Skocz do zawartości

Rozwój w środowisku toksycznych ludzi.


Rekomendowane odpowiedzi

@dobryziomek W tej relacji jest katem. Ale zapewne ofiarą swoich rodziców, środowiska.

 

Natomiast nie uważam żeby słabość, była toksyczna. Kobiety nie znoszą słabości stad tak bardzo nienawidzą słabych meżczyzn i swoich słabych- starych zniszczonych życiem matek. Jak można karać kogoś za słabość?

 

Nie wypowiadam się o sytuacji Hipie ponieważ nie znam całej histori, ani Hipie, ani jej matki.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, deomi napisał:

A ma powody do narzekań? 

Nie jest trochę tak, że, odcinasz się od niej bo boisz się, że powielisz los mamy? że będziesz tak nieszczęśliwa jak ona?

Może trzeba ją przytulić i powiedzieć: "rozumiem Cię Mamuś, wiem że było Ci ciężko.. " ? Dać jej się wygadać?

Znajdzie ich miliony. Większość wykreowane przez jej niespełnione wizje cudownego sielankowego życia. Mój tata stawał na rzęsach by jej dogodzić a jej zawsze coś nie pasowało. 

Mojego Taty juz nie ma z nami, ona dalej na niego narzeka. Ma do niego żal za to, jakie ona ma teraz życie. 

Przytulenie i wysłuchanie - jasne pomoże. Ale muszę wtedy się z nią ze wszystkim zgadzać. Ona wymaga dużo uwagi. "sojusz" z nią polega na tym, że ona zaczyna wymagać coraz wiecej i więcej. Lubi ciagnąć za sznurki i jak coś nie idzie po jej myśli - ona atakuje wzbudzając poczucie winy. 

Częste hasła z jej strony:

"Przeżyj to co ja to wtedy pogadamy gówniaro"

"Nie mów mi jak mam żyć, wychowałam 5 dzieci i co z tego teraz mam? Nikt mi nie pomaga, wszystko muszę robić sama"

" Bawicie się życiem " 

i wiele wiele innych. 

 

 

@StatusQuo

On raczej nie podziela jej zdania. Ucieka w swój świat od niej. Jednak jest przy tym roślinką (przez moją Matkę, bardzo zachwaszczoną). Nie ma do niczego motywacji. dużo pali i pije, biorąc przy tym leki. Nie jest agresywny. Raczej idzie to też bardziej w stronę depresji i stagnacji.

Nie został mi tylko on. Mam jeszcze najstarszą siostrę w Holandii. ( odbudowuję z nią kontakt) i mam brata niedaleko mojej Matki, w innym mieście. Z nim nie utrzymuję kontaktu. Też ma problemy psychiczne (despresja maniakalna) - toksyczna żona (podobne zachowania i mechanizmy co moja matka) 

Jednak to z Bratem, który jest przy Matce, maiałam za dziecka najlepszy kontakt. Chciałabym chociaż spróbować mu pomóc...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Hippie napisał:

Chciałabym kiedyś spróbować znowu się z nią spotkać. Ale nie wiem czy jestem już wystarczająco silna i cierpliwa. Zawsze miałam bardzo małą tolerancję na narzekanie mojej Matki. Ona wymaga bardzo dużo uwagi. Wystarczy się z nią raz nie zgodzić i potrafi wiercić dziurę w brzuchu godzinami... " gówno wiesz o życiu, przeżyj to samo co ja to wtedy pogadamy. Wymądrzasz się..."

Mam na to gotowe odpowiedzi ale zwykle zdradza mnie brak równowagi, zdenerwowany ton głosu, i swego rodzaju strach przed pokazaniem słabości. Nawet jak próbowałam zmieniać temat na bardziej pozytywny, ona dalej wracała do przykrych rzeczy i zalewała smutkami.

Z asertywnością u mnie różnie. Jednak w przypadku mojej matki potrafiłam być dość wojownicza...ale nie chcę okazywać złości a chce emanować pewnością siebie. Chciałabym to zmienić...

Dlaczego nie chcesz sobie pozwolić na emocje przy matce?

Dlaczego chcesz coś zmienić by nie dawać się sprowokować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, deomi napisał:

Kobiety nie znoszą słabości stad tak bardzo nienawidzą słabych meżczyzn i swoich słabych- starych zniszczonych życiem matek. Jak można karać kogoś za słabość?

