Skocz do zawartości

Nie chcę chlać bo... Czy warto być szczerym?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Króciutko i zwięźle jak to nasz Mesjasz w audycjach. Od dawna chodzi za mną czy kłamanie w niektórych sprawach nie jest dla mnie korzystne. W tej chwili chodzi mi o alkohol. Lubię sobie wypić piwko czy od święta dwa, ewentualnie kilka kieliszków (przez kilka, myślę kilka. Nie pół litra). Niestety inni nie potrafią zrozumieć, że nie chcę więcej. Powodem są życiowe cele, zdrowie, dbanie o odpowiedni poziom dopaminy, sylwetka, nie znoszę kaca itd. W naszym jednak kraju (może w innych też, nie wiem) mentalność ludzi jest nie do ogarnięcia w rej kwestii... Chlory jak skurwysyn.

 

Gdzie jest problem? Od dawna uważam, że trzeba szczerze mówić wprost, że NIE i chuj, to też fajnie buduje pewność siebie. Jestem mężczyzną i chcę być stanowczy. Doszło do tego, ze jak kombinuję zamiast mówić wprost to odczuwam jakieś poczucie winy, że się przed kimś tłumaczę dlaczego coś tam. Dostrzegłem jednak również, że niestety ale bycie stanowczym w tej sprawie wcale nie powoduje, że ludzie zaczynają rozumieć... Oni i tak wciąż namawiają, wpajają poczucie winy itd. I zrozumiałem, że to się nigdy nie skończy. Ciągle te same pytania, czemu, dlaczego, po co, bla bla bla... I to mnie, kurwa, cholernie męczy.

 

Drugi problem jest taki, że nie każdy jest chujem. Są ludzie dla mnie bardzo dobrzy, po prostu żyją w matriksie i stąd takie ich zachowanie. Chcą dla mnie "dobrze", chcą żebym się odchamił i takie tam, nie rozumieją, że robią syf. Nie chcę ich znowu krzywdzić będąc zbyt stanowczym. Gdybym miał ich w dupie to kij z tym.

 

Teraz pytanie brzmi, czy nie warto czasem po prostu kłamać i czuć się z tym dobrze? Powiedzieć, że jest się na coś chorym i lekarz zabronił? To jest strategia, która w tym kraju powoduje, że nagle nikt nie chce Ci dawać chlać. Z drugiej strony każdy zaraz się troszczy co też wkurwia, ale lepsze to mimo wszystko.

 

Męczy mnie to...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mówisz, że jesteś chory albo bierzesz leki - masz spokój. Moim zdaniem, warto okłamać, jeśli nie chcesz chlać. 

 

Z drugiej strony - czy warto ciągnąć znajomości, które opierają się tylko na piciu alkoholu? Jeśli każde spotkanie musi byc odpowiednio "podlane", to chyba nie bardzo ma to sens.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

Mówisz spokojnie ale stanowczym tonem że nie pijesz. W moim przypadku jeśli nie chcę pić i ktoś czym bardziej próbuje mnie namówić to odnosi to wręcz odwrotny skutek, i bez względu na to co sobie ktoś myśli mocno trzymam się swojego zdania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, self-aware napisał:

Nie chcę ich znowu krzywdzić będąc zbyt stanowczym

Jak postawisz granice to wtedy jak na dłoni widać intencje innych.

Nie stawiasz ich po to by krzywdzić innych tylko by się czuć komfortowo we własnej przestrzeni.

To jak oni odbierają Twój komfort to ich sprawa i nie jesteś za to odpowiedzialny.

 

Jest tu jednak haczyk ;)

Jak postawisz granicę to już nikt poza Tobą nie będzie odpowiedzialny za Twój stan. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest jakaś masakra, aby musieć spowiadać się z czegoś takiego. Nie oskarżam tutaj nikogo, rozumiem jak sprawa wygląda w naszym pięknym kraju. "Kto nie pije ten kabluje" nie wzięło się z powietrza.

 

Ale już mnie kurwica bierze jak wszyscy dookoło ciągle gadają o tej tolerancji, zrozumieniu innych, a gdy przychodzi do tak błahej kwestii jak picie to słyszy się "co, z nami się nie napijesz? tylko kielicha".  I gdzie tu miejsce na poszanowanie decyzji drugiej osoby? No nie ma.

 

Co polecam?

