Skocz do zawartości

Rozwój w środowisku toksycznych ludzi.


Rekomendowane odpowiedzi

Jak się odnosicie?

Ten pan w sumie mówi to, co wdrażam już w swoje życie, stopniowo od paru lat. Muszę mu przyznać rację...trzeba odciąć się najpierw od tych ludzi by móc się rozwinąć. Filmik potwierdził, że jestem jednak na dobrej drodze. Wróciłam pamięcią jak było z moją motywacją jak byłam w domu przy toksycznej matce, a jak jest z nią teraz. Nie czuję się taka ociężała i wyzuta z energii jak kiedyś. Więc jednak to działa. ;) 

Dużo kwestii wydaje się być oczywista ale często ciężko wdrożyć to w życie. Przede wszystkim przez strach. 

Wkleiłam...może komuś się przyda. :) 

Zapraszam również do dyskusji na ten temat i dzieleniem się swoimi doświadczeniami w tym temacie.

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężki temat, ludzie stają się toksyczni z jakiś powodów, często z powodów niezrozumienia, wewnętrznych konfliktów i niemożności realizacji ich potrzeb.

Nie wiem, nie lubie nikogo definitywnie skreślać.

Ale być może są ludzie tak wredni, zgryźliwi, chamscy z natury, że okazanie im zrozumienia w niczym i tak nie pomoże.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny temat @Hippie :) 

 

18 minut temu, Hippie napisał:

Muszę mu przyznać rację...trzeba odciąć się najpierw od tych ludzi by móc się rozwinąć.

Zdecydowanie, to pierwsza i podstawowa rzecz, potem jest znaczne łatwiej pewny rzeczy przerabiać, bo odcięłaś się od źródła zasilania. 

 

18 minut temu, Hippie napisał:

Dużo kwestii wydaje się być oczywista ale często ciężko wdrożyć to w życie. Przede wszystkim przez strach. 

Strach pochodzi z mechanizmów obronnych ego, broni się przed czymś niebezpiecznym, to normalne, w jego mniemaniu chroni Cię.

 

Edytowane przez The Motha
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Hippie napisał:

skutecznie z nimi kontaktować 

Tylko w sytuacjach zadaniowych ;) W klarowny sposób(uprzejmy dystans) przedstawiać im swój punkt widzenia i swoje potrzeby ;)

 

Trenuj asertywność tak jak uczysz się innych rzeczy ;)

 

Jeśli to Twoja matka to z uwagi na mniejszą częstotliwość kontaktów Wasza relacja powinna ulec poprawie ;) Natomiast w tym przypadku tak samo jak w poprzednim.

 

Schemat : 

Toksyk : Atak

TY: asertwyna reakcja słowna

Toksyk: Próba umniejszenia Twojej reakcji(haha już nie bądź taka groźna, już się boję, śmieszna jesteś) toksycy umniejszają głównie przez śmiech jeśli ktoś ma wyraźną mentalność ofiary. Śmiech i dewaluacja osoby atakowanej to bardzo częsta broń

Ty : Konsekwentne stanie przy swoim stanowisku i zapowiedzenie sankcji

Toksyk : Szantaż emocjonalny/próba wpędzenia Cię w poczucie winy

Ty: Realizacja sankcji i zapowiedzenie kolejnej bardziej deolegliwej

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek Ostatnim razem gdy odwiedziłam moją matkę (jakieś 2 lata temu), byłam u niej niecałe 30 minut. Wysłuchałam jej narzekań,  starałam się by większość z tego co mówiła, przelatywało przez uszy. Jednak już po tym czasie czułam się wypompowana z pozytywnej energii. Niestety doszło do tego, że wyszły z mojej strony mocne słowa i wyszłam ze słowami " ok, widzę, że to dalej nie ma sensu... Trzymajcie się. Pa". 

Przy tym buzowało we mnie i jedyne co chciałam to jak najszybciej się oddalić od tego miejsca. 

 

Chciałabym kiedyś spróbować znowu się z nią spotkać. Ale nie wiem czy jestem już wystarczająco silna i cierpliwa. Zawsze miałam bardzo małą tolerancję na narzekanie mojej Matki. Ona wymaga bardzo dużo uwagi. Wystarczy się z nią raz nie zgodzić i potrafi wiercić dziurę w brzuchu godzinami... " gówno wiesz o życiu, przeżyj to samo co ja to wtedy pogadamy. Wymądrzasz się..."