No tak. Pytanie tylko, skąd pomysł, że takie kobiety mają istnieć w naszym życiu? W moim życiu nie ma takich kobiet, bo je od razu eliminuje :)

 

Róbcie to samo, niech siedzą zupełnie same, to po czasie zaczną tolerować nawet najsłabszego mężczyznę byleby dostać choć odrobiną atencji - zapewniam.

 

6 minut temu, Hippie napisał:

Mojego Taty juz nie ma z nami, ona dalej na niego narzeka. Ma do niego żal za to, jakie ona ma teraz życie. 

Strasznie współczuję Twojemu tacie. Mężczyzna ze zmarnowanym życiem - wystarczyło, że już dawno wyrzuciłby Twoją matkę ze swojego życia o rozwijał się, żył z męską dumą i siłą, osiągał, żył na WŁASNYCH ZASADACH. Tak wiele jest kobiet które swoje nieprzepracowane instynkty, zwierzęcą hipergamię i inne chore zachowania MAJĄ OKAZJĘ zwalać na innych. Mają okazję - bo wciąż tak wiele mężczyzn nie nauczyło się aby natychmiast takie istoty eliminować ze swojego życia, tak jak uczy forum.

 

A jeśli chodzi o rodziców - nic tak ich nie uczy jak głęboki dystans i stawianie granic. Wtedy relacja zaraz staje się sielanką.

Rodzice zawsze są w pewien sposób słabsi od nas. Słabsi - bo mają do nas naturalnie ogrom uczuć, jesteśmy ich oczkami w głowie, ich sensem życia. Mądry syn/córka to rozumie, dlatego stawia odpowiednie granice jeśli ma toksycznego rodzica - ale nie zamyka takiemu rodzicowi całkowicie drogi. 

 

Nauczyłem się tego z moją matką i od tamtego momentu wszystko funkcjonuje wspaniale.

 

Moja matka jest słabsza ode mnie w relacji ze mną, bardziej jej zależy, przynajmniej obecnie. I jest to naturalne - mądre dziecko to rozumie i NIE WYKORZYSTUJE Broń Boże. Mądry człowiek gdy jest silniejszy od kogoś w relacji - nie wykorzystuje tego dla swojej próżności, prędzej dla mądrego prowadzenia tej relacji.

Edytowane przez siergiej
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, deomi napisał:

. Kobiety nie znoszą słabości stad tak bardzo nienawidzą słabych meżczyzn

 

12 minut temu, deomi napisał:

Jak można karać kogoś za słabość?

No właśnie kobiety, jak możecie karać za słabość skoro ponoć same jesteście wyjątkowo kruche i słabe? Co wolno wojewodzie Tobie nie smrodzie ??

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Hippie napisał:

Jednak jest przy tym roślinką (przez moją Matkę, bardzo zachwaszczoną)

Współczuje.

Pierwsza rzecz to powinno się go "wyrwać" spod jej wpływów i wyeliminować ją z jego życia najlepiej permanentnie.

Żeby zaczął myśleć samodzielnie, na razie jest w fazie wyuczonej bezradności, na garnku swojego "kata".

Wyrwać się z tego układu to byłby pewnie challenge dla ogarniętej, zdrowej psychicznie osoby ...

Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@siergiej No niestety. Był prostym człowiekem ale o wielkim sercu. Mimo tego, że matka dawała mu ostro po dupie - on dalej chciał jej dogodzić. Na za dużo jej pozwolił. Nie wyznaczył granic. Sam utrzymywał tak dużą rodzinę ( 5 dzieci) i choć zaliczył skok w bok raz w sanatorium. Nie zdecydował się by odejść bo martwił się o nas, bał się że sobie nie poradzimy.

Wyjeżdżał do Niemiec. Pracował na hucie a tymczasem moja Matka nie przepracowała ani dnia. Ok. próbowała rozkręcić działalność z ubraniami. Ale to przysporzyło tylko wiecej problemów.Ona była lepsza w "rządzeniu" i dyrygowaniu.

Mój ojciec zaczął chorować. Najpierw biodra, później nowotwory z przerzutami. No i po 3 przerzucie pożegnał się z nami. On mimo to był optymistą. Kochał życie. On więcej dawał nam miłości niż Matka.

@StatusQuo

Tego właśnie chciałabym spróbować. Muszę jedynie mieć dobre zaplecze finansowe do tego i bardzo silne nerwy. Nie wiem też czy to wypali, bo nie chcę też by mój związek z moim facetem na tym ucierpiał. Miałabym spore obawy by wziąć mojego brata do siebie. 

