Skocz do zawartości

Salonowe vs używane?


Byłybiałyrycerz

Rekomendowane odpowiedzi

@MyrmidonJa wydałem najwiecej półtora pensji:) Zakup nowego auta. Czemu nie ale tylko gdy ktoś nie ma co robić z hajsem i jest bardzo majętny. Dla mnie najlepsze auto to takie, które bez żalu po prostu zezłomuję jak mi się znudzi, nie tracąc przy tym dużo pieniędzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Les  Z rzeczy użytkowych praktycznie wszystko kupuję używane. Nowe w zasadzie tylko ciuchy i sprzęt agd do domu. Samochody są moim konikiem, ale kupuję też sporo optyki fotograficznej (lubię pobawić się nietypowymi szkłami), dużo sprzętu audio ze złotej ery tranzystorów, sporo syntezatorów analogowych, przebieram w winylach… Wszystko to można znaleźć używane w doskonałym stanie za ułamek początkowej wartości. Zamiast zaciągać pożyczki na zakup wolę zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na inwestycje we własnej firmie... Przeżywałem już wzloty i upadki działalności ale nie będąc zadłużonym mogłem zawsze spać spokojnie.... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Les napisał:

Jaki procent rocznych dochodów wydalibyście na samochód? Albo, ile pensji miesięcznych?

Zależy...  bo możesz zarabiać miesięcznie 2000 albo i 20 000.   

Gość zarabiający 2000 kupi używkę po niemcu za 5000, a pan gość Y zarabiający 20 000 może stwierdzić, że sobie kupi używany za 10 000.  

Ja nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, liczą się przepływy pieniężne i czego ja chcę. Oglądałem filmik gdzie gość kupił BMW kombiaka za 25 000 i w ciągu roku włożył kolejne 25 000 i nie wie ile nim pojeździ. Ja w tym czasie mogę stwierdzić, że biorę wspomniane w temacie Tipo za 50 000 w niech będzie kredycie  50/50 - czyli 50% wpłacam drugie 50% rozłożone na 3 lata. A po spłacie jeżdżę tym autem jeszcze np. 10 lat. Ktoś ma czas i chęci by bawić się w naprawy, a ktoś może po prostu chce rano wstać, ogarnąć się wsiadać do auta i jechać bez zamartwiania się, co tym razem pierdyknie...  Ja wolę np. zapłacić trochę więcej, ale z góry wiedzieć jakie koszta będę miał czyli wybieram Tipo zamiast loterii.   

Teraz pytanie kto zrobił lepszy biznes?  BMW za 50 000 czy Tipo za 50 000 (pomijam koszty kredytu i inne rzeczy dla uproszczenia). Ja odpowiadam, że nie wiem, każdy inaczej do tego pytania podejdzie w zależności jakimi kryteriami się kieruje. 

A najważniejsze, że mamy wolny rynek, chcesz używkę? spoko szukaj odpowiadającego ci modelu, chcesz nowe? idź do salonu. Dla każdego się coś znajdzie. 
 

Edytowane przez slavex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@slavex  Jak masz nóż na gardle i wóz potrzebujesz na wczoraj a masz zdolność kredytową to możesz na szybko kupić nówkę....

Ja zawsze prywatne samochody kupowałem okazyjnie...

Zatrzymałem oko na czymś ciekawym w dobrej cenie to kupowałem, jak nie to nie zawracałem sobie w ogóle głowy...

Jedynie do firmy dla ludzi kupowałem małe dostawczaki i to zawsze w komisach. Oglądałem czy nie bite, robiłem rundę po okolicy i wykładałem gotówkę...

 

Tak mam ze wszystkim, jak trafię na coś w dobrej cenie i w dobrym stanie (co znajduje się w spektrum moich zainteresowań) to przystępuję do negocjacji i staram się dobić targu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, slavex napisał:

a ktoś może po prostu chce rano wstać, ogarnąć się wsiadać do auta i jechać bez zamartwiania się, co tym razem pierdyknie...

I to jest odwieczny dylemat każdego użytkownika samochodu.

Problem jednak polega na tym, że BYŁ ON KIEDYŚ, podkreślam BYŁ ON KIEDYŚ łatwy do rozwiązania.

 

I to nie tak dawno temu - 15 lat i więcej. Wtedy bowiem kupowało się nowy samochód i w zasadzie była bardzo wysoka szansa na to, że wsiadasz, odpalasz, jedziesz i dojedziesz.