Nie wiem ;) Sam dużo nie piję, moi znajomi już mnie tak nie namawiają, a nowych przekonywać nie zamierzam. Czasami zdarzało mi się odpowiedzieć, że jestem na cyklu (treningi) i nie mogę pić w tym okresie. Wiadomo, jedo-dwa piwka nie zabiją, ale nie wszyscy muszą wiedzieć ;)

 

Zawsze możesz powiedzieć, że teraz teścia przyjmujesz i po zmieszaniu z alko robisz się agresywny ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, self-aware napisał:

Teraz pytanie brzmi, czy nie warto czasem po prostu kłamać i czuć się z tym dobrze? Powiedzieć, że jest się na coś chorym i lekarz zabronił? To jest strategia, która w tym kraju powoduje, że nagle nikt nie chce Ci dawać chlać. Z drugiej strony każdy zaraz się troszczy co też wkurwia, ale lepsze to mimo wszystko.

Przykra rzecz bo wychodzi, że w tym kraju to problemu nie mają Ci co zawsze walą - oni są normalni, natomiast odmówienie picia alkoholu jest uznawane przez większość społeczeństwa jako odchył od normy, stąd zdziwienie, pytania dlaczego nie chcesz pić, namolne próby nawrócenia na właściwą stronę.

 

Osobiście nie przepadam za alkoholem, piję rzadko, toteż wielokrotnie tego typu sytuacje mi się trafiały, gdzie niestety wynikła konieczność "tłumaczenia się".

Dużo łatwiej jest również odmówić picia zupełnie tj. ani jednego piwa czy kieliszka - jak zaczniesz to już nie masz życia do końca imprezy.

 

Jeśli chodzi zaś o podawanie prawdziwego lub fałszywego powodu tymczasowej abstynencji to nie przykładam do tego wagi czy podam prawdziwy czy też fałszywy powód.

Ludzi nie interesuje dlaczego nie pijesz, tylko to żebyś pić jednak z nimi zaczął.

 

W przypadku gdy ktoś chce ćwiczyć charakter może oczywiście mówić "NIE" bez żadnego tłumaczenia, zbyt rozległe - też nie jest dobre.

 

Metoda "na antybiotyk" jest dość popularna i skuteczna - i o to w tych sytuacjach chodzi - aby nie odpowiadać 5 razy na to samo pytanie.

Uważam, że każdy sposób, który jest skuteczny w takich przypadkach jest dobry.

Każdy znajdzie coś dla siebie :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pazur2000 - Znajomości jak znajomości, tutaj w grę wchodzi rodzina ;) Tylko, że to jest taka część rodziny, która jest spoko. Nie chciałbym zniszczyć naszych stosunków tylko z tego względu. Po prostu żyją w matrixie i nie czają. Zatem tutaj kłamstwo to chyba najlepsze wyjście.

 

@Patton - To nic nie daje. Ja jestem stanowczy, ale to nic nie daje. Mentalność "starszych" ludzi, bo mówimy tu o ekipie ~50lat. Bardzo spoko, ale w tej kwestii typowy matrix. Ja mogę powiedzieć nie, ale wtedy są wieczne pytania a to mnie po prostu męczy.

 

@icman - Paru kumpli straciłem odkąd nie piję. Mam w to wyjebane, byłem stanowczy itd. Tutaj w grę wchodzi rodzina (która jest spoko), jak wyżej pisałem.

 

@DavidStarsky - Niestety, tak to właśnie wygląda ;) 

 

@Raivo - Utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że mogę kłamać i czuć się z tym dobrze. Antybiotyk jest o tyle kiepski, że jest na chwilę. Ja chcę metodę permanentną, czyli najlepiej jakaś przewlekła choroba, która wzmaga dolegliwości gdy chleję. Wiem, że łatwiej jest nie pić nic, ale ja chciałbym bardzo chętnie napić się z kimś piwa, to nie jest tak, że nie chcę kompletnie nic, uważam że wszystko jest dla ludzi i troszeczkę nie zaszkodzi. Z tym, że ja chciałbym bardziej jak degustator. Czasami mam po prostu odczucie, że jak wymyślam wymówki żeby nie pić to nie jestem do końca hmm... męski? Bo powinienem po prostu powiedzieć NIE. Tyle, że to tak wszystko nie działa i już nie raz byłem stanowczy i widzę, że to nic nie daje a do tego ludzie mają Cię wtedy za chuja a to jeszcze nikomu w życiu benefitów nie przyniosło. Chcąc nie chcąc warto być bardziej dyplomatycznym w swoich działaniach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

Tylko że oklamując ich oklamujesz siebie.