On potrzebuje spokoju i pozytywnego otoczenia. 

@icman

Nie chcę pozwalać sobie na emocje przy niej bo to ją jeszcze bardziej nakręca i tak można w nieskończoność. Ona robi z siebie ofiarę. Każdy atak słowny w jej stronę spotka się z kontrą z jej strony w postaci wzbudzenia poczucia winy.

Chcę się zbliżyć do mojego brata a przy tym nie chce być sprowokowana przez matkę. 

Niby dystans który teraz trzymam jest ok. Jednak chciałabym chociaż spróbować pomóc mojemu bratu. Wątpie , że mojej matce pomogę. Ale chociaż jemu... Gdyby nie choroba i tak toksyczna atmosfera byłby z niego zajebisty facet... Ma ogromny potencjał... 

  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Hippie napisał:

Nie chcę pozwalać sobie na emocje przy niej bo to ją jeszcze bardziej nakręca i tak można w nieskończoność. Ona robi z siebie ofiarę. Każdy atak słowny w jej stronę spotka się z kontrą z jej strony w postaci wzbudzenia poczucia winy.

Chcę się zbliżyć do mojego brata a przy tym nie chce być sprowokowana przez matkę. 

Niby dystans który teraz trzymam jest ok. Jednak chciałabym chociaż spróbować pomóc mojemu bratu. Wątpie , że mojej matce pomogę. Ale chociaż jemu... Gdyby nie choroba i tak toksyczna atmosfera byłby z niego zajebisty facet... Ma ogromny potencjał... 

Powiem Ci co zadziałało w moim życiu, zrobisz co chcesz.

 

Ona ma prawo robić z siebie ofiarę.

Nie ma sensu jej atakować.

Wzbudzanie poczucia winy jest popularną strategia manipulacyjną, często nieświadomą.

Kontakt z bratem zależy tylko od Ciebie i od niego.

Próba pomocy choć bardzo szlachetna stawia Cię w pozycji "lepszego" co często jest ograniczeniem pola widzenia - brat może chcieć danej sytuacji mimo pozornego nieszczęścia.

 

Pozwól sobie na emocje bez ataku, po prostu powiedz jej co o tym wszystkim myślisz, co czujesz, wywal kawę na ławę bez ataku, nie bój się emocji (złość) one pomagają stanąć po swojej stronie, wkurw jest idealny do nauki asertywności.

 

To co Cię wkurza czy też po prostu wywołuje silne emocje jest wskazówką/informacją gdzie Cię boli i czemu warto się przyjrzeć. 

Polecam zając się sobą i tylko sobą, odpuścić innych i próby pomagania i naprawy świata.

 

Mam dzieci i widzę, że mogę gadać jak mistrz psychologii a one i tak patrzą co robię i jedyne czego chcą to szczęśliwego ojca, który robi to co kocha i ma z tego fun.

 

 

Edytowane przez icman
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O toksycznych relacjach mówił również "Pan Marek". 

Uważam, że nie ma żadnego rozwoju siebie w takim środowisku.

Jedynie osoby silniejsze (tak mi się wydaje) w pewnym momencie mówią stop. 

Jak ktoś nie chce pomocy, to nic się nie poradzi, to taka syzyfowa praca. 

 

----------

Ja ucięłam kontakt - reforma siebie. 

 

-----------

40 minut temu, icman napisał:

Mam dzieci i widzę, że mogę gadać jak mistrz psychologii a one i tak patrzą co robię i jedyne czego chcą to szczęśliwego ojca, który robi to co kocha i ma z tego fun.

Dokładnie, one chcą widzieć szczęśliwych rodziców, bez kłamstw, obłudy, bo czerpią z tego siłę w swojej drodze życia.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak tylko zauważę, że obserwuję u średnio dojrzałych przedstawicielek płci przeciwnej kategoryzowanie wszystkich tych, którzy się z nimi nie zgadzają, nie adorują i nie biegają za nimi jako toksycznych. To jest w dzisiejszych czasach takie fajne słowo - wytrych. Coś takiego, jak pasywno-agresywne nazywanie wszystkiego "hejtem". 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinam się od ludzi toksycznych.

Póki co najbardziej toksyczna okazała się być moja była przyjaciółka.

Czegokolwiek bym jej nie powiedziała, zawsze zostałam skrytykowana. W zasadzie to sama nie wiem, skąd u nas w ludziach taka dziwna tendencja.

