jednocześnie największy spadek wartości takie auta mają już za sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mayki Ja miałem e65, które kupiłem za 27k w bardzo dobrym stanie, samochód nie jest awaryjny jednak drogi w utrzymaniu, amortyzator w e65 ponad 700 a w obecnej e90 200zł. Jednak załóżmy chce wydać 90k na nowe, to można kupić takie e65 za 27 i nawet jeśli drugie tyle wsadze w utrzymanie przez 5lat to i tak mam auto o 100x lepszym komforcie niż w nowym, nie mówiąc o brzmieniu silnika. Problem bmw jest taki, że kradną na potęgę, Ja pozbyłem się lusterek ... Dobrze że oplacone miałem AC, jednak oc i ac do takiego auta to 3k ...

 

Tyle, że jest to wersja dla kogoś kogo stać na auto za 100k nowe, bo co z tego jak ktoś kupi sobie e65 za 25k jak każda wizyta to tak od tysiaka a zarabia 3k?.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mayki napisał:

A mnie rozwala argument za nowym autem w postaci braku koniecznych napraw.

Bo jak wspomniałem - nie znają ludzie matematyki.

 

Powiedzmy, że chcę auta z mocą ok 200 koni. Za takie auto nowe trzeba zapłacić 150-200 tysiecy złotych a i nie wiadomo czy nie bliżej tej drugiej wartości.

Zatem - wykładam 200 tysięcy. Leży sobie na stole.

Tak samo jak wziałbym kredyt - też są to pieniądze, ktore trzeba zapłacić (i to nawet większe niż pobrana kwota)

 

Co ja robię ?

O na przykład - za 15 tysiecy kupuję Subaru Forestera. Rocznik - powiedzmy 2004.

Interesują mnie dwie rzeczy - aby nie był zgnity i aby nie był uderzony. Reszta mi wisi i powiewa.

 

Niech nawet jest zjebany w trupa silnik. Ogarnę sam za 5 klocka. Dobra, za dychę. Ile wydałem ? 25

Niech jest zjebana skrzynia - ogarnę sam za kolejne 5 klocka. Ile wydałem ? 30

Niech trzeba zrobić zawieszenie na cyc. Kolejne 5 klocka. Ile wydałem ? 35

Co jeszcze ? Dwa kleszcze :)

 

Dobra. 40 klocków wydałem. Szukam co by tu jeszcze naprawić. Nichuja nic nie ma.

To co ? Moze bym coś młotkiem rozpierdolił ? Bo mi pozostałe 160 tysięcy ciąży. I to ciązy jak ołów.

 

I nie chce przestać ciążyć. Lezy.

Załózmy (ja wiem, że to mniej prawdopodobne po takim remoncie niż w nówce, ale co nam szkodzi załozyć ?) że wyremontowany Forczak rozpierdolił mi się na drugim końcu Polski.

Wzywam więc:

1. Lawetkę

2. Taksówkę (dużą)

3. Dwie dziwki z burdelu coby się w drodze nie nudzić.

 

Laweta jedzie przodem, za nią taryfa a dwie dziwki naprzemiennie robią mi loda. A co, stać mnie :)

 

Niech mnie kosztuje sciągnięcie grata nawet 10 klocka z kosztem dziwek. Zostaje 150 tysiecy.

 

Wiem jak sie tego pozbędę - połowe wydam na kobiety i alkohol a resztę przepuszczę :)

 

Aha - ten wóz za 200 tysięcy zatankowania też wymaga.

I kto wie czy nie trzeba zań zapłacić jakiegoś autokasko czy jak tam się toto nazywa.

Raczej trzeba - bo jak pacnę pod Biedronką i zderzak nadłamię - to zaraz 5 klocka nowy i kto wie czy jeszcze coś pod nim nie zdechnie.

 

Do Forczaka 2004 używka zderzak - max pińcet. I to nawet z malowaniem jesli pod kolor  nie znajdę.

 

Co ? Że model stary ? Rzecz, ktorym mi to zwisa klasyfikowana jest jako stare sznurowadło.

 

I tyle w tym temacie.

 

Zapraszam do salonów po nowe. Stare będą tańsze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo  Dokładnie tak samo myślę. Jak ktoś chce wydawać swoją/nie swoją kasę na nowe wozy - proszę bardzo.

I żeby nie było - sam ponad 10 lat prowadzę działalność, nigdy żadnego samochodu nie kredytowałem/leasingowałem, nawet dla handlowców kupowałem za gotówkę.

Taki zakup również można wliczyć w koszty i amortyzować...

 

@Les Najdroższy wóz kupiłem za równowartość dwóch pensji....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.