 

Niestety - dziś ta reguła wymaga zacytowania pani Maryli Rodowicz. Czyli - "ale to już było i nie wróci więcej"

 

To co się psuje w nowiutkich autach - powoduje że starej daty mechanikowi opadają jednoczesnie i ręce i spodnie.

To wszystko że tak powiem byłoby spokojnie wybaczalne. Gdyby był to stary samochód, za ktory zapłaciło się 1/10 wartości nowego.

 

I to jest kolejny argument za używką. Bo zakup nówki w salonie - JUŻ nie gwarantuje, że zapewnisz sobie spokój.

Tak. Wiem. Jest gwarancja. Tyle, że co z tego skoro wsiadłeś rano w nowe auto i za 5 godzin miałeś być na spotkaniu biznesowym w Warszawie.

Dojechałeś ? Nie. I sprawy nie załatwiłeś.

Zwróci Ci w ramach gwarancji producent auta za to ? Oczywiście nie.

Przeciwnie - zrobi coś innego. Uruchomi wszelkie siły i środki by znaleźć powód dla ktorego odmówi usunięcia usterki na gwarancji.

I nie można się producentowi dziwić.

 

Jesli 40 lat temu jeden na tysiąc sprzedanych nowych Mercedesów W123 wymagał jakiejś naprawy na gwarancji (i to najczęsciej niezbyt drogiej) - to producent dla podtrzymania prestiżu gotów był nawet wymienić silnik czy cały samochód na nowy. Bo to były grosze. Bo psuł się jeden na tysiąc.

Dzisiaj usterki są usuwane na gwarancji w prawie kazdym egzemplarzu. Zawsze. Stopień skomplikowania samochodu - dodatkowo "umocniony" wszechobecnym pizdrygonem - daje dokładnie takie efekty.

Czysta fizyka.

 

I to są poważne koszty, zaś każdy odrzucony samochód (że to niby z winy użytkownika) - to oczywiste zyski dla firmy.

Na reputację dziś nikt już uwagi nie zwraca.

Nie ten świat po prostu.

Najbardziej renomowane marki samochodowe zachowują się tak jak zachowywało sie FSO za pierwszej komuny.

 

Liczy się tylko PiS. Czyli - Płać i Spierdalaj.

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 19.02.2019 o 17:50, Byłybiałyrycerz napisał:

Muszę do pracy dojeżdżać 120km i samochód sprawny jest mi niezbędny,

Dojeżdżasz codziennie? Jakie inne warunki użytkowania? Jaki potrzebujesz bagażnik itp. Z jakimi prędkościami na jakich dystansach najczęściej jeździsz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Byłybiałyrycerz napisał:

Idąc tokiem Pana Bonzo, gdyby każdy tak płytko myślał to ludzie jak szczury by mieszkali, jeden na drugim wnuki z dziadkami, bo jak osoba ma odłożyć 300k? Szanuje zdanie w kwestii kobiet, ale w tej dyskusji porażka.

Tak było do czasów 2 wojny i świat istniał, ba rozwijał się lepiej niż dziś. Zawsze było tak że 3% bogatej śmietanki sobie wygodnie żyło a reszta jakoś się 'kotliła'.

2 godziny temu, Bonzo napisał:

Może tak być.

O ile mu wygenerują. To, że masz dobry sprzet to jeszcze nie gwarancja, że masz klientów.

Pracownik tyle właśnie zarabia. Własciciel warsztatu - lepiej.

Ogarnięty pracownik dorabia sobie nierzadko dziubiąc "po godzinach" w wynajętym garażyku, by po jakimś czasie odejśc na swoje.

Tak w zasadzie zaczyna większośc warsztatów.

 

W tej branzy znam sporo ludzi, ale nie słyszałem by ktoś zaraz po technikum (czyli bez uznania, doświadczenia, praktyki) - wziął w leasig maszyn za pół bańki.

W tym biznesie nie da się od razu wskoczyć na głeboką wodę. W większości innych - też nie.

 

I dlatego ludzie biorą ślub w wieku 25 lat, robią dzieciaka albo lepiej dwójkę, biorą kredyt na 30 lat, drugi na samochód i wtedy ich małzenstwo jest - "zgodnie, szczęsliwe i trwałe"

Wróć - czy zgodne i szczęśliwe - tego nie wiem ale trwałe na pewno. Nic lepiej małzeństwa nie spaja niż kredyt hipoteczny.