 

Niektórych ludzi nie ogarniesz w tym przypadku.

 

Spokojnie mówisz , mi już starczy dziś nie pije.

Jak ktoś Cię namawia olej go.

 

Ja jako jedyny gdzie zawsze wychodzę nie pije i wiesz co każdy mnie tylko raz zapyta.

Może też wygląd i stanowcza reakcja oraz mimika twarzy mówi, żeby drugi raz nie pytali.

 

Jednak tłumaczenie, że ktoś żyje w matrixie to tylko wymówka to twoje życie.

 

Jeśli będą dalej Cię lubić to co alkohol wpływa na to?

Mi kiedyś ojciec mojej narzeczonej powiedział jak 1 raz mieliśmy pić, że dziwny jestem , że nie pije tzn nie upijam się w trupa.

 

Zlalem go, ale później przeprosił nie chciał mnie obrazić i tylko z nim miałem dobry kontakt w tej rodzince.

Jak ktoś będzie miał Cię lubić to będzie Cię lubił.

 

Kulturalnie naucz się mówić dość albo dziś nie.

Po co wymówki?

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PatZz - Jak już napisałem, wymówki to dyplomatyczne wyjście z sytuacji. Są ludzie, którzy po prostu nie rozumieją pewnych rzeczy i koniec kropka. Jestem stanowczy od lat i to nic nie daje. Dalej za każdym razem są te same pytania. Uważam, że matrix to nie jest wymówka, ci ludzie naprawdę nie są wstanie zrozumieć, że ja tak sam z siebie nie chcę. I za każdym razem mówię sobie, że będę stanowczy i wyjaśnię i będzie spokój. Przychodzi następna impreza i są te same pytania. Tak jakby jednym uchem wlatywało a drugim wylatywało.

 

Analogicznie przestałem tłumaczyć dlaczego nie chcę się żenić bo tutaj sprawa jest identyczna. Po prostu mówię, że nie znalazłem tej odpowiedniej i sprawa robi się 100x łatwiejsza.

 

Oczywiście tutaj cały czas rozpatrujemy rodzinę, z którą chcę mieć kontakt. Znajomi, którzy nie akceptują mojego wyboru już nimi nie są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, self-aware napisał:

To nic nie daje. Ja jestem stanowczy, ale to nic nie daje.

Musisz byc uparty jak koza w kapuście, i masz mieć to gdzieś i mieć w dupie co będą o tym myśleć, bo to twoje życie i rób tak jak ty chcesz a nie tak jak oni chcą.

 

1277159211_by_habanero_600.jpg

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Patton - Ale ja nie robię tak jak ktokolwiek chce ;) Proszę zrozumieć, mnie nie męczy to, że piję bo ktoś mi każe, ponieważ ja nie piję bo ktoś mi każe. Mnie męczy ciągle to pierdolenie, dlatego szukam sposobu jak się tego pozbyć. Bycie upartym to jedno, ale mi się już nie chce być upartym, po prostu... Ja, jak typowy chłop, chcę spokoju. Byłoby idealnie gdybym powiedział nie i miał  dożywotni spokój, ale tak to życie niestety nie działa.

 

Swego czasu byłem ze znajomymi u innych znajomych. Ja i kolega nie piliśmy. Kolega powiedział, że jutro rano będzie prowadził auto (+ jest kierowcą zawodowym). Miał całkowity spokój a ja słuchałem pierdolenia. Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że bycie szczerym tutaj powoduje lawinę tych pytań, ale kłamiąc czułem się źle z samym sobą. Stąd ten temat. Może się niepotrzebnie rozdrabiam i powinienem po prostu w chuja lecieć jeśli to dla mnie dobre, wszak próbowałem nie raz i skoro to nie odnosi skutku to i moralnie jest to ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, self-aware napisał:

Paru kumpli straciłem odkąd nie piję. Mam w to wyjebane, byłem stanowczy itd. Tutaj w grę wchodzi rodzina (która jest spoko), jak wyżej pisałem.

Pisałeś, że chcą dla Ciebie dobrze, nie wspomniałeś, że to rodzina - tak tylko dla jasności bo to nie ma znaczenia.

Mi chodzi tylko o to, że oni wcale nie chcą by było Tobie dobrze tylko im, i tak samo Tobie o to chodzi.

A za brakiem umiejętności stawiania granic stoi strach przed odpowiedzialnością i nie tylko.

A starta kumpli okazała się stratą ale raczej nie kumpli.