Ostatnio sama ugryzłam się w język zanim powiedziałam co tak naprawdę myślę o pracach mojej koleżanki, bo właściwie po co, jeśli komuś sprawia to przyjemność, to niech sobie maluje. 

Dla przykładu, nauczyciele i obcy ludzie zawsze mi mówili, że mam odpowiedni tembr głosu do wygłaszania audycji radiowych, prowadzenia imprez, czytania dzieciom bajek etc. Stąd też byłam w kółku teatralnym, chodziłam na różne konkursy recytatorskie, i brałam role.  Zawsze spotykałam się z falą krytyki, bo przecież jesteś do niczego, na pewno ci się nie uda, tylko się ośmieszysz. 

Albo, kiedy rodzicom mówiłam o swoich samotnych podróżach. Zgubisz się, zgwałcą cię, bla bla bla.  A jak ostatnio siedziałam sobie u mojej babci  w domu i miałam nogi wyciągnięte na krześle coś tam robiłam z laptopem na kolanach siedząc w fotelu. Ona patrzy na moje stopy i mówi, że moje stopy są brzydkie, więc patrzę się na nie i pytam dlaczego.  Bo podobno mam za długie palce u stóp... I zaczęła pokazywać mi swoje.  Niestety nie mogłam się z nią zgodzić, i powiedziałam z uniesioną głową,że mi się moje stopy bardzo podobają.  Ale i tak, zaczęłam się ostatnio nad nimi zastanawiać.

Dlatego później w ogóle przestałam mówić jej/komukolwiek o swoich planach. Ale wiadomo tego wszystkiego robić nie przestałam.

A oni się później dziwią, że ja im niczego nie mówię, albo stawiam ich przez faktem dokonanym. 

 

Podziwiam natomiast osoby, które nie krytykują w ogóle, sama chciałabym taka być i nad tym pracuję.  Przykładowa sytuacja: Mam na studiach jedną kobietę, która praktykuje zen, itd.  I poprosiła mnie o zrobienie notatek z jakiegoś tam wykładu, ale ja wówczas zajęta byłam tłumaczeniem z greki, więc koleżance zleciłam to zadanie.

I nie wiem, co się stało, ale wykład się jej zgubił, przeglądnęłyśmy notatki wszystkie, cały pokój i nic. Oczywiście ja jako wybuchowa osoba,jeszcze tego dnia jak tykająca bomba, mówię do niej - słuchaj, tylko ten jeden cholerny raz poprosiłam cię o zrobienie notatek z tego wykładu, a ty nawet to spieprzyłaś! Teraz my nie mamy wykładu, ani ona nie będzie miała.  Tego dnia oczywiści przestałyśmy się do siebie odzywać na jakiś czas. Przez głupi wykład.

Natomiast, kiedy podeszłam do tej kobiety dla której ten zagubiony wykład miał być, i powiedziałam, że zgubił się, to jej reakcja mnie wprawiła w zdumienie, gdyż najpierw wybuchnęła śmiechem, potem pogłaskała mnie po ramieniu, i powiedziała: to ja poproszę o ten wykład inną osobę, i wam też dam. 

Byłam w lekkim szoku.  Przecież ja byłabym wściekła.

 

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie warunki, okoliczności, takie rady. 

Jeśli coś nam nie odpowiada, to trzeba to zmienić, nie ma opcji.

Zmiana może polegać na radykalnych i nagłych krokach lub na przemyślanej i długoterminowej w realizacji strategi. 

Ktoś ma problematycznych rodziców - wyprowadza się, ogranicza z nimi kontakt itd. lub przyjmuje daną strategię na kontakt z/pakiet zachowań wobec owych rodziców. 

 

Sami w niektórych sytuacjach możemy być małą toksyną dla drugiej osoby lub/i grupy.

 

Przykłady z mojego życia w postaci moich rozwiązań/problemów/spostrzeżeń.

 

Babcia.

Babcia zerwała z nami kontakt na 15 lat, z automatu dziadek niestety również. Babcia to dominująca osoba; w sytuacjach, w których wyjdzie jej niewiedza, nieumiejętność, czy po prostu nie będzie w centrum zainteresowania, to : symuluje gorsze samopoczucie, krzyczy na wszystkich, chce przedstawiać, że ktoś jest niesprawiedliwy wobec niej i wiele, wiele innych. Ciągle albo jej ktoś, coś nie odpowiada, zawsze jest chora, ma gorzej od wszystkich.