Mam na to gotowe odpowiedzi ale zwykle zdradza mnie brak równowagi, zdenerwowany ton głosu, i swego rodzaju strach przed pokazaniem słabości. Nawet jak próbowałam zmieniać temat na bardziej pozytywny, ona dalej wracała do przykrych rzeczy i zalewała smutkami.

Z asertywnością u mnie różnie. Jednak w przypadku mojej matki potrafiłam być dość wojownicza...ale nie chcę okazywać złości a chce emanować pewnością siebie. Chciałabym to zmienić... 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, ale w czym macie problem? Rodzina toksyczna i co z tego? wyprowadzasz się i problem z głowy, ludzie w pracy toksyczni? przecież w pracy się nie rozwijasz tylko realizujesz zadanie by osiągnąć kasę na rozwój. Znajomi toksyczni? Skoro masz znajomych toksycznych to widocznie sami jesteśmy toksyczni, Ja takich ludzie nie mam w swoim środowisku, zresztą jako samotnik nie mam z tym problemu ;). Rozwijamy się w zamknięciu, w ciszy, spokoju, z dala od ludzi, jedynym problemem mogą być domownicy, bądź sąsiedztwo karyn i sebixów. Ja mieszkam z toksyczną osobą, jeszcze gdzieś z rok czasu, mieszkanie z Tobą osobą traktuje jako poligon doświadczalny. Kiedyś dzień w dzień wybuchałem agresją / złością tak mnie irytowała ta osoba a teraz w 90% jestem spokojny i kiedy ów osoba ma atak ( jakieś zaburzenia lekkie ma ) to po prostu wychodzę z domu i wracam za jakiś czas i tyle. Dyskusja z debilem bądź osobą z problemami nie ma sensu, kiedyś starałem się rozmawiać czy wchodziłem w dyskusje, ale nie ma to najmniejszego sensu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ma powody do narzekań? 

Nie jest trochę tak, że, odcinasz się od niej bo boisz się, że powielisz los mamy? że będziesz tak nieszczęśliwa jak ona?

Może trzeba ją przytulić i powiedzieć: "rozumiem Cię Mamuś, wiem że było Ci ciężko.. " ? Dać jej się wygadać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Hippie napisał:

. Jednak w przypadku mojej matki potrafiłam być dość wojownicza...ale nie chcę okazywać złości a chce emanować pewnością siebie. Chciałabym to zmienić... 

I to jest właśnie to.

 

Wiem bo moja matka działa na podobnych mechanizmach. Co robię? Miły dystans.

 

Ponieważ mam z nią rzadki kontakt to gdy się nie widzimy czasami wyślę jej jakiegoś miłego smsa itd.

 

Staram się prowadzić naszą znajomość i wyznaczać granicę i przenigdy nie pozwalać jej przejąć inicjatywy bo wtedy zacznie się to co nie chce żeby się zaczęło.

 

Dlatego tak ważny dla faceta jest wygląd fizyczny(sylwetka). Wszyscy się śmieją, że zawsze każdemu słabemu psychicznie mężczyźnie radzę chodzić na siłownie i w ten sposób budować przewagę nad otoczeniem.( jako jeden z wielu elementów)

 

Tylko, że śmieją się z tego najczęściej ludzie, którzy wychowali się w dobrych domach i nigdy nie byli ofiarami.

 

 

37 minut temu, Byłybiałyrycerz napisał:

Fajnie, ale w czym macie problem? Rodzina toksyczna i co z tego? 

Ty chyba nie wiesz o czym mówisz? 

 

btw @Hippie Najważniejsze, żebyś nie patrzyła na siebie jak na ofiarę.

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek Dalej nie widzę związku, masz popaprany dom / rodzinę odcinasz się i tyle, gdzie tu problem? Dzisiaj nie jest problemem wyjść z domu i sobie poradzić, wiadomo nie będzie łatwo, jednak z głodu nie umrzesz. Albo chcesz normalne życie i wychodzisz ze strefy komfortu albo wolisz być zryty jak rodzinka i zostajesz z nimi. Moja ex borderka, która chyba po matce jest chora, miała wybór Ja ( szansa na normalne życie, jednak nie pewna, bo nie mogła przewidzieć czy będziemy zawsze razem ) kontra toksyczna matka, wybrała matkę bo matka to pewniak, jak to powiedziała matka jej nie opuści i wolała zostać w bagnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Byłybiałyrycerz Dzieci z pojebanych domów są wychowywane w poczuciu winy. Po prostu rodzice od małego piorą im mózgi i często powstaje syndrom sztokholmski.

