Skocz do zawartości

Łączy nas... tylko seks?


deleteduser105

Rekomendowane odpowiedzi

Jak dobrze mężom stanu wiadomo, seks jest bardzo ważny. Pamiętam nawet jak mówiło się, że to fundament dobrego związku.

 

Przez to zjawisko przecież powstaliśmy - my ludzie, Polacy! ?

 

Kobiety w bliskich przyjaźniach bardzo często to podkreślają, że taki, taki, że tyle razy, że w dziwnych miejscach itp... Moje spostrzeżenia dotyczą czegoś innego.

 

Kobieta często oponuje, wręcz nie chce, ale jak już ją namówię, to jedzie równo. Co to za shit, co to za gówno?

 

Po wszystkim chwila refl(u)ksji, że łączy nas tylko sex. A przecież znamy się już tyle lat, składamy sobie różne deklaracje, a jesteśmy tylko ludźmi, którymi rządzą instynkty, jak psem, czy żubrem. Przykre.

A może tylko ja tak mam? Nie, na pewno nie.

 

Kolejna sprawa.

Nie da się przeskoczyć problemu niedopasowania, na zasadzie przeciwności charakterów.

 

Ona właśnie wyszła... i to nawet lepiej bo nie mamy za bardzo o czym gadać oprócz kłócenia... A miałem kilka lat posuchy... Z wyboru - Boże, ileż to ja rzeczy potrafiłem zrobić!

A teraz... ciągle jakieś dramy, parcie na te deklaracje, ograniczenia... po prostu nic mi się nie chce. I to nie po samym stosunku - po jest w miarę dobrze, umysł czysty, ciało zmęczone - można by powiedzieć RESET.

No ale pogadałby z kimś. Ale nie z nią, nie z kobietą... z jakimś facetem by pogadał - konkretnie, rzeczowo, a nie pierdu pierdu i za parę minut kłótnia - no homo.

 

Zastanawiam się, czy istnieje jakieś wyjście z tego marazmu. Bo przecież jedno z drugim musi istnieć, chociażby dla prokreacji. A nie widzi mi się spłodzenie potomstwa z kimś do kogo nie mam pewności, wręcz odwrotnie a do tego płacenia alimentów do 25 roku życia - a niedługo może i do końca życia.

 

Pozdrawiam z pokoju codziennych rozterek ?.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dyletant

 

masz jakieś pasje? Znajomych? Zbieżne cele z innymi? 

 

Czy tylko spotykasz się z tą laską i sobie ruchasz?

 

Nie czaję.

 

Piszesz jak ważny jest seks, a za chwilę że jednak czegoś Ci brakuje..

 

Seks JEST przereklamowany, to tylko dodatek (aczkolwiek potrafi być przyjemny), szczęście daje Ci co innego, a Ty go wyniosłeś na wyżyny, bo poświęcasz swoje zdrowie psychiczne aby chwilę poruchać. 

 

Skup się na czym innym.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, dyletant napisał:

I to nie po samym stosunku - po jest w miarę dobrze, ...

No ale pogadałby z kimś. Ale nie z nią, nie z kobietą...

Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że ludzkie pragnienia i potrzeby zawsze są przyporządkowane do danej chwili czasu? Jednym z błędów myślowych jest uznawanie chwilowych pragnień za niezmienne, zamiast "być tu i teraz".

 

Przykład: krecik puka w taborecik. Masz potrzebę udać się na biały tron. Idziesz i robisz co trzeba. Ulżyło.

Zaistniała potrzeba, została zaspokojona, idziesz dalej. Do kolejnych potrzeb. Nie stawiasz defekacji na piedestał, nie medytujesz nad nią, nie czynisz jej swoim życiowym celem. Z seksem jest tak samo... to tylko potrzeba...

 

Tak więc miałeś potrzebę na seks, została zaspokojona. I fajnie. Następna przyszła potrzeba na rozmowę - to zupełnie inna potrzeba, i nie ma żadnego związku z poprzednią.

Więc zaspokajasz potrzebę pogadania tu, na Forum. I też dobrze.

Teraz, zdefiniuj sam sobie następną potrzebę. Chcesz hamburgera, czy poczytać dzieła Marksa? Posłuchać jazzu czy pojeździć ferrari? To idź ją zaspokoić! Da się, to następna! Nie da się, walcz albo odpuść! Twoja potrzeba, Twoja decyzja, wolna wola!