 

Wiem dlaczego zerwała z nami kontakt; wiem dlaczego dziadek podporządkował się jej (hiperpantoflarz). Nie usprawiedliwia ich to, że wnuki jednak odczuły ich brak, odrzucenie. 

Babcia po prostu dokonała zemsty na moim ojcu, wiedziała, że odcięcie kontaktu to będzie najskuteczniejsza zemsta (śmierć wujka, mój Tata niczemu nie zawinił; babcia nie akceptuje mojej matki,) + chciała pokazać, że ona wygrała/rządzi + jednak ma jakiś dysfunkcyjny zespół cech, bo która babcia świadomie chciałaby na 15 lat zerwać kontakt z wnukami + mój Tata to poprostu najmniej lubiane dziecko. 

Po odnowieniu kontaktu widać, że nie ma większej potrzeby z nami przebywać, rozmawiać.

Z kolei dziadek jest nie tą samą osobą. Jest uśmiechnięty, za dziecka pamiętam jak ani słowa przy stole nie powiedział, a teraz sypie dobrymi tekstami i żartami. 

Gdy przyjeżdżam z moim rodzeństwem i Moim, to dziadek albo czeka w drzwiach, albo na podwórku za nami.

I przede wszystkim - nie wykonuje poleceń babci! 

Moi bracia ostatnio podarowali jakiś mały, dobry alkohol dziadkowi. Babcia już od razu "Dziadek pić nie będzie, butelka będzie kiedy dla jakiś niespodziewanych, specjalnych gości"... Dziadek na 80 lat ma wzorowe wyniki badań, więc nie chodzi o zdrowie. Dziadek tylko odpowiedział "Babcia, przynieś napój." Dziadek wystawił kieliszki rozlał, powiedział "na zdrowie, za to, że wnuki przyjechały" i strzelił pierwszego kielicha. Babcia zonk. 

Ostatnio też wraz z moimi braćmi i Moim zaproponowalismy dziadkom, że weźmiemy ich na jakąś jednodniową wycieczkę. Babcia od razu "z dziadkiem nigdzie nie jedziemy", a dziadek "babcia nie chce jechać, to nie jedzie. Dobra, to gdzie dzisiaj jedziemy?!". ? Dziadek jest zainteresowany obecną technologią, pokazujemy mu co tam w Internetach, jak teraz zamawia się/kupuje przez Internet.

A moje podejście do babci. 

Mówię do niej jak do małego dziecka lub robota. 

Zrobiła jazdę o to, że przywiozlam placek, przywalała się,że traktuję ją jak tępą, niepełnosprawną staruche, która nie ma niby nic w lodówce i cały ciąg litanii...

Powiedziałam na spokojnie, jednym ciągiem/tchem:

"Nikt tak Cię nie traktuje. Upiekłam, bo chciałam Cię odciążyć, z resztą wiem, że robisz lepsze placki ode mnie. Jak nikt nie zje, to wyrzucisz kurom, albo rozdasz sąsiadom, albo zamrozisz. Z resztą wiesz, że chłopaki dużo jedzą.". Wyjęłam talerz, rozkroilam placek, zanioslam na stół, już nie odpowiadalam na jej pierdolenie. Moje chłopaki od razu cały talerz placka zjedli. Babcia już się nie odezwała. 

 

Przykład mojego ojca, koleżanek z pracy to później. 

 

@tytuschrypus

Zgadza się, że to słowo jest już jak banał. Z resztą co to jest toksycznosc, czy można być toksycznym w każdej dziedzinie życia, cały czas?! Pytam tylko retorycznie.

Tak samo naduzywane jest wcześniej wspomniany "hejt", "psychopatia" i różne kołczingowe hasła.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Cuba Libre napisał:

Dlatego później w ogóle przestałam mówić jej/komukolwiek o swoich planach. Ale wiadomo tego wszystkiego robić nie przestałam.

A oni się później dziwią, że ja im niczego nie mówię, albo stawiam ich przez faktem dokonanym.

Mam to samo. Nie mówię swojej rodzinie o planach, bo wszędzie widzą problemy. No więc powiedziałam im pa pa. Na odchodne ochrzaniłam brata, który był największą przeszkodą w mojej przeprowadzce. Następnego dnia po kłótni zasiadł przed programem na kompie (nieważne jakim) i nauczył się robić bardzo fajne rzeczy do swoich filmów na youtube, w parę dni, a do tej pory nic nie robił. Przyjemnie było patrzeć jak pracuje z pasją.