 

Wyprowadzisz się? Proszę bardzo, ale jesteś pierdolonym egoistą, który krzywdzi biedną chorą matkę/ojca ( z takim przekonaniem żyją te dzieci) ciężko tak z dnia na dzień podjąć decyzję o wyprowadzce i zerwaniu kontaktu z rodziną. Szczególnie gdy w toksycznym domu panuje trudna sytuacja finansowa i np dziecko jest jedynym żywicielem rodziny.

 

Takie decyzje to są dla nich często dramaty.

 

Niektórzy tkwią w tym gównie całe życie..

 

https://pomocnadlon-krakow.pl/sucha/dda

@Hippie Najważniejsze w wyjściu z mentalności ofiary jest przestać o sobie myśleć jak o ofierze.

 

Nie jesteś ofiarą i potrafisz normalnie rozmawiać z matką i stawiać swoje warunki.

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hippie

Problem z odcinaniem się od patologii, może być o tyle trudny, że będziemy musieli przejść czasem przez rozdział

totalnej samotności :)

Toksyczni ludzie mogą Ci zatruwać życie tylko w jednej sytuacji .. gdy jakoś uczestniczą w twoim życiu.

Czasem łatwo ich wyeliminować, czasem trudno.

Jeśli to któryś z twoich rodziców, albo ktoś z pracy, albo ktoś, z kim masz jakiś wymuszony kontakt z innych względów

na przykład miałem kumpla, który kiedyś rzucił tekstem "a moja była żona zatruwa mi życie" (i to jeszcze do tego może

wykorzystywać dzieci .... ) to jest to trudne do uniknięcia, i trzeba podjąć decyzje, co z tym zrobić.

 

Ja na przykład miałem taką sytuacje, że przez wiele lat myślałem, że mama jest dobra, a to z moim starym jest coś nie tak i pracowałem

nad nim, żeby tą relacje poprawić. Jakaś część mnie zawsze wiedziała, że jego złe zachowanie, było spowodowane jakimś wewnętrznym

cierpieniem (był impulsywny i potrafił "naskakiwać" na kogoś mordą). Jak już zacząłem dorastać i oglądać się za kobietami powoli docierało

do mnie, jak wygląda ich wzajemna relacja i jaki bym był nieszczęśliwy, jakbym żył z kobietą która mnie tak traktuje. W każdym

razie kiedyś już będąc na studiach, już myślałem, że wszystko jest ok, już normalnie gadaliśmy i znów jakoś tak mnie zjebał o byle co.

A że już byłem prawie dorosłym facetem, to się wkurwiłem, bo już swoje zdanie miałem i napisałem mu takiego maila, że po jakimś

czasie powiedział mi, że się po nim popłakał. Napisałem tam mniej więcej, że sobie nie życzę, żeby na mnie naskakiwał i nie wyobrażam sobie

życia, że nie znam ani dnia ani chwili, że ktoś na mnie będzie darł mordę i nie mam zamiaru żyć w takiej patologii i że mam tego tak dosyć, że

jeśli się to nie poprawi to przestane się do niego odzywać i zerwę kontakt. Wiem, że chyba się tym przejął, ale on też ma jakieś tam traumy z

dzieciństwa, bo jego ojciec chlał i umarł jakoś wcześnie zostawiając ich tylko z matką. W każdym razie dziś mam już z nim dobry kontakt,

jest jaki jest, ale nie ma między nami jakichś tarć. Czasem ja mu powiem, że pierdoli głupoty, czasem on mi, ale generalnie jest fajnie.

 

Tak, że pytanie pierwsze, jest takie, czy jest możliwe, poprawić sytuacje poprzez konfrontacje z daną jednostką.

Ja zawsze miałem taki charakter, że konfrontowałem każdy problem, że tak powiem techniką "zderzenia czołowego" :)

 

I teraz tak, w między czasie, jak dorastałem i zaczynałem coraz bardziej rozumieć ojca i to, że nie do końca on był źródłem

wszelkiego zła, moja uwaga zaczynała się koncentrować na matce, i im bardziej próbowałem się z nią komunikować na swoim

poziomie tym większych doznawałem frustracji. Dziś jestem na etapie, że w ogóle nie mam z nią wspólnych tematów i wogule

nie chce mi się z nią gadać. Prawie zawsze jak z nią gadałem przez telefon to w ciągu sekund podnosiła mi ciśnienie do tego stopnia,