 

Stan w którym nie masz już żadnych potrzeb, niektórzy utożsamiają z wyższym rozwojem duchowym, z "nirwaną"; ja mówię - ich wybór.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Pozytywny napisał:

Zauważyłeś, że w prawie każdym poście używasz tego wyrażenia?

Nie w prawie każdym, tylko wtedy kiedy ktoś może mnie wziąć za kogoś takiego.

 

3 godziny temu, BigDaddy napisał:

Przynajmniej coś was łączy. Są ludzie, których nawet seks nie spala.

No fajnie fajnie, ale dupy można dać każdemu i tez nastąpi połączenie a właściwie wypełnienie ?

 

3 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Zacznij sypiać z Ladyboyami.

? A skąd wiesz że już tego nie robiłem ?

 

2 godziny temu, Taboo napisał:

masz jakieś pasje? Znajomych? Zbieżne cele z innymi? 

Mam, nawet zawodowo się tym zajmuje.

2 godziny temu, Taboo napisał:

Piszesz jak ważny jest seks, a za chwilę że jednak czegoś Ci brakuje..

To była ironia ziom ;)

 

2 godziny temu, Taboo napisał:

Seks JEST przereklamowany, to tylko dodatek (aczkolwiek potrafi być przyjemny), szczęście daje Ci co innego, a Ty go wyniosłeś na wyżyny, bo poświęcasz swoje zdrowie psychiczne aby chwilę poruchać. 

Może za dużo pornusów, hmmm.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Stan w którym nie masz już żadnych potrzeb, niektórzy utożsamiają z wyższym rozwojem duchowym, z "nirwaną"; ja mówię - ich wybór.

Możesz coś więcej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, dyletant napisał:

Możesz coś więcej?

Znowu przykład skrajny, do przejaskrawienia absurdów.

Mamy takiego mnicha, który pragnie stać się "oświeconym". Jak na razie, spoko powiedzą wszyscy, chwalebny cel.

Czyżby?

To dodajmy informację że nasz mnich planuje osiągnąć ten tan poprzez medytację, długotrwałą medytację.

Nadal spoko, dla większości ludzi, może tylko skrajni fundamentaliści powiedzą że medytacja to zło, kontakt z szatanem itp - ale to raczej zdecydowana mniejszość.

To będzie medytacja wyłącznie o wodzie. Wielodniowa.

Oho, tu już się zacznie - on sobie zrobi krzywdę! Humanitaryzm niektórych każe im wołać o ubezwłasnowolnienie mnicha "dla jego dobra". Prawdopodobnie większa część ludzi myślących o mnichu, przestanie go wspierać. No bo jak tak można, to zły wzór do naśladowania, a jeśli jakieś dzieci... i tak dalej.

Mnich podejmuje decyzję, że medytacja będzie "do skutku". Jeśli trzeba, stanie się z własnej woli "mumią za życia".

Ilu ludzi zrozumie zamysł tego mnicha? Ilu będzie go wspierać? Ilu zechce mu "pomóc" przez odciągnięcie go od tej decyzji? A może zostawią go w spokoju, szanując jego wybór?

Dylemat moralny.

Mnich swoją wolną wolą, pragnie zrealizować potrzebę "oświecenia". Jeśli odczuwa potrzebę oświecenia, to czy osiągnie "oświecenie" równoznaczne z wyzbyciem się wszelkich potrzeb? Zamknięty krąg logiczny.

Nie mówię że pozwolę mu umrzeć - ale nie mówię też, że nakarmię go siłą. W tej chwili czasu, nie wiem co bym zrobił. Pozwalam sobie na tą chwilę, po prostu nie wiedzieć.

Ja mówię - moją wolną wolą, przyznaję sobie prawo do ocenienia postępowania tego mnicha, na podstawie dostępnych mi w danej chwili informacji. Daję sobie prawo do podjęcia działań na podstawie tej oceny, nawet jeśli będą one w sprzeczności z wyborami podjętymi przez mnicha. Czynię w zasadzie to samo, co wszyscy inni - ale ze świadomością "wolnej woli". Przez podjęcie decyzji, ja staję się wybierającym, i znika dylemat.

Takie "świadomy praw i obowiązków..." można powiedzieć. Ilu Braci wymawiało te słowa, nie wiedząc co właściwie się z nimi wiąże...

 

Inny przykład, kiedyś już go podawałem, na podstawie książki Bacha "Iluzje, czyli człowiek który nie chciał być Mesjaszem". Polecam.