Jak myślisz tak mów, jak mówisz tak rób słowami mojego nauczyciela matematyki, czyli konsekwentnie skoro się nie zadłużasz na poczet przyszłych zysków to znaczy, że robisz jak piszesz uczciwie powoli zbierasz na to co chcesz konsekwentnie aż uzbierasz czyż tak?

 

Jak wyglądało Twoje zarobkowanie za młodu? Skoro jak po postach wnioskując jest Brat właścicielem nie pracownikiem we warsztacie. W małych miejscowościach kręcisz kokosy?

U mnie prywatne warsztaty plajtują bo obrotu nie ma a miasto 60k +

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Bonzo napisał:

Najbardziej renomowane marki samochodowe zachowują się tak jak zachowywało sie FSO za pierwszej komuny.

Tak się dzieje z każdą elektroniką - ale ludzie są pięknie zaprogramowani na  masową i regularną konsumpcję. To nic, że za coraz większy szmal dostają produkt marnej jakości. Niestety sprzęt w dzisiejszych czasach definiuje człowieka - chcesz czy nie chcesz, jak wyciągniesz przedpotopowy telefon komórkowy, albo przyjedziesz złomem..Smutne ale prawdziwe. Jeżeli ludzie są w stanie dać za grę 220 zł która jest rozwiniętą betą to o czym tutaj mówić. 

 

Za zachcianki się płaci - i to często słono. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramzes Obecnie dojeżdżam 120km w jedną stronę i tak 4x w miesiącu, czyli do pracy w miesiącu robię 500km + gdy mam wolne trochę po mieście i co drugi miesiąc zazwyczaj jakiś wypad, 1000km miesięcznie to jest max maksów. Po mieście jeżdżę mało, jak mam coś do załatwienia to biorę rodziców samochód bo mają benzyniaka a swojego diesla to szkoda co chwila odpalać i gasić. Samochód nie może być ala tico bo raz, to jeżdżę w trasy zazwyczaj z bagażem, a dwa komfort musi być, nie szukam auta na miasto. Obecnie mam e90 2.0 200km w dieslu, generalnie spełnia moje oczekiwania bo jest mega dynamiczne, mało pali ( średnie spalanie zimą 7.7 przy młodzieńczej jeździe ), jednak na nasze drogi dość toporne. Jakiś czas temu wybrałem się na śląsk na zlot forumowy i całe szczęście wziąłem rodziców samochód bo moją betą na tych drogach krajowych to bym ducha wyzionął. Sądzę, że zmiana kół by może pomogła bo teraz jest na niskim profilu i to 19.

 

d24dfadafdfc4e24med.jpg na tych kołach masakra. Jednak jak tak dalej będę się zastanawiał to chyba wyeksploatuje to i dopiero za 2/3 lata zmienię gdy będę już bez kredytu na mieszkanie.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Maszracius_Iustus napisał:

U mnie prywatne warsztaty plajtują bo obrotu nie ma a miasto 60k +

Nigdy nie słyszałem by jakiś warsztat splajtował. Mimo, że powinien - słynny z partactwa.

No ale to że nie słyszałem - nie świadczy o tym, że to niemożliwe.

 

Plajta warsztatu dzisiaj jest mało realna z powodów takich jak:

1. Samochodów jest bardzo dużo i ilośc ta rośnie

2. Samochody z roku na rok są coraz gorsze - i trend ten rośnie

 

Wniosek - w warsztatach są kolejki a nie brak klientów. Przynajmniej u nas na Pomorzu tak jest.

Nigdy nie widziałem warsztatu z pustym placem.

8 minut temu, Maszracius_Iustus napisał:

Jak wyglądało Twoje zarobkowanie za młodu?

Pomalutku :)

8 minut temu, Maszracius_Iustus napisał:

W małych miejscowościach kręcisz kokosy?

Warsztat to dodatek, żyję z czego innego.

Ale gdybym się na warsztat 100% przerzucił - może więcej musiałbym pracować ale zarabiałbym chyba nawet lepiej.

 

Czy to kokosy ? Nie wiem. Dla mnie wystarczy.

Zastrzec się muszę, że po rozwodzie radykalnie spadły mi koszty życia.

 

Teraz po prostu pracuję tyle ile chcę. Wystarcza mi.

Liczy się co onnego - jestem wolnym człowiekiem. Bez kredytowego bata nad sobą.

Może wielu ludziom to zwisa, ale dla mnie wolność jest najwyższym dobrem.

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramzes Ja to laik jestem, mechanik stwierdził że to nie jest fabryczne zawieszenie tylko sportowe, w nim do roboty będą tuleje i wahacze, ale mechanik mówi spokojnie rok czy dwa można jeszcze jeździć. 