 

Polecam zatem prosto w twarz mówić całą prawdę i tyle, niech ich prawda orzeźwia. ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tata. 

Tata to typowy sluzbista, który tak naprawdę chce być w oczach innych najlepszy. Wiem, że on potrzebuje atencji, podziwu, pochwał. To nic złego, dopóki Twoje motywacje życiowe opierają się wyłącznie na tym. 

Widzę, z resztą kiedyś się do tego przyznał, że rodzina to nie jest jego sens i szczęście. Trudno. 

Lubi mieć nad wszystkim kontrolę. 

I w jego zachowaniach właśnie objawiają się te niedobory emocjonalne/uczuciowe :

czyjas pochwała/uznanie i chęć kontroli. 

Dla zobrazowania.

W domu nad wszystkim chodzi, nawet nie nad swoim, a potem narzeka, że wszystko jest na jego głowie. Pamiętam, że kiedyś mój młodszy brat zadzwonił do mnie, że ojciec już jest całkiem popie$@^#, bo narzekał, że musi chodzić i oprzatac swoją małą hodowlę zwierząt, choć był ustalony grafik w domu, kto kiedy może zadbać o zwierzęta w danym dniu. Ojciec zaczął się głupio przescigac. Np.było ustalone, że o 6:00 ktoś z domowników oprzata i karmi zwierzęta. A ojciec o 5:00 już zrobił za np.młodszego brata oprzątek. Młody wstał, a tu opierdol od ojca, że nie oprzatane, choć było ustalone, że o 6:00 ma być zrobione. Młodszy brat więc na drugi dzień wstał o 5:00, żeby nie było sap. Uwaga. Ojciec wstał o 4:00 i znowu opierdol, że musi za kogoś robić. Mówiąc krótko - Tacie coś odbiło. Np.Mój brat bliźniak miał coś zepsute w aucie, na drugi dzień z rana miał jechać do mechanika, a Tata bez niczyjej prośby wziął naprawił. Miło z jego strony, ale...rano, gdy brat już miał jechać do mechanika ojciec zaczął się drzec na cały dom, że wszystko jest na jego głowie, że wczoraj już mu naprawił, że są same nieroby. 

Kiedyś miałam przyjechać popołudniu do domu i zrobić obiad. Ojciec już rano zrobił obiad, a wieczorem nagadal mamie, że ja nie zrobiłam obiadu, że to on musiał zrobić obiad...

Jeszcze miał ileś takich jazd.

Ostatnio ustaliłam (jako mediator) z ojcem i bratem, że ojciec bez niczyjej prośby po prostu nie grzebie przy autach braci. Jak coś im się zjebie, to mogą go poprosić o pomoc. Tak jakoś się trafiło, że mama była świadkiem rozmowy. 

We wtorek brat miał naprawić sobie stacyjke. W poniedziałek wieczorem ojciec bez wiedzy brata (i bez jego prośby) naprawił stacyjke. No i we wtorek rano jazda, że mój brat nic nie robi przy aucie, że wszystko na jego głowie. I tu już wszyscy domownicy udowodnili, że były inne ustalenia. Tacie chyba się głupio zrobiło i od wtorku do nikogo się nie przypierdala. Mam ten przywilej, że nie mieszkam od dwóch lat w domu rodzinnym i widzę co i jak się w domu zmienia, też inaczej odbierany jest mój głos w domu. 

Jest jeszcze wiele innych spraw rodzinnych z rolą główną Taty, ale nie będę na razie wrzucać na forum. Przyjęłam długoterminową taktykę, jak naprawić rodzinę. 

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 20.02.2019 o 23:24, Hippie napisał:

Ona wymaga dużo uwagi. "sojusz" z nią polega na tym, że ona zaczyna wymagać coraz wiecej i więcej. Lubi ciagnąć za sznurki i jak coś nie idzie po jej myśli - ona atakuje wzbudzając poczucie winy. 

Masz świadomość że to chora relacja, z czasem będziesz dawała kompletnie nie współmiernie do odbierania, tryb mocno pasożytniczy, w sferze psychologicznej pasożyt wywołuje znacznie większe rany niż w sferze fizycznej.