Jesteś bez kontaktu ze światem, sam na pustyni. Masz pod ręką osikowy kołek. Wieczorem przychodzi do Ciebie mały, skromny człowieczek i opowiada swoją historię: jest wampirem, nie pił krwi od tygodni, i jest tak słaby, że jeśli dziś się nie napije, to umrze - i tylko ty jesteś jedynym źródłem krwi w promieniu wielu dziesiątek kilometrów.

- jeśli dasz mu swoją krew, czy możesz mu zaufać że cię nie zabije?

- jeśli zechcesz go zabić, możesz uczynić to z łatwością, jest tak słaby - ale czy to nie morderstwo?

- nie podejmując działania, i tak skazujesz go na śmierć, świadomie (a przynajmniej tak Ci powiedział, tak sytuację przedstawił) - znowu morderstwo? Czy tylko kłamie?

- mógł poczekać aż zaśniesz i cię zabić, nie zrobił tego, chyba jest inny niż wszystkie wampiry - ale czy wiesz, ilu ludzi już zabił?

On podjął jakieś wybory, i ty też masz prawo podejmować wybory - to właśnie wolna wola. W wyniku tych wszystkich wyborów, wasze drogi się zeszły. On ma potrzebę by przeżyć, i Ty też masz potrzebę by przeżyć. Jeśli to pani wampir, może nawet się rozmnożyć wróć, popłynąłem za daleko ;)

Koniec końców - albo poddasz się i zaczniesz realizować jego potrzeby, albo będziesz realizował swoje i poszukasz osikowego kołka. Twój wybór.

A teraz wracając do meritum:

5 godzin temu, dyletant napisał:

często oponuje, wręcz nie chce, ale jak już ją namówię, to jedzie równo.

Mówi wampir, że tylko trochę się napije twojej krwi... ale jak się przyssie, to na całego.

Jak ludzie (i wampiry) mówią, że zrobią konkretny czyn - to mówią. Tylko mówią.

5 godzin temu, dyletant napisał:

jesteśmy tylko ludźmi, którymi rządzą instynkty, jak psem

Pies będzie zawsze realizował zamysły tego, kogo uzna za przewodnika stada. Jeśli zaś uzna siebie za przywódcę, i będzie chciał "rozkazywać" ludziom - szybko weterynarz, zastrzyk, albo jak za dawnych czasów ciach i do gara.

Jako ludzie posiadamy wolną wolę... nawet jeśli czasami tego nie widać, i "en masse" ślepo podążamy za jakimś "liderem" bądź "autorytetem".

6 godzin temu, dyletant napisał:

Nie da się przeskoczyć problemu niedopasowania, na zasadzie przeciwności charakterów.

Nie ma tu żadnego problemu. Albo dasz się wyssać wampirowi, albo w końcu sięgniesz po ten osikowy kołek. Twój wybór.

Podporządkujesz się i zaczniesz działać zgodnie z wolą innego człowieka, albo zaczniesz narzucać swoją. Twój wybór.

Kompromis - to tylko chwilowy stan, gdzie wole/potrzeby dwóch ludzi równoważą się. Czasem nawet udaje się go utrzymać, jeśli chcesz możesz próbować. Twój wybór.

6 godzin temu, dyletant napisał:

ciągle jakieś dramy, parcie na te deklaracje, ograniczenia

"Daj mi się napić twojej krwi, albo umrę". Schemat. Szantaż. Dasz krew albo dasz przysięgę małżeńską, albo jako dziadek przepiszesz dom za dożywocie - Twój wybór.

6 godzin temu, dyletant napisał:

czy istnieje jakieś wyjście z tego marazmu

Zacznij wybierać. Teraz Ty. Wybierz kołek, albo wybierz że będziesz "ssany". Jeśli wybierzesz wspólną przyszłość, to właśnie jest zaufanie... że wampir nie wypije Cię do ostatniej kropli, przy pierwszej okazji (taka już jego wampirza natura, nie ma się co złościć czy okłamywać się że "może ten mój wampir jest inny"). Może warto - Twój wybór.

6 godzin temu, dyletant napisał:

Boże, ileż to ja rzeczy potrafiłem zrobić!

Nadal potrafisz. Możesz je wybrać - Twój wybór.

6 godzin temu, dyletant napisał:

przecież jedno z drugim musi istnieć, chociażby dla prokreacji

Wydaje mi się, że marazm wynika z tego że podążasz. Nie wybierasz, a jesteś prowadzony - pod groźbą odejścia; ale poddać się marazmowi, przecież to też jest Twój wybór.

 

Oczywiście, we wszystkim mogę się mylić :)

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.