Pytanie takie, czy to normalne że przy prędkościach 200km jest bardzo silne drżenie kierownicy? To normalna rzecz w lekkim aucie czy objaw czegoś? Wcześniej takimi prędkościami jeździłem e65 a tam nie było czegoś takiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o psucie się nowych aut, to dochodzi jeszcze jeden czynnik. Na rynek Polski są sprzedawane auta gorszej jakości niż np. do Niemiec. Kumpel robi w fabryce pod Poznaniem koncernu VW. 

 

Auto po zakończeniu produkcji przechodzi test. Te z najwyższą liczbą punktów trafiają na rynek Niemiecki. Weryfikacja jest na poziomie produkcji podzespołów już i taka karta oceny jedzie z każdym samochodem. Na koniec jest niszczona bo to wewnętrzny system kontroli producenta. Nie do udowodnienia, że któreś rynki są faworyzowane. Wszystko ładnie ubrane w procedury. 

 

Do Polski często trafiają auta dosłownie szlifierką kątową i spawarką na linii obrabiane. Ilość opcji i ich kombinacji sprawia, że czasami jakiś podzespół nie chce pasować. To na linii monterzy biorą sprawy w swoje ręce: szlifierka, spawy i spray na wierzch, a na to wykładzina,podsufitka boczki. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Byłybiałyrycerz Mógłbyś coś napisać jak używa się bmw na codzień? Jakie są różnice w porównaniu ze zwykłym przednionapędowcem? No i czy ten napęd na tył to taki demon że w zimę albo po deszczu lądujesz w rowie? 

@Ramzes dobrze pisze. Jak Ci się nie sypie e90 to może zmień koła, ewentualnie zawieszenie na seryjne i jeździj nim dalej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem kiedyś w salonie Forda... Tuż przez sprzedażą wozy były myte z konserwy, wtedy często okazywało się, że coś nie zgadza się z lakierem, są rysy czy wgniecenia.

Normą była podmiana elementów z innych aut na placu, zmieniało się maski, drzwi, wyposażenie wewnętrzne jeżeli klient się mocno targował... Pal licho z wnętrzem, ale zazwyczaj zmiana elementów karoserii wpływała na kolorystykę pojazdu...

 

@Byłybiałyrycerz Jak czujesz drżenie kierownicy w pewnym zakresie prędkości to zacznij od wyważenia kół, ewentualnie trzeba przyjrzeć się oponom czy nie mają guzów. Czasami też długie hamowanie z zablokowanymi kołami może spowodować ubytek bieżnika w pewnym zakresie opony pomimo abs'u.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Meg4tron Wiesz, przy takiej mocy i tak niskiej masie to i latem na rondzie jak wdepniesz po poździe to Cię bokiem rzuci. Akurat tego roku przyjanuszowałem i cały rok jestem na letnich :), także trafne pytanie. Miałem jedną sytuacje, że na bocznej drodze miałem lekki problem z ruszeniem, a na skrzyżowaniach musiałem być maksymalnie skupiony i nie wykonywać ostrych skretow, tylko powolne kręcenie bo inaczej to czułem jak dupa leci.

Kilka razy w trasie byłem podczas deszczu i przy mojej jeździe czyli wyprzedzanie gdzie się da, nie odczułem żadnych problemów. Przy e65 już tak fajnie nie było, masa swoje robi i zimą mimo zimowek to raz dupe w lusterku zobaczyłem na zakręcie, ale w e90 aż tak ciężko nie jest. Jedyne czego żałuję to diesla ze względu na gorszy dźwięk niż w benzynie. Prawda jest taka, że 2.0 200km to może nie ferrari, jednak dzieciaki mogą za grosze kupić, a trochę oleju już trzeba mieć, skoro latem trakcja się załącza jak dajesz w podłogę to zimą tacy kończą na drzewach, bo wykunując wyprzedzanie dał wpizde podczas zmiany pasa, zamiast dopiero jak zjedzie.

 

@Myrmidon Nowe opony praktycznie.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Piter_1982 napisał:

Jeśli chodzi o psucie się nowych aut, to dochodzi jeszcze jeden czynnik. Na rynek Polski są sprzedawane auta gorszej jakości niż np. do Niemiec. Kumpel robi w fabryce pod Poznaniem koncernu VW. 

To jest tragedia o tej fabryce legendy krążą.