I mówię to z własnego doświadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie jestem osobą niepijącą nie licząc sporadycznych 3 drinków raz na rok.

Moi rodzice uznali stan rzeczy i na imprezach rodzinnych nie naciskają. Brat od czasu do czasu zaproponuje ale zaakceptował to i też nie ciśnie.

Problem jest z teściem. W święta zawsze marudzi, że nie ma się z kim napić i musi to robić z babami.

Zdradzę Wam w jaki sposób rozwiązałem sytuację. Jest to sposób prosty i skuteczny.

- To co napijemy się?

- Przecież nie piję.

- Dlaczego?

- Bo nie lubię.

- Ale ze mną się nie napijesz?

- Nie bo nie lubię.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówisz, że dbasz o sylwetkę, a dalej Cię męczą.

 

Postaw sprawę jasno - robię formę życia i tyle.

 

Też miałem ten problem, ale na pewno etapie ludzie już przestali mi cokolwiek proponować i paradoksalnie wzrósł poziom szacunku. Wszyscy w moim otoczeniu wiedzą, że trenuje i jak będę mógł/miał ochotę to sam wyjdę z inicjatywą.

 

Jak to nie pomaga to mówisz, że lecisz np. 5-6 razy w tygodniu i jedno zachlanie to masz cofkę z formą o tydzień czy dwa i po prostu szkoda, tego co zostało wypracowane.

 

Jest jeszcze inna metoda, stosowana przez niektórych VIPów. Chodzi o to, że np. przez cały wieczór pijesz jednego drinka, chodzisz między stolikami, kręcisz się, ale starasz się pić cały czas to samo. Dzięki temu nikogo nie urazisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, self-aware napisał:

Z drugiej strony każdy zaraz się troszczy co też wkurwia

Efektywna strategia powiedzieć o antybiotyku.

 

Jak ktoś się troszczy to możesz trochę żartobliwie, z dystansem do swojej choroby ale jednak szczerze opowiedzieć o Twoim problemie, np:  

 

- grzybica odbytu, opowiedz troszkę może o objawach

 

- wdało się zakażenie po operacji zmniejszenia czlonka, opowiedz troszkę jak to było, ludzie są ciekawi

 

Po takich infosach Twój rozmówca będzie musiał się szybko napić, nawet z Twojego kieliszka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli potrzebujesz wymówki to:

Nie piję ponieważ alkohol mi nie smakuje.

Mam słabą głowę/Strasznego kaca

To pierwsze to akurat mój prawdziwy powód i jakoś nikt raczej nie naciska. Może dlatego że nie jestem szczególnie towarzyski i przyjacielski.

 

Wspomniałeś też że tłumaczenie się kolejny raz tym samym ludziom nic nie daje bo żyją w matriksie. Może należałoby walnąć czymś w ich system wartości. Nie na tyle żeby wybić ich z matriksa, ale na tyle żeby dostrzegli Twój punkt widzenia. Do tej pory tłumaczyłeś się, a tłumaczą się winni. Proponuję następnym razem podjąć dyskusję, ale w sposób aktywny i agresywny.

 

Jeżeli zaczniesz przekonywać ludzi żeby nie pili (i będziesz mieć dobre argumenty), to nagle poczują że ich styl życia może być zagrożony. To tak jakby rozmawiać o rzuceniu prochów z narkomanem - dla narkomana będzie to niewygodny temat. Jeżeli twoi znajomi/rodzina nauczą się, że namawianie do alkoholu prowokuje natychmiastową zdecydowaną reakcję w której to Ty atakujesz, a nie tylko się bronisz to raczej powinni odpuścić. Dodatkowo jeżeli dobrze dobierzesz siłę argumentów do sytuacji, to przeciwnik da Ci spokój w tym temacie ale jednocześnie nadal będzie utrzymywał znajomość.

 

Mniej więcej w taki sposób rozwiązałem kilka miesięcy jeden konflikt. Było tarcie, było tarcie, doprowadziłem do sytuacji konfliktowej i zmiażdżyłem przeciwnika argumentami. Od tamtej pory trzyma dystans.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doskonale rozumiem,  mam identyczną sytuację,

zaczęło mnie to na tyle męczyć, że po prostu mówię, że jestem po odwyku i należę do AA - co jest nieprawdą :)

 

Są wielkie oczy i koniec tematu. Tylko Ci bardziej kumaci wiedzą, że żartuje, ale też odpuszczają.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.