Zastanów się nad tym, jesteś inteligentną dziewczyną, szkoda życia @Hippie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dnia 22.02.2019 o 19:17, The Motha napisał:

Masz świadomość że to chora relacja, z czasem będziesz dawała kompletnie nie współmiernie do odbierania, tryb mocno pasożytniczy, w sferze psychologicznej pasożyt wywołuje znacznie większe rany niż w sferze fizycznej.

Zastanów się nad tym, jesteś inteligentną dziewczyną, szkoda życia @Hippie.

 Teraz znalazłam więcej czasu więc teraz odpowiem i doprecyzuję historię w miarę możliwości. ;) 

Masz rację @The Motha, Ona jest jak pasożyt. Ona będzie się karmić nieszczęściem i będzie wysysać z ludzi pozytywną energię jak tylko nadarzy się okazja. 

Ta relacja jest ciężka i raczej niemożliwa do naprawienia. Nie zamierzam więc naprawiać tego. Za dużo razy już próbowałam i wiem, że jest to walka z wiatrakami. @icmanRaczej zależy mi na tym by umocnić swój charakter, żeby nie dać się wyprowadzić z równowagi. Tylko to. Nie chodzi mi tylko o interakcję z moją Matką i Siostrą ale też na wypadek spotkania innych toksycznych ludzi.  Chcę być po prostu silniejsza i lepiej sobie radzić z interakcji z ludźmi.

 

Dnia 21.02.2019 o 07:49, icman napisał:

Pozwól sobie na emocje bez ataku, po prostu powiedz jej co o tym wszystkim myślisz, co czujesz, wywal kawę na ławę bez ataku, nie bój się emocji (złość) one pomagają stanąć po swojej stronie, wkurw jest idealny do nauki asertywności.

Cokolwiek się nie zrobi, zawsze moja Matka będzie robiła z siebie ofiarę i będzie atakowała poczuciem winy. To samo w sumie siostra... Jeśli pozwolę sobie na emocje jednocześnie pokażę swoje słabości, które są bardzo skutecznie wykorzystywane przez obydwie.  Nie jestem osobą, która atakuje.  Zwykle musiałam się bronić a w tym nigdy też sie nie czułam dobra, bo generalnie wszelkiego typu kłotnie staram się omijać szerokim łukiem. 

 

Chciałabym choć raz spróbować wyciągnąć z tego mojego Brata, bo wierzę, że jest to możliwe. Przeżywałam coś podobnego co on, ale udało spotkać mi się kogoś kto pomógł mi też z tego wyjść, dlatego myślę, że w jego przypadku też mogłoby pomóc...On sam ma związane ręce i ciężko mu będzie znaleźć jakąkolwiek motywację dopóki nie dowie się, że miałby możliwość się z tego bagna wyrwać i zacząć żyć od nowa. O ile to by zadziałało... Wiadomo, że nie należy go do niczego zmuszać. Chcę tylko by wiedział, że może na mnie liczyć w razie czego. 

Nie mam z nim kompletnie kontaktu, bo nie ma swojego telefonu, wszystko jest pod kontrolą mojej Matki. Dlatego on nie ma jak się dowiedzieć, że zależy mi na nim. Podejrzewam, że czuje się tam bardzo samotny i osaczony przez negatywną aurę mojej Matki. Przy niej faktycznie można sie czuć jak kupa gówna i gnijąca roślinka... Świadomość, że jest się dla kogoś ważnym jest jak balsam dla duszy w takiej sytuacji. Jednak nie ważne jakie kroki bym podjęła, muszę się liczyć, że bez interakcji z moją matką się nie obejdzie.

Dnia 21.02.2019 o 07:49, icman napisał:

To co Cię wkurza czy też po prostu wywołuje silne emocje jest wskazówką/informacją gdzie Cię boli i czemu warto się przyjrzeć. 

Polecam zając się sobą i tylko sobą, odpuścić innych i próby pomagania i naprawy świata.

@icman Wiesz, zajmuję się sobą teraz i skupiam na tym dużo energii. Jednak jak już osiągnę to co chcę osiągnąć chciałabym podjąć chociaż próbę pomocy po prostu z czystej empatii. Jeśli nie będzie chciał jej ode, mnie albo po prostu to nie wyjdzie - ok, odpuszczę. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Hippie napisał:

 Wiesz, zajmuję się sobą teraz i skupiam na tym dużo energii. Jednak jak już osiągnę to co chcę osiągnąć chciałabym podjąć chociaż próbę pomocy po prostu z czystej empatii. Jeśli nie będzie chciał jej ode, mnie albo po prostu to nie wyjdzie - ok, odpuszczę. 