że wrzeszczałem przez telefon, rzucałem się i często wręcz byłem tak wkurwiony, że nie mogłem spać po rozmowie z nią. Parę razy

zdarzyło się, że musiałem zrobić coś ważnego, ale odebrałem od niej telefon i tak mnie rozjebywała emocjonalnie, że nie byłem się

w stanie skoncentrować. Więc przestałem odbierać. Kiedyś na świętach się z nią pokłóciłem, wkurwiłem, pojechałem do siebie i od tamtej

pory rzadko z nią gadam. Już drugi raz tak zrobiłem, że przestałem dzwonić i mieliśmy przerwę chyba miesiąc czy półtorej w gadaniu

aż sama zadzwoniła. Baaaaardzo, baaardzo powoli do niej dociera mój przekaz. Ja podjąłem decyzje, że nie mam zamiaru się więcej denerwować,

bo zdrowie jest ważniejsze, i że wywołuje we mnie złe emocje i jedyny sposób jaki znam i jest mi dostępny, to jest odciąć się i tak właśnie robię.

Przełknąłem gorzką pigułkę i zaakceptowałem, że mógłbym bez niej żyć. Mam w dupie że to jest moja matka, nie będę tolerował w swoim

życiu człowieka, który mi je zatruwa. Czasem po tych długich przerwach jak gadamy, to jest jakaś baaadzo delikatna poprawa. To nie jest tak, że

jej nienawidzę, nagradzam każde przejawy zdrowego zachowania, ale mam zero tolerancji na złe.

 

Też jeszcze tak z innej beczki, jak się pracuje bardzo długo z tymi samymi ludźmi, ale się zaczynało od niskiego poziomu,

I na początku nie mieli do Ciebie szacunku, albo sobie wyrobili zdanie, dobrze jest czasem zmienić prace/ekipe i zacząć "fresz"

z innymi ludźmi, bo ciężko zmienić sposób postrzeganie Ciebie przez innych, dużo łatwiej wyrobić sobie pierwsze wrażenie z

nowymi ludźmi. To czasem pozwala przełamać stagnacje.

 

Pozdrawiam i przepraszam, jeśli monolog był przydługi :)

Starałem się nie teoretyzować, tylko gadać na przykładach i doświadczeniach :)

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, dobryziomek napisał:

btw @Hippie Najważniejsze, żebyś nie patrzyła na siebie jak na ofiarę.

Teraz już raczej siebie tak nie postrzegam. Wiem, że to moja Matka ma problem ze sobą i to ona potrzebuje pomocy. Jednak ona jest święcie przekonana, że to inni powinni się leczyć. Ma bardzo zakrzywiony światopogląd. Jest bardzo nieszczęśliwą osobą, pełną goryczy i  żalu. Żyje przeszłością.

Moim największym problemem było swego czasu to, że nie wiedziałam kogo słuchać, co jest prawdą, Moja matka żyje w świecie intryg i na siłę odwracała mnie od ojca. Przez to z Ojcem się kłóciłam. Im byłam starsza, tym więcej faktów łączyłam i stawałam bardziej po stronie Ojca. Mojej Matce nie udało się zaszczepić we mnie pesymizmu i nienawiści do ludzi ( a w szczególności do rodziny Ojca). Zawsze miałam tę rozterkę. Mamusia czy Tatuś? Zawsze musiałam wybierać. Chciałam dogodzić zawsze którejś stronie, a zawsze wychodziło źle. Miałam przez to problemy z pewnością siebie. Moja matka skutecznie potrafiła wzbudzić poczucie winy. Jak wyprowadziłam się z domu - kompletnie na mnie to nie działa. 

@StatusQuo

Odseparowałam się od Matki ( ponad 2 lata zero kontaktu z nią) 

Od Grudnia nie rozmawiam też z jedną z Sióstr (podobne mechanizmy co moja matka z tym, że ona dodatkowo lubi na siłę pomagać i rządzić ludźmi) . Jestem od nich daleko. Nie odczuwam silnej potrzeby kontaktu z nimi więc to też mi w jakimś stonpiu pomaga. Jednak chciałabym w swoim czasie zbliżyć się do brata, który mieszka z moją Mamą i postarać się mu jakoś pomóc. (Ma schizofrenię paranoidalną)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek Raczej nie. Chciałabym to sama rozwiązać póki co. Myślę, że jestem na dobrej drodze. Myślałam jedynie iść do psychologa i po prostu sobie jeszcze poukładać co nie co. Może jak będę następnym razem w Polandii...