 

Kolega z polibudy w jednym z większych miast załatwił sobie praktyki na wakacje w tejże fabryce koncernu z kraju za Odrą i jak robił na linii silników to go zamurowało jak rozmawiał z brygadzistą. 

 

-Panie kierowniku a czemu te silniki z najwyższymi obrotami nie są wsadzane do samochodów tylko pakowane i wywożone?

 

-Panie X w jakiej firmie pracujesz? 

 

-No niemieckiej a jakże?

 

-No to rynek zbytu jest na Marsa czy Pluton?

 

I kolega doznał mini olśnienia.

Tak jak Piter napisał najlepsze podzespoły na eksport a tubylec dostaje coś na pół gwizdka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

14 godzin temu, Bonzo napisał:

Od banku prawdopodobnie w dupę jeszcze nie dostałeś. Pocieszę Cię - ja też nie.

Jakby to ująć - w zakresie finansów dawać w dupę to my, a nie nas. To znaczy, nie mnie - z Twoją wiedzą w tym zakresie z całego serca polecam faktycznie trzymać się z dala od innych instrumentów finansowych niż gumka do owinięcia rulonika banknotów. Co najwyżej palec zaboli, jak pociągniesz i puścisz w złym momencie ;) 

 

14 godzin temu, Bonzo napisał:

I dlatego merytoryczna dyskusja z Tobą na tematy kredytowe jest tak samo możliwa jak w białym rycerzem na temat tego, że "jego myszka jest inna"

 

Problematyczne jest to, że w naszej krótkiej dyskusji jedynie Ty ujawniłeś rażące braki merytoryczne w znajomości zagadnień związanych z leasingiem i finansami - racząc nas za to uroczym dowcipem/anegdotką o WB = własność banku, co jest bzdurą na każdym poziomie, do czego nawiasem mówiąc nie byłeś uprzejmy się odnieść. Kolejny raz zresztą, co teraz próbujesz maskować tym, że rzekomo nie warto, co jest dość żałosną ucieczką od merytorycznej dyskusji. 

 

Próba sprowadzenia rozmowy na inne tory albo zamaskowania kolejną rubaszno - pseudointelektualną anegdotką, wierszykiem, cytacikiem może na niektórych działają, na mnie nie bardzo.

 

Jeśli konkretny przykład, który podałem jest dla Ciebie zbyt trudny i nie widzisz zastosowania instrumentów finansowych dla rozwoju biznesu, to pozostać na poziomie bon motów, życiowych "prawd", anegdotek i rymowanek, a tymczasem inni będą sobie spokojnie rozwijać biznesy. A Ty, jako być może nie idiota, ale całkiem pożyteczny człowiek będziesz mógł tym osobom świadczyć podstawowe usługi, napawając się przy tym poczuciem wyższości nad tymi leszczami - bo tego nikt Ci przecież nie zabroni, jakkolwiek śmieszne by to nie było. W ten sposób wszyscy są zadowoleni. 

 

Bo - tak jak pisałem - wszystko jest dla ludzi, ale ze wszystkiego mądrze trzeba korzystać. Jeśli ktoś głupi założy biznes, to straci hajs niezależnie od tego, czy z kredytu, czy od teściów albo uciułany przez lata - a mądry ten hajs pomnoży. I to się dzieje już od niepamiętnych czasów. A jeśli dla Ciebie pomnażanie hajsu (bo do tego się rzecz sprowadza) to matrix, to współczuję, bo pewnie ze strachu przed matrixem boisz się otworzyć lodówkę, jak w tym starym dowcipie :) 

 

Edytowane przez tytuschrypus
literówka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ByłybiałyrycerzSam długo jeździłem 320cd fajnie to śmigało jednak 4cylindrowy diesel daje się we znaki mułem tego nie nazwę bo byłoby to obrazą ale jednak charakterystyka pracy i dźwięk... Niedawno kupiłem 330cd tylko, że model e46 taki sam i tam już 6 cylindrów robi robotę niby to samo auto a jazda o wiele przyjemniejsza. Starą 320 oddałem ojcu gdy wysrał się jego francuz... jak podczas II wojny światowej. Po co miałbym sprzedawać komuś za grosze i robić prezent. Lepszy stary znany wróg niż nowy przyjaciel :P. Ojciec pod 60 lat w coupe śmiga po mieście pewnie zaraz mu przypiszą kryzys wieku średniego a niech ma się pocieszy całe życie auta po 70KM a teraz 150/330 momentu mówi, że odlot no nie dziwię się.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.