Rozumiem.

Ja chcę tylko zwrócić Twoją uwagę na to, że sama chęć pomocy komukolwiek jest często informacją, że to Ty potrzebujesz pomocy.

Na dziś twierdzę, że jedyną pomocą jaką możemy komukolwiek ofiarować to zająć się sobą poza oczywistą pomocą w materii typu "pomóż mi przestawić biurko", a i to też tylko w poszanowaniu do własnych granic i komfortu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hippie

Akceptacja ludzi takimi jakimi są, to pierwszy krok. Pozbycie się złych emocji, drugi.

Trzeci (level master) to wzbudzenie w sobie czegoś, czego najbliższym odpowiednikiem jest słowo miłość.

I nie chodzi tu o pozwolenie sobie na wciąganie w otchłań przez toksyka, a o uwolnienie emocjonalne. 

 

Ludzie krzywdzą swoją krzywdą.

 

Twoja matka też ma swoją historię, nie wzięło jej się to znikąd. 

Ty masz to szczęście, wyrabiasz w sobie świadomość, pniesz się do przodu w rozwoju.

Ona go nie ma, czegoś zabrakło.

To oczywiście nie usprawiedliwia jej zachowania, ale pozwala spojrzeć innym okiem na to, dlaczego tak jest.

 

Jeśli kiedyś będziesz mieć siły, napisz do mamy list. 

Wyrzuć w nim wszystko z siebie, ale nie zapomnij też o dobrych rzeczach. Przeproś za wszystko co złe z Twojej strony, nawet gdybyś była pewna że list zostanie wyśmiany, że Ty zostaniesz wyśmiana i potraktowana jako słaby człowiek.

Ten list ma sprawić przede wszystkim uwolnienie Ciebie.

Takie postawienie sprawy, z pozycji skrzywdzonego, kochającego dziecka może otworzyć oczy, nawet jeśli tylko odrobinę.

Nie czekaj aż mama umrze, będziesz żałować bezczynności.

 

Ps. Zainteresuj się przeszłością rodziny, poprzedniczkami. Takie wzorce bywają powielane przez pokolenia (choćby przykład siostry). Ty masz okazję się uwolnić.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można używać krytyki wobec ludzi. Ludzie są z natury buntownikami. Aby im narzucić swoją wolę trzeba to zrobić niczym Bóg marketingu.

Aby przekonać np. pijaka do zmiany na lepsze trzeba wychwalić alkohol. Przedstawić mu przecudowne wizje typu "alkohol pije się po zwycięstwie". Wiecie o co mi chodzi? Trzeba tę wadę, nałóg, cokolwiek co nam się nie podoba, przedstawić w jak najmniej szkodliwej formie. I nigdy nie zwracać się wprost do osoby, typu "przestań pić", tylko mówić o rzeczy, o alkoholu, tak żeby nikt nie poczuł krytyki pod swoim adresem. Mam nadzieję, że łapiecie o co chodzi.

 

Tak więc pomysł z listem nie wywoła żadnego efektu zmiany, no chyba, że napisany a la Bóg marketingu. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Bruxa napisał:

Tak więc pomysł z listem nie wywoła żadnego efektu zmiany, no chyba, że napisany a la Bóg marketingu. ?

Nie złapałaś przekazu.

Jeśli list będzie napisany szczerze, otwarcie i z 'sercem', z pewnością pomoże.

Jego autorce.

 

Wszelakie ewentualne zmiany u adresata to wartość dodana.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Bruxa napisał:

Tak więc pomysł z listem nie wywoła żadnego efektu zmiany, no chyba, że napisany a la Bóg marketingu

Nie wiesz tego na pewno. Po pierwsze list to świetny sposób, żeby zebrać swoje własne myśli.

Założę się, że autorka, będzie będzie go redagować milion razy, aż ubierze swoją frustracje w jedną spójną myśl.

Nie musi go wysyłać, ale wtedy nie zostanie już nic innego jak tylko wręczenie go.

Jeżeli zostanie nie zrozumiany, wyśmiany, albo nawet nie zostaną zrozumiane intencje, to będzie można tą

relacje z lekkim sercem spuścić w kiblu i stać się szczęśliwym człowiekiem. Bo jeśli druga strona nawet nie spróbuje

zrozumieć, to nigdy nie nastąpi poprawa, wola musi być po obu stronach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.