Zdecydowanie spokojniejsza jestem niż w Polsce. Mniej chaotyczna. Pewność siebie też wypracowuję chociaż wiadomo, że to nie jest takie proste. 

Więcej o swojej sytuacji pisałam na swoim blogu tutaj. Kogo interesuje - zapraszam. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

By wyćwiczyć pewność siebie i asertywność chciałabym zapisać się też dlatego na sztuki walki. Zależy mi przede wszystkim na wyrobieniu pewnych ruchów i skutecznym maskowaniu słabości (lub ich wyeliminowaniu) 

Znacie jakieś inne metody? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Hippie napisał:

Odseparowałam się od Matki ( ponad 2 lata zero kontaktu z nią)  ..

Nie odczuwam silnej potrzeby kontaktu z nimi więc to też mi w jakimś stonpiu pomaga..

Jednak chciałabym w swoim czasie zbliżyć się do brata, który mieszka z moją Mamą..

Moja staruszka ma brata, taki "prawie żulik" z aspiracjami do stanu szlacheckiego i jego żona również "wielka pani pisarka z klasy robotniczej"

(tak, przeczytała milion harlekinów i napisała coś tam ..)  Ale każdy kto jej słucha mówi "o boże jaka ona głupia".

Zawsze dostawali od babci najwięcej kasy i zawsze ją przepuszczali i marnotrawili, ale zawsze mieli pretensje, że dostają

najmniej i generalnie to oni "tacy biedni" (dosłownie i w przenośni)

A babcia z kolei była "wielką matroną" bo emerytura po wojskowym, żarła gówno i oszczędzała każdy grosik, stąd

każdemu żeniącemu się wnuczkowi dawała 5k na ślubie.

 

I kiedyś mój kuzyn i syn tych powyżej, przyszedł do babci i jebany powiedział, że co z jego kasą jak babcia umrze...

A babcia, spokojna osoba bo już miała blisko do 90ki, wkurwiła się po raz pierwszy w życiu i poszła do banku

i zamknęła mu takie konto, na które mu co jakiś czas wpłacała, żeby miał coś na start jak skończy studia.

Ten kuzyn właśnie był pod wpływem swojej matki, która podburzała go i generalnie  każdego przeciwko każdemu,

mówiła jedno robiła drugie wszystko pod publiczkę, od takich osób trzeba się izolować i to najlepiej prawnie.

To są takie wolne rodniki, które smrodzą, gdzie tylko są. Nie ma możliwości z nimi ustalić czegoś i się tego

trzymać, bo raz powiedzą jedno, a później przyjdą z pretensjami, że to ty  powiedziałeś coś innego..

Przez to, że z nią się wychowywał i długo mieszkał, to drążenie kropli w skale spowodowało, że myślał tak jak ona,

ale moim zdaniem to ona nim manipulowała, bo manipulowała nim od maleńkiego.

Patologia emocjonalna ...

 

W każdym razie moja konkluzja jest taka, że jeśli twój brat mieszka z twoją mamą, to zawsze będzie pod jej "czarem" i

myślę, że podświadomie będzie go podburzać przeciwko tobie, jeśli będziesz go jakoś chciała wyizolować od jej wpływu.

Tacy ludzie "żywią" się osobami, które są pod ich "mocą".

Jak się z kimś przebywa, jeszcze od czasów kiedy nie było się w stanie myśleć samodzielnie i kwestionować

jego sposobu myślenia, to taka osoba nabiera "blind spotów" tej osoby i jej sposób myślenia wydaje się

rozsądny i akceptowalny. Dlatego obawiam się, że twoja matka, przez manipulacje nim, będzie burzyła

każdy zalążek relacji jaki będziesz próbowała z nim zbudować.

Pytanie, czy to jest warte nerwów i życia. Rozumiem, że z rodziny został Ci tylko naprawdę on, ale może

lepiej poświęcić czas na bycie szczęśliwym i poczekać aż on sam wyciągnie rękę? 

Z mojego doświadczenia, nie warto pomagać innym na siłę, to nigdy nie będzie docenione.

 

Nie zdziwił bym się też, gdyby ta część objawów tej schizofrenia to była reakcja emocjonalna na relacje z matką.

Czy to nie jest tak, że sama matka nie chce odcięcia tej pępowiny ?

W każdym razie szczerze wierze, że kobieta z którą się mieszka potrafi doprowadzić do choroby psychicznej ...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.